Puszokowa

Profil użytkownika: Puszokowa

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 6 lata temu
385
Przeczytanych
książek
1 329
Książek
w biblioteczce
67
Opinii
492
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Muszę przyznać, że kolejny raz popełniłam prosty błąd i skusiłam się na książkę na podstawie jej okładki. O Karpowiczu i jego pozycjach słyszałam dużo, często były to oceny jak najbardziej pozytywne, więc pokonałam wrodzoną niechęć do najnowszej literatury polskiej i zdecydowałam się przeczytać to cudo. I teraz –po lekturze –nie jestem pewna, czy mogłabym tę książkę komukolwiek polecić. Co prawda będę dalej próbować przyzwyczaić się do Karpowicza, ale już zdecydowanie ostrożniej. Skłamałabym, mówiąc, że w tej książce absolutnie nic mnie nie zaciekawiło, ale myślę, że to jeden z tych utworów, gdzie dobry pomysł to zdecydowanie za mało…

Zacznijmy od początku… Pomysł na fabułę książki był naprawdę znakomity. Akcja rozgrywa się w odniesieniu do feralnego wypadku, w którym ginie młody mężczyzna –Mikołaj. Anna, która jest pielęgniarką decyduje się przewieźć zwłoki do szpitala i od razu zakochuje się w mężczyźnie. Wcale nie przeszkadza jej to, że jest on martwy i zaczyna snuć wspólne plany, a także wyobrażać sobie jak wyglądała ich wspólna przeszłość. Sprawy stają się jeszcze dziwniejsze, gdy wkrótce okazuje się, że ciało martwego mężczyzny nie rozkłada się, jego oczy mimo wielokrotnych prób zamknięcia, wciąż pozostają otwarte, a wokół roznosi się zapach, jednoznacznie kojarzący się ze świętością.

Czytelnik obserwuje wydarzenia skupione na osobie Anny, a także powoli zostaje wtajemniczony w przedziwną siatkę osób, które połączone osobą Mikołaja uczestniczą w dziwnym procesie poznawania swoich wzajemnych relacji. Z drugiej strony poznajemy perspektywę ojca Mikołaja, który opowiada odbiorcy jego najmłodsze lata. Brzmi ciekawie, prawda? Cóż… na pomyśle i tym nikłym zarysie fabularnym plusy tej powieści się kończą.

Przede wszystkim żal mi jest tego, jak Karpowicz zdecydował się prowadzić językowo swoją książkę. Ponieważ jego styl narracji jest naprawdę dobry, interesujący –wielokrotne wstawienia wypowiedzi w nawiasy to świetny pomysł… ale można go wykorzystać tylko parokrotnie, ponieważ w takim nasyceniu staje się po prostu monotonny i męczący. Gry słowne, które stosuje autor mają podobną cechę –w powieści widać, że osoba pisząca ma ogromne wyczucie języka i kolokacji, w której można zestawić dane wyrazy, niestety usilna próba wykazania tego w jak największym stopniu daje efekt raczej marny. Zastrzeżenia mam również do języka, którym posługuje się ojciec Mikołajka, jako jeden z narratorów. Rozumiem zastosowanie stylu biblijnego i byłby to świetny pomysł, interesujący, gdyby jednak jego obecność nie była wymuszona próbą wytworzenia patosu (swoją drogą dość nieudolnego) tam, gdzie jest zbędny. Może tylko ja to tak odbieram, ale te ojcowskie wstawki były po prostu męczące.

Kolejną kwestią jest infantylność postaci. Biorąc pod uwagę to, że mamy do czynienia z ludźmi wykształconymi, którzy naturalnie powinni być inteligentni, naprawdę można zawieść się ich zachowaniem. Już pomijam nieznajomość podstawowych informacji, zdarza się, ale zupełnie nielogiczne zachowanie jest po prostu zbanalizowaniem bohatera. Nie mówię, że każda książka musi być logiczna –wręcz przeciwnie, zaskoczenie jest bardzo przydatne, ale naprawdę –ciężko przebywać jest z ludźmi po prostu tępymi, a czytając tę książkę miałam właśnie takie wrażenie –że jestem zmuszona słuchać kogoś, kto nie wie o czym mówi.

I ostatnia kwestia, o której wspomnę –myślę, że jest naprawdę wystarczająco dużo sposobów, by opisać zakochanie, czy pożądanie niż nieustanne napominanie o seksie w stylu „zaraz ściągnę majtki”. Rozumiem cel pisania o seksualności, ale dawno nie spotkałam się z tak żenującymi opisami, nieustannie się powtarzającymi.

Niestety –bardzo zawiodłam się na tej książce i muszę koniecznie odpocząć nim znów sięgnę po tego autora, bo o ile naprawdę cenię abstrakcję i tworzenie alternatywnego świata, gdzie wszystko się może zdarzyć, tak uważam, że za taki pomysł trzeba się brać z głową. Wydaje mi się, że autor po prostu nie udźwignął –a szkoda, bo pomysł był naprawdę znakomity.

http://puszokowa.blogspot.com/2016/02/cud.html#more

Muszę przyznać, że kolejny raz popełniłam prosty błąd i skusiłam się na książkę na podstawie jej okładki. O Karpowiczu i jego pozycjach słyszałam dużo, często były to oceny jak najbardziej pozytywne, więc pokonałam wrodzoną niechęć do najnowszej literatury polskiej i zdecydowałam się przeczytać to cudo. I teraz –po lekturze –nie jestem pewna, czy mogłabym tę książkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie gwarantuję Wam, że przebrniecie przez tę książkę. Być może odłożycie ją po kilkudziesięciu stronach zgorszeni treścią, czy brakiem fabuły. Otóż to –książka ta nie ma fabuły. Są to raczej urywki, szczątkowe stelaże opowieści nasyconych brutalnością i swoiście onirycznym światem seksu i narkotyków. Jednocześnie jest to utwór, który fascynuje swoją oryginalną i jakże nietypową formą. I zdecydowanie zapada w pamięć. Jeśli uda Wam się przeczytać „Nagi lunch” nie sądzę, że kiedykolwiek o nim zapomnicie.

Trzeba przyznać, że wiele jest książek, w której trudno doszukać się jakiejkolwiek osi fabularnej –jednak ten brak zazwyczaj uzupełniony jest bogatymi portretami psychologicznymi czy ciekawym zarysem postaci. I chociaż w „Nagim Lunchu” tego nie znajdziemy, warto sięgnąć po tę pozycję. Dlaczego? Ponieważ jest ona niesamowitym zjawiskiem literatury amerykańskiej, a nawet światowej. Czytelnik trafia do świata absurdu, nie może do końca wiedzieć, czy to, co aktualnie czyta –rodzący się zaczątek opowieści, nie zostanie przerwany albo nie okaże się zupełnym złudzeniem.

Nie jestem pewna, czy tę książkę można w ogóle zrozumieć –wytwarza bowiem pozór, który opiera się na zupełnej niespójności i majaczeniu, diabelsko doprawionym scenami homoseksualizmu, seksu –w tysiącach jego odcieniach –i słownictwem odpowiednim do tematyki. Jednak biorąc pod uwagę biografię jej autora staje się to dość zrozumiałe. William Seward Burroughs to postać, której biografia obfituje w różnorodne doświadczenia związane z narkotyzowaniem się, a „Nagi lunch” miał być pewnego rodzaju wyrazem stanu człowieka uzależnionego. Biorąc to pod uwagę, możemy określić tę książkę jako konkretny zapis narkotycznego postrzegania świata, jakieś chorej percepcji, niewyobrażalnej dla przeciętnego człowieka. I co więcej –bardzo szczerej i pod tym względem bardzo dobrej. Proza w tym wydaniu wydaje się być potokiem myśli, które pojawiają się w formie przebłysków, atakują swoją brutalnością i abstrakcją… ale czy świat nie jest właśnie taki?

Przyznam, że kilka razy musiałam przerwać lekturę – i to z kilku powodów. Czasem miałam dość brutalnego majaczenia, a czasem po prostu było to dla mnie za dużo. Ale teraz, po skończeniu jej czytania dochodzę do wniosku, że właśnie tak ma być. Książka powinna oddziaływać na czytelnika, wywoływać pewne emocje, trafiać w najbardziej czułe punkty, a „Nagi Lunch” z pewnością to robi. I to w doskonały sposób, bo przekazuje szczerość zakamuflowaną w dziwacznej formie. Można powiedzieć, że szukam sensu tam, gdzie go nie ma, ale chyba o to chodzi. Właśnie o to, żeby tworzyć sens, czuć go – tylko dobra książka może wywołać takie rozmyślania. Dokąd zmierza ten świat? Dlaczego cała ta chora brutalność, tak niemożliwa do zrozumienia w tej książce, w rzeczywistości istnieje? Bo musicie wiedzieć, że w „Nagim Lunchu” wszystko, co jest opisane mogło się zdarzyć, fantastyki jest naprawdę mało. Ale mogło się zdarzyć tylko w jakieś chorej rzeczywistości. I jakie to bolesne, że ta rzeczywistość jest obok nas.

Co przeżywa człowiek uzależniony? Jaki świat kreuje w swojej głowie… Nie chcę wchodzić w filozofowanie, ale przyznam, że mało jest książek, które budzą we mnie tak skrajne uczucia, że nie wiem w jakiej kategorii je umieścić, ani nawet określić, czy naprawdę mi się podobają. „Nagi lunch” to mocna książka, którą polecam wszystkim, którzy szukają w literaturze czegoś więcej, a nie tylko prostej historii podanej na tacy.

Nie gwarantuję Wam, że przebrniecie przez tę książkę. Być może odłożycie ją po kilkudziesięciu stronach zgorszeni treścią, czy brakiem fabuły. Otóż to –książka ta nie ma fabuły. Są to raczej urywki, szczątkowe stelaże opowieści nasyconych brutalnością i swoiście onirycznym światem seksu i narkotyków. Jednocześnie jest to utwór, który fascynuje swoją oryginalną i jakże...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Drogi Przyjacielu!
Piszę do Ciebie, bo właśnie przeczytałam pewną książkę. Muszę przyznać, że bardzo długo szukałam jej w różnych bibliotekach. Nigdy jednak nie zdecydowałam się jej kupić w żadnej z licznych, okolicznych księgarni... I gdy już prawie zupełnie o niej zapomniałam, nagle niespodziewanie trafiła w moje ręce.

Muszę Ci się przyznać, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego! Myślałam, że to brutalna relacja z inicjacji w świecie seksu, narkotyków, pożądania... Okazało się, że to książka o życiu, o poszukiwaniu akceptacji... W żaden sposób nie jest brutalna... I powiem Ci -bardzo dobrze, że okazała się zupełnie inna niż myślałam. To pozwoliło mi zrozumieć pewną bardzo ważną rzecz, o której zazwyczaj zapominamy, sięgając po wybraną lekturę.


Mam na myśli prostotę wypowiedzi. Naprawdę nie trzeba szukać wielkich słów, by opisać emocje-chociaż zazwyczaj patetyczny ton jest nieodłączny przy opisaniu tego, co czujemy. A wcale tak nie powinno być! Nasze emocje są naprawdę proste -to my im dodajemy szatę pełną cierpienia i niezrozumienia...

Charlie -główny bohater książki pisze listy do bliżej nieokreślonego adresata. Wiemy tylko tyle, że jest to jedyna osoba, która może go zrozumieć. Czytelnik dzięki tym listom śledzi losy nastoletniego Charliego. Wie tylko tyle, ile chłopiec pragnie przekazać. Język wypowiedzi jest bardzo prosty, dlatego może bezpośrednio uderzyć do odbiorcy, zrozumieć to, że to co w naszej głowie jest skomplikowane i nieuporządkowane w rzeczywistości można oddać prostymi słowami. Swoimi.

Jako czytelnik byłam świadkiem intymnej relacji chłopca, który musi zmierzyć się ze swoimi lękami i psychicznymi problemami, ale przede wszystkim z samotnością. Wiesz dlaczego ta książka była dla mnie taka autentyczna? Gdyż miałam styczność z podobną sytuacją. Czytając zwierzenia Charliego, czułam się, jakbym czytała pamiętnik mojego przyjaciela, nota bene chorego na depresję. Ciągle miałam jego twarz przed oczami, zastanawiałam się, czy on czuje się tak, jak Charlie? Czy mogę mu pomóc? Zrozumieć? Ich zachowanie przecież jest tak uderzająco podobne...

Nie chcę Cię zanudzać ckliwymi historiami z mojego życia, bo miałam opowiedzieć Ci o przeczytanej książce. Nie wiem, czy tak bardzo mi się podobała, wydała mi się autentyczna, dzięki moim osobistym przeżyciom i czy inni czytelnicy także będą mogli poczuć jej autentyczność. Nie mniej jednak musisz wiedzieć, że warto przeczytać tę piękną pozycję. W pewnym sensie wzbogaca duszę, nas samych -nie wiem, czy ma to dla Ciebie jakiś sens, ale ja go widzę. W książce nie dzieje się dużo w sensie dynamiczności, nie nazwałabym akcji zbyt wartką, ale jakże przy tym wciągającą! Wchodzimy w głąb psychiki młodego, samotnego człowieka i staramy się zrozumieć, dlaczego jest tak źle, gdy bardzo pragniemy dobra... Czy szczęście można zdobyć? "Charlie" nie dostarczy nam odpowiedzi, ale pokaże jak to jest przeżywać coś w skórze kogoś innego. Więc jaki sens czytania tej pozycji? Ano taki, że zrozumienie to dzisiaj towar tak bardzo deficytowy, a jednocześnie tak bardzo potrzebny...

Twoja Puszokowa"

http://puszokowa.blogspot.com/2015/10/charlie-perks-of-being-wallflower.html#more

"Drogi Przyjacielu!
Piszę do Ciebie, bo właśnie przeczytałam pewną książkę. Muszę przyznać, że bardzo długo szukałam jej w różnych bibliotekach. Nigdy jednak nie zdecydowałam się jej kupić w żadnej z licznych, okolicznych księgarni... I gdy już prawie zupełnie o niej zapomniałam, nagle niespodziewanie trafiła w moje ręce.

Muszę Ci się przyznać, że spodziewałam się czegoś...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Puszokowa

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [10]

Ernest Hemingway
Ocena książek:
6,7 / 10
46 książek
2 cykle
Pisze książki z:
757 fanów
Fiodor Dostojewski
Ocena książek:
7,7 / 10
73 książki
6 cykli
Pisze książki z:
3258 fanów
Marek Hłasko
Ocena książek:
7,1 / 10
49 książek
2 cykle
1412 fanów

Ulubione

Jonathan Carroll - Zobacz więcej
Michaił Bułhakow Mistrz i Małgorzata Zobacz więcej
Alan Alexander Milne Kubuś Puchatek Zobacz więcej
Paulo Coelho Alchemik Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry Mały Książę Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry Mały Książę Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Insygnia Śmierci Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry - Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Dmitry Glukhovsky Metro 2034 Zobacz więcej
Arundhati Roy Bóg rzeczy małych Zobacz więcej
Arundhati Roy Bóg rzeczy małych Zobacz więcej
Lauren Weisberger Diabeł ubiera się u Prady Zobacz więcej
Arundhati Roy Bóg rzeczy małych Zobacz więcej
Douglas Preston Zabójcza fala Zobacz więcej
Dmitry Glukhovsky Metro 2034 Zobacz więcej
Arundhati Roy Bóg rzeczy małych Zobacz więcej
Beatrice Sparks Zapytaj Alice Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
385
książek
Średnio w roku
przeczytane
21
książek
Opinie były
pomocne
492
razy
W sumie
wystawione
383
oceny ze średnią 7,5

Spędzone
na czytaniu
1 888
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
18
minut
W sumie
dodane
15
cytatów
W sumie
dodane
14
książek [+ Dodaj]