Rachel Kushner to amerykańska autorka mieszkająca w Los Angeles. Znana z takich powieści jak: „Telex from Cuba” i „The Mars Room”.
Jej debiutancka powieść „Telex from Cuba” z 2008 roku w tym samym roku znalazła się w finale National Book Award. Jej druga powieść „The Flamethrowers" również znalazła się w finale National Book Award. Książka „The Mars Room" znalazła się na krótkiej liście Nagrody Bookera w 2018 roku.
Czytałam ją długo, ale to dlatego, że dość przygnębia. Jednak napisana jest warto i styl do mnie przemawia. Jest tutaj kilka równoległych opowieści z półświatka, tzn. tak naprawdę z rejestrów ludzi wykluczonych, skazanych na bycie skazanymi od najmłodszych lat - ofiar przemocy, niewidocznych dla systemu, często uciekających się do zbrodni w samoobronie, z desperacji... Głowna bohaterka skazana na dożywocie, odgrodzona na wieczność od syna, jak przekonamy się w finale powieści - niewspółmiernie do przewin. Mocne i autentyczne.
"Tak więc tych dwunastu ludzi dowiedziało się tylko tego, że młoda kobieta wątpliwej konduity – striptizerka – zabiła prawego obywatela, weterana wojny w Wietnamie (…) Ponieważ obecne było dziecko, dołączono jeszcze oskarżenie o stworzenie zagrożenia dla dziecka. Nieważne, że było to moje dziecko, a osobą, która mu zagrażała był [owy mężczyzna]."
Ta jedna uwaga oddaje nastrój całej książki.
Historia o bezsilności wobec prawa, bezwzględności wymiaru sprawiedliwości i patologii więziennictwa. Nie szczędzi brutalności. Nie odmawia ironii - często jedynego narzędzia obrony przed doznawaną krzywdą. Jednocześnie nie heroizuje, nie usprawiedliwia, nie dyktuje, kto jest dobry, a kto zły. Pokazuje, że ludzie po drugiej stronie krat, to też ludzie. Bohaterowie swoich własnych, życiowych tragedii: trudnego dzieciństwa, szkodliwego otoczenia, prześladowania, biedy, straty, pomyłki, nałogu itd.
Smutna, przytłaczająca, wzbudzająca współczucie.
Przez specyficzną tematykę, dla tych, co dobrze się w niej czują.