-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-06-04
2024-06-03
2024-05-31
Kiedy tylko zacząłem czytać/słuchać, pomyślałem że może powinienem jednak coś innego poczytać teraz, a nie jedną po drugiej książki autorki, bo może się znudzę i będzie to za dużo... ale nic takiego się nie stało! Książka chyba jeszcze lepsza od "Co mówią zwłoki" tej samej autorki! Nawet gdyby to była jedna długa cegła, pochłonąłbym w całości ;)
Tym razem książka ma też strukturę - autorka opisuje różne ciekawe przypadki w odniesieniu kolejno do elementów szkieletu poczynając od góry (od czaszki). I książka jest równie ciekawa, a w jakiś sposób może nawet jeszcze bardziej! To znowu jest ten moment, kiedy myślę sobie: "Tak! Więcej proszę! Tylko takie książki chcę czytać!" ;)
Uzyskałem też odpowiedź na nurtujące mnie od dawna pytania, a mianowicie czy po kościach można stwierdzić płeć - odpowiedź z pozoru wydaje się prosta, no bo niby każdy wie, że kobiety różnią się od mężczyzn budową (wzrostem, szerokością miednicy), no i to prawda... ale okazuje się, że nie zawsze ;) bo zdarza się nietypowa budowa.
Inną podobną kwestią, która mnie ciekawiła, było czy coś się zmienia u osób transpłciowych po korekcie ale nie sądziłem by ktokolwiek pokusił się o odpowiedź na to pytania... a tymczasem w tej książce jest nawet opisany taki przypadek! I to, że autorka właściwie oceniła, że ma do czynienia ze szczątkami osoby po korekcie płci. Bo okazuje się, że nawet to można wyczytać z określonych kości - jakie hormony działały na ciało i w jakich proporcjach :) Musze przyznać, że mnie to uspokaja :D
Podsumowując: generalnie w 90-95% przypadków można jednak stwierdzić płeć.
(Btw. ciekawy jestem kto jest odpowiedzialny w roku około 2021 /czyli roku wydania polskiego/ za używanie określenia "zmiana płci" zamiast "korekta", czy to tłumacz jest nie do końca na bieżąco? a jednocześnie używa słowa "transpłciowa", które jednak jest dosyć aktualne... no ale to tak na marginesie...)
Po tej książce mam taki wniosek, że dlaczego ja nie trafiałem, dlaczego nie było takich książek 20 lat temu... może wtedy moje życie inaczej by się potoczyło, bo np. dzisiaj jestem tak zafascynowany, że też bym chciał zostać antropologiem ;)
(czytana/słuchana: 29-31.05.2024)
5/5 [8/10]
Kiedy tylko zacząłem czytać/słuchać, pomyślałem że może powinienem jednak coś innego poczytać teraz, a nie jedną po drugiej książki autorki, bo może się znudzę i będzie to za dużo... ale nic takiego się nie stało! Książka chyba jeszcze lepsza od "Co mówią zwłoki" tej samej autorki! Nawet gdyby to była jedna długa cegła, pochłonąłbym w całości ;)
Tym razem książka ma też...
2024-05-29
Na początku pomyślałem oczywiście: no nie jest to Richard Shepherd ;) i jeszcze przypadki nie są opisane kolejno, że przypadek po przypadku, więc jakieś lekkie rozczarowanie i może nawet uprzedzenie było aaale w miarę czytania... świetna książka! Dużo wiedzy, z wystarczającym polotem napisane, a to że konstrukcja jest inna, to nawet zaleta - nie wszystkie książki muszą przecież być takie same :) Książka nie nudziła mnie ani przez chwilę i ja akurat lubię, że opisy przypadków z pracy autorki są poprzeplatane historiami z jej życia. Co do wiedzy, to wiadomo - wszystkiego się nie zapamięta, ale masa ciekawostek i dużo się można nauczyć. A poza tym uważam podejście autorki do śmierci za bardzo w porządku: swobodne ale i pełne szacunku. Respekt.
Mam jeszcze kilka cytatów, które skomentuję:
"Jednak generalnie rzecz biorąc, pochówek jako taki, w ziemi (...) lub w pomniku czy murze, traci na popularności. Tylko w USA pod ziemią umieszczono około 850 tys. m3 drewna, 1,6 mln ton cementu, 3,4 mln litrów płynu balsamującego i 90 tys. ton stali, co jaskrawie pokazuje, jak ten typ pochówku zanieczyszcza środowisko. Ale choć osoby zaangażowane w ochronę naszej planety wyrażają obawy o skutki grzebania zmarłych w ziemi, nie uważają, by kremacja była tu lepszym rozwiązaniem. Każda bowiem wymaga dostarczenia energii równoważnej ze spaleniem około 73 litrów paliwa i prowadzi do emisji rtęci, dioksyn i toksycznego furanu. Według przybliżonej oceny, energia zużyta w ciągu roku na kremacje w USA pozwoliłaby wysłać na Księżyc 83 nowe ekspedycje. Mimo to kremacja jako metoda pogrzebu zyskuje w Stanach Zjednoczonych na popularności – w latach 60. dotyczyła 3,5 procent zmarłych, dziś około 50 procent."
- hmm... ja już od dawna rozważam te kwestie, no bo najchętniej oddałbym ciało akademii medycznej, ale w kraju w którym mieszkam jest nadmiar chętnych i praktycznie nie przyjmują. W drugiej kolejności myślałem o kremacji ale właśnie już dawno słyszałem, że to nie jest takie dobre dla środowiska... a tu czytam, że pochówek w ziemi jednak też nie! No to mam nadzieję, że te inne metody będą się rozwijały, bo po co jeszcze swoimi zwłokami zanieczyszczać planetę ;) ja przynajmniej bym wolał nie ;)
Są tu wzmianki na temat rozpoznawania płci zmarłego... a to mnie dosyć ciekawiło, ale więcej o tym wspomnę opisując drugą książkę autorki ;) teraz tylko jeden cytat:
"Im wyższy stopień dymorfizmu płciowego, tym pewniejsza będzie ocena płci przez antropologa. Zawsze jednak musimy pamiętać, że cechy, na których opieramy naszą analizę, są tylko wskaźnikami czasu trwania oraz natężenia przebiegu odpowiednich zmian biochemicznych, nie zaś dowodem biologicznej czy genetycznej płci danej osoby."
Fajną ciekawostką było też to, że węzły chłonne przybierają barwy tatuaży:
"Wyobraźmy sobie, że odnajdywany jest ludzki tułów pozbawiony rąk. Jeśli zawiera jeszcze trochę tkanek, możemy przyjrzeć się węzłom chłonnym pod pachami pod kątem obecności barwników, dzięki czemu dowiemy się, czy ręce zmarłego były za życia wytatuowane, a także, jakiego koloru były tatuaże."
- wow, tylko kolejny argument za tatuażami :D
"Poczucie odpowiedzialności związane z tą kwestią kształtuje w dużej mierze mój osobisty pogląd co do publicznego wystawiania ciał na widok publiczny. Myślę, że w przypadku takich przedsięwzięć przekroczona jest pewna granica, a wystaw tego typu nie można nazywać „edukacyjnymi”, gdyż są raczej formą makabrycznego podglądactwa. Umożliwianie wstępu za wysoką opłatą pod pozorem krzewienia nauki tylko po to, by ludzie mogli gapić się na martwe ludzkie ciała upozowane tak, jakby grały w szachy czy jechały na rowerze, czy też niewrażliwie ukazujące kobietę w trzecim trymestrze ciąży, także nie niosą waloru „edukacyjnego”. Uważam tego rodzaju sztuczki służące przyciągnięciu uwagi publiczności za niesmaczne i nie wyobrażam sobie, bym w jakikolwiek sposób mogła wesprzeć tego rodzaju inicjatywę."
- zapewne odnosi się tutaj do działalności von Hagensa. I w zasadzie, to nawet zgadzam się z nią, że to bardziej podglądactwo, a nie jakiś walor edukacyjny... ale i tak bardzo mocno rozważałem żeby tam zapisać swoje ciało skoro akademie medyczne nie chcą ;) W sumie z tego jest największy zysk: dożywotni wstęp na wszystkie jego wystawy za darmo (a bilety tanie nie są - jak i powyżej wspomniano). Ale autorka napisała, że ciała poddane plastynacji nie rozłożą się nigdy - to dopiero jest zanieczyszczenie środowiska, co trochę mnie zniechęca :D
Natomiast jest jedna kwestia, w której jej nie rozumiem i zdawać by się mogło, że wykształcona osoba powinna mieć nieco szersze spojrzenie...:
"Albo weźmy choćby takie upokorzenie jak zaproszenie na przebadanie próbki kału, które pojawia się na wycieraczce w dniu waszych pięćdziesiątych urodzin… Tak, rozumiem, że medycyna prewencyjna ratuje życie i że mnóstwo osób jest bardzo zadowolonych, że się na taki test zdecydowało. Wszyscy jednak mamy w takich sprawach prawo wyboru. Jeśli o mnie chodzi, nie widzę sensu łażenia po lekarzach tylko po to, żeby wypatrzyli, że coś jest nie tak, skoro nie odczuwam żadnych dolegliwości."
- po pierwsze nie widzę nic upokarzającego w badaniu kału, a po drugie - bez komentarza... (ale naprawdę: nie ma upokarzających badań, to tylko badania!)
Natomiast po całej tej książce mam taki jeszcze jeden wniosek: autorka jest kobietą i może oglądać, ogląda, od studiów, zwłoki w różnych stadiach rozkładu i to na żywo, a ja niedawno trafiłem na wideo, taki zlepek różnych szokujących filmików, szukałem w nim akurat konkretnego filmu xxx (o którym wcześniej przeczytałem wzmiankę w innej książce, btw. nie było go w tym zlepku), i przeleciałem to wideo zerkając co najwyżej na te inne xxx, wszelkie inne masakry przewijając... tak teraz myślę, że mogłem obejrzeć. Nie z ciekawości, bo no właśnie w ogóle nie byłem ciekawy, ale po prostu... wjechała mi na ambicję że tak powiem :D Ja po prostu nie lubię tego takiego uczucia, że ktoś inny coś może, że jest na coś odporny, silniejszy ode mnie. Nie tylko patolodzy sądowi, ale też lekarze, biegli, oglądają takie i gorsze rzeczy i mogą, i żyją - więc ja też mogę. Może to jest dziwny wniosek jak na wniosek po przeczytaniu książki ale taki właśnie mam. I już trochę pooglądałem, w prezentacjach dla studentów, i nie było tak źle. Do tamtego wideo też w końcu wrócę.
(czytana/słuchana: 28-29.05.2024)
5-/5 [7/10]
Na początku pomyślałem oczywiście: no nie jest to Richard Shepherd ;) i jeszcze przypadki nie są opisane kolejno, że przypadek po przypadku, więc jakieś lekkie rozczarowanie i może nawet uprzedzenie było aaale w miarę czytania... świetna książka! Dużo wiedzy, z wystarczającym polotem napisane, a to że konstrukcja jest inna, to nawet zaleta - nie wszystkie książki muszą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-28
Miałem pewne wątpliwości czy to będzie książka dla mnie, bo tak jakoś czytając krytyczne komentarze, miałem wrażenie, że to bardziej z nimi mogę się zidentyfikować ;) Mimo to postanowiłem przeczytać/posłuchać... i była w porządku. Najbardziej nie pasuje mi język - ja nie lubię tej takiej maniery nonszalanckiego wypowiadania się narratora (będącego jednocześnie głównym bohaterem) w tonie nizin społecznych, łącznie z językiem wulgarnym. Ja wiem, że to miało robić klimat takiej może rozmowy z kumplem (cieszę się, że nie mam takich kumpli :D ) ale do mnie nie trafia i wolałbym żeby ta książka była "normalnie" napisana. Poza tym to takie niby found footage w wersji książkowej - zdecydowanie jest to lepsze niż wersja filmowa :D (takie filmy nie ruszają mnie zupełnie i nudzą). Ale ogólnie historia mnie wciągnęła, zainteresowała, chciało się słuchać dalej i dowiedzieć co się zdarzy! Teraz jeszcze tylko muszę sobie sprawdzić mnóstwo pojęć z fizyki, które się tam pojawiają jako możliwe wyjaśnienia :D
Tylko jedna uwaga: naprawdę to ma być horror? No może bez przesady ;)
(czytana/słuchana: 27-28.05.2024, Legimi)
4/5 [7/10]
Miałem pewne wątpliwości czy to będzie książka dla mnie, bo tak jakoś czytając krytyczne komentarze, miałem wrażenie, że to bardziej z nimi mogę się zidentyfikować ;) Mimo to postanowiłem przeczytać/posłuchać... i była w porządku. Najbardziej nie pasuje mi język - ja nie lubię tej takiej maniery nonszalanckiego wypowiadania się narratora (będącego jednocześnie głównym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-27
"Nikt nie ufa człowiekowi, który nie patrzy innym w oczy."
Na początku czytania/słuchania euforia: świetna książka, lekko wchodzi, ciekawa i zabawna - idealna! Potem było już trochę gorzej, gdyż mianowicie opisy tras koncertowych z zespołami były dla mnie dosyć nudne ;) ale zastanawiam się czy to też nie jest specjalny zabieg... autor opowiadał o tym, co go pochłonęło, a co dla reszty ludzi może być nudne - to bardzo aspergerowe :D I koniec znowu dobry.
Wiadomo, że czytając doszukiwałem się analogii co do siebie, choćby dlatego że tytuł już bardzo do mnie przemawia ;) dla mnie też nie jest naturalne patrzeć w oczy ludziom, z którym rozmawiam (i nie rozumiem po co ani co by to miało zmienić w treści tego, co chcę powiedzieć?) Ale najważniejszą różnicą jest to, że ja odczuwam empatię aż za bardzo ;) Dlatego obstawiam, że wysokowrażliwość jednak wyklucza aspergera... a może to po prostu jakaś linia w bok na tej skali między aspie i neurotypowymi, może przecinająca się oś w tym układzie współrzędnych ;)
Btw. ja chyba ludzi nie pouczałem jak się mają bawić. Ale i tak uważałem, że mnóstwo osób bawi się źle :D do dzisiaj z resztą mnóstwo osób robi mnóstwo rzeczy źle, czego nie mogę zrozumieć ;)
Ogólnie mimo tych pewnych momentów znudzenia, książka dobra i dobrze spędzony czas. Na koniec jeszcze jeden zabawny cytat:
"Tym razem przygotowałem sześć grubych kresek. Rano czterech brakowało. Co on sobie myślał? Bo ja wiem, co ja myślałem: „Od pięciu dni facet ćpa laminat z naszych blatów i ciągle mu mało. Może powinniśmy to sprzedawać? Może powinniśmy zbadać, co jest w tym laminacie”."
:D
(czytana/słuchana: 16.05 - 27.05.2024)
5-/5 [8/10]
"Nikt nie ufa człowiekowi, który nie patrzy innym w oczy."
Na początku czytania/słuchania euforia: świetna książka, lekko wchodzi, ciekawa i zabawna - idealna! Potem było już trochę gorzej, gdyż mianowicie opisy tras koncertowych z zespołami były dla mnie dosyć nudne ;) ale zastanawiam się czy to też nie jest specjalny zabieg... autor opowiadał o tym, co go pochłonęło, a...
2024-05-16
Co do zasady, to raczej zgadzam się z autorem, jednak ton książki jest za bardzo agresywny, jeszcze bardziej niż u Dawkinsa. Mnie to zniechęca, a tym bardziej zniechęci wierzących lub wątpiących (no chyba, że to ma być książka tylko dla wojujących ateistów... ale dla nich treść, to nic nowego przecież). I niewiele więcej mam do powiedzenia. Może jeszcze to, że pomijając ten taki agresywny ton, to jest też oczywiście zabawna momentami - wkleję sobie kilka zabawnych (choć nie tylko) cytatów:
"Rzecz w tym, że większość z tego, co obecnie uważamy za święte, jest święte wyłącznie z tego powodu, że wczoraj uważano to za święte."
"Od tamtej pory oba te państwa [Indie i Pakistan] stoczyły trzy oficjalne wojny, bez przerwy przelewają krew na wspólnej granicy, a obecnie każde z nich gotowe jest zgładzić to drugie przy użyciu broni nuklearnej. Jedynym powodem jest to, że nie zgadzają się co do "faktów", które w każdym calu są tak samo zmyślone i dziwaczne, jak imiona reniferów świętego Mikołaja."
"W większości ludzie wiary są oczywiście zupełnie zdrowi psychicznie, nawet ci, którzy popełniają okropne czyny z powodu swoich wierzeń. Lecz jaka jest różnica pomiędzy mężczyzną, który wierzy, że Bóg da mu w nagrodę siedemdziesiąt dwie dziewice, jeśli zabije kilkudziesięciu żydowskich nastolatków, a tym, który wierzy, że istoty z Alfa Centauri przesyłają mu wiadomości na temat ogólnoświatowego pokoju, używając w tym celu jego suszarki do włosów? Jakaś różnica jest, tego możemy być pewni, ale nie jest to różnica, która stawia wiarę w korzystnym świetle."
:D
"Jeśli kiedykolwiek usłyszycie, że ludzie zaczynają rozmyślnie i bezkrytycznie zabijać cywili, zadajcie sobie pytanie, jaki dogmat za nimi stoi. W co ci świeżo stworzeni zabójcy wierzą? Zobaczycie, że jest to zawsze - zawsze - coś niedorzecznego."
Jednak im dalej, tym robi się dziwniej... Cały fragment, dość spory, agitacji za legalizacją marihuany pasuje do treści jak pięść do nosa chociaż autor usilnie stara się udowodnić że pasuje ;) i znowu: w sumie zgadzam się z nim, ale i tak mam tak trochę wrażenie, że po prostu zebrał kilka tematów, o których koniecznie chciał napisać i połączył je w jedno jakkolwiek...
Mimo tych rzeczy na minus, ogólnie książki dobrze mi się słuchało, wciąga, nie nudzi i łatwo skupić się na treści, więc mógłbym polecić jeśli ktoś chce miło spędzić czas... raczej po to, bo jakaś odkrywcza nie jest ;)
(czytana/słuchana: 8-16.05.2024)
4/5 [7/10]
Co do zasady, to raczej zgadzam się z autorem, jednak ton książki jest za bardzo agresywny, jeszcze bardziej niż u Dawkinsa. Mnie to zniechęca, a tym bardziej zniechęci wierzących lub wątpiących (no chyba, że to ma być książka tylko dla wojujących ateistów... ale dla nich treść, to nic nowego przecież). I niewiele więcej mam do powiedzenia. Może jeszcze to, że pomijając ten...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-14
Bardzo dobra książka, wśród ostatnio przeze mnie przeczytanych w powiedzmy mniej lub bardziej podobnych tematach, to moim zdaniem najlepsza. Autor opisuje 4 przypadki morderców, z którymi rozmawiał, tzn. niby są to cztery przypadki (tylko cztery niestety, jak dla mnie mógłby opisać dużo więcej!) ale przytacza też tu i ówdzie inne przypadki, z którymi zetknął się w pracy, więc w sumie dostajemy trochę więcej informacji. Zupełnie nie podzielam odczuć innych komentujących - że jest za długa i za dużo pisze o sobie - mnie tam się wszystko wpasowało idealnie, a książka mogłaby być nawet dwa razy dłuższa ;)
Na pytanie zawarte w tytule nie dostajemy odpowiedzi wprost ale można chyba założyć, że to jakieś czynniki wrodzone + okoliczności sprzyjające temu by się ujawniły...
(czytana/słuchana: 13-14.05.2024, Legimi)
5/5 [8/10]
Bardzo dobra książka, wśród ostatnio przeze mnie przeczytanych w powiedzmy mniej lub bardziej podobnych tematach, to moim zdaniem najlepsza. Autor opisuje 4 przypadki morderców, z którymi rozmawiał, tzn. niby są to cztery przypadki (tylko cztery niestety, jak dla mnie mógłby opisać dużo więcej!) ale przytacza też tu i ówdzie inne przypadki, z którymi zetknął się w pracy,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-19
No niestety autor nie ma tyle polotu co Richard Shepherd ;) choć obstawiam, że nim się inspirował (wspomina nawet jego książkę "Niewyjaśnione okoliczności": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4863224/niewyjasnione-okolicznosci ) i jest to książka podobnego "typu" ale jednak no... R. Shepherd wysoko ustawił poprzeczkę po prostu ;) Natomiast temat i tak się broni, psychiatria sądowa jest niemal równie interesująca, więc to nadal jest niezła książka. Trooochę tylko dają się we znaki dłużyzny i zdarzało mi się odpływać myślami... Początkowe rozdziały były też dla mnie ciekawsze niż te dalsze. Oczywiście sporo ciekawostek można się też dowiedzieć, np. czy wiecie, że macie bardzo małe szansę zginąć z ręki kogoś obcego? (zwłaszcza jeśli jesteście kobietami ;) ). W ogóle większość morderstw popełniają osoby znane, nawet bliskie, partnerzy/mężowie zabijają kobiety, rodzice dzieci, a dzieci rodziców... Naprawdę, choć może kogoś to zdziwi (pewnie to większość zdziwi, dla mnie to była... może nie zupełna nowość ale jednak). Po prostu te morderstwa popełnione na obcych są głośniejsze medialnie. Chociaż w sumie dzieciobójstwo też bywa, a nie jest to wcale taki ewenement.
cyt.: "(...) otóż wśród ogółu mordów do rzadkości należą sytuacje, gdy ofiara nie zna sprawcy. Większość ofiar zna swoich zabójców, dzięki czemu policja nie musi szukać daleko. Jeden z najczęstszych scenariuszy to sytuacja, gdy ofiara i zabójca są w związku, przy czym zazwyczaj ofiara ginie, kiedy grozi partnerowi, że się z nim rozstanie. Ofiarami tego typu morderstw w przeważającej mierze padają kobiety (jedynie 1 procent mordowanych rocznie mężczyzn ginie z ręki partnerki). Jednakże grupę najbardziej narażoną na bycie ofiarą zabójstwa stanowią niemowlęta, a zabójcą w tych sytuacjach zazwyczaj jest matka."
I oczywiście w takich przypadkach (albo w tym, kiedy dziecko zabija rodzica) opinia publiczna kwituje: no wariat, oszalał i zabił. No tak, najczęściej był to epizod psychotyczny (a w przypadku matek depresja poporodowa). Tylko nikt nie pomyśli o tym, że ten człowiek raczej kiedyś (kiedy dostanie odpowiednią opiekę) wyzdrowieje na tyle, żeby zrozumieć co zrobił i że to np. była naprawdę matka, a nie osoba podstawiona do śledzenia go w spisku przeciwko niemu... i to jest prawdziwa tragedia. Ale kto o tym pomyśli sam z siebie? Ja też nie myślałem, dlatego też mimo niedociągnięć uważam, że książkę warto było przeczytać.
cyt.: "W niemal połowie przypadków morderstw w grę wchodzą alkohol lub narkotyki, jednak używki rzadko stanowią jedyne wytłumaczenie tragedii. Zabójstwo motywowane chęcią wzbogacenia się występuje zaskakująco rzadko – to jedynie około 6 procent ogółu morderstw dokonywanych w Wielkiej Brytanii i USA (wliczając w to zabójstwa podczas rozboju oraz kradzieży z włamaniem). Jeszcze rzadziej spotyka się zbrodnie na tle seksualnym, które stanowią zaledwie niecały 1 procent wszystkich mordów, lecz zyskują nieproporcjonalnie duży rozgłos, zwłaszcza gdy dochodzi do całej serii zabójstw tego typu, a ofiary i sprawca byli dla siebie obcymi ludźmi."
I jeszcze jeden cytat, który bardzo ze mną rezonuje:
""Narodu nie powinno się oceniać na podstawie tego, jak traktuje swoich najbardziej szacownych obywateli, lecz tych najpodlejszych” (Nelson Mandela). Ze swojej strony dodałbym: "oraz tego, jak traktuje wroga publicznego numer jeden, czyli w naszym przypadku przetrzymywanego w areszcie lub więzieniu islamskiego radykała i terrorystę o skrajnie prawicowych poglądach”."
(czytana/słuchana: 17-19.04.20204)
4/5 [7/10]
No niestety autor nie ma tyle polotu co Richard Shepherd ;) choć obstawiam, że nim się inspirował (wspomina nawet jego książkę "Niewyjaśnione okoliczności": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4863224/niewyjasnione-okolicznosci ) i jest to książka podobnego "typu" ale jednak no... R. Shepherd wysoko ustawił poprzeczkę po prostu ;) Natomiast temat i tak się broni, psychiatria...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-11
Napaliłem się na tą książkę bardzo... i trochę rozczarowałem. Treść jest nadal ważna i byłaby może ciekawsza, ale podana tu jest w dosyć nieciekawy sposób... taki typowo naukowy, suche fakty, z tym że bardziej takie "księgowe" niż psychologiczne, przynajmniej ja to tak odebrałem. Psychologii jest niby trochę, ale nie tyle ile się spodziewałem i bym sobie życzył. Cóż, chyba niewiele więcej autor mógł napisać nie wymyślając, rozumiem że materiał źródłowy był dosyć skąpy... ale po prostu liczyłem na więcej.
(czytana: 21.04-11.05.2024)
4/5 [7/10]
Napaliłem się na tą książkę bardzo... i trochę rozczarowałem. Treść jest nadal ważna i byłaby może ciekawsza, ale podana tu jest w dosyć nieciekawy sposób... taki typowo naukowy, suche fakty, z tym że bardziej takie "księgowe" niż psychologiczne, przynajmniej ja to tak odebrałem. Psychologii jest niby trochę, ale nie tyle ile się spodziewałem i bym sobie życzył. Cóż, chyba...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-08
Powieść nawet ciekawa, oryginalna i poruszająca trudny temat. A jak czytam jak to ludziom "było niedobrze" czytając, to myślę sobie, że naprawdę zmarnowałem jakiś potencjał - powinienem był zostać psychologiem sądowym czy kimś w tym rodzaju, bo mnie nie było niedobrze. Nie wstrząsnęła też moim światem, bo jakby: hej, pedofile istnieją i też mają jakieś uczucia. Więc w sumie dla kogoś, dla kogo to jest nowość, to może książka jest nawet niezła. Ale dla mnie ma parę takich elementów, które powodują, że sporo traci. Np. logika ojca: ich mała córka absolutnie nie może zostać ani na chwilę sam na sam z bratem... z nim jednak może sama mieszkać XD
Natomiast co się tyczy rozwiązania jakiego pragnął dla siebie Noah to też mi się wydał ten wątek przesadzony, myślałem sobie, że przecież można inaczej: można brać jakieś środki, kastracja chemiczna itp... Ale z drugiej strony... a jeśli ktoś nie chce? I czy człowiek nie ma prawa zdecydować, że woli nie żyć zamiast prowadzić takie życie, które go nie może satysfakcjonować? I to dopiero dało mi do myślenia.
(czytana/słuchana: 7-8.05.2024)
4/5 [7/10]
Powieść nawet ciekawa, oryginalna i poruszająca trudny temat. A jak czytam jak to ludziom "było niedobrze" czytając, to myślę sobie, że naprawdę zmarnowałem jakiś potencjał - powinienem był zostać psychologiem sądowym czy kimś w tym rodzaju, bo mnie nie było niedobrze. Nie wstrząsnęła też moim światem, bo jakby: hej, pedofile istnieją i też mają jakieś uczucia. Więc w sumie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-07
Trochę czego innego się po tej książce spodziewałem... bardziej czegoś takiego standardowego: jak rodzi się zło, jak do tego dochodzi/dlaczego ktoś czyni zło. A nie, jak dowiadujemy się we wprowadzeniu, ta książka ma być o nas, o każdym z nas ;) Oryginalnie i za to plus. Pierwsze rozdziały również zaskakują, tylko że... trochę jak taki klikbajt w internecie, np. dowiadujemy się dlaczego ludzie chcieliby "udusić" to co wydaje im się takie słodkie ;) ok, jest to jakiś mechanizm, jak się okazuje nawet już przebadany, ale nadal... no trochę się czułem jakbym czytał ciekawostkę na jakimś plotkarskim portalu ;)
Aczkolwiek wartościowe treści też zawiera, np. (cytuję):
"Biorąc pod uwagę szczególną skłonność do dehumanizowania, odpowiedzialne za nie części mózgu mogą być bardziej obciążone. Według Reimanna i Zimbarda deindywiduacja i dehumanizacja "mogą potencjalnie angażować sieć rejonów mózgu, do których zalicza się brzuszno-przyśrodkowa kora przedczołowa, ciało migdałowate i struktury pnia mózgu (tj. podwzgórze i istota szara okołowodociągowa)".
(...)
Deindywiduacja. Osoba przestaje myśleć o sobie jako o jednostce i identyfikuje się jako anonimowa część grupy. To prowadzi do poczucia braku osobistej odpowiedzialności za swoje zachowanie. Jest to związane ze spadkiem aktywności brzuszno-przyśrodkowej kory przedczołowej - bpKPC. Wiadomo, że redukcja aktywności bpKPC jest związana z agresją oraz niewłaściwym podejmowaniem decyzji i może prowadzić do pozbawionego zahamowań i antyspołecznego zachowania.
Dehumanizacja. Tej zmniejszonej aktywności towarzyszy wzrost aktywności w ciele migdałowatym, emocjonalnej części mózgu. Wiąże się to z uczuciami takimi jak gniew i strach."
Dalej... Zastanawiałem się (po przeczytaniu książki "Moja matka psychopatka" - Olivia Rayne: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/moja-matka-psychopatka-dorastanie-w-cieniu-... ) czy psychopata jest w ogóle w stanie dostrzec, że u niego jest coś nie tak, czy jest w stanie postawić sobie diagnozę (no może nie diagnozę, bo od tego jest lekarz, ale podejrzenie) psychopatii? Doszedłem do wniosku, że nie, bo brak mu empatii, wglądu... Ale tutaj jest przytoczony przypadek Jamesa Fallona, który na podstawie badanych skanów mózgu doszedł do wniosku, że może być psychopatą ("psychopata prospołeczny").
Rozdział czwarty, ten o technologii, jest już moim zdaniem przesadzony i nie pasuje. A ten o perwersjach... zacznijmy od tego, że nie wiem kto mógłby uznać większość z tych rzeczy za perwersje, chyba tylko jakiś celibatariusz ;) Natomiast prywata autorki - no fajnie że ktoś czasem coming outu dokonuje ale tutaj było to zbędne.
Ale jeszcze jeden fragment uważam za szczególnie dobry:
"Niepokojące, że spośród badanych 14% niemieckojęzycznych i 28% angielskojęzycznych zgodziło się, że „lepiej, żeby ludzie ze skłonnościami pedofilnymi byli martwi, nawet jeśli nigdy nie popełnili czynów przestępczych". Badacze sformułowali taki oto wniosek: wyniki „zdecydowanie wskazują, że osoby o skłonnościach pedofilnych są grupą stygmatyzowaną, której grozi,że będzie celem zaciekłej dyskryminacji", a to pośrednio pociąga za sobą negatywne konsekwencje dla zapobiegania seksualnemu wykorzystywaniu dzieci.
Kiedy spisujemy na straty, zamiast leczyć, stygmatyzujemy, zamiast rozumieć, narażamy dzieci na ryzyko. Życzyć śmierci pedofilom to odczłowieczać ich, to fundamentalnie zawieść w krytycznej dyskusji dotyczącej leczenia osób wykorzystujących dzieci i zapobiegania tego typu seksualnemu drapieżnictwu. Są szczególne powody do niepokoju, jeśli jest prawdą to, co ujawniło badanie z 2014 roku, mianowicie że 6% mężczyzn i 2% kobiet „wskazało na istnienie pewnego prawdopodobieństwa, że uprawialiby seks z dzieckiem, gdyby mieli zagwarantowane, że nie zostaną przyłapani ani ukarani.
Starając się zrozumieć pedofilię, nie lekceważymy realiów seksualnego wykorzystywania dzieci ani nie tolerujemy go czy nie uznajemy za normalne. Możemy natomiast wypracować taki Świat, w którym będziemy na lepszej pozycji do zmagania się z rzeczywistością tego problemu. Pedofilia istniała zawsze i istnieć będzie. Nonszalanckie bagatelizowanie jej jako aberracji nikomu nie służy."
- dokładnie tak również uważam.
"Nasze reakcje na dewiację mogą powiedzieć mniej o innych, a zdecydowanie więcej o nas samych."
- z tym też się zgadzam.
Czasami się zastanawiam: jak w ogóle można myśleć inaczej? ;) No w sumie ta książka akurat pośrednio na to pytanie też odpowiada: bo ma się inny mózg, inaczej pracujący...
I tak sobie pomyślałem, że to żaden wyczyn akceptować ludzi, którzy w niczym nam nie przeszkadzają, których rozumiemy i z którymi się zgadzamy, nawet jeśli może większość ich nie akceptuje, ale my tak... To nadal nie wyczyn. Ale akceptować ludzi, z którymi się nie zgadzamy, nie popieramy i nie rozumiemy ich zachowania a nawet nas irytują - ich akceptować czy choćby tolerować, o, to jest wyzwanie... Nad tym chciałbym popracować. I to też jest wniosek, który tej książce zawdzięczam.
Reasumując: książkę czyta się dobrze, lekko i nie nudzi ale treść jest dosyć nierówna, taki trochę mix jakby plotkarskich ciekawostek z dobrymi i ważnymi treściami ale większość w tonie bardziej popularnym niż naukowym... Tym niemniej po zastanowieniu jednak oceniam dość wysoko.
(czytana/słuchana: 5-7.05.2024, Legimi)
4/5 [7/10]
Trochę czego innego się po tej książce spodziewałem... bardziej czegoś takiego standardowego: jak rodzi się zło, jak do tego dochodzi/dlaczego ktoś czyni zło. A nie, jak dowiadujemy się we wprowadzeniu, ta książka ma być o nas, o każdym z nas ;) Oryginalnie i za to plus. Pierwsze rozdziały również zaskakują, tylko że... trochę jak taki klikbajt w internecie, np. dowiadujemy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-03
Kiedy się wejdzie w relacje z psychopatą, to na pewno nie jest łatwo się z tego wyplątać... ale jeśli psychopatą jest rodzic, to zwyczajnie nie da się z tego wyplątać - przynajmniej do czasu uzyskania samodzielności. Ale nawet potem - matki przecież nie da się zmienić, można się odciąć ale to będzie również odcięcie się od swojej historii... Dlatego to była mocna książka. I dobra - przystępny język, łatwo się czyta, bardzo wciąga i nie nudzi. I myślę że bardzo dobrze opisuję sylwetkę psychopaty - bez hamulców moralnych, empatii, z narcystyczną osobowością... Każdy rozdział zaczyna się od krótkiego opisu cech/objawów psychopatii, a potem następuje wycinek historii autorki chronologicznie.
Cała historia jest poruszająca i taka naprawdę smutna, bo chyba psychopatów nie da się "wyleczyć" (?), chyba nawet ciężko ich ustabilizować, bo to jednak dorośli ludzie i sami musieliby chcieć - a jeśli tam jest brak wyrzutów sumienia, empatii, w ogóle uczuć i wygórowane mniemanie o sobie, to dlaczego w ogóle mieliby chcieć? I to jest prawdziwa tragedia... ale może dla nich to błogosławieństwo? Jeśli nie czują, że zawiedli i nie czują żalu, że ktoś się od nich odwrócił? (a tylko co najwyżej złość).
Wszystko co tutaj zostało opisane jest trudne do pojęcia ale dla mnie osobiście najtrudniej jest zrozumieć stosunek psychopatów do kłamstwa:
cyt.: "Psychopaci kłamią bez wysiłku, bez zająknięcia i z pełnym przekonaniem. Kłamią, aby kontrolować innych, wzbudzić współczucie, uniknąć krytyki i zaprezentować fałszywy obraz siebie. W przeciwieństwie do zwykłych ludzi, którzy kłamiąc, odczuwają wstyd, psychopaci napawają się swoimi kłamstwami. Karmią nimi swoją potrzebę dominacji i czerpią z nich przyjemność – nazywa się to zachwytem kłamcy."
- może to kogoś zdziwi, że dla mnie akurat ta kwestia jest najtrudniejsza do pojęcia, bo tam są opisane i gorsze rzeczy, ale właśnie tak, mnie jest najtrudniej zrozumieć, że można opowiadać jakieś niestworzone historie bez lęku/wstydu że przecież ktoś może poznać prawdę, która jest ZUPEŁNIE inna...
Osobną kwestią jest ojciec autorki - niespotykanie i totalnie bierny mężczyzna, który wydaje się zobojętniały i że "tak mu pasuje" się tej psychopatycznej żony trzymać... Oczywiście jest to też smutne, smutne że tak jest mu łatwiej, zamiast też odejść i zbliżyć się do córki, ale jednocześnie jego postać pokazuje, że tak też bywa na świecie - że są tacy mężczyźni, którzy nie dość że nie są sami sprawcami przemocy, to jeszcze nawet nie potrafią choćby zaprotestować...
No i jeszcze taka mała przewrotność losu: czasami jak ludzie umierają na raka, to chociaż jest to smutne... to czasami lepiej chyba gdyby odeszli...
Nie rozumiem negatywnych komentarzy na temat autorki, a już najbardziej mnie rozwaliła opinia że "była głupia, że dała sobą tak manipulować"... serio? A kiedy miała przestać dać sobą manipulować? Kiedy była noworodkiem, przedszkolakiem, czy może trochę później jej pozwolimy? Była przecież dzieckiem, a to była jej jedyna matka ;) ...i to była matka, która ją wychowała - w którym momencie z taką matką miała poznać, że powinna była "być mądrzejsza" i "przestać dać sobą manipulować"?! Ja myślę, że z taką matką (i ojcem), to w ogóle cud, że wyrosła na porządnego człowieka, bo z pewnością mogło być gorzej... To że "nie była mądrzejsza", to w ogóle mnie nie zdziwiło, zdziwiło mnie natomiast co innego, mianowicie to jak przyjęła kłamstwo w CV swojego ówczesnego chłopaka... To będzie znowu może dziwne, co teraz powiem, ale potrafię sobie wyobrazić, że można znosić przemoc czy nawet upokorzenia ze strony partnera/partnerki ale nie potrafię sobie wyobrazić, że akceptuję coś takiego ze strony partnera/partnerki. Dlaczego? Bo to pokazuje jego/jej wartości, a dla mnie właśnie wspólne wartości są fundamentem związku. Sądzę, że mógłbym wybaczyć przemoc czy okłamanie mnie ale jak rozmijają się wartości, to nawet nie to, że bym "nie wybaczył" tylko zwyczajnie po prostu w ogóle nie ma dla mnie związku w takim przypadku. No ale może to tylko ja ;)
Tak czy inaczej była to jedna z bardziej wciągających książek, jakie ostatnio przeczytałem.
(czytana/słuchana: 26.04-3.05.2024)
5/5 [8/10]
Kiedy się wejdzie w relacje z psychopatą, to na pewno nie jest łatwo się z tego wyplątać... ale jeśli psychopatą jest rodzic, to zwyczajnie nie da się z tego wyplątać - przynajmniej do czasu uzyskania samodzielności. Ale nawet potem - matki przecież nie da się zmienić, można się odciąć ale to będzie również odcięcie się od swojej historii... Dlatego to była mocna książka. I...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-26
Jedno trzeba przyznać: książka jest krótka, rzeczywiście esencjalistyczna :D i normalnie by mnie to chyba irytowało, ale tutaj to pasuje i jest dodatkową reklamą książki. Aaale jednak jest to przede wszystkim książka dla tych, którzy chcą ogarnąć zarządzanie swoją pracą (więc pracujących umysłowo, biurowo, na własny rachunek itp.) i nic w tym dziwnego, taka jest większość tego typu książek, ale ja jednak szukam tych pojedynczych, które mówiłyby też coś o zarządzaniu swoim życiem prywatnym ;) Owszem - coś tam o tym niby też znajdziemy... ale dla mnie osobiście i dla usprawnienia mojego życia prywatnego szczególnie mało ;) chociaż nie tak że zupełnie nic - coś tam ze mną zostanie.
Reasumując: dobra dla tych, którzy chcą esencjalistycznie ogarnąć swoją pracę, ewentualnie życie rodzinne. Dobrze się też ją czyta i nie nudzi (no może trochę ostatnie rozdziały... ogólnie pierwsza połowa bardziej mnie ciekawiła), był to dobrze spędzony czas.
Teraz wybrane cytaty, niektóre z komentarzem, inne komentarza nie potrzebują...
"Jeżeli sam nie ustalisz priorytetów w swoim życiu, ktoś inny zrobi to za ciebie."
(pdf.str.17)
- a to jest akurat prawda i akurat cytat, który zamierzam zachować dla siebie...
"Co by się stało, gdyby społeczeństwo zachęcało nas do rezygnacji ze stylu życia trafnie opisywanego jako wykonywanie znienawidzonej pracy w celu kupienia niepotrzebnych rzeczy za nie swoje pieniądze w celu zaimponowania ludziom, których nie lubimy?"
(pdf.str.32)
"Jeżeli nie można zdecydowanie powiedzieć "tak", należy zdecydowanie powiedzieć "nie".
(pdf.str.106)
- o, to jest świetna rada, którą chciałbym wziąć sobie do serca... tylko że już teraz czuję, że mi się nie uda ;) A może jednak? Z tymi radami jak odmawiać: "Bardzo bym chciał, ale...", "Zajrzę do kalendarza i odezwę się do ciebie..." może jest jakaś szansa...
„Najważniejszą rzeczą jest dbanie o to, by najważniejsza rzecz była najważniejszą rzeczą.”
(pdf.str.128)
"Jeżeli poprawnie zidentyfikowałeś to, co jest naprawdę ważne, oraz inwestujesz czas i energię w realizację tego, nie będziesz żałował dokonywanych wyborów. Będziesz dumny z życia, które wybrałeś.
Czy zdecydujesz się na życie w poczuciu celowości i znaczenia, czy raczej będziesz patrzył za siebie z ukłuciem żalu? Gdybyś miał zapamiętać z tej książki tylko jedną radę, mam nadzieję, że to będzie ta: bez względu na to, jaką decyzję będziesz musiał podjąć w życiu i na jakim rozdrożu się znajdziesz, po prostu zadaj sobie pytanie: „Co jest ważne?”. Wyeliminuj wszystko inne."
(pdf.str.228)
Ogólnie jeszcze co do tego dokonywania wyborów: pewnie, że mogę wybrać czy obejrzę film czy zajmę się rękodziełem (chociaż nie jest to dobry przykład, bo te rzeczy akurat robię razem :D więc może inaczej: mogę wybrać czy podczas oglądania filmu zajmę się rękodziełem czy podczas oglądania filmu poukładam puzzle ;) ), ale trudno by było wybrać czy z dziedziny rękodzieła zrobię pudełko czy raczej świecznik, kiedy ja chcę zrobić obie te rzeczy, bo na tym polega hobby jakim jest rękodzieło, że jak się chce coś stworzyć, to nie można "odchcieć" dopóki się tego nie stworzy ;) (no ewentualnie można się rozmyślić ale nie można świadomie odrzucić, że już się nie chce - dla mnie by to nie było satysfakcjonujące życie w żadnym razie). I to jest główny powód dla którego ta książka nie jest dla mnie osobiście aż tak pomocna. Bo mnie ciągle wychodzi, że jedyne z czego mógłbym w życiu zrezygnować to z pracy :D
(czytana/słuchana: 24-26.04.2024)
4+/5 [7/10]
Jedno trzeba przyznać: książka jest krótka, rzeczywiście esencjalistyczna :D i normalnie by mnie to chyba irytowało, ale tutaj to pasuje i jest dodatkową reklamą książki. Aaale jednak jest to przede wszystkim książka dla tych, którzy chcą ogarnąć zarządzanie swoją pracą (więc pracujących umysłowo, biurowo, na własny rachunek itp.) i nic w tym dziwnego, taka jest większość...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-24
Na tą książkę trafiłem przypadkiem, szukając na Legimi czegoś innego... skoro więc trafiłem, postanowiłem przeczytać. I cóż... książka jest długa i szczegółowa - to i wada i zaleta. Zaleta, bo wiadomo, a wada, bo trochę ciężko się to czyta... No to zdecydowanie nie jest książka którą się bierze w rękę i czyta dla... no może dla rozrywki to się nigdy takich książek nie czyta, ale choćby dla jakichś takich uniesień... Bardziej bym powiedział, że to książka, w której można znaleźć wiele przydatnych informacji gdy się np. pisze jakąś pracę o Auschwitz. Po prostu jest bardzo dużo szczegółów, takich technicznych (np. wielkość pomieszczeń), niektórzy uważają to za wadę książki ale ja myślę, że ona taka miała być. Stąd też ten "drętwy" język (to kolejny zarzut) ;) I "dużo zbędnych dat" - one nie są zbędne, po prostu taka, a nie inna była koncepcja tej książki, takie książki są też potrzebne... tylko nie "wchodzą" tak łatwo jak inne i nie są tak "pełne pasji" ;)
Poza tym nie ma się do czego przyczepić, sporo pracy na pewno kosztowało autora zebranie tego wszystkiego w takiej formie... Mimo że też oczywiście odczułem to co inni krytykują, to ja jednak oceniam wysoko ze względu na zebrane informacje.
(czytana/słuchana: 22-24.04.2024, Legimi)
4+/5 [7/10]
Na tą książkę trafiłem przypadkiem, szukając na Legimi czegoś innego... skoro więc trafiłem, postanowiłem przeczytać. I cóż... książka jest długa i szczegółowa - to i wada i zaleta. Zaleta, bo wiadomo, a wada, bo trochę ciężko się to czyta... No to zdecydowanie nie jest książka którą się bierze w rękę i czyta dla... no może dla rozrywki to się nigdy takich książek nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-22
Co tu się wydarzyło? "Narodziny psychopatki"... ale której? Bo jak dla mnie w tej książce wszyscy główni bohaterowie byli psychopatkami i psychopatami. Najnormalniejszy był chyba facet mający ciągoty kazirodcze, serio.
Już początek mnie nie przekonał, no bo umówmy się: historia że wujek adoptuje bratanicę i robi z niej prostytutkę jest już sama w sobie mało wiarygodna, no ale spoko, to tylko powieść, można jeszcze przymknąć oko na coś takiego, jeśli miał to być jakiś wątek przewodni, a na jego kanwie reszta historii, tak jak to zostało przedstawione w opisie, wydawało się intrygujące i no jeszcze jakośtam możliwe. Natomiast to, co dzieje się później... to jest ten moment, kiedy jestem zażenowany w imieniu autora czytając książkę, powiem szczerze: mnie by było wstyd wydać coś takiego, tak jest to... dziwne. Z jednej strony niedopracowane, a z drugiej przekombinowane.
Niestety nie mogę skomentować tej książki bez spojlerów, więc tu się zaczynają, ale ja tej książki polecić nie mogę - to powiem już od razu, więc wiele nie stracicie ;)
Zacznijmy od tego, że matka Stelli miała raczej małe szanse trafić do więzienia za swój czyn, raczej uznano by go za chwilową niepoczytalność i wysłano ją do zakładu psychiatrycznego (tu się przydaje treść poprzedniej przeze mnie przeczytanej książki: "Jak człowiek staje się mordercą": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/jak-czlowiek-staje-sie-morderca-mroczne-opo... :D ), po drugie, mam naprawdę uwierzyć, że szanowana wykładowczyni uczelni wyższej po kilku(nastu) latach w więzieniu grypsuje jak rasowa kryminalistka? :D To jest najbardziej kuriozalny wątek z całej książki. Po trzecie: z tego co mi wiadomo, to nie grypsuje się z niegrypsującymi, a już zwłaszcza z osobami z zewnątrz (bo jaki miałoby to cel?), jaki ma cel używanie gwary więziennej w tym kontekście jaki został przedstawiony w książce, poza zirytowaniem czytelnika nie do końca dla niego zrozumiałymi słowami? Nie wiem czym tu autor chciał się popisać ale wyszło bardzo żenująco i moim zdaniem za słaby research. Po czwarte, to co tam pod koniec się dzieje i jak każdy bohater każdego próbuje zabić i jakie intrygi snuje... to jest następny, tylko trochę mniej żenujący moment. No mówię: sami psychopaci - serio? Po piąte, nie wiem właściwie za co Stella chce się zemścić na Zuzannie, która wydaje się jedyną osobą, która szczerze kochała jej ojca... Po szóste nie da się lubić głównej bohaterki i w sumie chyba żadnego innego bohatera też nie.
Czy mogę coś dobrego powiedzieć o tej książce? Tak, powieść od początku dosyć wciąga, nie nudzi i człowiek jest ciekawy co będzie dalej! No przynajmniej przez połowę, 3/4 książki... bo końcówka, to już takie nagromadzenie żenuy, że wstyd w imieniu autora i zwyczajne zirytowanie niemal skłoniło mnie do porzucenia książki.
W sumie jest jeszcze jeden pozytyw: praca prostytutki przyjmowana jest na zimno, po kalkulacji i świadomie wybierana jako wygodniejsza, nawet kosztem miłości, bez sentymentów ale i bez dramatów, to mi się akurat podobało.
W posłowiu dowiadujemy się, że to pierwszy tom i Stella jeszcze powróci... nie, proszę nie... Ja na pewno do tej bohaterki nie powrócę. Ale może bym przeczytał coś innego od tego autora, bo potencjał jakiś jest.
(czytana/słuchana: 19-22.04.2024, Legimi)
3-/5 [5/10]
Co tu się wydarzyło? "Narodziny psychopatki"... ale której? Bo jak dla mnie w tej książce wszyscy główni bohaterowie byli psychopatkami i psychopatami. Najnormalniejszy był chyba facet mający ciągoty kazirodcze, serio.
Już początek mnie nie przekonał, no bo umówmy się: historia że wujek adoptuje bratanicę i robi z niej prostytutkę jest już sama w sobie mało wiarygodna, no...
2024-04-17
Znów się spodziewałem czegoś wybitnego, a dostałem... powieść poprawną, właściwie w porządku ale no nie znalazłem w niej tego czegoś... ot taka sobie historia, która mnie nawet specjalnie nie poruszyła. To znaczy temat i świat opisany to tematy ważne i być może dla kogoś nowe będą te realia wczesno-powojenne, ale ja nie tak dawno czytałem coś podobnego, książkę po niemiecku ze wspomnieniami z powojennej Bremy, tyle że prawdziwymi, całkiem sporo treści się powtarza, może dlatego ta nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia... Można przeczytać, ale mnie się szczerze mówiąc dosyć dłużyla i ta mieszana narracja była też taka sobie...
(czytana/słuchana: 16-17.04.2024, Legimi)
3/5 [6/10]
Znów się spodziewałem czegoś wybitnego, a dostałem... powieść poprawną, właściwie w porządku ale no nie znalazłem w niej tego czegoś... ot taka sobie historia, która mnie nawet specjalnie nie poruszyła. To znaczy temat i świat opisany to tematy ważne i być może dla kogoś nowe będą te realia wczesno-powojenne, ale ja nie tak dawno czytałem coś podobnego, książkę po niemiecku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-16
Książkę było przede wszystkim bardzo trudno zdobyć, nie ma wznowień, a jedynie w internecie pojawia się od czasu do czasu za cenę w stylu 130-150zł... kiedy więc pojawiła się o połowę taniej, kupiłem ;) (i zamierzam odsprzedać za tyle samo :P ).
No i cóż mogę powiedzieć... strasznie byłem podekscytowany że udało mi się w ogóle wreszcie ją zdobyć i że mogę ją przeczytać... i jest to ciekawa książka, jest sporo przypadków dzieci opisanych, więc nieco więcej niż te najbardziej popularne do znalezienia w internecie ;) Ciekawa, wciąga, pochłania się szybko, aleee... to nie jest dużo treści tak naprawdę ;) jakoś to jest tak napisane, że mam wrażenie dużo powtórzeń. Tzn. nie chodzi o to że przypadki czy ich opisy się powtarzają, bardziej powtarzają się argumenty za i przeciw - mam wrażenie, że to jest tak kilka razy jakoś podobnie napisane. No i, muszę to przyznać... argumenty są nieco naciągane ;) tzn. może nie tyle argumenty co takie jakieś sformułowanie ich: "jak widzimy..." itp. nieco naciągane wnioski, aczkolwiek to może być wina tłumaczenia. No ale tak w ogóle: ok, są opisane przypadki dzieci wraz z wyjaśnieniami w jaki sposób badacze starali się zbadać je jak najbardziej obiektywnie i sprawdzając ich prawdziwość. I za to plus. Ale muszę szczerze powiedzieć, że w porównaniu z nowszą książką J. B. Tuckera, "Powrót do życia": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5013686/powrot-do-zycia to w ogóle nie ma czego porównywać, tamta jest świetna, ta to tylko jakby nędzna przedmowa ;) No ale trzeba też wziąć pod uwagę ile lat minęło od jednej do drugiej książki - wiedza naukowa też poszła do przodu (np. fizyka kwantowa itp.). Reasumując, wiadomo - dobrze że przeczytałem, bo ciekawość by mnie zeżarła ;) ale "Powrót do życia" to o wiele lepsza książka i właściwie można przy niej pozostać. Tą naprawdę można potraktować jako wstęp. No ale jeśli ktoś lubi całe historie, to wstęp też przeczytać warto ;)
[Gdyby ktoś mimo to chciał odkupić: 70zł + przesyłka, proszę pisać na PW (tak długo jak ten tekst się tu znajduje, jest aktualny, jak odsprzedam to usunę).]
(czytana: 1-16.04.2024)
4+/5 [8/10]
Książkę było przede wszystkim bardzo trudno zdobyć, nie ma wznowień, a jedynie w internecie pojawia się od czasu do czasu za cenę w stylu 130-150zł... kiedy więc pojawiła się o połowę taniej, kupiłem ;) (i zamierzam odsprzedać za tyle samo :P ).
No i cóż mogę powiedzieć... strasznie byłem podekscytowany że udało mi się w ogóle wreszcie ją zdobyć i że mogę ją przeczytać......
2024-04-15
Opis książki przypomniał mi nieco książkę "Wybór": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4645872/wybor tak więc pomyślałem, że tą też przeczytam ;) To oczywiście zupełnie inna historia, ale powieść również całkiem dobra, chyba nawet odrobinę lepsza niż tamta. Może trochę za dużo nieszczęść naraz, co wydaje się dosyć sztuczne... i główna bohaterka momentami też mnie irytowała ale ogólnie niezły pomysł na historię, przystępnie napisana, wciąga, nie nudzi. Tylko takie mam wrażenie, że ten "wybór", którego "musi" dokonać bohaterka, to bardziej w jej głowie się rozgrywa, ale może tak miało być ;)
Noo i audiobook na Legimi - jakaś masakra jeśli chodzi o prędkość czytania lektorki, musiałem przesłuchać na x2 (większość książek słucham tam na x1.4 więc to dość znaczna różnica...).
(czytana/słuchana: 5-15.04.2024, Legimi)
4/5 [7/10]
Opis książki przypomniał mi nieco książkę "Wybór": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4645872/wybor tak więc pomyślałem, że tą też przeczytam ;) To oczywiście zupełnie inna historia, ale powieść również całkiem dobra, chyba nawet odrobinę lepsza niż tamta. Może trochę za dużo nieszczęść naraz, co wydaje się dosyć sztuczne... i główna bohaterka momentami też mnie irytowała ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-04
I trzeci tom również trzyma poziom dwóch poprzednich (lub też jest wtórny - jak kto woli ;) faktycznie to w zasadzie mogłaby być jedna długa książka, tym niemniej to niezła książka byłaby w całości). Jednoznacznego rozwiązania nie dostajemy na tacy nadal. I książka nadal daje do myślenia...
Niektórzy krytykują opis wydawcy ale on jest, moim zdaniem, wcale nie taki zły ;) Prot jest jedną z wielokrotnych osobowości Roberta, chyba nie można temu zaprzeczyć... co wcale nie wyklucza tego, że jest kosmitą z K-Pax :D Jeśli nawet mnie udało się autorowi do tego przekonać, to dokonał czegoś niezwykłego :D
Ciekawym elementem książki jest raport Prota zamieszczony na końcu... Ale chyba mam inne co do niego wnioski niż inni czytelnicy ;) Bo gdzieśtam widziałem opinię, że raport jest zabawny... Naprawdę? Ironiczny? Eee... naprawdę myślicie, że ze wzrostem liczby ludności nie wiążą się żadne zagrożenia lub przynajmniej utrudnienia? ;)
(czytana/słuchana: 3-4.04.2024)
5/5 [8/10]
I trzeci tom również trzyma poziom dwóch poprzednich (lub też jest wtórny - jak kto woli ;) faktycznie to w zasadzie mogłaby być jedna długa książka, tym niemniej to niezła książka byłaby w całości). Jednoznacznego rozwiązania nie dostajemy na tacy nadal. I książka nadal daje do myślenia...
Niektórzy krytykują opis wydawcy ale on jest, moim zdaniem, wcale nie taki zły ;)...
Książka z rodzaju tych, których się za bardzo nie ma ochoty czytać ze względu na odpychającą koncepcję (jak film "Noc oczyszczenia", która z resztą autora zainspirowała), a jednak ciekawość pali ;) No to przeczytałem (czy też bardziej przesłuchałem) i cóż... jakoś nie mogłem polubić bohaterów, a to już bardzo duży minus. Również działania głównego bohatera po prostu działały mi na nerwy. Na plus jest natomiast wprowadzenie elementu niepewności (że ten "konkurs" to jednak nieprawda - to uwiarygadnia historię), noo i cały ten motyw mediów społecznościowych i zdobywania treści na nie - to jest myślę bardzo prawdziwe i to była ta lepsza część książki. Jest trochę zwrotów akcji ale "rozwiązanie" oraz ogólnie zakończenie sa takie jakieś... no trochę jednak wydumane i dosyć nagięte. Ale nie będę się bardzo pastwić, bo ogólnie myślę, że to nie jest taka zła książka, tylko po prostu mnie niezbyt przypadła do gustu.
(czytana/słuchana: 3-4.06.2024)
3+/5 [6/10]
Książka z rodzaju tych, których się za bardzo nie ma ochoty czytać ze względu na odpychającą koncepcję (jak film "Noc oczyszczenia", która z resztą autora zainspirowała), a jednak ciekawość pali ;) No to przeczytałem (czy też bardziej przesłuchałem) i cóż... jakoś nie mogłem polubić bohaterów, a to już bardzo duży minus. Również działania głównego bohatera po prostu...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to