-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2024-03-10
2024-02-04
2024-02-18
2024-01-30
2023-10-17
2023-10-16
2021-12-31
Książka ambitniejsza od swojej poprzedniczki, poruszająca bardziej złożone tematy jak epidemię AIDS w latach 80., rasizm w szkołach czy transfobię. Saenz wprowadził też tutaj więcej postaci, z którymi spotyka się Arystoteles. Ma to konsekwentne odbicie w rozwoju jego postaci od nastolatka po młodego mężczyznę. Miałam jednak wrażenie, że w kółko czytam te same dialogi, które już znam. Każdy bohater miał taką samą perspektywę mędrca - niezależnie czy była to matka protagonisty, nauczyciel czy licealistka. Nie jestem też wielką fanką zakończenia, ale koniec końców doceniam ambicje. Cały cykl jest warty kupienia dla zainteresowanych.
Książka ambitniejsza od swojej poprzedniczki, poruszająca bardziej złożone tematy jak epidemię AIDS w latach 80., rasizm w szkołach czy transfobię. Saenz wprowadził też tutaj więcej postaci, z którymi spotyka się Arystoteles. Ma to konsekwentne odbicie w rozwoju jego postaci od nastolatka po młodego mężczyznę. Miałam jednak wrażenie, że w kółko czytam te same dialogi, które...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-05
2022-10-23
2022-05-27
2022-05-27
2022-02-08
2021-12-18
Jedna z najlepszych książek, którą przeczytałam, jeśli chodzi o fantastykę! Wielowymiarowe studium postaci, która poświęciła całe swoje życie wartościom, w które wierzy. Próbującej pogodzić swoją tożsamość kulturową z oczekiwaniami własnymi i swoich bliskich.
Cliopher Mdang to wybitny biurokrata (!), który zdecydował się na służbę w administracji cesarstwa, aby spełnić swoje skryte pragnienie wprowadzenia ładu i porządku na świecie. Może powinno to brzmieć nudno, ale absolutnie nie jest, bo jest powiązane z takimi tematami jak:
- taboo i tradycja vs. wpływ na jednostkę,
- lojalność, przyjaźń i miłość postrzegana z perspektywy dojrzałego bohatera (a jest to książka bez romansu),
- etniczność i korzenie kulturowe a kompromisy, które z tym się wiążą.
To, w jaki sposób skromny Cliopher stał się prawą ręką boskiego cesarza Słońca-Na-Ziemi, jest odkrywane powoli, z precyzją i wyczuciem. Goddard ma jakiś kosmiczny dar do opisów, który sprawia, że nie byłam w stanie wypuścić tej książki z rąk. Majstersztyk językowy; powieść ma 900 str, a ja i tak łapałam się na żalu, że niektóre wydarzenia są tylko w skrócie nakreślone (o nie, to nie jest jedna z tych książek, które rozgrywają się w ciągu tygodnia - w końcu, aby zmienić świat potrzeba wielu lat działań...). I tak, może jest tam pewien zgrzyt, jeśli chodzi o strukturę (z tego co wiem, książka nie miała porządnej redakcji, ukazała się najpierw jako self-publishing), to gdyby nie on, dałabym ocenę 10/10. Absolutnie ją polecam - gdyby książki były jedzeniem, "Hands of Emperor" byłby belgijską gorącą czekoladą - z takimi białymi piankami. I bitą śmietaną. Podaną w pozłacanej porcelanie.
TL;DR
Wszystkim polecam, a zwłaszcza tym ceniącym:
- niestandardowych bohaterów (m.in. protagonistą jest urzędnik powyżej 50-tki pochodzący z archipelagów),
- książki o rodzinie i jej subtelnych dynamikach,
- kompetentnych ludzi wykonujących świetnie swoją pracę w imię dobra,
- narracje bez konfliktów, wybuchów, skupiającą się na ludzkich relacjach,
- bogaty świat z historią, która powoli odsłania się przed czytelnikiem,
- dekonstrukcje archetypów,
- uczucie ciepełka w serduszku podczas czytania.
Jedna z najlepszych książek, którą przeczytałam, jeśli chodzi o fantastykę! Wielowymiarowe studium postaci, która poświęciła całe swoje życie wartościom, w które wierzy. Próbującej pogodzić swoją tożsamość kulturową z oczekiwaniami własnymi i swoich bliskich.
Cliopher Mdang to wybitny biurokrata (!), który zdecydował się na służbę w administracji cesarstwa, aby spełnić...
2017-11-04
2020-08-29
-> Mini ostrzeżenie przy zakupie książki na prezent: stanowczo bliżej temu do NA niż YA.
Uwspółcześniona bajka o dwóch księciach z wyidealizowaną polityką w tle. Co oczywiście nie oznacza, że czytanie jej nie sprawia przyjemności dla lubujących się w historiach miłosnych.
Plusy za sorkinowskie dialogi, uroczo ckliwy romans, sympatycznych obraz więzi społecznych i przedstawienie szerszego spektrum seksualności obejmującego więcej niż tylko jedną postać drugoplanową ("mój przyjaciel gej fryzjer").
Minusy za papierowe i dychotomiczne prezentowanie polityki, kultury i tradycji, destylację istotnych problemów społecznych do formatu Disney Channel, nadmiar nieznaczących wątków fabularnych, brak rozwoju bohaterów, protekcjonalny amerykocentryzm, nepotyzm, hipokryzję i całkowite niezrozumienie problemów brytyjskiej historii.
-> Mini ostrzeżenie przy zakupie książki na prezent: stanowczo bliżej temu do NA niż YA.
Uwspółcześniona bajka o dwóch księciach z wyidealizowaną polityką w tle. Co oczywiście nie oznacza, że czytanie jej nie sprawia przyjemności dla lubujących się w historiach miłosnych.
Plusy za sorkinowskie dialogi, uroczo ckliwy romans, sympatycznych obraz więzi społecznych i...
2021-02-03
Wciąż mnie zaskakuje fakt, na ile sposobów można odnaleźć samych siebie w literaturze. Czytałam tę książkę 3 miesiące po utracie mamy. I odnalazłam słowa na przemyślenia, które utknęły w moim ciele jak drzazgi; na doświadczenia, które wydawały mi się zbyt splątane, zbyt intymne do opisania.
Żałoba jest uniwersalnym doświadczeniem, ale jest trudna do uchwycenia. Język rzadko jest w stanie dotknąć głębi uczuć - tej mieszaniny rozpaczy, osamotnienia, absurdu. Michelle Zauner jednak udało się ją przekazać. Mogę napisać pozytywnie o warsztacie pisarskim, o strukturze, ale ostatecznie nie jestem w stanie ocenić "Crying in H Mart" wyrwanym z kontekstu własnej żałoby. Przy czym to nie była książka, która ukoiła ból, ale pozwoliła mi się rozpadać na kawałki, bez osądu i wstydu. Jak lustro, przed którym płaczesz samotnie w łazience.
Wciąż mnie zaskakuje fakt, na ile sposobów można odnaleźć samych siebie w literaturze. Czytałam tę książkę 3 miesiące po utracie mamy. I odnalazłam słowa na przemyślenia, które utknęły w moim ciele jak drzazgi; na doświadczenia, które wydawały mi się zbyt splątane, zbyt intymne do opisania.
więcej Pokaż mimo toŻałoba jest uniwersalnym doświadczeniem, ale jest trudna do uchwycenia. Język...