Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Takie książki powinny być lekturą szkolną.

Takie książki powinny być lekturą szkolną.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem czy kiedykolwiek miałam w rękach książkę, która tak irytowałaby mnie wstawkami „mummy”, „daddy”, „mum”. Nie mam pojęcia w jakim celu tłumacz pozostawił te wyrazy nieprzetłumaczone, ale niewątpliwie skutecznie zniechęcił mnie do historii Stelli i jej rodziny.

Nie wiem czy kiedykolwiek miałam w rękach książkę, która tak irytowałaby mnie wstawkami „mummy”, „daddy”, „mum”. Nie mam pojęcia w jakim celu tłumacz pozostawił te wyrazy nieprzetłumaczone, ale niewątpliwie skutecznie zniechęcił mnie do historii Stelli i jej rodziny.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie oglądałam serialu, czytałam tylko książkę. Skusiła mnie tym, że według użytkowników LC zasługuje na tytuł książki roku. Po przeczytaniu mam wrażenie, że głosowały osoby, które książki nie czytały a oceniły przez pryzmat serialu, o którym od wielu osób słyszałam same pozytywne opinie.

Beth jest kompletnie pozbawiona charakteru. Jedyne co o niej potrafię powiedzieć to to, że ma problemy z budowaniem relacji z mężczyznami i nie lubi przegrywać. Portret psychologiczny tej postaci leży na całej linii! W zasadzie można wręcz powiedzieć że on nie istnieje. Autor w ogóle nie pochylił się nad zbudowaniem postaci głównej bohaterki! Wątek o alkoholizmie i uzależnieniu od tabletek uspokajających został potraktowany po macoszemu, a sama historia od połowy książki to tylko turnieje i turnieje. W życiu Beth absolutnie nic się nie dzieje a jedynie gra w szachy i czyta książki o szachach.

Do połowy byłam nawet zaciekawiona fabułą, od połowy chciałam już ją po prostu skończyć. Ogromnie mnie rozczarowała.

Nie oglądałam serialu, czytałam tylko książkę. Skusiła mnie tym, że według użytkowników LC zasługuje na tytuł książki roku. Po przeczytaniu mam wrażenie, że głosowały osoby, które książki nie czytały a oceniły przez pryzmat serialu, o którym od wielu osób słyszałam same pozytywne opinie.

Beth jest kompletnie pozbawiona charakteru. Jedyne co o niej potrafię powiedzieć to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka jest dla totalnych nowicjuszy - jeśli choć trochę interesujesz się zdrowiem swojego pupila to nie dowiesz się z niej niczego nowego. Niestety, dla mnie okazała się być z tego względu rozczarowaniem, natomiast być może będzie pomocna dla kogoś, kto nigdy nie miał w domu zwierzaka i nie wie kompletnie nic o szczepieniach, odrobaczaniu czy kastracji.

Ta książka jest dla totalnych nowicjuszy - jeśli choć trochę interesujesz się zdrowiem swojego pupila to nie dowiesz się z niej niczego nowego. Niestety, dla mnie okazała się być z tego względu rozczarowaniem, natomiast być może będzie pomocna dla kogoś, kto nigdy nie miał w domu zwierzaka i nie wie kompletnie nic o szczepieniach, odrobaczaniu czy kastracji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do przeczytania zachęciła mnie piękna okładka i informacja, że autorka jest finalistką Bookera. I naprawdę cieszę się, że mogłam to przeczytać w ramach abonamentu Legimi i jej przypadkiem nie kupiłam, bo teraz nie muszę przynajmniej trzymać jej na półce. Jest to jedna z gorszych książek, jakie w ostatnim czasie czytałam. Ciężka do zrozumienia, pisana raz w narracji pierwszoosobowej w czasie teraźniejszym, czego szczerze nienawidzę, raz z narracji trzecioosobowej w czasie przeszłym. Nudna. Dziwna. Stylizowana w dziwny sposób - dialogi nie są zapisywane od myślników tylko tak jak przyjęło się zapisywać u nas myśli, co utrudniało czytanie. Fabuła jest niechronologiczna, autorka skacze po wydarzeniach i narracjach utrudniając zrozumienie historii, którą się czyta. No i oczywiście z wątkami o transseksualistach, bo inaczej nie wpasowałaby się w obowiązujący dzisiaj trend. W żadnym wypadku nie nazwałabym jej "genialną". Prawdę mówiąc to żałuję, że jednak nie okazało się, że ta książka to jakaś fantastyka dla nastolatków o syrenach (bo okładka, tytuł i opis w jakiś sposób zasugerowały mi, że to może być coś takiego), pewnie byłabym mniej rozczarowana po przeczytaniu.

Do przeczytania zachęciła mnie piękna okładka i informacja, że autorka jest finalistką Bookera. I naprawdę cieszę się, że mogłam to przeczytać w ramach abonamentu Legimi i jej przypadkiem nie kupiłam, bo teraz nie muszę przynajmniej trzymać jej na półce. Jest to jedna z gorszych książek, jakie w ostatnim czasie czytałam. Ciężka do zrozumienia, pisana raz w narracji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ze światem Nocnych Łowców jestem od 10 lat i po tylu przerzuconych kartkach trzymał mnie z nim tylko sentyment. "Mroczne intrygi" zapowiadały się dobrze, choć od dawna jestem zdania, że Cassandra Clare mogłaby w końcu napisać coś nowego, a nie bazować na wykreowanym dekadę temu świecie, na który kończą jej się już pomysły. Na "Królową mroku i powietrza" czekałam 2 lata, z niecierpliwością obserwując ciągłe przekładanie premiery. Miałam naprawdę ogromną nadzieję, że książka mnie zachwyci i porwie tak jak "Dary Anioła", a niestety, ten tom okazał się być najgorszą książką Clare, jaką do tej pory czytałam. Po raz pierwszy 1000 stron ciągnęło się dla mnie w nieskończoność. Tu nie ma żadnego powiewu świeżości, nowego pomysłu. Ciągle ten sam schemat, te same idealne postacie. Albo wręcz przeciwnie - Zara to jedna z najgorzej wykreowanych bohaterów w całym uniwersum. Z jej ust chyba ani razu nie padło zdanie, które nie miałoby negatywnego czy wręcz nienawistnego brzmienia. Jest postacią do bólu złą przez co nawet nie wzbudzała we mnie jakiejś niechęci czy w ogóle jakichkolwiek uczuć. Jak można wykreować postać, która nie jest czarno-biała tylko po prostu czarna? Zresztą, reszta bohaterów również nie zasługuje na pochwały - książka mnie nie wciągnęła, los Emmy, Juliana, Cristiny, Marka czy innych osób w ogóle mnie nie interesował. Byli dla mnie nudni, papierowi, nawet przez chwilę nie zabiło mi szybciej serce ze strachu przed śmiercią któregoś z nich.

Nie mogę też nie wspomnieć o przesyceniu kontrowersyjnymi wątkami, jakie wplotła w historię Cassandra Clare. Po raz pierwszy mam po prostu dość wszechobecnego homoseksualizmu, który został wzbogacony transseksualizmem Diany, a co gorsza, poligamią wśród nastolatków. Tego jest za dużo na jedną książkę.

Po zakończeniu straciłam nadzieję na to, że Cassandra Clare ma w głowie jeszcze jakieś oryginalne pomysły i wykorzysta swoje umiejętności i talent aby znowu porwać czytelnika. Niestety, jak dla mnie dzisiaj pisze już na jedno kopyto, powielając schematy i licząc chyba tylko na pieniądze płynące z każdej kolejnej historii, która jest coraz gorsza i gorsza. "Królowa mroku i powietrza" to będzie chyba moja ostatnia powieść ze świata Nocnych Łowców. Skoro autorka nie potrafi zakończyć wyciskania czego tylko się da z pomysłu, który opublikowała w 2009 r. to z żalem muszę przyznać, że to ja jako czytelniczka zakończę swoją przygodę z Nocnymi Łowcami. Szkoda tylko, że z negatywnymi odczuciami.

Ze światem Nocnych Łowców jestem od 10 lat i po tylu przerzuconych kartkach trzymał mnie z nim tylko sentyment. "Mroczne intrygi" zapowiadały się dobrze, choć od dawna jestem zdania, że Cassandra Clare mogłaby w końcu napisać coś nowego, a nie bazować na wykreowanym dekadę temu świecie, na który kończą jej się już pomysły. Na "Królową mroku i powietrza" czekałam 2...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dawno nie byłam tak zmęczona czytaniem książki. Pomysł autora był świetny, ale niestety, spodziewałam się lekkiej lektury na popołudnie z wciągającą historią a dostałam powieść, od której rozbolała mnie głowa i przytłoczyła ilość wątków oraz bohaterów. Nie byłam w stanie wczuć się w fabułę czy postacie. Nie zaciekawiło mnie nawet kto zabił Evelyn Hardcastle. W pewnym momencie po prostu zgubiłam się w historii, a ciągłe przeskakiwanie między bohaterami i wątkami spowodowało, że nawet nie miałam ochoty cofnąć się do tyłu, żeby jednak zrozumieć co się dzieje.

Dawno nie byłam tak zmęczona czytaniem książki. Pomysł autora był świetny, ale niestety, spodziewałam się lekkiej lektury na popołudnie z wciągającą historią a dostałam powieść, od której rozbolała mnie głowa i przytłoczyła ilość wątków oraz bohaterów. Nie byłam w stanie wczuć się w fabułę czy postacie. Nie zaciekawiło mnie nawet kto zabił Evelyn Hardcastle. W pewnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dawno nie czytałam tak nudnego i sztampowego kryminału.

Dawno nie czytałam tak nudnego i sztampowego kryminału.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Kredziarz" to debiut C. J. Tudor. Dość nieudany debiut. Autorka sama zgubiła się we własnej historii. Po przeczytaniu właściwie do tej pory nie mam pojęcia co rysunki wykonane kredą na asfalcie mają wspólnego z morderstwem w lesie ani kto je wykonywał i po co. Nie mam też pojęcia dlaczego tytuł to "Kredziarz" skoro tak nazywany był nauczyciel ze względu na... rysowanie pastelami. W jaki sposób łączy się z kredowymi malunkami? Ten wątek w ogóle nie został wyjaśniony, na żadne z tych pytań nie otrzymałam odpowiedzi. Dodatkowo, choć autorka miała całkiem dobry pomysł z opisywaniem historii, w której przeszłość przeplata się z teraźniejszością, nie podołała wyraźnemu rozgraniczaniu wydarzeń przez co czytając "Kredziarza" zwłaszcza na początku, kompletnie nie mogłam stworzyć sobie linii czasu, która pozwoliłaby mi na chronologiczne ułożenie wydarzeń.

To nie jest książka warta niedzielnego popołudnia.

"Kredziarz" to debiut C. J. Tudor. Dość nieudany debiut. Autorka sama zgubiła się we własnej historii. Po przeczytaniu właściwie do tej pory nie mam pojęcia co rysunki wykonane kredą na asfalcie mają wspólnego z morderstwem w lesie ani kto je wykonywał i po co. Nie mam też pojęcia dlaczego tytuł to "Kredziarz" skoro tak nazywany był nauczyciel ze względu na... rysowanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Męczyłam niemal pół roku - to wystarczy za opinię.

Męczyłam niemal pół roku - to wystarczy za opinię.

Pokaż mimo to

Okładka książki Postępowanie administracyjne i sądowoadministracyjne Barbara Adamiak, Janusz Borkowski
Ocena 5,5
Postępowanie a... Barbara Adamiak, Ja...

Na półkach: , ,

Przewracanie każdej kolejnej strony i upływający czas zbliżający mnie do egzekucji przez profesor Adamiak sprawia, że muszę pić więcej wody bo moim oczom brakuje już łez. 10 gwiazdek za zniszczenie ambicji i zabranie godności.

Polecam serdecznie wszystkim, którzy chcieliby poprzeklinać ale są na tyle kulturalni, że potrzebują do tego powodu w postaci depresji i załamania nerwowego.

Przewracanie każdej kolejnej strony i upływający czas zbliżający mnie do egzekucji przez profesor Adamiak sprawia, że muszę pić więcej wody bo moim oczom brakuje już łez. 10 gwiazdek za zniszczenie ambicji i zabranie godności.

Polecam serdecznie wszystkim, którzy chcieliby poprzeklinać ale są na tyle kulturalni, że potrzebują do tego powodu w postaci depresji i załamania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pani Clare, dlaczego pani mi to robi?

Jestem wierna fanką "Darów Anioła" czy "Mechanicznych maszyn", bo to są te czasy mojego dorastania kiedy otrzymane od dziadka 50 zł automatycznie zamieniałam w Empiku na książkę i przez to mam sentyment do wszystkiego co dotyczy Nocnych Łowców.

I moja ocena to w głównej mierze ten sentyment, który nie pozwala mi ocenić książki źle.

Historia w tym tomie, niestety, ale nie jest zbyt porywająca. Niby walka jest, niby niebezpieczeństwo jest, ale jak można żyć tym co dzieje się z bohaterami jeżeli WSZYSCY są piękni, idealni, świetni w walce a sama Emma to najobrzydliwszy przykład Mary Sue jaki ostatnio spotkałam? Z wyczekiwaniem przewracałam kolejne kartki, żeby wreszcie poznać choć jednego bohatera, który nie jest śliczny czy przystojny. No cóż, nie doczekałam się. Podobnie jak nie doczekałam się rozsądku u niektórych bohaterów, ale jak widać wraz z krwią Nocnych Łowców niezależnie od wieku musi iść brawura. A szkoda. (Uwaga do wydawcy: doczekałam się natomiast licznych literówek i co gorsza, w niektórych miejscach perfekcyjnie zamieniono imię Juliana na Jasona przez co przez kilka minut zachodziłam w głowę cóż takiego przegapiłam, że nie wiem kim jest Jason?)

Ogromny plus należy się natomiast za przełamywanie pewnych schematów: uwielbiam to, że w książkach Cassandry Clare można się spotkać z autyzmem, homoseksualizmem, transgenderyzmem czy "mieszaniem ras" wbrew prawu. Świat Nocnych Łowców to świat konserwatywny i okrutny, w którym widać wyraźny podział na dobrych i złych. Uważam, że dzięki zdrowemu podejściu tych "dobrych" powieści Cassandry Clare, jako powieści dla młodzieży, mają walor edukacyjny, który jest niezmiernie potrzebny w niektórych częściach świata. To przemycanie prostych dla młodzieży informacji, że bycie homoseksualistą to nie jest żadna choroba, że miłość nie wybiera i nie można nikogo tępić za to kogo wybrało serce. To jedyna znana mi autorka, która potrafi mierzyć się z problemem inności i za to chapeau bas, pani Clare.

Nie mniej jednak, "Władca cieni" to nie jest książka, którą czyta się z bijącym sercem. Ale niewątpliwie kończy się ją z sercem złamanym. I tego Cassandrze Clare nie wybaczę.

Pani Clare, dlaczego pani mi to robi?

Jestem wierna fanką "Darów Anioła" czy "Mechanicznych maszyn", bo to są te czasy mojego dorastania kiedy otrzymane od dziadka 50 zł automatycznie zamieniałam w Empiku na książkę i przez to mam sentyment do wszystkiego co dotyczy Nocnych Łowców.

I moja ocena to w głównej mierze ten sentyment, który nie pozwala mi ocenić książki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Niesamowicie zinfantylizowana postać Małgorzaty Tudor.

Niesamowicie zinfantylizowana postać Małgorzaty Tudor.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak do tej pory - najsłabsza ze wszystkich części. Niemal od początku wiedziałam kto jest mordercą i jaki był motyw przez co brakowało mi zafascynowania fabułą oraz napięcia towarzyszącego do tej pory książkom Becketta. Jestem wyjątkowo rozczarowana. Historia okazała się być dla mnie zbyt nudna i przewidywalna a do tego zaczynam mieć szczerze dość powracającego jak bumerang w każdym tomie wątku o śmierci żony i córki głównego bohatera. To już jest dla mnie po prostu męczące.

Jak do tej pory - najsłabsza ze wszystkich części. Niemal od początku wiedziałam kto jest mordercą i jaki był motyw przez co brakowało mi zafascynowania fabułą oraz napięcia towarzyszącego do tej pory książkom Becketta. Jestem wyjątkowo rozczarowana. Historia okazała się być dla mnie zbyt nudna i przewidywalna a do tego zaczynam mieć szczerze dość powracającego jak bumerang...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tak samo jak zachwyciłam się pierwszym tomem - jestem zachwycona drugim. Simon Beckett pisze najlepsze kryminały jakie kiedykolwiek czytałam. Jest w nich wszystko: skomplikowana intryga, nieustające napięcie, morderstwa i nie taka prosta zagadka do rozwiązania. Uwielbiam to, że czytając jego książki można poczuć się jak detektyw, czasami dość łatwo wpadający w pułapki, bo przecież u Becketta kiedy zagadka wydaje się być rozwiązana to potem okazuje się, że nie zgadza się jeden fakt i morderca dalej grasuje nierozpoznany. Autor wykreował fantastycznych, żywych bohaterów: zainteresowanego kryminalistyką i nieco nieśmiałego Duncana, nieudolnego policjanta Frasera (który akurat jest nieco zbyt przerysowany) i jego przeciwieństwo - Brody'ego, ciekawską dziennikarkę Maggie czy dobrą, przemiłą i ciepłą gospodynię Ellen. Od pierwszej do ostatniej strony Beckett wciągnął mnie w swoją historię, do tego stopnia, że nie wyobrażałam sobie położyć się spać dopóki nie skończę "Zapisane w kościach". Rewelacyjny język, rewelacyjne napięcie i rewelacyjna fabuła!

Tak samo jak zachwyciłam się pierwszym tomem - jestem zachwycona drugim. Simon Beckett pisze najlepsze kryminały jakie kiedykolwiek czytałam. Jest w nich wszystko: skomplikowana intryga, nieustające napięcie, morderstwa i nie taka prosta zagadka do rozwiązania. Uwielbiam to, że czytając jego książki można poczuć się jak detektyw, czasami dość łatwo wpadający w pułapki, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Słowik" jest niewątpliwie dobrą książką. Po jej przeczytaniu rozumiem dlaczego została okrzyknięta książką roku - gra na emocjach. I sądzę, że to dzięki temu jest o niej aż tyle pochlebnych opinii, bo jak tu nie uznać za fantastyczną powieść przy której nawet kamienne serce ma szansę się wzruszyć?

Lubię czytać o II wojnie światowej. Lubię wyciągać wnioski z książek stricte historycznych. W końcu, jak to powiedział George Santayana, kto nie pamięta historii skazany jest na jej ponowne przeżycie. Ale nie lubię książek, które chcąc odnieść sukces postanawiają iść na skróty i jako główny motor wydarzeń przyjmują II wojnę światową. Cóż, nie jest trudno poczytać tu i ówdzie o realiach wojny i powołać do życia bohaterów, którzy będą pokazywać odwagę dnia codziennego wszystkich cichych bohaterów wojennych. Takie historie można zepsuć tylko spłaszczając postacie czy trywializując rzeczywistość.

Kristin Hannah napisała dobrą książkę, która wciąga. Wchodzi w opisywany przeze mnie schemat i nie dziwi mnie ani trochę ilość pochlebnych opinii. Lubimy przecież czytać powieści o niezwykłej odwadze cywilów, którzy muszą radzić sobie z wojennym okrucieństwiem, zupełnie innym niż to, które dotyka żołnierzy. Bo o tym, że żona warszawskiego kupca i francuska sprzedawczyni mięsa, mówiąc banalnie, nie miały lekko a mimo to dokonywały wielkich czynów - wie niby każdy. Ale czy na pewno?

"Słowik" jest historią dwóch sióstr, które dzieli nie tylko wiek ale i podejście do życia. I dzięki temu każda z nich staje się bohaterką po przejściu zupełnie innej drogi. Jedna otwarcie dołącza się do ruchu oporu. Druga umniejsza swoje wielkie dokonania, bo wojenna rzeczywistość zmieniła jej postrzeganie świata. W "Słowiku" najbardziej podoba mi się zderzenie dwóch światów: czarno-białego Isabelle, dla której niemiecki żołnierz to wróg i w wielu odcieniach szarości Vienne, która nie wie czy przyjęcie chleba od Niemca, żeby uratować od śmierci głodowej swoje i cudze dziecko to już zdrada ojczyzny czy jeszcze nie.

Powieść Kristin Hannah bazuje na emocjach. Pokazuje ona człowieka w ekstremalnych warunkach. Skupia się na jego przeżyciach, psychicznych przemianach, targających nim uczuciach. Przedstawia jak bardzo wojna może odcisnąć piętno na rodzinie, na kolejnych jej pokoleniach i jak trudne może być kształtowanie relacji rodzinnych, gdy tak okrutne wydarzenia łamią człowieka. A także jak późno, czasami zbyt późno, niektórzy zaczynają rozumieć postępowanie drugiej osoby i dociera do nich jak źle tę osobę oceniali.

W całej tej historii największe znaczenie ma miłość. Miłość siostrzana, miłość matki do dziecka, miłość między przyjaciółkami, miłość romantyczna, zarówno ta niemogąca być przeżywana w spokoju jak i ta, która zostaje rozdzielona i zmuszona do zweryfikowania w jednej z najbardziej przerażających sposobów.

Niestety, z jednym Kristin Hannah nie dała sobie rady. Z opisywaniem rzeczywistości. O ile udało jej się przedstawić realia, w których żyła Vienne, o tyle nie poradziła sobie z sytuacją polityczną Francji (dawno nie czytałam tak banalnego podejścia do de Gaulle'a, Petaina i rządu Vichy!) oraz realiami, w których Isabelle przeprowadzała przez góry brytyjskich lotników, torturami jakie musiała przeżyć ani rzeczywistością w obozie pracy. I za to odejmuję gwiazdki.

"Słowik" to książka godna polecenia, jeżeli lubi się tego rodzaju tematykę. Warto jednak pamiętać, że sukces tej powieści to granie na emocjach czytelnika i często sprytne manipulowanie nimi. Jest dobra, ale nie tak dobra jak "Światło, którego nie widać" Anthony'ego Doerra.

"Słowik" jest niewątpliwie dobrą książką. Po jej przeczytaniu rozumiem dlaczego została okrzyknięta książką roku - gra na emocjach. I sądzę, że to dzięki temu jest o niej aż tyle pochlebnych opinii, bo jak tu nie uznać za fantastyczną powieść przy której nawet kamienne serce ma szansę się wzruszyć?

Lubię czytać o II wojnie światowej. Lubię wyciągać wnioski z książek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie dałam rady tego skończyć. Podobał mi się początek, a potem z każdą stroną mój zachwyt spadał, aż w końcu umarłam z nudów przy rozmowie na Skype kiedy ruscy agenci ich przetrzymywali. Forst musiał być chyba jakimś tytanem skoro potrafił rozwiązywać tajemnice morderstw z potężnym bólem głowy, przeżywając jednocześnie wszelkie rosyjskie tortury bez większych problemów ;)

Nie dałam rady tego skończyć. Podobał mi się początek, a potem z każdą stroną mój zachwyt spadał, aż w końcu umarłam z nudów przy rozmowie na Skype kiedy ruscy agenci ich przetrzymywali. Forst musiał być chyba jakimś tytanem skoro potrafił rozwiązywać tajemnice morderstw z potężnym bólem głowy, przeżywając jednocześnie wszelkie rosyjskie tortury bez większych problemów ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po tygodniu nauki do kolokwium chciałam przeczytać coś, co nie wymaga nawet odrobiny myślenia i stwierdziłam, że Grey dla licealistek będzie idealną książką w tym celu. Ale, na Boga, nie spodziewałam się czegoś takiego!

Przede wszystkim brzydzi mnie kultywowanie zdrady w związku jako coś normalnego, a dla Tessy i jej nowych przyjaciół właśnie tym było. Chociaż, oczywiście, sama bohaterka jest przecież taka grzeczna i idealna, że ją również zdradzanie szokuje, czemu daje wyraz na samym początku poznawania nowych znajomych. No cóż, a że potem wylądowała kilka razy z Hardinem w łóżku, oddając się przeróżnym czynnościom seksualnym podczas gdy jej chłopak przyjechał do kampusu na weekend i czekał na nią w akademiku przez całą noc... tak to przecież bywa, to zupełnie normalne. Ale po co zrywać? Przecież Noah to taki miły, wrażliwy chłopiec, zerwanie z nim złamie mu serduszko!

Hardin. Już wiem jak może nazywać się chłopak z piekła rodem, którego tylko trzeba współczuć. Chamski, agresywny, pozbawiony jakiejkolwiek kultury, obrażający się bez przerwy, zbuntowany chłopiec, który swoją bucowatością postanawia ukryć przed światem dramatyczne (w jego mniemaniu) problemy rodzinne. Dziwię się, że udawało mu się poderwać jakiekolwiek dziewczyny i mieć jakichkolwiek znajomych. A tego co działo się między Hardinem a Tessą nawet nie wiem jak opisać, bo to jakiś koszmar. Oni oboje nadają się do natychmiastowego rozdzielenia i przymusowej terapii. Wzajemne wrzaski, obrażanie się, wbijanie sobie szpil, obrażanie się co chwilę, no hej, przecież to proza życia, normalne zachowanie dwóch zakochanych w sobie osób! No cóż, ja tam się cieszę, że mój związek nadaje się bardziej na słodko-pierdzący romans o niczym niż na terapię. Podziękuję za takiego koszmarnego chłopaka jak Hardin i nie dołączę do grona piszczących na samą myśl o nim dziewcząt.

Jeżeli chodzi o dialogi to jest to istna kopia Greya. Naprawdę dziwi mnie, że kobiety są tak zafascynowane seksem w czasie którego średnio 4 razy padają z ust mężczyzny słowa "Dojdź wreszcie, maleńka".

A co do oburzenia fanek tego wątpliwej jakości dzieła z powodu porównania do Greya... No cóż, i tu i tu mamy dwie głupie bohaterki - dziewice, które rumienią się, bo nigdy nawet się nie masturbowały (w momencie gdy czytelnikowi dane jest dowiedzieć się o tym mamy nawet do czynienia z takim samym dialogiem, jak oryginalnie!). Obie są pozbawione gustu co do ubrań, obie pragną pracować w wydawnictwie, obie zakochują się mrocznych mężczyznach, bogach seksu, którzy bądź co bądź chcą się dla nich zmienić. Różnica jest taka, że Hardin nie czerpie przyjemności z bicia Tessy, ale chyba czerpie przyjemność z terroryzowania jej psychicznie. A gdzie tam. Żadna inspiracja Greyem.

Czytanie tego to był dramat. Nigdy więcej.

Po tygodniu nauki do kolokwium chciałam przeczytać coś, co nie wymaga nawet odrobiny myślenia i stwierdziłam, że Grey dla licealistek będzie idealną książką w tym celu. Ale, na Boga, nie spodziewałam się czegoś takiego!

Przede wszystkim brzydzi mnie kultywowanie zdrady w związku jako coś normalnego, a dla Tessy i jej nowych przyjaciół właśnie tym było. Chociaż,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Kasacja" to jedna z tych książek, którą trudno mi ocenić. O ile sama historia jest dość wciągająca, a co najlepsze - nieprzewidywalna, o tyle styl wypowiedzi bohaterów czy nadmierne osadzenie akcji w świecie rzeczywistym nieustannie mnie drażniło. Język, którym posługuje się Chyłka jest zwyczajnie prostacki, sama bohaterka sprawiała dla mnie wrażenie kobiety zwyczajnie wrednej i niewychowanej, która swój brak zdrowej pewności siebie wylewa na całą resztę świata. Poza tym wolałabym, gdyby Mróz wykorzystał jednak nieco więcej fikcji, darując sobie powoływanie na historię matki Madzi z Sosnowca, poetki, która zamordowała wraz z chłopakiem jego rodzinę czy cytowanie Waltosia i innych autorów podręczników.

"Kasacja" to jedna z tych książek, którą trudno mi ocenić. O ile sama historia jest dość wciągająca, a co najlepsze - nieprzewidywalna, o tyle styl wypowiedzi bohaterów czy nadmierne osadzenie akcji w świecie rzeczywistym nieustannie mnie drażniło. Język, którym posługuje się Chyłka jest zwyczajnie prostacki, sama bohaterka sprawiała dla mnie wrażenie kobiety zwyczajnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytanie książek trzy dni przed egzaminem nie jest najlepszym pomysłem. Niestety, jak to zwykle bywa, właśnie w gorącym okresie przedsesyjnym przypomniałam sobie o tym, że miesiąc temu zaczęłam "Panią Noc" i wypadałoby ją skończyć. Choć książka mi się podoba, to głównie ze względu na sentyment do serii "Dary Anioła". Uważam, że pani Clare powinna już skończyć raz na zawsze ze światem Nocnych Łowców i stworzyć coś zupełnie nowego, niezwiązanego z Jace'em i Clary, których w tej książce tak irytująco gloryfikowała. "Pani Noc" powiela ten sam schemat. Znowu mamy do czynienia z bohaterami, którzy są nierozsądni, odważni i uparci. Znowu pojawia się wątek zakazanej miłości. Znowu w tym samym momencie następuje miłosny zwrot akcji, kiedy jeden bohater postanawia ranić drugiego pod pretekstem ochrony. Kiedy "Dary Anioła" pojawiły się w księgarniach, siedziałam na lekcjach z książką pod ławką i zafascynowana przewracałam kartki, nie mogąc się oderwać od postaci Jace'a, Clary i humoru jaki królował w tej serii, przynajmniej w pierwszych tomach. Teraz muszę przyznać, że ja osobiście jestem już zmęczona światem Nocnych Łowców. Liczyłam na to, że ta seria wniesie choć trochę świeżości, ale niestety, utwierdziła mnie jedynie w przekonaniu, że autorka jest pisarką schematyczną, nastawioną wyłącznie na zysk - w końcu "Dary Anioła" miały być trylogią, a rozrosły się o dodatkowe trzy tomy, a do tego pojawiła się trylogia "Mechaniczne Maszyny" opowiadająca o wydarzeniach przed wydarzeniami z "Darów Anioła". Nie neguję tego, że Cassandra Clare potrafi pisać i wciągać czytelnika. "Pani Noc" to książka lekka, wciągająca i jednocześnie zawiera w sobie namiastkę tego humoru, który uwielbiałam w pierwszej jej serii - powieść idealna do czytania między zaliczaniem kolokwiów a egzaminami. Ale czasem wypadałoby zakończyć coś z godnością. I ja czekam na dzień, kiedy Cassandra Clare skończy raz na zawsze ze światem Nocnych Łowców oraz przyjdzie do czytelników z czymś zupełnie nowym.

Czytanie książek trzy dni przed egzaminem nie jest najlepszym pomysłem. Niestety, jak to zwykle bywa, właśnie w gorącym okresie przedsesyjnym przypomniałam sobie o tym, że miesiąc temu zaczęłam "Panią Noc" i wypadałoby ją skończyć. Choć książka mi się podoba, to głównie ze względu na sentyment do serii "Dary Anioła". Uważam, że pani Clare powinna już skończyć raz na zawsze...

więcej Pokaż mimo to