Biblioteka na Górze Opiec
- Kategoria:
- horror
- Seria:
- Seria horrorów bez nazwy [Mag]
- Tytuł oryginału:
- The Library at Mount Char (2015)
- Wydawnictwo:
- Mag
- Data wydania:
- 2022-04-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-04-27
- Data 1. wydania:
- 2015-06-16
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788367023412
- Tłumacz:
- Paulina Braiter-Ziemkiewicz
- Inne
Bóg, który zaginął.
Biblioteka, która kryje w sobie sekrety wszechświata.
Kobieta, która w nawale zajęć nie dostrzega, że traci serce.
Carolyn nie różni się zbytnio od innych ludzi. Lubi guacamole, papierosy i steki. Umie korzystać z telefonu. Ubrania bywają kłopotliwe, ale wszyscy chwalą jej zestawienie świątecznego swetra ze złotymi szortami kolarzówkami. Ostatecznie, kiedyś też była zwyczajną Amerykanką. Oczywiście było to dawno temu. Zanim zginęli jej rodzice. Zanim wraz z innymi została przygarnięta przez człowieka, którego nazywali Ojcem. Od tego czasu Carolyn rzadko miewała okazję, żeby gdzieś się wyrwać, bo wraz z adopcyjnym rodzeństwem wychowywała się według pradawnych zasad Ojca. Ucząc się z ksiąg w Bibliotece, poznawali część tajemnic jego mocy. I czasami zastanawiali się, czy ich okrutny opiekun nie jest przypadkiem Bogiem. Teraz Ojciec zaginął - może nawet nie żyje - i Biblioteka, kryjąca w sobie jego sekrety, stoi niestrzeżona. A wraz z nią władza nad całym Stworzeniem. Podczas gdy Carolyn zbiera narzędzia, niezbędne do czekającej ją bitwy, inni groźni przeciwnicy również szykują się do walki. A każdy z nich dysponuje mocami o wiele przewyższającymi jej własne. Ale Carolyn to przewidziała. I ma plan. Niestety w wojnie o zostanie nowym Bogiem zapomniała, by chronić to, co czyni ją człowiekiem.
"Biblioteka na Górze Opiec", pełna niezapomnianych bohaterów i szokujących zwrotów akcji, jest jednocześnie przerażająca i prześmieszna, niesamowicie obca i rozdzierająco ludzka, porywająco wizjonerska i mrożąca krew w żyłach. To znakomity debiut nowego ważnego twórcy fantasy.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 447
- 215
- 99
- 15
- 11
- 8
- 8
- 7
- 7
- 6
Cytaty
The only real escape from hell is to conquer it.
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo ciekawa pozycja która szybko wciąga. Porównanie do Amerykańskich Bogów według mnie jak najbardziej trafione. Jeżeli komuś podobało się dzieło Gaimana powinien również sięgnąć po tę pozycję.
Bardzo ciekawa pozycja która szybko wciąga. Porównanie do Amerykańskich Bogów według mnie jak najbardziej trafione. Jeżeli komuś podobało się dzieło Gaimana powinien również sięgnąć po tę pozycję.
Pokaż mimo toCóż za niewiarygodna książka. Jeszcze kilka lat temu po przeczytaniu czegoś takiego kręciłbym nosem - że to głupie, absurdalne, bezsensowne. Dziś patrząc z perspektywy kogoś, kto lubi nietuzinkowość, absolutnie oderwanie od konwencjonalnych schematów fabularnych, lubi być zaskakiwany dziwami z pogranicza gatunków mogę stwierdzić, że “Biblioteka na górze Opiec” to jedna z najbardziej wciągających i nietypowych książek jakie miałem przyjemność przeczytać. Odkrywanie kolejnych elementów układanki składających się na świat przedstawiony to była prawdziwa czytelnicza frajda.
Krótko i enigmatycznie o fabule - śledzimy losy Carolyn i jej grupki znajomych, którzy od małego, od momentu gdy ich rodzice zmarli w tajemniczych okolicznościach, studiowali nauki zawarte w wielkiej Bibliotece pod czujnym okiem Ojca. Każde z nich posiadło wiedzę i niezwykłe umiejętności z jednego z dwunastu katalogów. Ojciec był dla nich prawdziwym tyranem - znęcał się nad nimi, przymuszał do okropieństw, mordował i wskrzeszał raz za razem, aby ich talenty mogły w pełni rozkwitnąć. Nasza główna bohaterka Carolyn opanowała wiedzę z katalogu lingwistyki - zna wszystkie języki żywe, martwe, prawdziwe i fikcyjne, ze wszystkich czasów. Wspólnie ze swoją przybraną rodziną - teraz już mają po około 30 lat, ale tak naprawdę więcej, bo czas w Bibliotece płynie inaczej - muszą rozwiązać zagadkę zaginięcia Ojca i powstania bariery, która pojawiła się znikąd i odcięła im dostęp do zasobów Biblioteki. Stawką jest panowanie nad wszelkim Stworzeniem.
O zaletach tej powieści mógłbym rozwodzić się godzinami. Przede wszystkim zachwyca konstrukcja powieści, jak umiejętnie autor dawkuje informacje dostarczane czytelnikowi, podsycając aurę tajemnicy, poczucie osobliwości wydarzeń i postaci, dziwność i zagadkowość aż wylewają się ze stronic. Wiemy akurat na tyle, by móc z przyjemnością śledzić rozwój fabularny opowieści, natomiast nieustannie brakuje nam jakiegoś małego kontekstu, to tu to tam, pytanie “dlaczego?” pojawia się wielokrotnie w umyśle czytelnika, ale ma się wrażenia, że odpowiedzi są na wyciągnięcie ręki. I faktycznie tak jest: autor nie wskazuje nam palcem “w tym miejscu następuje usprawiedliwienie decyzji bohatera, która miała miejsce na stronie x”. Zamiast tego wierzy, że uważny czytelnik sam te elementy poskłada w całość, że dzięki abstrakcyjnemu myśleniu połączonemu z dobrą pamięcią i kojarzeniem kontekstów jesteśmy w stanie wytłumaczyć sobie poszczególne wydarzenia - oczywiście cały czas będąc w ramach literatury new-weird fantasy.
Poczucie humoru to jest coś, czego nie spodziewałem się po pierwszych rozdziałach tej powieści, pełnych przemocy, makabry i dziwów. A tu zaskoczenie, bo dawno żadna książka tak bardzo mnie nie ubawiła. To jest humor sytuacyjny, kontekstowy, czasem absurdalny, ale nigdy nie wykraczający poza rozsądną dawkę prawdopodobieństwa tego, że postacie wystawione na działanie rzeczy tak dziwnych mogłyby faktycznie wypowiedzieć takie słowa. Jest tutaj też humor wykorzystujący odrobinę wiedzy popkulturowej, trochę takiego insiderskiego dowcipu. A to wszystko idealnie współgra również z postaciami nieludzkimi, które autor wprowadza do swojej powieści.
Skoro już mowa o postaciach, to mamy tu gamę charyzmatycznych figur. Duża część ich cech charakterystycznych wynika z fundamentów fabularnych lub ma bezpośrednie przełożenie na ich dalsze losy, dlatego omawianie tych postaci byłoby na pograniczu spoilerowania. Mogę powiedzieć tylko tyle, że Carolyn jest tak zabawnie nieogarnięta odnośnie ludzkości, poczynając od ubioru, a kończąc na obsłudze technologii, że razem z innym bohaterem Stevem stanowi przyczółek do kilku fantastycznych gagów. Steve był w młodości drobnym przestępcą, obecnie kieruje się na drogę buddyzmu, jest hydraulikiem i kocha zwierzęta. I wszystkie te jego cechy będą miały istotne znaczenie dla opowieści. Jest David, jeden z dwunastu adoptowanych dzieci Ojca, spec od wojny, walki i cierpienia. Totalny psychopata. Jego znakiem rozpoznawczym jest tiulowa spódniczka i włosy sklejone zaschniętą krwią. Brzmi absurdalnie, ja wiem, ale w jakiś niedorzeczny sposób pasuje do całości, do klimatu który wytworzył Scott Hawkins. Jest też Erwin, były wojskowy, bohater wojenny, obecnie agent Homeland Security, który staje na drodze Carolyn i reszcie. Jego podejście do przełożonych jest legendarne. No i “last but not least”, jest Ojciec. Tajemnicza figura, licząca sobie dziesiątki tysięcy lat (więcej?),stojąca na straży wszechwiedzy Biblioteki, Bóg i tyran-sadysta w jednym. Najniebezpieczniejsza istota we wszechświecie.
Interludia przekazujące chwile kształcenia się dwunastki dzieciaków były znakomite. Każde z nich posiadało moce wykraczające poza wszelkie wyobrażenie, ale nie chcę zdradzać zbyt wiele. Ich historia potrafi szokować, z pewnością wprowadza element głębi w podstawy poczynań Ojca i ich indywidualne charaktery. Dzieją się tam naprawdę mocne rzeczy, które nie pozostawiają czytelnika obojętnym. W ogóle słowem które najlepiej tą książkę opisuje jest “poj**ana”. Ale tak intencjonalnie, dzięki czemu tworzy się konstrukcję tak fascynującą, że nie sposób się od niej oderwać. Od miesięcy nie czytałem książki, która do tego stopnia pochwyciła w całości moją uwagę.
W powieści występują białe plamy zrozumienia, ale uważam, że w tym przypadku to jak najbardziej pożądana rzecz. Autor nieustannie zmusza nas do pracy z tekstem i zastanowienia się, jak rozumieć go na takiej szerszej płaszczyźnie - co się tu odpierdziela na poziomie abstrakcji, gdzie leży religijny środek ciężkości tej opowieści, w jaki sposób interpretować bezwzględność Boga i wszystko, co przydarza się jego posłańcom? Wydaje mi się, że można tu dostrzec pewne analogie z chrześcijaństwem (zbyt wiele jest tu tajemniczych zbiegów okoliczności, jak choćby 12 dzieci niczym 12 apostołów),ale ciężko moim zdaniem rozgraniczyć tutaj swobodną wyobraźnię twórcy od symbolicznego kontekstu. Nawet jeśli nie wpadniecie na jakąś rewolucyjną myśl w kontekście relacji człowieka i Boga, to sama historia w prawdziwie mistrzowski sposób wymknęła się granicom wyobraźni, do których samodzielnie mógłby przenieść mnie własny umysł. Nie mam pojęcia, jak Scott Hawkins wpadł na te wszystkie pomysły, ale jego podświadomość podszeptała mu niesamowite rzeczy.
W książce nie ma ani jednego niepotrzebnego fragmentu, nie ma chwili nudy czy bezcelowości, konstrukcja jest przemyślana i wyjątkowo atrakcyjnie podana - cały czas podążamy niby liniowo do przodu, ale to na chwilę zboczymy na boczny tor, który po kilkunastu stronach nabierze dla nas sensu, to fragmentami odkryjemy podstawy większego wszechświata, to poznamy motywacje i część ukrytego planu, to zanurzymy się w ciekawej retrospekcji, wszystko jest opowiedziane dynamiczne, z humorem zmieszanym z makabrą, świetnym konkretnym stylem - naturalnym i lekkim w dialogu, znakomicie obrazowym w opisach. I jest tu nutka czegoś więcej, którą wyławia się nie z pojedynczych zdań, ale z tekstu jako całości. Rozrywka na najwyższym poziomie, weird fantasy czerpiące garściami ze słownictwa przynależnego do fantastyki naukowej. Tajemnice, które częściowo odkrywamy sami, częściowo jesteśmy brani totalnie z zaskoczenia. Wszystko posypane szczyptą apokalipsy, horroru, thrillera, science fantasy, starożytnych bóstw i wysokooktanowej przygody w oparach absurdu. Genialna w wykonaniu, jedyna w swoim rodzaju, wciągająca jak czarna dziura.
Polecam wszystkim, ale należy do niej podejść z otwartym umysłem, bo powieść z pewnością wychodzi naprzeciw oczekiwaniom i daleko wykracza poza realizm.
Cóż za niewiarygodna książka. Jeszcze kilka lat temu po przeczytaniu czegoś takiego kręciłbym nosem - że to głupie, absurdalne, bezsensowne. Dziś patrząc z perspektywy kogoś, kto lubi nietuzinkowość, absolutnie oderwanie od konwencjonalnych schematów fabularnych, lubi być zaskakiwany dziwami z pogranicza gatunków mogę stwierdzić, że “Biblioteka na górze Opiec” to jedna z...
więcej Pokaż mimo to8/10
8/10
Pokaż mimo to"Biblioteka na Górze Opiec" Scotta Hawkinsa to niezwykle dobre fantasy z elementami surrealistycznego horroru, które robi tym większe wrażenie, kiedy okazuje się, że mamy do czynienia z debiutem. Utwór jest przemyślany, nie pozwala na nudę i "zapodaje" od początku taką dawkę kosmicznego lore, że można tylko wybałuszać oczy z podziwu dla rozmachu autora. Jeśli komuś to nie wystarczy, to zaznaczę tylko, że wydarzenia przybierają od tej chwili na sile i kosmologicznej skali.
Plusy:
- warta, szalona akcja (to pierwsza od dawna książkę, w której nie było przestojów, a każdy rozdział wnosił swój wkład do historii)
- dobrze przemyślana historia (z kilkoma punktami kulminacyjnymi. Dla niektórych zapewnie, książka mogłaby skończyć się wcześniej)
- pomysły, koncepty i lore samego świata (szczyptka Lovecrafta zmieszana z fizyką kwantową polana pierwotnymi wierzeniami i duchowością
- styl autora (plynny, przejrzysty, bez zbędnych dłużyzn)
- klimat (mistycyzm i aura tajemniczości)
- główni bohaterowie (Carolyn, Erwin, Steve, Ojciec).
- dwa świetne "kociaki"
Minusy (mialem duży problem, by stwierdzić, co mi sie nie podobało. Same wady są mocno subiektywne i mogą nie być uznane za minusy):
- poboczni bohaterowie (z uwagi na dużą ilość postaci, nie każda ma szansę zaprezentować swój charakter)
- zakończenie (zarówno w kontekście ilości zamykających się wątków, jak i subiektywnego odczucia co do ostatecznego rozwiązania)
- drobne niekonsekwencje (1. Barry O'Shee jest w wadze lekkiej. 2. Jeśli Barry O'Shee teraz wykonane swój ruch...(to jesteśmy zgubieni)). Niby definitywnie się to nie wyklucza, ale takich kwiatków jest kilka)
- niektóre nazwane z imienia istoty, nie dorastają do swoich legend lub są potraktowane po macoszemu (to znaczy niby mamy sie przerazić tym lub tamtym, ale w zasadzie nie wiemy czym, bo owe to lub tamto nie zostało nam zaprezentowane)
Podsumowując, jest ktoś lubi wartkie historie z wątkiem niesamowitości, który wybija ponad wszelką skale, to powinien sięgnąć po "Bibliotekę na górze Opiec" i jestem pewien, że będzie się świetnie przy niej bawił). Gorąco polecam.
Dodam tylko, że książka jest częścią "horrorów bez nazwy" wydawnictwa MAG i jeśli o mnie chodzi, słusznie odznacza się najwyższą oceną czytelników.
"Biblioteka na Górze Opiec" Scotta Hawkinsa to niezwykle dobre fantasy z elementami surrealistycznego horroru, które robi tym większe wrażenie, kiedy okazuje się, że mamy do czynienia z debiutem. Utwór jest przemyślany, nie pozwala na nudę i "zapodaje" od początku taką dawkę kosmicznego lore, że można tylko wybałuszać oczy z podziwu dla rozmachu autora. Jeśli komuś to nie...
więcej Pokaż mimo toPo przeczytaniu "Biblioteki na Górze Opiec", pośpieszyłem sprawdzić, co jeszcze i ile w języku polskim ukazało się książek Scotta Hawkinsa. Ukazało się - "nic", bowiem Hawkins - nie licząc jakichś książek poradnikowych z zakresu IT nie napisał nic ponadto. Dziwne. Swoją jedyną - jak dotąd - powieścią namieszał sporo, po czym wziął i postanowił nie pisać dalej. Chociaż, jak twierdzi na swojej stronie internetowej, podoba mu się pomysł powrotu do zainicjowanego w "Bibliotece..." uniwersum. Jakkolwiek w najbliższym czasie nie planuje do niego wracać...
"Biblioteka na Górze Opiec" - zabawne, że dopiero w epilogu dowiadujemy skąd wzięła się nazwa tytułowej góry - ukazała się w "horrorowej" serii wydawnictwa MAG, i choć bezapelacyjnie bywa horrorem, to trudno wpisać ją w jakiś konkretny nurt czy gatunek. Najbliższe rejony to weird fiction połączone ze swoistym i unikalnym urban fantasy, bowiem - mimo, iż mitologia uniwersum obszernie czerpie z mitów, legend i popkulturowego dziedzictwa wszech czasów - to jest to coś świeżego i coś, czego potencjał, po przewróceniu ostatniej strony, wydaje mi się nieograniczony.
Najbliższym dziełem, które kojarzy się z "Biblioteką..." są "Amerykańscy Bogowie" Neila Gaimana. To spore uproszenie, którego pozwoliłem sobie użyć, aby zachęcić tych, którzy w doborze lektur kierują się tym, co lubią i dobrze znają. I jest to porównanie równie bliskie, jak dalekie, ale finalnie wskazujące na to, że dostarczy Wam podobnej frajdy i spodziewać się możecie żonglerki treścią, formą i odniesieniami do tekstów kultury szerokiego spektrum.
A na poziomie fabuły - cóż dzieje się tak, że z każdym kolejnym rozdziałem wydarzenia stają się coraz bardziej fantastyczne - często makabryczne - i nieprzewidywalne. Non-stop twist na twiście, wliczając w to epilog. Krótko mówiąc, totalne zaskoczenie i jedna z tych książek, która - jestem tego pewien już teraz - ląduje w czołówce tych, jakie będę ZAWSZE polecał, jako swoje ulubione, i pewnie od teraz do niej - niekoniecznie Gaimana - porównywał inne, które równie zręcznie łączyć będą elementy mitologii, religii i popkultury! POLECAM (wielkimi literami)!
Po przeczytaniu "Biblioteki na Górze Opiec", pośpieszyłem sprawdzić, co jeszcze i ile w języku polskim ukazało się książek Scotta Hawkinsa. Ukazało się - "nic", bowiem Hawkins - nie licząc jakichś książek poradnikowych z zakresu IT nie napisał nic ponadto. Dziwne. Swoją jedyną - jak dotąd - powieścią namieszał sporo, po czym wziął i postanowił nie pisać dalej. Chociaż, jak...
więcej Pokaż mimo toKsiążka wyjątków trudna w ocenie, jako że jest zaskakująco nierówna. Miejscami niezwykle interesująca, by za chwilę frustrować swoim brakiem konsekwencji.
Narracja sama w sobie typowa dla współczesnej literatury amerykańskiej.
Autor w bardzo minimalistyczny sposób dzieli się zasadami obowiązującymi w stworzonym przez niego uniwersum w związku z tym, ciężko oszacować jak dogłębnie sam się nad nim zastanawiał. Zabieg opisywania większości wydarzeń z perspektywy głównej bohaterki, dla której w wielu tych absurdach nie ma nic dziwnego (bo w końcu tak już jest),wydaje się całkiem wygodny z perspektywy twórcy powieści.
Całość jest jednak swego rodzaju powiewem świeżości, więc ciężko uznać czas spędzony nad książką za stracony.
Książka wyjątków trudna w ocenie, jako że jest zaskakująco nierówna. Miejscami niezwykle interesująca, by za chwilę frustrować swoim brakiem konsekwencji.
więcej Pokaż mimo toNarracja sama w sobie typowa dla współczesnej literatury amerykańskiej.
Autor w bardzo minimalistyczny sposób dzieli się zasadami obowiązującymi w stworzonym przez niego uniwersum w związku z tym, ciężko oszacować jak...
Dla mnie powiew świeżości w kategorii: literatura grozy/urban fantasy. Dość zawiła i niesztampowa fabuła. Czytałem z prawdziwym zaciekawieniem, chcąc dowiedzieć się, o co kaman. Szybka akcja, dużo zwrotów, dopiero pod koniec całość trochę zwalnia i się rozwleka (momentami za bardzo i tu jest, niestety, słabiej). Ogólnie powieść przyjemna, rzekłbym nawet – odświeżająca.
Dla mnie powiew świeżości w kategorii: literatura grozy/urban fantasy. Dość zawiła i niesztampowa fabuła. Czytałem z prawdziwym zaciekawieniem, chcąc dowiedzieć się, o co kaman. Szybka akcja, dużo zwrotów, dopiero pod koniec całość trochę zwalnia i się rozwleka (momentami za bardzo i tu jest, niestety, słabiej). Ogólnie powieść przyjemna, rzekłbym nawet – odświeżająca.
Pokaż mimo toKolejna w szybko rosnącej w siłę serii z weird fiction (bo nazywanie tych powieści horrorami to duże uproszczenie, i bardzo krzywdzące) książka dotykająca spraw religii i szukania jej źródeł. Jeszcze jeden eksperyment pokazujący możliwe, choć bardzo fantastyczne, pochodzenie tego wszystkiego, co na religię i religijność się składa, przede wszystkim na chrześcijaństwo, ale ambicje autora są chyba szersze, rzecz dotyczy ludzkości i podstaw kultury ludzkiej na przykładzie Ameryki. Dzięki takim dziełom w naszych łepetynach przestawiają się pionki, zmieniają położenie pstryczki. Niby nie odmienia się nam wizja świata po lekturze, ale na pewno poszerza się widzenie, a słabnie skłonność do szufladkowania. A przy tym to się dobrze czyta.
Dziękuję za uwagę i idę już, bo tyle jeszcze dobrego do przeczytania, także w tej serii. Owocnej lektury!
Kolejna w szybko rosnącej w siłę serii z weird fiction (bo nazywanie tych powieści horrorami to duże uproszczenie, i bardzo krzywdzące) książka dotykająca spraw religii i szukania jej źródeł. Jeszcze jeden eksperyment pokazujący możliwe, choć bardzo fantastyczne, pochodzenie tego wszystkiego, co na religię i religijność się składa, przede wszystkim na chrześcijaństwo, ale...
więcej Pokaż mimo toPo pierwsze - muszę powiedzieć, że dawno nie widziałam tak paskudnej okładki. Gdybym nie była zainteresowana tą książką od czasu premiery jej oryginału w Stanach, to w życiu bym jej nie kupiła bo wygląda paskudnie na półce. Odstręczający projekt.
Co do ważniejszej kwestii czyli zawartości, stanowczo nie zaklasyfikowałabym ,,Biblioteki..." jako horroru - jest to mroczne urban fantasy z elementami cosmic horroru, bardzo w stylu ,,Amerykańskich Bogów" Gaimana (i każdemu fanowi Gaimana w ogóle mogę gorąco polecić powieść Hawkinsa!). Jest straszno. Jest niekomfortowo. Jest dziwacznie. Jest - zabawnie? W bardzo mroczny sposób? To bez wątpienia jedna z najoryginalniejszych książek jakie czytałam od bardzo dawna, a autor ma tak lekkie pióro że wręcz nie mogłam się doczekać co dalej. Bohaterowie to słabsza strona powieści, miałam wrażenie, że wszyscy są nieco niedopracowani (zwłaszcza nasza protagonistka Carolyn). Wydaje mi się, że książka skorzystałaby na nieco innej chronologii, ale też rozumiem zamysł autora z poukładaniem akcji w tak specyficzny sposób. Ogólnie, jeżeli lubicie ,,dziwne'' książki, to ta prawie na pewno wam się spodoba. Ja bawiłam się znakomicie.
Po pierwsze - muszę powiedzieć, że dawno nie widziałam tak paskudnej okładki. Gdybym nie była zainteresowana tą książką od czasu premiery jej oryginału w Stanach, to w życiu bym jej nie kupiła bo wygląda paskudnie na półce. Odstręczający projekt.
więcej Pokaż mimo toCo do ważniejszej kwestii czyli zawartości, stanowczo nie zaklasyfikowałabym ,,Biblioteki..." jako horroru - jest to mroczne...
Nie będę pisać za dużo o fabule, ale jest to książka trochę oderwane od rzeczywistości, psychodeliczna? Znajdziemy tu: ludzi na kształt zoombie, „dzikich ludzi” a la Tarzan, zwykłego hydraulika-złodzieja, napady na bank, czy więzienie, dawne bóstwa i prezydenta USA…
Zaczynałam czytać tę książkę raz. Nie dałam rady. Ale postanowiłam, że dam jej jeszcze jedną szansę. Męczyłam się długo i pod koniec już przekartkowałam, bo nie byłam w stanie doczytać. Rozbolał mnie od niej mózg 🤯
Nie wiem, jak mam ocenić tę pozycję, ponieważ to nie są moje klimaty. Może tak – mnie się ta książka nie podobała, choć nie mogę powiedzieć, że była ona źle napisana (jeżeli chodzi o język i pewne pomysły). Potrafię sobie wyobrazić, że pewnym odbiorcom może się podobać. Mimo wszystko zastanawia mnie jakim sposobem ona ma tak dobrą ocenę na LC? Bo jednak jest to bardzo specyficzna książka i powinna jako taka zbierać mocno mieszane opinie. Jeżeli dobrze pamiętam, to była nawet nominowana do „książki roku” w kategorii horror, ale nie wygrała. Nie jest to horror. Raczej coś na pograniczu gatunków. Niektórzy porównywali tę książkę do Amerykańskich Bogów. Nie wiem, czy trafnie, bo akurat tej pozycji Gaimana nie czytałam. Ogólnie nie czytałam chyba jeszcze książki w takim klimacie, jak tu. Natomiast luźno kojarzyła mi się z obrazami filmowymi w stylu: „Donnie Darko”, „Kill Bill”, „Pulp Fiction”. Nie tyle motywem, ile „sposobem wyrazu”. I tu jest chyba sedno sprawy. Ja nie jestem specjalnie miłośniczką Tarantino i filmów mu podobnych (tzn. to zależy, ale nie o kinie dziś). Wydaje mi się, że jeżeli ktoś lubi takie klimaty, tyle tylko, że dodatkowo z większą domieszką fantastyki, to wtedy ta książka może się podobać.
Dla niektórych to będzie książka o niczym.
Nie będę pisać za dużo o fabule, ale jest to książka trochę oderwane od rzeczywistości, psychodeliczna? Znajdziemy tu: ludzi na kształt zoombie, „dzikich ludzi” a la Tarzan, zwykłego hydraulika-złodzieja, napady na bank, czy więzienie, dawne bóstwa i prezydenta USA…
więcej Pokaż mimo toZaczynałam czytać tę książkę raz. Nie dałam rady. Ale postanowiłam, że dam jej jeszcze jedną szansę....