Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jestem grubą osobą. Nie jestem taka od zawsze. W przeciwieństwie do autorki, nie stałam się gruba z powodu traumatycznego przeżycia. Czasem mówię, że jestem wdzięczna za to doświadczenie, bo gdybym nigdy taka się nie stała, wciąż byłabym szczupłą, ale za to nieempatyczną, zafiksowaną na swoim punkcie osobą. Mam wrażenie, że Roxane Gay weszła do mojej głowy i opisała wszystkie moje - czasem bardzo skrzętnie skrywane - myśli. Kiedy jest się grubym, doświadcza się specyficznego rodzaju wstydu. Moje ciało już dawno przestało należeć do mnie. "Kiedy masz nadwagę, twoje ciało staje się pod wieloma względami sprawą publiczną". Ludzie próbujący pomóc, bo jest im niewygodnie z tym jak wyglądasz, w rzeczywistości sprawiają że czujesz się jeszcze gorzej. Chcesz, żeby ktoś cię wsparł, ale równocześnie chcesz, żeby ten ktoś udawał, że jesteś całkowicie "normalnym" człowiekiem. To w żadnym wypadku nie jest ciałopozytywna książka - nie w tym lukrowanym, instagramowym podejściu. Zarówno ja, jak i Roxane Gay nie twierdzimy, że nasz stan jest "normalnym", zdrowym stanem. Nikt tutaj nie próbuje się kłócić z medycyną i dietetyką. Ale grubi ludzie istnieją. Chcą żyć. Chcą się ubrać. Chcą się ruszać. Niekoniecznie chcą by ich pochwalać, ale akceptować. Chcą, żeby ktoś spróbował zrozumieć. Przeczytanie tej książki jest krokiem ku temu zrozumieniu.

Jestem grubą osobą. Nie jestem taka od zawsze. W przeciwieństwie do autorki, nie stałam się gruba z powodu traumatycznego przeżycia. Czasem mówię, że jestem wdzięczna za to doświadczenie, bo gdybym nigdy taka się nie stała, wciąż byłabym szczupłą, ale za to nieempatyczną, zafiksowaną na swoim punkcie osobą. Mam wrażenie, że Roxane Gay weszła do mojej głowy i opisała...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Julię Oleś znam jeszcze z czasów kiedy pisała bloga. Zaczytywałam się w nim bardzo, znałam go „od deski do deski”. Potem oglądałam jej vine’y, czytałam posty na instagramie. Byłam cichym świadkiem wzrostu popularności, drażniły mnie hejty w jej stronę i sępy z serwisów plotkarskich krążące nad jej głową. Lubię tę frelę, jest swojska, „nasza” - chociaż nigdy nie miałam szczęścia wpaść na nią w Katowicach, kiedy tam mieszkałam. Jestem wiernym Ziemniaczkiem. Halinką. Zawsze najbardziej lubiłam jednak jej pisanie, to ono „skrzyżowało nasze drogi”. Blog już raczej nie jest aktualizowany, blogowanie generalnie umarło, wydaje się że to już przeszłość. Dlatego ucieszyłam się, kiedy ogłosiła że napisała książkę.

Czytanie jej było jak wejście do machiny czasu i podróż do 2012/2013 na bloga Fabjulus. Niektóre fragmenty tak przypominały mi niektóre posty, że aż miałam ciarki (miłe, nie żenady). Czułam się trochę jak w domu. Właśnie w takiej konwencji jest ta książka - blogowej, lekkiej (choć na „ciężki” temat). To okazja dla ludzi, którzy z tym blogiem nie są zaznajomieni, żeby lekkiego pióra i dowcipu Julii doświadczyć. Jako Ziemniaczek z długim stażem jestem też w stanie strzelać, które postaci i fragmenty mogą być inspirowane prawdziwymi - zresztą w swoim podkaście sama autorka mówi, że doświadczyła takiej toksyny na własnej skórze. Analiza tego typu zachowań jest z tego powodu w tej książce niezwykle celna.

Blogowy charakter tej książki jest też spotęgowany faktem, że (jak już wspomniałam) trudno jest wyznaczyć granice między światem realnym a światem przedstawionym. Sama autorka przebija w niej czasem „czwartą ścianę”. Dla mnie, czytelniczki jej bloga, jest to zaleta, ale spodziewam się, że dla niektórych może to być wada. Nie szukam tu też żadnych tanich sensacji, nie ma absolutnie żadnej potrzeby wiedzieć co jest prawdą a co fikcją żeby móc cieszyć się tą książką. Stanowi ona całość, ma fabułę, ma akcję i jest w niej coś, co sprawia że nie można się od niej oderwać.

Podsumowując: Jest to wspaniałej jakości, zabawne, napisane lekkim piórem czytadło. Idealne na wieczór z lampką prosecco i maseczką na twarzy, kiedy masz za sobą trudny dzień. To pokrzepiająca opowieść o sile przyjaźni i siostrzeństwie. O walce z toksynami w naszym życiu. Ale także o sukienkach i pizzy. Polecam każdej Halince.

Julię Oleś znam jeszcze z czasów kiedy pisała bloga. Zaczytywałam się w nim bardzo, znałam go „od deski do deski”. Potem oglądałam jej vine’y, czytałam posty na instagramie. Byłam cichym świadkiem wzrostu popularności, drażniły mnie hejty w jej stronę i sępy z serwisów plotkarskich krążące nad jej głową. Lubię tę frelę, jest swojska, „nasza” - chociaż nigdy nie miałam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobra, przyznaję się. Miałam słaby dzień, głowa mnie bolała, więc postanowiłam znaleźć jakieś niskich lotów czytadło do wylegiwania się w łóżku. Jak bardzo miałka jest ta książka, że nie dorosła nawet do tych niskich oczekiwań, jakimi były: tanie uniesienia, wartka akcja, bohaterowie dający się lubić i trochę elfich przyrodzeń?

Nie było niczego. A zwłaszcza przyrodzeń.

Trzeba było iść do sprawdzonej już S. J. Maas, tam jest gwarancja ekstatycznych, wydziwiastych scen erotycznych (na przykład w środku wojny, kiedy wokół umierają ludzie, no ale nie będę uprawiała tutaj kinkshamingu bestsellerowej autorki) i nieoryginalnej, ale jednak wciągającej fabuły. Ale zachciało się czegoś nowego! Zaskakującego! Wszechobecny hype, na LC zachwycone dziewczęta wystawiają najwyższe noty, no to wsiadam, jadę!

Efekt był taki: Przebrnęłam przez 400 stron tylko po to, żeby odłożyć tę książkę i stwierdzić, że nie lubię ani jednego bohatera, zwłaszcza dość durnej głównej bohaterki, z którą po prostu nie da się identyfikować ORAZ nie działo się w tej opowieści absolutnie nic ciekawego. Czekałam na punkt kulminacyjny, na jakieś zamotanie akcji, punkt zwrotny, cokolwiek. Nie doczekałam się.

No było to, zaiste, okrutne.

Dobra, przyznaję się. Miałam słaby dzień, głowa mnie bolała, więc postanowiłam znaleźć jakieś niskich lotów czytadło do wylegiwania się w łóżku. Jak bardzo miałka jest ta książka, że nie dorosła nawet do tych niskich oczekiwań, jakimi były: tanie uniesienia, wartka akcja, bohaterowie dający się lubić i trochę elfich przyrodzeń?

Nie było niczego. A zwłaszcza przyrodzeń....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Motyw ukryty. Z archiwum profilera Katarzyna Bonda, Bogdan Lach
Ocena 7,0
Motyw ukryty. ... Katarzyna Bonda, Bo...

Na półkach: ,

Jestem taką basic bitch, że przy krojeniu cebuli lubię sobie puścić jakiś podcast true crime. No i ostatnio wysłuchałam odcinka podcastu Justyny Mazur opartego o jedną z historii właśnie z tej książki. Był ciekawy, dobrze zrobiony, a na końcu zawierał zachętę do zapoznania się z lekturą. A że Justyna złej książki mi jeszcze nie poleciła ("Był sobie chłopczyk" odcisnął na mnie piętno nie do usunięcia), a w dodatku książka pojawiła się na Legimi - zapoznałam się.

No i nie wiem. Z jednej strony, jest ciekawa. Jest zagadka dla czytelnika (od razu przeskoczyłam na koniec zobaczyć rozwiązanie, bo jestem leniwą bułą i nie chce mi się myśleć). Jest zbrodnia, są emocje. Jest świetnie zrobione podsumowanie zagadnień związanych z pracą profilera po każdym rozdziale. Dla osób zainteresowanych kulisami tej dziedziny - złoto. Z drugiej strony - jestem czytelniczką bardzo przywiązaną do języka, warsztatu pisarza. I to jest bolączka tej pozycji. Nie twierdzę, że to poziom Blani Lipińskiej, ale zbitek "brunatna substancja" mający oznaczać krew doprowadzał mnie do szewskiej pasji, myślałam, że mnie ta brunatna substancja zaleje. Czy słowo "krew" jest gorsze? Czy "brunatna substancja" to jakieś profesjonalne określenie? Czy ja coś przeoczyłam?

Plusik za bogaty słowniczek pojęć, mnóstwo źródeł dla bardziej dociekliwych, no i szacun dla dr Lacha za lata doświadczeń i chęć dzielenia się nimi z czytelnikami, którzy sprawami kryminalnymi interesują się głównie podczas krojenia cebuli.

Jestem taką basic bitch, że przy krojeniu cebuli lubię sobie puścić jakiś podcast true crime. No i ostatnio wysłuchałam odcinka podcastu Justyny Mazur opartego o jedną z historii właśnie z tej książki. Był ciekawy, dobrze zrobiony, a na końcu zawierał zachętę do zapoznania się z lekturą. A że Justyna złej książki mi jeszcze nie poleciła ("Był sobie chłopczyk" odcisnął...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Arcydziełem bym tego nie nazwała, spodziewałam się czegoś nieco innego, ale bawiłam się świetnie.

Arcydziełem bym tego nie nazwała, spodziewałam się czegoś nieco innego, ale bawiłam się świetnie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgnęłam po tę książkę, bo jestem mieszkanką GOPu i byłam ciekawa, jak przyjmę kryminał dziejący się w miejscach, koło których codziennie przechodzę. No więc - nie przyjęłam. Nie mam pojęcia, skąd te dobre opinie. Dlaczego nikt nie mówi o tym, jak bardzo źle na ten utwór zadziałało emocjonalne przywiązanie Autorki do Śląska? Dlaczego nikt nie zauważył, że książka jest wypełniona przeraźliwie nudnymi, ale też BEZUŻYTECZNYMI dla fabuły i świata przedstawionego szczegółami, takimi jak opisy plakatów, czy wspomnienia o koncertach Miuosha z NOSPRem? Pracuję w Katowicach i wiem, w jakim okresie Autorka jeździła po Katowicach tramwajem numer 6 dzięki tym wszystkim opisom. Tylko kogo to obchodzi? To ma być kryminał, czy pieśń pochwalna dla Katowic? A na koniec, jak ta wisienka na torcie, wymuszone i nienaturalne - zwłaszcza w gwarze - dialogi. Ludzie tak nie rozmawiają.

Sięgnęłam po tę książkę, bo jestem mieszkanką GOPu i byłam ciekawa, jak przyjmę kryminał dziejący się w miejscach, koło których codziennie przechodzę. No więc - nie przyjęłam. Nie mam pojęcia, skąd te dobre opinie. Dlaczego nikt nie mówi o tym, jak bardzo źle na ten utwór zadziałało emocjonalne przywiązanie Autorki do Śląska? Dlaczego nikt nie zauważył, że książka jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To jest naprawdę dobrze napisany reportaż. Historia w nim opisana jest natomiast przerażająca do szpiku kości.

To jest naprawdę dobrze napisany reportaż. Historia w nim opisana jest natomiast przerażająca do szpiku kości.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W tej książce nie znalazłam absolutnie NIC dobrego. Przykro mi, bo zazwyczaj naprawdę się staram. I nie wiem, po co ja to sobie robię, naprawdę. Po co w ogóle takie rzeczy czytam. Tylko rozdrażniła mnie ta książka ze swoimi frazesami. I jeszcze ta prośba Autorki, żeby "nie traktować tego poradnika jak wyroczni". Jak bardzo pozbawionym krytycznego myślenia człowiekiem trzeba być, żeby w ogóle wpaść na taki pomysł? Przytoczenie sławetnego eksperymentu z ryżem reagującym na emocje (swoją drogą, podważanie go nie ma nic wspólnego z byciem nadmiernie sceptycznym, po prostu ten eksperyment nie jest eksperymentem, nie ma w nim nawet śladu jakiejkolwiek sensownej metody badawczej i z góry nastawiony jest na konkretną interpretację wyników) sprawiło, że wywróciłam oczami. Oczywiście, przypisów do publikacji naukowych, które potwierdzałyby tezy Autorki - brak. I niech mi nikt nie mówi, że to "tylko" poradnik. Ktoś przede mną nadmienił "pożyczanie" pomysłów bez odnoszenia się do autora. No słabe to, słabe. To nie jest wyjątkowy poradnik. To jest bardzo typowy, przegadany, przepełniony wyświechtanymi frazesami poradnik, z którego wyziera OGROMNE ego Autorki (swoją drogą, dodanie własnej książki na półki "Wyjątkowe" i "Ulubione" to jak lajkowanie własnych statusów na FB). Jestem ogromnie zadziwiona. Ta książka daje jednak nadzieję - nadzieję, że moje własne grafomańskie wynurzenia zostaną kiedyś wydane.

W tej książce nie znalazłam absolutnie NIC dobrego. Przykro mi, bo zazwyczaj naprawdę się staram. I nie wiem, po co ja to sobie robię, naprawdę. Po co w ogóle takie rzeczy czytam. Tylko rozdrażniła mnie ta książka ze swoimi frazesami. I jeszcze ta prośba Autorki, żeby "nie traktować tego poradnika jak wyroczni". Jak bardzo pozbawionym krytycznego myślenia człowiekiem trzeba...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

10/10 w swojej kategorii, 1/10 za zbrodnię na literaturze. W tej opinii zawarłam rzeczy, które mogą być uznane za spoilery, chociaż osobiście uważam, że jeśli ktoś przeczytał w swoim życiu coś głębszego niż to i podobne mu wątpliwej jakości dzieła, to po zerknięciu na opis fabuły już doskonale wie, co będzie w tej powieści. Chyba nie jestem w grupie docelowej takiej literatury. Ale muszę przyznać, że Pani Maas jest sprytna. Potrafi grać tym, co sprzedało się już dziesięć razy i za każdym razem znajdzie się grupa osób, która kupi to po raz jedenasty. Wystarczy dorzucić NIBY ZGRABNY ZWROT AKCJI albo efekt "WOW ALE ZASKOCZENIE, NIE SPODZIEWAŁAŚ SIĘ TEGO, HA?!" i już pinionszki się sypią, a zachwycone dziewczęta (umówmy się, wiadomo, kto jest targetem) mdleją. Jest wszystko: Idealny książę (niby ma wady, ale to wado-zalety albo łatwo dające się wytłumaczyć złamanym sercem/troską/klątwą zachowania), ABSOLUTNIE WYJĄTKOWA, ALE JEDNAK ZWYCZAJNA TAK JAK TY, CZYTELNICZKO, BOHATERKA, która z brzydkiego kaczątka zamienia się w pięknego, odważnego, ratującego królestwa łabędzia. Jest czarny charakter, który jest zerojedynkowo czarny - oczywiście też kobieta, bo je nienawidzi się bardziej za to, że chcą ukraść bohaterce księcia. Jest też niejednoznaczny charakter, niby-czarny, niby-suspens, ale jakieś to wszystko płytkie. Jest płomienna miłosna scena. Jest do bólu romantyczna scena. Jest łamiąca serce scena. I na koniec, jest nagięcie praw wszelkiej logiki tak, że aż się słyszy jak trzeszczą, aby doprowadzić całe zamieszanie do idealnego, sprawiającego ulgę i rozmarzone westchnięcie zakończenia. Jednym słowem - dla traktujących to dzieło poważnie, bardzo szkodliwa książka. Dla osób takich jak ja - guilty pleasure.

10/10 w swojej kategorii, 1/10 za zbrodnię na literaturze. W tej opinii zawarłam rzeczy, które mogą być uznane za spoilery, chociaż osobiście uważam, że jeśli ktoś przeczytał w swoim życiu coś głębszego niż to i podobne mu wątpliwej jakości dzieła, to po zerknięciu na opis fabuły już doskonale wie, co będzie w tej powieści. Chyba nie jestem w grupie docelowej takiej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moja ocena pewnie byłaby gorsza, gdyby ta książka nie była (całkiem dobrym) debiutem. Autorce udało się parę ładnych zabiegów językowych, forma jest ciekawa, książka nie jest za długa ani zbędnie rozciągnięta. Wciąga.

Ale ("zawsze zapowiadało coś złego").

Rozwiązanie zagadki "kto zabił" jest tak wtórne, że czytając mówiłam sama do siebie, że nie wierzę, że Autorka naprawdę je wybrała. O, matko! W dobie renesansu thrillerów i kryminałów (ku mojej uciesze, bo nie mogłam już patrzeć na grafomańskie powieści erotyczne i young adult na ekspozycjach księgarń) niestety trzeba się wysilić na nieco bardziej finezyjne intrygi.

Chociaż, z drugiej strony, zakończenie okazało się dla mnie zaskakujące. Może nie w taki sposób, jakiego oczekiwałaby Autorka, ale zawsze to coś.

Moja ocena pewnie byłaby gorsza, gdyby ta książka nie była (całkiem dobrym) debiutem. Autorce udało się parę ładnych zabiegów językowych, forma jest ciekawa, książka nie jest za długa ani zbędnie rozciągnięta. Wciąga.

Ale ("zawsze zapowiadało coś złego").

Rozwiązanie zagadki "kto zabił" jest tak wtórne, że czytając mówiłam sama do siebie, że nie wierzę, że Autorka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To był mój plan na odłączanie się od świata w komunikacji miejskiej w przyszłym tygodniu, ale jakoś tak pobrałam tę książkę na czytnik, przerzuciłam kilka stron i... przepadłam. "Łaska" Kańtoch to bardzo dobrze, prosto - lecz w żadnym wypadku nie prostacko! - napisany kryminał z ciekawą intrygą i atrakcyjnym klimatem PRL-u w tle, w sam raz do pochłonięcia w weekend. Polecam serdecznie, dobra robota, Pani Kańtoch!

To był mój plan na odłączanie się od świata w komunikacji miejskiej w przyszłym tygodniu, ale jakoś tak pobrałam tę książkę na czytnik, przerzuciłam kilka stron i... przepadłam. "Łaska" Kańtoch to bardzo dobrze, prosto - lecz w żadnym wypadku nie prostacko! - napisany kryminał z ciekawą intrygą i atrakcyjnym klimatem PRL-u w tle, w sam raz do pochłonięcia w weekend. Polecam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznę może od tego, że książka Doerra dosyć skutecznie uatrakcyjniała mi podróże komunikacją miejską. Wywiązywała się z tego zadania na tyle dobrze, że często zapominałam się i nie wyciągałam biletu do kontroli w odpowiednim momencie. W miarę dobrze napisana, czasem nawet trzymająca w napięciu. Ciekawa w formie, choć niekoniecznie w niej odkrywcza.

Nie jestem człowiekiem o poglądach skrajnych, ale trudno mi przejść obojętnie wobec tak płytkich podziałów, jakie stosuje w swojej prozie autor - i jestem przekonana, że wcale nie chodzi o to, że jestem Polką i co za tym idzie, II wojna to temat dla mnie drażliwy, a o to, że jestem na takie podziały uczulona generalnie. Wojna to sytuacja ekstremalna, na którą ludzie reagują różnie. Są konformiści, są nonkonformiści, są ludzie, dla których najwyższym życiowym dobrem jest święty spokój. Są wybory między złym a gorszym. O ile lepsza byłaby ta książka, gdyby autor opisał losy bohaterów bez wartościowania kto jest "cywilizowany", a kto nie! Mam wrażenie, że Doerr usiłował zachować z tyłu głowy świadomość istnienia odcieni szarości, ale efekt jest niestety mierny.

A fragment, w którym jedna z bohaterek zachwyca się przepięknymi, silnymi, przystojnymi Amerykanami o mocno zarysowanych szczękach, siedzącymi w błyszczących samolotach sprawił, że parsknęłam głośno mimo otaczającego mnie tłumu w komunikacji miejskiej. Że tak zapytam: Doerr, kurde, serio?

I za co ten Pulitzer? I za co te dziesiątki na LubimyCzytać?

Zacznę może od tego, że książka Doerra dosyć skutecznie uatrakcyjniała mi podróże komunikacją miejską. Wywiązywała się z tego zadania na tyle dobrze, że często zapominałam się i nie wyciągałam biletu do kontroli w odpowiednim momencie. W miarę dobrze napisana, czasem nawet trzymająca w napięciu. Ciekawa w formie, choć niekoniecznie w niej odkrywcza.

Nie jestem człowiekiem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek Francesca Cavallo, Elena Favilli
Ocena 7,2
Opowieści na d... Francesca Cavallo, ...

Na półkach: ,

Jak zdążyłam się zorientować, ta przepięknie wydana książka wywołuje sporo kontrowersji. A ja podchodzę do niej jak zwykle - z dużą dawką zdrowego rozsądku. Po prostu: Są w niej zawarte historie prawdziwych kobiet, które miały odwagę iść za swoimi marzeniami również wtedy, kiedy okoliczności nie były sprzyjające. Mimo, że mamy szczęście żyć w czasach łatwiejszych, to uważam, że każdemu człowiekowi warto czasem przypomnieć, że jeśli się bardzo chce, to po prostu się da.

Cieszę się, że ta książka powstała, bo żadne czcze gadanie nie zaszczepi w młodych umysłach tej pięknej idei, że płeć nie ma żadnego znaczenia, kiedy chce się programować, pisać książki, być odkrywcą albo rządzić krajem. Za to 100 prawdziwych historii - żywych przykładów - już bardziej.

Jak zdążyłam się zorientować, ta przepięknie wydana książka wywołuje sporo kontrowersji. A ja podchodzę do niej jak zwykle - z dużą dawką zdrowego rozsądku. Po prostu: Są w niej zawarte historie prawdziwych kobiet, które miały odwagę iść za swoimi marzeniami również wtedy, kiedy okoliczności nie były sprzyjające. Mimo, że mamy szczęście żyć w czasach łatwiejszych, to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To było moje pierwsze zetknięcie z tą pisarką. Tak zupełnie szczerze, to nie mam pojęcia, dlaczego ta książka ma tak wysoką ocenę. Okej: Jest całkiem ciekawa intryga, akcja w miarę wartka, no i to zapieczętowane, ciekawe zakończenie. Niestety, im dalej w las, tym jest gorzej. Styl tej książki nie jest zły - ale nie jest też dobry. Mniej więcej w 1/3 książki domyśliłam się, kto jest winien.

I o ile nie jest to książka z kategorii "tych złych, które psują rynek wydawniczy", to naprawdę, mogło być lepiej, bo był potencjał. Trochę szkoda.

To było moje pierwsze zetknięcie z tą pisarką. Tak zupełnie szczerze, to nie mam pojęcia, dlaczego ta książka ma tak wysoką ocenę. Okej: Jest całkiem ciekawa intryga, akcja w miarę wartka, no i to zapieczętowane, ciekawe zakończenie. Niestety, im dalej w las, tym jest gorzej. Styl tej książki nie jest zły - ale nie jest też dobry. Mniej więcej w 1/3 książki domyśliłam się,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nareszcie prawdziwa antyutopia, a nie popłuczyny po antyutopii, jak "Igrzyska Śmierci". Trochę przeraziła mnie ta książka, głównie z powodu zawodu, jaki wykonuję.

Nareszcie prawdziwa antyutopia, a nie popłuczyny po antyutopii, jak "Igrzyska Śmierci". Trochę przeraziła mnie ta książka, głównie z powodu zawodu, jaki wykonuję.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaczęłam czytać tę książkę późnym wieczorem, przed zaśnięciem. Skończyło się na tym, że odłożyłam ją przeczytaną w 2/3 w środku nocy, bo wciągnęła mnie tak, że nie dało się od niej oderwać.

Zasługiwałaby na wyższą notę, ale niestety zakończenie mnie rozczarowało. Po prostu, autorka nagle zrezygnowała z tej atmosfery niedopowiedzeń, domysłów, wskazówek tak, jakby nagle zwątpiła w inteligencję czytelnika albo po prostu zabrakło jej pomysłu na rozwiązanie akcji i punkt kulminacyjny. W zasadzie, nie udało mi się złapać momentu, w którym punkt kulminacyjny nastąpił - może dlatego, że ta książka trzymała mnie w napięciu tak brutalnie, a może dlatego, że po prostu go nie było. Zabrakło mi też rozwikłania niektórych wątków - o Sebastianie było zdecydowanie za mało. Można było trochę rozwinąć jego postać, bo zapowiadał się ciekawie.

Ogólnie: pomysł dobry, książka wciąga, ale postaci momentami trochę płaskie. No i to zakończenie - ech.

Warto też wspomnieć, że zdjęcia, które pojawiają się w środku budują klimat. Czytanie tego w nocy i natykanie się na te mroczne zdjęcia sprawiały, że ciarki przechodziły mi po plecach.

Muszę przyznać, że mimo swoich wad, książka zapewniła mi rozrywkę na kilka godzin - warto rzucić na nią okiem.

Zaczęłam czytać tę książkę późnym wieczorem, przed zaśnięciem. Skończyło się na tym, że odłożyłam ją przeczytaną w 2/3 w środku nocy, bo wciągnęła mnie tak, że nie dało się od niej oderwać.

Zasługiwałaby na wyższą notę, ale niestety zakończenie mnie rozczarowało. Po prostu, autorka nagle zrezygnowała z tej atmosfery niedopowiedzeń, domysłów, wskazówek tak, jakby nagle...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie. Po prostu nie.

Nie. Po prostu nie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nigdy więcej young adult.

Nigdy więcej young adult.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To jest dobra książka. Bez przesadnej poetyckiej maniery, wiarygodna, wzbudzająca wiele emocji. Brak w niej wyidealizowanych bohaterów bez wad. Jest za to trochę nadwagi, przeszkody, smutek, ale też radość i uniesienia - czyli po prostu życie. Warto przeczytać.

To jest dobra książka. Bez przesadnej poetyckiej maniery, wiarygodna, wzbudzająca wiele emocji. Brak w niej wyidealizowanych bohaterów bez wad. Jest za to trochę nadwagi, przeszkody, smutek, ale też radość i uniesienia - czyli po prostu życie. Warto przeczytać.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Och, cóż to była za podróż! Cóż za język! Cóż za fabuła! Cóż za erudycja autorki!

Bardzo lubię takie książki, w których wszystko jest tak dopieszczone, w których treść i fabuła jest tak dobra jak język. "Wybrane zagadanienia..." właśnie takie są. Cieszę się, że spędziłam czas z Blue van Meer, bardzo ją polubiłam.

Och, cóż to była za podróż! Cóż za język! Cóż za fabuła! Cóż za erudycja autorki!

Bardzo lubię takie książki, w których wszystko jest tak dopieszczone, w których treść i fabuła jest tak dobra jak język. "Wybrane zagadanienia..." właśnie takie są. Cieszę się, że spędziłam czas z Blue van Meer, bardzo ją polubiłam.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to