-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2017-04-17
2017-04-17
Ludzkość od zawsze czegoś poszukuje… Najczęściej tym czymś jest sens wszystkiego… Przyjmuje on różne postaci… często zwany jest świętym Graalem… Nie inaczej jest z królikami… Kiedyś ich życie było nad wyraz proste. Do czasu. Pewnego dnia odkryły bowiem Niebieską Marchewkę. Niestety bardzo szybko się gdzieś zapodziała i od tego momentu króliki nie ustają w poszukiwaniu swego niebieskiego, świętego Graala, zabierając przy okazji małych czytelników na niezwykłą wyprawę poprzez czas i historię.
Razem z szalonymi królikami, które najbardziej na świecie pragną odnaleźć mityczną Niebieską Marchewkę mały czytelnik dowie się sporo o historii ludzkości, odbędzie ciekawą i pełną humoru podróż od czasów prehistorycznych, gdy na Ziemi mieszkały jeszcze dinozaury, poprzez starożytny Egipt, w którym zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu piramidy, antyczny Rzym pełen gladiatorów, czasy królów i dzielnych rycerzy, wielkie zamorskie podróże i równie wielkie geograficzne odkrycia, podbój dzikiego zachodu wypełnionego kowbojami i Indianami, rewolucję przemysłową, wojny aż po podbój kosmosu włącznie. A towarzyszyć mu będą niezwykli króliczy przyjaciele.
W poszukiwaniu Niebieskiej Marchewki, której autorem jest Sebastien Telleschi to książka do czytania, opowiadania, poszukiwania i okrywania. To wypełniona po brzegi szczegółami, opowiedziana w dowcipny sposób historia ludzkości, która bawi i uczy jednocześnie. Z tą książką nie da się nudzić. Po pierwsze ciekawe i pozytywne historie, które choć trochę przybliżają młodemu czytelnikowi jak to z tą ludzkością było. Okazuje się, że o historii można pisać tak, by dziecko ani przez chwilę nie poczuło znużenia, zapragnęło dowiedzieć się więcej i w dodatku, by uśmiech nie schodził z jego ust. Po drugie świetna zabawa w wyszukiwanie ukrytej niebieskiej marchewki oraz ćwiczenie cierpliwości i spostrzegawczości. Znalezienie ukrytej niebieskiej marchewki nie jest łatwe. Szukanie jej zaś jest nad wyraz ciekawe. Po trzecie czerpanie pełnymi garściami z barwnych, pełnych szczegółów, mega pozytywnych ilustracji zamieszczonych na sporych rozmiarów stronach. To wszystko znajdziemy w książce W poszukiwaniu Niebieskiej Marchewki. Warto po nią sięgnąć wraz z dzieckiem.
Ludzkość od zawsze czegoś poszukuje… Najczęściej tym czymś jest sens wszystkiego… Przyjmuje on różne postaci… często zwany jest świętym Graalem… Nie inaczej jest z królikami… Kiedyś ich życie było nad wyraz proste. Do czasu. Pewnego dnia odkryły bowiem Niebieską Marchewkę. Niestety bardzo szybko się gdzieś zapodziała i od tego momentu króliki nie ustają w poszukiwaniu swego...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-17
Są takie książki dla dzieci, które skierowane są przede wszystkim do dziecięcego czytelnika. To go bawią, go też uczą. To jemu dają przykład. To dla nich stworzony jest morał. Są też książki, które są skierowane i do dziecka i do jego rodzica. Ba… można odnieść wrażenie, że nawet do rodzica trochę jakby bardziej. I tak jest właśnie w książce Szopięta autorstwa Ewy Kozyry-Pawlak.
Była sobie raz rodzina, rodzina szopów praczy. Była mama szop, tata szop i były dzieci szopięta praczęta. Dnie całe spędzali rodzice szopy na praniu i sprzątaniu. Porządek i czystość były dla nich najważniejsze. Dbali rzecz jasna o swe małe szopięta… by były zawsze czyste i najedzone. Nie to jednak było dla małych szopów najważniejsze. Najbardziej bowiem chciały się bawić. Mogły oczywiście bawić się ze sobą. Dzieciom szopom zależało jednak też na tym, by to rodzice choć trochę się z nimi pobawili i to nie zważając, że mogą się wszyscy przy zabawie pobrudzić. I tak wszystkim mijał czas. Aż razu pewnego w pobliżu szopiego domu pojawiła się lisica. Spryciula porwała szopie dzieci. Chciała z nich bowiem zrobić darmowe pomoce domowe. W końcu to szopy pracze, prawda? Nie miała z nich jednak pożytku ni trochę, bo szpięta najlepiej się tylko brudziły. O żadnym sprzątaniu nie mogło być mowy. Gdy zaś szopi rodzice spostrzegli, że ich dzieci zaginęły, wpadli w rozpacz. Przestało być ważne pranie i porządek. Najważniejsze zaś stało się, by odzyskać maluchy. Bo cóż jest w życiu rodzica ważniejszego?
Zakończenia bajki Szopięta nie trzeba zdradzać. Wystarczy wspomnieć, że zakończyła się szczęśliwie. A najwięcej nauki z przygody wynieśli szopi rodzice. I chyba właśnie czytający dzieciom bajkę rodzice powinni z niej wynieść jak najwięcej… A przede wszystkim to, że nie ma nic cenniejszego niż czas spędzany, poświęcany własnemu dziecku. W dzisiejszych czasach wszyscy jesteśmy zabiegani. Rodzice chyba najbardziej. Dom, praca, przedszkole, szkoła, zajęcia dodatkowe… Całe mnóstwo obowiązków… I właśnie praca, która po prostu pożera czas. Plus dorzuciłabym do tego nowe technologie, które po prostu czas nam wszystkim pochłaniają. I w pewnym momencie zapominamy o tym, co w życiu jest najważniejsze. Nie praca… świat bez nas nie spadnie z hukiem w otchłań niebytu. Nie facebook, twitter czy inne zjadacze minut i godzin. Ważny jest czas spędzony w rodzinnym gronie. Ważna jest zabawa z dzieckiem. Ważne jest uczenie go świata. Bo kto, jak nie my? Tego zresztą warto też nauczyć swoje dziecko. Warto nauczyć rozróżniania, co ma sens, jest wartościowe, a co po latach, patrząc z perspektywy, zaliczymy do dni straconych w sposób bezsensowny bezpowrotnie.
Szopięta to książka nie tylko mądra i wartościowa poprzez zawarty w opowieści morał. To również książka po prostu ładna, można by rzecz, że wręcz urocza. Ilustracje są z jednej strony bardzo proste, a dzięki temu przystępne w odbiorze dla małego czytelnika. Z drugiej zaś są niezwykłe, gdyż wykonane niespotykaną zbyt często, o ile w ogóle, techniką. Ilustracje to zdjęcia obrazków stworzonych z kawałków materiału. Widać wyraźnie poszczególne fragmenty, niemal namacalna jest faktura, uroku dodają postrzępione niteczki. Po prostu śliczne.
Książka do czytania, oglądania i przemyślenia. Szopięta… Polecam.
Są takie książki dla dzieci, które skierowane są przede wszystkim do dziecięcego czytelnika. To go bawią, go też uczą. To jemu dają przykład. To dla nich stworzony jest morał. Są też książki, które są skierowane i do dziecka i do jego rodzica. Ba… można odnieść wrażenie, że nawet do rodzica trochę jakby bardziej. I tak jest właśnie w książce Szopięta autorstwa Ewy...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-25
Świat narzędzi jest nad wyraz fascynujący, zwłaszcza gdy jest się młodym człowiekiem a otaczający nas świat jest pełen tajemnic nieodkrytych i frapujących przedmiotów, które tylko czekają na sprawdzenie, do czego służą, jak się ich używa i jak często mogą dać świetną zabawę, nawet dziecku i nawet wtedy, gdy jest ono po prostu obserwatorem działań dorosłych.
Jeśli Twoje dziecko patrzy jak zaczarowane na młotek, piłę czy wiertarkę to książka Opowiem ci, mamo, co robią narzędzia, do której ilustracje stworzył Daniel de Latour, zaś do rysunków wiersze napisała Izabela Mikrut, jest w sam raz dla niego. Pełna zabawnych, barwnych i ciekawych ilustracji a także równie wesołych rymowanych wierszyków książka zabiera dziecko w fascynującą podróż do świata narzędzi, których w książce Opowiem ci, mamo, co robią narzędzia jest po prostu bez liku. Znajdziemy tu narzędzia zamieszkujące domowy warsztat jak choćby obcęgi, które marzą o podboju kosmosu czy drut stalowy, który jest drutem mocno zaczytanym. Razem z motyką czy wiertarką dzieci podziałają na podwórku. Wkrętak czy pistolet na farbę zabierze młodego odkrywcę do warsztatu samochodowego. Paca, wiadro i kielnia zabiorą się zaś za ciężką pracę przy ocieplaniu domu. Na tym jednak praca narzędzi wcale się nie kończy. Nieustannie mają bowiem mnóstwo do roboty i to w dodatku w wielu miejscach, często wręcz niezwykłych. Jest to oczywiście powodem ogromnej ich radości i wspaniałej zabawy.
Niemniej Opowiem ci, mamo, co robią narzędzia to nie tylko pogodne, zabawne wiersze i radosne, ciekawe dla młodego czytelnika ilustracje. To też moc fantastycznej zabawy, która kryje się w zadaniach, które młody czytelnik ma do wykonania. Stoi przed nim bowiem wyzwanie polegające na pomocy łopatce, która zagubiła się wraz z kolegami pod ziemią czy też odnalezienie aż 20 różnic pomiędzy tylko z pozoru identycznymi skrzynkami na narzędzia. Zadania te są w sam raz dostosowane do poziomu spostrzegawczości czy umiejętności logicznego myślenia małego odkrywcy. Sprawią radość i poczucie dobrze wykonanego zadania.
Jeśli zatem wraz z dzieckiem zastanawiacie się co robią narzędzia i do czego służą, chcecie radośnie i pożytecznie spędzić czas to książka Opowiem ci, mamo, co robią narzędzia jest idealnym do tego… narzędziem. Polecam.
Świat narzędzi jest nad wyraz fascynujący, zwłaszcza gdy jest się młodym człowiekiem a otaczający nas świat jest pełen tajemnic nieodkrytych i frapujących przedmiotów, które tylko czekają na sprawdzenie, do czego służą, jak się ich używa i jak często mogą dać świetną zabawę, nawet dziecku i nawet wtedy, gdy jest ono po prostu obserwatorem działań dorosłych.
Jeśli Twoje...
O tym jak wielką wartością są podróże, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Dzięki podróżom poznajemy świat, nowych ludzi, poszerzają horyzonty. Staram się podróżować jak najczęściej. Podróże są nieodzowną częścią mojego życia, czymś bez czego nie wyobrażam sobie bycia w pełni szczęśliwą. Podróże są moją wielką pasją. Nią zaś staram się zarazić moich synów i jak na razie idzie mi to całkiem dobrze.
Wspaniale jest podróżować. Wiadomo jednak, że potrzeba na to sporych nakładów finansowych i mnóstwa czasu, a nimi nie każdy może dysponować w sposób nieograniczony. Najczęściej dalsze podróże to wyjazdy wakacyjne, raz, góra dwa razy do roku. Kto jednak powiedział, że by podróżować, trzeba od razu wyjeżdżać daleko? Jednym z fajniejszych sposobów na dalekie wojaże, nawet gdy akurat nigdzie się nie wybieramy, są podróże palcem po mapie. Cieszą one bardzo małych odkrywców, zwłaszcza, gdy do poznawania nowych, nieznanych dotąd miejsc służy im ciekawa książka.
Jedną z nich jest Atlas Miast, autorstwa Martina Haake, który ukazał się właśnie nakładem Wydawnictwa Nasza Księgarnia. To pięknie wydany przewodnik dla najmłodszych, dzięki któremu dzieci będą mogły lepiej poznać aż 30 miast rozsianych po całym świecie, a pośród nich m.in. Lizbonę, Barcelonę, Londyn, Montreal, Toronto, Nowy Jork, Tokio czy Warszawę. Atlas Miast to przepięknie wydana książka, pełna barw, bardzo ciekawych i przyciągających wzrok ilustracji oraz sporej ilości wiedzy na temat prezentowanych miejsc.
W książce Atlas Miast każdemu z prezentowanych miejsc poświęcono dwie strony. Znajdziemy na nich krótką informację o odwiedzanym mieście, w tym nazwę kraju, w którym się ono znajduje, liczbę zamieszkujących miasto mieszkańców, język, którym się oni posługują. Pośród sporej ilości ilustracji, które przedstawiają charakterystyczne symbole danego miasta dzieci przeczytają (lub usłyszą z ust rodziców) wiele ciekawostek na temat słynnych mieszkańców odwiedzanej metropolii, odwiedzą znane budynki, ośrodki kultury a nawet poznają najbardziej dla danego miasta charakterystyczne zwierzęta. Przy okazji zaś wykonają całkiem sporą ilość zadań na spostrzegawczość.
Atlas Miast to książka do czytania, oglądania i opowiadania. To doskonały sposób na aktywne, mądre i jednocześnie pełne humoru spędzenie czasu z dzieckiem. Polecam.
O tym jak wielką wartością są podróże, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Dzięki podróżom poznajemy świat, nowych ludzi, poszerzają horyzonty. Staram się podróżować jak najczęściej. Podróże są nieodzowną częścią mojego życia, czymś bez czego nie wyobrażam sobie bycia w pełni szczęśliwą. Podróże są moją wielką pasją. Nią zaś staram się zarazić moich synów i jak na razie...
więcej Pokaż mimo to