Lagrange. Listy z Ziemi
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo IX
- Data wydania:
- 2023-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2023-01-01
- Liczba stron:
- 352
- Czas czytania
- 5 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788367482622
Rok 2069. Katastrofa ekologiczna pozbawiła człowieka złudzeń o panowaniu nad Ziemią. Jednak marzenia o kolonizacji planet wokół innych gwiazd wciąż żyją. ESS „Steropes” udaje się z trzyosobową załogą w próbny rejs w okolice Saturna, aby przy pomocy myślorostu Plejone zbadać oceany jego księżyców i starą, opuszczoną stację kosmiczną. Szybko jednak test nowych technologii zmienia się w próbę dla człowieka, a nieznane, które zdawało się czekać dopiero w gwiazdach, okazuje się czaić tuż za progiem.
Czy prawda istnieje, czy może zawsze jest tylko opowieścią? Czy skutek może poprzedzać przyczynę? Czy człowieczeństwo jest przekleństwem czy błogosławieństwem. I jeszcze: czy szept może być purpurowy?
"Lagrange. Listy z Ziemi" to absolutnie zaskakująca powieść, która sprawia, że czytelnik jeszcze intensywniej odczuwa spotkanie z NIEZNANYM.
Istvan Vizvary
Łodzianin, rocznik 1975. Z wykształcenia matematyk, zawodowo inżynier oprogramowania. Interesuje się filozofią i naukami przyrodniczymi. Autor opowiadań science fiction i weird fiction publikowanych w magazynie Nowa Fantastyka i antologiach. W 2017 opublikował powieść "Vivo".
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 151
- 67
- 22
- 6
- 3
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
Cytaty
Po chuj chce pan lecieć do Alfy? - Żeby zrobić to, do czego człowiek został stworzony - odpowiedział sam sobie - Odkrywać nowe światy. Gówno...
RozwińTrudno mówić o wierze u Rosjanina. Wierzy się na Ziemi. On przyleciał tu, by nie musieć wierzyć. Przyleciał mieć pewność.
OPINIE i DYSKUSJE
Książka zdecydowanie hard sf, jest też dość wymagająca. Od razu też widać że autor ma swój konkretny styl, choć trzeba być czujnym by tu "nie zabłądzić". Fabuła może nie jest super wysokich lotów, ale duże uznanie za specyficzny klimat jaki udało się tu autorowi stworzyć.
Książka zdecydowanie hard sf, jest też dość wymagająca. Od razu też widać że autor ma swój konkretny styl, choć trzeba być czujnym by tu "nie zabłądzić". Fabuła może nie jest super wysokich lotów, ale duże uznanie za specyficzny klimat jaki udało się tu autorowi stworzyć.
Pokaż mimo toMoim zdaniem murowany laureat Nagrody Zajdla 2024! Rewelacja. Uważam, że rodzi się godny następca Lema i Dukaja, a to dopiero druga książka tego autora!
Moim zdaniem murowany laureat Nagrody Zajdla 2024! Rewelacja. Uważam, że rodzi się godny następca Lema i Dukaja, a to dopiero druga książka tego autora!
Pokaż mimo toCo To Bylo...? Moze moja ocena bylaby wyzsza, gdyby w opisie ksiazki bylo zaznaczone ze mamy tutaj doczynienia z WEIRD fiction a nie science fiction. Tak czy inaczej zmeczylem ta ksiazke - poczatek byl dosyc ciekawy i "normalny" + miala kilka ciekawych pomyslow (osobista SI pomagajaca w zyciu, listy z ziemi, katastrofa na ziemi, opowiesci narratora) ale oprocz tego w ogole nie wiadomo o co tutaj chodzi - chronologia wydarzen jest totalnie bez sensu, postacie umieraja i wracaja, pojawiaja sie i odchodza.
Mozna polecic jedynie fanom gatunku weird fiction - osoby szukajace zwyklego science fiction nie beda zadowolone.
Co To Bylo...? Moze moja ocena bylaby wyzsza, gdyby w opisie ksiazki bylo zaznaczone ze mamy tutaj doczynienia z WEIRD fiction a nie science fiction. Tak czy inaczej zmeczylem ta ksiazke - poczatek byl dosyc ciekawy i "normalny" + miala kilka ciekawych pomyslow (osobista SI pomagajaca w zyciu, listy z ziemi, katastrofa na ziemi, opowiesci narratora) ale oprocz tego w ogole...
więcej Pokaż mimo toMocna kandydatka do nagród Zajdla i Żuławskiego. Przez część czytelników już ustawiana na półce obok książek Lema. Czy powieść „Lagrange. Listy z Ziemi” Istvana Vizvary’ego zasługuje na takie zachwyty?
Po Stanisławie Lemie długo wyczekiwaliśmy kogoś, kto bez kompleksów przejmie odpowiedzialne stanowisko czołowego polskiego pisarza fantastyki naukowej. Autora, który pisze poważne książki, najlepiej hard SF i zadaje w nich naprawdę ciekawe i poważne pytania. A na dokładkę jest szanowany w mainstreamie.
Jacek Dukaj sprawdzał się w tej roli przez niemal dwie dekady, po czym niespodziewanie abdykował. Spora część rodzimych pisarzy fantastycznych (chociaż niekoniecznie piszących science fiction) przeszła do głównego nurtu i dopiero tam zapracowała na większe uznanie krytyków, a najgorętsze nazwisko polskiej fantastyki w ostatnim czasie, czyli Radek Rak, raczej z fantastyką naukową nikomu się nie kojarzy. Inna sprawa, że pytania, jakie zadaje w swojej twórczości i tematy, które podejmuje Rak, są z nieco innej kategorii, także wagowej. Można zatem śmiało powiedzieć, że tron jest pusty i czeka na pisarza, który zaproponuje coś ambitnego, odważnego i na poziomie światowej science fiction, a Istvan Vizvary stał się niespodziewanie jednym z poważniejszych pretendentów.
Nikogo nie powinno dziwić, że kiedy obok nielicznych krajowych powieści SF z ostatnich lat, które prezentują wysoki poziom, ale trzymają się raczej prostych i standardowych dla fantastyki naukowej pytań, np. o przyszłość planety, zagrożenia stwarzane przez naukę i technikę czy kierunki przemian społecznych objawiła się powieść dotykająca spraw wagi ciężkiej, do tego dobrze napisana, pomysłowa i solidnie osadzona w nauce, wywołało to spore poruszenie w środowisku (na razie tylko fantastycznym). Mówiąc obrazowo - nie jest to jeszcze głośny wrzask na salonach, ale na pewno solidny harmider w garażu.
I nie chcę tutaj powiedzieć, że na bezrybiu i rak ryba albo że wśród ślepców jednooki jest królem. Nic z tych rzeczy. Chcę natomiast powiedzieć, że „Lagrange. Listy z Ziemi”, to jeszcze nie ten kaliber co „Solaris” lub „Perfekcyjna niedoskonałość”, ale prawdopodobnie najlepsza polska powieść fantastycznonaukowa od kilku lat*. I co warto podkreślić, jest to dopiero druga powieść Istvana Vizvary’ego.
Cała recenzja na: https://www.facebook.com/MarekKolendaAutor
Mocna kandydatka do nagród Zajdla i Żuławskiego. Przez część czytelników już ustawiana na półce obok książek Lema. Czy powieść „Lagrange. Listy z Ziemi” Istvana Vizvary’ego zasługuje na takie zachwyty?
więcej Pokaż mimo toPo Stanisławie Lemie długo wyczekiwaliśmy kogoś, kto bez kompleksów przejmie odpowiedzialne stanowisko czołowego polskiego pisarza fantastyki naukowej. Autora, który pisze...
Coś co zaczyna się jak smakowita space-opera szybko zbacza w kierunku mrocznej przestrogi przed megalomanią gatunku ludzkiego. Rozwijamy narzędzia pomocniczych inteligencji, ale kiedy te narzędzia przetwarzają problemy przekraczające poziom intelektualny potomka prymitywnej małpy, nie sposób nawet zrozumieć wyniku. To budzi frustrację, zniechęca, zostawia z przekonaniem, że jako gatunek niczego nie osiągniemy.
Pesymistyczna, trudna, ale ważna i ciekawa książka.
Coś co zaczyna się jak smakowita space-opera szybko zbacza w kierunku mrocznej przestrogi przed megalomanią gatunku ludzkiego. Rozwijamy narzędzia pomocniczych inteligencji, ale kiedy te narzędzia przetwarzają problemy przekraczające poziom intelektualny potomka prymitywnej małpy, nie sposób nawet zrozumieć wyniku. To budzi frustrację, zniechęca, zostawia z przekonaniem, że...
więcej Pokaż mimo toOd czego tu zacząć?
Może od tego, że przez większość lektury byłem przekonany, że tej książki nie ocenię. Dlaczego? A bo po pierwsze, jak ocenić książkę o niezrozumieniu przez człowieka większej prawdy? Taka książka z założenia musi być niezrozumiała i ciężko odróżnić momenty w pełni przemyślane, od tych w których autor odpiął wrotki i sam pogubił się w absurdzie. Po drugie brak mi odpowiednich kompetencji, żeby odnieść się do merytorycznej wartości dzieła, ale to już przerobiłem przy innych dziełach tego gatunku, od dawna zaprzestałem czytania z odpaloną w tle wikipedią, albo książka do mnie trafi, albo nie.
Czemu więc koniec końców oceniłem i to tak wysoko? A bo gdzieś za połową coś mi w mózgu kliknęło, wszedłem w tą historię cały, zrozumiałem wahania, zachowania, obłąkanie i zagubienie bohaterów, a lektura stała się niesamowitym przeżyciem.
Autor ma rzadko spotykaną zdolność do opisywania naukowych terminów w taki sposób, że nie stają się one encyklopedycznym bełkotem. I to w mniej niż 300 stron, co już w ogóle jest jakimś fenomenem na skalę światową. To książka pozornie o kosmosie, ale w moim odczuciu głównie o ludziach i właściwym im miejscu we wszechświecie. I patrząc na nią w tej kategorii, jest niemal arcydziełem.
Od czego tu zacząć?
więcej Pokaż mimo toMoże od tego, że przez większość lektury byłem przekonany, że tej książki nie ocenię. Dlaczego? A bo po pierwsze, jak ocenić książkę o niezrozumieniu przez człowieka większej prawdy? Taka książka z założenia musi być niezrozumiała i ciężko odróżnić momenty w pełni przemyślane, od tych w których autor odpiął wrotki i sam pogubił się w absurdzie. Po drugie...
Sprawna podróbka klasyków gatunku sf - Ślepowidzenia, Solaris i Dukajowych bajań (z czasów, gdy jeszcze nawiązywał kontakt z czytelnikiem). Jak każda podróbka - tania i znajduje wielu zadowolonych użytkowników, a jak się człowiek dobrze nie przyjrzy, to może nawet pomylić z oryginałem.
W sumie raczej dzieło naukowca udającego pisarza, niż pisarza udającego naukowca.
Zdecydowanie wolę tych drugich.
Sprawna podróbka klasyków gatunku sf - Ślepowidzenia, Solaris i Dukajowych bajań (z czasów, gdy jeszcze nawiązywał kontakt z czytelnikiem). Jak każda podróbka - tania i znajduje wielu zadowolonych użytkowników, a jak się człowiek dobrze nie przyjrzy, to może nawet pomylić z oryginałem.
więcej Pokaż mimo toW sumie raczej dzieło naukowca udającego pisarza, niż pisarza udającego naukowca....
Czy rozumiemy otaczający nas świat? Czy nasza percepcja nie ogranicza nas i nie zaburza jego postrzegania? Czy chemia i mikrobiota naszego organizmu mogą zaburzać tę percepcję? Czy cykl przyczynowo-skutkowy jest realny, czy może jest naszym wytworem, mającym na celu jedynie oszukać siebie, by móc udawać, że prawidła tego świata są logiczne, nasz byt w nim jest znaczący, a my możemy podejmować konkretne decyzje oczekując przewidywalnych skutków?
Dawno nie było autora, który potrafiłby czytelnika natchnąć tymi pytaniami, a nie muszę przypominać chyba żadnemu miłośnikowi SF, że tym, który nas skłaniał do zastanawiania się nad takimi sprawami - które przecież na co dzień nas nie zaprzątają, bo bierzemy je za pewnik - był sam Dick.
Jeśli komuś wydaje się, że ciężko o lepszą rekomendację, to należy tutaj dodać, że to jeszcze nie wszystko co znajdziemy w tej zupie, ugotowanej z całego miszmaszu elementów występujących w SF. Bo Dick nigdy nie pisał technicznie, a jego powieści nie próbowały nawet ocierać się o realizm - a co by było, gdyby do jego stylu wmiksować prawdziwie fizyczne, naukowe podejście do tematyki kosmicznej? Jakby go tak zaprószyć Stephensonen czy Wattsem...
Jeżeli nadal wydaje się, że to jeszcze mało, proszę, dorzućmy do tego postapokalipsę. Ale czemu by na tym poprzestawać, skoro możemy jeszcze zostać świadkami kolejnej apokalipsy. I gdyby ktoś jeszcze jednak chciał więcej, to może dodajmy do tego gęsty jak cholera klimat: jak w Horyzoncie zdarzeń.
Tak na logikę, z takiej mieszaniny - jakby jakiś miłośnik SF wrzucił do swojej biblioteczki granat, a potem poskładał coś z kartek, które po wybuchu wypadły - nie powinno wyjść nic, co dałoby się ułożyć w jakiś sens. Książka sama jednak traktuje o tym, że to co widzimy, czego doświadczamy, nie zawsze jest logiczne i daje się ułożyć w sensowną dla naszego rozumu całość. No, więc mimo wszystko, Vizvary niejako sam sobie trochę zaprzeczył i ułożył. I nie ułożył jednocześnie.
Bo wiele pytań zostanie bez odpowiedzi, a wiele tajemnic bez rozwikłania. Pewne rzeczy nie nabiorą nigdy sensu ani dla nas, ani dla głównego bohatera. A mimo to, a także dzięki temu, to pozycja tak mocna, że chyba dawno takiej na naszym rynku nie było. I to wliczając w to wydawaną u nas literaturę zagraniczną.
Momentami ociera się o horror, co jest tylko kolejnym plusem w tych całych puzzlach, których elementy nigdy nie dadzą się do siebie do końca dopasować, a jednak nawet wtedy, rozrzucone i trochę nie na miejscu, stworzą razem niesamowity obraz.
Wiem, że piszę metaforami, ale to chyba najlepszy sposób by wyrazić o książce jak najwięcej, jednocześnie nie wyrażając nic co mogłoby zdradzić lekturę.
Udało się autorowi ze znanych i lubianych w SF elementów, zespolonych własnymi oryginalnymi wizjami i pomysłami, stworzyć coś świeżego i świetnego.
Prywatnie zaś nie mogę się doczekać egzokorteksu (czy jest coś piękniejszego, a zarazem bardziej dehumanizującego?) i Narratora (w tandemie - o zgrozo).
I powrotu Plejone.
Czy rozumiemy otaczający nas świat? Czy nasza percepcja nie ogranicza nas i nie zaburza jego postrzegania? Czy chemia i mikrobiota naszego organizmu mogą zaburzać tę percepcję? Czy cykl przyczynowo-skutkowy jest realny, czy może jest naszym wytworem, mającym na celu jedynie oszukać siebie, by móc udawać, że prawidła tego świata są logiczne, nasz byt w nim jest znaczący, a...
więcej Pokaż mimo to"Jakaż to otchłań nieb odległa
Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie
Wznieciły to, co w tobie płonie?"
Moi Drodzy
➡️To się zaczyna jak klasowa i absolutnie zajebista klasyka s-f ze złotego okresu lat 80-tych. Lat, kiedy właśnie fantastykę naukową spod znaku znanych i dopuszczalnych na naszym rynku nazwisk pochłaniałem garściami do przysłowiowego, no dobra, bez szczegółów. Wpadłem w zachwyt po 3 stronach. Po pięciu piałem ze szczęścia. Słownictwo, które podnosiło mi włoski na karku, pojęcia obce, a jednocześnie nieobce, wszystko logiczne i cholernie prawdziwe. Egzokorteks, Sys, Stacja, myślorost, podróże międzyplanetarne, zapadłem się w to wszystko po samiutkie uszy. Wiecie, ja się wychowałem na science fiction, czytam ją od absolutnego szczeniaka. To tu jest. Tu jest duch tamtych czasów.
➡️Moja rada jest następująca - jeżeli chcecie pokochać fantastykę naukową trwałą miłością - nie zaczynajcie od "Listów z Ziemi". Nie zaczynajcie od tego niezwykłego klimatu kosmicznych podróży, od niewyobrażalnej dla nas technologii, od przestrzeni pięknych i groźnych, od wyzwań ponad ludzką miarę. Bo później już nie znajdziecie niczego lepszego. A przynajmniej będzie ciężko.
➡️Tę książkę trudno jest zrecenzować. Niezwykle urozmaicona, wielowątkowa, wbijająca w istotę człowieczeństwa. A przez to aktualna i dzięki temu, że to hard fantastyka - bardzo, bardzo prawdziwa. Technologia pełni tu niesamowicie istotną rolę, ale równie ważny wydaje się człowiek. Człowiek, który stale do czegoś dąży, chce zdobywać, chce podbijać, ale jednocześnie pragnie spokoju i stabilizacji. Totalny dualizm natury ludzkiej, który sprawia, że nigdy nie możemy osiągnąć spokoju i spełnienia.
➡️Zniszczenie Ziemi i próby jej odrodzenia. Odtworzenia gatunków fauny i flory. Powrót na Ziemię. Kiedyś tam, nikt nie wie kiedy. I po co? Niewyobrażalna technologia, czy też biotechnologia, która ma to umożliwić. Idea Plejone, myślorostu autentycznie mnie przerasta. Wydawało mi się chwilami, że zaczynam coś rozumieć, żeby po następnych 10 stronach ponownie zastygnąć z opadem szczęki. A piana Wolframa? Kurła!
➡️Co czy kto jest nieomylny? Co czy kto lepiej przewiduje? Człowiek z całą jego impulsywnością, czy bezduszna technologia, będąca wytworem tego właśnie człowieka? Czy na pewno bezduszna? Czy to po prostu rozszerzenie ludzkich zmysłów, które normuje to, co się nie da unormować w człowieku.
"Dawid uważał, że egzo tylko im pomaga, Styx twierdził, że obaj są tylko wykonawcami woli czegoś przerażająco potężnego i obcego."
Gdzie jest granica?
➡️Nie ukrywam wcale - cholernie trudno się to czyta. Są nagłe przeskoki w czasie, są nagłe zmiany lokacji, jest mnóstwo drobiazgów, detali, kompletnie obcych słów, które łatwo mogą sprowadzić na manowce. Tylko że to wszystko razem jest całością, która pozwoli Wam snuć własne marzenia i własne koszmary. Przyśni Wam się stacja Rasswiet, dekompresja, światy na zawołanie generowane przez egzo, purpurowy szept Plejone. Mam ciarki, kiedy to piszę. To jest książka do powtórnego czytania, bo wtedy może okazać się czymś zupełnie innym, niż za pierwszym razem. Pobrzmiewają tu echa Horyzontu Zdarzeń, echa szaleństwa, krzyk rozpaczy, ale cóż, "w kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku".
➡️"Na posłaniu, zamiast ludzkiego ciała, dostrzegam splątane kłęby białych, grubych nici, z których we wszystkich kierunkach sterczą purpurowe owocniki na długich, cienkich nóżkach."
Jest tu groza. I to mocna groza.
Pasożyt.
Pasożyt.
Pasożyt.
Groza zmieszana z s-f, ale to nie groza jest istotą. Istotą jest to, co zrobiliśmy/robimy z Ziemią i co będziemy robić później, po apokalipsie, żeby to odkręcić. Tylko że to już się nie da odkręcić. Istotą są wspomnienia z Ziemi. Listy z Ziemi.
➡️"Halocen, rajski ogród ludzkości, przepadł bezpowrotnie wraz z ostatnim stopniałym lodowcem."
Pod całą technologią przyszłości, pod epoką kosmicznych podróży, pod tym wszystkim widocznym na pierwszy rzut oka kryje się planeta Ziemia. Kryje się smutek i przerażenie spowodowane tym, jak traktujemy nasz dom. Póki co nasz jedyny dom. I być może w przyszłości będziemy terraformować inne światy, bo przecież "są jeszcze inne światy, niż ten". Ale to w przyszłości. Czy jej doczekamy? Czy zdążymy się ogarnąć, zanim wszystko trafi szlag? Czy będzie komu wynaleźć egzo, odkryć myślorost? Może być za późno. O tym jest ta książka.
No i o Bogu w punkcie Lagrange'a na L4. Ale to już musicie sami.
"Bóg obdarza łaską rosyjską wyprawę, szepcąc do niej purpurowo słowa miłości i zachęty do modlitwy".
STOP
➡️To nie jest zdecydowanie książka dla kogoś, kto z fantastyką naukową nie miał w ogóle do czynienia. Mimo jej niezwykłości, tych wszystkich zalet o których wspomniałem - możesz się zniechęcić, nie przebić przez techniczne i hard-fantastyczne słownictwo. Możesz zatrzymać się w pół drogi. Chyba że... odrzucisz precz swój zdrowy rozsądek i ograniczone możliwości i pójdziesz ścieżką swobodnej wyobraźni, odczuwania, a nie rozumienia. Tak, tak, pieprzę jak potłuczony, ale to przez tę książkę. Chyba takiej wariackiej recki jeszcze nie napisałem.
"Ciało Marii zostaje spulweryzowane w sakralizowanym młynku na odpadki i posłane skupioną wiązką w kierunku czwartego punktu libracyjego."
Ja właśnie o tym. Ta recenzja to droga przez mękę. Tylko że ta książka to coś, czego nie spotkałem nigdy i pewnie nie spotkam. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym jej nie przeczytać.
"Poczucie, że coś tu się zalęgło — Styx spojrzał Dawidowi w oczy — że czeka."
➡️Uważam, że w tej książce zawarta jest poezja, prawie zawsze ukryta w twardej fantastyce. O tak, może i brzmi to dziwnie, bo jak to, hard i poezja? Ale to jest właśnie tak napisane, że unosi się tu stale mit człowieka goniącego za czymś, czego dogonić nie można, a czy może być coś bardziej poetyckiego?
"Do wrażeń dołączył splątany kłąb grubych pasm: rozwijały się z księżyców, toczących się wokół centrum układu. Błyskały odcieniami błękitu i pachniały ozonem."
Świat wykreowany przez autora jest absolutnie niesamowity. Słownictwo powala. Idee oszałamiają. Jeżeli starczy Wam odwagi - przeczytajcie koniecznie. UZJ (Uncelkowy Znak Jakości) nie oddaje w pełni tego, co czułem czytając. Polecam bardzo.
"Jakaż to otchłań nieb odległa
więcej Pokaż mimo toOgień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie
Wznieciły to, co w tobie płonie?"
Moi Drodzy
➡️To się zaczyna jak klasowa i absolutnie zajebista klasyka s-f ze złotego okresu lat 80-tych. Lat, kiedy właśnie fantastykę naukową spod znaku znanych i dopuszczalnych na naszym rynku nazwisk pochłaniałem garściami do...