Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać328
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ada Palmer
Źródło: Press photos from https://adapalmer.com
4
7,6/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Naukowiec i wykładowca historii na Uniwersytecie w Chicago, autorka książek science fiction a także kompozytorka.https://adapalmer.com
7,6/10średnia ocena książek autora
212 przeczytało książki autora
1 442 chce przeczytać książki autora
13fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Zdecydowani na walkę
Ada Palmer
Cykl: Terra Ignota (tom 3)
7,2 z 56 ocen
282 czytelników 6 opinii
2020
Do błyskawicy podobne
Ada Palmer
Cykl: Terra Ignota (tom 1)
7,2 z 157 ocen
973 czytelników 33 opinie
2019
Powiązane treści
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
To nie sama władza korumpuje, lecz przekonanie, że jest ona naszą własnością.
2 osoby to lubią
Kłamstwa w wojnie mają równie długą tradycję jak kije i kamienie.
1 osoba to lubiChoć Saladin nie przestawał bawić się z psem, cały czas przesuwał spojrzeniem wzdłuż rowu, obserwując grę świateł i cieni oraz powierzchnie ...
Choć Saladin nie przestawał bawić się z psem, cały czas przesuwał spojrzeniem wzdłuż rowu, obserwując grę świateł i cieni oraz powierzchnie murów. Szukał miejsc, gdzie najłatwiej będzie się wspiąć, ukryć albo zostawić zasadzkę. Skąd o tym wiem, Czytelniku? Mój Saladin zawsze bada w ten sposób otoczenie, podobnie jak dzikie psy. Żołnierze również uczą się to robić, gdy oglądany przez różowe okulary sen o cywilizacji rozpryskuje się nagle.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Do błyskawicy podobne Ada Palmer
7,2
Literacka Wioska Potiomkinowsko-Escherowska.
Jest w tym niewątpliwie rozmach - na tysiące stron i wiele tomów. Jest rokokowo (jakżeby inaczej!) rozbuchana narracja, mnóstwo postaci, natłok wydarzeń. Ale po przeczytaniu pierwszego z czterotomowej (póki co?) serii przestałem wierzyć, że jest w tym cokolwiek więcej.
Dzieje się toto w dwudziestym piątym wieku, ale - z niewytłumaczalnego powodu - pałającym nieutuloną miłością i tęsknotą za wiekiem osiemnastym. Po wyniszczającej Wojnie Kościołów, cywilizację odbudowano na *nowych* zasadach, odrzucających: państwa narodowe, religię, rodzinę i płeć. Wszystko, co tak drogie naszym bogo-ojczyźniano-id[iot]om. Nawiasem mówiąc, w realnym świecie te trzy ostatnie próbowano wyrugować (mocno trzymając się pierwszego) m.in. w izraelskich kibucach w połowie ubiegłego wieku. Z łatwym do przewidzenia rezultatem.
Autorko pokazuje stabilne, szczęśliwe i prosperujące społeczeństwo przyszłości, w którym mroczne strony ludzkiej natury zostały zneutralizowane lub przynajmniej bezpieczne skanalizowane. Po czym w następujących po sobie *szokujących* odsłonach, zrywa kolejne warstwy pozorów i odsłania odrażające machinacje, spiski i zbrodnie skrywane pod powierzchnią.
Jakby to było za mało ambitne, przed światem opartym na *racjonalistycznych*, *oświeceniowych* zasadach ukrywany jest chłopiec, który potrafi dokonywać cudów niepoddających się racjonalnym, naukowym wyjaśnieniom.
Czy da się sensownie i satysfakcjonująco wybrnąć z tak karkołomnego założenia? Może Nealowi Stephensonowi zaufałbym, że dałby radę - a przynajmniej próbował. Natomiast po lekturze tego tomu mam ogromne wątpliwości, czy potrafiłoby to Ada Palmer.
Choć rokokowo rozbuchane dekoracje i sztukaterie z nadmiarem fałszywej pozłotki mają wmówić naiwno czytelniko, że autorko prowadzi z onym nie wiedzieć jak wyrafinowaną grę w trójwymiarowe szachy na wielopoziomowych szachownicach, sceptyczny ogląd ukazuje raczej bazarową grę w trzy karty.
Bo autorko traktuje czytelniko jak kretyno, wciskając onemu *zwroty akcji* tak infantylne i durne, że przyprawiłyby o rumieniec wstydu scenarzystów najgłupszych oper mydlanych.
Świat przedstawiony nie zachowuje żadnych pozorów sensu czy logiki. Karkołomnym założeniom brak jakiejkolwiek spójności czy konsekwencji.
Kolejne z *szokujących* odsłon i nagłych zwrotów to tylko żenująco dziecinny bzdet. Jak ulał pasuje stephensonowski Pyerd [Bulshytt]: "...obfitujące w niedopowiedzenia, eufemizmy, otępiające powtórzenia i inne fortele retoryczne mające na celu wytworzenie wrażenia, że coś naprawdę zostało powiedziane." [Peanatema]
Zamiast *głębi* są tylko pozory i dekoracje - z wierzchu rokokowo wystawne, a z tyłu podparte deskami puste, płaskie fasady potiomkinowskiej wioski. No, wszak Grigorij Potiomkin to postać z tegoż osiemnastego wieku, co francuscy oświeceniowi ulubieńcy Palmer.
Skrajnie męczący narrator, Mycroft Canner - nominalnie parias i wyrzutek - jest tak absolutnie niezbędny do towarzystwa każdemu z osobna i wszystkim naraz *wielkim graczom,* otwarcie lub skrycie próbującym rządzić światem, że żadna *tajna* rozmowa ani *sprytny* spisek nie może odbyć się bez jego obecności (i notatek!). Najwyraźniej kiedy śpi lub się wypróżnia (choć nie wiadomo, czy w ogóle to robi?),wszelkie knowania w całym tym dziecinnym świecie zamierają na czas jego nieobecności. Żenada.
W końcu można dojść do wniosku, że wciska się nam tu nawet nie potiomkinowskie płaskie fasady, a raczej tzw. domalówkę na szklanej płycie [matte painting] - udającą krajobraz przed obiektywem kamery. I to składającą się z figur niemożliwych Mauritsa Cornelisa Eschera.
Tekst przepełniony jest wodolejskimi pseudo-dialogami Narratora z Czytelnikiem. Nie pozostaje nic innego, jak omijać niekończące się paragrafy tej sieczki nabijającej strony (niewątpliwie płacone od wiersza...). Ale to gorsze od Opisów Przyrody z lektur szkolnych!
Palmer przywołuje niedobre wspomnienia licznych grafomanów fantastyki, produkujących nieprzebrane tysiące stron tekstu i niekończące się cykle [sezony], których wyłącznym i jedynym celem było mamienie odbiorcy: "No, jeszcze tylko te kolejne sto, trzysta stron, kolejny tom [odcinek; sezon] a wszystko na pewno nabierze sensu!”. Tylko, że nie nabierało.
Zachwyty odbiorców [zakładników/ofiar?] cierpliwie pochłaniających nieskończone strumienie takiej doskonale nieistotnej literackiej [serialowej] pulpy, da się wytłumaczyć chyba usidleniem przez ten (dłuuugi...) czas w pułapce Syndromu Sztokholmskiego.
Z perspektywy zakończenia tego tomu, branie do ręki kolejnych i przedzieranie się przez dalsze pseudo-zwroty pseudo-akcji, a tak naprawdę tylko płaskie i puste rokokowe dekoracje i pozłotkę, wydaje mi się zajęciem równie jałowym, jak wspinaczka po zapętlonych escherowskich schodach donikąd.
Być może gwiazdy Ada Palmer
8,2
Seria Terra Ignota wymaga przeczytania całości czterech książek aby próbowac objąć zamysł tego projektu.
I chociaż w wielu miejscach czytanie wymagało mobilizowania się, ze względu na dużo wolniejsze tempo, to i tak w mojej opinii warto przeczytać całość.
Wizja społeczeństwa przyszłości wydaje się taka inna i nierealna, chyba głównie przez szczegółowość opisywanego świata i mnogośc strukrtur społecznych. Z początku cały czas myslałem, że jest to po prostu absurdalne. A później już tylko cieszyłem się tą innością będącą przecież podstawą dobrego SF.
Czy zrozumiałem głębszy przekaz i bogactwo odwołań zawarte w tej książce? Z pewnością nie. Ale mądrzejsi odemnie na pewno będa mieli z tego przyjemność.