-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-20
2024-05-20
2024-03-12
2023-06-01
2024-03-14
Na blurbie widnieje napis: "Ciekawski George, mała i niesforna małpka, od 70 lat bawi i uczy miliony dzieci na całym świecie". Ja się pytam, czy wam nie wstyd okłamywać ludzi...
George'a znałam już wcześniej z animacji i wtedy faktycznie, można było wysnuć wnioski z zachowania psotnej małpki. Książka wydana pierwotnie w 1941 roku, koszmarnie się zestarzała i może nie ma takiej wartości edukacyjnej, jak w ubiegłym wieku.
Postać pana w wielkim żółtym kapeluszu zawsze miała dla mnie pozytywny wydźwięk. W papierowym pierwowzorze jest on myśliwym, może nawet kłusownikiem, który złapał małpkę, bo miał taki kaprys. Stwierdził, że jest "milutka" i już wracali statkiem do Ameryki. Jednak mężczyzna nie zamierzał zajmować się Georgem - mówi mu otwarcie, że zamieszka w zoo i będzie mu się tam podobać. Pomijając fakt zabrania zwierzęcia z jego środowiska naturalnego pan w wielkim żółtym kapeluszu pusza George'a samopas. Pół biedy, jakby naprawdę zamieszkał wśród innych małp ppo dotarciu na miejsce, ale nie - najpierw zażywa ludzkiego życia. Przebiera się w ubrania, pali fajkę, a nawet dzwoni po straż pożarną pod nieobecność mężczyzny. Z tego powodu trafia do więzienia, lecz ucieka przez kraty, bo cela była niczym wyjęta ze średniowiecza. Na koniec pan w wielkim żółtym kapeluszu naprawia błędy George'a, a małpka trafia do zoo.
I gdzie tu morał?
Na blurbie widnieje napis: "Ciekawski George, mała i niesforna małpka, od 70 lat bawi i uczy miliony dzieci na całym świecie". Ja się pytam, czy wam nie wstyd okłamywać ludzi...
George'a znałam już wcześniej z animacji i wtedy faktycznie, można było wysnuć wnioski z zachowania psotnej małpki. Książka wydana pierwotnie w 1941 roku, koszmarnie się zestarzała i może nie ma...
2024-03-12
2024-02-23
Wiem, że nie jestem targetem, ALE... czego to miało nauczyć?
Że można być bucem, łamać prawo i dzięki dobroci innych wszystko ujdzie ci na sucho?
Że "przyjaciele" na siłę będą chcieli cię zmienić, żebyś do nich pasował?
Chyba nie tak wygląda przyjaźń albo to ja coś nie zrozumiałam.
Oj, to kolejna pozycja tego typu, która bardziej mnie frustrowała niż przyniosła przyjemność podczas czytania. Coś nie dla mnie są brytyjskie książki dla dzieci z początku XX w.
Wiem, że nie jestem targetem, ALE... czego to miało nauczyć?
Że można być bucem, łamać prawo i dzięki dobroci innych wszystko ujdzie ci na sucho?
Że "przyjaciele" na siłę będą chcieli cię zmienić, żebyś do nich pasował?
Chyba nie tak wygląda przyjaźń albo to ja coś nie zrozumiałam.
Oj, to kolejna pozycja tego typu, która bardziej mnie frustrowała niż przyniosła...
2024-03-07
2024-03-07
Nie wszystko da się rozwiązać krzykiem. W zasadzie to nic, a przynajmniej nie na trwałe... Rodzice Karolka i Damianka powinni się naprawdę zastanowić się nad sobą!
Ogólnie ich sposób wychowania i zachowania jest według mnie toksyczny. Zmuszają dzieci do uczestniczenia w zajęciach pozaszkolnych, na które nie chodzą z przyjemnością. Karolek wprost mówi, że woli chodzić na karate, ale jego prośba zostaje odrzucona. Taka aktywność z pewnością uwolniłaby jego negatywną energię i potem nie musiałby odreagowywać w inny sposób... Damianek za to wyraża wdzięczność i za każdym razem daje z siebie wszystko, by wykonywać swoje zadania doskonale. Nawet pomaga z "własnej", "nieprzymuszonej" woli rodzicom w pracach domowych. Wynika to raczej z tego, że boi się kary - krzyku, który tak często otrzymywał jego brat. Ciągłe życie w stresie i dążenie do perfekcji, to nie brzmi jak przepis na szczęśliwe dzieciństwo. Ale co ja tam wiem... To nie moje dzieci...
Nie cierpię faworyzowania przez rodziców jednego ze swoich pociech. Nie wiedzą, jak w ten sposób krzywdzą oboje. Jedno będzie usilnie próbować zyskać uznanie rodzicieli, wykonując wszystko, o co tylko poproszą. Drugie zaś będzie czuło się bezwartościowe, skoro już na starcie życia w społeczeństwie przegrało walkę rodzeństwem. Karolek jest dzieckiem, które cały czas próbuje zwrócić na siebie uwagę. Tylko poprzez swoje karygodne zachowanie, może sprowokować rodziców do zainteresowania się jego osobą. Myślę, że wciąż nie pogodził się z pojawieniem młodszego brata. Czuje się od niego gorszy, nie kochany w ten sam sposób, co tylko potwierdzają słowa i gesty mamy oraz taty chłopców. Takie zachowanie pozostawi ślad na psychice Karolka. A najgorsze w tym wszystkim, że będzie w przyszłości obwiniał o swoją traumę Damianka, nie zaś rodziców...
Książka jest zbiorem czterech różnych opowieści z życia Karolka i jego rodziny. Pokazuje to, co dzieje się w życiu każdego kilkulatka: rodzinny obiad, chodzenie do szkoły, zajęcia pozaszkolne, zabawę z rówieśnikami oraz wakacje. Tytułowy bohater wydaje się nie przejmować przykrościami, jakie mu serwują na co dzień najbliżsi, znajomi, nauczycielki, a nawet całkiem obce osoby. Jest chłopakiem, który obrał swój życiowy cel i już go nie zmieni. Musi być kochany "bardziej" niż Doskonały Damianek...
Czy to właściwie obrane marzenie? Nie, ale to też nie jego wina.
Nie wszystko da się rozwiązać krzykiem. W zasadzie to nic, a przynajmniej nie na trwałe... Rodzice Karolka i Damianka powinni się naprawdę zastanowić się nad sobą!
więcej Pokaż mimo toOgólnie ich sposób wychowania i zachowania jest według mnie toksyczny. Zmuszają dzieci do uczestniczenia w zajęciach pozaszkolnych, na które nie chodzą z przyjemnością. Karolek wprost mówi, że woli chodzić na...