-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2021-04-15
2021-02-11
2021-01-13
2020-12-31
Duże rozczarowanie. Nie dość, że główny bohater rozwiązuje zagadkę już po kilku rozdziałach, to szybko okazuje się, że posłał za kraty nie tego człowieka, którego szukał. Trudno mi sobie wyobrazić, by metody, z wykorzystaniem których Popielski dążył do złapania właściwego psychopaty, mogły zaskarbić mu sympatię czytelnika. Mojej nie zdobył, przez co książka, choć krótka, szła mi opornie.
Również rozwikłanie głównej zagadki i odkrycie motywów sprawcy to spory zgrzyt - powody, dla których antagonista dopuszczał się podłości wydają mi się nie tyle nieprawdopodobne, co zupełnie nieprzemyślane. Licencia poetica ma swoje prawa, ale w tym przypadku poległa sromotnie w starciu z logiką.
Plus za próbę oddania atmosfery Lwowa w przededniu wojny.
Duże rozczarowanie. Nie dość, że główny bohater rozwiązuje zagadkę już po kilku rozdziałach, to szybko okazuje się, że posłał za kraty nie tego człowieka, którego szukał. Trudno mi sobie wyobrazić, by metody, z wykorzystaniem których Popielski dążył do złapania właściwego psychopaty, mogły zaskarbić mu sympatię czytelnika. Mojej nie zdobył, przez co książka, choć krótka,...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-31
Brak bohaterów i akcji w klasycznym rozumieniu. Imienia głównej postaci i narratorki nie znamy, pozostali zostali opatrzeni inicjałami, albo enigmatycznymi określeniami np. „Taki-a-Taki” (i to raczej nie jest żaden Japończyk). Znamy za to miejsce akcji i to ono jest kluczem do zrozumienia niecodziennych ram powieści. Przez okolice Nowej Rudy, dolinę położoną u podnóża Gór Stołowych płynie czas, płynie woda, światło. I płyną ludzie, a także ich sny i myśli.
Wracają obrazy, sytuacje, i osoby, których na przestrzeni wieków spotykają bohaterowie. Jest lokalna święta, jest mnich, który spisuje jej historię, poczciwa arystokratyczna rodzina i przyjezdni, którzy próbują ułożyć sobie życie po wojnie w tym miejscu, gdzie woda wydaje się tłusta, ziemia czerwona i mokra, a słońce zagląda jakby z obowiązku.
To moje trzecie podejście do Tokarczuk (dwa poprzednie to właściwie walkowery).
Dałem się ponieść jej specyficznej narracji i wyruszyłem w całkiem ciekawą podróż.
Brak bohaterów i akcji w klasycznym rozumieniu. Imienia głównej postaci i narratorki nie znamy, pozostali zostali opatrzeni inicjałami, albo enigmatycznymi określeniami np. „Taki-a-Taki” (i to raczej nie jest żaden Japończyk). Znamy za to miejsce akcji i to ono jest kluczem do zrozumienia niecodziennych ram powieści. Przez okolice Nowej Rudy, dolinę położoną u podnóża Gór...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-18
Na pozór banalna historia, która jest dobrym pretekstem do pokazania, jak w społeczeństwie funkcjonuje człowiek, który miał do czynienia z okropieństwem wojny. Jak wrócić do normalnego życia po tym, gdy pociągało się za spust, patrząc człowiekowi w twarz?
Czyta się szybko, zaskakujących zwrotów akcji właściwie brak, ale nie o nie w tej książce chodzi. "Horyzont" pozostawia nas z poczuciem nadziei, że główny bohater sobie poradzi. A skoro on może dać radę, to i my możemy.
Na pozór banalna historia, która jest dobrym pretekstem do pokazania, jak w społeczeństwie funkcjonuje człowiek, który miał do czynienia z okropieństwem wojny. Jak wrócić do normalnego życia po tym, gdy pociągało się za spust, patrząc człowiekowi w twarz?
Czyta się szybko, zaskakujących zwrotów akcji właściwie brak, ale nie o nie w tej książce chodzi. "Horyzont" pozostawia...
2020-10-18
W książce można znaleźć to, co nie zmieściło się w "Daleko od miłości" o Donaldzie Tusku. Jest także także kilka pośrednich odpowiedzi na pytanie, dlaczego polska klasa polityczna rekrutuje się głównie ze skończonych miernot.
Autor nie odkrywa tu intryg na miarę "House of cards", ale spiętrzenie cynicznych zagrywek, jakie stosują nasi ulubieńcy, by utrzymać się przy władzy, może szokować osoby, które interesują się polityką ledwie pobieżnie.
W książce można znaleźć to, co nie zmieściło się w "Daleko od miłości" o Donaldzie Tusku. Jest także także kilka pośrednich odpowiedzi na pytanie, dlaczego polska klasa polityczna rekrutuje się głównie ze skończonych miernot.
Autor nie odkrywa tu intryg na miarę "House of cards", ale spiętrzenie cynicznych zagrywek, jakie stosują nasi ulubieńcy, by utrzymać się przy władzy,...
2020-10-18
Trudna do przeczytania w dwóch-trzech podejściach, tym niemniej ciekawa. Dzięki Bralczykowi dowiadujemy się, co kryje się za znanymi nam nazwami zwierząt. Jak mówiono kiedyś na borsuka? Skąd wzięło się słowo "niedźwiedź"? Jakie nazwy zwierząt świadczą o językowym tabu? Odpowiedź na te i wiele innych pytań można znaleźć w "Zwierzyńcu".
Polecam szczególnie fragmenty dotyczące pochodzenia poszczególnych nazw. W wielu przypadkach okazuje się, że używamy niemal dokładnie tych samych, co nasi praindoeuropejscy przodkowie sprzed paru tysięcy lat.
Trudna do przeczytania w dwóch-trzech podejściach, tym niemniej ciekawa. Dzięki Bralczykowi dowiadujemy się, co kryje się za znanymi nam nazwami zwierząt. Jak mówiono kiedyś na borsuka? Skąd wzięło się słowo "niedźwiedź"? Jakie nazwy zwierząt świadczą o językowym tabu? Odpowiedź na te i wiele innych pytań można znaleźć w "Zwierzyńcu".
Polecam szczególnie fragmenty...
2020-05-20
2020-05-20
2020-01-20
Jadczak mówił na jednym ze spotkań autorskich, że książkę tuż po premierze zakupiono ponoć do krakowskiej prokuratury. I nic dziwnego - może ona służyć jako mapa w pogmatwanych sprawach krakowskich kiboli. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że to autor przez miesiące gromadzenia materiału, wykonał większą pracę, niż kilkudziesięciu śledczych i policjantów z kilku jednostek.
Potężny materiał źródłowy, chyba nieco przerósł Jadczak. Mnogość wątków i przewijających się postaci sprawia, że książka jest nierówna. W kilku momentach byłem przekonany, że identyczne zdanie czy akapit czytałem już kilkadziesiąt stron wcześniej.
Tym niemniej, dla kibiców Wisły - lektura obowiązkowa. Dla sympatyków innych klubów może być natomiast przestrogą - jak łatwo doprowadzić klub do ruiny, pozwalając angażować się w niego niewłaściwym ludziom.
Jadczak mówił na jednym ze spotkań autorskich, że książkę tuż po premierze zakupiono ponoć do krakowskiej prokuratury. I nic dziwnego - może ona służyć jako mapa w pogmatwanych sprawach krakowskich kiboli. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że to autor przez miesiące gromadzenia materiału, wykonał większą pracę, niż kilkudziesięciu śledczych i policjantów z kilku...
więcej mniej Pokaż mimo to
W najnowszej książce Twardocha towarzyszymy Aloisowi Pokorze, urodzonemu na Śląsku (a gdzieżby indziej) w ubogiej, górniczej rodzinie pod koniec XIX wieku. Gdy o 10-letniego chłopca upomina się los, schodzi on z drogi wiodącej przez typowe życie, jakie pisane jest mężczyznom w tej części świata, jego przodkom i braciom - kopalnia, żona, mnóstwo dzieci, pylica i śmierć.
Śmierć nie przychodzi po Aloisa też „na pańskiej wojnie”, choć kto wie, czy śmierć nie ciągnie się za nim jak cień aż do końca, odkąd odłamek omal nie rozrywa jego hełmu na jednej z ostatnich niemieckich szarż w czasie I wojny światowej. Do pogrążonego w śpiączce bohatera wracają wspomnienia, traumy i momenty, które sprawiły że stał się tym, kim jest.
Alois jest świadkiem lub czynnym uczestnikiem przełomowych wydarzeń historycznych Europy, na jego oczach ginie stary świat i stary porządek. Front w Flandrii, ogarnięty rewolucją Berlin po kapitulacji wojsk cesarskich, aż po miotający się między Polską, Niemcami i autonomią Śląsk. Alois wszędzie próbuje znaleźć swoje miejsce, ale to ślepy traf decyduje o jego losach.
Każda nacja rości sobie prawa do Pokory, kiedy leży to w jej interesie, raz upomina się o niego cesarz, raz rewolucja, innym razem Polska, kusi też spokojny żywot mieszczanina. Kiedy w końcu Alois uświadamia sobie, jak wygląda najlepsza dostępna dla niego wersja życia, jest już za późno. Czy dlatego, że od dziecka z pokorą przyjmował to, co zgotował mu los? Czy wręcz przeciwnie, stracił wszystko, gdy próbował uciec od tego, co mu pisane?
W „Pokorze” pobrzmiewają mocno współczesne echa. Twardoch skręca w lewo, coraz mocniej kontestując arystokratyczno-kapitalistyczny porządek świata i pokazując marny los wyzyskiwanych i dających się zwieść wielkim ideom. Pokazuje też słabość mężczyzn, którzy, choć otoczeni przemocą, bronią i uwikłani w wojny, ostatecznie okazują się podgatunkiem niegodnym kobiet, które zawsze wiedzą, czego chcą.
W najnowszej książce Twardocha towarzyszymy Aloisowi Pokorze, urodzonemu na Śląsku (a gdzieżby indziej) w ubogiej, górniczej rodzinie pod koniec XIX wieku. Gdy o 10-letniego chłopca upomina się los, schodzi on z drogi wiodącej przez typowe życie, jakie pisane jest mężczyznom w tej części świata, jego przodkom i braciom - kopalnia, żona, mnóstwo dzieci, pylica i...
więcej Pokaż mimo to