-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2011-12-01
2011-12-01
2011-12-01
2020-05-24
2018-08-20
2017-08-14
2016-09-30
2016-01-28
2015-08-11
2016-01-09
2015-06-17
2015-12-23
2013-05-22
Zaskoczona jestem faktem, jak dużo „Buszujący w zbożu” ma negatywnych opinii i fatalnych ocen. Ja miałam przyjemność czytać tę książkę dwa razy- pierwszy ponad rok temu, sama dla siebie, a niedawno jako lekturę szkolną- tak, dla odświeżenia faktów. Za każdym razem książka tak samo mi się podobała i wywołała na mnie takie samo, bardzo pozytywne wrażenie.
Dużo ludzi narzeka na Holdena, na to jaki to on jest denerwujący swoim, nieraz olewającym podejściem do życia, nauki i jak ciężko czyta się powieść z jego punktu widzenia. Ja znów myślę, że Holden jest naprawdę inteligentny, nie mądry- inteligentny; inny i dojrzały pośród wszystkich, którzy go otaczają. Ta cała historia zawarta w książce nie miałaby najmniejszego sensu, gdyby główną postać był ktokolwiek inny niż młody Caulfield, którego swoją drogą niezmiernie lubię. Szczerze- nie wiem nawet dlaczego. Może dlatego, że nie jest obłudny, tylko prawdziwy i bardzo dobrze zna samego siebie, nie boi się mówić o swoich wadach i to w nim cenię- w końcu każdy z nas jakieś ma. A to, że Holdenowi w darze trafiły się jedne z najgorszych to już przykre zrządzenie losu. Może czytało mi się o nim tak dobrze, dlatego, ze jestem mniej więcej w tym samym wieku co on? Na pewno dość łatwo było mi się postawić na jego miejscu i z nim utożsamić, a ponadto posiadam pewne jego cechy charakteru, dlatego bez trudu mogłam zrozumieć jego nieraz szczeniackie i bezmyślne zachowanie. W końcu Holden, jak każdy z nas jest tylko człowiekiem, w dodatku nastolatkiem z burzą hormonów i buntem zapisanym w kościach.
Co do reszty bohaterów- nie mam się czego przyczepić. Przekonujący, żywi, do polubienia, lub i nie. Podobał mi się sposób, w jaki Holden ich przedstawiał- subiektywny, ale jednak pozostawiał miejsce na własną ocenę czytelnika. Tak samo było z wydarzeniami.
Co do akcji- nie trzyma w napięciu, nie powala na kolana szybkością zdarzeń. Momentami nawet nudnawa, szczególnie gdy Holden zabiera się za opowiadanie niektórych zdarzeń z przeszłości. Ale to nie jest książka akcji, w której chodzi o prędkość wydarzeń- tu chodzi o ich drugie dno, naukę jaką możemy z nich wyciągnąć i to jak rozumiemy tok myślenia Holdena oraz jakie wyciągamy z niego wnioski i jak je możemy wykorzystać w naszym życiu.
Tak więc, „Buszujący w zbożu” to- moim skromnym zdaniem- świetna książka, na pewno warta uwagi. Jest wartościowa i posiada pewna naukę, pewne przesłanie, którego człowiek nie znajdzie w pierwszej lepszej pozycji; w końcu każdy z nas od czasu do czasu buszuje w zbożu.
Zaskoczona jestem faktem, jak dużo „Buszujący w zbożu” ma negatywnych opinii i fatalnych ocen. Ja miałam przyjemność czytać tę książkę dwa razy- pierwszy ponad rok temu, sama dla siebie, a niedawno jako lekturę szkolną- tak, dla odświeżenia faktów. Za każdym razem książka tak samo mi się podobała i wywołała na mnie takie samo, bardzo pozytywne wrażenie.
Dużo ludzi narzeka...
2015-08-17
2015-07-11
2015-06-14
2010
2010
2010
2012-09
„Fangirl” zrobiła dosłowną furorę na zagranicznych portalach i wśród zagranicznych czytelników. Co rusz natykałam się na nią na tumblerze, na pintereście, czytałam urywki recenzji, kawałki dialogów i tylko nakręcałam się coraz bardziej. Zbyt zniecierpliwiona by czekać na polskie wydanie, nabyłam oryginalną wersję i powiem szczerze, że dawno temu nie byłam aż tak podekscytowana przed zaczęciem książki, jak przed zaczęciem „Fangirl”.
Przyznam już na początku, że spodziewałam się czegoś innego, ale nie w złym znaczeniu tego słowa. Myślałam po prostu, że będzie to zabawna i lekka historyjka o zwariowanej fangirl, a dostałam poważną, głęboką i na pewien nawet sposób nawet smutną historię o dorastającej młodej dziewczynie. Czas dla Cath zmienić swoje ustatkowane życie- dziewczyna zaczyna college, musi się dostosować do nowych reguł, do nowego stylu życia, poznaje nowych ludzi i musi się nauczyć łączyć świat fantasy ze światem rzeczywistym. Czy uda jej się dorosnąć nie tracąc jednak swojego dziecinnego ja?
Cath jest tą bohaterką, której szukałam w książkach od nie wiem kiedy. Nie jest szaloną, pełną werwy, sarkazmu i odwagi dziewczyną, która wiąże włosy w ciasny kucyk, zakłada wysokie szpilki i idzie ratować świat przed wampirami ramię w ramię ze swoim cudownym wcieleniem cnót doskonałych, znanym pod postacią jej chłopaka (przepraszam, poniosło mnie, za dużo paranormali). Nie, Cath jest cichą, aspołeczną, zamkniętą w sobie nastolatką. Boi się żyć w kampusie, boi się zejść sama do jadalni, boi się przeszkadzać, boi się pierwsza rozmawiać z ludźmi, w klasie siedzi zawsze ze wzrokiem spuszczonym na ławkę. Cath jest dziewczyną o jakich nie pisze się książek, tylko dla których pisze się książki. Dziewczyna od pięciu lat żyje w innym świecie, w świecie swojej ulubionej serii książek i pisze o niej fanficki, które czytają tysiące osób. Można śmiało powiedzieć, że Cath żyje w swoich opowiadaniach, żyje tam ze swoimi postaciami i pomysłami. Przyznam szczerze, że czasem irytowało mnie jej zachowanie, ale nie „irytowało, więc cię potępię”, tylko „irytowało liczę na to, że w końcu ci się uda”. W moim odczuciu to właśnie Cath jest kluczem do sukcesu „Fangirl”, ponieważ jest bohaterką, z którą tak łatwo można się utożsamić- sama bez wstydu przyznaję, że też jestem fangirl; nie na tym poziome co Cath oczywiście, ale bez trudu znalazłam w niej cząstkę siebie. Kibicowałam dziewczynie i starałam się zrozumieć każdy jej wybór i to było wręcz coś magicznego patrzeć, jak się zmienia, a jednocześnie pozostaje taka sama.
Inni bohaterowie? Levi jest cudowny. Każda dziewczyna z rodzaju Cath potrzebuje w swoim życiu takiego Leviego. Jego humor, jego starania, jego troska, jego zrozumienie- nie mogłam się nie uśmiechać czytając o nim. Uwielbiam jego relacje z Cath, uwielbiam to, że starał się wszystko zrozumieć, że dawał jej czas na przyswojenie, że zawsze dla niej był. Wren mnie denerwowała, pewnie po prostu dlatego, że jest tym typem osoby, który mnie drażni. Nie podobało mi się jak traktowała na początku Cath, nie podobał mi się jej styl bycia i sposób życia. Mają z Cath cudowną relację, ale ona, jako postać, nie przypadła mi do gustu. Raegan wpada do kategorii Leviego, bo polubiłam ją od razu; kto nie potrzebuje kogoś, komu nigdy nie brak wrednych przytyk i komentarzy, ale kto zawsze jest gotów pomóc, kiedy trzeba? Cath potrzebowała na pewno.
Co do fabuły, to w zasadzie dostajemy typową obyczajówkę. Szkoła, dom, problemy rodzinne, relacje przyjacielskie, miłość; nic, co nie byłoby już znane. Ale tym, co wyróżnia książkę spośród innych jest to, za co jestem pani Rainbow tak bardzo wdzięczna- pokazanie idei opowiadań i fandomów jako czegoś poważnego, czegoś mającego sens. Większość ludzi, kiedy słyszy o czymś takim, macha tylko ręką i kręci głową, mówiąc że czas najwyższy „dorosnąć”. Autorka w końcowych pytaniach od czytelników sama mówi, że jest wielką fangirl i samo to wystarczyło, bym od razu ją polubiła; znajdzie swój swojego. Ogólnie myślę, że osoby niezaznajomione z fandomami i ich ciemnymi zakamarkami mogą nie pojąć sensu i idei fragmentów opowiadania Cath i tego, jakie dla niej to wszystko było ważne; to jest w moim odczuciu raczej specyficzny temat.
Podsumowując- wiem, że nie napisałam w sumie za wiele o książce. To bardziej taki mój potok myśli po jej skończeniu, a jeśli chciałabym ja naprawdę zrecenzować, to chyba bez spojlerów by mi to nie wyszło.
Krótko, szybko i na temat- polecam „Fangirl”, bo wszystkie te zachwalające opinie nie są przesadzone i powieść zasługuje na całą falę miłości i ciepłych słów, które ją zalały. A i każda fangirl, bardziej lub mniej szalona znajdzie tu coś dla siebie- fangirls, łączmy się! Miłej lektury :D
„Fangirl” zrobiła dosłowną furorę na zagranicznych portalach i wśród zagranicznych czytelników. Co rusz natykałam się na nią na tumblerze, na pintereście, czytałam urywki recenzji, kawałki dialogów i tylko nakręcałam się coraz bardziej. Zbyt zniecierpliwiona by czekać na polskie wydanie, nabyłam oryginalną wersję i powiem szczerze, że dawno temu nie byłam aż tak...
więcej Pokaż mimo to