-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2015-07-08
2015-08-24
2015-12-26
2015-11-01
2015-10-31
2015-09-26
2015-09-20
Nareszcie. Po prawie miesiącu czytania dobrnęłam do końca. Czy było warto? Trudno powiedzieć. Na pewno utwierdziłam się w przekonaniu, że styl i sposób pisania Dostojewskiego to nie moja bajka. Jest zbyt toporny i monumentalny. Nie przekonują mnie dialogi, które swoimi rozmiarami przypominają raczej monologi, wszechobecna egzaltacja, przerysowani i karykaturalni bohaterowie, a przede wszystkim uczynienie rzeczywistości czarno-białą. Tak, bo wbrew pozorom i wielu opiniom, świat odmalowany przez Dostojewskiego jest pozbawiony odcieni szarości. Na kartach powieści wszystko znajduje swoje uzasadnienie, a zapętlone uczucia i emocje, których sami bohaterowie zdają się nie rozumieć, są tylko zasłoną dymną. Nie zgadzam się też ze stwierdzeniem, jakoby Dostojewski był mistrzem w odmalowywaniu portretów psychologicznych swoich postaci. Tego nie robi się przez potoki słów, którymi bohaterowie wręcz atakują czytelnika, ale przez odpowiednie naszkicowanie całej sytuacji i przemyślenia, które nienachalnie uzmysławiają, co siedzi w czyjej głowie. A tego niestety w "Braciach Karamazow" zabrakło. Jednak żeby oddać sprawiedliwości muszę przyznać, że Dostojewskiemu udało się stworzyć przekonywującą panoramę społeczeństwa rosyjskiego (pomimo tych przerysowań), a do tego wszystkiego wątki, które poruszył w książce zazębiają się i wzajemnie dopełniają. To właśnie dzięki temu wszystkie części "Braci Karamazow" tworzą spójną całość, a sens książki może zostać doceniony i oceniony dopiero po zapoznaniu się z całością. Na koniec dodam, że prawdziwymi perłami wśród szeregu mniej bądź bardziej interesujących rozdziałów są "Wielki Inkwizytor" oraz "Diabeł. Zmora Iwana Fiodorowicza" i to one, a także księga dwunasta, czyli "Pomyłka sądowa" zaważyły na takiej, a nie innej ocenie.
Nareszcie. Po prawie miesiącu czytania dobrnęłam do końca. Czy było warto? Trudno powiedzieć. Na pewno utwierdziłam się w przekonaniu, że styl i sposób pisania Dostojewskiego to nie moja bajka. Jest zbyt toporny i monumentalny. Nie przekonują mnie dialogi, które swoimi rozmiarami przypominają raczej monologi, wszechobecna egzaltacja, przerysowani i karykaturalni...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-09-13
2015-09-03
Otello - 10/10 + ulubione
Król Lear - 6/10
Makbet - 10/10 + ulubione
Burza - 6/10
Otello - 10/10 + ulubione
Król Lear - 6/10
Makbet - 10/10 + ulubione
Burza - 6/10
2015-08-26
2015-08-22
2015-08-15
2015-08-13
2015-08-09
Rozdział "To zabije tamto" to geniusz literacki w najczystszej postaci, Klaudiusz Frollo to najbardziej skomplikowany i udręczony bohater, z jakim kiedykolwiek przyszło mi się spotkać, a jego konfrontacje z Esmeraldą to prawdopodobnie najtragiczniejsze wyznania miłości w historii literatury.
Rozdział "To zabije tamto" to geniusz literacki w najczystszej postaci, Klaudiusz Frollo to najbardziej skomplikowany i udręczony bohater, z jakim kiedykolwiek przyszło mi się spotkać, a jego konfrontacje z Esmeraldą to prawdopodobnie najtragiczniejsze wyznania miłości w historii literatury.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-04
Ta książka to wizualne arcydzieło. Kusi piękną okładką, cudownymi ilustracjami i czarnymi stronami pokrytymi białym tuszem. Niestety, pod tą niesamowitą oprawą czai się przerażająca pustka. To historia, która nie wciąga, a momentami jest po prostu nudna. Brnie się przez nią naprawdę opornie, a nie powinno tak być, bo jest to połączenie fantastyki, przygodówki i groteski. Ta książka to też bohaterowie, którzy nie wzbudzają w czytelniku żadnych uczuć. Nie odczuwa się w stosunku do nich ani sympatii, ani niechęci, po prostu beznamiętnie śledzi się ich losy. To naprawdę przykre, bo sama koncepcja Księgogrodu, jego katakumb i wszystkich tajemnic, które się w nich kryją jest dość nietuzinkowa i pobudza wyobraźnię.
Ta książka to wizualne arcydzieło. Kusi piękną okładką, cudownymi ilustracjami i czarnymi stronami pokrytymi białym tuszem. Niestety, pod tą niesamowitą oprawą czai się przerażająca pustka. To historia, która nie wciąga, a momentami jest po prostu nudna. Brnie się przez nią naprawdę opornie, a nie powinno tak być, bo jest to połączenie fantastyki, przygodówki i groteski. Ta...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-07-31
2015-07-30
2015-07-29
2015-07-28
Clary i Jace, Magnus i Alec, Isabell i Simon - kocham ich, a przez to trudno jest mi obiektywnie ocenić zakończenie ich historii. Jednak przy całej mojej miłości do tego cylku, nie mogę nie dostrzec, że coś w tym tomie poszło nie tak, jak powinno. Cassandra Clare obiecywała epickie zakończenie i groźnie zapowiadała, że wielu kluczowych bohaterów pożegna się ze swoim życiem. A tymczasem, tak na dobrą sprawę, trudno mi było odnaleźć w tej opasłej książce punkt kulminacyjny. Czytało mi się ją przyjemnie i szybko, często uśmiechałam się widząc nawiązania do wydarzeń z DA, ale czegoś mi w tym wszystkim zabrakło. Mam wrażenie, że pani Clare tak bardzo skupiła się na łączeniu wszystkich w pary i towarzyszących temu melodramatom, że akcja i walka z Sebastianem zeszły na dalszy plan. A szkoda, bo gdyby nadać im wyrazistości ten tom mógłby być idealnym zwieńczeniem cyklu. Jednak z powodu mojego sentymentu do tej historii, do jej bohaterów, a także dzięki kilku szokującym zwrotom akcji, moja ocena jest taka, a nie inna.
Clary i Jace, Magnus i Alec, Isabell i Simon - kocham ich, a przez to trudno jest mi obiektywnie ocenić zakończenie ich historii. Jednak przy całej mojej miłości do tego cylku, nie mogę nie dostrzec, że coś w tym tomie poszło nie tak, jak powinno. Cassandra Clare obiecywała epickie zakończenie i groźnie zapowiadała, że wielu kluczowych bohaterów pożegna się ze swoim życiem....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-07-24
Kocham tę książkę. Kocham ją i wiem, że jest jedną z tych niewielu, które pozostaną w mojej pamięci na całe życie. Wiem też, że przeczytam ją jeszcze nie raz, a to znaczy, że jest w niej coś wyjątkowego. Dlaczego? Bo książek, do których wracam pomimo tego, że znam je praktycznie na pamięć, jest niewiele. Z resztą, w przypadku "Wyznaję" kłamstwem byłoby stwierdzenie, że znam ją tak dobrze. Mam wrażenie, że ta książka skrywa przede mną jeszcze wiele tajemnic, które będę odkrywać latami - zupełnie jak Adrian. To zabawne, a może raczej przygnębiające, ale nie potrafię wyrazić słowami tego, co czułam, kiedy ją czytałam, co czuję teraz, kiedy historia została już opowiedziana. Wiem tylko, że jest to narracyjne arcydzieło. Przeszłość łącząca się z teraźniejszością w jednym zdaniu, niespodziewane, ale delikatne przejścia od jednego bohatera do drugiego i ciągłe zmiany perspektywy to tylko szczyt góry lodowej. Dużo głębiej znajdują się elektryzujące dialogi prowadzone z duchami przeszłości i historie nakładające się na siebie pomimo tego, że dzielą je setki lat. Pomiędzy tym przeplata się jeszcze możliwość wyboru tego, co zostało napisane czarnym, a co zielonym atramentem, tego co jest fikcją, a co rzeczywistością. Ta książka to naprawdę piękne wyznanie miłości, w którym zawiera się wszystko. Całe zło tego świata, jego okrucieństwa i cierpienia, pytania o przypadek i przeznaczenie, szczęście zbyt krótkie do uchwycenia i śmierć. A kiedy dochodzimy już do ostatnich stron, kiedy uświadamiamy sobie jedną rzecz, jedno okrutne kłamstwo, zadajemy sobie pytanie - dlaczego?
Kocham tę książkę. Kocham ją i wiem, że jest jedną z tych niewielu, które pozostaną w mojej pamięci na całe życie. Wiem też, że przeczytam ją jeszcze nie raz, a to znaczy, że jest w niej coś wyjątkowego. Dlaczego? Bo książek, do których wracam pomimo tego, że znam je praktycznie na pamięć, jest niewiele. Z resztą, w przypadku "Wyznaję" kłamstwem byłoby stwierdzenie, że znam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Henry James stwierdził, że "Złota czara" to najlepsza z wszystkich książek, które napisał. Trudno jest mi to zweryfikować, ponieważ dotychczas przeczytałam ich zaledwie cztery, jednak bezpośrednio po zakończeniu "Złotej czary" czuję, że w tym zdaniu może kryć się prawda. Książka ta jest bowiem niezwykle trudna i wymagająca, pełna dwuznaczności i aluzji, a do tego napisana wzbudzającym zachwyt językiem. Jest naszpikowana metaforami i dygresjami, a do tego praktycznie pozbawiona akcji znanej czytelnikowi z XXI wieku. Stanowi monumentalne studium psychologiczne szóstki bohaterów, oczami których śledzimy wszystkie zdarzenia. Jak zwykle w przypadku Henry`ego Jamesa nasze sympatie do bohaterów nie pokrywają się. On zdaje się faworyzować Maggie i jej ojca, a my nie potrafimy przejść obojętnie wobec tego, co przeżywa Charlotte. W moich oczach to właśnie ona płaci najwyższą cenę i staje się ofiarą wszystkich intryg i niedomówień, jednak jest to ocena dyskusyjna. Wszystko zależy bowiem od tego, jak zinterpretujemy przedstawioną przez autora rzeczywistość. A ona jest skryta pod grubym płaszczem konwenansów i fałszywych uśmiechów.
Henry James stwierdził, że "Złota czara" to najlepsza z wszystkich książek, które napisał. Trudno jest mi to zweryfikować, ponieważ dotychczas przeczytałam ich zaledwie cztery, jednak bezpośrednio po zakończeniu "Złotej czary" czuję, że w tym zdaniu może kryć się prawda. Książka ta jest bowiem niezwykle trudna i wymagająca, pełna dwuznaczności i aluzji, a do tego napisana...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to