rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Czasami kłamię to powieść autorstwa Alice Feeney, która tak mocno mnie wciągnęła, że nie pozwoliłam sobie na sen, dopóki nie dotarłam do końca książki. Po drodze zaś przeżyłam sporą dawkę totalnych zwrotów akcji, które sprawiały, że nie wiedziałam, co w końcu mam myśleć. Autorka zbudowała bowiem zawiłą, pokrętną wręcz historię, namieszała totalnie w klasycznym pojmowaniu dobra i zła, a u kresu powieści pozostawiła czytelnika dość mocno poruszonego, wręcz wstrząśniętego. Przeżyłam z książką prawdziwy rollercoaster uczuć. Mój sposób patrzenia na główną bohaterkę i jej historię zmieniał się wielokrotnie. Raz darzyłam ją sympatią i współczuciem, raz wprost jej nie cierpiałam. Na końcu… straciłam pewność, co jest prawdą a co kłamstwem.

Trzeba przyznać, że Alice Feeney potrafi budować napięcie i odpowiednio dawkować je swemu czytelnikowi. Polecam.

Czasami kłamię to powieść autorstwa Alice Feeney, która tak mocno mnie wciągnęła, że nie pozwoliłam sobie na sen, dopóki nie dotarłam do końca książki. Po drodze zaś przeżyłam sporą dawkę totalnych zwrotów akcji, które sprawiały, że nie wiedziałam, co w końcu mam myśleć. Autorka zbudowała bowiem zawiłą, pokrętną wręcz historię, namieszała totalnie w klasycznym pojmowaniu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Atlas miast Georgia Cherry, Martin Haake
Ocena 7,9
Atlas miast Georgia Cherry, Mar...

Na półkach: , , ,

O tym jak wielką wartością są podróże, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Dzięki podróżom poznajemy świat, nowych ludzi, poszerzają horyzonty. Staram się podróżować jak najczęściej. Podróże są nieodzowną częścią mojego życia, czymś bez czego nie wyobrażam sobie bycia w pełni szczęśliwą. Podróże są moją wielką pasją. Nią zaś staram się zarazić moich synów i jak na razie idzie mi to całkiem dobrze.
Wspaniale jest podróżować. Wiadomo jednak, że potrzeba na to sporych nakładów finansowych i mnóstwa czasu, a nimi nie każdy może dysponować w sposób nieograniczony. Najczęściej dalsze podróże to wyjazdy wakacyjne, raz, góra dwa razy do roku. Kto jednak powiedział, że by podróżować, trzeba od razu wyjeżdżać daleko? Jednym z fajniejszych sposobów na dalekie wojaże, nawet gdy akurat nigdzie się nie wybieramy, są podróże palcem po mapie. Cieszą one bardzo małych odkrywców, zwłaszcza, gdy do poznawania nowych, nieznanych dotąd miejsc służy im ciekawa książka.
Jedną z nich jest Atlas Miast, autorstwa Martina Haake, który ukazał się właśnie nakładem Wydawnictwa Nasza Księgarnia. To pięknie wydany przewodnik dla najmłodszych, dzięki któremu dzieci będą mogły lepiej poznać aż 30 miast rozsianych po całym świecie, a pośród nich m.in. Lizbonę, Barcelonę, Londyn, Montreal, Toronto, Nowy Jork, Tokio czy Warszawę. Atlas Miast to przepięknie wydana książka, pełna barw, bardzo ciekawych i przyciągających wzrok ilustracji oraz sporej ilości wiedzy na temat prezentowanych miejsc.
W książce Atlas Miast każdemu z prezentowanych miejsc poświęcono dwie strony. Znajdziemy na nich krótką informację o odwiedzanym mieście, w tym nazwę kraju, w którym się ono znajduje, liczbę zamieszkujących miasto mieszkańców, język, którym się oni posługują. Pośród sporej ilości ilustracji, które przedstawiają charakterystyczne symbole danego miasta dzieci przeczytają (lub usłyszą z ust rodziców) wiele ciekawostek na temat słynnych mieszkańców odwiedzanej metropolii, odwiedzą znane budynki, ośrodki kultury a nawet poznają najbardziej dla danego miasta charakterystyczne zwierzęta. Przy okazji zaś wykonają całkiem sporą ilość zadań na spostrzegawczość.
Atlas Miast to książka do czytania, oglądania i opowiadania. To doskonały sposób na aktywne, mądre i jednocześnie pełne humoru spędzenie czasu z dzieckiem. Polecam.

O tym jak wielką wartością są podróże, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Dzięki podróżom poznajemy świat, nowych ludzi, poszerzają horyzonty. Staram się podróżować jak najczęściej. Podróże są nieodzowną częścią mojego życia, czymś bez czego nie wyobrażam sobie bycia w pełni szczęśliwą. Podróże są moją wielką pasją. Nią zaś staram się zarazić moich synów i jak na razie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ludzkość od zawsze czegoś poszukuje… Najczęściej tym czymś jest sens wszystkiego… Przyjmuje on różne postaci… często zwany jest świętym Graalem… Nie inaczej jest z królikami… Kiedyś ich życie było nad wyraz proste. Do czasu. Pewnego dnia odkryły bowiem Niebieską Marchewkę. Niestety bardzo szybko się gdzieś zapodziała i od tego momentu króliki nie ustają w poszukiwaniu swego niebieskiego, świętego Graala, zabierając przy okazji małych czytelników na niezwykłą wyprawę poprzez czas i historię.
Razem z szalonymi królikami, które najbardziej na świecie pragną odnaleźć mityczną Niebieską Marchewkę mały czytelnik dowie się sporo o historii ludzkości, odbędzie ciekawą i pełną humoru podróż od czasów prehistorycznych, gdy na Ziemi mieszkały jeszcze dinozaury, poprzez starożytny Egipt, w którym zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu piramidy, antyczny Rzym pełen gladiatorów, czasy królów i dzielnych rycerzy, wielkie zamorskie podróże i równie wielkie geograficzne odkrycia, podbój dzikiego zachodu wypełnionego kowbojami i Indianami, rewolucję przemysłową, wojny aż po podbój kosmosu włącznie. A towarzyszyć mu będą niezwykli króliczy przyjaciele.
W poszukiwaniu Niebieskiej Marchewki, której autorem jest Sebastien Telleschi to książka do czytania, opowiadania, poszukiwania i okrywania. To wypełniona po brzegi szczegółami, opowiedziana w dowcipny sposób historia ludzkości, która bawi i uczy jednocześnie. Z tą książką nie da się nudzić. Po pierwsze ciekawe i pozytywne historie, które choć trochę przybliżają młodemu czytelnikowi jak to z tą ludzkością było. Okazuje się, że o historii można pisać tak, by dziecko ani przez chwilę nie poczuło znużenia, zapragnęło dowiedzieć się więcej i w dodatku, by uśmiech nie schodził z jego ust. Po drugie świetna zabawa w wyszukiwanie ukrytej niebieskiej marchewki oraz ćwiczenie cierpliwości i spostrzegawczości. Znalezienie ukrytej niebieskiej marchewki nie jest łatwe. Szukanie jej zaś jest nad wyraz ciekawe. Po trzecie czerpanie pełnymi garściami z barwnych, pełnych szczegółów, mega pozytywnych ilustracji zamieszczonych na sporych rozmiarów stronach. To wszystko znajdziemy w książce W poszukiwaniu Niebieskiej Marchewki. Warto po nią sięgnąć wraz z dzieckiem.

Ludzkość od zawsze czegoś poszukuje… Najczęściej tym czymś jest sens wszystkiego… Przyjmuje on różne postaci… często zwany jest świętym Graalem… Nie inaczej jest z królikami… Kiedyś ich życie było nad wyraz proste. Do czasu. Pewnego dnia odkryły bowiem Niebieską Marchewkę. Niestety bardzo szybko się gdzieś zapodziała i od tego momentu króliki nie ustają w poszukiwaniu swego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Są takie książki dla dzieci, które skierowane są przede wszystkim do dziecięcego czytelnika. To go bawią, go też uczą. To jemu dają przykład. To dla nich stworzony jest morał. Są też książki, które są skierowane i do dziecka i do jego rodzica. Ba… można odnieść wrażenie, że nawet do rodzica trochę jakby bardziej. I tak jest właśnie w książce Szopięta autorstwa Ewy Kozyry-Pawlak.

Była sobie raz rodzina, rodzina szopów praczy. Była mama szop, tata szop i były dzieci szopięta praczęta. Dnie całe spędzali rodzice szopy na praniu i sprzątaniu. Porządek i czystość były dla nich najważniejsze. Dbali rzecz jasna o swe małe szopięta… by były zawsze czyste i najedzone. Nie to jednak było dla małych szopów najważniejsze. Najbardziej bowiem chciały się bawić. Mogły oczywiście bawić się ze sobą. Dzieciom szopom zależało jednak też na tym, by to rodzice choć trochę się z nimi pobawili i to nie zważając, że mogą się wszyscy przy zabawie pobrudzić. I tak wszystkim mijał czas. Aż razu pewnego w pobliżu szopiego domu pojawiła się lisica. Spryciula porwała szopie dzieci. Chciała z nich bowiem zrobić darmowe pomoce domowe. W końcu to szopy pracze, prawda? Nie miała z nich jednak pożytku ni trochę, bo szpięta najlepiej się tylko brudziły. O żadnym sprzątaniu nie mogło być mowy. Gdy zaś szopi rodzice spostrzegli, że ich dzieci zaginęły, wpadli w rozpacz. Przestało być ważne pranie i porządek. Najważniejsze zaś stało się, by odzyskać maluchy. Bo cóż jest w życiu rodzica ważniejszego?

Zakończenia bajki Szopięta nie trzeba zdradzać. Wystarczy wspomnieć, że zakończyła się szczęśliwie. A najwięcej nauki z przygody wynieśli szopi rodzice. I chyba właśnie czytający dzieciom bajkę rodzice powinni z niej wynieść jak najwięcej… A przede wszystkim to, że nie ma nic cenniejszego niż czas spędzany, poświęcany własnemu dziecku. W dzisiejszych czasach wszyscy jesteśmy zabiegani. Rodzice chyba najbardziej. Dom, praca, przedszkole, szkoła, zajęcia dodatkowe… Całe mnóstwo obowiązków… I właśnie praca, która po prostu pożera czas. Plus dorzuciłabym do tego nowe technologie, które po prostu czas nam wszystkim pochłaniają. I w pewnym momencie zapominamy o tym, co w życiu jest najważniejsze. Nie praca… świat bez nas nie spadnie z hukiem w otchłań niebytu. Nie facebook, twitter czy inne zjadacze minut i godzin. Ważny jest czas spędzony w rodzinnym gronie. Ważna jest zabawa z dzieckiem. Ważne jest uczenie go świata. Bo kto, jak nie my? Tego zresztą warto też nauczyć swoje dziecko. Warto nauczyć rozróżniania, co ma sens, jest wartościowe, a co po latach, patrząc z perspektywy, zaliczymy do dni straconych w sposób bezsensowny bezpowrotnie.

Szopięta to książka nie tylko mądra i wartościowa poprzez zawarty w opowieści morał. To również książka po prostu ładna, można by rzecz, że wręcz urocza. Ilustracje są z jednej strony bardzo proste, a dzięki temu przystępne w odbiorze dla małego czytelnika. Z drugiej zaś są niezwykłe, gdyż wykonane niespotykaną zbyt często, o ile w ogóle, techniką. Ilustracje to zdjęcia obrazków stworzonych z kawałków materiału. Widać wyraźnie poszczególne fragmenty, niemal namacalna jest faktura, uroku dodają postrzępione niteczki. Po prostu śliczne.

Książka do czytania, oglądania i przemyślenia. Szopięta… Polecam.

Są takie książki dla dzieci, które skierowane są przede wszystkim do dziecięcego czytelnika. To go bawią, go też uczą. To jemu dają przykład. To dla nich stworzony jest morał. Są też książki, które są skierowane i do dziecka i do jego rodzica. Ba… można odnieść wrażenie, że nawet do rodzica trochę jakby bardziej. I tak jest właśnie w książce Szopięta autorstwa Ewy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kiedy za oknem szaro, buro, zimo i ponuro, warto wybrać się w podróż, nawet jeśli miałaby to być wyłącznie podróż palcem po mapie. Warto odwiedzić ciekawe, dotąd nieznane miejsca. Warto o świecie, jego najdalszych, a nawet najbliższych zakątkach, dowiedzieć się czegoś nowego, z całą pewnością również ciekawego. Warto w taką podróż udać się również z dzieckiem. Warto pokazać mu piękny i bardzo interesujący świat, nawet jeśli właśnie siedzimy na swej własnej, prywatnej kanapie a za oknem pada listopadowy deszcz bądź prószy pierwszy śnieg.

By podróż była ciekawa, pasjonująca i rozwijająca, warto mieć do tego ciekawą mapę. Nie może być to jednak zwykła mapa jakich w atłasach znaleźć można wiele. By podróż była interesująca dla naszego dziecka, dawała mu sporo dziecięcej radości i pozytywnie wpływała na jego rozwój, wzbogaciła jego wiedzę, musi być to mapa idealnie dopasowana do jego poznawczych potrzeb.

Dziś chcę zatem zaproponować Wam mapę i podróż dookoła świata, które zostały stworzone z myślą o młodych, żądnych przygód podróżnikach. Za tę niezwykłą podróż odpowiedzialna jest Nikola Kucharska, której książka Podróż dookoła świata. Północ-południe. Wschód-zachód ukazała się niedawno nakładem Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

Podróż dookoła świata. Północ-południe. Wschód-zachód to wciągająca podróż palcem po mapie, poprzez kontynenty, morza, oceany, rzeki… To ogromna ilość informacji, które przyswajamy podczas dwóch wypraw wzdłuż i wszerz świata, w które ruszają dwie sympatyczne rodziny, główni bohaterowie tej niezwykłej książki. Jedna z nich podróżuje z północy na południe. To podróżnicy, którzy nie boją się ryzyka i prawdziwej przygody. Wraz z nimi w podróż ruszamy zaczynając przygodę z książką od jej pierwszej strony. Gdy zaś odwrócimy książkę i zaczniemy wertować strony od tyłu, poznamy sympatyczną rodzinkę, która woli bardziej zorganizowane wycieczki. Z nią świat poznamy podróżując ze wschodu na zachód.

Podróż dookoła świata. Północ-południe. Wschód-zachód to książka do oglądania, czytania (ma formę komiksu) i dyskutowania. Młodzi podróżnicy wraz z jej bohaterami poznają nie tylko świat od strony geograficznej czy przyrodniczej, zagłębiają się również w kulturę odwiedzanych miejsc czy dowiadują się wielu ciekawostek z historii danych terenów czy mieszkających tam ludzi. Informacji jest po prostu mnóstwo. Forma przekazu jest zaś dość prosta i niejednokrotnie okraszona dowcipem. Na kartach książki odnajdziemy również sporo zadań do wykonania, które z pewnością mocno zaabsorbują młodych odkrywców.

Wydana w twardej oprawie, pozwalająca oglądać świat w sposób tradycyjny – strona po stronie, jak również dająca możliwość rozłożenia i stworzenia długiej mapy, do oglądania na przykład na podłodze książka Podróż dookoła świata. Północ-południe. Wschód-zachód to spora dawka wiedzy jak i wyśmienitej zabawy. Nie jest to jednak książka dla dzieci najmłodszych. Jej forma, szata graficzna i ogromna ilość informacji najlepiej sprawdzi się u dzieci co najmniej 6-7 letnich. Polecam.

Kiedy za oknem szaro, buro, zimo i ponuro, warto wybrać się w podróż, nawet jeśli miałaby to być wyłącznie podróż palcem po mapie. Warto odwiedzić ciekawe, dotąd nieznane miejsca. Warto o świecie, jego najdalszych, a nawet najbliższych zakątkach, dowiedzieć się czegoś nowego, z całą pewnością również ciekawego. Warto w taką podróż udać się również z dzieckiem. Warto pokazać...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Opowiem ci, mamo, co robią narzędzia Izabela Mikrut, Daniel de Latour
Ocena 7,5
Opowiem ci, ma... Izabela Mikrut, Dan...

Na półkach: , , , ,

Świat narzędzi jest nad wyraz fascynujący, zwłaszcza gdy jest się młodym człowiekiem a otaczający nas świat jest pełen tajemnic nieodkrytych i frapujących przedmiotów, które tylko czekają na sprawdzenie, do czego służą, jak się ich używa i jak często mogą dać świetną zabawę, nawet dziecku i nawet wtedy, gdy jest ono po prostu obserwatorem działań dorosłych.

Jeśli Twoje dziecko patrzy jak zaczarowane na młotek, piłę czy wiertarkę to książka Opowiem ci, mamo, co robią narzędzia, do której ilustracje stworzył Daniel de Latour, zaś do rysunków wiersze napisała Izabela Mikrut, jest w sam raz dla niego. Pełna zabawnych, barwnych i ciekawych ilustracji a także równie wesołych rymowanych wierszyków książka zabiera dziecko w fascynującą podróż do świata narzędzi, których w książce Opowiem ci, mamo, co robią narzędzia jest po prostu bez liku. Znajdziemy tu narzędzia zamieszkujące domowy warsztat jak choćby obcęgi, które marzą o podboju kosmosu czy drut stalowy, który jest drutem mocno zaczytanym. Razem z motyką czy wiertarką dzieci podziałają na podwórku. Wkrętak czy pistolet na farbę zabierze młodego odkrywcę do warsztatu samochodowego. Paca, wiadro i kielnia zabiorą się zaś za ciężką pracę przy ocieplaniu domu. Na tym jednak praca narzędzi wcale się nie kończy. Nieustannie mają bowiem mnóstwo do roboty i to w dodatku w wielu miejscach, często wręcz niezwykłych. Jest to oczywiście powodem ogromnej ich radości i wspaniałej zabawy.

Niemniej Opowiem ci, mamo, co robią narzędzia to nie tylko pogodne, zabawne wiersze i radosne, ciekawe dla młodego czytelnika ilustracje. To też moc fantastycznej zabawy, która kryje się w zadaniach, które młody czytelnik ma do wykonania. Stoi przed nim bowiem wyzwanie polegające na pomocy łopatce, która zagubiła się wraz z kolegami pod ziemią czy też odnalezienie aż 20 różnic pomiędzy tylko z pozoru identycznymi skrzynkami na narzędzia. Zadania te są w sam raz dostosowane do poziomu spostrzegawczości czy umiejętności logicznego myślenia małego odkrywcy. Sprawią radość i poczucie dobrze wykonanego zadania.

Jeśli zatem wraz z dzieckiem zastanawiacie się co robią narzędzia i do czego służą, chcecie radośnie i pożytecznie spędzić czas to książka Opowiem ci, mamo, co robią narzędzia jest idealnym do tego… narzędziem. Polecam.

Świat narzędzi jest nad wyraz fascynujący, zwłaszcza gdy jest się młodym człowiekiem a otaczający nas świat jest pełen tajemnic nieodkrytych i frapujących przedmiotów, które tylko czekają na sprawdzenie, do czego służą, jak się ich używa i jak często mogą dać świetną zabawę, nawet dziecku i nawet wtedy, gdy jest ono po prostu obserwatorem działań dorosłych.

Jeśli Twoje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Z początkiem września, zaledwie trzy tygodnie temu, rozpoczął się kolejny rok szkolny. Szkoły zapełniły się uczniami. Przedszkola zaś powitały w swych progach przedszkolaków. Dla części dzieciaków jest to kolejny rok edukacji przedszkolnej. Dla części zaś przedszkole to zupełna nowość, coś zupełnie nieznanego. Dla trzy czy czterolatka przedszkole to świat nieodkryty, który może odrobinę nawet przerażać. Wiadomo przecież, że nieznane budzi zaciekawienie, może jednak napawać odrobinę lękiem, zwłaszcza gdy z nieznanym ma zmierzyć się młody człowiek.

Warto zatem dziecko w adaptacji przedszkolnej wspomóc. Warto podsunąć mu książkę, która nie tylko pokaże, że strach ma tylko wielkie oczy, ale i da mu sporo radości i zabawy. Warto zatem sięgnąć po książkę Rok w przedszkolu, której autorem jest Przemysław Liput. Książka ta, to dwanaście barwnych i pełnych uśmiechu rozkładówek, z których młody czytelnik dowie się jak wygląda rok szkolny, miesiąc po miesiącu spędzone w przedszkolu. To zabawa połączona z nauką.

Naszemu dziecku towarzyszyć będą pogodne, rozgadane i pełne energii przedszkolaki czyli m.in. bliźniaczki Julka i Zuzia, Maks, który najbardziej interesuje się dinozaurami czy Aleks, który najbardziej lubi przebywać w domu, ale mimo to lubi przedszkole, w którym otuchy dodaje mu poduszka bezpieczeństwa i siostra Tosia. Oprócz nich do przedszkola chodzi również gromadka innych, radosnych przedszkolaków. Nad całym zaś roześmianym towarzystwem pieczę sprawuje pani Ania, wychowawczyni a także pan Marcel czyli przedszkolna złota rączka, któremu w pracy towarzyszy pies Bazyl. Przedszkolaki pod czujnym okiem swoich opiekunów w przedszkolu spędzają czas radośnie na zabawie i nauce. Czeka je pasowanie na przedszkolaka, zabawa w Halloween, Święto Niepodległości, przygotowania do Bożego Narodzenia czy m.in. Dzień Babci i Dziadka.

Rok w przedszkolu to nie tylko zapoznanie dziecka z tym, co czeka je w przedszkolu. To mnóstwo zabawy, która pomoże w rozwoju dziecięcej spostrzegawczości czy rozwinie umiejętność opowiadania. Przypadnie zatem do gustu nie tylko maluchom rozpoczynającym czy dopiero mającym przed sobą edukację przedszkolną, ale i tym, które doskonale znają przedszkole i już w jego murach z radością spędzają czas ucząc się i bawiąc. Polecam.

Z początkiem września, zaledwie trzy tygodnie temu, rozpoczął się kolejny rok szkolny. Szkoły zapełniły się uczniami. Przedszkola zaś powitały w swych progach przedszkolaków. Dla części dzieciaków jest to kolejny rok edukacji przedszkolnej. Dla części zaś przedszkole to zupełna nowość, coś zupełnie nieznanego. Dla trzy czy czterolatka przedszkole to świat nieodkryty, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tam gdzie człowiek, tam i literatura erotyczna… jej elementy oraz pełne formy możemy znaleźć praktycznie w każdym okresie literackim… Erotyzm skrywa się w Biblii, erotyzm ekscytuje starożytną Grecję, erotyzm sączy się w średniowiecznych mrokach, erotyzm oświeca… Do niedawna zdawał się ździebko zapomniany… Był, lecz nie odgrywał aż tak ważnej roli… Często przybierał formę tanich romansideł sprzedawanych w kioskach… Za sprawą jednej powieści i jednej pisarki rozkwitł na nowo w XXI w. i obecnie przeżywa prawdziwy renesans… Nie wszystkie powieści wpisujące się w ten gatunek są warte uwagi czytelnika. Trafiają się jednak prawdziwe perełki. Czy Amber… jest jedną z nich?

Amber to młoda dziewczyna, zaledwie dziewiętnastoletnia studentka, bardzo doświadczona przez życie, bardzo skrzywdzona, która nie potrafi uporać się z przeszłością w inny sposób niż poprzez alkohol i seks. Pewnego dnia na jej drodze stają dwaj mężczyźni, dwaj kompletnie odmienni a jednocześnie dokładnie tak samo pociągający. Jeden zdaje się uosobieniem ciemnej strony mocy. Zdaje się być mroczny i niebezpieczny, pewny siebie, arogancki i nie przebierający w słowach. Drugi zaś na pierwszy rzut oka jest jego kompletnym przeciwieństwem. Wydaje się być uosobieniem delikatności, wręcz rycerskości. Obaj zdobywają serce… a właściwie pożądanie pogubionej w swych uczuciach Amber. Czy młoda studentka wybierze tego, który jest w stanie spełnić jej wszystkie erotyczne pragnienia a równocześnie zdobędzie jej uczucie?

Amber autorstwa Gail McHugh to kolejna powieść, która wpisuje się w nurt literatury erotycznej. To dość pikantna i śmiała opowieść o młodych ludziach, którzy bez skrępowania spełniają swe erotyczne fantazje. Książka, choć wprost kipiąca erotyzmem, nie jest w żadnej mierze wulgarna. Nie jest również w najmniejszym stopniu infantylna. Jest to kawałek całkiem dobrej literatury erotycznej, która potrafi podnieść ciśnienie krwi. Wątek trójkąta uczuciowo-erotycznego młodych ludzi jest bardzo dobrze poprowadzony i powieść nie zawodzi czytelnika, który oczekuje lektury ekscytującej i pozbawionej pruderii. Niestety wątki obyczajowe czy nawet sensacyjne książki są przez autorkę przerysowane, a przez to stają się nieprzekonywujące, a nawet trochę irytujące. Brak im głębi a jednocześnie są momentami aż nadto skomplikowane. Zupełnie niepotrzebnie. Niemniej, jeśli zależy Wam na erotycznej stronie powieści, nie będziecie zawiedzeni.

Tam gdzie człowiek, tam i literatura erotyczna… jej elementy oraz pełne formy możemy znaleźć praktycznie w każdym okresie literackim… Erotyzm skrywa się w Biblii, erotyzm ekscytuje starożytną Grecję, erotyzm sączy się w średniowiecznych mrokach, erotyzm oświeca… Do niedawna zdawał się ździebko zapomniany… Był, lecz nie odgrywał aż tak ważnej roli… Często przybierał formę...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zeszytowy trening mowy, czyli ćwiczenia logopedyczne dla dzieci Marta Galewska-Kustra, Joanna Kłos
Ocena 8,0
Zeszytowy tren... Marta Galewska-Kust...

Na półkach: , , , ,

Nauka mowy to jeden z najważniejszych etapów rozwoju każdego człowieka. Każdy rodzic z niecierpliwością oczekuje pierwszych słów swego potomka. Pierwsze mama i tata …. nawet wcześniejsze gaworzenie każdy rodzic uważa za coś wspaniałego. Z czasem zasób słownictwa naszych dzieci się poszerza. Pojedyncze słowa zmieniają się w zdania. Najpierw proste, z czasem coraz bardziej złożone. Jako rodzice zaczynamy się coraz dokładniej wsłuchiwać w każde słowo i analizować czy nasze dziecko w sposób prawidłowy wymawia wszystkie głoski, zwłaszcza że język polski do najłatwiejszych języków nie należy.

Jeśli zastanawiamy się bądź mamy wątpliwości czy sztuka prawidłowej wymowy głosek nie jest obca naszemu dziecku, to warto sięgnąć po książkę Zeszytowy trening mowy czyli ćwiczenia logopedyczne dla dzieci autorstwa Marty Galewskiej-Kustry z ilustracjami Joanny Kłos. To publikacja skierowana do rodziców i ich dzieci, która stanowi również świetne wsparcie dla pracy logopedów, pedagogów i nauczycieli pracujących z dziećmi.

Zeszytowy trening mowy czyli ćwiczenia logopedyczne dla dzieci to zawarte na kilkudziesięciu stronach ćwiczenia logopedyczne podzielone pod względem wieku dziecka i stopnia trudności zadania. Ćwiczenia skierowane są do dzieci w wieku czterech i pięciu lat. Mają sprawdzić prawidłowość wymawiania przez dziecko takich głosek jak m.ni. k, g, l, ś, ź, ć, dż, s, z, c, dz, sz czy ż czyli tych, których wymowa może w rozwoju mowy dziecka sprawiać i sprawia szczególną trudność.

Zeszytowy trening mowy czyli ćwiczenia logopedyczne dla dzieci to ćwiczenia logopedyczne, które z pewnością zaciekawią dzieci, rozbawią je i sprawią, że praca nad prawidłową wymową będzie prawdziwą przyjemnością. Ćwiczenia zaproponowane przez autorkę to zabawa i nauka, które w równym stopniu angażują dzieci i ich rodziców. Mama czy tata stają się koordynatorem zabawy a dzieci jej radosnym wykonawcą. Każde ćwiczenie zawiera również wskazówki dla rodzica, jak w sposób prawidłowy powinno ono przebiegać, na co zwrócić uwagę i co powinno rodzica niepokoić a także skłonić go do wizyty wraz z dzieckiem u logopedy.

Zeszytowy trening mowy czyli ćwiczenia logopedyczne dla dzieci to książka, która powinna przypaść do gustu zarówno dzieciom, jak i ich rodzicom. Rodzicom pozwoli na kontrolę czy rozwój wymowy dziecka przebiega w sposób prawidłowy. Dziecku zaś da mnóstwo dobrej, radosnej i ciekawej zabawy a także zapewni dobrze spędzony czas z rodzicami. Z pewnością będę z książki jeszcze wielokrotnie korzystać wraz z moimi synami. Polecam.

Nauka mowy to jeden z najważniejszych etapów rozwoju każdego człowieka. Każdy rodzic z niecierpliwością oczekuje pierwszych słów swego potomka. Pierwsze mama i tata …. nawet wcześniejsze gaworzenie każdy rodzic uważa za coś wspaniałego. Z czasem zasób słownictwa naszych dzieci się poszerza. Pojedyncze słowa zmieniają się w zdania. Najpierw proste, z czasem coraz bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Willem odzyskuje przytomność w paryskim szpitalu. Został dotkliwie pobity. Jest oszołomiony, nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Ma przeczucie, że właśnie omija go coś ważnego, że musi do kogoś wrócić, nim będzie za późno. Nie pamięta jednak, co to lub kto to miał być. W jego głowie kołaczą zaś dwa słowa… podwójne szczęście.

Willem powoli przypomina sobie to, co wydarzyło się przed wypadkiem. Lulu… a właściwie nie Lulu… To dziewczyna, którą zostawił samą, do której nie wrócił… której nawet prawdziwego imienia nie zna. Postanawia ją odnaleźć. Ale jak znaleźć kogoś bez imienia? Nie poddaje się jednak, choć sprawa zdaje się z góry przegrana… Ale czy tak naprawdę Willem szuka Lulu? Poharatany emocjonalnie, z mnóstwem niezałatwionych spraw, okaleczony, wiecznie uciekający od przeszłości i przyszłości, wiodący życie nomada, bez swego kraju, bez domu, bez rodziny musi najpierw poukładać własne życie, wyjaśnić wszelkie nieporozumienia, spróbować odbudować dawno zerwane więzi. Bez tego nie odnajdzie siebie… nie odnajdzie też Lulu… Czy mu się to uda?

Ten jeden rok to kontynuacja powieści Ten jeden dzień autorstwa Gayle Forman. Tym razem dalsze losy Willema i Lulu, a właściwie praktycznie wyłącznie chłopaka, poznajemy z jego perspektywy. To jego historia, jego życie, jego sprawy do poukładania. I przyznam się Wam, że w porównaniu do Tego jednego dnia zostałam w opowieść Willema wciągnięta od samego początku. Zaskoczyło mnie samą jak pozytywnie tę książkę przyjęłam, jak dobre wrażenie zrobiła na mnie od pierwszych swych stron. Co prawda opowieść miejscami wydawała mi się mocno przerysowana, przekoloryzowana… niemniej doskonale przy niej spędzało mi się czas. Bardzo polubiłam głównego bohatera, potrafiłam wczuć się w targające nim nieustannie emocje. Kibicowałam mu na drodze do odnalezienia siebie i swej życiowej drogi.

Ten jeden rok to książka dobrze skrojona, którą czyta się z niekłamaną przyjemnością. Jest odrobinę bajkowa, ciut nieprawdziwa, niemniej nie odbiera to przyjemności lektury. To książka bardziej młodzieżowa, choć i taka dojrzała trzydziestka jak ja również widzi jej urok. Jeśli macie ochotę na lekką lekturę z nutą życiowych przemyśleń, wówczas Ten jeden rok to książka w sam raz dla Was. Polecam.

Willem odzyskuje przytomność w paryskim szpitalu. Został dotkliwie pobity. Jest oszołomiony, nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Ma przeczucie, że właśnie omija go coś ważnego, że musi do kogoś wrócić, nim będzie za późno. Nie pamięta jednak, co to lub kto to miał być. W jego głowie kołaczą zaś dwa słowa… podwójne szczęście.

Willem powoli przypomina...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Sporo ostatnio czytam mojemu synkowi książek i coraz więcej czytam wraz z nim. Wybiera książeczkę a ja zamieniam się w maszynę do czytania, mój synek w maszynkę do słuchania. Czasem bardziej aktywnie włącza się w czytanie. Komentuje obrazki, zaczyna sam układać do nich historie. Do tej pory wśród czytanych przez nas książek nie było polskich legend. Zmieniło się to za sprawą książki Legendy polskie dla dzieci w obrazkach autorstwa Nikoli Kucharskej.
Legenda o Warsie i Sawie, o Piaście i postrzyżynach Ziemowita, o Bazyliszku, o Piernikach Toruńskich, o Księciu Popielu i myszach, o Złotej kaczce, w końcu o Smoku Wawelskim to opowieści znane mi od wczesnego dzieciństwa. Kiedyś miałam nawet nagrane część z nich na winylowej płycie i z uporem maniaka słuchałam je raz za razem. Cieszę się zatem, że i mój synek oprócz wszystkich tych pięknych bajek bardziej lub mniej światowych może poznać piękne, polskie legendy.
Nikola Kucharska opowiada je zaś w formie bardzo przystępnej dla młodego czytelnika, ograniczając do minimum ich okrucieństwo i dramatyzm. Pozostaje przede wszystkim ciekawa historia, osadzona w rodzimych klimatach, mądre przesłanie, pozostają ważne dla dziecięcego rozwoju emocjonalnego wartości. Jest ciekawa historia i bardzo dobra zabawa. Każda z historii jest bardzo zwięźle opowiedziana, w prosty, przystępny dla dziecka sposób a następnie zaczyna się moc zabawy, bo kolejne strony książki odkrywają kolejne historie, których snucie należy zarówno do dziecka jak i rodzica. Dziecko wodząc po kolejnych krokach na planszach staje się bajarzem, opowiada historię samo od nowa lub razem z rodzicem, utrwala sobie usłyszaną wcześniej treść, może również coś od siebie dodać. Legenda ożywa, staje się ruchoma, zależna od dziecięcej spostrzegawczości a także fantazji. Do mnie i synka bardzo ta książka przemawia, działa na wyobraźnię i cieszy oczy. Polecam.

Sporo ostatnio czytam mojemu synkowi książek i coraz więcej czytam wraz z nim. Wybiera książeczkę a ja zamieniam się w maszynę do czytania, mój synek w maszynkę do słuchania. Czasem bardziej aktywnie włącza się w czytanie. Komentuje obrazki, zaczyna sam układać do nich historie. Do tej pory wśród czytanych przez nas książek nie było polskich legend. Zmieniło się to za...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Moje książeczki. Księga pierwsza Adam Bahdaj, Helena Bechlerowa, Hanna Januszewska, Ada Kopcińska-Niewiadomska, Mirosław Pokora, Anna Świrszczyńska
Ocena 7,9
Moje książeczk... Adam Bahdaj, Helena...

Na półkach: , , ,

Po ogromnym sukcesie jaki stanowiła seria Poczytaj mi mamo przyszła pora na wskrzeszenie i oddanie w ręce kolejnych pokoleń serii, która swą świetność przeżywała wiele lat temu. Historie opowiedziane pod szyldem Moje książeczki, bo o tej serii tu mowa, po raz pierwszy ujrzały światło dzienne w końcu lat 50 XX w. Wtedy to czarny kot w czerwonych butach po raz pierwszy zawładnął dziecięcą wyobraźnią. Czy i teraz jest w stanie nieść radość i mądrość kolejnym pokoleniom dzieciaków?
Moje książeczki. Księga pierwsza odpowiadają na to pytanie w sposób jednoznaczny. Historie, które pobudzały wyobraźnię najpierw naszych rodziców, potem naszą i uczyły nas sporo, niosąc ze sobą uniwersalne, ponadczasowe wartości, nie straciły wraz z upływem czasu niczego i są znakomitą propozycją dla naszych dzieci i wnuków pierwszych swych czytelników.
W pierwszej części tej serii przeczytamy my i nasze dzieci o spełniających się marzeniach w opowieści o Koniczynie pana Floriana, o walce z własnymi słabościami w historii o Podróży w nieznane, o radości bycia i życia w bajce O wesołej Ludwiczce, o niezwykłym życiu zwykłego psa w Prawie wszystkie przygody Zuzanny, o dobrym zachowaniu w Zajączku z rozbitego lusterka, o sile przyjaźni i dobrych uczynkach w opowieści o Wielkim wyścigu oraz tym, co najcenniejsze w Złotym koszyczku.
Wszystkie te bajki i opowiastki napisane pięknym językiem mówią o wartościach, których czas się zwyczajnie nie ima i które nawet po wielu latach pozostają nadal aktualne. To opowieści niosące ze sobą ciekawą i jednocześnie mądrą i pouczającą treść. Historie niezwykłe i bardziej codzienne powinny młodemu czytelnikowi przypaść do gustu, pobudzić jego fantazję a także dać lekcję tego, co w życiu jest ważne, jak należy postępować i czego się wystrzegać. Nie sposób też nie wspomnieć o ilustracjach. To wersje oryginalne, pozbawione współczesnego lukru i słodyczy. To powrót do przeszłości w bardzo dobrym stylu, tak innym niż współczesny i może właśnie dzięki temu jeszcze mocniej przemawiającym do dziecięcej wyobraźni. Warto na tę serię zwrócić uwagę. Polecam.

Po ogromnym sukcesie jaki stanowiła seria Poczytaj mi mamo przyszła pora na wskrzeszenie i oddanie w ręce kolejnych pokoleń serii, która swą świetność przeżywała wiele lat temu. Historie opowiedziane pod szyldem Moje książeczki, bo o tej serii tu mowa, po raz pierwszy ujrzały światło dzienne w końcu lat 50 XX w. Wtedy to czarny kot w czerwonych butach po raz pierwszy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Pan Tygrys żył sobie do niedawna w mieście. Jego życie było w pełni ustabilizowane, przewidywalne i aż nazbyt uprzejme. Chodził ubrany, na dwóch łapach, zajmował mieszkanie jak każdy. Pewnego dnia jednak całe to jego ułożone życie zaczęło go mocno uwierać. Postanowił coś z tym zrobić. Pierwszym krokiem był powrót do typowego dla tygrysów oglądania świata z pozycji czterech łap. Już to wzbudziło podejrzenie i niepokój innych zwierzęcych, ucywilizowanych mieszkańców miasta. Pan Tygrys nie poprzestał jednak na tym. Poszedł o wiele dalej … zupełnie zdziczał i zamieszkał w dziczy. Początkowo poczuł szczęście… Później dopadła go tęsknota. Gdy zaś postanowił wrócić do swego miasta i przyjaciół, z radością odkrył, że świat w końcu wrócił do normy i wszystkie dzikie zwierzęta stały się w końcu … dzikie.

Pan Tygrys dziczeje to kolejna po Dzieci to koszmarne zwierzątka domowe książka Peter’a Brown’a, którą wraz z synkiem dane nam było przeczytać. To pełna dowcipu opowieść o tym, że nie warto zmieniać swej natury, nie warto udawać kogoś innego byleby tylko kogoś zadowolić, spełnić pokładane w nas nadzieje, spełnić oczekiwania. To mądra opowiastka dla najmłodszych, że nie zawsze to, co uważają inni jest dla nas samych najlepsze i nie warto zawsze postępować tak, jak chce tego tłum. Warto być sobą, spełniać swe marzenia, jednocześnie nie krzywdząc innych. To książka dająca do myślenia i dzieciom i ich rodzicom. Napisana w prosty, przystępny a do tego zabawny sposób rozbawi nasze pociechy i sporo je nauczy. My, rodzice powinniśmy sobie też wziąć ją mocno do serca i nie realizować na siłę w naszych dzieciach nas samych a pozwolić im dokonywać nawet tych najmniejszych wyborów. Polecam.

Pan Tygrys żył sobie do niedawna w mieście. Jego życie było w pełni ustabilizowane, przewidywalne i aż nazbyt uprzejme. Chodził ubrany, na dwóch łapach, zajmował mieszkanie jak każdy. Pewnego dnia jednak całe to jego ułożone życie zaczęło go mocno uwierać. Postanowił coś z tym zrobić. Pierwszym krokiem był powrót do typowego dla tygrysów oglądania świata z pozycji czterech...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Z muchą na luzie ćwiczymy buzie, czyli zabawy logopedyczne dla dzieci Marta Galewska-Kustra, Joanna Kłos
Ocena 7,4
Z muchą na luz... Marta Galewska-Kust...

Na półkach: , , , ,

Mucha Fefe to mucha jakich wiele … Nie wróć. Ta jednak jest niezwykła, nosi bowiem muszkę. Taka z niej elegantka. A w dodatku mucha Fefe podbija po prostu świat. Jest to multispecjalistka. Jest strażaczką, wygrała kiedyś wyścig z samolotem, uwielbia jazdę samochodem, och … bywa zakochana i na randki chodzi do kina, ujeżdża groźnego psa, biega w maratonach, lata balonem, no i pięknie śpiewa. W dodatku Fefe chodzi do przedszkola i uwielbia łasuchować. Ale czy to wszystko prawda? Czy jedna mała mucha w muszce może aż tyle? A może to tylko dobry sen muchy Fefe?

Z muchą na luzie ćwiczymy buzie czyli zabawy logopedyczne dla dzieci autorstwa Marty Galewskiej-Kustry, z pięknymi i dowcipnymi ilustracjami Joanny Kłos to książka, która przypadnie do gustu zarówno dzieciom, jak i ich rodzicom. To zabawna historyjka o przygodach niezwykłej-zwykłej muchy, która bawi, pobudza wyobraźnię i pomaga dzieciom i ich rodzicom w pracy nad aparatem artykulacyjnym. Praca nad aparatem artykulacyjnym czyli praca nad odpowiednimi ruchami narządów artykulacyjnych jest bowiem pierwszym krokiem na drodze do prawidłowej wymowy. Zanim dziecko zacznie pracę nad prawidłową wymową poszczególnych głosek, musi przede wszystkim ćwiczyć ruchomość tych narządów. Wówczas daje to zadowalający efekt w postaci prawidłowej wymowy.

Książeczka uczy poprzez zabawę. Każdej nowej przygodzie muchy Fefe towarzyszą zadania przeznaczone zarówno dla dzieci, jak i ich rodziców, które w prosty i przyjemny dla naszych maluchów sposób pomogą im w usprawnieniu aparatu mowy. To bardzo pomocna i jednocześnie zabawna oraz pouczająca książka. W dodatku piękne i dowcipne ilustracje bardzo podnoszą jej atrakcyjność. Nasze dzieci będą po prostu zachwycone i nawet nie odczują jak ważną i sporą pracę do tego wykonują. Zdecydowanie polecam Z muchą na luzie ćwiczymy buzie czyli zabawy logopedyczne dla dzieci.

Mucha Fefe to mucha jakich wiele … Nie wróć. Ta jednak jest niezwykła, nosi bowiem muszkę. Taka z niej elegantka. A w dodatku mucha Fefe podbija po prostu świat. Jest to multispecjalistka. Jest strażaczką, wygrała kiedyś wyścig z samolotem, uwielbia jazdę samochodem, och … bywa zakochana i na randki chodzi do kina, ujeżdża groźnego psa, biega w maratonach, lata balonem, no...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Allyson dopiero co ukończyła szkołę średnią. Już za chwilę wyjedzie na studia, by rozpocząć naukę, która ma zostać zwieńczona otrzymaniem dyplomu doktora medycyny. Jeszcze przez krótki czas może się jednak cieszyć beztroską wakacji. W nagrodę za bardzo dobre wyniki w nauce i wzorowe ukończenie szkoły średniej rodzice dają jej w prezencie wycieczkę dookoła Europy. Allyson ma szansę odwiedzić najważniejsze miejsca starego kontynentu. Wycieczka jest udana. Jednak dziewczyna nie jest szczęśliwa. W jej odczuciu wycieczka nie jest tym, czego oczekiwała. W dodatku nie udało się jej odwiedzić Paryża, o którym marzyła. Ale nie tylko to sprawia, że nie czuje się szczęśliwa. Całe jej życie zdaje się nie być takie, jak powinno… Wszystko jednak w jednym, krótkim momencie się zmienia…

Willem, przypadkowo spotkany aktor z ulicznej trupy sprawia, że Allyson przeżywa najwspanialszą i jednocześnie najbardziej dramatyczną przygodę swego życia. 24 godziny spędzone w Paryżu, w towarzystwie praktycznie nieznajomego sprawiają, że zaczyna ona zupełnie inaczej patrzeć na świat, swych rodziców, łączące ją z nimi więzi i swe oczekiwania wobec samej siebie. Droga do poznania siebie i zadecydowania, co jest najważniejsze nie jest jednak łatwa. Czy Allyson odnajdzie siebie i zacznie w końcu żyć przede wszystkim spełniając swe własne oczekiwania? I jaką rolę w tym odegra Willem? Sprawdźcie…

Ten jeden dzień to kolejna po Zostań, jeśli kochasz i Wróć, jeśli pamiętasz książka autorstwa Gayle Forman, którą dane mi było przeczytać. Przyznać muszę, że początkowo nijak nie potrafiłam przekonać się do tej historii. Irytowała mnie główna bohaterka, irytowała cała jej życiowa sytuacja i podejmowane decyzje. Niemniej doszłam do takiego momentu, gdy opowieść Gayle Forman mnie wciągnęła i już nie potrafiłam się od niej oderwać.

Historia przemiany młodej, dopiero wkraczającej w dorosłość dziewczyny, w kobietę, która potrafi wskazać czego pragnie i która nie boi się po to sięgnąć zdobyła mojej serce. Autorka przekonała mnie i zaintrygowała, a nawet dała do myślenia. Ta niepozorna opowieść o miłości, poszukiwaniu samej siebie, podejmowaniu ważnych i trudnych decyzji, godzeniu się z przeszłością ma jednak głębszy sens. I w ostatecznym rozrachunku stwierdzić muszę, że to powieść dobra i warta uwagi. Polecam.

Allyson dopiero co ukończyła szkołę średnią. Już za chwilę wyjedzie na studia, by rozpocząć naukę, która ma zostać zwieńczona otrzymaniem dyplomu doktora medycyny. Jeszcze przez krótki czas może się jednak cieszyć beztroską wakacji. W nagrodę za bardzo dobre wyniki w nauce i wzorowe ukończenie szkoły średniej rodzice dają jej w prezencie wycieczkę dookoła Europy. Allyson ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kot w butach, Czerwony Kapturek, Śpiąca królewna? Któż z nas nie zna tych bajek z dzieciństwa? A pamiętacie, kto jest autorem ich wszystkich? … Hmmm… Ja też nie pamiętałam. Otóż twórcą tych znanych nam od dawna opowieści jest Charles Perrault, francuski prozaik i poeta, tworzący w odległym nam XVII wieku. Jak pewnie wiecie, żadna z tych opowieści nie była początkowo przeznaczona dla uszu najmłodszych. Było w nich mnóstwo erotyzmu i przemocy. Jednak stały się one tak szybko popularne, że w końcu doczekały się również interpretacji bardziej łagodnej, skierowanej do odbiorcy małoletniego, napełniła je ludowa mądrość właśnie do takiego młodego człowieka skierowana, która miała dawać przykład, uczyć, naprowadzać na właściwe ścieżki życiowe, nieść przestrogę. I dzięki temu bajki Charles’a Perrault’a na dobre zagościły w światowym kanonie klasyki dla dzieci i młodzieży.

W takiej też postaci poznawaliśmy bajki Charles’a Perrault’a w dzieciństwie, a teraz wraz z nowym ich wydaniem, w którym adaptacji bajek dokonała Jolanta Sztuczyńska, zaś barwne, lecz nie mdło słodkie, a właśnie z charakterem i smakiem ilustracje wykonała Anna Sędziwy, możemy przekazać naszym dzieciom. Bajek jest dziewięć. Są te znane wszystkim, wręcz kultowe jak te wymienione przeze mnie wcześniej i jak choćby Kopciuszek. Są też ciut mniej znane, albo bardziej przeze mnie zapomniane, jak Ośla Skórka czy Wróżki. Bajki są barwne językowo, pełne mądrości życiowej, nauki dla najmłodszych. Opowiedziane są ciekawie, tajemnica nie jest od razu odkryta. Język bajek, prosty i plastyczny, bez trudu dociera do młodego czytelnika. Mój synek, choć jeszcze ciut na nie za mały, słuchał ich z przyjemnością. Bajki są mądre, interesująco opowiedziane, przykuwają dziecięcą uwagę. A do tego niebanalne ilustracje, które dopełniają całości.

Z pewnością będziemy jeszcze wielokrotnie do Bajek Charles’a Perrault’a powracać. Jeśli zaś zastanawiacie się nad książkowym prezentem dla dziecka, to właśnie ta książka nadaje się znakomicie. Ciekawa klasyka w eleganckim i trwałym opakowaniu. Polecam.

Kot w butach, Czerwony Kapturek, Śpiąca królewna? Któż z nas nie zna tych bajek z dzieciństwa? A pamiętacie, kto jest autorem ich wszystkich? … Hmmm… Ja też nie pamiętałam. Otóż twórcą tych znanych nam od dawna opowieści jest Charles Perrault, francuski prozaik i poeta, tworzący w odległym nam XVII wieku. Jak pewnie wiecie, żadna z tych opowieści nie była początkowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wiktoria z wykształcenia jest architektem. Nie miała jednak do tej pory okazji, by choć przez chwilę popracować w zawodzie. Skutecznie od tego niecnego zajęcia odwiódł ją świeżo poślubiony mąż, przekonując, że dla dobra ogółu, czyli chyba wyłącznie jego dobra, a także by żar ogniska domowego się tlił… tfu … buchał, najlepszym rozwiązaniem jest, by Wiktoria pozostała w domu, w charakterze piastunki owego domowego ogniska czyli mówiąc bez ogródek … by została przysłowiową kurą domową. Zarabianiem na życie zajmie się natomiast mąż. Wiktoria została zatem pełnoetatową gospodynią, fachowcem od gotowania, sprzątania, organizacji przyjęć oraz wszelkiego rodzaju remontów jakich wymaga rodzinne gniazdo.

Czas płynął, Wiktoria całkowicie pochłonięta zajęciami kury domowej, niemal zapomniała o swoich pasjach. Na pierwszym miejscu stanął dom i jego pan, mąż Tymon. Jakiegoż zatem doznała szoku, gdy pewnego, wypełnionego domowymi obowiązkami dnia Tymon oświadczył, że muszą się rozstać, że się zakochał, że ona, ta druga, jest taka wspaniała, niezależna, pełna pasji i że nie sprząta i nie gotuje. A z Wiktorią … łączy go tyle, co nic…

Zraniona Wiktoria zabiera swe rzeczy i odchodzi z ich wspólnego życia. Wyjeżdża za granicę. Zamieszkuje w domu ciotki, w niewielkiej niemieckiej miejscowości. Próbując dostosować się do nowych warunków, odkrywa, że nie jest jedyną zranioną kurą domową świata. Schemat życia niczym się nie różni w Polsce czy Niemczech, a kur domowych, często zupełnie pomiatanych przez swoich mężów, jest na pęczki. W całym tym smutku i beznadziei Wiktoria poznaje inne kury domowe, które stają się jej przyjaciółkami. I wtedy rodzi się śmiały plan, jak w końcu wyjść z cienia i zacząć robić coś dla siebie, co da radość i poczucie satysfakcji…

Rosół z kury domowej to moje pierwsze spotkanie z twórczością Nataszy Sochy. Przyznaję, zdecydowanie nie zawiodłam się na tej powieści. Fabuła wciągnęła mnie niemal od pierwszych stron.

http://www.krzywaprosta.pl/2015/07/30/podac-rosol-z-kury-domowej/

Wiktoria z wykształcenia jest architektem. Nie miała jednak do tej pory okazji, by choć przez chwilę popracować w zawodzie. Skutecznie od tego niecnego zajęcia odwiódł ją świeżo poślubiony mąż, przekonując, że dla dobra ogółu, czyli chyba wyłącznie jego dobra, a także by żar ogniska domowego się tlił… tfu … buchał, najlepszym rozwiązaniem jest, by Wiktoria pozostała w domu,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W mieście mieszka lub tylko bywa spora liczba ciekawych ludzi. Jest Klotylda, która swe imię otrzymała po babci. Klotylda jest artystką a na co dzień uczy w szkole plastyki. Jest Amrit, który od lat prowadzi sklep z warzywami. Jest Wiesław, który jest lekarzem a jego żona pracuje jako stewardesa. Jest Piotrek i jego pies Pankracy. Są po prostu nierozłączni. Jest Yao Ming, który przyjechał z Chin. Mnóstwo tu ludzi. Każdy z nich jest inny, ma inne zainteresowania, inne zajęcia czy inną pracę.

Samo miasto ma bardzo zmienne oblicze. Zmienia się wraz ze zmianą pór roku, ba każdego miesiąca staje się miejscem trochę innym niż miesiąc wcześniej. Inaczej wygląda rano, inaczej wieczorem, inaczej, gdy świeci słońce, inaczej, gdy pada deszcz czy śnieg. Miasto w śniegu, wiosennej zieleni czy szkarłacie jesieni jest piękne i bardzo ciekawe. Tak wiele się w nim dzieje, tak wiele się zmienia.

W książce Rok w mieście Katarzyna Bogucka zabiera małego czytelnika w niezwykle barwną i wciągającą podróż po mieście z 12 różnymi obliczami. Zabawy jest tu co nie miara. W mieście bowiem tak wiele się dzieje, zmienia. To świetna wymówka by uczyć się snucia opowieści o mieście i jego mieszkańcach, by ćwiczyć spostrzegawczość, rozwijać umiejętność logicznego myślenia i wyciągania celnych wniosków. Z tą książką, niemal pozbawioną słów, nie sposób się nudzić a gdy już poznamy wszystkie twarze tego niezwykłego świata czeka nas i nasze dziecko gra w odnajdywanie miejskich nieprawdopodobnych sytuacji. Polecam.

W mieście mieszka lub tylko bywa spora liczba ciekawych ludzi. Jest Klotylda, która swe imię otrzymała po babci. Klotylda jest artystką a na co dzień uczy w szkole plastyki. Jest Amrit, który od lat prowadzi sklep z warzywami. Jest Wiesław, który jest lekarzem a jego żona pracuje jako stewardesa. Jest Piotrek i jego pies Pankracy. Są po prostu nierozłączni. Jest Yao Ming,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Lubicie gotować? Ja lubię … Cóż, w każdym razie lubię o osobie myśleć jako o osobie, która gotować lubi. Kiedy jednak przychodzi do samego gotowania, budzi się we mnie jęcząco-marudzący potwór… Każdy przepis zdaje się być za trudny, za bardzo skomplikowany, wymagający poświęcenia zbyt dużo czasu i mojej energii. Kończy się zazwyczaj tak, że mam dobre chęci, z realizacją jest zaś dużo gorzej. Macie podobnie?

Nawet jeśli nie macie, a gotowanie jest dla Was wspaniałą przygodą… a może właśnie wówczas, z pewnością docenicie nową książkę jednego z najsympatyczniejszych kucharzy znanych ze srebrnego ekranu. Mowa tu oczywiście o książce Doradca smaku 2, której autorem jest nie kto inny jak Michel Moran. Jakiś czas temu zachęcałam Was do sięgnięcia po Doradcę smaku. Książka zrobiła na mnie spore pozytywne wrażenie. Przyznam, że i tym razem odnalazłam wśród zaproponowanych przez Michela Morana przepisów, całe mnóstwo, które chciałabym wypróbować już teraz, natychmiast, które powodują budzenie się we mnie wilczego apetytu i które z pewnością już wkrótce zastosuję w swojej domowej kuchni.

Przepisy, które odnajdziemy w książce Doradca Smaku 2 zostały podzielone na trzy kategorie, tj. proste, lekkie i szybkie. W każdej z grup odnajdziemy receptury, które posłużą nam do przyrządzenia pysznych i oryginalnych przystawek czy przekąsek, dań, które możemy podać na obiad czy wczesną kolację oraz wspaniałych a zarazem lekkich i niewymagających nadmiernej pracy deserów, które zachwycą najbardziej wymagające podniebienie. Znajdziemy tu np. przepis na dość, moim zdaniem, oryginalną pizzę po francusku, piersi kaczki w sosie miodowym, wytrawne naleśniki z kozim serem, orzechową tartę z jabłkami, brokuły z pieca, koftę orientalną, caponatę, dorsza w pomidorze, suflet grant marnier, pasztet wegetariański, sernik na zimno z owocowym sosem, carpaccio owocowe, jabłka miłości czy pieczony camembert. Przepisów jest aż osiemdziesiąt. Jest zatem z czego wybierać i każdy odnajdzie danie, które da prawdziwą przyjemność jego podniebieniu. Przepisy są niezwykle proste. Szczegółowo, krok po kroku zaprezentowano kolejne czynności, które należy wykonać. Całość zaś opatrzono fotografiami, które sprawiają, że po prostu chce się gotować. Żaden z przepisów nie jest nadmiernie rozbudowany i nie wymaga nadmiernej ilości składników, a te, które będą nam potrzebne bez trudu odnajdziemy na sklepowych półkach. Polecam.

Lubicie gotować? Ja lubię … Cóż, w każdym razie lubię o osobie myśleć jako o osobie, która gotować lubi. Kiedy jednak przychodzi do samego gotowania, budzi się we mnie jęcząco-marudzący potwór… Każdy przepis zdaje się być za trudny, za bardzo skomplikowany, wymagający poświęcenia zbyt dużo czasu i mojej energii. Kończy się zazwyczaj tak, że mam dobre chęci, z realizacją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Cathy prowadzi rodzinę zastępczą. Przez jej dom, w którym mieszkają wraz z kobietą jej syn i córka, przewinęło się już wiele dzieci mocno poszkodowanych przez los. Do tej pory zajmowała się jedynie młodszymi podopiecznymi. Pod jej dachem nigdy jeszcze nie gościły nastolatki. Gdy zatem służby społeczne proponują jej zajęcie się siedemnastoletnią Jade, w dodatku spodziewającą się już niedługo dziecka, Cathy ma nie mały orzech do zgryzienia. Ostatecznie jednak zgadza się i Jade wprowadza się do jej domu. Już wkrótce okazuje się, że opieka nad młodszymi dziećmi, potrzebującymi ciepła i troski, całkowicie różni się od pełnienia pieczy nad zbuntowaną nastolatką, która z jednej strony chce udowodnić władzom, że będzie można pozwolić jej na zajmowanie się własnym dzieckiem po jego urodzeniu, a z drugiej w żaden sposób nie potrafi zerwać z życiem jakie do tej pory wiodła i nieustannym pakowaniem się w kolejne tarapaty. Czy Cathy przetrwa trudną próbę i sprawdzi się w roli rodziny zastępczej dla niesłuchającej nikogo i niczego nastolatki? I czy Jade w końcu się zmieni, a tym samym otrzyma pełnię władz rodzicielskich nad własnym dzieckiem?

Cathy Glass to autorka chwytających za serce opowieści o losach dzieci, których życie nie było pasmem szczęśliwych chwil, które bardzo wiele wycierpiały, zanim w końcu odnalazły spokój i ludzi, którzy bezgranicznie je pokochali. Tym razem autorka opowiada o losach nastolatki, która znalazła się na życiowym rozdrożu i musi podjąć mnóstwo ważnych decyzji, które zaważą na jej dalszym życiu i życiu jej dziecka. Przyznam, że o losach Jade czytałam ze sporym zaciekawieniem i nie małą dawką emocji. Czasami jednak byłam nieźle zawiedziona postawą Cathy, która całkowicie nie potrafiła poradzić sobie z niesforną nastolatką. Ba, nie potrafiła przewidzieć, jak w niektórych sytuacjach dziewczyna może się zachować i skutecznie niektórym wybrykom zapobiec. Drażniła mnie jej naiwność i łatwowierność. Może po prostu lepiej pamiętam, jak to jest, gdy się jest nastolatką i ma się pściu bździu w głowie, i jakie z tego mogą wyniknąć kłopoty. Mimo to spędziłam z książką Nie zabierajcie mi dziecka bardzo przyjemnie czas, zaangażowałam się w opowiadaną przez autorkę historię i dowiedziałam się sporo na temat brytyjskiej opieki zastępczej.

Cathy prowadzi rodzinę zastępczą. Przez jej dom, w którym mieszkają wraz z kobietą jej syn i córka, przewinęło się już wiele dzieci mocno poszkodowanych przez los. Do tej pory zajmowała się jedynie młodszymi podopiecznymi. Pod jej dachem nigdy jeszcze nie gościły nastolatki. Gdy zatem służby społeczne proponują jej zajęcie się siedemnastoletnią Jade, w dodatku spodziewającą...

więcej Pokaż mimo to