rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Czytając książkę "Wychodząc z ukrycia" odniosłam wrażenie, że autorka nie do końca wie, o czym chce napisać.
Ewa Olchowa stworzyła realny świat, w którym z zapałem umieściła nadnaturalne postaci.
Poznajemy oględnie historię głównej bohaterki;
wplecionych jest mnóstwo zupełnie niepowiązanych wątków pobocznych;
gwałtownie przeskakujemy pomiędzy jednym tematem a drugim.
Kończąc lekturę pierwszego tomu sagi Zrodzona doszłam do wniosku, że po przeczytaniu 351 stron, dalej niewiele wiem o losie Rose i jej przyjaciół, pojawiło się za to pełno nowych niewiadomych:
- ktoś jest zdrajcą,
- coś tam coś tam oględnie o tych całych Luminatach i Łowcach - no, może tyle, że jedni nie lubią drugich,
- pojawił się wątek miłosny, szybki romans, który jeszcze szybciej się urwał,
- należałoby uronić łezkę, ponieważ w książce umiera kuzyn głównej bohaterki,
- losy przyjaciół się rozchodzą...
Ogólnie książka kończy się w każdy możliwy sposób, który potencjalnie mógłby nakłonić nic-nieświadomego czytelnika do skuszenia się na lekturę drugiego tomu.
Nie wiem, może nie wszystkim pisane jest zostać pionierem gatunku, idealistą zdolnym do stworzenia arcy-lektury dekady.
A może, jak już w ręce me trafi fizycznie drugi tom Zrodzonej, w którym (o co skrzętnie proszę), w końcu cokolwiek wyjaśni się do końca, będę w stanie puścić w niepamięć te kilka uchybień ze strony autorki.
Nie skreślam Rose, jej znajomych ani rodziny, ale kolejne wydanie pieniążków na książkę bez polotu, bez odpowiedniej dramaturgii bądź zakreślenia odpowiednich wątków, jak to być w połowie pierwszego tomu już powinno, raczej nie przewiduję...
Przeczytajcie, oceńcie sami, czekam na rewanż jeśli mylę się w tej ocenie.

Czytając książkę "Wychodząc z ukrycia" odniosłam wrażenie, że autorka nie do końca wie, o czym chce napisać.
Ewa Olchowa stworzyła realny świat, w którym z zapałem umieściła nadnaturalne postaci.
Poznajemy oględnie historię głównej bohaterki;
wplecionych jest mnóstwo zupełnie niepowiązanych wątków pobocznych;
gwałtownie przeskakujemy pomiędzy jednym tematem a drugim....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Akuszer Bogów", jako kontynuacja "Dziewczyny z Dzielnicy Cudów" fajnie się z nią zazębia. Zaraz po zakończeniu akcji z pierwszej części przygód Nikity czekamy może parę dni na rozpoczęcie wydarzeń z drugiej książki Anety Jadowskiej tej serii.
Tym razem główna bohaterka ma do ogarnięcia nie tylko bezczelne zamachy na jej życie, których niestety nie potrafi do nikogo bezpośrednio przyporządkować, ale także problemy natury rodzinnej i egzystencjalnej.
Ot, zagłębia się w światy bogów z mitologii nordyckiej, z którymi jest za pan brat jej podskórny towarzysz berserk.
W swojej podróży do Norwegii, razem z Robinem (do którego o dziwo zaczyna się przyzwyczajać) odwiedza rodzinę jej poprzedniego partnera, pomaga odkryć spisek w grupie Niedźwiedzi, którzy jako przyjaciele Aleksa mają jej pomagać i robić za ochronę, zabija coraz to nowych najemników nagabujących na ich życie oraz oswaja się sama ze sobą i Panem B.
Odkrywa również, że bogowie mają wobec niej inne plany niż ona sama co do siebie. Okazuje się także, że Irena od dziecka robiła jej wodę z mózgu i ukradła część wspomnień z dzieciństwa. I tak oto Nikita poprzez kontakty (pośmiertne i w wymiarze duchowym Walhalli) z jej bratem Ture, dowiaduje się, że miała kiedyś babcię, która na dodatek była Walkirią, że wychowywała się pod spódnicą bogini Frigg, i że wszystkie potężne kobiety Asgardu stoją po jej stronie.
Ostatecznie Nikita spotyka Akuszera Bogów, który pozwala jej się dostać do innego wymiaru, po drodze jednocześnie poddając ją próbom, którym nie tylko dziewczyna sprosta, ale także zasłuży sobie na szacunek i niechcianą uwagę ze strony Odyna i Freyi.
Dochodzi również do pełnego napięcia spotkania z jej ojcem, które wbrew pozorom do ich zaciętej rodzinnej sytuacji, przebiega z dużo większą klasą ze strony Nikity niż sama by o sobie pomyślała, co pozwala jej nie czuć się już wobec niego tak bezbronną.
Książka jest zaskakująca, trzymająca w napięciu do ostatniej strony, bogata nie tylko z bohaterów z naszego wymiaru ale również z kanonu mitologii nordyckiej. Wątki śmieszne i wzruszające przeplatają się, nie brakuje zabawnych gagów i oryginalnie wprowadzonych nowych postaci.
"Akuszer Bogów" to kolejna książka, po którą miłośnicy Anety Jadowskiej MUSZA sięgnąć!!!
Gorąco polecam!!!!!!!!!!!!

"Akuszer Bogów", jako kontynuacja "Dziewczyny z Dzielnicy Cudów" fajnie się z nią zazębia. Zaraz po zakończeniu akcji z pierwszej części przygód Nikity czekamy może parę dni na rozpoczęcie wydarzeń z drugiej książki Anety Jadowskiej tej serii.
Tym razem główna bohaterka ma do ogarnięcia nie tylko bezczelne zamachy na jej życie, których niestety nie potrafi do nikogo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mówiąc szczerze, nie lubię kryminałów, bardzo rzadko zdarza mi się je wybierać do swojej biblioteki.
Po "Trupa na plaży..." sięgnęłam tylko i wyłącznie dlatego, że uwielbiam całą twórczość Anety Jadowskiej, do tej pory znałam jej twórczość tylko od strony fantastyki i byłam ciekawa, jak poradzi sobie z innym gatunkiem, a już zwłaszcza z kryminałem.
No i muszę się przyznać, że wcale się nie zawiodłam.
Przygoda Magdy Garstki i jej rodziny oraz przyjaciół napisana jest takim samym lekkim piórem jak pozostałe książki autorki.
Gdy po dość długiej nieobecności, Magda wraca z Łodzi do Ustki na prośbę babci i zamieszkuje w jej pensjonacie "Wielka Niedźwiedzica", nawet nie spodziewa się, że pewnego dnia na spacerze po plaży znajdzie trupa.
I w taki oto nietypowy sposób rozpoczyna się kryminalna przygoda dziewczyny, której nie powstydziliby się bohaterowie kryminałów samej Agathy Christie.
W rozwiązaniu zagadki denata pomagają Magdzie Marek - wujek i policjant, który na szczęście dla dziewczyny potrafi rozdzielić sprawy rodzinne od służbowych i udziela jej "zawodowych" wskazówek, oraz Monika - kuzynka, która wciela się w rolę Doktora Watson'a.
O dziwo, jak na początkującego detektywa, odnajdywanie tropów i poszlak a także docieranie do poszczególnych informacji i łączenie wątków idzie Magdzie bardzo sprawnie. Można by pomyśleć, że może zbyt łatwo, bo przecież w prawdziwym życiu nic nigdzie nie idzie z górki.
Wśród perypetii dziewczyny wyróżnić można wypad z "jednorożcami" na wieczór panieński jej kuzynki do klubu ze striptizem i zapoznanie ratownika, usmarowanie schodów do jej mieszkanka na tyłach pensjonatu rybimi wnętrznościami i łbami, napaść z pobiciem i wylądowanie w szpitalu (obrona własna udana - ten drugi wyglądał dużo gorzej) a także rozwikłanie od dawna ukrywanej rodzinnej tajemnicy.
W książce nie ma wątków niespójnych, Aneta krok po kroku wprowadza nas w tajniki śledztwa, wszystkie elementy układanki ładnie się zazębiają i wskakują na swoje miejsce, chociaż rozwiązanie zagadki zaskakuje.
Całość czyta się szybko i bardzo przyjemnie, pojawia się dużo gagów i śmiesznych scen, nie ma elementów nudy i rutyny, bohaterowie są klarownie narysowani, każdy ma swój indywidualny charakter, nie przytłaczają się wzajemnie i widać, że na głównym planie jest Magda Garstka.
Jest to pierwszy kryminał tej autorki ale powiem szczerze, że chętnie przeczytałabym o kolejnej przygodzie Magdy.
Zachęcam do przeczytania "Trupa na plaży...", kryminału w wersji Anety Jadowskiej - Polecam!!!!!!!!

Mówiąc szczerze, nie lubię kryminałów, bardzo rzadko zdarza mi się je wybierać do swojej biblioteki.
Po "Trupa na plaży..." sięgnęłam tylko i wyłącznie dlatego, że uwielbiam całą twórczość Anety Jadowskiej, do tej pory znałam jej twórczość tylko od strony fantastyki i byłam ciekawa, jak poradzi sobie z innym gatunkiem, a już zwłaszcza z kryminałem.
No i muszę się przyznać,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Danny Moon to rozpieszczony jedynak, którego bogaci rodzice są archeologami i w związku z powyższym, chłopak zwiedza cały świat.
Niesprawiedliwością wydaje mu się fakt, że musi mieć porządne wykształcenie, które otrzymuje dzięki zatrudnianym przez jego rodziców guwernantkom.
Fakt, że ich nie toleruje nie usprawiedliwia podłych rzeczy i numerów, które chłopak im "wycina".
Po jednej z niefortunnych sytuacji, rodzice Danny'ego postanawiają podjąć drastyczne kroki i wysyłają go do wujostwa do Polski. W Warszawie, razem z kuzynkami zaczyna uczęszczać do gimnazjum i wreszcie doceniać uroki nauki w domu.
Pewnego popołudnia przez jego pokój na poddaszu przechodzi dziwny jegomość, który o dziwo, okazuje się być duchem Czarnobrodego.
I tak oto Danny, chłopak który uwielbia czekoladę, Monopolly i ciemność dowiaduje się, że widzi duchy.
Nie jest w tym jednak osamotniony, bo jakże cudownym trafem okazuje się, że jego kuzynka Aneta, również ma ten "dar".
Jakżeby inaczej mogła potoczyć się historia, niż tylko w sposób, kiedy dwoje nastolatków dziwnym trafem wplątuje się w ogólnoświatową aferę, nie tylko na tle paranormalnym, ale również finansowym.
Otóż podczas gdy tej dwójce wydaje się, że są jedyni tacy na świecie, tzn. widzą duchy i mogą z nimi rozmawiać, aczkolwiek nie mogą ich dotknąć, pojawia się pewien człowiek w czarnym garniturze, który o zgrozo, zaczyna więzić duchy w lustrach.
I tak zaczyna się niezwykła przygoda Danny'ego i Anety.
Kreuje się plan misji, której celem jest uwolnienie duchów z luster i zrobienie z nich sprzymierzeńców, powstrzymanie Gwiazdowskiego (czarny garnitur) przez zawładnięciem światem, no i oczywiście ujście ze wszystkiego z życiem.
W trakcie swoich wycieczek po cmentarzu poznają agentkę wywiadu Ludwika XVI oraz masę innych indywiduów, którzy stają się ich sprzymierzeńcami.
Książka polskiej autorki (mi dane było czytać wersję na telefon), posiada ciekawe zwroty akcji, realnie wykreowanych bohaterów zarówno tych żywych jak i martwych, dużo humoru i śmiesznych gagów.
Jest napisana lekko i nie przytłacza nawałem informacji, autorka nie chce nas zasypać wszystkim co wie i czym chce się podzielić na temat świata paranormalnego.
"Banda niematerialnych szaleńców" to książka fantastyczno-przygodowa dla wszystkich fanów niesamowitych historii.

Danny Moon to rozpieszczony jedynak, którego bogaci rodzice są archeologami i w związku z powyższym, chłopak zwiedza cały świat.
Niesprawiedliwością wydaje mu się fakt, że musi mieć porządne wykształcenie, które otrzymuje dzięki zatrudnianym przez jego rodziców guwernantkom.
Fakt, że ich nie toleruje nie usprawiedliwia podłych rzeczy i numerów, które chłopak im...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ogólnie, staram się do żadnej książki nie podchodzić negatywnie, żadnej nie oceniać po okładce i nie wierzyć opiniom innych czytelników pozwalając by zaważyły na mojej własnej. W końcu są gusta i guściki. Jednak w przypadku "Dziecka Salem" jestem mega rozczarowana.
Książka jest na maksa naładowana i przeładowana wszystkim. Dosłownie!!!
Znaleźć tam można tematykę skrajnie różną. Od błahych szkolnych rozterek głównej bohaterki i jej przyjaciół, poprzez problemy natury miłosnej, kłopoty z narkotykami, niezrozumienie ze strony rodziny, szalony okres buntu, problemy z własną tożsamością, ujawniające się moce magicznie, bycie wybrańcem, a na wojnie z niebezpiecznymi wrogami kończąc.
Autorka zasypuje nas przynajmniej pięcioma nowymi wątkami na rozdział, przy czym albo zbyt długo rozwija się nad jednym konkretnym resztę pomijając, albo prowadzi wszystkie jednocześnie, po czym nagle je kończy i w sumie nie wiadomo o co jej w ogóle chodziło.
Serio, jak czytałam to momentami łapałam się nad tym, że nie wiem o co teraz chodzi, albo zaczynała mnie boleć głowa.
Autorka spokojnie mogła wybrać jeden bądź dwa wątki główne, np. pokonanie wroga = uratowanie rodziców, syn jej wroga staje się jej miłością, jak sobie z tym poradzić? - i w tym kontekście budować całość opowieści. Ale nie!!! Po co, skoro można na 453 strona umieścić wszystko co wyobraźnia przyniesie. Tutaj zabrakło finezji i pomysłu. Mamy za to całą masę wątków pobocznych, które ni w ząb się nie zazębiają.
Wprowadzonych jest również zbyt wiele postaci mało istotnych i nic niewnoszących, które mącą tylko czytelnikowi w głowie i jedynie "są bo są". Później gdzieś się zapodziewają autorce, aby na końcu książki - o jak miło - sobie o nich przypomnieć. Dodatkowo zbyt mocno "pisarka" skupia się na przedstawieniu wizerunku, tego jak wyglądają postaci niż nad tym jakie mają charaktery, co sobą reprezentują, jak wpływają na główną bohaterkę, jak wpłyną na dalszy ciąg opowieści.
Jedynym "silnym" charakterem w całej książce jest Eleonora. Ella została wykreowana na bardzo ładną nastolatkę będącą potomkinią bardzo potężnych czarownic z Salem, która na domiar złego jest rozchwiana emocjonalnie - kojarzy wam się to z czymś??? Kocha wszystkich wokół żeby w następnym rozdziale ze wszystkimi się pokłócić. Nikt jej nie rozumie, ciągle ucieka do siebie do pokoju (gdzie by to nie było, czy w domu jej babci - póki ta rzekomo, ale dla jej dobra, nie mówi całej prawdy Elli, a to w domu siostry Anabell, a to w domu jej rodziców w Salem), słucha w kółko tego samego, zamyka się przed światem i przed wszystkimi, nie potrafi ukierunkować swoich uczuć, a na dodatek wysyła sprzeczne sygnały innym, i pomimo założenia że jest racjonalnie myśląca to popada w uzależnienie od narkotyków. Niegdyś radosna i przyjacielska, praktycznie z dnia na dzień staje się agresywna i odpychająca. Normalnie bohaterka ze schizofrenią "level expert".
Mogłabym skrytykować całą książkę, poszczególne relacji pomiędzy sprzężonymi bohaterami, w każdym rozdziale doszukiwać się błędów logicznych i czepiać o wszystko. Czytając książkę robiłam notatki w kalendarzu. Zabrały mi jeszcze raz tyle miejsca ile już tutaj dzisiaj zajęłam. Szkoda mi autorki, bo widać że coś tam jej dzwoniło ale sama nie wiedziała co i w którym kościele. Stare przysłowie brzmi: "Co za dużo to nie zdrowo". I tak niestety było w przypadku "Dziecka Salem".

Ogólnie, staram się do żadnej książki nie podchodzić negatywnie, żadnej nie oceniać po okładce i nie wierzyć opiniom innych czytelników pozwalając by zaważyły na mojej własnej. W końcu są gusta i guściki. Jednak w przypadku "Dziecka Salem" jestem mega rozczarowana.
Książka jest na maksa naładowana i przeładowana wszystkim. Dosłownie!!!
Znaleźć tam można tematykę skrajnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę trochę ciężko się czyta. Być może przez to, że nie zaczyna się ona od początku, a centralnie w środku. Opisane sytuacje rozgrywają się na pół roku w przód i około rok wstecz od punktu kulminacyjnego jakim było wyjście Nicki z Podwieczności na Powierzchnię po stu latach Karmienia.
Monotonne są również rozterki sercowe głównej bohaterki. Interesujące jest natomiast odniesienie książki do mitologii greckiej.
Nicki niby chce a niby nie chce znowu być z Jackiem, jej byłą miłością, te rozterki sercowe są troszkę nużące. Z drugiej strony jest Cole - Wieczny, który chce zabrać Nicki ze sobą do świata podziemi i jednocześnie uchronić przed okropnym losem jaki ma ją czekać w Tunelach - wieczne wysysanie energii.
Dziewczyna nie może się zdecydować ( w końcu to nastolatka), ale podejmuje ostateczną decyzję, wracają do siebie z Jackiem, Cole idzie w odstawkę.
W przypływie miłości Jack oddaje swoje życie za Nicki i porywają go Tunele.
Książkę czyta się płynnie chociaż akcja jest troszkę mdła. Nie ma tam zawiłych wątków i ostatecznie dopiero pod koniec czytania zaczyna się coś dziać.
Jest to jedna z tych pozycji, przez które ciężko przebrnąć bo początek i opis akcji zbytnio nie zachęca. Warto jednak po nią sięgnąć jeśli nie chce nam się zbytnio wysilać nad fabułą.
Ogólnie książka dobra. Nastolatkom polecam ;)

Książkę trochę ciężko się czyta. Być może przez to, że nie zaczyna się ona od początku, a centralnie w środku. Opisane sytuacje rozgrywają się na pół roku w przód i około rok wstecz od punktu kulminacyjnego jakim było wyjście Nicki z Podwieczności na Powierzchnię po stu latach Karmienia.
Monotonne są również rozterki sercowe głównej bohaterki. Interesujące jest natomiast...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Długo czekałam na tę książkę. O ile kolejne tomy Demonici były dostępne w punktach sprzedaży, o tyle z "Rozkoszą..." było ciężko.
Ale udało się i wreszcie jest!!!
"Rozkosz nieujarzmiona" to utrzymany w ramach fantasy erotyk. I powiem wam, że tej erotyki jest tyle samo, a może i więcej niż samej fantastyki :D
Gdy losy Eidolona i Tayli krzyżują się w Podziemnym Szpitalu, tych dwójka nawet nie spodziewa się, że splotą się ze sobą na zawsze. Ona morduje demony - członkini Zakonu Łowców , on jest demonem Seminusem - erotyczną sexmaszyną i lekarzem w jednym.
Gdy Tayla trafia ranna do Podziemnego Szpitala Eidolon jest tylko o krok od pozwolenia swoim pobratymcom na zabicie jej. Sytuacja się jednak zmienia, gdy po oględzinach jej narządów i zbadaniu krwi okazuje się, że Tayla jest pół-demonem.
Kobieta nie chce tego przyjąć do wiadomości, bowiem jej własną matkę zabił demon, który jak się okazuje, był jej ojcem.
Co więcej, żyjąca do tej pory w samotności (gdzie jej jedyną pseudorodziną byli Łowcy) dowiaduje się, że ma siostrę bliźniaczkę, również pół-demona.
Dodatkowo sytuację komplikuje fakt, że ktoś porywa demony, wycina im narządy wewnętrzne i sprzedaje je na czarnym rynku.
Eidolon i Tayla (pomiędzy głodnymi napadami sexu) wraz z przyjaciółmi starają się rozwiązać te zagadki.

Książkę czyta się szybko i płynnie, zwroty akcji i wartka fabuła nie pozwalają się od niej oderwać. Bohaterowie wykreowani są wyraziście ale na szczęście żaden nie jest ani w pełni dobry ani w pełni zły. Sprawdza się wobec nich powiedzenie - "Nie oceniaj książki po okładce".
Idealna pozycja dla wszystkich lubiących fantastykę i dla pań, które nie przepadają za standardowymi Harlequinami.

Długo czekałam na tę książkę. O ile kolejne tomy Demonici były dostępne w punktach sprzedaży, o tyle z "Rozkoszą..." było ciężko.
Ale udało się i wreszcie jest!!!
"Rozkosz nieujarzmiona" to utrzymany w ramach fantasy erotyk. I powiem wam, że tej erotyki jest tyle samo, a może i więcej niż samej fantastyki :D
Gdy losy Eidolona i Tayli krzyżują się w Podziemnym Szpitalu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wiecie jak to jest, czekać na coś baaaaardzo długo i w końcu się doczekać??? W moim przypadku tak właśnie było z "Anną we krwi". Przeczytałam recenzję o książce wertując po stronach Empiku. Od razu pomyślałam - muszę ją mieć!!!
Przeczesałam internet wzdłuż i wszerz, ale książki nigdzie nie mogłam zaleźć. I wreszcie, jakieś 3 tygodnie temu pojawiła się na allegro.pl. Wyobraźcie sobie moje szczęście :D A najlepsze z tego wszystkiego jest to, że wcale się nie zawiodłam.
Ojciec Casa zajmował się zabijaniem duchów. W momencie kiedy zginął, a młody chłopak wziął w rękę magiczny sztylet athame, wiedział już, że będzie robił to samo. Podróżując po całym świecie ściga potwory, które zabijają ludzi i odsyła je w niebyt. Teraz przyszła pora na pozbycie się Anny - ducha z 1965 roku, który ma na koncie długą listę zamordowanych nastolatków.
Anna rozszarpuje każdego, kto ośmieli się wejść do jej domu. Jakie jest więc zaskoczenie chłopaka, gdy uchodzi z życiem ze spotkania z nią, a zamiast niego ginie szkolna gwiazda drużyny footballowej...?
Cas stara się rozgryźć na raz dwie zagadki. Po pierwsze, co sprawia, że Anna jest tak innym, silnym i nieokiełznanym duchem i co daje jej tak wielką moc. Po drugie, co zabiło jego ojca i czy uporanie się z Anną pozwoli mu stać się na tyle pewnym siebie, żeby uporać się z tym czymś.
W rozwiązaniu tych tajemnic pomagają mu nowo poznani przyjaciele - Carmel - szkolna liderka, Thomas - szkolna gapa a poza nią całkiem pewny siebie telepata znający się na voodoo, mama Casa - biała czarownica oraz Morfan - dziadek Thomasa prowadzący lokalny antykwariat i specjalista od voodoo.
Po połączeniu sił udaje im się wyzwolić Annę od uroku a także odesłać wielkie zło poza granice tego świata.
Książka wciąga od pierwszych stron, wątki są zwarte i konkretne. Postacie wykreowane ogólnikowo ale charakteryzujące się indywidualnymi cechami.
Nie brakuje zwrotów akcji i fragmentów przyprawiających miejscami o gęsią skórkę. Dialogi czyta się płynnie, nie brakuje im polotu i humoru.
Ogólnie, polecam tą książkę szczególnie tym, którzy lubują się w historiach typu Supernatural i Paranormal Activity.
Czytajcie!!!!!!!!!!!

Wiecie jak to jest, czekać na coś baaaaardzo długo i w końcu się doczekać??? W moim przypadku tak właśnie było z "Anną we krwi". Przeczytałam recenzję o książce wertując po stronach Empiku. Od razu pomyślałam - muszę ją mieć!!!
Przeczesałam internet wzdłuż i wszerz, ale książki nigdzie nie mogłam zaleźć. I wreszcie, jakieś 3 tygodnie temu pojawiła się na allegro.pl....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wyszłam z "Szóstką wron" na ławkę przed blokiem. Przechodził kolega, spytał się co czytam, pokazałam mu okładkę - "Podobno ma dobre recenzje" - powiedział.
Zanim sama zaczęłam czytać, pożyczyłam koleżance - "W połowie się zacięłam, ale jak zaczęłam czytać następnego dnia, to przeczytałam wszystko jednym tchem".
Wychodząc z założenia, że staram się czytać wszystko co ma więcej niż 400 stron, gdzie "Szóstka..." ma prawie 500, zadanie nie wydawało się trudne. Niestety, prawie miesiąc szukałam czasu żeby ją skończyć. Ale wiecie co...? Opłacało się!!!
Leigh Bardugo kreuje nam świat, w którym rządzą pieniądze, kłamstwa, nierząd i magia. O ile trzy pierwsze występują na porządku dziennym i wszyscy w powieści się z nimi oswoili, o tyle magia, bądź jakiekolwiek jej przejawy są wypleniane i niszczone.
W takim właśnie świecie żyją bohaterowie powieści. Tytułowa szóstka wron to najgorsi i najbardziej przebiegli złodzieje, włamywacze i szumowiny ze wszystkich jednostek występujących w Ketterdamie.
Przywódcą szajki jest niesławny Kaz Brekker, Brudnoręki i kanciarz, sztukmistrz w swojej dziedzinie - ograbianiu frajerów z pieniędzy. Robi to jednak tak finezyjnie, że wszystkie jego sztuczki można by nazwać swego rodzaju magią :).
Pewnego dnia, Kaz zostaje porwany przez Kupca i otrzymuje od niego niecodzienną propozycję - ma się włamać do Lodowego Dworu - najlepiej strzeżonej twierdzy w krainie Fjerda - i uwolnić stamtąd chemika, który na swoje nieszczęście, stworzył najpotężniejszą do tej pory substancję na świecie.
Stawka jest wysoka, cena za robotę również, więc Kaz pewny swego zgadza się.
Postanawia skompletować grupę najbardziej niebezpiecznych ludzi do tego zadania, wystarczająco zdesperowanych żeby je wykonali, ale i oddanych, żeby go nie "wykiwali".
I tak oto, na pokład szkunera Ferolinda trafiają Kaz, Inej vel. Zjawa - włamywaczka, Nina - grisza, ciałobójczyni, Wylan - spec od ładunków wybuchowych i syn owego kupca, Jesper - snajper i jak się okazuje również grisza ale formator, oraz Mathias - były druskelle i skazaniec, który zna Lodowy Dwór jak własną kieszeń.
Razem przygotowują plan wejścia do twierdzy i o tyle o ile na papierze i w założeniach wszystko jest jasne i klarowne, chociaż praktycznie niewykonalne, o tyle w praktyce i gdy już są na miejscu - wszystko się sypie i trzeba improwizować...
Książka przyciągnęła mnie okładką. Zawartość natomiast zapiera dech w piersiach. Czyta się ją jednym tchem (o ile ma się tyle czasu wygospodarowanego). Charakterystyka bohaterów, złożoność ich natury oraz retrospekcje, w których autorka przywołuje jak to się stało, że są teraz tym kim są, nie przytłaczają a jedynie przybliżają nas do nich.
Dialogi są wartkie a riposty cięte. Pokazują, że pomiędzy bohaterami pojawia się zażyłość.
Co najważniejsze, książka nie kończy się jednoznacznie, wszyscy wracają, ale nie w takim samym stanie (fizycznym bądź psychicznym). Warto więc zasięgnąć po tom drugi, w którym rozwiną się ich dalsze losy.
Książka wciąga, warto ją przeczytać, gorąco polecam!!!!!!!!!

Wyszłam z "Szóstką wron" na ławkę przed blokiem. Przechodził kolega, spytał się co czytam, pokazałam mu okładkę - "Podobno ma dobre recenzje" - powiedział.
Zanim sama zaczęłam czytać, pożyczyłam koleżance - "W połowie się zacięłam, ale jak zaczęłam czytać następnego dnia, to przeczytałam wszystko jednym tchem".
Wychodząc z założenia, że staram się czytać wszystko co ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świat śmiertelników i świat fae dzieli mur. Od czasu wielkiej wojny dobre pięćset lat temu nikt nie odważył się przekroczyć tej granicy.
Feyra ma dziewiętnaście lat, mieszka w podupadłej chałupie i ma na głowie dwie starsze siostry oraz okaleczonego ojca. Na łożu śmierci matki, dała jej słowo, że się nimi zaopiekuje.
Podążając za obietnicą, zapuszcza się w okolice muru i w trakcie polowania zabija wielkiego wilka. Staje się to początkiem jej niezwykłej przygody w świecie fae.
Do jej domu wkracza wielka bestia, która mówi, że według Traktatu zawartego wieki temu, Feyra musi odpokutować za swój czyn i spędzić resztę swojego życia za murem, razem z księciem Dworu Wiosny - Tamlinem, na jego ziemiach.
Jak można się domyślać, Feyra stawia czynny opór, bo nie sposób jest wyplenić całe lata nienawiści z serca w jeden dzień.
Jednak, z każdą kolejną chwilą spędzaną w Prythianie, Feyra coraz bardziej zaczyna dostrzegać uroki tego miejsca, pomimo licznych niebezpieczeństw, czyhających na nią ze strony innych magicznych istot.
W pierwszej kolejności Feyra zaprzyjaźnia się z Lucienem, księciem Dworu Jesieni i posłem Tamlina, który jako jedyny okazuje jej jako tako "ciepłe" uczucia.
Jednak z dnia na dzień w dziewczynie zaczynają pojawiać się coraz to nowe odczucia na temat Księcia Wiosny.
Jak to w bajkach bywa, a "Dwór..." zakrawa na powieść w stylu "Piękna i Bestia", Feyra zakochuje się w Tamlinie, z wzajemnością. Nie ma jednak okazji mu tego wyznać, bo na Dworze pojawia się Rhysand, Książę Dworu Nocy i wysłannik Amaranthy, złej władczyni która czterdzieści dziewięć lat temu rzuciła na wszystkich poddanych Dworu Wiosny straszną klątwę, i która roszczy sobie prawo do władania wszystkimi ziemiami Prythianu. Tamlin odsyła Feyrę do jej nowego domu, do ojca i sióstr. Ta jednak nie może sobie tego darować.
Postanawia uratować ukochanego i przyjaciół z rąk Amaranthy i udaje się samotnie pod Górę, w której ta rządzi.
Władczyni jest jej "łaskawa" i zawierają układ, Feyra ma wykonać trzy zadania co miesiąc podczas pełni księżyca albo odpowiedzieć na zagadkę wymyśloną przez Amaranthę, wtedy uwolni wszystkie moce Tamlina, jego samego i jego poddanych.
O dziwo, z wielkim trudem, dziewczynie się to udaje. Nie bez pomocy jednak Rhysanda i układu, który musi z nim zawrzeć.
Ostatecznie Amarantha zostaje pokonana, Dwory Wiosny, Lata, Jesieni, Zimy, Świtu, Dnia i Nocy zostają wyzwolone a Feyra i Tamlin wracają do jego posiadłości.
Książkę czyta się łatwo i płynnie, w trakcie można się domyślić wielu rzeczy, chociaż fajnie, że nie wszystkie wątki zostały od początku ujawnione.
Bohaterowie są zwarcie narysowani, mają silne cechy charakteru, najciekawsza jest jednak przemiana głównej bohaterki. Z nienawidzącej całej rasy fae staje się tą, która pokochała jednego z nich.
Obrazowe opisy krajobrazów i sytuacji a także humor i gra słowna w książce sprawiają, że nie idzie się nią znudzić.
Już nie mogę się doczekać, aż przeczytam kolejny tom, ponieważ dowiemy się nieco więcej o perypetiach pomiędzy Feyrą a Rhysandem.
Gorąco polecam wszystkim "Dwór Cierni i Róż"!!!!!!!!!!!!!

Świat śmiertelników i świat fae dzieli mur. Od czasu wielkiej wojny dobre pięćset lat temu nikt nie odważył się przekroczyć tej granicy.
Feyra ma dziewiętnaście lat, mieszka w podupadłej chałupie i ma na głowie dwie starsze siostry oraz okaleczonego ojca. Na łożu śmierci matki, dała jej słowo, że się nimi zaopiekuje.
Podążając za obietnicą, zapuszcza się w okolice muru i w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z twórczością Maggie Stiefvater spotkałam się po raz pierwszy przy "Królu kruków". Jest to zdecydowanie inny gatunek i napisany w innym stylu cykl niż opowieść o wilkołakach z Mercy Falls. Autorka przenosi nas bowiem z poszukiwań mitycznego króla wróżek to zielonych lasów, w których królują wilki.
Grace jest przeciętną, wydawać by się mogło siedemnastolatką, którą za dziecka porwała i pogryzła wataha wilków. Od tego czasu niezmiennie od jesieni do wiosny odwiedza ją złotooki wilk.
Sam ma już dość tego, że jako wilk musi się trzymać z dala od Grace i pewnego dnia, dziwnym zrządzeniem losu, ląduje postrzelony w szyję na jej tarasie.
Od tego momentu ich drogi się splatają, młodzi poddają się miłości, która rodzi się między nimi.
Problemem staje się jednak stale spadająca temperatura, z którą wiąże się nieuchronna przemiana Sama w wilka, tym razem prawdopodobnie na stałe.
Sam i Grace starają się przezwyciężyć mróz i znaleźć sposób na pozostanie razem.
Powieść napisana w łatwy i przystępny sposób. Czyta się ją szybko i przyjemnie. Nie ma wątków pobocznych, widać że autorka skupiła się na problemach dwójki głównych bohaterów. Postacie drugoplanowe również swoje wnoszą ale nie burzą harmonii spójności opowieści.
Muszę przyznać, że pomimo wracającego wątku wilkołaka, nie byłam tą książką zmęczona, nie czułam powielającego się schematu super-wilków, ich walki z innymi postaciami nadprzyrodzonymi, nikt się nie miesza i specjalnie nie mąci. Ponadto, fajnie jest zobaczyć świat oczami normalnego wilka :)
Dla tych, którzy chcą kontynuować przygodę z twórczością Maggie S., gorąco polecam serię Wilkołaki z Mercy Falls, jako odskocznię dla skomplikowanej fabuły serii o Królu Kruków.

Z twórczością Maggie Stiefvater spotkałam się po raz pierwszy przy "Królu kruków". Jest to zdecydowanie inny gatunek i napisany w innym stylu cykl niż opowieść o wilkołakach z Mercy Falls. Autorka przenosi nas bowiem z poszukiwań mitycznego króla wróżek to zielonych lasów, w których królują wilki.
Grace jest przeciętną, wydawać by się mogło siedemnastolatką, którą za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Dziewczyna..." zalegała na mojej półce już dobre 2 lata, kiedy jeszcze byłam na etapie czytania heksakologii Anety Jadowskiej.
Zaczynając czytać historię Nikity jak przez mgłę pamiętałam, że skądś ją znam. Zagłębiając się w lekturę przypomniałam sobie skąd :) Dora "wytłukła" cały jej oddział.
Postać i charakter Nikity zawładnęły mną do reszty. Jest ostra i stanowcza, a do tego ukrywa tajemnicę. I to nie jedną!!!
Wszystko co chcielibyście wiedzieć ujawnia się w trakcie lektury.
Nie zdradzę za dużo, bo efekt zaskoczenia jest najlepszy :D
W każdym bądź razie, losy Nikity i Robina - jej partnera, który jak się okazuje, nie pamięta kim jest, mają swoją kontynuację w "Akuszerze bogów".
A dwójka bohaterów przenosi się z niebezpiecznych dzielnic Warsa i Sawy do mroźnej Norwegii.
Książka jest super i jak zwykle nie zawiodła mnie, jak do tej pory żadna książka Anety. Już się nie mogę doczekać dalszego ciągu... :D

"Dziewczyna..." zalegała na mojej półce już dobre 2 lata, kiedy jeszcze byłam na etapie czytania heksakologii Anety Jadowskiej.
Zaczynając czytać historię Nikity jak przez mgłę pamiętałam, że skądś ją znam. Zagłębiając się w lekturę przypomniałam sobie skąd :) Dora "wytłukła" cały jej oddział.
Postać i charakter Nikity zawładnęły mną do reszty. Jest ostra i stanowcza, a do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hmmmm... Czytając pierwszy tom przygód Garet James byłam zafascynowana. Akcja rozwijała się powoli, chociaż sprawnie. Bohaterowie posiadali wyraźnie zarysowane charaktery, dążyli do konkretnego celu, nie brakowało im inwencji i polotu.
W drugim tomie natomiast, historia toczy się jak flaki z olejem, strasznie duża ilość opisów krajobrazów i elementów architektury Paryża i w ogóle Francji odciąga uwagę czytelnika od sedna powieści.
Garet jako Strażnica, szuka drogi do Letniej Krainy, celem znalezienia Willa, odzyskania szkatułki i przywrócenia mu śmiertelności.
Po drodze poznaje kolejne stworzenia ze świata żywiołaków, natrafia na wspomnienia z przeszłości, swoje i innych strażnic, próbuje poukładać sobie w głowie wszystko co do tej pory poznała.
Książka toczy się równocześnie na dwóch płaszczyznach - w teraźniejszości Garet i w przeszłości, w roku 1602 - kiedy to Will poznał pierwszą Marguerite i stał się wampirem. Tamten Will w ogóle do mnie nie przemawia. Zachowuje się jak rozochocony podlotek, któremu zależy tylko na chuci i poezji (ehhh... cóż za hobby). Do momentu jak poznaje Strażnicę, zakochuje się w niej z wzajemnością i postanawia stać się nieśmiertelny za wszelką cenę, by być z ukochaną. Cóż, los im nie sprzyja, dalej losy Garet i renesansowego Willa się zazębiają i ostatecznie dziewczyna sprowadza do współczesności nie tego kochanka co chciała.
Podobno jest jeszcze trzeci tom, ale nie wiem kiedy zbiorę się w sobie żeby dokończyć czytać o losach tych trojga.
No naprawdę, szału nie ma, a fabuła rozkręca się dopiero w 3/4 książki.
Po przeczytaniu pierwszego tomu bylibyście równie zniesmaczeni co ja.
Czytajcie, może do was przemówi...

Hmmmm... Czytając pierwszy tom przygód Garet James byłam zafascynowana. Akcja rozwijała się powoli, chociaż sprawnie. Bohaterowie posiadali wyraźnie zarysowane charaktery, dążyli do konkretnego celu, nie brakowało im inwencji i polotu.
W drugim tomie natomiast, historia toczy się jak flaki z olejem, strasznie duża ilość opisów krajobrazów i elementów architektury Paryża i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Szklany tron" dość długo leżał na mojej półce. Kupiłam go kiedyś z okazji przeceny w Empik'u bo spodobała mi się okładka :D No i nadszedł ten dzień, kiedy to mój ukochany mąż powiedział, że jak nie zacznę czytać zaległych książek to już więcej na żadną mi nie da :P W sumie to muszę mu podziękować za motywację :)
Z twórczością Sarah J. Mass spotykam się po raz pierwszy i muszę przyznać, że wcale się nie zawiodłam.
Pierwszy tom z serii "Szklany tron" zapowiedział się ciekawie już od pierwszych zdań. Interesująca fabuła, obrazowo narysowani bohaterowie główni i poboczni, barwna wizualizacja otoczenia, mroczne intrygi, pradawna magia, demony, odrobina romansu i nawiązujące się przyjaźnie. Jednym słowem wszystko, czego potrzeba dobrej książce.
Jedyne czym byłam zawiedziona, to dużo skomplikowanych nazw własnych krain geograficznych, a także wyszukane imiona postaci. Sama po sobie zauważyłam, że od początku budzi moje zdenerwowanie imię zabójczyni.
Celaena z niewiadomych względów było dla mnie za trudne, ale im bardziej zagłębiałam się w książkę, tym bardziej wczuwałam się w jej historię i zaczęłam ją nazywać zdrobniale Cel :D Nawet nie macie pojęcia jak samo to przyspieszyło proces czytania!!!
Wśród pozostałych bohaterów spotkać możecie księcia Doriana - bo tam gdzie piękna dziewczyna tam też musi być i książę :D ; dzielnego Dowódcę Gwardii Królewskiej - Chaola - jest on o tyle skomplikowanym mężczyzną, że zarówno stara się wszystkimi sposobami zrażać siebie i wszystkich w koło do Cel, a jednocześnie bardzo jej kibicuje i chce dla niej jak najlepiej. Ciekawa jestem, jak rozwinie się ich przyjaźń w kolejnych tomach.
No i nie może oczywiście zabraknąć przyjaciółki od serca, a taką staje się Nehemia - nie tylko wojowniczka ale także, jak okazuje się na końcu - władająca pradawną magia księżniczka.
Wiem już, że w kolejnym tomie również spotkają się wszystkie postaci, Cel będzie odkrywać swoje dziedzictwo i wypełniać zadania Królewskiej Obrończyni.
Już się nie mogę doczekać i serdecznie zapraszam Was do przeczytania tej książki :)

"Szklany tron" dość długo leżał na mojej półce. Kupiłam go kiedyś z okazji przeceny w Empik'u bo spodobała mi się okładka :D No i nadszedł ten dzień, kiedy to mój ukochany mąż powiedział, że jak nie zacznę czytać zaległych książek to już więcej na żadną mi nie da :P W sumie to muszę mu podziękować za motywację :)
Z twórczością Sarah J. Mass spotykam się po raz pierwszy i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hmmmm... Jeśli chodzi o tę książkę, to mogę śmiało napisać, że jeśli przeczytacie "zachęcający" opis z tylnej okładki, to nie musicie jej już w ogóle czytać.
Kylie Galen, zwykła szesnastolatka z problemami. Rzucił ją chłopak, rodzice się rozwodzą, a matka wysyła ją na obóz dla "trudnej" młodzieży bo dziewczyna trafiła na komisariat po imprezie u znajomych - chociaż nawet nie piła alkoholu, a do tego widzi ducha.
Jak się okazuje, obóz wcale nie jest dla "trudnej" młodzieży tylko dla nadnaturalnych nastolatków. Wilkołaki, wampiry, elfy, czarownice i zmiennokształtni stają się od tej pory kolegami Kylie. Sama bohaterka jest w wielkim szoku, gdy dowiaduje się, że ona również nie jest "normalna".
I na tym jak dla mnie cała fabuła się kończy.
Książka ma 335 stron, a przez jakieś 290 czytałam w kółko o tym, że może Kylie nie jest istotą magiczną, może ma guza mózgu, a może ten duch, którego widzi jest duchem wysokoenergetycznym i dlatego ona go zauważa.
Nudną fabułę urozmaicają jedynie drobne "perypetie" miłosne - Ahhh... Podoba mi się dwóch facetów, były nie daje mi spokoju, nie wiem co robić, i takie tam...
To, że Derek jest pół-elfem a Lucas wilkołakiem i zabiegają o jej względy zakrawa na romans na miarę tysiąclecia - no bo przecież takiego wątku jeszcze nie było :P
Ostatnie 45 stron to spotkanie z lwem, rozwikłanie zagadki porywanych z rezerwatu zwierząt, no i Kylie w końcu dowiaduje się, że duch którego widzi to jej zmarły ojciec.
Ogólnie postaci narysowane są troszkę bezosobowo. Chłopcy w tej książce, wszyscy co do jednego są przystojni i mają nadnaturalnie umięśnione klatki piersiowe (nie wiem czy to przywilej bycia istotą magiczną) - nad czym główna bohaterka zawsze się rozwodzi.
Otrzymujemy dużo informacji o bohaterach pobocznych ale żadnych szczegółów. Jedynymi ciekawymi momentami w książce są kłótnie Delli - wampirzycy z Mirandą - czarownicą. Chociaż obydwie dziewczyny bardzo się lubią, to wyzwiska, którymi w siebie rzucają są zaprawdę wyszukane.
"Urodzona o północy" to pierwsza książka z cyklu "Wodospady Cieni" - bo tak nazywa się też obóz, na który pojechała Kylie, a jak dowiadujemy się na końcu książki - zostanie przerobiony na Akademię (hmmm... mocne słowo).
Po tej lekturze zastanawiam się ciężko, czy nie szkoda mi pieniędzy na kolejne pozycje. Jedyne co mnie ciekawi to kiedy główna bohaterka dowie się wreszcie czym jest - tak! w tej książce się tego nie dowiecie, oraz czy Lucas wróci, no i oczywiście z którym chłopakiem będzie Kylie.
Także lektura baaaaardzo lekka, wręcz monotonna, może gdybym przeczytała ją 8 lat wstecz to byłabym bardziej rozentuzjazmowana.
To tyle...

Hmmmm... Jeśli chodzi o tę książkę, to mogę śmiało napisać, że jeśli przeczytacie "zachęcający" opis z tylnej okładki, to nie musicie jej już w ogóle czytać.
Kylie Galen, zwykła szesnastolatka z problemami. Rzucił ją chłopak, rodzice się rozwodzą, a matka wysyła ją na obóz dla "trudnej" młodzieży bo dziewczyna trafiła na komisariat po imprezie u znajomych - chociaż nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wow!!!
Właśnie skończyłam i muszę przyznać, że gdybym nie miała limitu miesięcznego na zakup książek to już w tej chwili biegłabym po kolejną część przygód Magdy, Feliksa i Mateusza.
W "Czerwonym słońcu" Magda wraca jako żniwiarz - A jednak :D
Odżywa w ciele Oliwii, drastycznie zamordowanej dziewczyny, i od początku wszystkich wkurza. Mogę śmiało powiedzieć, że charakter ciała udziela się jego właścicielce i może dlatego teraz postać Magdy bardziej przypadła mi do gustu. Co prawda jest porywcza i wredna, ale też nie da sobie w kaszę dmuchać i potrafi tupnąć nogą. Źle znosi to Feliks, który nie tylko nie spodziewał się, że jego krewna zostanie żniwiarzem, ale także sam posiada niezły kawałek charakteru. Do tej pary dołącza również Mateusz, którego myślałam, że po przeżyciach z poprzedniego roku już nie spotkam.
Jest pewny siebie, silniejszy i szybszy, ale co najważniejsze, zostały mu wspomnienia po Pierwszym i niejednokrotnie jego wiedza ratuje pozostałą dwójkę.
Akcja w książce się rozwija a co ciekawsze jest prowadzona wielopłaszczyznowo. Poznajemy również wiele nowych postaci, jak np. kuzynów Magdy - Sebastiana i Adriana, którzy okazują się być prawnukami Gerarda - jedynego żniwiarza, którego pierwszy się boi.
Co tu dużo gadać, zwroty akcji, ciekawe postaci, przeżycia wewnętrzne bohaterów głównych i pobocznych, a także nowe demony - wszystko to razem to gwarancja ciekawej lektury.
Uzupełniajcie półki i bierzcie się do czytania :D

Wow!!!
Właśnie skończyłam i muszę przyznać, że gdybym nie miała limitu miesięcznego na zakup książek to już w tej chwili biegłabym po kolejną część przygód Magdy, Feliksa i Mateusza.
W "Czerwonym słońcu" Magda wraca jako żniwiarz - A jednak :D
Odżywa w ciele Oliwii, drastycznie zamordowanej dziewczyny, i od początku wszystkich wkurza. Mogę śmiało powiedzieć, że charakter...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rzadko kiedy zdarza mi się najpierw obejrzeć film na podstawie jakiejś książki, a dopiero później samą książkę.
W przypadku "Harry'ego Pottera", serii książek Dana Browna, sagi "Zmierzch" czy "Miasta Kości", najpierw była książka - później film.
W przypadku "Upadłych" stało się odwrotnie i powiem szczerze, jeszcze żaden film tak mnie nie zniechęcił do książki.
Czytałam serię "Szeptem" Becca'i Fitzpatrick, czytałam wszystkie do tej pory opublikowane książki z serii "Przeczucia" Amy A. Bartol i w tych pozycjach było "TO COŚ". A tutaj...
Słabo wykreowane postaci, odwieczna walka dobra ze złem, powtarzający się schemat walki dwóch facetów o jedną dziewczynę, pradawna klątwa, wredne dzieciaki w szkole, i w ogóle, poprawczak??? W filmie jest to szkoła dla "trudnych przypadków" chociaż główna bohaterka kwalifikuje się pod osobę psychicznie chorą. Powtarzające się wątki z innych książek, jakby nie do końca mnie przekonują, no bo ile można czytać o tym samym???
Podsumowując, nigdy nie oglądajcie filmu przed przeczytaniem książki, a jeśli kiedykolwiek seria "Upadli" wpadnie mi w ręce, mam nadzieję, że nadrobi niesmak kiepskiej produkcji.

Rzadko kiedy zdarza mi się najpierw obejrzeć film na podstawie jakiejś książki, a dopiero później samą książkę.
W przypadku "Harry'ego Pottera", serii książek Dana Browna, sagi "Zmierzch" czy "Miasta Kości", najpierw była książka - później film.
W przypadku "Upadłych" stało się odwrotnie i powiem szczerze, jeszcze żaden film tak mnie nie zniechęcił do książki.
Czytałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Osobiście uważam, że moje gusta jeśli chodzi o książki są bardzo ograniczone. Lubuję się głównie w powieściach fantastycznych i to zagranicznych autorów.
Ostatnio jednak, przeprosiłam się z polskimi pisarzami i tak oto, zachęcona opinią z bloga "Rosa Czyta", trafiłam na książkę Marty Kisiel.
Jestem mega mile zaskoczona, bo ani na jotę się nie zawiodłam!!!
W Lichotce, gotyckim domu z wieżyczką, zamieszkuje całe grono fantastycznych indywiduów, które z kartki na kartkę, coraz bardziej zachęcają do siebie czytelnika.
Konrad Romańczuk trafia właśnie w swoim życiu na mega zakręt, jak sam to określił, i przeprowadza się do domu, który odziedzicza w spadku od krewnego, którego nawet nie zna. Nawet się nie spodziewa, że życie umilać mu będą anioł stróż Licho - z alergią na własne pióra, nieszczęsny panicz Szczęsny - wielokrotny samobójca i widmo na dodatek o strasznym guście poetyckim, Krakers - potwór z otchłani piekieł, który uwielbia piec i robić konfitury a także ma niespotykane zamiłowanie do małych zwierzątek, różowy królik Rudolf Valentino - który tylko czyta by zrzucić biednego Konrada ze schodów, a także pan Kusy - niemianowany opiekun domu, będący jednocześnie złotą rączką, opiekunem dożywotników, dostawcą zakupów i nieskrępowanym przyjacielem Konrada.
Powieść przyciąga chmarą przezabawnych dialogów i najlepiej jeśli będziecie ją czytać w samotności, bo jeszcze was wezmą za wariatów. Ja osobiście przez pół książki nie mogłam przestać się śmiać :D
Komiczne sytuacje, wątki natury dramatycznej, nieoczekiwane zwroty akcji, a także sama charakterystyka bohaterów sprawią, że nie będziecie się mogli oderwać od lektury "Dożywocia".
To książka na jeden weekend, która poprawi wam humor i pozwoli oderwać się od nudy codzienności.
Gorąco polecam!!!!!!!!!

Osobiście uważam, że moje gusta jeśli chodzi o książki są bardzo ograniczone. Lubuję się głównie w powieściach fantastycznych i to zagranicznych autorów.
Ostatnio jednak, przeprosiłam się z polskimi pisarzami i tak oto, zachęcona opinią z bloga "Rosa Czyta", trafiłam na książkę Marty Kisiel.
Jestem mega mile zaskoczona, bo ani na jotę się nie zawiodłam!!!
W Lichotce,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Pierwsze życie" trochę ciężko mi skategoryzować. Nie potrafię do końca określić swoich odczuć, czy jest to opowieść fantastyczna czy z leksza religijna.
Główna bohaterka żyje w świecie, gdzie to życie, pierwsze życie, które wiedzie, tak naprawdę się nie liczy. Liczy się tylko wybór jednej z dwóch sfer, Trojki lub Miriady. Są to takie trochę dwie wersje naszego odpowiednika Nieba. W Trojce wszyscy się lubią i szanują a rodzina jest najważniejsza, w Miriadzie możesz wysoko zajść, być sławny i bogaty.
Oczywiście istnieje także Piekło, nazywa się Wiele Końców. Trafiają tam duszę niezwerbowane, które nie wybrały żadnej ze sfer.
Tenley, dla przyjaciół Ten, ma manie i obsesję na punkcie liczb. (na marginesie, jeśli ktoś jest fanem matematyki, to znajdzie w tej książce coś dla siebie ;)). Może podjąć tylko jedną decyzję, do której krainy chce trafić po śmierci, pomóc w tym ma jej dwóch przystojnych robotników, dawniej przyjaciół, prawie braci, dziś zażartych wrogów. Uwalniają Ten z ośrodka, do którego wysłali ją jej właśni rodzice w celu "nawrócenia" córki na właściwą (Miriadzką) drogę.
Ten jest ważna dla każdej ze sfer, więc, oczywiście, na jej życie na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo. Podczas swej podróży, zyskuje przyjaciela, trójkę starych traci, w potencjalnym wrogu się zakochuje, a na końcu traci rodziców.
Akcja całej powieści kręci się wokół wyboru głównej bohaterki, dla ludzi ją otaczających oczywistego, dla niej samej niekoniecznie. Oczywiście dokonuje go na samym końcu, wyrzeka się uprzedzeń i przechodzi do krainy dusz.
Miałam momenty wahania podczas lektury, w jednym momencie akcja baaardzo zwalniala, w innym leciała na łeb na szyję.
Podsumowując, warto przeczytać książkę Geny Showalter, chociaż napisana jest w innym stylu niż "Kroniki Białego Krolika". Książka na weekend, jeśli ktoś ma ochotę :) Polecam!!!

"Pierwsze życie" trochę ciężko mi skategoryzować. Nie potrafię do końca określić swoich odczuć, czy jest to opowieść fantastyczna czy z leksza religijna.
Główna bohaterka żyje w świecie, gdzie to życie, pierwsze życie, które wiedzie, tak naprawdę się nie liczy. Liczy się tylko wybór jednej z dwóch sfer, Trojki lub Miriady. Są to takie trochę dwie wersje naszego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To pozycja z cyklu: "Muszę kupić, mieć, posiadać na swojej półce i jak najszybciej przeczytać!!!".
Historia Idy odsuwa mnie od zapałów bycia medium, a jednak "przeleciałam" przez tę książkę chwila moment.
Bycie tym kim się nie chce być a kim być się powinno (wiem, że to trochę skomplikowane ;)) może przyprawić o zawrót głowy. A już na pewno w momencie, gdy widzi się dusze nieboszczyków.
Ida musi sobie poradzić nie tylko ze swoją niechęcią do wykonywanego "zawodu" ale także z tym, że w jej świecie nie każdy jest tym za kogo się podaje.
I pamiętajcie!!! Nigdy nie dogadacie się z duchami :D
Polecam!!!

To pozycja z cyklu: "Muszę kupić, mieć, posiadać na swojej półce i jak najszybciej przeczytać!!!".
Historia Idy odsuwa mnie od zapałów bycia medium, a jednak "przeleciałam" przez tę książkę chwila moment.
Bycie tym kim się nie chce być a kim być się powinno (wiem, że to trochę skomplikowane ;)) może przyprawić o zawrót głowy. A już na pewno w momencie, gdy widzi się dusze...

więcej Pokaż mimo to