Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Część socjologiczno-psychologiczna, opisy przeprowadzonych badań, wiwisekcja psychologii tłumu itd. stanowią bardzo fajne uzupełnienie obrazu algorytmów i technikaliów rządzących nami w sieci. Okazuje się, że maszyny wykorzystują tak naprawdę najprostsze psychologiczne sztuczki, budzi lęk tylko to, jak dobrze są z nimi zaznajomione i jak głęboko potrafią sięgnąć, aby je na nas uskutecznić. Przeraża natomiast, że wszystkie te maszyny programuje... człowiek.

Pisanie recenzji tej książki na internetowym forum wydaje się bardzo gorzkie, ironiczne, prawie... perwersyjne?

Zwrócił moją uwagę też zabieg autora, który dużo pisze o manipulującym, emocjonalnym języku mediów społecznościowych i używa w swoim reportażu DOKŁADNIE takiego języka. Nie jestem pewna na ile był to zabieg intencjonalny, niemniej wydaje mi się, że dobrze współgra z tematyką omawianych zagadnień.

Część socjologiczno-psychologiczna, opisy przeprowadzonych badań, wiwisekcja psychologii tłumu itd. stanowią bardzo fajne uzupełnienie obrazu algorytmów i technikaliów rządzących nami w sieci. Okazuje się, że maszyny wykorzystują tak naprawdę najprostsze psychologiczne sztuczki, budzi lęk tylko to, jak dobrze są z nimi zaznajomione i jak głęboko potrafią sięgnąć, aby je na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po co jest ta książka, to ja nie wiem...

Po co jest ta książka, to ja nie wiem...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest tak niepokojąca, tak zawstydzająca, tak prawdziwa, TAK DOBRA.

Ta książka jest tak niepokojąca, tak zawstydzająca, tak prawdziwa, TAK DOBRA.

Pokaż mimo to


Na półkach:

W trakcie całej lektury towarzyszyły mi dwie myśli. Pierwsza: proszę, niech ktoś naśle na Wonkę inspekcję pracy i sanepid, i druga: to nie tylko dobra opowieść dla dzieci, ale też przypowieść z morałem dla dorosłych :)

W trakcie całej lektury towarzyszyły mi dwie myśli. Pierwsza: proszę, niech ktoś naśle na Wonkę inspekcję pracy i sanepid, i druga: to nie tylko dobra opowieść dla dzieci, ale też przypowieść z morałem dla dorosłych :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ważna, wciągająco napisana i ciekawa. Ogólne wrażenie oceniam jako przyjemne, niemniej kilka rzeczy w trakcie lektury mi przeszkadzało.

Nie jestem znawcą życia i twórczości Chopina, dlatego bardzo brakowało mi przypisów, nie bibliograficznych – tych było sporo, ale przede wszystkim osobowych, ponieważ autor w większości przypadków ledwie (o ile w ogóle) zarysowuje, kim są pojawiające się postaci, choć są one ważne dla pełnego zrozumienia opisywanych wydarzeń i faktów z życia pianisty oraz jego relacji z otoczeniem. Jeśli nawet takie objaśnienie się pojawia (jak rodowód i charakterystyka Apponyich, o których czytamy już od bitych 200 stron), to dopiero w 45 czy 46 rozdziale, kiedy informacje te są już zupełnie nieprzydatne… W większości przypadków musimy wierzyć autorowi na słowo, gdy kreśli portret jakiejś rodziny czy artysty, a w międzyczasie mieć pod ręką słownik biograficzny.

Bardzo brakowało mi też listów i artykułów, które autor opisuje lub o nich napomyka, zamiast po prostu przytoczyć ich treść. Jasne, to opracowanie nie jest edycją korespondencji wybitnego muzyka, ale gdy wspomina się o zapiskach w dzienniku Chopina, z których przebija obraz kompozytora zrozpaczonego, niemal na granicy obłędu, to aż prosi się przytoczyć notatki Fryderyka choćby z jednego dnia…

Co do samej struktury tej biografii, to też oceniłabym ją jako raczej chaotyczną, niektóre informacje pojawiają się w niej w różnych miejscach po kilka razy w niemalże niezmienionej formie. Ogólnie mam też wrażenie, że autor (czy redaktor) nie zwrócił uwagi na uporządkowanie tekstu: oczywiście rozumiem ideę nakreślenia (dużo) szerszego kontekstu społecznego, politycznego, obyczajowego itd. czasów romantyzmu, ale z rozpędu wśród tych wszystkich wydarzeń i anegdot zupełnie gubi się Chopin – to cenne wskazanie, że opisane przez Victora Hugo w „Nędzikach” powstanie republikanów z 1832 roku rozgrywało się w tym samym czasie, w którym polski kompozytor przebywał w Paryżu, niemal pod jego oknami, ale – no właśnie – poza tym, że Fryderyk przebywał wtedy w mieście, nic o nim nie wiemy. Po koncercie u Pleyelów pianista zupełnie ginie z oczu biografa. Zamiast jego losów możemy prześledzić kilka miesięcy historii społecznej Francji, po czym Fryc wyskakuje jak filip z konopi na grande finale u Apponyich. Skąd? Trudno powiedzieć, ale odtąd był sławny.

Moim zdaniem książce zabrakło naukowego dopieszczenia i dopracowania struktury – wtedy mogłaby stać się naprawdę, naprawdę porywającą biografią. Teraz jest wciągającą opowieścią o Paryżu i Europie lat 30. XIX wieku jedynie z wątkami chopinowskimi w tle.

Książka ważna, wciągająco napisana i ciekawa. Ogólne wrażenie oceniam jako przyjemne, niemniej kilka rzeczy w trakcie lektury mi przeszkadzało.

Nie jestem znawcą życia i twórczości Chopina, dlatego bardzo brakowało mi przypisów, nie bibliograficznych – tych było sporo, ale przede wszystkim osobowych, ponieważ autor w większości przypadków ledwie (o ile w ogóle)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dziwna książka. Świat, w który wprowadza nas autor jest piękny, utkany z marzeń, pełen prostych, prawdziwych przedmiotów, które tutaj stają się magiczne. Mimo to fabuła w połowie powieści utknęła w miejscu – nie wiedziałam wtedy, co autor chce dalej zrobić, i zaczęłam wątpić, czy w ogóle pozwoli bohaterom się spotkać. Ostatecznie pozwolił, ale po tym spotkaniu fabuła całkowicie upadła i już się nie podniosła.
Parokrotnie w książce padały sformułowania: „każdy skutek ma przyczynę”, „myśl logicznie”, ale autor sam się do tego nie zastosował, kończąc powieść w sposób przedziwny – ani nie otwarty, ani nie zamknięty, a już na pewno nie doprowadzający wątków do jakiegoś końca. Jakiegokolwiek. Naprawdę bardzo dziwna książka.

Bardzo dziwna książka. Świat, w który wprowadza nas autor jest piękny, utkany z marzeń, pełen prostych, prawdziwych przedmiotów, które tutaj stają się magiczne. Mimo to fabuła w połowie powieści utknęła w miejscu – nie wiedziałam wtedy, co autor chce dalej zrobić, i zaczęłam wątpić, czy w ogóle pozwoli bohaterom się spotkać. Ostatecznie pozwolił, ale po tym spotkaniu fabuła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fenomen: fabuła nie wykorzystała w pełni ani ogromnego potencjału języka, jakim posługuje się autor (a który jest świetny), ani, mam wrażenie, samego autora.

Fenomen: fabuła nie wykorzystała w pełni ani ogromnego potencjału języka, jakim posługuje się autor (a który jest świetny), ani, mam wrażenie, samego autora.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nudne to i płaskie. Główny bohater nie ma w sobie absolutnie nic, za co można go polubić – jest chciwym i fałszywym obłudnikiem pod podszewką „pokornego Sługi Bożego”, o czym bez przerwy nadmienia. O jego kompanii nie wspomnę.
W porównaniu z „Wiedźminem”, którego też niby za arcydzieło nie uznaję, to jest kompletnym dnem, które nawet nie zapada w pamięć. Jedyny plus, że szybko się czyta.
A tak w ogóle, jeśli Jezus zstąpił z krzyża i pozabijał swoich wrogów, to gdzie się potem podział? Gdzie jest Bóg w tym świecie? To zdaje się być ważne dla działania instytucji Świętego Oficjum i w ogóle Kościoła. Czy książka otwierająca cykl nie powinna takich drobnostek objaśniać...?

Nudne to i płaskie. Główny bohater nie ma w sobie absolutnie nic, za co można go polubić – jest chciwym i fałszywym obłudnikiem pod podszewką „pokornego Sługi Bożego”, o czym bez przerwy nadmienia. O jego kompanii nie wspomnę.
W porównaniu z „Wiedźminem”, którego też niby za arcydzieło nie uznaję, to jest kompletnym dnem, które nawet nie zapada w pamięć. Jedyny plus, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przepraszam wszystkich zakochanych w panu Eco. Starałam się - nawet jeśli nie zrozumieć, to wykazać się tolerancją. Nie mogłam.
Już dawno nie zdarzyło mi się czytać książki po prostu kartkując ją i zagłębiając się tylko w niektóre fragmenty. To mogła być książka o największym cwaniaku w dziejach; to mogła być książka, która zinterpretuje podręcznikowe historie w zupełnie nowy sposób; to mogła być książka filozoficzna, to wreszcie mogło być fantasy. To nie było nic z wyżej wymienionych. Właściwie to nie wiem, co to było. Akcja potrafiła utknąć w miejscu na całe lata (a fizycznie na kilka rozdziałów) i to wcale nie kosztem jakiejś wyszukanej filozofii czy rozmyślań. Nie, po prostu utknęła. Napchana fantastycznymi stworami i zdarzeniami fabuła nie miała właściwie żadnej osi, jakikolwiek ciąg przyczynowo-skutkowy gubił się w nic nie znaczących drobiazgach, a finał był kompletną klapą. Pomijając, że już w połowie książki właściwie wiadomo było, co się stało (tak że jej reszta była tylko mozolnym i bolesnym odwlekaniem końca), to zakończenie było tak nudne i nic nie wnoszące, że aż dziwne.
Nawet nie chodzi o to, że szukałam tutaj tylko akcji. Wręcz przeciwnie, nastawiłam się na przyswojenie ogromnej wiedzy z zakresu historii, filozofii i historii kultury, ale tam tego po prostu nie było, szukałam więc fabuły...
Główny bohater został skonstruowany w ten sposób, że nie dało się go polubić, a dzięki panu Eco uważam, że średniowiecze było najbardziej obrzydliwie zakłamanym i fałszywym czasem w dziejach ludzkości, dzięki czemu prawdopodobnie cała współczesna kultura europejska jest oszustwem.
1 gwiazdka (a nie zero) tylko dlatego, że książka jednak nie jest w całości pisana takim językiem jak jej kilka pierwszych stron (co przyjęłam z wielką ulgą) i za postać Diakona, która była prawdziwa (i nie chodzi tu o to, że ten bohater miał postać ludzką a nie półkozią czy wielkouchą).
I raczej nie skuszę się na inne książki tego autora, przy całym szacunku do jego wiedzy i autorytetu, jakim się cieszy. Po prostu nie zniosę czegoś podobnego po raz drugi.

Przepraszam wszystkich zakochanych w panu Eco. Starałam się - nawet jeśli nie zrozumieć, to wykazać się tolerancją. Nie mogłam.
Już dawno nie zdarzyło mi się czytać książki po prostu kartkując ją i zagłębiając się tylko w niektóre fragmenty. To mogła być książka o największym cwaniaku w dziejach; to mogła być książka, która zinterpretuje podręcznikowe historie w zupełnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wielki plus tej książki: pokazanie wątku miłosnego Pauliny i Rafaela. W życiu bym się nie spodziewała po pisarzu romantycznym takiej swobody w opisie związku dwojga ludzi, takiego humoru, lekkości i wręcz frywolności, dalekich od standardów pruderyjnego XIX-wiecznego stylu, za to w stylu jakimś takim... ich zachowania i rozmowy są tego rodzaju, że mogłyby spokojnie uchodzić za współczesne. I za to ogromny szacunek dla Balzaca.
Ogromny minus tej powieści- zakończenie jest skandaliczne. Chodzi mi głównie o sposób, w jaki zostało opisane. W porównaniu choćby do epopeicznego opisu dzieciństwa Rafaela przedstawienie jego ostatnich chwil to jakaś kpina. Maksymalnie skrócone i spłycone. Do tego w ostatniej scenie bohaterom kompletnie odbija. Tym ganianiem się po pałacu Balzac całkiem rozbił osobowości i Rafaela, i Pauliny, które budował przez całą powieść. W pewnym sensie za to też należy mu się szacunek, bo pewnie nie każdy umiałby tak zepsuć swoją książkę. A ta: niby krótka, a rozwlekła. Duże pozytywne zaskoczenie w środku lektury i wielkie rozczarowanie na koniec. 6/10

Wielki plus tej książki: pokazanie wątku miłosnego Pauliny i Rafaela. W życiu bym się nie spodziewała po pisarzu romantycznym takiej swobody w opisie związku dwojga ludzi, takiego humoru, lekkości i wręcz frywolności, dalekich od standardów pruderyjnego XIX-wiecznego stylu, za to w stylu jakimś takim... ich zachowania i rozmowy są tego rodzaju, że mogłyby spokojnie uchodzić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Początek mnie przykuł. Po kilku stronach jednak akcja siadła i już się nie podniosła, a dialogi weszły na poziom:
„– Co robisz?
– Nic.”.
Jak z worka wysypały się rozważania o pietruszce i filozofia snuta nad fusami po herbacie. Saga rozwlekła, przedumana i o niczym. Jedynym jasnym, wręcz fantastycznym punktem tej książki jest postać Kaleba, notabene pisana chyba z myślą o ekranizacji z Jamesem Deanem. Kal jest jedynym prawdziwym człowiekiem wśród całego tego tłumu szmacianych kukieł. On jeden faktycznie ma w sobie bunt i walkę, on jeden czuje i on jeden w tej powieści jest prawdziwy. Kal dostaje u mnie 10 a całość: 5.

Początek mnie przykuł. Po kilku stronach jednak akcja siadła i już się nie podniosła, a dialogi weszły na poziom:
„– Co robisz?
– Nic.”.
Jak z worka wysypały się rozważania o pietruszce i filozofia snuta nad fusami po herbacie. Saga rozwlekła, przedumana i o niczym. Jedynym jasnym, wręcz fantastycznym punktem tej książki jest postać Kaleba, notabene pisana chyba z myślą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść z XX wieku napisana w starym, dobrym, XIX-wiecznym stylu - już za samo to ma u mnie ogromnego plusa ;) Bardzo rozbudowana, z długimi dokładnymi opisami, czyli to co lubię najbardziej. Jak się przekonałam podczas lektury, film jest BARDZO dokładną adaptacją - na palcach jednej ręki można wyliczyć różnice, a Vivien i Clark urodzili się żeby być Scarlett i Rettem.
Daję 7/10 - tak, tylko dlatego, że tak kocham ten kultowy film i widzę, że książka jest tyle samo co on warta.

Powieść z XX wieku napisana w starym, dobrym, XIX-wiecznym stylu - już za samo to ma u mnie ogromnego plusa ;) Bardzo rozbudowana, z długimi dokładnymi opisami, czyli to co lubię najbardziej. Jak się przekonałam podczas lektury, film jest BARDZO dokładną adaptacją - na palcach jednej ręki można wyliczyć różnice, a Vivien i Clark urodzili się żeby być Scarlett i Rettem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

4 miesiące ją czytałam, bardzo męcząca. Żeby zrozumieć każde zdanie, dokładnie trzeba je czytać, a że każde zawiera jakąś wyszukaną figurę retoryczną albo stylistyczną, to ciężko się skoncentrować. Mimo że metafory i porównania są bardzo pomysłowe i kunsztowne, to niesamowicie ciężkie do wyrozumienia, bo opisują nie wiadomo właściwie co. W ogóle bardzo mało w tej powieści związków przyczynowo-skutkowych, to zbiór dziwnych scen i napuszonych patetycznych dialogów, które opisują uczucia i zdarzenia tak abstrakcyjne, że ich istoty wręcz nie sposób się domyślić. Autor w ogóle pozostawia strasznie dużo niedomówień, myśli zaczętych a nie skończonych i napomknień, zdając się chyba na intuicję czytelnika. Ja jednak nie jestem taka domyślna i po pewnym czasie dałam sobie spokój z łączeniem wątków. W ogóle mam wrażenie, że 3/4 książki opisuje kompletnie nieprzydatne dla fabuły sceny, uczucia i postaci. Sama historia też jest dziwna, jednak mimo że pokrętna i za bardzo rozbudowana, to efektowne zakończenie mogłoby ją pięknie zamknąć. Ale nieee, zamiast tego dostajemy dziwne przecięcie akcji.
Mam wrażenie, że autor nie mógł zapanować nad fabułą, którą sam stworzył. Narobił sobie tyle sprzecznych albo kompletnie niepasujących do siebie wątków, że w końcu powiedział: "Nie no, to bez sensu" i postawił kropkę zamykającą książkę.
Smutne, bo chciałam poczuć prawdziwą magię, a tylko męczyłam się nad dziwaczeniem autora.

4 miesiące ją czytałam, bardzo męcząca. Żeby zrozumieć każde zdanie, dokładnie trzeba je czytać, a że każde zawiera jakąś wyszukaną figurę retoryczną albo stylistyczną, to ciężko się skoncentrować. Mimo że metafory i porównania są bardzo pomysłowe i kunsztowne, to niesamowicie ciężkie do wyrozumienia, bo opisują nie wiadomo właściwie co. W ogóle bardzo mało w tej powieści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo ładnie opisana, ale bardzo przeciętna, nie wyróżniająca się absolutnie niczym historia. Mimo fajnego sposobu pisania potencjał zdecydowanie zmarnowany, bo nuda.

Bardzo ładnie opisana, ale bardzo przeciętna, nie wyróżniająca się absolutnie niczym historia. Mimo fajnego sposobu pisania potencjał zdecydowanie zmarnowany, bo nuda.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest zrobiona z zapachów, taka wonna ;)

Ta książka jest zrobiona z zapachów, taka wonna ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Obrazowanie w tej powieści jest fantastyczne, choćby: "W nocy obudził ich głos syren, przyłączających się kolejno do ogólnego chóru. Wydawało się, że całe miasto wyje gardłami kominów, krzyczy ze strachu przed nalotem." "W południowej części miasta puchnie coraz bardziej kilka czarnych grzybów dymu." No rewelacja, ja jestem zachwycona. Fajne jest pokazanie czasu okupacji z "drugiej strony", tj. z punktu widzenia alowców. Cała współczesna propaganda wtłacza nam do głów obraz żołnierzy AK jako jedynych czynnych obrońców ojczyzny, patriotów, jak kamienie rzucanych przez Boga na szaniec...
Może dlatego, że nie skupiałam się na akcji jako na całości i książkę czytałam partiami, nie bardzo mogłam się połapać kto jest kim- za dużo postaci i pseudonimów, nie kojarzyłam ludzi. Niemniej jednak uważam, że ta książka jest warta uwagi, choćby przez plastyczny styl, który mnie tak urzekł.

Obrazowanie w tej powieści jest fantastyczne, choćby: "W nocy obudził ich głos syren, przyłączających się kolejno do ogólnego chóru. Wydawało się, że całe miasto wyje gardłami kominów, krzyczy ze strachu przed nalotem." "W południowej części miasta puchnie coraz bardziej kilka czarnych grzybów dymu." No rewelacja, ja jestem zachwycona. Fajne jest pokazanie czasu okupacji z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka bardziej znana pod tytułem „Duma i uprzedzenie”, różnią się tylko szczegóły. A tak na poważnie, autorka dodała bardziej rozbudowane tło społeczno-obyczajowe, czasy rewolucji przemysłowej i rozwoju nowej grupy społecznej – robotników, faktycznie są godne uwagi. Fajnie, że postaci wypowiadają swoje poglądy bardziej stanowczo i nawet zjadliwie niż bohaterowie Jane Austen. Pani Gaskell nie doprowadziła jednak historii Margaret i Johna utartym torem i płynnie do końca. Zamiast tego wolała zrobić strasznie dziwny przestój w powieści, który do fabuły nie wniósł niczego istotnego i tylko odwlekał ostateczne, szczęśliwe zakończenie.
Zmylił mnie język, którym posługuje się autorka – nawet budowa zdań wydaje się być całkiem współczesna, gdybym nie wiedziała w jakim czasie powstała ta powieść, dałabym się zwieść.
Powieść dobra do czytania wieczorami, przy herbacie.

Książka bardziej znana pod tytułem „Duma i uprzedzenie”, różnią się tylko szczegóły. A tak na poważnie, autorka dodała bardziej rozbudowane tło społeczno-obyczajowe, czasy rewolucji przemysłowej i rozwoju nowej grupy społecznej – robotników, faktycznie są godne uwagi. Fajnie, że postaci wypowiadają swoje poglądy bardziej stanowczo i nawet zjadliwie niż bohaterowie Jane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Początek strasznie rozwlekły, ale gdy już pada pierwszy trup, robi się naprawdę interesująco. Do tego stopnia, że jestem ciekawa, co dalej, ale tego niestety już się nie dowiem.
Jeszcze jedna rzecz bardzo mnie zaciekawiła - obecność w książce diabła, dość niespotykanej w literaturze realizmu/naturalizmu postaci, za to jakoś często pojawiającej się w literaturze naszych wschodnich sąsiadów. Odnoszę przez to wrażenie, że Rosjanie stale miewają do czynienia z siłami nieczystymi :D

Początek strasznie rozwlekły, ale gdy już pada pierwszy trup, robi się naprawdę interesująco. Do tego stopnia, że jestem ciekawa, co dalej, ale tego niestety już się nie dowiem.
Jeszcze jedna rzecz bardzo mnie zaciekawiła - obecność w książce diabła, dość niespotykanej w literaturze realizmu/naturalizmu postaci, za to jakoś często pojawiającej się w literaturze naszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo, że film oglądałam chyba z 10000 razy, starałam się spojrzeć na tę książkę obiektywnie, bez porównań... no nie mogłam! Ciągle zestawiałam książkowych bohaterów z filmowymi i nie mogłam nie poczuć rozczarowania co do Holly... Audrey miała klasę i styl, Holly z książki zwyczajnie była... puszczalska i do tego była nie intrygująca, a irytująca. Autorzy ekranizacji wpadli na fajny pomysł, robiąc z obojga bohaterów utrzymanków, to dodawało historii smaczku.
Opowiadanie jest oparte na na prawdę dobrym pomyśle, ale dla mnie chyba film zrobiony na jego podstawie zawsze będzie lepszy.

Mimo, że film oglądałam chyba z 10000 razy, starałam się spojrzeć na tę książkę obiektywnie, bez porównań... no nie mogłam! Ciągle zestawiałam książkowych bohaterów z filmowymi i nie mogłam nie poczuć rozczarowania co do Holly... Audrey miała klasę i styl, Holly z książki zwyczajnie była... puszczalska i do tego była nie intrygująca, a irytująca. Autorzy ekranizacji wpadli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przykro mi, ale bez szału. Autor fajnie bawi się szczegółem w opisach, dlatego są dobre, plastyczne. Ale już początek i rozmyślania dziesięcioletniego chłopca, który operuje głębszymi metaforami i buduje bardziej złożone zdania ode mnie, trochę mnie zniechęcił i zgasił mój zapał.
Niczym mnie ta książka nie zaskoczyła. Owszem, czytałam nie znając wcześniej ani fabuły, ani zakończenia, jednak gdy te przychodziły, reakcja była następująca: aha, no, spoko. Oczekiwałam o wiele więcej niż dostałam. Jestem smutna, bo to kolejna książka z kanonu współczesnych "must read", na której się zawiodłam. Szukam dalej, ale już nie u Zafóna.

Przykro mi, ale bez szału. Autor fajnie bawi się szczegółem w opisach, dlatego są dobre, plastyczne. Ale już początek i rozmyślania dziesięcioletniego chłopca, który operuje głębszymi metaforami i buduje bardziej złożone zdania ode mnie, trochę mnie zniechęcił i zgasił mój zapał.
Niczym mnie ta książka nie zaskoczyła. Owszem, czytałam nie znając wcześniej ani fabuły, ani...

więcej Pokaż mimo to