rozwińzwiń

McDusia

Okładka książki McDusia Małgorzata Musierowicz
Okładka książki McDusia
Małgorzata Musierowicz Wydawnictwo: Akapit Press Cykl: Jeżycjada (tom 19) literatura młodzieżowa
291 str. 4 godz. 51 min.
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Cykl:
Jeżycjada (tom 19)
Wydawnictwo:
Akapit Press
Data wydania:
2012-10-03
Data 1. wyd. pol.:
2012-10-03
Liczba stron:
291
Czas czytania
4 godz. 51 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362199938
Tagi:
Borejko Jeżycjada
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Na Jowisza 2! Nadal uzupełniam Jeżycjadę Emilia Kiereś, Małgorzata Musierowicz
Ocena 7,2
Na Jowisza 2! ... Emilia Kiereś, Małg...
Okładka książki Poczytaj mi, mamo. 15 bajek na 100 lat Helena Bechlerowa, Wanda Chotomska, Maria Kowalewska, Tadeusz Kubiak, Barbara Lewandowska, Hanna Łochocka, Małgorzata Musierowicz, Joanna Papuzińska, Janina Porazińska, Elżbieta Szeptyńska, Julian Tuwim, Danuta Wawiłow
Ocena 7,8
Poczytaj mi, m... Helena Bechlerowa, ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
2967 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
232
50

Na półkach: ,

Pogodna i rodzinna część Jezycjady otula jak ciepły kocyk 😊

Pogodna i rodzinna część Jezycjady otula jak ciepły kocyk 😊

Pokaż mimo to

avatar
968
358

Na półkach: ,

Niezmiennie ciepła i sympatyczna opowieść o kolejach losu bohaterów Jeżycjady. Tym razem tytułowa bohaterka McDusia (czyli Magda, córka Kreski),przyjeżdża do Poznania, żeby sprzątnąć mieszkanie pradziadka Dmuchawca. W zimowej scenerii towarzyszymy bohaterom w sentymentalnej podróży w czasie i wspominamy wraz z nimi ulubionego nauczyciela. Równolegle przyglądamy się przygotowaniom do ślubu Laury i Adama.

Niezmiennie ciepła i sympatyczna opowieść o kolejach losu bohaterów Jeżycjady. Tym razem tytułowa bohaterka McDusia (czyli Magda, córka Kreski),przyjeżdża do Poznania, żeby sprzątnąć mieszkanie pradziadka Dmuchawca. W zimowej scenerii towarzyszymy bohaterom w sentymentalnej podróży w czasie i wspominamy wraz z nimi ulubionego nauczyciela. Równolegle przyglądamy się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1026
1022

Na półkach: , , ,

"Są sprawy ważniejsze niż życie"

Książka o bliskości rodziny, która się wspiera mimo różnych osobowości.

"Są sprawy ważniejsze niż życie"

Książka o bliskości rodziny, która się wspiera mimo różnych osobowości.

Pokaż mimo to

avatar
11
11

Na półkach:

Sympatyczna historia, ale już nie tak przenosząca do mentalnego domu jak poprzednie części. Ida zrobiła się nieprzyjemna - nie spodziewałam się po pani Musierowicz takiego zepsucia bohaterki. Super są wątki dzieciaków, miło się "obserwuje" kolejne pokolenie ze świata Jeżycjady, ale... czegoś brakuje - czasem myślę, że poprzednie części oczarowały mnie przeniesieniem w czasie, powrotem do wspomnień, przeżycia na nowo tego, czego sama doświadczyłam w dzieciństwie... a teraz to po prostu miła obyczajówka, wyróżniająca się tylko charakterystycznymi lokalizacjami, powiązaniem genami nowych i dawnych bohaterów i ciepłym, pełnym humoru stylem pani Musierowicz. Nie zmienia to faktu, że kocham tą serię, ale... coś się bezpowrotnie skończyło w tych książkach kilka tomów temu i tęsknię za tym czymś.

Sympatyczna historia, ale już nie tak przenosząca do mentalnego domu jak poprzednie części. Ida zrobiła się nieprzyjemna - nie spodziewałam się po pani Musierowicz takiego zepsucia bohaterki. Super są wątki dzieciaków, miło się "obserwuje" kolejne pokolenie ze świata Jeżycjady, ale... czegoś brakuje - czasem myślę, że poprzednie części oczarowały mnie przeniesieniem w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
398
213

Na półkach: , ,

Zacznijmy od głównej bohaterki - 17-letnia Magda, jedna z bliźniaczych córek Kreski. Swoją drogą, zauważyliście, że bliźnięta w Jeżycjadzie mają takie biblijne zestawy imion? U Kreski: Maria i Magdalena. U Anieli: Piotr i Paweł. XD
Magdusia pojawiła się już jako trzecioplanowa postać w poprzednim tomie, co było niejako zapowiedzią tego tomu. Już wtedy chwilowo odwiedziła pradziadka - Dmuchawca w Poznaniu, tym razem przyjeżdża już po jego śmierci, aby uporządkować jego mieszkanie.
Jest to grudzień, okres świąteczny, a Magdusia przyjeżdża do Poznania, gdzie nie ma już nikogo z krewnych, aby pomieszkiwać u zaprzyjaźnionej rodziny Borejków - niby jest tam nieco o tym, że Magda nie dogadywała się z własną rodziną i czuje się od nich odcięta, co mnie jednak bardzo dziwi. O ile nie będę się już wypowiadać na temat jej ojca, to jednak Kreska była ukazana jako bardzo ciepła, dobra osoba - i ona to pozwoliła na taki rozłam z własną nieletnią jeszcze córką??? Żeby nawet świąt nie chcieć z własnym dzieckiem spędzić, tylko wysyłać je w tym czasie do sprzątania mieszkania po dziadku? Niefajnie i dziwnie.
No cóż, na szczęście Magda na święta trafia do cudownego, ciepłego i gościnnego domu Borejków, który zawsze był otwarty na gości i pełen domowego ciepła...... z tym, że nie do końca. Ida od samego początku, wielokrotnie otwarcie i chamsko drwi i wykpiwa Magdę - będącą gościem, robi jej niemiłe przytyki do tego, że jest nieco pulchna i lubi fastfood, przezywa "McDusią" i "MacDonaldusią", i ogólnie zachowuje się wobec niej po prostu skandalicznie, a to wszystko przy milczącej aprobacie reszty rodziny, która najwyraźniej nie widzi w jej zachowaniu niczego niewłaściwego. Ja wiem, że Ida od dawna była postacią wykreowaną na taką "walącą prosto z mostu" i nieraz już zdarzało się jej być mocno nietaktowną, ale tutaj już zdecydowanie przesadziła - czym jej do cholery zawiniła ta Magdusia, żeby aż tak jej dokuczać? Chamstwo Idy zdecydowanie kłóci się z wizerunkiem rodziny Borejków - takich wielce kulturalnych inteligentów. Nie tylko ona w rodzinie pała niechęcią do "boguduchawinnej" dziewczyny - jeszcze lepszy jest jej syn Józef. Nastolatek opisany jako super przystojny i męski, na którego lecą wszystkie laski, choć on, nieczuły na ich względy, zupełnie nie interesuje się płcią przeciwną (bo wciąż chowa w sercu wierne, dziecięce zakochanie w Staszce Trolli). Naprawdę nie mogłam zrozumieć, dlaczego ten typek tak jawnie okazuje nie tylko niechęć, ale wręcz wrogość do Magdy, od samego początku. To był w ogóle najgorszy wątek i najgorsza scena z całej książki. Magda wodzi oczami za Józinkiem, no bo wiemy, że on jest sexy i w ogóle. On totalnie od pierwszego wejrzenia jej nie lubi - w sumie nie wiemy dlaczego, chyba tylko dlatego, że jest trochę gruba, bo często odnosi się do jej tuszy w swoich złośliwych wewnętrznych komentarzy na jej temat. To jest w ogóle kuriozum, bo w zasadzie sądząc po opisach i autorskich przecież rysunkach w książce, to Magda nawet NIE była jakaś otyła, czy wyraźnie gruba. Ona po prostu miała figurę nieco zaokroągloną, krępą i była przy tym niska - helou, to chyba zupełnie identycznie jak Trolla??!? Podobnej postury była też Pulpecja, ale nikt jej nigdy z tego powodu jakoś nie dogryzał aż tak.
No i tak - największy chyba "hit" tej książki, słynna scena, w której Magda z zaskoczenia całuje Józinka. Zauważmy, że takich pocałunków z zaskoczenia było już w serii co najmniej kilka, ale ten wyróżnia się spośród nich odwróceniem ról: zawsze do tej pory to chłopcy całowali z zaskoczenia dziewczyny. Tutaj dziewczyna całuje z zaskoczenia chłopaka. I to jest bardzo ciekawe, bo okazuje się, że te sytuacje wcale nie są analogiczne i symetryczne, o nie. W każdej scenie, kiedy jakiś facet całował z zaskoczenia dziewczynę, to te dziewczyny reagowały jakimś takim otępiałym zadowoleniem, czy jak to nazwać - nawet jak ten Arturek znienacka pocałował Aurelię w malinach (choć nigdy nie mieli stanowić pary),to Aurelia jakoś totalnie się od tego odcięła psychicznie i zareagowała głupawym śmiechem. A tu, proszę Państwa, co się wydarzyło! Józinek zareagował taką agresją, że aż mi włosy dęba stanęły! Przyskoczył do Magdy z łapami, cytuję dosłownie: "POTRZĄSAŁ JĄ JAK SZCZUREM", zagroził, że jej walnie!!! Okej, chwila moment - jestem w stanie zrozumieć, że mu się ta sytuacja nie spodobała, jak najbardziej - wręcz baaardzo brakowało mi tej negatywnej reakcji u dziewczyn we wszystkich poprzednich scenach pocałunków znienacka. No ale zaraz, chwila, gdzie z tymi łapami, co to za słowa, facet do kobiety???? Nie można było tego naprawdę zakomunikować w bardziej cywilizowany sposób, zwłaszcza będąc wychowanym w tak cudownej i kulturalnej rodzinie? 😛 Przegięcie totalne, i to ma być ten "opiekuńczy rycerz Józinek"?? A reakcja Magdy - porażka, dalej wodzi oczami za Józinkiem, macha mu i próbuje zwrócić na siebie uwagę, choć on cały czas ją ignoruje. To mi się w niej bardzo nie podobało, ale jednocześnie prześwituje mi przez to jakiś chory system w głowie autorki. Koniec końców zachowanie Józinka nigdzie nie zostaje potępione w żaden sposób. Mam wrażenie, że autorka raczej potępia zachowanie Magdy - tak, jakby dziewczyna całująca znienacka faceta popełniała jakieś ciężkie wykroczenie, podczas gdy sytuacje odwrotne - jak wiemy z poprzednich tomów - są zupełnie okej. W ogóle mam silne wrażenie, że autorka sama nie lubiła tej stworzonej przez siebie, głównej postaci 😕
Pozostając w temacie Idy i Józinka, to trudno nie skomentować także innej fatalnej sceny, w której Józinek wraca do domu od kolegi pod wpływem alkoholu. Słuchajcie, żeby on jeszcze na serio się skusił na wypicie czegoś - co w sumie byłoby sensownym i zrozumiałym elementem fabuły. Nie, on został poczęstowany jakąś czekoladową masą z dodatkiem alkoholu. Pytanie - ile 16-letni byczek musi wpierniczyć jakiejś alkoholizowanej masy czekoladowej, żeby jednocześnie nie porzygać się z przesłodzenia, ale mieć tyle alkoholu we krwi, żeby po powrocie do domu chwiać się i mówić niewyraźnie? 😃 Ale to nie koniec, najlepsza z tego wszystkiego jest histeryczna reakcja jego matki Idy, która w momencie gdy zwąchała u swojego syna alkohol, wpadła w taki szał, przepraszam, to trzeba napisać wielkimi literami: SZAŁ, że rzuciła z całej siły w głowę syna słoikiem musztardy, który szczęśliwie nie trafił w cel, tylko rozprysnął się na wszystkie strony o ścianę obok (pytanie, co by było, gdyby trafiła z taką siłą - chybaby go zabiła),a następnie zawlokła biedaka w ubraniu pod prysznic i zlewała zimną wodą!! Wiecie co, ja naprawdę rozumiem, że można się trochę zdenerwować, kiedy szesnastolatek chucha zapachem alkoholu, ale ludzie, taka reakcja to już kwalifikuje się chyba do pilnej pomocy psychiatrycznej 😕
Wracając do Magdy - ogólnie pomijając jej fajtłapowate robienie maślanych oczu do chama Józinka, to pod innymi względami w sumie ją trochę polubiłam! Przede wszystkim - to, że nie kryła się z faktem, iż nie lubi i nie rozumie poezji. To chyba miał być jeden z tych elementów, którymi autorka sugerowała, aby tej postaci NIE lubić. Szok i niedowierzanie, jak ktoś może nie lubić poezji, toż to jakiś plebs. No więc można, ja osobiście też nie przepadam, czasem coś mi się spodoba, ale to nie moja bajka, choć prozę kocham miłością wieczną. No więc nie każdy musi do cholery, uwielbiać poezję. Podobało mi się to, jak zareagowała na wiersz Ignacego Grzegorza, który dla niej napisał - od razu wyłapała brak logicznej konsekwencji, na który on sam nie zwrócił uwagi, bo skupiał się przede wszystkim na idealnej formie. W tej scenie ją bardzo lubiłam. Ogólnie Ignacy Grzegorz całkiem dobrze wypadł w tym tomie - on z kolei się zadurzył w Magdzie, przez co jako bodaj jedyny z domowników, traktował ją jak należy - miło i gościnnie od początku do końca.
Tyle pisania, a nawet nie doszłam do jednego z głównych wątków tej książki - ślubu Laury! Znowu ta Laura, już powiem szczerze, że mam jej dość. Od kilku tomów cały czas wysuwa się na pierwszy plan, nawet jak teoretycznie głównymi postaciami mają być inne osoby. Tutaj mamy szaloną historię ślubu, który oczywiście miał być idealny i bez niespodzianek, a w ostatniej chwili zmienił się w pasmo katastrof. Trochę to było wszystko może zabawne, ale tak cholernie naciągane i nierealne, że jednak niespecjalnie. A najbardziej nierealny z tego wszystkiego jest Pan Idealny Adam, który po prostu nie ma ani jednej, nawet najmnejszej, wady.
Trochę przygnębiający był wątek Pyziaka, który przyjechał na ślub Laury - w sumie nie wiadomo, skąd o nim wiedział, bo nie ma ani słowa o tym, żeby ktoś go w ogóle powiadamiał i zapraszał. Pyziak wydaje się być smutnym, złamanym psychicznie facetem, który zmarnował swoje życie, żałuje swoich grzechów i próbuje je trochę naprawić. Nawet ja, jako osoba osobiście cięta na alimenciarzy olewających swoje dzieci, poczułam jakąś litość i trochę sympatii. Szkoda, że napotkał jednak na kamienny i nieprzebity mur ze strony Borejków. Nikt mu za bardzo nie okazał wielkoduszności, nikt mu nie powiedział chociaż "dziękuję" za prezent, jedyna Gabrysia jako tako dostrzegała w nim człowieka, mam wrażenie. Kiedy w dniu ślubu przed kościołem przewrócił się po wyjściu z samochodu, trzeba przyznać, że zareagowała jak należy, zawożąc go do szpitala i zapewniając opiekę medyczną, w towarzystwie syna. Reszta rodziny w zasadzie nie zauważyła i nie zainteresowała się zupełnie tą sytuacją. Znowu "cudowna ciepła rodzinka Borejków" okazuje się niespecjalnie ciepła dla zbłąkanych dusz.
Na koniec jeszcze wrócę ponownie do Józinka - ostatni wątek, który chcę skomentować. Jak wiemy, Józinek durzy się z Trolli, mimo że od lat ma z nią tylko sporadyczny mailowy kontakt, pominę milczeniem prawdopodobieństwo takiego stanu rzeczy u kilkunastoletniego chłopaka. Ponieważ jednak Trolla ewidentnie układa sobie życie z kimś innym, Józinek cierpi. W tym cierpieniu nagle dostrzega, że w jego otoczeniu jest całkiem fajna koleżanka, Janicka. Otóż wylosował ją w szkolnych mikolajkach i miał jej dostarczyć prezent, którym był używany pendrive z nagraną piosenką (hm..). Wątek wiązał się z kilkoma perypetiami, ale w sumie wszystko prowadziło ewidentnie do tego, że Janicka to fajna dziewczyna i Józinek coraz bardziej chyba ją lubił. Kulminacja wątku nastąpiła podczas sylwestrowej nocy, kiedy to Józinek wzgardził trwającą imprezą weselną kuzynki i poszedł odpalać fajerwerki do kolegi, którego sąsiadką była właśnie koleżanka Janicka. Cała scena odpalania tych fajerwerków była dla mnie mocno trzymająca w napięciu, bo praktycznie w każdym akapicie spodziewałam się, że zaraz komuś urwie rękę albo ktoś dozna poważnych oparzeń i trzeba będzie dzwonić po pogotowie - trochę mam fobię na tym punkcie, ale naprawdę tak to wyglądało, bo w pewnym momencie latające plonące fajerwerki wleciały z balkonu do mieszkania i latały po pokoju. Nic takiego się jednak nie stało, tylko przez pomyłkę Józinka zamknęli na balkonie, kiedy on dobijał się, aby go wpuścić do mieszkania, otworzyła mu koleżanka i zaczęła się śmiać z tej dość zabawnej sytuacji. Na to Józinek nagle obraził się wielce i uniósł urażoną dumą, uznał, że jednak Janicka jest do bani i poszedł. I to był chyba wątek zwycięski w plebiscycie na "wątek Jeżycjady, który najbardziej zmierza donikąd".

Zacznijmy od głównej bohaterki - 17-letnia Magda, jedna z bliźniaczych córek Kreski. Swoją drogą, zauważyliście, że bliźnięta w Jeżycjadzie mają takie biblijne zestawy imion? U Kreski: Maria i Magdalena. U Anieli: Piotr i Paweł. XD
Magdusia pojawiła się już jako trzecioplanowa postać w poprzednim tomie, co było niejako zapowiedzią tego tomu. Już wtedy chwilowo odwiedziła...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1159
766

Na półkach:

Lepsza, niż kilka wcześniejszych tomów, ale nie tak dobra, jak pierwsze.

Lepsza, niż kilka wcześniejszych tomów, ale nie tak dobra, jak pierwsze.

Pokaż mimo to

avatar
749
749

Na półkach:

Przyznaję, że Jeżycjada już mnie trochę zdążyła zmęczyć, no bo ile można czytać o sprawach rodziny Borejków, tym bardziej, że zdaje się tam niewiele zmieniać pomimo upływu lat. Owszem, jest to wszystko sympatyczne, takie ciepłe, ale czasem od nadmiaru słodyczy może brzuch rozboleć.

Owa tytułowa McDusia jakoś do tej pory nie rzuciła mi się w oczy, dlatego nieco zdziwiłam się, iż autorka poświęciła jej osobną książkę. Córka Kreski i prawnuczka nieodżałowanego profesora Dmuchawca - Magda, zwana przez Laurę McDusią lub McDonaldusią z racji tego, że żywi się jedzeniem z McDonalda i lubuje się w tłustych frytkach. Laura słusznie jej to wypomina, aczkolwiek forma w jakiej to robi, w moim odczuciu pozostawia wiele do życzenia. Zamiast cierpliwie wytłumaczyć dziewczynie, że jest to niezdrowe, to tak dosyć brutalnie kpi z niej oraz jej tuszy.
Wszystkie wydarzenia w książce dzieją się w tle przygotowań Laury i Adama do ślubu. Krzątają się tam wszyscy Borejkowie, a Józinek z Ignacym jak zawsze kłócą się a na nawet bywa, że dochodzi między nimi do rękoczynów. Jednak odnoszę wrażenie, że jest to konflikt na zasadzie, że "kto się lubi ten się czubi", bo jak przychodzi co do czego, to jeden za drugim w ogień by wskoczył. Irytuje mnie natomiast postawa Stasi Trolli. Jeżeli pojawia się u Borejków (jak i tym razem),to zawsze z jakimś absztyfikantem. Po co więc utrzymuje kontakt z Józinkiem przez te wszystkie lata, wiedząc, że chłopak się w niej kocha i robi mu nadzieje, że może coś z tego będzie? Nie rozumiem takiej postawy. Za każdym razem gdy się pojawia, rani chłopaka do żywego. Podobnie z ojcem Laury. Przyjechał na ślub córki i w porządku, ale nawet nie próbował jakoś poukładać z nią relacji, odbyć takiej szczerej, oczyszczającej rozmowy. Dziwne to było.

I teraz sprawa, która dla mnie w tej części serii okazała się najważniejsza i najbardziej wzruszająca, to spuścizna jaką pozostawił po sobie uroczy profesor Dmuchawiec. Każdej bliskiej mu w jakiś sposób osobie, pozostawił prezent z osobistym przesłaniem. Gdy tak każda z tych osób przychodziła odebrać paczuszkę, to autentycznie chciało mi się ryczeć. Szczególnie gdy pojawiła się Gieniusia, którą zapamiętałam jako szkraba wpraszającego się do obcych ludzi na obiadek. Profesor Dmuchawiec materialnie nie posiadał wiele, ale to co po sobie zostawił i co przekazał innym jest cenniejsze niż złoto. Pani Musierowicz ten wątek poprowadziła po mistrzowsku i przyćmił on wszystko inne, co wydarzyło się w tej książce.

Nie wiem co powiedzieć i jak ocenić książkę, gdyż była to dla mnie trochę podróż sentymentalna, bo przecież większość bohaterów znam od pierwszego tomu, gdy byli szkrabami, a teraz jedni nie żyją, inni się postarzeli, kolejne pokolenia dorosły. Atmosfera jednak pozostała ta sama. Tak jak napisałam na wstępie - czasem Borejkowie już wydają się być męczący, a jednak człowiek wraca do nich jak do starych znajomych, bo jeżeli czyta się tyle tomów, to jakoś się w to wszystko wsiąka. Posłużę się tutaj pięknymi słowami, które padły z ust dziadków Borejków podczas nocy sylwestrowej: "Bije zegar godziny: - Jak ten czas szybko mija! A to my mijamy". Fajnie to wszystko przeczytać właśnie teraz, gdy do świąt nie zostało już tak wiele czasu i pomalutku warto wprowadzać się w ten nastrój. Dla fanów Jeżycjady oczywiście pozycja obowiązkowa. Ja daję siedem gwiazdek trochę z sentymentu, a trochę ze względu na te wszystkie emocjonalne, uczuciowe fragmenty oraz za zawarte tu mądrości życiowe.

Przyznaję, że Jeżycjada już mnie trochę zdążyła zmęczyć, no bo ile można czytać o sprawach rodziny Borejków, tym bardziej, że zdaje się tam niewiele zmieniać pomimo upływu lat. Owszem, jest to wszystko sympatyczne, takie ciepłe, ale czasem od nadmiaru słodyczy może brzuch rozboleć.

Owa tytułowa McDusia jakoś do tej pory nie rzuciła mi się w oczy, dlatego nieco zdziwiłam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
489
443

Na półkach: , ,

Miło było powrócić do tej historii, ma działanie terapeutyczne wręcz, na pewno pokrzepiające...człowiek zastanawia się czy taki świat aby na prawdę istnieje.

Miło było powrócić do tej historii, ma działanie terapeutyczne wręcz, na pewno pokrzepiające...człowiek zastanawia się czy taki świat aby na prawdę istnieje.

Pokaż mimo to

avatar
3072
2465

Na półkach: , ,

162/2023 (A)
czyta autorka

162/2023 (A)
czyta autorka

Pokaż mimo to

avatar
147
144

Na półkach: ,

Mam poczucie, że głównym pomysłem na tę książkę był tytuł "McDusia". W związku z tym, trzeba było wprowadzić postać, do której owy przydomek będzie pasował (reszta charakteru i sensu postaci już nieistotna) i zrobić z Idy potwora, który znęca się psychicznie nad siedemnastolatką. Wypełnienie książki stanowią kolejne perypetie rodu Borejków (trochę wtórne i na siłę).

Najlepsze punkty książki to scena "Po prostu walnąłem głową w blat", relacja Ignacego Borejki z tego wydarzenia i końcowe refleksje dziadków i Gabrysi.

Mam poczucie, że głównym pomysłem na tę książkę był tytuł "McDusia". W związku z tym, trzeba było wprowadzić postać, do której owy przydomek będzie pasował (reszta charakteru i sensu postaci już nieistotna) i zrobić z Idy potwora, który znęca się psychicznie nad siedemnastolatką. Wypełnienie książki stanowią kolejne perypetie rodu Borejków (trochę wtórne i na siłę)....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    4 577
  • Chcę przeczytać
    1 321
  • Posiadam
    1 122
  • Ulubione
    196
  • Jeżycjada
    116
  • 2012
    100
  • Chcę w prezencie
    79
  • 2013
    56
  • Teraz czytam
    37
  • Młodzieżowe
    36

Cytaty

Więcej
Małgorzata Musierowicz McDusia Zobacz więcej
Małgorzata Musierowicz McDusia Zobacz więcej
Małgorzata Musierowicz McDusia Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także