rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Jest coś przytłaczającego w sięganiu po książkę, której bohaterka to skazana na dwa dożywocia młoda dziewczyna. Oto już na wstępie zostajemy zamknięci z nią w klatce, na dodatek ze świadomością, że przez kolejne strony raczej się stąd nie wydostaniemy. Przejęcie perspektywy więźniarki sprawia, że uczucie beznadziei przynależne wiecznej odsiadce staje się namacalne, niemal fizyczne. Wyobrazić sobie dożywocie to jak zajrzeć w otchłań.

Kluczowym pytaniem w historii o kimś, kto został skazany, wydaje się to, czy zasłużył na swoją karę. Bohaterka „Mars Room” zabiła, więc można uznać, że tak. A jeśli nie? Każdy, kto obejrzał choć jeden z głośnych dokumentów o absurdach amerykańskiego systemu prawa – począwszy od „XIII poprawki” i „Making a Murderer” na „O.J. Made in America” (wcale nie) kończąc – nauczył się już pewnie, że wyrok niekoniecznie równa się winie; więzienia są pełne kozłów ofiarnych i pechowców z przypadku. Natura winy to zaś dla książki Kushner jedno z ważniejszych zagadnień. Ok, dziewczyna zabiła, ale właściwie dlaczego? Czy jest złym człowiekiem? Czy stanowi zagrożenie dla innych? Czy jej winę da się w jakiś sposób usprawiedliwić? I co robił jej adwokat, gdy należało to zrobić? „Wszystkie sprawy są bardziej skomplikowane, niż się niektórym wydaje” – mówi bohaterka, po części odnosząc się do sądów, po części do każdej innej rzeczy na świecie. Jest bystra, tylko los rozdał jej kiepskie karty."

Całość tekstu pod linkiem:
http://www.zmoichust.pl/po-pierwsze-nie-osadzaj-o-mars-room-rachel-kushner/

Serdecznie zapraszam.

"Jest coś przytłaczającego w sięganiu po książkę, której bohaterka to skazana na dwa dożywocia młoda dziewczyna. Oto już na wstępie zostajemy zamknięci z nią w klatce, na dodatek ze świadomością, że przez kolejne strony raczej się stąd nie wydostaniemy. Przejęcie perspektywy więźniarki sprawia, że uczucie beznadziei przynależne wiecznej odsiadce staje się namacalne, niemal...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Polski tytuł zbioru, „Histeryczki” (w oryginale „Difficult Women”), odwołuje czytelnika do niechlubnego pojęcia histerii, rzekomego zaburzenia psychicznego wywoływanego przez macicę, niegdyś swobodnie diagnozowanego przez lekarzy na podstawie dowolnie dobranych symptomów. Według tej „tradycji” każdy lęk, ból, smutek to w przypadku kobiet sprawka ich płci i wpisanej w nią niestabilności, nie zaś, jak powinno się rozumieć instynktownie, przykrych okoliczności czy brutalnych doświadczeń. „Histeryczka” – łatwo jednym słowem odebrać godność kobiecie, która płacze, odzierając jednocześnie jej płacz z kontekstu. Kobieta płacze dlatego, że jest kobietą.

W opowiadaniach Gay – ostrych choć konceptualnych, czasem surrealnych – „trudność” kobiet polega jednak nie tylko na ich rozchwianej emocjonalności, która tym razem ma kontekst (np. przemoc, poczucie winy, strata, przykre dzieciństwo, wszystko naraz). Do kobiecych „grzechów” autorka zalicza również na pozór neutralne i nieszkodliwe, a nawet pozytywne cechy, jak perfekcjonizm, dystans, własne zdanie, wysokie standardy, pewność siebie lub chęć mówienia o sobie."

Całość recenzji pod linkiem:
http://www.zmoichust.pl/wariatki-ale-nie-z-tych-czarujacych-o-histeryczkach-roxane-gay/

Serdecznie zapraszam.

"Polski tytuł zbioru, „Histeryczki” (w oryginale „Difficult Women”), odwołuje czytelnika do niechlubnego pojęcia histerii, rzekomego zaburzenia psychicznego wywoływanego przez macicę, niegdyś swobodnie diagnozowanego przez lekarzy na podstawie dowolnie dobranych symptomów. Według tej „tradycji” każdy lęk, ból, smutek to w przypadku kobiet sprawka ich płci i wpisanej w nią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Jako kłębowisko nerwic Cheryl jest w twórczości pisarsko-reżyserskiej July figurą typową. To kolejna postać z całej galerii podobnych do siebie, starzejących się bohaterów, którzy w ferworze życia zapomnieli dorosnąć, a teraz z trudem stawiają czoła rzeczywistości. Jak Richard z „Ty i ja i wszyscy, których znamy”, który podpala sobie rękę, by zwrócić uwagę swoich synów. Jak Sophie z „Przyszłości”, która boi się otworzyć drzwi kurierowi, bo dawno nie miała z nikim kontaktu. Trzydziestolatkowie, czterdziestolatkowie, którzy nauczyli się nowoczesności, ale nie wyrośli ze staroświeckich dusz – za mało przebojowych, za bardzo introwertycznych."

- całość recenzji pod linkiem:
http://www.zmoichust.pl/w-co-graja-ludzie-o-pierwszym-bandziorze-mirandy-july/

Serdecznie zapraszam.

"Jako kłębowisko nerwic Cheryl jest w twórczości pisarsko-reżyserskiej July figurą typową. To kolejna postać z całej galerii podobnych do siebie, starzejących się bohaterów, którzy w ferworze życia zapomnieli dorosnąć, a teraz z trudem stawiają czoła rzeczywistości. Jak Richard z „Ty i ja i wszyscy, których znamy”, który podpala sobie rękę, by zwrócić uwagę swoich synów....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść z niespodzianką :) Uwielbiam zagrywki Iana McEwana, są wspaniałe.

Powieść z niespodzianką :) Uwielbiam zagrywki Iana McEwana, są wspaniałe.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Willa jest bierna i to bierność determinuje jej życie. Czyni je nie tylko przewidywalnym, ale też w jakiś sposób przypadkowym. Przypadkowy jest mąż, bo to pierwszy facet, który się nią zainteresował. Przypadkowe jest życie kury domowej, rozpoczęte nieplanowaną ciążą. Willa jest nie tylko bierna, ale miła (dzieci mówią: "za miła"). Zgadza się na wszystko, nie ujawnia ze złością, nie potrafi odmawiać, o nic nie prosi, a jeśli już to zaraz za to przeprasza. Nie reaguje nawet w momentach, w których ktoś inny zacząłby krzyczeć. Co wcale nie znaczy, że wszystko jej obojętne.

„Taniec zegara” to historia budowana taktownie, subtelnościami i bez pośpiechu. Autorka oszczędza słowa, nie narzuca się. Czasem coś sugeruje, częściej jednak wierzy w empatię czytelnika, który samodzielnie spróbuje rozwikłać motywacje bohaterki – niepewnej, dryfującej, niewidzialnej. Być może ten czytelnik znajdzie w niej kawałek siebie. Ja znalazłam. W niej i w jej cichym przebudzeniu. To powieść łagodnie emancypacyjna, której finał – prosty i mocny – ma zdolność wyzwalania.

http://www.zmoichust.pl/problem-z-biernoscia-o-ksiazce-taniec-zegara-anne-tyler/

Willa jest bierna i to bierność determinuje jej życie. Czyni je nie tylko przewidywalnym, ale też w jakiś sposób przypadkowym. Przypadkowy jest mąż, bo to pierwszy facet, który się nią zainteresował. Przypadkowe jest życie kury domowej, rozpoczęte nieplanowaną ciążą. Willa jest nie tylko bierna, ale miła (dzieci mówią: "za miła"). Zgadza się na wszystko, nie ujawnia ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobry materiał, bardzo ważny temat, rzeczy mrożące krew w żyłach, słuszne rozprawianie się ze szkodliwymi schematami, ale wolałabym, żeby napisał ją ktoś inny. Bywa niepotrzebnie rozwlekła, bywa źle napisana (przed oczami pojawiały mi się te nieznośne amerykańskie filmowe reportaże z gadającymi głowami, gdzie komentarz tych głów nie wnosi nic do opisywanych wydarzeń prócz sztucznego dramatyzowania).

Bardzo dobry materiał, bardzo ważny temat, rzeczy mrożące krew w żyłach, słuszne rozprawianie się ze szkodliwymi schematami, ale wolałabym, żeby napisał ją ktoś inny. Bywa niepotrzebnie rozwlekła, bywa źle napisana (przed oczami pojawiały mi się te nieznośne amerykańskie filmowe reportaże z gadającymi głowami, gdzie komentarz tych głów nie wnosi nic do opisywanych wydarzeń...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myląca okładka. Gdybym wcześniej nie wiedziała, kim jest Joan Didion, pomyślałabym, że to coś w rodzaju poradnika. Jestem przekonana, że wiele osób się na to nabiera. Didion pisze pięknym językiem. Precyzyjnie opowiada o żałobie, o szpitalach, o tym, jak pracuje umysł w obliczu tragedii, o stracie, której wbrew pozorom nie da się przepracować. Przynajmniej nie do końca, nie tak, jak to sobie często wyobrażamy. Jest w tym szczera, bardzo przy ziemi. Niełatwa i ciężka emocjonalnie.

Myląca okładka. Gdybym wcześniej nie wiedziała, kim jest Joan Didion, pomyślałabym, że to coś w rodzaju poradnika. Jestem przekonana, że wiele osób się na to nabiera. Didion pisze pięknym językiem. Precyzyjnie opowiada o żałobie, o szpitalach, o tym, jak pracuje umysł w obliczu tragedii, o stracie, której wbrew pozorom nie da się przepracować. Przynajmniej nie do końca, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W drugiej połowie zbioru coś się psuje. Dokładnie w tym momencie, w którym autorka zaczyna coraz wyraźniej składać wszystkie "pixele" w całość. Koncept szkodzi prozie Toth, w jakiś sposób "podważa" jej historie. "Linie kodu kreskowego. Piętnaście historii" to znakomity, równy zbiór. "Pixel" znakomity jest jedynie w połowie.

W drugiej połowie zbioru coś się psuje. Dokładnie w tym momencie, w którym autorka zaczyna coraz wyraźniej składać wszystkie "pixele" w całość. Koncept szkodzi prozie Toth, w jakiś sposób "podważa" jej historie. "Linie kodu kreskowego. Piętnaście historii" to znakomity, równy zbiór. "Pixel" znakomity jest jedynie w połowie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mądra, wyzwalająca nawet, wartka, hiperPRZYGODOWA. Wspaniała lektura na lato. I nie-lato też.

Mądra, wyzwalająca nawet, wartka, hiperPRZYGODOWA. Wspaniała lektura na lato. I nie-lato też.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"To ja, Matołek" to wcześniejsze wydanie "Nazywam się Cukinia".
Mam mieszane uczucia. Doceniam, jak Paris staje po stronie dzieci - ofiar rodziców/dorosłych - rozczytuje ich tok myślenia, zachowania. Bywa, że dobitnie trafia w sedno. A jednak trochę bronię się przed tym, jak gra na emocjach. W zestawianiu niezliczonych nieszczęść z dziecięcą naiwnością/niewinnością, autor wydaje się być nieco chytry. Zwłaszcza w monologach dzieci - okrutnych opowieściach o tym, co im się przytrafiło, a czego nie są w stanie do końca zrozumieć - można wyczuć ślady szantażu. Delikatniej, subtelniej, też by się chyba dało, a książka nie straciłaby na sile przekazu. Sama nie wiem.

"To ja, Matołek" to wcześniejsze wydanie "Nazywam się Cukinia".
Mam mieszane uczucia. Doceniam, jak Paris staje po stronie dzieci - ofiar rodziców/dorosłych - rozczytuje ich tok myślenia, zachowania. Bywa, że dobitnie trafia w sedno. A jednak trochę bronię się przed tym, jak gra na emocjach. W zestawianiu niezliczonych nieszczęść z dziecięcą naiwnością/niewinnością, autor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetny ten Carve... ekhm... tzn. Tower!
Opowiadanie jako najbardziej precyzyjna forma literacka. Każde słowo się liczy, nie ma zdań niepotrzebnych. Zbliżenia na bohaterów, przedzierające się tak blisko, że wchodzą im do głów, do myśli. Sztuka wrzucania bohaterów w momenty kulminacyjne. Ulubione opowiadania: "Lampart", "Drzwi w twoim oku". Ale i tak podobały mi się wszystkie.

Świetny ten Carve... ekhm... tzn. Tower!
Opowiadanie jako najbardziej precyzyjna forma literacka. Każde słowo się liczy, nie ma zdań niepotrzebnych. Zbliżenia na bohaterów, przedzierające się tak blisko, że wchodzą im do głów, do myśli. Sztuka wrzucania bohaterów w momenty kulminacyjne. Ulubione opowiadania: "Lampart", "Drzwi w twoim oku". Ale i tak podobały mi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo duże rozczarowanie. Nie ze względu na mocne treści czy kontrowersyjną postać bohatera, ale jego wiarygodność, podważoną i skompromitowaną zresztą szumnie w mediach (o czym wydawca nas nie informuje, w Polsce fajnie opisano ten przypadek w "Tygodniku Powszechnym"). Nie trzeba czytać artykułów naokoło, by samemu zorientować się, że coś tu nie gra. Wspomnienia Podglądacza często bywają niewiarygodne, nie dlatego, że są takie nieprawdopodobne, ale wręcz przeciwnie - są bardzo tendencyjne i subiektywnie skierowane na jego własne, niewybredne fantazje. Podglądacz okazuje się nie tylko podglądaczem, ale (zwłaszcza!) mitomanem, narcyzem, mało sympatycznym i mało ciekawym (poza swoim dziwnym hobby) facetem. Autor książki zdaje się tego nie dostrzegać, ufa swojemu powiernikowi aż nadto (albo udaje, że ufa), w jego wiarygodność zaczyna powątpiewać dopiero w drugiej połowie "Zapisków", ale mimo to robi uniki, nie próbuje (z wyjątkiem kilku akapitów, mało) dotknąć sedna jego wypaczonej osobowości. Zbyt często i zbyt bezrefleksyjnie oddaje mu głos. Nie ufam ani jednemu, ani drugiemu, a książkę traktuję jako dość cyniczny skok na naszą czytelniczą ciekawość.

Bardzo duże rozczarowanie. Nie ze względu na mocne treści czy kontrowersyjną postać bohatera, ale jego wiarygodność, podważoną i skompromitowaną zresztą szumnie w mediach (o czym wydawca nas nie informuje, w Polsce fajnie opisano ten przypadek w "Tygodniku Powszechnym"). Nie trzeba czytać artykułów naokoło, by samemu zorientować się, że coś tu nie gra. Wspomnienia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podoba mi się w niej kilka rzeczy. Na pewno to, że fajnie - z dużą trafnością spostrzeżeń i naturalnością - chwyta niektóre nastroje tego "pryszczatego", niewdzięcznego czasu w życiu. Bez infantylizacji, na serio. Mocno osadzona w pochłoniętej przez social media współczesności, stanowi też sprawny zapis tego czasu. Niestety cierpi na jedną z jego dolegliwości - jest pospieszna, a jej autorka - zbyt widoczna - przez co bohaterki tracą nieco na wiarygodności, chwilami stają się tylko pretekstem do powiedzenia kilku ważnych rzeczy. Historii poniekąd przeszkadza również jej język. Nie chodzi jednak o stylizację na młodzieżowy slang, zresztą bardzo udaną. Mowa raczej o tym, co poza nią - pewna niestaranność, pośpiech.

Podoba mi się w niej kilka rzeczy. Na pewno to, że fajnie - z dużą trafnością spostrzeżeń i naturalnością - chwyta niektóre nastroje tego "pryszczatego", niewdzięcznego czasu w życiu. Bez infantylizacji, na serio. Mocno osadzona w pochłoniętej przez social media współczesności, stanowi też sprawny zapis tego czasu. Niestety cierpi na jedną z jego dolegliwości - jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Im mniej wiesz o tej książce, tym lepiej dla Ciebie. Zaskoczenie na zaskoczeniu, ale bez efekciarstwa. Prężna narracja, która wciąga, ogromna przyjemność lektury. Worek tematów - od rodziny, pamięci, dzieciństwa po... no właśnie, nie ma co psuć zabawy, warto przekonać się samemu. Śmiałam się, wzruszałam i nie mogłam oderwać. Bywa wstrząsająco.

Im mniej wiesz o tej książce, tym lepiej dla Ciebie. Zaskoczenie na zaskoczeniu, ale bez efekciarstwa. Prężna narracja, która wciąga, ogromna przyjemność lektury. Worek tematów - od rodziny, pamięci, dzieciństwa po... no właśnie, nie ma co psuć zabawy, warto przekonać się samemu. Śmiałam się, wzruszałam i nie mogłam oderwać. Bywa wstrząsająco.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przewodnie tematy Tove Jansson, małe i większe obsesje, jej życie, samotność i tworzenie. Oszczędne, precyzyjne opowiadania. Nie zgadzam się z opinią, że chłodne czy surowe - mimo nieustannie wiejącego wiatru, mimo tej scenerii. Jansson to barwna, przewrotna artystka - pisząc te teksty, była już wiekową kobietą, ale między wersami ukryła szeroki, dziewczęcy uśmiech. Dorosłe to pisanie, niewątpliwie, ale wyraźnie przebija przez nie "maniera" pisania dla dzieci. Co na pewno nie jest wadą. Wręcz przeciwnie. Dzięki temu opowiadania te brzmią autentycznie, odrębnie. Jansson - autorka jedyna w swoim rodzaju.

Przewodnie tematy Tove Jansson, małe i większe obsesje, jej życie, samotność i tworzenie. Oszczędne, precyzyjne opowiadania. Nie zgadzam się z opinią, że chłodne czy surowe - mimo nieustannie wiejącego wiatru, mimo tej scenerii. Jansson to barwna, przewrotna artystka - pisząc te teksty, była już wiekową kobietą, ale między wersami ukryła szeroki, dziewczęcy uśmiech. Dorosłe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opis dzieciństwa, "dziewczyństwa" i tego, co dzieje się pomiędzy byciem dziewczynką a młodą kobietą, tak wyrazisty i szczery, że bardzo bliski, prawdziwy i namacalny. Szukanie siebie, pamięć, odtwarzanie przeszłości, rodzina i jej przykry balast, samotność. Kluczowy jest język narratorki, który - choć konkretny, precyzyjny i oszczędny - ma w sobie wiele z poezji. Trudno się oderwać.

Opis dzieciństwa, "dziewczyństwa" i tego, co dzieje się pomiędzy byciem dziewczynką a młodą kobietą, tak wyrazisty i szczery, że bardzo bliski, prawdziwy i namacalny. Szukanie siebie, pamięć, odtwarzanie przeszłości, rodzina i jej przykry balast, samotność. Kluczowy jest język narratorki, który - choć konkretny, precyzyjny i oszczędny - ma w sobie wiele z poezji. Trudno się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z perspektywy wyrośniętej czytelniczki "Gofrowe serce" czaruje na różne sposoby. Po pierwsze: poczuciem humoru, prężną narracją, sympatycznością świata, o którym opowiada. I uniwersalnym rodzajem czułości, która chwyta niezależnie od wieku.
Po drugie: idyllicznością. Maria Parr opisuje dom rodzinny, w którym dzieciom pozwala się broić. Bo dzieciom się ufa. W zdrowy sposób - jest miejsce na reprymendę, ale też na zrozumienie, empatię wobec małego dziecięcego świata, w którym problemy, smutki, pomysły, nie są wcale mniejsze lub bardziej naiwne od tych dorosłych. Są inne, dostosowane do skali małego człowieka, a czasem przecież są i te same - dziecko tak samo jak dorosły mierzy się z odchodzeniem bliskich, przemijaniem, zmianami w życiu.

Z perspektywy wyrośniętej czytelniczki "Gofrowe serce" czaruje na różne sposoby. Po pierwsze: poczuciem humoru, prężną narracją, sympatycznością świata, o którym opowiada. I uniwersalnym rodzajem czułości, która chwyta niezależnie od wieku.
Po drugie: idyllicznością. Maria Parr opisuje dom rodzinny, w którym dzieciom pozwala się broić. Bo dzieciom się ufa. W zdrowy sposób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna powieść. Po pierwsze: akcja rozgrywa się w Teksasie, na przełomie wieku XIX i XX, w rodzinie plantatorów bawełny (słychać echa "Przeminęło z wiatrem", ale w dość przewrotny sposób), czyli niebanalnie, epicko nawet. Po drugie: rezolutna, jedenastoletnia narratorka rozwala system swoją ogromną ciekawością świata, przestrzeni, przyrody, nauki i jednoczesną niechęcią do "dziewczyńskich" spraw - kuchni czy szydełkowania. Mamy więc impas, trudny do przeskoczenia zwłaszcza w tamtych czasach. Jest zabawnie, ale z czasem robi się poważnie i głębiej. Czuć trud spełniania marzeń, które wymagają niemałej odwagi i wiary w siebie, wysiłek podążania własną drogą, gdy świat skrzykuje się przeciwko. Autorka nie daje pociesznych, łatwych rozwiązań, nie pozwala odetchnąć z ulgą. Wręcz przeciwnie, łamie czytelnicze oczekiwania na pół, ale na szczęście pozwala zachować trochę nadziei. Powieść jest świetnie napisana, z wyczuciem języka i dowcipem. Trzyma w napięciu. Liczę, że kontynuacja szybko trafi na nasz rynek.

Rewelacyjna powieść. Po pierwsze: akcja rozgrywa się w Teksasie, na przełomie wieku XIX i XX, w rodzinie plantatorów bawełny (słychać echa "Przeminęło z wiatrem", ale w dość przewrotny sposób), czyli niebanalnie, epicko nawet. Po drugie: rezolutna, jedenastoletnia narratorka rozwala system swoją ogromną ciekawością świata, przestrzeni, przyrody, nauki i jednoczesną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poruszająca, błyskotliwa książka, która w wyjątkowo sugestywny i dojrzały sposób opowiada o wielu niewygodnych sprawach - o przemocy w rodzinie, religijnym fanatyzmie, hipokryzji rodziców... I więcej, jak przystało na książkę "wszystkich rzeczy". Mowa tu również o tolerancji, miłości, przyjaźni, girl power, relacjach brata z siostrą, aż wreszcie o sile literatury.

Poruszająca, błyskotliwa książka, która w wyjątkowo sugestywny i dojrzały sposób opowiada o wielu niewygodnych sprawach - o przemocy w rodzinie, religijnym fanatyzmie, hipokryzji rodziców... I więcej, jak przystało na książkę "wszystkich rzeczy". Mowa tu również o tolerancji, miłości, przyjaźni, girl power, relacjach brata z siostrą, aż wreszcie o sile literatury.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mądra, zabawna historia o pewnej niebezpiecznej wyprawie. Jestem pod wrażeniem języka, który doskonale odzwierciedla dziecięcą perspektywę, także na różne "dorosłe" sprawy, w tym feminizm czy bycie pisarzem. Ładnie opowiada o mierzeniu się z własnymi lękami i ładnie uczy szacunku do natury i zwierząt.

Mądra, zabawna historia o pewnej niebezpiecznej wyprawie. Jestem pod wrażeniem języka, który doskonale odzwierciedla dziecięcą perspektywę, także na różne "dorosłe" sprawy, w tym feminizm czy bycie pisarzem. Ładnie opowiada o mierzeniu się z własnymi lękami i ładnie uczy szacunku do natury i zwierząt.

Pokaż mimo to