-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
jejku, kto wpadł na pomysł tłumaczenia na język polski tak kultowego imienia jak Cruella!! W tym tłumaczeniu to Tortuella! Poza tym przetłumaczono nazwiska głównym bohaterom!!!! To rodzina Pana i Pani Poczciwińskich - masakra! i tak dalej i tak dalej! Az dziw bierze, że nie przetłumaczono nazw miast i zamiast Londynu mielibyśmy - hmmm Warszawę?
jejku, kto wpadł na pomysł tłumaczenia na język polski tak kultowego imienia jak Cruella!! W tym tłumaczeniu to Tortuella! Poza tym przetłumaczono nazwiska głównym bohaterom!!!! To rodzina Pana i Pani Poczciwińskich - masakra! i tak dalej i tak dalej! Az dziw bierze, że nie przetłumaczono nazw miast i zamiast Londynu mielibyśmy - hmmm Warszawę?
Pokaż mimo toForma książki jak dla trzylatka. Zdania pojedynczo złożone trywialne. Poruszane tematy przedstawione w sposób banalny i do tego ten tytuł jak z tandetnego poradnika. Tekst cały czas nawiązuje do tego, że w życiu jest się szczęśliwym lub nie, jakby to było najważniejsze. 128 stron z pięciolatką przeczytaliśmy w jeden wieczór. Nie uważam, żeby poruszane tematy były za trudne czy wymagały jakiegoś specjalnego komentarza. Dzieci podchodzą do śmierci i straty bardziej prostolinijnie i to jest piękne. 3 gwiazdki daję za formę, bo książka powinna rozwijać na wielu poziomach, a nie traktować czytelnika jak „głąba”.
Forma książki jak dla trzylatka. Zdania pojedynczo złożone trywialne. Poruszane tematy przedstawione w sposób banalny i do tego ten tytuł jak z tandetnego poradnika. Tekst cały czas nawiązuje do tego, że w życiu jest się szczęśliwym lub nie, jakby to było najważniejsze. 128 stron z pięciolatką przeczytaliśmy w jeden wieczór. Nie uważam, żeby poruszane tematy były za trudne...
więcej mniej Pokaż mimo toTa część jest naszą ulubioną - pomysł z wyskakującymi z kapelusza kotami, genialny. Dzięki użytemu słownictwu można poćwiczyć język!
Ta część jest naszą ulubioną - pomysł z wyskakującymi z kapelusza kotami, genialny. Dzięki użytemu słownictwu można poćwiczyć język!
Pokaż mimo toGenialne, zabawne, śmieszne! czytamy często i nam się nie nudzi!
Genialne, zabawne, śmieszne! czytamy często i nam się nie nudzi!
Pokaż mimo to
Poruszająca książka, myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, nawet nie znając z autopsji problemu alkoholowego.
Poruszające jest to, jak rozmówcy wykazali się wielką siłą, żeby coś w swoim życiu zmienić, a jednocześnie ta chęć kontaktu z rodzicem, jakimkolwiek by tyranem nie był - ta skłonność do poświęceń dla "swoich" musi być biologiczna, bo rozumem nie jest się w stanie tego zrozumieć.
Na innym, mniej oczywistym poziomie doczytałam się pewnej "globalnej psychologizacji" tego czym powinno być rodzicielstwo lub dzieciństwo. Wszyscy ulegamy "mitom" pojedynczych, "słusznych" teorii na te tematy i nagle okazuje się, że świat ma niewiele do zaoferowania, bo jako rodzic masz niepisany obowiązek zachowywać się zgodnie z owymi teoriami, czy praktykami psychologicznymi, bo inaczej spotka cię potępienie. Oczywiście, to nie jest główny wątek, ani nawet poboczny tej książki, ale taki podprogowy - żyjemy w globalnym świecie, w którym każdemu zapisano co powinien robić, czuć, zgodnie z nowymi obrzędami naukowymi.
Poruszająca książka, myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, nawet nie znając z autopsji problemu alkoholowego.
Poruszające jest to, jak rozmówcy wykazali się wielką siłą, żeby coś w swoim życiu zmienić, a jednocześnie ta chęć kontaktu z rodzicem, jakimkolwiek by tyranem nie był - ta skłonność do poświęceń dla "swoich" musi być biologiczna, bo rozumem nie jest się...
Wystudiowane postaci z powierzchownie potraktowanymi problemami. Dobrze, że krótka!
Wystudiowane postaci z powierzchownie potraktowanymi problemami. Dobrze, że krótka!
Pokaż mimo to
Nie jest to wybitna literatura, ale broni się w swojej kategorii. Troche mnie pociągała, trochę odpychała, zwłaszcza infantylność, naiwność i nieprawdopodobność. Postaci ciekawe, ale to kolejna współczesna książka, w której nie otrzyma się głębokiej analizy psychologiczno-społecznej, tylko taką strywializowaną, banalną i przewidywalną.
rzeczywiście napisana prostym, ale ładnym językiem - ot takie czytadło, jak się opiekuje dziećmi i nie można sobie pozwolić na skupienie.
Nie jest to wybitna literatura, ale broni się w swojej kategorii. Troche mnie pociągała, trochę odpychała, zwłaszcza infantylność, naiwność i nieprawdopodobność. Postaci ciekawe, ale to kolejna współczesna książka, w której nie otrzyma się głębokiej analizy psychologiczno-społecznej, tylko taką strywializowaną, banalną i przewidywalną.
rzeczywiście napisana prostym, ale...
Dobrze mi zrobiła ta lektura - spokojnie płynie się przez kolejne rozdziały, ogląda kojące fotografie.
Jedna z rozmów (z szwedzka dziennikarką) ukazuje ogólną degrengoladę Europy, bo czy to Polska, czy Szwecja, odchodzą ostatni dobrze wykształceni ludzie, którzy mogliby być naszymi drogowskazami (chociaż póki korzystamy z zasobów wypracowanych przez wcześniejsze pokolenia wystarczają nam guru a la Rozenek, Lewandowska i Cejrowski). Dzięki przeprowadzonym rozmowom mam kilka podobnych spostrzeżeń.
Dobrze mi zrobiła ta lektura - spokojnie płynie się przez kolejne rozdziały, ogląda kojące fotografie.
Jedna z rozmów (z szwedzka dziennikarką) ukazuje ogólną degrengoladę Europy, bo czy to Polska, czy Szwecja, odchodzą ostatni dobrze wykształceni ludzie, którzy mogliby być naszymi drogowskazami (chociaż póki korzystamy z zasobów wypracowanych przez wcześniejsze pokolenia...
Mam mieszane uczucia co do pozycji. Narrator mocno mnie irytował, nie zgadzam się też z tym, że ludzie są suma wyszukiwań w Google, jednak książka daje do myślenia, zwłaszcza, że autor skupił się tylko na pozytywnych stronach działalność korporacji zbierających nasze dane, co może świadczyć, że jest od nich bardzooo zależny. A przecież takie analizy służą w 99% wyzyskiwaniu ludzi, a nie ich ochronie przed samobójstwem, czy diagnozą raka! Zresztą obecna pandemia pokazała, że postęp jest, owszem, ale polega głownie na tym, że możemy szybciej przesyłać zdjęcia, a w obliczu wirusa stosujemy metody znane ze średniowiecza.
Mam mieszane uczucia co do pozycji. Narrator mocno mnie irytował, nie zgadzam się też z tym, że ludzie są suma wyszukiwań w Google, jednak książka daje do myślenia, zwłaszcza, że autor skupił się tylko na pozytywnych stronach działalność korporacji zbierających nasze dane, co może świadczyć, że jest od nich bardzooo zależny. A przecież takie analizy służą w 99% wyzyskiwaniu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Piszę tę recenzję z kilkumiesięcznym opóźnieniem, stąd tez brakuje mi kilku konkretnych odniesień na poparcie mojej oceny.
Książkę czyta się dobrze, szybko, podobało mi się poprzeplatanie historii różnych osób i wcale nie uważam, żeby to było jakoś bardzo wymagające.
Chyba najwartościowsze w tej książce to pokazanie kontrastów, rożnych punktów widzenia, odmiennych problemów życia codziennego.
Piszę tę recenzję z kilkumiesięcznym opóźnieniem, stąd tez brakuje mi kilku konkretnych odniesień na poparcie mojej oceny.
Książkę czyta się dobrze, szybko, podobało mi się poprzeplatanie historii różnych osób i wcale nie uważam, żeby to było jakoś bardzo wymagające.
Chyba najwartościowsze w tej książce to pokazanie kontrastów, rożnych punktów widzenia, odmiennych...
2021-06-04
Czytając dziecku nietrywialne książki, samemu można się czegoś nauczyć, w tym wypadku wpadło mi kilka słówek i za to cenie Barańczaka najbardziej. Świetnie zrymowane zwrotki wymagające nieco więcej uwagi zarówno od rodzica jak i od dziecka. No, ale w końcu ma to być dla mnie i dzieci jakieś intelektualne poruszenie, a nie prosta, a la serial brazylijski, rozrywka.
Czytając dziecku nietrywialne książki, samemu można się czegoś nauczyć, w tym wypadku wpadło mi kilka słówek i za to cenie Barańczaka najbardziej. Świetnie zrymowane zwrotki wymagające nieco więcej uwagi zarówno od rodzica jak i od dziecka. No, ale w końcu ma to być dla mnie i dzieci jakieś intelektualne poruszenie, a nie prosta, a la serial brazylijski, rozrywka.
Pokaż mimo to2021-06-04
Fantastyczna lektura! Nie cierpię moralizatorskich, ułożonych, papierowych postaci rodem spod mieszczańskiej strzechy, które na łopatologicznej zasadzie wskazują co jest dobre, a co złe. Te postaci są inne - żywe, prawdziwe, niebanalne, przebiegłe, dziecinnie chytre - dzieci nie są "głupie" i same zrozumieją które zachowania są akceptowane, a które już niekoniecznie.
Fantastyczna lektura! Nie cierpię moralizatorskich, ułożonych, papierowych postaci rodem spod mieszczańskiej strzechy, które na łopatologicznej zasadzie wskazują co jest dobre, a co złe. Te postaci są inne - żywe, prawdziwe, niebanalne, przebiegłe, dziecinnie chytre - dzieci nie są "głupie" i same zrozumieją które zachowania są akceptowane, a które już niekoniecznie.
Pokaż mimo to2021-04-06
Skuszona opisem, że to książka kontynuująca tradycję "Gron gniewu" sięgnęłam po ten gniot! Ta książka nawet nie leżała koło Steinbecka i wymienianie jego nazwiska przy niej to profanacja. Ta książka, to brazylijska telenowela. Główny motyw ucieczki do Stanów przed zemstą kochanka jest banalny, trywialny, wydumany, a główna bohaterka, która podróżując na dachu pociągu zastanawia się jak miło byłoby ponosić swój jedwabisty szlafrok lub napić się musującego wina w restauracji, to jakaś parodia, a nie ukazanie ludzkiego losu! Jej "miłość" do syna tępa, papierowa, jakby pisała ją osoba bezdzietna, która naczytała się poradników dla rodziców.
Ta książka to tylko kunszt marketingowy. Weszłam na Amazon, który zablokował wystawianie ocen (dla osób, które nie nabyły książki na Amazonie), bo algorytmy zauważyły pewne "anomalie", bo hmmm, nagle okazało się, że w jednym czasie za dużo pochlebnych opinii się pojawiło! Na Amazon można tez przeczytać wiele głosów krytycznych napisanych przez ludzi, których ta historia niby ma dotyczyć.
Skuszona opisem, że to książka kontynuująca tradycję "Gron gniewu" sięgnęłam po ten gniot! Ta książka nawet nie leżała koło Steinbecka i wymienianie jego nazwiska przy niej to profanacja. Ta książka, to brazylijska telenowela. Główny motyw ucieczki do Stanów przed zemstą kochanka jest banalny, trywialny, wydumany, a główna bohaterka, która podróżując na dachu pociągu...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-06
Tak źle napisanej lub tłumaczonej lub jedno i drugie książki dawno nie czytałam dziecku. już nie pierwszej stronie zawiera błąd (.. zgubić - kogo? co? buT, a nie butA, dalej nie jest lepiej) i to pisze osoba, która jest językową dyletantką, ale sięga po literaturę dla siebie i dziecka, aby swój język wzbogacić, a nie psuć! Zdania w tej historii są tępe, kwadratowe, nie płynął, a jest to książka wymieniana w "Alternatywnej liście lektur".
Tak źle napisanej lub tłumaczonej lub jedno i drugie książki dawno nie czytałam dziecku. już nie pierwszej stronie zawiera błąd (.. zgubić - kogo? co? buT, a nie butA, dalej nie jest lepiej) i to pisze osoba, która jest językową dyletantką, ale sięga po literaturę dla siebie i dziecka, aby swój język wzbogacić, a nie psuć! Zdania w tej historii są tępe, kwadratowe, nie...
więcej mniej Pokaż mimo toTo najlepszy poradnik, jaki czytałam. Nie jest łatwy, czyta się długo, niektóre rozdziały ciągną się niemiłosiernie, ale jeśli kogoś interesuje sztuka dobrego życia, a ma dosyć tanich porad, które po wycięciu kwiecistego języka i nowomowy mieszczą się na dwóch stronach A4, to polecam. Dodatkowym atutem książki są konkretne, rozbudowane przykłady, z kategorii "z życia wzięte".
To najlepszy poradnik, jaki czytałam. Nie jest łatwy, czyta się długo, niektóre rozdziały ciągną się niemiłosiernie, ale jeśli kogoś interesuje sztuka dobrego życia, a ma dosyć tanich porad, które po wycięciu kwiecistego języka i nowomowy mieszczą się na dwóch stronach A4, to polecam. Dodatkowym atutem książki są konkretne, rozbudowane przykłady, z kategorii "z życia...
więcej mniej Pokaż mimo toKsiążkę tworzy 60 równoważników zdań. Opakowanie piękne, zawartość nijaka.
Książkę tworzy 60 równoważników zdań. Opakowanie piękne, zawartość nijaka.
Pokaż mimo to
Zacytuję Johna Irvinga w rozmowie dla Newsweeka: "Nie chcę kogoś, kto opowiada o swoim nieinteresującym życiu i jego ograniczeniach. Nie chce mi się czytać banałów w stylu [wpis własny z Biegunow] "hotelowe kontuary są ciekawsze od hotelowych restauracji", co ma stanowić wymówkę dla fatalnie skonstruowanej fabuły...."
450 stron powieści o niczym, popis erudycji i znajomości wyrafinowanego słownictwa z każdej dziedziny (od psychologii po chirurgię, botanikę etc.), przerost formy nad treścią (młoda kobieta wspominając swoje dzieciństwo mówi o ejdetycznej pamięci i rzuca jeszcze jakiś fachowy psychologiczny termin). Gdzie jury doszukało się głębi? We fragmencie o facecie, który rozmyśla o ostatniej studentce, którą zaliczył? O tym, że młody prężny facet nie chce przespać się ze starszą panią, o tym, że łysiejący facet na wyspie w Chorwacji gubi żonę i dziecko?
Zacytuję Johna Irvinga w rozmowie dla Newsweeka: "Nie chcę kogoś, kto opowiada o swoim nieinteresującym życiu i jego ograniczeniach. Nie chce mi się czytać banałów w stylu [wpis własny z Biegunow] "hotelowe kontuary są ciekawsze od hotelowych restauracji", co ma stanowić wymówkę dla fatalnie skonstruowanej fabuły...."
450 stron powieści o niczym, popis erudycji i...
Lektura relaksująca, choć często porusza sprawy poważne. Napisana lekkim piórem, choć czasami odniosłam wrażenie, że przydługie gry słowne sztucznie wydłużają felieton.
Lektura relaksująca, choć często porusza sprawy poważne. Napisana lekkim piórem, choć czasami odniosłam wrażenie, że przydługie gry słowne sztucznie wydłużają felieton.
Pokaż mimo to
Po książkę sięgnęłam w związku ze swoim zainteresowaniem savoir vivre, szukając ciekawych esejów na temat dizajnu, sztuki etc..
Uważam, że temat pdjęty przez autora jest ważny i należy o nim mówić w dobie Pepco, Zary i Ikei, kiedy młodzież na ulicach to chodzące klony, pozbawione fantazji i orginalnosci, kiedy większość nawet drogich domów wychodzących spod "deski kreślarskiej" architektów jest do siebie tak łudząco podobnych (piszę tu o większości, a nie o wspaniałych wyjątkach). Tak, piękna musimy się uczyć na nowo starając się stawić czoła głównemu trendowi spod znaku "więcej", "szybciej". Tak, też myślę, że w cale nie trzeba być milionerem, żeby doceniać i celebrować piękno i dobre formy. Czasami wystarczy sama świadomość istnienia tych produktów, które choć mogą być poza naszym zasięgiem finansowym, mogą nas inspirować do szukania i działania w sposób ciekawszy, bardziej rozbudowany i staranny i świadomy.
Spodziewałam się głębszej treści, gruntownej analizy stanu dzisiejszej np. masowej produkcji, warunków pracy czy konsupmcjonizmu. Autor prześłizguje się przez te tematy serwując w zdecydowanej większości opis wysokiej jakości przedmiotów. Przywołuje mało wysublimowane źródła jak J. N. Haraari (którego lubię i czytam, ale który nie jest dla mnie high-endowym myślicielem, a raczej myślicielem-celebrytą). Przeszkdza mi również dość potoczny styl. W książce o rzeczach wysokiej jakości szukałabym wysublimowanego języka, który wychodzi ponad blogi, vlogi i Instagram.
Po książkę sięgnęłam w związku ze swoim zainteresowaniem savoir vivre, szukając ciekawych esejów na temat dizajnu, sztuki etc..
więcej Pokaż mimo toUważam, że temat pdjęty przez autora jest ważny i należy o nim mówić w dobie Pepco, Zary i Ikei, kiedy młodzież na ulicach to chodzące klony, pozbawione fantazji i orginalnosci, kiedy większość nawet drogich domów wychodzących spod "deski...