rozwiń zwiń
Jacob94

Profil użytkownika: Jacob94

Warszawa Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 1 godzinę temu
422
Przeczytanych
książek
422
Książek
w biblioteczce
136
Opinii
1 104
Polubień
opinii
Warszawa Mężczyzna
Dla radości z pisania i ku lepszemu przyswajaniu treści tworzę dłuższe recenzje książek science fiction (w przeważającej większości). Jeśli tak jak ja kochasz ten gatunek to zachęcam do śledzenia mojego profilu :-) /// Generalnie uważam, że Uczta Wyobraźni oraz Artefakty to dwie najlepsze rzeczy, jakie obecnie wychodzą na polskim rynku fantastycznym. Lubię prozę Simmonsa i Ellisona, światy McDonalda i Hamiltona, pomysły Wattsa i Egana, wrażliwość Simaka i Macleoda, szaleństwo Mieville i Vandermeera, intelekt Stephensona i Arthura C. Clarka, wyobraźnię Cixin Liu i Ady Palmer.

Opinie


Na półkach:

Jest dokładnie tak jak mówią - lektura “Domu z liści” jest doświadczeniem, którego nie sposób komuś przekazać zaledwie opowiadając o książce. Trzeba je przeżyć na własnej skórze, aby wydać indywidualny osąd w kwestii tego, czy jest to coś genialnego, czy marnotrawstwo papieru w oryginalnej formie. Nie ma nic pomiędzy, ewentualnie będziesz przedkładał zainteresowanie jednym wątkiem ponad drugim, ale całościowo albo zostaniesz emocjonalnie roztrzaskany albo poirytowany i rozczarowany. Jak widać po mojej ocenie jestem w tej pierwszej grupie, więc przejdźmy już do rzeczy. Pomijam rys fabularny wałkowany ad infinitum w każdej recenzji, pomijam typograficzne triki, od którego zaczyna każda opinia o tej książce. Nie zamierzam wymyślać koła na nowo. Jeśli nie słyszeliście wcześniej o “Domu z liści” to odpalicie sobie na chybił-trafił dowolną recenzję tej książki (albo opis okładkowy). Ja wolę się skupić na tym, co mnie zachwyciło w tej powieści.

1.

Do lektury można podejść na wiele różnych sposobów i każdy z nich może zapewnić satysfakcjonujące przeżycie. Możemy starać się podejść do niej metodycznie, jak do skomplikowanej zagadki, robić notatki, wyszukiwać powiązania pomiędzy historiami, nieścisłości w relacjach, wyszukiwać w tekście ukrytych znaczeń, przechodząc przez indeks zamieszczony na końcu możemy przyswajać wszystkie wzmianki o danym pojęciu i postarać się znaleźć logiczne powiązania pomiędzy nimi. Możemy także podejść swobodnie, czerpiąc radość z fabuły i nie doszukiwać się nie wiadomo czego w każdej linijce tekstu, nie próbować odkryć jakiś zawiłych sensów w nonsensie. Autor pozostawia również otwartą furtkę dla wytłumaczeń racjonalnych, ale jeśli chcemy upierać się przy głosie szaleństwa, to też jest taka opcja - pytanie jednak pozostaje “Czyjego szaleństwa?” Możemy czytać jak historię o nawiedzonym domu, który skrywa przed bohaterami i czytelnikiem multum nierozwiązywalnych tajemnic. Możemy potraktować “Dom z Liści” jak character studies, całkowicie skupić się na analizie ludzkich zachowań, uczuć, przeszłości i jak te postacie wchodzę ze sobą w dynamiczne interakcje. Możemy też wybrać styl mieszany, czyli zachować wysoki poziom koncentracji podczas lektury, ale nie podchodzić obsesyjnie do każdego niezrozumiałego elementu, wertując książkę wprzód i w tył, zdać się na postrzeganie intuicyjne, wdać się w rezonans z treścią - metaforycznie rzecz ujmując pozwolić sobie na błądzenie w labiryncie, słyszenie echa pomiędzy wątkami, abyście rozumieli tekst na takiej szerszej płaszczyźnie. I tak też do tego podszedłem, przy czym jeśli miałbym wam poradzić, na czym się skupić najbardziej, to na bohaterach ze szczególnych uwzględnieniem ich osobistych ciemności. Zapamiętywać ich troski, wątpliwości, traumy, notować w pamięci lub na kartce, abyście postrzegali ich zachowania w pełnowymiarowej perspektywie.

2.

Podczas lektury przypominały mi się horrory, które podobały mi się za młodu. Mało się w nich działo pod kątem emocjonującej akcji, dzięki czemu trzymały w napięciu, wiele rzeczy pozostawało w kwestii niedopowiedzeń, wysoki nacisk był kładziony na bohaterów, na psychologiczny aspekt dotknięcia nieznanego i niepojmowalnego. Pasuje tu sformułowanie “horror psychologiczny”, bowiem moim zdaniem klucz do poprawnego zinterpretowania zamysłu autora leży w zrozumieniu, czym dla bohaterów jest tytułowy dom, zrozumieć fenomen zjawisk paranormalnych na poziomie symbolicznym. Dam wam mały przedsmak takiego postrzegania. Mówi się, że “znamy coś jak własną kieszeń”. O czym jeszcze możemy mówić, że posiadamy najpełniejszą informację ze wszystkich żyjących ludzi? O naszym domu. Gdybyśmy nagle stracili wzrok potrafilibyście mniej-więcej określić układ ścian, jak dotrzeć do kuchni, na której półce wymacać cukier. Odnieśmy teraz to do człowieka. No więc dom symbolizuje to, co znajome w nas samych, co wiemy o sobie, nasze poukładane myśli, nasze wyraźne wspomnienia, nasze dające się wytłumaczyć zainteresowania, poglądy, preferencje. Aż tu nagle w tym domu pojawiają się drzwi do korytarza, pozbawionego okien (przez które moglibyśmy zajrzeć do wnętrza siebie),całość skąpana w mroku i niewiedzy. Korytarz ciągnie się nieskończenie daleko, meandruje niczym labirynt, łączy pomieszczenia przed nami ukryte, które znajdują się przecież wewnątrz naszego domu, ale owe dodatkowe przestrzenie nie korespondują z tym, co możemy zaobserwować z zewnątrz (nie ma widocznego wpływu na zewnętrzną rzeczywistość, ale jednak stanowi istotny element wnętrza) . Nie ma tam światła, tylko mrok i czarne ściany. Jeśli już dom porównaliśmy do naszego wnętrza, to niezbyt trudno jest nam zrozumieć, jakie znaczenie kryje się za czarnym korytarzem, który ukształtował (poza świadomym postrzeganiem) całą ukrytą, wewnętrzną strukturę w nas samych. W książce natomiast ukryte przejścia otwierają się przed nami, konfrontując bohaterów z tą wewnętrzną ciemnością, z tą mroźną nicością. Pozwala im zajrzeć w głąb siebie i na podstawie tego co tam znajdą podjąć dalsze życiowe decyzje. Według mnie kapitalnie zostało to przedstawione i chylę czoła przed autorem, który z tak klarownej (z pozoru nawet prostej) abstrakcji potrafił stworzyć powieść, w ramach której nadał wydarzeniom namacalnego ciężaru istotności. Ciężaru, który pochłonięty lektury czytelnik czuje całym sobą, może doprowadzi nawet do tego, że skonfrotuje się on również z własną ciemnością? Na koniec w aspekcie horroru dodajmy jeszcze ten myk w postaci found-footage/paradokumentu, zabieg narracyjny, który obecnie już mnie nie kręci, jednak za dzieciaka wywoływał u mnie poczucie surowego realizmu.

3.

Miałem nie mówić nic o typograficznych trikach, ale krótko muszą oddać autorowi, że zabieg mu się udał. Nie sądziłem, że w jakimkolwiek stopniu układ tekstu wpłynie na to, jak go odbieram, ale najmocniej utkwiły mi w głowie strony w większości puste. Te kilka słów na kartce, odpowiednio rozmieszczone, wytworzyły nastrój ciszy, grozy, izolacji, a także w immersyjny sposób korespondowały z fabułą. Przypisy źródłowe być może nie były moim zdaniem istotnym aspektem mojego “doświadczania” treści, jednak z samych komentarzy Zampano i Wagabundy już wynikało jakieś głębsze zrozumienie (bądź większa konfuzja). Bardzo podobały mi się nakładające się rzeczywistości obydwu wątków powieści - te echa historii, które kazały mi się zastanowić nad tym, co dokładnie obserwujemy. Czy jest znak tego, że w relacji Navidsona (choć w świecie przedstawionym książki jest to przecież fikcja) kryje się prawda, która została semantycznie wtłoczona w notatki Zampano, czy też właśnie tylko i wyłącznie echo - zniekształcenie dźwięku, w którym dostrzegamy łańcuch przyczynowo-skutkowy jedynie z powodu pozornego podobieństwa? Być może książka oddziałuje na psychikę Johnny’ego w zupełnie naturalny sposób, a jego szaleństwo indukowane narkotykami i alokoholem połowują ową ciemność do życia. Pozostaje pytanie, czy notatki Zampano są wytworem umierającego umysłu, czy ciemność jednego człowieka zrodziła ciemność innego, czy zarówno Navidson, Zampano i Wagabunda są kolejnymi ofiarami mentalnego załamania dodatkowo wzmacnianego przez spisaną fikcję, osiągającej efekt spirali z każdym kolejnym czytelnikiem? A może ktoś zupełnie inny jest autorem? Są w tekście wskazówki, które potrafią przyczynić się do powstania zupełnie odjechanych teorii spiskowych. Nie zamierzam o nich opowiadać, bo byłoby to zbyt zubożające doznania czekające przed potencjalnym czytelnikiem, ale powiem jedno - mały ptaszek w prawym dolnym rogu kazał mi się kilka razy zastanowić nad “realnością” owych wydarzeń.

4.

Moim zdecydowanie ulubionych fragmentem lektury były listy matki do syna - Johnny’ego Wagabundy - z zakładu psychiatrycznego Wieloryb. Ta delikatność, słodkość, troska i miłość matki skontrastowana z jej szaleństwem, niewiarą, psychozą jest porażająca. Tworzy nastrój tak wyalienowany, mroczny, przejmujący, że trudno było mi ruszyć dalej po tym, co przeczytałem w tym dodatku. W jednym liście matki istnieje również ukryta wiadomość złożona z pierwszych liter poszczególnych słów. Bardzo wolne przepisywanie tego na kartkę, by móc przeczytać tekst w całości to było coś okropnie smutnego, wręcz boleśnie dołującego. Z cały ten fragment poruszył mnie do głębi, szczególnie, że do końca tak naprawdę nie wiadomo, co w rzeczywistości miało miejsce w murach szpitala, a co należy zrzucić na karb chorego umysłu. Manie prześladowcze to w końcu bardzo typowy objaw choroby psychicznej i czasami nie sposób oddzielić ich od prawdy, można wyłącznie próbować znaleźć jakieś niezgodności, ale jeśli są minimalne, to potrzeba do tego detektywa, a nie czytelnika “płynącego z prądem opowieści”. W każdym razie w każdym wątku mamy do czynienia z narratoram, któremu nie możemy ufać. I od nas zależeć będzie, w co uwierzymy, a co w nie.

5.

Postacie są bardzo interesujące. Niejednoznaczne (choć może się tak nie wydawać na pierwszy rzut oka),pełne wewnętrznej złożoności, których analizach była często równie ciekawa co sama akcja właściwa. Podobało mi się również to, jak autor porozrzucał te wskazówki na ich temat na przestrzeni powieści. Np. wątek Wagabundy wydaje się stosunkowo nieznośny - chłop pije, ćpa, notorycznie uprawia seks z każdą napotkaną dziewczyną. Żaden z czytelników nie pała sympatią do tego gościa, bo i z jakiej racji? Aż w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że focus mojej uwagi jest źle skalibrowany. Powinienem zadać sobie pytanie, co było praprzyczyną tej ciemności, w której Johnny jest pochłonięty, jaki wydarzenia, o których bohater nie chce nam opowiadać, popchnęły go na ścieżkę życia pozbawionego znaczenia. W każdych kolejnych rozdziałach poznajemy lepiej przeszłość Wagabundy, byśmy ostatecznie doszli do czegoś, co całkowicie przedefiniowuje sposób, w jaki sam Johnny widział samego siebie. Ten ostry sztylet tkwiący głęboko w jego sercu ostatecznie okazał się być do pewnego stopnia nieprawdziwy, oparty na zafałszowanych wspomnieniach z dzieciństwa. Choć nie zawsze tak się dzieje (patrz: Karen, żona Navidsona). I to jest w tej książce chyba najlepsze: że bohaterowie zmagają się ze swoją osobistą ciemnością, której geneza jest za każdym razem inna, ale też i rozwiązania są zupełnie różne. I jeśli tak spojrzeć na tą powieść, jak na drogę człowieka z głębin ku świetlistej powierzchni, ale różnymi stylami pływackimi, to ostatecznie otrzymujemy dotkliwą opowieścią o człowieczeństwie i tym, jak trauma nas odmienia i jak my możemy na nią odpowiedzieć...

VI

Krótko o tym, co dla mnie nie zagrało: wątek Wagabundy jest rzeczywiście mniej interesującą częścią powieści. Jego ciągłe seks-eskapady były niesmaczne i męczące (na szczęście pod koniec ten aspekt traci na znaczeniu). Za każdym razem chciałem ponownie wrócić do relacji Navidsonów i eksplorować dalej ideę domu. Nie wszystkie fragmenty realnie mnie ciekawiły. Gdybym miał wykreślić krzywą przedstawiający poziom mojego zainteresowania w trakcie lektury, to przypominałby on wykres EKG pacjenta, który właśnie ma zawał serca. Dla przykładu po środkowej części kulminacyjnej poświęconej eksploracji ciemnych korytarzy w domu Navidsonów następuje część o tym, jak różni ludzie zareagowali na film z ekspedycji. Aż mi się chciało je przeskoczyć, wydawały się tak miałkie w porównaniu z tym, co przed chwilą przeżyliśmy. Tak samo niektóre dodatki oraz przypisy są po prostu pomijalne/niepotrzebne. Fragmenty na temat znaczenia labiryntu oraz echa są tak gęste i bełkotliwe, że miejscami aż grafomańskie. Nie byłem jednym z tych, co googlowali źródła aby sprawdzić, czy są prawdziwe czy zmyślone, ale nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś mógłby tak grzmocić w bambus* na powyższe tematy. Bardzo jestem również ciekaw, jak do książki podszedłby jakiś zawodowy psycholog, bo o ile pod wieloma względami psychologiczna warstwa powieści jest bardzo trafnie i interesująco pogłębiona, o tyle czasem uśmiechałem się do siebie, gdy czytałem o tym jak z jakiejś pojedynczej klatki filmu Navidona stado psychologów tworzyło całe ściany tekstu moim zdaniem nadinterpretują to, co postacie skrycie myślę na dany temat. Tworzyli całe wieżowce interpretacji, założeń, wzajemnych powiązań, które mogły się zazębiać, ale wcale nie musiały. Było to jak wróżenie z fusów lub dostrzeganie twarzy na powierzchni Marsa, by potem krzyknąć “Patrzcie, to Ponurak!”**. I takie coś niby w poważnych pracach z zakresu psychologii? Jestem ciekaw, czy jest to standardowa metoda postępowania, tworzenie takich narracji z niejednoznacznych poszlak, przenoszenie wszelkiego ryzyka zaistnienia błędów poznawczych na obiekt badania.

VII - to już prawie koniec...

Pewnie o wielu rzeczach zapomniałem (jak choćby o tym, że przez pół lektury robiłem własne notatki z każdego rozdziału, by potem porzucić te wysiłki na rzecz immersji; to że technologia jest przestarzała i nie istniał jeszcze google pozwalający bohaterom sprawdzić cytat lub tłumaczenie z każdego języka obcego on demand i to pozwala tej powieści rozkwitać; zapomniałem o tłumaczeniach, o stylu, który momentami potrafił wznieść się na wyżyny piękna w introspekcji, o innych ciekawych typograficznych układach, o dygresjach - jednych ciekawszych, innych ślamazarnych, o powracających motywach i mocnym skojarzeniu z Piranesi Susanny Clarke***, o przeszłości i genialnie zarysowanej relacji Willa i Karen, o bajkopisarstwie Johnny’ego, o wszystkich dodatkach i ulubionych fragmentach itp. etc.) ale nie starczyło mi (oraz prawdopodobnie też Tobie) cierpliwości.

“Dom z Liści” to przebogata lektura-doświadczenie. Miejscami sucha jak dokument, miejscami meandrująca jak myśli szaleńca, miejscami mrocza i obezwładniająca otaczającą pustką, ale nade wszystko w centrum tego wszystkiego stoi każdy z nas próbujący zrozumieć, kim tak naprawdę jesteśmy i jak okiełznać naszą skrywaną ciemność. Powieść jest wielowarstwową układanką, horrorem psychologicznym na wskroś przeszytym nićmi niepokoju, zaszczucia i wątpliwości. Interpretacyjna przyjemność.

““Little solace comes
to those who grieve
when thoughts keep drifting
as walls keep shifting
and this great blue world of ours
seems a house of leaves

moments before the wind.”****


*Inaczej: Gadać głupoty, https://www.miejski.pl/slowo-Pieprzy%C4%87+w+bambus, dostęp: 26.04.2024
**Nawiązanie do Harrego Pottera i lekcji wróżbiarstwa. Dodać źródło później.
***Przyznaj się Suzi, musiałaś czytać House of Leaves, zanim stworzyłaś swoją cieniutką powieść, mam rację? Westybul, Wielka Sala, albatros, eksploracja labiryntu - przypadek?
****Zampano, House of Leaves, Wydawnictwo XXX, 3rd Edition, Rok 20XX, str. @$&

owarB
az
ćśoławrtyw.
ełzeiN
owtsńelazs,
ein?

Jest dokładnie tak jak mówią - lektura “Domu z liści” jest doświadczeniem, którego nie sposób komuś przekazać zaledwie opowiadając o książce. Trzeba je przeżyć na własnej skórze, aby wydać indywidualny osąd w kwestii tego, czy jest to coś genialnego, czy marnotrawstwo papieru w oryginalnej formie. Nie ma nic pomiędzy, ewentualnie będziesz przedkładał zainteresowanie jednym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na wskroś klasyczne podejście do science fiction. Historia multimilionera Simeona Kruga, który postanawia wybudować wielką szklaną wieżę, za pomocą której mógłby wysłać wiązką tachionową odpowiedź na otrzymaną z kosmosu wiadomość od pozaziemskiej cywilizacji. Lecz tak naprawdę nie to jest główną osią fabuły, a temat androidów: ich człowieczeństwa, praw oraz przede wszystkim wolności. Krug używa androidów jako siłę robocza do urzeczywistnienia swojego marzenia o nawiązaniu pierwszego kontaktu.

Co mnie zachwyciło w tej książce to ciężar poruszanych tematów. Silverberg konstruuje narrację niby z niewielu elementów ale tak je pogłębia, że nadaje im wiarygodności. Interesujące jest wątek religii androidów, które za swojego wybawiciela od przedmiotowości i cierpienia uznają swojego stwórcę, Kruga. Ten jednak postrzega androidy jako zaawansowane narzędzie, które co prawda jest inteligentne, to jednak ich jedynym celem istnienia jest służba ludzkości. Jak zareagują androidy na wieść o tym, że stwórca zawiódł nadzieje swojego stworzenia?

Świetnie zarysowana jest również postać Alfy Watchmana, androida koordynującego prace związane z budową wieży. Jest on również głównym akolitą wiary w Kruga-wyzwoliciela. Należy wspomnieć, że cały ten kult jednostki jest ścisłą tajemnicą wszystkich androidów. Ludzie nie mają o nim najmniejszego pojęcia, tak samo o istnieniu katedr, gdzie maszyny modlą się o lepsze jutro.

Jest też syn Kruga - Miguel - zdradzający żonę, której nie kocha, z androidem. Towarzyszy mu przy tym utajone wrażenie perwersji, bowiem wizyta w fabryce androidów uświadamia mu różnice pomiędzy człowiekiem, a maszyną. Zastanawia się, czy jest to pożądanie przedmiotu, czy za tymi sztucznie wyprodukowanymi oczami kryje się coś prawdziwego?

Silverberg umiejętnie naszkicował relację android-stwórca, którą bardzo łatwo możemy przełożyć na relację człowiek-Bóg. Towarzyszą temu wątpliwości, pytania odnośnie wielkiego planu, troska o to, co sobie Stwórca o nas myśli - czy nasze cierpienia stanowią próbę charakteru, czy może jest całkowicie obojętny na nasz los. Być może pobudki jego tworzenia nie są całkowicie czystej natury - bowiem czy Krug pragnie wysłać wiadomość w gwiazdy, aby ludzka samotność we wszechświecie dobiegła końca, czy może pragnie on kontaktu wyłącznie po to, aby zaspokoić swoją własną ciekawość? Osiągnąć coś wielkiego po tym, jak zaczynał z niczym? Możemy się zastanowić, czemu Krug szuka innej inteligencji będąc kompletnie ślepym na fakt, że tuż obok jego nosa rodzi się nowy gatunek zdolny do emocji, pragnień, własnych przemyśleń, zdolny do wykoncypowana idei niematerialnego Boga przemawiającego do nich przez ludzkiego awatara? Czym się różni człowiek wyprodukowany od naturalnie poczętego, czemu tak łatwo jesteśmy w stanie odebrać zależnym bytom atrybuty świadomych istot?

Powieść jest ostrzeżeniem, ale też przykładem tego, jakie konsekwencje może mieć nasza megalomania i niezdolność do ujrzenia ducha w maszynie. Dominuje ów strach przed uzmysłowieniem sobie, że androidy są bardziej ludzcy niż ludzie, że potrafią być inteligentniejsi i sprawniejsi fizycznie od nas, a co za tym idzie nasza dominacja w świecie jest wyłącznie tymczasowa.

Świetny był również fragmenty poświęcony ludzkiemu dążeniu do poszerzenia swojej wiedzy, sięganiu dalej, wyżej, głębiej w świat. Oby poszedł za tym również rozwój moralny naszego gatunku. Silverberg w ciekawy sposób pokazał życie androidów na najniższym poziomie zaawansowania (Gammy), ich los potrafi być skrajnie przejmujący. Autor inteligentnie konfrontuje androida oraz człowieka poczętego metodą in vitro. Oboje urodzeni pozamacicznie dzięki cudom nowoczesnej technologii, w imitacji biologicznych procesów rozrodczych - jeden jednak szczyci się godnością człowieka, drugi jest własnością. Jedyna istotna różnica leży w zasadzie w produkcyjnym charakterze tego drugiego. Uzasadniona zatem wydaje się podskórna awersja "człowieka z probówki" wobec androida, którego zewnętrznie odróżnia jedynie czerwony kolor skóry. Za dużo jednak jest tych wszystkich podobieństw, aby człowiek nie miał wrażenia, że spoglądając na androida patrzy w lustro.

Istnieje również Partia Wyzwolenia Androidów, która próbuje odmienić ich status na forum światowego rządu. Wątek ten mógł zostać odrobinę bardziej rozwinięty, ale z całą pewnością jest istotny dla rozwoju fabuły. Ostatnie 25 stron tej książki jest bardzo dobre, aż wstrzymałem oddech w momencie ostatecznej konfrontacji religijnych nadziei z twardą rzeczywistością. A wszystko zaczęło się od (w pewnym sensie) przypadkowej śmierci jednego mało znaczącego androida i tego, jaką to wywołało lawinę reakcji oraz… szokującego braku reakcji.

Jest to bardzo dobre uzupełnienie dla Blade Runnera (to skojarzenie pojawiło się w moim umyśle po raz pierwszy na wieść, że androidy - całkowicie ludzkie we wszystkich aspektach fizjologicznych - pozbawione zostały zdolności prokreacji). Nie jest oczywiście tak dobre, ale doskonale dociera do istoty rzeczy. Jedyny minus tej książki przedstawia się w (nie będę bawił się nawet w półsłówka) seksistowskim postrzeganiu kobiet przez Silverberga. Za każdym razem, gdy czytam jego książki nie potrafię uwierzyć, jak człowiek obdarzony tak bogatą wyobraźnią nie potrafił dostrzec kobiety na większej ilości płaszczyzn niż tylko tyłek i piersi. Ja wiem, że facet pisał również pornografię, ale mógłby spróbować spojrzeć na płeć piękną przynajmniej jako element społeczeństwa, skoro ma trudności z dostrzeżeniem jednostki. Nie ukrywam, przeszkadzało mi to i zostawiało nieustanny niesmak, że podoba mi się książka autora o tak płytkim spojrzeniu na 50% populacji.

Szklana wieża, przezroczysta w środku i pnąca się ku rozgwieżdżonemu niebu, a także jej zwieńczenie stanowią poruszający duszę symbol. Nie jestem pewien, czy sobie tego nie dopowiadam, dlatego pozwolę czytelnikom, aby samodzielnie podjęli się próby interpretacji owego faktu, że najwyższa budowla świata (planowo 1,5 km wysokości) zachwycała wielobarwnymi refleksami światła, jednocześnie przez środek przedzierała głównie pustka.

Lektura jest lekka, inteligentna, na dwa wieczory, z ciekawymi postaciami, których pragniemy poznać i zrozumieć motywacje, najważniejszy jest jednak ciężar historii - bowiem motyw niewolnictwa zaprezentowany za pomocą androidów, rasy sztucznie podległej/gorszej, jest uniwersalny i miejmy nadzieję, że nie do końca ponadczasowy. Intrygujące zakończenie (może z pominięciem ostatniego rozdziału), ciekawe dialogi oraz wciągająca fabuła sprawiają, że książkę warto przeczytać nawet dziś. Zaznaczę jeszcze raz - to nie jest nowe podejście i redefinicja tematu. Ale jest to zrobione z dbałością o szczegóły i głębią ukrytą pod fałdami prostej opowiastki o tym, czym jest tak naprawdę człowieczeństwo.

Na wskroś klasyczne podejście do science fiction. Historia multimilionera Simeona Kruga, który postanawia wybudować wielką szklaną wieżę, za pomocą której mógłby wysłać wiązką tachionową odpowiedź na otrzymaną z kosmosu wiadomość od pozaziemskiej cywilizacji. Lecz tak naprawdę nie to jest główną osią fabuły, a temat androidów: ich człowieczeństwa, praw oraz przede wszystkim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Ośmiornica jest “rodu zakałą, zbrodniarzem nędznym, tułaczem”, którego potępia Homer. Jej samotność i tragicznie krótkie życie są nieprzekraczalną barierą uniemożliwiającą stworzenie kultury. Ta książka zadaje jednak pytanie: “A co, gdyby?”. Co gdyby pojawił się gatunek ośmiornic, które żyłyby dłużej i zdołały osiągnąć wymianę informacji między pokoleniami oraz życie społeczne? Co jeśli taki gatunek już się pojawił, bez naszej wiedzy? Co się wtedy stanie?”

1. WSTĘP

Może zacznę od tego, że nie będę w tej recenzji obiektywny. Takie science fiction pragnę czytać - inteligentne, poszerzające wiedzę, o nauce za pomocą której możemy lepiej zrozumieć świat. Zacząłem się obawiać, że Amerykanie nie piszą już o niczym innym jak tylko o rasizmie, kolonializmie i jak to jest być niehetero. Książka wymaga nieustannego skupienia i myślenia. Jeśli choć na chwilę sobie odpuścisz, pozwolisz sobie na umysłowy relaks, to zaczniesz się nudzić. Jeśli interesujesz się nauką popularną i z zaangażowaniem słuchałeś przemyśleń Marcina Przybyłka (autor SF, napisał serię o Gamedecu) w Astrofazie na temat sztucznej inteligencji oraz pojęcia piękna/sztuki w świecie zwierząt, to jest to książka idealnie dla Ciebie. Fabuła jest interesująca, ale to głównie dla intelektualnych rozważań ta powieść została napisana i na tym opiera się jej główna wartość. Umieściłbym ją gdzieś pomiędzy twórczością Petera Wattsa i Paolo Bacigalupiego.

2. KRÓTKI RYS FABULARNY

Akcja książki podzielona jest na trzy wątki. Głównym jest ten rozgrywający się na Con Dao, jednej z wysepek archipelagu położonego u wybrzeży Wietnamu. Na miejsce dociera Ha Nguyen, specjalistka od biologii morskiej. Pragnie zbadać, czy miejscowy rodzaj ośmiornic wykształcił u siebie zdolność komunikacji za pomocą języka symbolicznego oraz kulturę. W jej poczynaniach towarzyszyć jej będą Altantsetseg, pracownica ochrony dbająca, aby nikt postronny nie kręcił się na terenie archipelagu oraz Evrim - pierwszy i jedyny na świecie android obdarzony świadomością.

Drugi wątek koncentruje się na Eiko, który wyemigrował do Autonomicznej Strefy Handlowej Ho Chi Minh, lecz tam został porwany i siłą wcielony do niewoli na pokładzie trawlera kierowanego przez sztuczną inteligencję. Niewolnicy pod czujnym okiem strażników są wykorzystywani do pracy przy wyławianiu ryb. Trzeci wątek ukazuje tajemniczą kobietę o złotych paznokciach, z anonimizującą powłoką abglantzu na twarzy. Zleca ona hakerowi włamanie się pewnej skomplikowanej sieci neuronowej. Dokładny cel ataku jest nieznany lecz pewne jest to, że ma on jakiś związek z wydarzeniami na wyspie Con Dao, bowiem niektórzy ewakuowani z tamtejszych terenów przez korporację DIANIMA stają się ofiarami cichych zabójstw.

3. CZĘŚĆ OPINIOTWÓRCZA I RECENZENCKA (uwaga: długie! Nie chce Ci się czytać, przejdź do podsumowania w pkt 4)

Można powiedzieć, że ‘Góra pod morzem” to historia o pierwszym kontakcie, tyle że bez kosmitów. Autor zestawia ze sobą takie pojęcia jak myślenie, inteligencja, pamięć, świadomość, jaźń i stara się nakreślić wzajemne powiązania między nimi. Książka przede wszystkim podejmuje temat świadomości, języka oraz kultury i każe nam się zastanowić, jaki procesy sprzyjają ich powstawaniu, a czym są czynniki ograniczające ich powstawanie w świecie nieludzkim (świecie zwierząt oraz sztucznej inteligencji).

Ray Nayler postanawia wziąć na tapet ośmiornice i za ich pomocą przedstawić czytelnikowi ogrom zagadnienia, jakim jest tworzenie się zaawansowanych struktur kultury i umysłu. Poczynając od anatomii, przez długość życia, warunki panujące w środowisku, poziom wystawienia na niebezpieczeństwa z zewnątrz, cykl rozrodczy, zdecentralizowaną budowę układu nerwowego, ciekawość świata, terytorialność po umiejętność wykorzystywania intelektu do posługiwania się narzędziami. Powyższe, a także wiele innych czynników, które nie przychodzą mi w tej chwili do głowy determinują sposób, w jaki gatunek się rozwija i postrzega swoje miejsce w świecie.

Co musi się zadziać, aby u zwierząt z natury samotników zaczęły się tworzyć instynkty rodzinne, działania w grupach? Jak istotną rolę w procesie kształtowania świadomości odgrywa umiejętność wykonywania operacji językowych na symbolach, jak ważne jest pismo, dostępne zmysły, a tym samym nasze wyobrażenie o świecie przez nie interpretowanym (umwelt jest tą częścią świata dostępną dla naszych zmysłów) i jak to wszystko wpłynie na sposób komunikowania się ze sobą osobników tego samego gatunku. Autor nie zatrzymuje się w tym miejscu. Możemy zadać sobie pytanie - jak zatem te wszystkie elementy odnoszą się do naszych prób porozumienia się z umysłami innymi niż ludzki, od czego zacząć, jak wiele rzeczy stoi na przeszkodzie we wzajemnym zrozumieniu kogoś zupełnie różnego od nas i jak ta wiedza przekłada się na sposoby projektowania zaawansowanych sztucznych inteligencji w oparciu o ludzki konektom (kompletna mapa sieci połączeń neuronalnych). Skoro język symboliczny wypływa ze świata fizycznego/zewnętrznego to może on stanowić podstawę do nawiązania skutecznego kontaktu, przerzucić międzygatunkowy most nad wąwozem niedopasowania i niezrozumienia.

Warto zauważyć, że tak jak ośmiornice są z reguły samotnikami, tak samo ludzcy bohaterowie w książce Naylera czują się odseparowani od reszty ludzkości, obojętni, niezrozumiali, samotni wśród własnego gatunku. Ha wychowała się w sierocińcu i nie wykształciła w nim znaczących relacji, postrzegała tą społeczność jako środowisko rywalizacji, sama czując się niezauważona. Ochroniarka jest weteranką chińsko-mongolskiej wojny, trzymająca się na dystans od innych ludzi pod fasadą przestarzałego translatora językowego. Eiko (ten co go porwali) obojętny na los innych, zapamiętuje jedynie informacje o nich w swych pałacach pamięci, ale nie czuje się częścią ludzkości. Haker jest wiecznie samotny, relacje opiera na przygodnym seksie. Pochodzący z ekonomicznie ubogiej rodziny, nie stać go było najnowsze systemy VR i SI ułatwiające przedzieranie się przez sieci neuronowe, więc od dziecka musiał korzystać z bardziej intuicyjnych sposobów eksplorowania sztucznych umysłów. No i jest jeszcze najbardziej jaskrawy przykład, czyli Evrim - jedyny android na świecie. Niby bardzo ludzki, ale nie potrafiący zapominać, nie potrzebujących snu ani jedzenia. Przeszedł ostateczny test Turinga, zdolny do uczuć i zwątpienia w swoją świadomość, jednak na pewnym poziomie zupełnie od nas różny. Prawnie wykluczony ze społeczeństwa, samotny i jedyny przedstawiciel swojego gatunku.

W kontekście nabywania przez ośmiornice instynktów grupowych potrzebnych do wytworzenia kultury i świadomości ludzie w powieści są lustrem dla głowonogów. Próby porozumienia się ludzi (zrozumienia się nawzajem) w obrębie własnego gatunku odzwierciedlają problemy stojący przed ośmiornicami ku osiągnięciu czegoś na kształt cywilizacji. W książce tak naprawdę mamy trzy odmienne gatunki - ludzi, głowonogi oraz SI. Tym ostatnim poświęcono równie wiele (o ile nie nawet więcej) miejsca niż samej faunie oceanów. Autor przybliża nam osobę Evrima ale nie tylko. Są również automnisi, którzy nadzorują teren świątyni należącej do Republiki Tybetańskiej oraz dbają o wylęg żółwi na lokalnej plaży (bardzo podobał mi się motyw lokalnej ekologii w tej książce, chyba najmocniej ze wszystkich książek o podobnej tematyce), a także tybetańskie drony, które posiadają coś na kształt niezależności procesów decyzyjnych, jednocześnie łącząc się z ludzkim operatorem. Ich sposób funkcjonowania przypomina macki ośmiornic cechujące się pewnym rodzajem autonomii działania, ograniczonej jednak przez centralny ośrodek decyzyjny (mózg = operatora).

Gdy obserwujesz te wszystkie inteligencje z boku zastanawiasz się jako czytelnik, jakie procesy odbywają się tam pod powłoką? W jakim stopniu jest to myśl, a w jakim algorytm? Nie znamy dokładnej budowy tych SI, możemy obserwować tylko ich działania w świecie, a tym samym kształtowało się we mnie takie wrażenie istnienia “magicznej skrzynki”, idąc dalej - na ile procesy powstałe w tej maszynowej “magicznej skrzynce” ustępują tym przebiegającym w naszej skrzynce, tej zbudowanej z białka? Skoro w poprzednich akapitach mowa była o różnicach w wewnętrznej strukturze układu nerwowego pomiędzy ludźmi a ośmiornicami, to kiedy przestaniemy utożsamiać świadomość z procesem odbywającym się jedynie na modłę naszych organicznych narządów przetwarzania informacji? Być może boimy się, że te różnice wcale nie są tak istotne, a liczy się przede wszystkim efekt końcowy?

Wracając do komunikacji, autor stawia tezę, że najważniejszą cechą przekroczenia komunikacyjnej bariery pomiędzy dwoma odrębnymi gatunkami będzie empatia. Może w tym miejscu brzmi to jak banał, ale w powieści bardzo dosadnie i sposób uzasadniony fabularnie to wybrzmiewa. Próba współodczuwania wrażeń (jakkolwiek by to nie było jedynie niedoskonałe przybliżenie) stanowi pierwszy krok na drodze do osiągnięcia porozumienia. Nie wystarczy jedynie analizowanie, jak my postrzegamy obcy byt, ale musimy się także głęboko zastanowić, jak on może postrzegać nas i nasze działania. Podobał mi się cały wątek poświęcony Evrimowi, temu jak jego poczucie samoświadomości zostało wystawione na próbę i jak wspólnie z Ha dochodzą do satysfakcjonujących wniosków. Interesująca była część thrillerowa powieści, w której Eiko wraz z załogą muszą przeciwstawić się strażnikom i SI statku, która rozumuje jedynie w kategoriach zysków i strat. Swoją drogą pewnie nie wszyscy wiedzą, ale w dzisiejszym świecie często dochodzi do porywania ludzi i zmuszania ich do niewolniczej pracy na statkach rybackich, więc ten wątek jest bardzo mocno osadzony w rzeczywistości (za wyjątkiem oczywiście pilotującej SI). Książka uzmysłowiła mi także jedną ciekawą rzecz, a mianowicie taką, że to nie SI powinniśmy się bać, a ludzi stojących za ich tworzeniem.

Bardzo interesujące były dla mnie fragmenty fikcyjnych książek rozpoczynające każdy z rozdziałów. Z wywiadów z autorem dowiedziałem się, że stanowią one parafrazę książek filozoficznych i tych z dzieciny biosemiotyki, które autor przyswoił w ramach researchu. Większość tych fragmentów bardzo skutecznie kieruje nasze myśli w ku istotnym zagadnieniom w ramach książkowej tematyki. A propos samego autora to warto wiedzieć, że dużą część życia pracował w konsulacie amerykańskim u wybrzeży Wietnamu, gdzie rozgrywa się akcja powieści, a więc cała ta lokacja jest mocno zaczerpnięta z realnego świata. Wzmianki o więzieniach, gdzie przetrzymywano decydentów politycznych również są oparte na faktach. Biografia samego autora prezentuje się bardzo intrygująco (wybaczcie, że nie przetłumaczę, ale trochę mi się nie chce):

“Ray Nayler lived and worked abroad for two decades in Russia, Turkmenistan, Tajikistan, Kazakhstan, Kyrgyzstan, Afghanistan, Azerbaijan, Vietnam, and Kosovo. A Russian speaker, he has also learned Turkmen, Albanian, Azerbaijani, and Vietnamese. Ray is a Foreign Service Officer with the U.S. Department of State. He previously worked in international educational development, as well as serving in the Peace Corps in Ashgabat, Turkmenistan. In Vietnam he was Environment, Science, Technology, and Health Officer at the U.S. consulate in Ho Chi Minh City. Ray also served as the international advisor to the Office of National Marine Sanctuaries at the National Oceanic and Atmospheric Administration. “

- cytat z jego strony internetowej.

Okazuje się, że jeśli autor SF może do swojej CV wpisać coś więcej niż “aktywista”, to zwiększa tym samym prawdopodobieństwo, że napisze inteligentną książkę. A już szczególnie, gdy pisze w ramach swoich kompetencji (podobnie jak Watts w "Rozgwieździe"). Ogromnie polecam obejrzeć kilka wywiadów z Naylerem na youtube, bardzo ciekawy, poukładany gość. Sugeruję również (w tym konkretnym przypadku) robienie fiszek do interesujących fragmentów powieści, warto bowiem do nich wracać i poddawać je wielokrotnej, umysłowej obróbce.

4. MYŚLI KOŃCOWE

Napisałbym coś jeszcze, ale widzę, że powyższa recenzja jest już o co najmniej stronę-dwie za długa. Inteligentna, bardzo przekrojowo traktująca tematykę komunikacji, języka, kultury i świadomości, z interesującą fabułą i bohaterami, których losy śledzimy z zainteresowaniem. Styl jest naprawdę w porządku, szczerze mówiąc nie wiem, o co chodzi zagranicznym recenzentom w narzekaniu na suchość prozy. Suchy to jest Asimov i Watts a nie Nayler, które nie stroni od metafor i bardzo filmowego kreowania obrazu przyrody (krople deszczu, światło, roślinność kiwająca się na wietrze). Sceny pod wodą miały bardzo klimatyczną atmosferę. Może jest ich odrobinkę za mało, ale tak jak wspominałem - jest to książka o nauce, o docieraniu do prawdy, a nie przygodówka. A uprawiając naukę często siedzisz w czterech ścianach dyskutując o problemie lub ślęczysz przed komputerem przeglądając dokumentacją fotograficzną z miejsca badań. Nie ma tu za wiele akcji, ale jest dużo ciekawie poprowadzonych rozważań. Ogólnie bardzo podobało mi się zakończenie, jest moim zdaniem przyjemnie budujące, ale nadal wyraźnie podkreśla, jak wiele przeszkód na drodze ku zrozumieniu stoi wciąż przed nami. Polecam ludziom nastawionym na science, lingwistykę i kognitywistykę.

Mam głęboką nadzieję, że wydawnictwo Mag uraczy nas również kolejnymi książkami autora, w tym "The Tusks of Extinction". Na zakończenie podzielę się z wami moim ulubionym cytatem, nad którym dłużej się zastanawiałem:

“Myślę, że tak bardzo boimy się spotkania z umysłem równym naszemu, lecz należącym do innego gatunku, przede wszystkim dlatego, że zdajemy sobie sprawę, że obcy mogą zobaczyć, jacy naprawdę jesteśmy, uznać, że nie spełniamy ich oczekiwań, i odwrócić się od nas z niesmakiem. Kontakt z innym gatunkiem przekłuje naszą bańkę samozadowolenia, przekonania o własnej wartości. Będziemy musieli w końcu stawić czoła temu, jacy naprawdę jesteśmy. I jakie szkody wyrządziliśmy naszemu domowi. Być może jednak ta konfrontacja to jedyne, co może nas ocalić. Co pozwoli nam przyznać, że byliśmy krótkowzroczni, brutalni i głupi, i wreszcie się zmienić.”

“Ośmiornica jest “rodu zakałą, zbrodniarzem nędznym, tułaczem”, którego potępia Homer. Jej samotność i tragicznie krótkie życie są nieprzekraczalną barierą uniemożliwiającą stworzenie kultury. Ta książka zadaje jednak pytanie: “A co, gdyby?”. Co gdyby pojawił się gatunek ośmiornic, które żyłyby dłużej i zdołały osiągnąć wymianę informacji między pokoleniami oraz życie...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Jacob94

z ostatnich 3 m-cy
Jacob94
2024-04-26 18:42:02
Jacob94 ocenił książkę Dom z liści na
9 / 10
i dodał opinię:
2024-04-26 18:42:02
Jacob94 ocenił książkę Dom z liści na
9 / 10
i dodał opinię:

Jest dokładnie tak jak mówią - lektura “Domu z liści” jest doświadczeniem, którego nie sposób komuś przekazać zaledwie opowiadając o książce. Trzeba je przeżyć na własnej skórze, aby wydać indywidualny osąd w kwestii tego, czy jest to coś genialnego, czy marnotrawstwo papieru w oryginalnej...

Rozwiń Rozwiń
Dom z liści Mark Z. Danielewski
Średnia ocena:
7.4 / 10
379 ocen
Jacob94
2024-04-18 14:19:57
Jacob94 ocenił książkę Wieża światła na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-04-18 14:19:57
Jacob94 ocenił książkę Wieża światła na
7 / 10
i dodał opinię:

Na wskroś klasyczne podejście do science fiction. Historia multimilionera Simeona Kruga, który postanawia wybudować wielką szklaną wieżę, za pomocą której mógłby wysłać wiązką tachionową odpowiedź na otrzymaną z kosmosu wiadomość od pozaziemskiej cywilizacji. Lecz tak naprawdę nie to jest ...

Rozwiń Rozwiń
Wieża światła Robert Silverberg
Średnia ocena:
6.2 / 10
53 ocen
Jacob94
2024-04-17 19:00:39
Jacob94 ocenił książkę Otchłań w niebie na
6 / 10
2024-04-17 19:00:39
Jacob94 ocenił książkę Otchłań w niebie na
6 / 10
Otchłań w niebie Vernor Vinge
Cykl: Zones of Thought (tom 2)
Średnia ocena:
7.4 / 10
37 ocen
Jacob94
2024-04-12 01:48:46
Jacob94 ocenił książkę Anomalia na
6 / 10
2024-04-12 01:48:46
Jacob94 ocenił książkę Anomalia na
6 / 10
Anomalia Hervé Le Tellier
Średnia ocena:
7.2 / 10
2661 ocen
Jacob94
2024-04-09 18:56:20
Jacob94 ocenił książkę Lagrange. Listy z Ziemi na
7 / 10
2024-04-09 18:56:20
Jacob94 ocenił książkę Lagrange. Listy z Ziemi na
7 / 10
Lagrange. Listy z Ziemi Istvan Vizvary
Średnia ocena:
7.1 / 10
60 ocen
Jacob94
2024-04-06 02:12:56
Jacob94 ocenił książkę Przewodnik stada na
6 / 10
2024-04-06 02:12:56
Jacob94 ocenił książkę Przewodnik stada na
6 / 10
Przewodnik stada Connie Willis
Średnia ocena:
7.1 / 10
175 ocen
Jacob94
2024-04-04 00:47:32
Jacob94 ocenił książkę Darwinia na
4 / 10
2024-04-04 00:47:32
Jacob94 ocenił książkę Darwinia na
4 / 10
Darwinia Robert Charles Wilson
Średnia ocena:
5.4 / 10
81 ocen
Jacob94
2024-04-01 19:22:58
Jacob94 ocenił książkę Góra pod morzem na
9 / 10
i dodał opinię:
2024-04-01 19:22:58
Jacob94 ocenił książkę Góra pod morzem na
9 / 10
i dodał opinię:

“Ośmiornica jest “rodu zakałą, zbrodniarzem nędznym, tułaczem”, którego potępia Homer. Jej samotność i tragicznie krótkie życie są nieprzekraczalną barierą uniemożliwiającą stworzenie kultury. Ta książka zadaje jednak pytanie: “A co, gdyby?”. Co gdyby pojawił się gatunek ośmiornic, które ż...

Rozwiń Rozwiń
Góra pod morzem Ray Nayler
Średnia ocena:
7.8 / 10
12 ocen
Jacob94
2024-03-30 18:08:11
Jacob94 ocenił książkę Biblioteka na Górze Opiec na
8 / 10
i dodał opinię:
2024-03-30 18:08:11
Jacob94 ocenił książkę Biblioteka na Górze Opiec na
8 / 10
i dodał opinię:

Cóż za niewiarygodna książka. Jeszcze kilka lat temu po przeczytaniu czegoś takiego kręciłbym nosem - że to głupie, absurdalne, bezsensowne. Dziś patrząc z perspektywy kogoś, kto lubi nietuzinkowość, absolutnie oderwanie od konwencjonalnych schematów fabularnych, lubi być zaskakiwany dziwa...

Rozwiń Rozwiń
Jacob94
2024-03-22 21:22:22
Jacob94 ocenił książkę Metropolita na
6 / 10
2024-03-22 21:22:22
Jacob94 ocenił książkę Metropolita na
6 / 10
Metropolita Walter Jon Williams
Cykl: Metropolitan (tom 1)
Średnia ocena:
7.2 / 10
46 ocen

ulubieni autorzy [23]

Neal Stephenson
Ocena książek:
6,5 / 10
22 książki
3 cykle
281 fanów
Dan Simmons
Ocena książek:
7,0 / 10
44 książki
5 cykli
Pisze książki z:
921 fanów
Cixin Liu
Ocena książek:
7,3 / 10
12 książek
3 cykle
Pisze książki z:
280 fanów

Ulubione

Dmitry Glukhovsky Metro 2033 Zobacz więcej
Dmitry Glukhovsky Metro 2033 Zobacz więcej
George Orwell Rok 1984 Zobacz więcej
Aldous Huxley Nowy wspaniały świat Zobacz więcej
Dan Simmons Hyperion Zobacz więcej
Aldous Huxley Nowy wspaniały świat Zobacz więcej
Dmitry Glukhovsky Futu.re Zobacz więcej
Aldous Huxley Nowy wspaniały świat Zobacz więcej
Aldous Huxley Nowy wspaniały świat Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Ada Palmer Zdecydowani na walkę Zobacz więcej
Ray Nayler Góra pod morzem Zobacz więcej
Ada Palmer Być może gwiazdy Zobacz więcej
Ada Palmer Być może gwiazdy Zobacz więcej
Edward Morgan Forster Maszyna Staje Zobacz więcej
Maureen F. McHugh China Mountain Zhang Zobacz więcej
Robert Charles Wilson Spin Zobacz więcej
Robert Charles Wilson Spin Zobacz więcej
Peter Heller Gwiazdozbiór Psa Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
422
książki
Średnio w roku
przeczytane
60
książek
Opinie były
pomocne
1 104
razy
W sumie
wystawione
421
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
3 042
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
30
minut
W sumie
dodane
23
W sumie
dodane
12
książek [+ Dodaj]