Felix Ever After. Na zawsze Felix Kacen Callender 7,7
ocenił(a) na 216 tyg. temu Po ,,Felix Ever After” sięgnęłam po to, żeby lepiej zrozumieć osoby transpłciowe, wyzwania, z którymi się mierzą, oraz emocje, które odczuwają. Muszę przyznać, że nie rozumiem, dlaczego jest ona przedstawiana jako historia o otwartości, tolerancji i równości. W mojej opinii jest po prostu szkodliwa - na wielu płaszczyznach.
Jak na ironię, pierwszym problemem okazała się kwestia zaprezentowania medycznej tranzycji. Jest to proces niezwykle złożony, który powinien być poprzedzony wieloma spotkaniami z terapeutą, a także rzetelną diagnozą i uzyskaniem informacji o wszystkich spodziewanych skutkach, pozytywnych i negatywnych, jako że znaczna część z nich nie jest odwracalna. Tylko takie podejście może w znacznym stopniu wyeliminować potencjalne zagrożenia i uniknąć sytuacji, w której pacjent żałuje podjętych działań. Tymczasem w przypadku Felixa możemy mówić o dokładnym przeciwieństwie. Pomijając już fakt, że bohater rozpoczął tranzycję w wieku niespełna 16 lat (a zwykle nie jest to zalecane przed osiągnięciem pełnoletniości),nie ma mowy o jakiejkolwiek psychoterapii. Felix właściwie sam się diagnozuje, a potem dobiera takiego lekarza, który nie tylko od razu przepisuje mu hormony, ale też zaleca, by informacji o ich skutkach poszukać na własną rękę w Internecie. Wszystko to dzieje się w sytuacji, gdy bohater wciąż NIE JEST PEWNY własnej tożsamości i nieustannie ją kwestionuje. Takie przedstawienie medycznej tranzycji normalizuje pominięcie istotnych procedur i zakłamuje obraz tego, jak powinien wyglądać cały proces.
Kolejnym minusem jest właściwie sama kreacja Felixa. Jest to bohater niesamowicie egocentryczny i niedojrzały, który każde swoje niewłaściwe zachowanie (w tym łamanie prawa!) usprawiedliwia tym, że jest najbardziej wrażliwy i dyskryminowany, chociaż w przeważającej większości przypadków zwyczajnie nie jest to prawda. Pozostałe postacie niestety tylko pogarszają sytuację - znajomi Felixa tworzą ekskluzywną paczkę i deklarują, że nie zadają się z nikim, kto nie jest queer, określając osoby heteroseksualne jako dziwne, nudne czy męczące. Takie poglądy ostatecznie mnie odrzuciły, bo uważam je za krzywdzące dla, bądź co bądź, większości społeczeństwa.
W książce tolerować nie mogę także rasizmu. Boli mnie, że skoro jest wymierzony w białych ludzi, mało kto zwraca na niego uwagę. Według mnie nie czyni go to mniej krzywdzącym ani - tym bardziej - akceptowalnym. Do tego dochodzi normalizowanie szkodliwych zachowań, takich jak regularne picie sporych ilości alkoholu i używanie narkotyków przez młodzież.
Co do kwestii technicznych - nie jest to literatura wysokich lotów, ale książka napisana jest młodzieżowym językiem, czyta się ją szybko i stosunkowo przyjemnie. Od tej strony właściwie nie mam zarzutów i z tego względu nie przyznaję jednej gwiazdki. Ocena jednak wciąż pozostaje niska, bo w przypadku pozycji takich jak powieść Callender najważniejszy pozostaje przekaz - a ten pozostawia wiele do życzenia.