-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2023-11-24
2013-11-19
Jeszcze w życiu nie zdarzyło mi się robić wszystkiego byle tylko nie wziąć do ręki książki.
Joanne Kathleen Rowling z pewnością zawsze będzie się kojarzyła z serią przygód młodego czarodzieja. Jednak 'Trafny wybór' jest pozycją przeznaczoną wyłącznie dla dorosłych. Ginie Barry, który zasiadał w radzie małego miasteczka Pagford. Wszyscy są zszokowani, jednak dla większości jest to szansa na zajęcie jego miejsca w radzie. Wszystko szłoby dobrze gdyby nie fakt, że nagle na stronie miasta pojawiają się niepokojące wpisy, które oczeraniają głównych kandydatów na stanowisko po Barrym. W mieście zaczyna panować bałagan. Koniec końców wszystko kończy się dobrze. Ludzie sobie wybaczają, rodziny znowu stają się jednością, a w szkołach ponownie zaczyna panować miła atmosfera.
W zasadzie ta książka zaczyna się rozkręcać dopiero w połowie 3 części (cała powieść jest podzielona na 7). Na początku czytelnik czuje się zdezorientowany tym, że autorka przeskakuje z rodziny do rodziny i to bardzo denerwuje. Odrzuca czytelnika. Dopiero gdy sam zaczyna już łączyć kto z kim jest spokrewniony a z kim się nienawidzi zaczyna w miarę wciągać. Jednak odniosłam wrażenie, że Rowling próbowała naśladować styl pisania Stephena Kinga.
W zasadzie każdego czytelnika zainteresuje inny wątek. Ja czytałam głównie dla dziewczynki o imieniu Krystal, która pochodzi z patologicznej rodziny. Nie zna swojego ojca. Matka cały czas bierze narkotyki, a na ramionach nastolatki jest jeszcze młodszy braciszek Robbie. Dziewczyna robi wszystko żeby nie być swoją matką, jednak w dużej części ją przypomina. Nie można jej zarzucić jednego: tego, że nie kocha swojego brata i jest on dla niej najważniejszą istotą na świecie. Chce go za wszelką cenę chronić. Cały wątek poświęcony Krystal kończy się tragicznie.
Czytając zachwyty znajdujące się na okładce książki dochodzę do wniosku, że są nieuzasadnione. Autorka dobrze pokazała problemy społeczeństw małego miasta (które zdarzają się również w dużych), ale przede wszystkim nie zachwyciła akcją. Cała historia wlecze się jak mucha w smole, a ja jako czytelnik zmuszałam się ostatkami sił żeby przeczytać chociaż pięćdziesiat stron. Dlatego też książkę czytałam ponad dwa tygodnie.
"Nie wolno odczuwać niechęci do własnych dzieci. Należy je lubić za wszelką cenę, choćby nie spełniały naszych oczekiwań i stały się kimś kogo - gdyby nie więzy krwi najchętniej omijalibyśmy z daleka przechodząc na drugą stronę ulicy." ~ Joanne Kathleen Rowling, Trafny wybór, Kraków 2012, s. 421.
Jeszcze w życiu nie zdarzyło mi się robić wszystkiego byle tylko nie wziąć do ręki książki.
Joanne Kathleen Rowling z pewnością zawsze będzie się kojarzyła z serią przygód młodego czarodzieja. Jednak 'Trafny wybór' jest pozycją przeznaczoną wyłącznie dla dorosłych. Ginie Barry, który zasiadał w radzie małego miasteczka Pagford. Wszyscy są zszokowani, jednak dla większości...
2018-03-18
Gdy otwiera się książkę to widzi się krótką dedykację i jak jeszcze żadna inna nie wpłynęła na mnie tak jak tak. Uśmiechnęłam się z czułością i powitałam ostatni tom przygód Harry’ego jak starego przyjaciela z dzieciństwa. Szczerze powiedziawszy to kilka razy podczas czytania ostatniego tomu pani Rowling w moich oczach pojawiły się łzy. I do tej pory nie wybaczyłam autorce jednej śmierci! (dla czytających powinno to być jasne, a dla tych, którzy mają jeszcze Pottera przed sobą nie będę spolerować). „Harry Potter i Insygnia śmierci” to zdecydowanie najtrudniejszy, najbardziej zagmatwany, ale również zarazem najbardziej emocjonujący tom z całej serii.
Harry musi wyruszyć w trudną podróż a cel ma tylko jeden: zniszczyć wszystkie horkruksy. Jednak ma on jeden problem: dyrektor nie pozostawił żadnych wskazówek czy śladów gdzie konkretnie mogą one być. Towarzyszą mu przyjaciele, którzy są z nimi od jego pierwszego roku nauki w Hogwarcie, czyli Ronald Weasley a także jedna z najmądrzejszych czarownic, jakie znał świat czarodziejów Hermiona Granger. Skoro już jesteśmy przy postaciach to zatrzymam się trochę dłużej na Ronie, który nie będę ukrywała, że rozczarował mnie w pewnym momencie swoją postacią. To już drugi raz w ciągu całego cyklu, gdy poddaje wątpliwości swoją przyjaźń do Wybrańca. Z jednej strony jestem w stanie go zrozumieć. Targały nimi okropne emocje: strach o siebie i bliskich, brak jakichkolwiek postępów w dalszej walce i zazdrość. Jednak z drugiej powinien być wierny temu, co przyrzekł na samym początku Harry’emu.
W tomie poznajemy odpowiedzi na wiele pytań i poznajemy również dość zaskakującą przeszłość mentora Pottera, czyli Albusa Dumbledore’a. Myślę, że autorka celowo od samego początku próbuje czytelnik rozczarować poczynaniami dyrektora Hogwartu. Ma to nam pokazać jak czuł się Potter, gdy mógł liczyć tylko na swoją wiedzę i pomoc przyjaciół. To powoduje, że książkę musimy czytać uważnie i skupiać się na każdym drobiazgu, by nie przeoczyć jakiegoś ważnego elementu układanki, którą Rowling sprytnie ułożyła. Wraz z Harrym poznajemy różnego rodzaju nowe uczucia, które do tej pory dla młodego czarodzieja były czymś zupełnie obcym. Przede wszystkim dowiadujemy się, że Potter ma świadomość tego, że cały los czarodziejów leży w jego rękach. Zresztą nie tylko czarodziejów, również mugoli, którzy giną w dość dziwnych okolicznościach.
Nie chce za dużo rozwodzić się nad fabułą, żeby niczego nie zdradzić, więc skupie się nad tym, co było przesłaniem całego cyklu: zło dobrem zwyciężaj. I nie chce tu wchodzić w dyskusje z osobami, które podobnie jak Kościół uważa, że Harry Potter to zło wcielone, bo pokazuje magię w dobrym świetle. Przecież Lord Voldemort był zły do szpiku kości i raczej nie torturował wszystkich dookoła zaklęciami powodującymi napady śmiechu. Autorka tworząc ten świat chciała przede wszystkim pokazać, że nie ma większej broni na zło, tylko dobro. Tylko będąc dobrym i wierząc w pewne ideały jesteśmy w stanie walczyć ze złem, które może przybrać różne postawy. Na dodatek Harry porusza wyobraźnie i pozwala nam przekroczyć pewne bariery i oderwać się od szarości dnia codziennego (co jest oczywiście zdaniem wszystkich książek). Nie chcę tu wchodzić zbytnio dokładniej w ten temat, ale musiałam to napisać. Przesłanie jest jedno: zło dobrem zwyciężaj! Nie wszyscy muszą się zgadzać z moim zdaniem i ja to szanuję. Jednak w przyszłości swoim dzieciom z pewnością podsunę Harry’ego z nadzieją, że podobnie jak ja pokochają ten świat.
„Gdzie skarb wasz, tam i serce wasze." ~ Joanne K. Rowling, Harry Potter i Insygnia śmierci, Poznań 2008, s.336.
Gdy otwiera się książkę to widzi się krótką dedykację i jak jeszcze żadna inna nie wpłynęła na mnie tak jak tak. Uśmiechnęłam się z czułością i powitałam ostatni tom przygód Harry’ego jak starego przyjaciela z dzieciństwa. Szczerze powiedziawszy to kilka razy podczas czytania ostatniego tomu pani Rowling w moich oczach pojawiły się łzy. I do tej pory nie wybaczyłam autorce...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03-21
Jestem dzieckiem wychowanym na Harrym Potterze. Przyznam się bez bicia, że uwielbiam świat stworzony przez Rowling. Kocham go całym sercem. Gdy tylko ukazała się niby kolejna część przygód słynnego czarodzieja, od razu ją kupiłam. Unikałam jednak jak ognia recenzji czy innych opinii. Chciałam sama się przekonać czy ta książka jest coś warta. Dlatego by się nie rozczarować wmawiałam sobie, że to zupełnie nowa powieść. W sumie nie pomyliłam się dużo, bo napisana jest w formie sztuki. Tak, tak. Wiem, że to scenariusz, ale inaczej tego w słowa nie umiałam ubrać. Przejdźmy po prostu do fabuły!
Scenariusz rozpoczyna się od sceny, którą dobrze znamy z epilogu Insygniów Śmierci. Całe rodziny Potterów oraz Granger – Weasley odprowadzają swoje dzieci na peron 9 i 3/4, aby te udały się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Albus Potter, czyli środkowe dziecko Harry’ego obawia się, że trafi do Slytherinu. Chłopiec w pociągu zaprzyjaźnia się z Scorpiusem Malfoy’em, czyli synem wroga swojego ojca z czasów szkolnych. Zaczynając tę znajomość traci wierną przyjaciółkę Rose, która jest jednocześnie kuzynką Albusa. Młody Potter trafia do Slytheriunu, w szkole uznawany jest za charłaka, bo zajecia wcale mu nie idą, a na dodatek jego ojciec, który pracuje w Ministerstwie Magii ma problemy, bo wydaje się, że zło po dziewiętnastu latach zaczyna wracać w swojej najgorszej postaci. Co wspólnego ma z tym Albus Severus Potter? Czy Harry James Potter znowu uratuje świat czarodziejów i czarownic?
Wartym zaznaczenia są relacje panujące w rodzinie Harry’ego. O ile z najstarszym synem Jamesem i jedyną córką Lily ma dobre stosunki to z kolei z Albusem nie może się dogadać. Chłopak nie może poradzić sobie z presją, która ciąży na nim z powodu bycia synem Złotego Chłopca.
Chociaż nie sądziłam, że tak będzie to muszę przyznać, że podczas czytania bawiłam się znakomicie. Co prawda to nie było to, co chociaż pierwsza część, to jednak wcale nie uważam, że jest zła czy fatalna. Jest po prostu inna. Może moja opinia wynika z tego, że podchodziłam do tego, jako do czegoś nowego i na dodatek z przekonaniem, że mnie rozczaruje, a nie oczaruje.
Dzięki „Harry’emu Potterowi i Przeklętemu Dziecku” ponownie przeniosłam się do świata magii, do którego tak mocno tęskniłam. Znowu poczułam się jak dziecko, które odkrywa ten świat pierwszy raz. Jeśli podejdziecie do tego bez oczekiwań, bez zbędnych nadziei to powinno się Wam spodobać. W innym wypadku poczujecie gorycz rozczarowania i zniszczycie swój potterowy świat.
„Na tym właśnie polega przyjaźń, prawda? Nie wiesz, czego potrzebuje twój przyjaciel, wiesz tylko, że potrzebuje.” ~ J.K. Rowling, John Tiffany, Jack Thorne, Harry Potter i przeklęte dziecko, Poznań 2016, s. 159.
Jestem dzieckiem wychowanym na Harrym Potterze. Przyznam się bez bicia, że uwielbiam świat stworzony przez Rowling. Kocham go całym sercem. Gdy tylko ukazała się niby kolejna część przygód słynnego czarodzieja, od razu ją kupiłam. Unikałam jednak jak ognia recenzji czy innych opinii. Chciałam sama się przekonać czy ta książka jest coś warta. Dlatego by się nie rozczarować...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03-31
2018-03-29
2018-03-27
2018-03-25
2018-02-25
Szósta część przygód o Harrym Potterze zajmuje specjalne miejsce, a to ze względu na rozbudowany (w końcu!) wątek Draco Malfoy’a, a także Severusa Snape’a. Ten drugi w każdym tomie występuje mniej lub bardziej, ale dopiero od szóstego tomu widać jak bardzo złożona jest to postać i jak wiele pracy kosztowało autorkę by go wykreować w odpowiedni sposób. Ale dość o moim uwielbieniu do tych dwóch panów, bo nam wyjdzie jakaś oda o uwielbieniu, a nie o tym ma być recenzja.
Harry zdał SUM-y i ku jego wielkiemu zaskoczeniu może kontynuować naukę tych przedmiotów, które pomogą mu w karierze aurora. Wiadomość cudowna, ale przecież on nie kupił sobie książek do eliksirów, bo był pewny, że nie będzie mógł ich kontynuować. Wybierając z używanych podręczników w Hogwarcie trafia mu do rąk ta, która należała do niejakiego Księcia Półkrwi. Kim był ów tajemniczy Książę? Jedno jest pewne był bardzo dobry z eliksirów. Byłam trochę zaskoczona, że wiecznie ciekawski Potter nie próbował dowiedzieć się, kim był poprzedni właściciel książki.
Pottera przestały nawiedzać dziwne sny, a to znaczy tylko, że Czarny Pan uznał, że więź, która łączy go z Wybrańcem jest zbyt silna i za bardzo może mu pokrzyżować szyki. Również nastrój Harry’ego nie jest zależny od tego, w jakim jest jego największy wróg. Jest też dzięki temu bardziej znośny, ale w dalszym ciągu bywa irytujący, gdy na coś się uprze i uczepi jak rzep psiego ogona. W tym tomie główny bohater nie jest już szykanowany przez Ministerstwo Magii, wręcz przeciwnie jest przez nich uważany za kogoś, kto jest w stanie uratować świat czarodziejów (tu mają rację, ale niestety młody czarodziej pamięta zeszły rok szkolny i dokładnie to, co się wtedy działo).
Tym razem w szkole nie ma żadnego nauczyciela, który byłby z Ministerstwa, ani też ukrytego w przebraniu Śmierciożercy i nikt nie ma z tyłu głowy Sami-Wiecie-Kogo. Jednym słowem wszystko jest w porządku. Prawie wszystko, bo przecież Draco Malfoy coś knuje! I na dodatek pomaga mu w tym Snape! Według Harry’ego Dumbledore jest po prostu ślepy skoro nie widzi tego, że Severus jest Śmierciożercą i próbuje go zabić. Myślę, że różnice zdań miedzy starym i doświadczonym czarodziejem, a młodym i zapalonym do walki oraz działającym pod wpływem impulsu Potterem ma pokazać właśnie, że im jesteśmy starsi tym racjonalniej powinniśmy postępować. Mając więcej doświadczenia jesteśmy w stanie uniknąć wielu błędów, chociaż jak nie raz przyznał dyrektor Hogwartu on sam w ciągu sześciu lat nauki Harry’ego popełnił bardzo dużo pomyłek. Nie chcąc popełnić kolejnych błędów postanowił jak najlepiej przygotować Pottera do decydującego starcia z jego największym wrogiem. Dzięki temu poznajemy więcej Lorda Voldemorta niż w poprzednich częściach. Zaczynamy lepiej rozumieć pobudki jego działania i dlaczego tak bardzo nienawidził ludzi, którzy byli jugolami, a dostali szansę na naukę w Hogwarcie.
Z tomu na tom autorka wprowadza nas w coraz bardziej mroczne aspekty i tym samym powoduje, że czytelnik dojrzewa wraz z Harrym Potterem i jego przyjaciółmi. Tu już nie ma mowy o radosnych i beztroskich chwilach na błoniach w Hogwarcie, gdzie można było spokojnie pożartować. U już jest walka o życie, by dobro zwyciężyło nad złem. Jest to bardzo dobry zabieg, bo czytelnik może utożsamić się z główną postacią, która nie jest już dzieckiem, która w jakiś sposób dojrzała i jest bardziej odpowiedzialna (a przynajmniej w pewnym sensie odpowiedzialna, bo głównemu bohaterowi do pełnego sensu tego słowa wiele jeszcze brakuje).
„[...] niestety, przypadkowe nieuprzejmości zdarzają się zaskakująco często." ~ Joanne K. Rowling, Harry Potter i Książę Półkrwi, Poznań 2006, s.55.
Szósta część przygód o Harrym Potterze zajmuje specjalne miejsce, a to ze względu na rozbudowany (w końcu!) wątek Draco Malfoy’a, a także Severusa Snape’a. Ten drugi w każdym tomie występuje mniej lub bardziej, ale dopiero od szóstego tomu widać jak bardzo złożona jest to postać i jak wiele pracy kosztowało autorkę by go wykreować w odpowiedni sposób. Ale dość o moim...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-02-18
Piąty tom przygód młodego czarodzieja jest drugim moim ulubionym. Nie będę ukrywać, że głównie z powodu częstszego pojawiania się w nim bliźniaków Weasley, których wręcz uwielbiam i jestem zdania, że autorka potraktowała ich dość marginalnie. Dlatego zawsze chętnie sięgam po Zakon Feniksa
Harry, który był świadkiem powrotu Lorda Voldemorta nie ma łatwego życia. Ministerstwo Magii robi wszystko by przekonać społeczeństwo, że młody czarodziej ma po prostu albo zbyt wybujałą wyobraźnię albo po prostu coś pomieszało mu się w głowie. Nie da się również ukryć, że dyrektor – Albus Dumbledore – w którym Harry do tej pory zawsze miał oparcie i mógł na niego liczyć nagle przestał go zauważać. A te nawiedzające go, co noc sny są coraz bardziej realny i mają związek z Czarnym Panem. Na dodatek przyjaciele również coś przed nim ukrywają. W młodym Potterze wzbierają gniew i niesprawiedliwość. Na domiar złego podczas jednego z ostatnich wieczorów u swojego wujostwa wpada w poważne tarapaty i może nagle stać się kimś wyjętym spod prawa jak jego ojciec chrzestny… Jakby tego było mało to oczywiście jeszcze w tym samym roku w Hogwarcie ma zdawać SUM-y (Standardowe Umiejętności Magiczne), które zadecydują o jego przyszłości… No wszystko idzie pod górę, a irytacja nie zmniejsza się nawet o cal.
Niestety szczęście opuściło Pottera na dobre… w Hogwarcie pojawia się nowy nauczyciel obrony przed czarną magią, który został przysłany przez Ministerstwo Magii. Dolores Jane Umbridge jest największym wrogiem Harry’ego. Większym nawet niż Draco Malfoy. Stosując niekonwencjonalne i dość kontrowersyjne zasady nauczania próbuje udowadniać na każdym kroku, że Chłopiec Który Przeżył powinien znaleźć się w szpitalu dla obłąkanych. Uczniowie nie pozostają jednak bierni… Mając świadomość, że SUM-ów nie zaliczą tylko wiedzą teoretyczną biorą sprawy w swoje ręce.
Pani Rowling w swojej powieści zastosowała bardzo ciekawy zabieg. Główna postać jak nigdy irytowała mnie swoim zachowaniem i była wręcz nieznośna. Nie potrafił rozmawiać normalnie ze swoimi przyjaciółmi by, chociaż raz na nich nie krzyknąć. Nie wiedział, czemu ciągle jest bombą atomową, która w każdej chwili może wybuchnąć. To pokazało, że Harry Potter nie jest taki idealny jak był przez pierwsze cztery tomy. Zgodzę się również z Hermioną, która w pewnym momencie oceniła swojego przyjaciela, jako kogoś, kto ma manie ratowania ludzi. Nie da się powiedzieć, że tak nie ma. Oczywiście, że to jest szlachetne, ale czasami Potter mógłby usiąść na czterech literach i nie wychylać się zbytnio.
Piąty tom nie jest już również bajeczką dla dzieci. Jest bardziej mroczny niż cztery poprzednie. Ma również w sobie więcej brutalności, ale jednocześnie pokazuje, że walka ze złem to nie jest coś, co przychodzi łatwo. Jest to droga pełna wyrzeczeń i rozczarowań.
„[...] istnieją rany zbyt głębokie, by się mogły zabliźnić." ~ Joanne K. Rowling, Harry Potter i Zakon Feniksa, Poznań 2004, s.909.
Piąty tom przygód młodego czarodzieja jest drugim moim ulubionym. Nie będę ukrywać, że głównie z powodu częstszego pojawiania się w nim bliźniaków Weasley, których wręcz uwielbiam i jestem zdania, że autorka potraktowała ich dość marginalnie. Dlatego zawsze chętnie sięgam po Zakon Feniksa
Harry, który był świadkiem powrotu Lorda Voldemorta nie ma łatwego życia....
2018-02-05
Harry, jak co roku spędza wakacje u swojego wujostwa, które z tego faktu wcale nie jest zadowolone. Na dodatek jego kuzyn Dudley jest na diecie, a wraz z nim cała rodzina. Jednak dzięki wsparciu przyjaciół Potter przeżywa cztery okropne tygodnie u swojej ciotki. Jednak w końcu znowu przenosi się do rodziny swojego najlepszego przyjaciela i wraz z nim udaje się na finał mistrzostwa świata w quidditcha, gdzie dzieją się straszne rzeczy. Nagle na niebie pojawia się coś, co trzynaście lat temu powodowało strach u każdego, kto zobaczył to nad swoim domem. Na świat czarodziejów pada strach. Czyży Lord Voldemort odzyskał swoje siły?
Jednak wszyscy szybko zapominają o tym zdarzeniu i żyją nowym wydarzeniem, jakim jest Turniej Trójmagiczny i przyjazd reprezentantów z dwóch innych szkół ze świata magii. Wszystko w Hogwarcie podporządkowane jest temu jednemu wydarzeniu. Jednak ceremonie losowania trzech reprezentantów przerywa dziwne wydarzenie i pojawienie się czwartego uczestnika, który nie miał prawa pojawić się wśród swoich kolegów i ponownie cały świat czarodziejów zamiera ze strachu.
Harry Potter musi stawić czoło nie tylko nowym wyzwaniom w turnieju, ale przede wszystkim kolejny raz musi oszukać śmierć, gdy stoi i patrzy jej prosto w oczy. Ponownie jego osoby trzymają się dziwne przypadki i wypadki.
Jak zawsze Harry Potter może liczyć na przyjaciół, jednak w tym wypadku pozostaje mały problem. W tym wypadku jest to Ron, który pierwszy raz otwarcie pokazuje swoją zazdrość o pozycje przyjaciela. Czy tak powinno być? Czy przyjaciel powinien przestać nam wierzyć i odwrócić się od nas wtedy, gdy najbardziej go potrzebujemy? Z pewnością wielką lojalnością wykazała się Hermiona, która zawsze wierzyła Harry’emu i nigdy go nie zostawiła w potrzebie, za to w relacjach Rona i Pottera na zawsze pozostały dwie ważne rysy, które w każdej chwili mogły zachwiać ich relacjami. Harry za to jest osobą, która wybacza bardzo szybko i pragnie otaczać się ludźmi, którzy mogą stworzyć mu namiastkę rodziny. Jest to oczywiście w jakiś sposób dobre, ale nie do końca, bo przez to ludzie dość często wchodzą mu na głowę. Brakuje mu asertywności, co pokazuje również pierwszy wywiad z pewną siebie i przebojową dziennikarką.
Świat czarodziejów, który po trzynastu latach w końcu oddycha spokojnie i zasypia bez obaw ponownie staje w obliczu zagrożenia, którego nie widzi lub też udaje, że go nie ma. Od pewnego momentu Harry Potter staje się wrogiem publicznym numer jeden i przez kilka dobrych części będzie toczył walkę o swoje dobre imię oraz by nikt nie uważał, że jest chory psychicznie. Czy mu się uda?
Myślę, że pani Rowling doskonale przemyślała całą sprawę tego jak chce potoczyć akcje powieści i udało jej się uniknąć wielu kompromitujących wpadek (chociaż nie uchroniła się od tego wcale, ale za ten wspaniały świat wybaczam to w pełni). Patrząc jednak na rozbudowane wątki, ciągłe intrygi to należy podziwiać jak bardzo udało jej się uniknąć czegoś zdecydowanie gorszego.
„[..] co ma być, to będzie… a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć." ~ Joanne K. Rowling, Harry Potter i czara ognia, Poznań 2001, s.759.
Harry, jak co roku spędza wakacje u swojego wujostwa, które z tego faktu wcale nie jest zadowolone. Na dodatek jego kuzyn Dudley jest na diecie, a wraz z nim cała rodzina. Jednak dzięki wsparciu przyjaciół Potter przeżywa cztery okropne tygodnie u swojej ciotki. Jednak w końcu znowu przenosi się do rodziny swojego najlepszego przyjaciela i wraz z nim udaje się na finał...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-01-24
„Harry Potter i więzień Azkabanu” jest jednym z moich dwóch ulubionych tomów całej serii. Dlatego z wyjątkiem maksymalnej liczby punktów w ocenie końcowej dopisuję od razu serduszko, które znaczy, że należy do ulubionych.
Żeby się nie rozpisywać za dużo to zacznijmy recenzję. Harry Potter jak zawsze spędza wakacje u swojej ciotki i wujka i jak zawsze jest traktowany jak śmieć. Na dodatek w odwiedziny wpada siostra wujka Vernona, która przy każdej nadarzającej się okazji krytykuje Harry’ego. Młody czarodziej stara się to wszystko znosić godnie, jednak w pewnym momencie coś idzie nie tak jak powinno… Po prostu posypało się i wujostwo nie chce go więcej widzieć.
Jest jeszcze jedna sprawa… Z najpilniej strzeżonego w świecie czarodziejów więzienia ucieka groźny przestępca, który dla Pottera jest bardzo bliską osobą. Na dodatek wszyscy uważają, że pewne wiadomości nie są przeznaczone dla młodego bohatera i ukrywają przed nim całą prawdę o kawałku przeszłości jego rodziców. A warto zaznaczyć, że Harry każdą wiadomość o swoim ojcu i matce chłonie jak gąbka, co autorka podkreśla w każdym tomie. Jest oczywiście zrozumiałe, bo przecież chłopak ich nie pamięta, a rodzona siostra jego matki brzydziła się swojej rodziny – pokazała to bardzo dobitnie w pierwszym tomie. Dorośli chyba jednak nie nauczyli się jeszcze, że Harry w ciągu dwóch lat uniknął śmierci i wiele informacji, które dla wielu są drastyczne i przerażające, dla niego są chlebem powszednim.
Co uważam za duży plus to również fakt, że na idealnej przyjaźni między Harrym, Ronem i Hermioną (a zwłaszcza między ostatnią dwójką) pojawiają się delikatne komplikacje. Na całe szczęście autorka nie pokazała przyjaźni jako czegoś cudownego i czegoś gdzie nie ma zgrzytów i nieporozumień. To pozwala czytelnikowi zrozumieć, że nie zawsze jedna kłótnia może przekreślić wspaniałą przyjaźń, bo najważniejsze to umieć wybaczać sobie wzajemnie.
Na dodatek Hermiona pokazała swoją słabość… Nie jest robotem, nie daje rady podołać wszystkiemu co na trzecim roku wzięła na swoje barki. Pozostając przy momencie bohaterów to od trzech tomów bliżej możemy poznać jedną z moich ulubionych postaci męskich czyli Draco Malfoy’a, który jest czarodziejem czystej krwi i otwarcie gardzi szlamami, czyli osobami urodzonymi w rodzinach mugoli. Od samego początku został wykreowany jako postać negatywna i przesiąknięta do granic możliwości ideałami, które o najmłodszych lat wpajał mu ojciec. Jest to również chłopiec, który myśli, że złoto w skrytce bankowej otwiera każde drzwi (w jakiś sposób to niestety brutalna prawda, co również pokazuje pani Rowling). Jednak czy Draco Malfoy jest zły do szpiku kości? Czy może to tylko maska, którą kryje się przed światem? Troszkę ubolewam nad faktem, że ta postać została potraktowana po macoszemu. Draco nie został przedstawiony w pełni, nic nie wiemy o jego dzieciństwie, o tym jakie stosunki miał z matką. Owszem to wszystko poznajemy w dalszych częściach, ale ja zawsze byłam głodna tej wiedzy wcześniej, by móc go lepiej zrozumieć.
Jak zawsze oczarowana Harrym z przyjemnością sięgam po czwartą serię i z pełną odpowiedzialnością powiem, że świat pani Rowling nigdy mnie nie opuści do końca.
„Konsekwencje naszych działań są zawsze tak złożone, tak różnorodne, czasem wręcz sprzeczne [...]." ~ Joanne K. Rowling, Harry Potter i więzień Azkabanu, Poznań 2001, s.441.
„Harry Potter i więzień Azkabanu” jest jednym z moich dwóch ulubionych tomów całej serii. Dlatego z wyjątkiem maksymalnej liczby punktów w ocenie końcowej dopisuję od razu serduszko, które znaczy, że należy do ulubionych.
Żeby się nie rozpisywać za dużo to zacznijmy recenzję. Harry Potter jak zawsze spędza wakacje u swojej ciotki i wujka i jak zawsze jest traktowany jak...
2018-01-14
Świat Harry’ego zawsze pochłania mnie do reszty i bez końca. Uwielbiam do niego wracać i nie liczy się to, że cały cykl znam w zasadzie na pamięć. Harry po roku spędzonym w Hogwarcie na wakacje wraca do Dursley’ów, którzy traktują go jak piąte koło u wozu. Jest przez nich popychany i pomiatają nim w każdy możliwy sposób. Na dodatek za wszelką cenę zamierzają wyplenić z niego bzdury o magii, kufer z jego całą zawartością schowali w jego starej komórce pod schodami. Na domiar złego Potter nie dostał ani jednego listu od swoich przyjaciół: Rona Weasley’a oraz Hermiony Granger. Wygląda na to, że wszyscy zapomnieli o tym, który kolejny raz zmierzył się samym Lordem Voldemortem.
Jednak pewnego dnia Harry w swoim pokoju zastaje pewnego tajemniczego gościa, który próbuje go przekonać by nie wracał do Hogwartu, bo tam grozi mu wielkie niebezpieczeństwo. Niespodziewana wizyta kończy się tragedią, a także wiecznym szlabanem dla młodego czarodzieja. Jednak od czego ma się przyjaciół? Mimo opuszczenia domu wujostwa, ktoś dalej uparcie przeszkadza Potterowi w dostaniu się do Hogwartu. Jednak chłopak zmysł do wychodzenia z kłopotów i przy okazji wpadania w nowe tarapaty z pewnością odziedziczył po swoim ojcu i przy okazji łamiąc z tysiąc regulaminów nie tylko szkoły ale i całego świata czarodziejów dociera do szkoły. W Hogwarcie niby wszystko toczy się swoim własnym torem i nie dzieje się nic nadzwyczajnego, aż do czasu gdy w zbyt dziwnych okolicznościach uczniom mugolskiego pochodzenia dzieje się krzywda. Okazuje się, że Komnata Tajemnic została otwarta a sam Harry jest podejrzany o bycie dziedzicem Slytherina.
Kolejny raz dałam się porwać światu Harry’ego i kolejny raz z tym samym napięciem czytałam przygody młodego czarodzieja. Harry jest dalej Harrym. Może troszkę się zmienił przez wakacje jednak dalej jest chłopcem, który czuje się zagubiony w świecie magii. Próbuje znaleźć swoje miejsce w świecie do którego należy. Nie jest to jednak łatwe, bo co chwila łapie się na tym, że cały czas czegoś nie wie. Okazało się również, że ma przyjaciół na których może zawsze liczyć. Ani Ron ani Hermiona nie odwrócili się od niego gdy cała szkoła oskarżała go o bycie dziedzicem Slytherina, który poluje na dzieciaki pochodzące z rodziny mugoli.
Za każdym razem gdy czytam cały cykl dostrzegam coś nowego. Tym razem zaważyłam, że książka zeszła do podziemi Hogwartu gdzie jest ciemno, mało przyjemnie i chłodno. To nadaje książce trochę więcej mroczności niż jej poprzedniczce. Autorka z każdym tomem przygotowuje czytelnika, że zło może przybierać różne postaci, ale przede wszystkim może się rozwijać gdy przyjdzie nawet w najsłabszej postaci, że świat ogarnia wtedy stopniowy mrok, że zło nie atakuje z zaskoczenia. Autorka pozwala by czytelnik dojrzewał do przedstawionej jej wizji zła wraz z głównym bohaterem i utożsamiał się z nim.
Najbardziej irytująca postać? Wbrew pozorom już nie Hermiona, która przeszła lekką przemianę i znacznie łatwiej przychodzi jej łamanie szkolnego regulaminu. Tytuł najgorszej postaci przyznałabym Gilderoy’owi Lockhartowi i jego głupocie, która nie znała granic.
"[...] to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności." ~ Joanne K. Rowling, Harry Potter i komnata tajemnic, Poznań 2000, s.347.
Świat Harry’ego zawsze pochłania mnie do reszty i bez końca. Uwielbiam do niego wracać i nie liczy się to, że cały cykl znam w zasadzie na pamięć. Harry po roku spędzonym w Hogwarcie na wakacje wraca do Dursley’ów, którzy traktują go jak piąte koło u wozu. Jest przez nich popychany i pomiatają nim w każdy możliwy sposób. Na dodatek za wszelką cenę zamierzają wyplenić z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-01-07
Biorąc do ręki pierwszy tom Harry’ego Pottera wzruszenie ścisnęło mi gardło, gdy zobaczyłam, że ten cykl jest tak bardzo zaczytany przez moją mamę i moją skromną osobę. Harry Potter jest zaraz obok Ani Shirley i Tomka Wilmowskiego bohaterem mojego dzieciństwa. Był również pierwszym cyklem w pełni zebranym przeze mnie (co wyjaśnia dlaczego jest w stanie gorszym niż Ania i Tomek). Jednak nie miałabym sumienia wymienić go na nowe, bo w nowych nie znalazłabym tych wszystkich swoich myśli, które zostawiłam w starych. Po prostu nie znalazłabym samej siebie z dzieciństwa.
Potter wychowuje się w u Veronona i Petunii Dursley’ów, którzy traktują go jak piąte koło u wozu. Z jakiegoś powodu nienawidzą go bardzo mocno. Chłopiec cierpi, ale stara się dzielnie walczyć o to by podczas śniadania zjeść jak najszybciej swoją porcję, by uniknąć zbierania jej z ziemi po wybuchu szału swojego kuzyna Dudley’a. Musi nosi ubrania, które są na niego zdecydowanie za duże i w szkole nie ma przyjaciół, bo kto by się chciał przyjaźnić z workiem treningowym Dudley’a? Jeszcze by sobie Dursley pomyślał, że Harry ma przyjaciół!
Czasami Harry’emu towarzyszą dziwne rzeczy. Zmienia kolor peruki swojej nauczycielki, okropny sweterek kurczy się za każdym razem gdy ciotka próbuje włożyć mu go przez głowę. On nie umie tego wyjaśnić, ale i tak za wszystko obrywa. W dniu jedenastych urodzin wszystko się wyjaśnia i okazuje, że Harry Potter jest czarodziejem znanym w swoim prawdziwym świecie. Dlaczego? Co on takiego zrobił?
Początkowo nasz główny bohater jest zagubiony (co jest jasne) i pragnie tylko tego by ludzie przestali wytykać go palcami. Najbardziej na świecie chciałby mieć normalną rodzinę jak jego najlepszy przyjaciel Ron Weasley, który jest bardzo barwną postacią tego cyklu. Rudzielec pochodzi z wielodzietnej rodziny, gdzie najważniejsza jest miłość i wsparcie, a nie byt materialny. Ron jest po prostu biedny. Wstydzi się tego, ale przede wszystkim jest cudownym młodym chłopakiem, który potrafi zawsze znaleźć jakiś śmieszny komentarz. Z jego rodzeństwa najbardziej uwielbiam bliźniaków Weasley, którzy dają tej powieści wiele.
Skoro mówimy o Ronie to nie wolno nam zapomnieć o Hermionie, która jest lekko przemądrzałą dziewczyną z mugolskiej rodziny, ale jednocześnie jest najlepszą czarownicą na pierwszym roku w Hogwarcie. Początkowo jest to postać mało sympatyczna ze względu na to, że ponad wszystko ceni sobie naukę i bycie prymusem, ale wraz z upływem czasu u mnie zyskała chociaż dalej była przemądrzała.
Nie będę spolerować, ale Harry Potter już na pierwszym roku musi zmierzyć się ze swoim największym wrogiem. Cóż zdecydowanie Harry ma wybitne zdolności do pakowania się w kłopoty (najwyraźniej odziedziczył to po swoim ojcu). Jest jednak przede wszystkim obrońcą słabszych i najlepszym przyjacielem jakiego można sobie wyobrazić.
To jaki pani Rowling stworzyła świat na zwykłej serwetce jest czymś niesamowitym i pięknym. Pokochałam cały cykl od pierwszego zdania i za każdym razem wracam do niego bardzo chętnie i zawsze będzie kojarzył mi się głównie z czasami dzieciństwa, gdzie wszystko było łatwiejsze.
"Są takie wydarzenia, które – przeżyte wspólnie – muszą zakończyć się przyjaźnią […]." ~ Joanne K. Rowling, Harry Potter i kamień filozoficzny, Poznań 2000, s.188.
Biorąc do ręki pierwszy tom Harry’ego Pottera wzruszenie ścisnęło mi gardło, gdy zobaczyłam, że ten cykl jest tak bardzo zaczytany przez moją mamę i moją skromną osobę. Harry Potter jest zaraz obok Ani Shirley i Tomka Wilmowskiego bohaterem mojego dzieciństwa. Był również pierwszym cyklem w pełni zebranym przeze mnie (co wyjaśnia dlaczego jest w stanie gorszym niż Ania i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to