rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Bardzo słaba książka, nie polecam przed podróżą na Sycylię. Uderzająca jest pogarda autora wobec innych ludzi, brak tolerancji, dziwne teksty dotyczące kobiet oraz ludzi myślących i postępujących inaczej niż autor. Słabe przygotowanie pana Musiała do podróży, ruszając na Sycylię nie zna znaczenia podstawowych symboli tej wyspy (można sprawdzić w Google). Szczerze odradzam.

Bardzo słaba książka, nie polecam przed podróżą na Sycylię. Uderzająca jest pogarda autora wobec innych ludzi, brak tolerancji, dziwne teksty dotyczące kobiet oraz ludzi myślących i postępujących inaczej niż autor. Słabe przygotowanie pana Musiała do podróży, ruszając na Sycylię nie zna znaczenia podstawowych symboli tej wyspy (można sprawdzić w Google). Szczerze odradzam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniała rozmowa! Bardzo polecam!

Wspaniała rozmowa! Bardzo polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniale napisana biografia Marii Jaremy, obejmująca nie tylko życie wybitnej i ogromnie pracowitej malarki, rzeźbiarki, graficzki, ale również szerokie tło rodzinno - społeczno - ekonomiczno - polityczne.
Trudno oderwać się od lektury. Atutem są reprodukcje wybranych dzieł Jaremianki oraz mapa "Jej" miejsc w Krakowie.

Wspaniale napisana biografia Marii Jaremy, obejmująca nie tylko życie wybitnej i ogromnie pracowitej malarki, rzeźbiarki, graficzki, ale również szerokie tło rodzinno - społeczno - ekonomiczno - polityczne.
Trudno oderwać się od lektury. Atutem są reprodukcje wybranych dzieł Jaremianki oraz mapa "Jej" miejsc w Krakowie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna książka ukazująca mechanizmy działania sekty.

Świetna książka ukazująca mechanizmy działania sekty.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wstrząsające rozmowy z mamami niepełnosprawnych dzieci. Historie diagnozy dzieci, potwornych warunków w polskich szpitalach i podejścia pracowników służby zdrowia, borykania się rodziców chorych dzieci codziennie z wieloma problemami. Opowieści o rozpaczy, samotności, poczuciu bezradności i jednocześnie miłości do swojego dziecka, pomimo nieuleczalnej choroby.
Bardzo potrzebna książka.

Wstrząsające rozmowy z mamami niepełnosprawnych dzieci. Historie diagnozy dzieci, potwornych warunków w polskich szpitalach i podejścia pracowników służby zdrowia, borykania się rodziców chorych dzieci codziennie z wieloma problemami. Opowieści o rozpaczy, samotności, poczuciu bezradności i jednocześnie miłości do swojego dziecka, pomimo nieuleczalnej choroby.
Bardzo...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zgubiona dusza Joanna Concejo, Olga Tokarczuk
Ocena 7,6
Zgubiona dusza Joanna Concejo, Olg...

Na półkach: ,

Przepiękna.

Przepiękna.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia mądrych, wrażliwych, odważnych i silnych Kobiet. Ich bronią z koszmarem wojny, później z trudnościami życia w PRL była właśnie nieczułość. Dla siebie są największym wsparciem. Życie trzech córek - Trudy, Gerty i Ildy, jest związane nierozerwalną nicią z domem rodzinnym - wybudowanym przez matkę - Rozelę. To tam, na Kaszuby, początkowo dziewczyny, później młode i coraz starsze kobiety wracają, szukając wsparcia, czułości, pomocy. Przepiękna, wzruszająca, ale momentami bardzo zabawna historia. Polecam serdecznie!

Historia mądrych, wrażliwych, odważnych i silnych Kobiet. Ich bronią z koszmarem wojny, później z trudnościami życia w PRL była właśnie nieczułość. Dla siebie są największym wsparciem. Życie trzech córek - Trudy, Gerty i Ildy, jest związane nierozerwalną nicią z domem rodzinnym - wybudowanym przez matkę - Rozelę. To tam, na Kaszuby, początkowo dziewczyny, później młode i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka godna uwagi.

Książka godna uwagi.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piękna książeczka dla małych i dużych, nowe wydanie z cudnymi ilustracjami.

Piękna książeczka dla małych i dużych, nowe wydanie z cudnymi ilustracjami.

Pokaż mimo to

Okładka książki Która to Malala? Renata Piątkowska, Maciej Szymanowicz
Ocena 7,6
Która to Malala? Renata Piątkowska,&...

Na półkach: ,

Piękna i wzruszająca opowieść o Malali - dziewczynce z Pakistanu, która odważyła sprzeciwić się talibom.

Piękna i wzruszająca opowieść o Malali - dziewczynce z Pakistanu, która odważyła sprzeciwić się talibom.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niedawno skończyłam czytać "Chustkę".
Przeglądałam blog Pani Joanny, zatytułowany po prostu "chustka" (stąd zaczerpnięto tytuł książki). Po raz kolejny przeczytałam wywiad z Jej mężem, który pojawił się po śmierci kobiety.
Wiedziałam, jak skończy się ta historia, będąca zbiorem wybranych wpisów z sieciowego dziennika, chorej na raka żołądka (z wieloma przerzutami) młodej, bardzo ładnej kobiety.
Mimo to czuję ogromny smutek. Żal mi Jej synka Janka; Niemęża; Mamy, której i mąż, i córka zmarli na raka; Jej samej, że musiała tak młodo umrzeć, tak okropnie cierpiąc.
Podziwiam Ją za determinację, walkę i pragnienie wyleczenia do końca. Za to, że sama będąc ciężko chora, miała w sobie tyle siły, żeby dodawać otuchy innym. Za to, że mimo postępującej choroby i złego samopoczucia, zaangażowała się w akcję promującą wpłacanie 1% na konto Fundacji Rak'n'Roll.

Za to, że odważyła się głośno mówić (pisać) o chorobie.
Rak, diagnoza, objawy, skutki uboczne chemioterapii nie były dla Niej tematem tabu. Dzięki opisywaniu swej codziennej walki na blogu, uzyskiwała pomoc: finansową (wpłaty na konto Fundacji Rak'n'Roll i zakup kosztownego lekarstwa sprowadzanego aż z Japonii), medyczną (zdobywanie odpowiedniej ilości krwi do transfuzji), ale, przede wszystkim, otrzymywała wiele słów otuchy i wsparcie emocjonalne, od zupełnie nieznanych Jej osób.
Choć bardzo, bardzo dzielnie walczyła, przegrała tę walkę...

Pozostała pamięć o Pani Joannie, książka i blog, film dokumentalny z Jej udziałem, a także Fundacja Chustka, założona po Jej śmierci.
I refleksja, która pewnie zabrzmi jak banał, ale po przeczytaniu tej książki znów nabiera znaczenia - że trzeba cieszyć się każdym przeżytym dniem, doceniać każdą małą radość, jaka nas spotyka.
Joanna Sałyga celebrowała zwyczajne czynności, które mogła wykonać sama mimo choroby - gotowanie, wrzucanie ubrań do pralki, prasowanie rzeczy ukochanych osób, wspólne zakupy, spacery, czytanie do snu synkowi, wspólne leżenie i milczenie... po prostu bycie z drugim człowiekiem...

Niedawno skończyłam czytać "Chustkę".
Przeglądałam blog Pani Joanny, zatytułowany po prostu "chustka" (stąd zaczerpnięto tytuł książki). Po raz kolejny przeczytałam wywiad z Jej mężem, który pojawił się po śmierci kobiety.
Wiedziałam, jak skończy się ta historia, będąca zbiorem wybranych wpisów z sieciowego dziennika, chorej na raka żołądka (z wieloma przerzutami) młodej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"I była miłość w getcie" to zbiór rozmów prowadzonych w 2008 roku przez Marka Edelmana i Paulę Sawicką, oraz kilku tekstów jego wystąpień (np. podczas konferencji Pamięć polska – pamięć żydowska, odbywającej się w Krakowie 10 i 11 czerwca 1995 roku). Przedmowę do książki napisał Jacek Bocheński.

Wydawać by się mogło, że na temat zagłady Żydów powiedziano już tak wiele, że nie trzeba nic dodawać. Na pewno każdy z Was czytał o strachu ofiar, okrucieństwie oprawców, walce o przetrwanie i wolność, wszechobecnym cierpieniu i upokorzeniu. Marek Edelman do tych wszystkich emocji, zwykle negatywnych i destrukcyjnych, dodaje teraz uczucie, które pozwalało przetrwać te straszne czasy. Mówi: wyobraźcie sobie, była wtedy jeszcze miłość, no więc teraz opowiem to i owo, co pamiętam o miłości. I nie chodzi tylko o namiętność erotyczną między kobietą i mężczyzną (choć takie historie też się pojawiają), lecz także o miłość rodzicielską, miłość dzieci do rodziców, o odpowiedzialność za drugiego człowieka, uczciwość, poświęcenie.

To właśnie miłość i bezkompromisowa postawa, niezłomność i głęboka wiara w wyznawane wartości pozwoliły na przetrwanie wojny, na żarty w obliczu terroru, gdy wcale nie było do śmiechu. To ona dawała nadzieję, że ten koszmar kiedyś minie. A wszystko to w najbardziej ekstremalnym czasie, jaki tylko można sobie wyobrazić.

Czytając tę niewielką rozmiarami, ale pełną wielu mądrych myśli, książkę, wielokrotnie łapałam się na tym, że nie jestem w stanie, nawet w nikłym stopniu, wyobrazić sobie koszmaru życia w okupowanej Warszawie.

Choć przeczytałam bardzo dużo wspomnień obozowych czy powstańczych, to podczas lektury tej książki wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, jak żyć po tym, gdy widziało się śmierć najbliższych? Gdy patrzyło się na gwałty, najgorsze przejawy upokarzania innych osób tylko dlatego, że byli Żydami? Gdy przyjaciele nagle stawali się nieobecni, choć przecież jeszcze kilka godzin wcześniej byli?
Wciąż pojawia się pytanie, skąd tyle nienawiści w człowieku i chęci do niszczenia.

Autor słusznie wspomina o konieczności ciągłego mówienia o nienawiści, zagładzie współczesnym nastolatkom. Po co? Aby uniknąć w przyszłości podobnej sytuacji...

Marek Edelman stawia umiejętne pytania o los człowieka, jego postawę i wybory w obliczu śmierci. W ostatnim rozdziale, Pamięć, bezkompromisowo stwierdza, że Holocaust to nie tylko sprawa żydowska, niemiecka czy europejska. To klęska całej cywilizacji.

"I była miłość w getcie" to zbiór rozmów prowadzonych w 2008 roku przez Marka Edelmana i Paulę Sawicką, oraz kilku tekstów jego wystąpień (np. podczas konferencji Pamięć polska – pamięć żydowska, odbywającej się w Krakowie 10 i 11 czerwca 1995 roku). Przedmowę do książki napisał Jacek Bocheński.

Wydawać by się mogło, że na temat zagłady Żydów powiedziano już tak wiele,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Było nas kilka osób na wakacyjnym wyjeździe. Poszliśmy na daleki spacer. Bardzo lubię chodzić po lesie, po trzęsawiskach, takim dzikim terenie. Dlatego co jakiś czas gnałam grupę w letnie popołudnie, żeby zobaczyła jeszcze jedną sosnę albo jeszcze jeden wąwóz. W końcu mieli dość. Ktoś z nich zapytał: „Kiedy wracamy?”. Drugi złośliwiec odpowiedział: „Kiedy towarzyszka panienka zdecyduje”. Pamiętam, że całe wakacje potem już za mną ta „towarzyszka panienka” chodziła."

Autobiograficzna książka „towarzyszki panienki” jest zbiorem refleksji na różne tematy, napisanym z dystansem do siebie i świata, pełnym ironii, ale również humoru. Jeśli ktoś chce znaleźć w niej sensacyjne doniesienia dotyczące generała Jaruzelskiego, czy jakieś pikantne szczegóły z życia jego córki, będzie zawiedziony. Jaruzelska w oszczędnych słowach dzieli się z czytelnikiem swoimi wspomnieniami, kreśli sylwetki bliskich dla niej osób, relacjonuje podróże zagraniczne z ojcem czy wakacyjne wojaże z przyjaciółmi. Myślę, że dziś, kiedy celebryci prześcigają się w ujawnianiu faktów ze swojego prywatnego życia, ta książka jest tym bardziej warta uwagi.


Ta książka jest moim wyjściem z szafy. Nie ma w niej etosu ani patosu. Każdy, kto spodziewa się gloryfikacji czy też politycznych uzasadnień, do których winna być zobowiązana córka komunistycznego dyktatora, może poczuć się rozczarowany. To jest opowieść o normalnej rodzinie, choć uwikłanej historycznie. Napisana z perspektywy najpierw dziecka, potem dziewczyny, a na końcu dojrzałej kobiety. Poznajemy więc babcię Helenę, z którą pani Monika była bardzo mocno związana emocjonalnie. Już od najmłodszych lat spędzała z nią wiele czasu w Tatrach. To babcia zabrała wnuczkę do fryzjera, który miał długą czarną sukienkę, polewał jej głowę wodą i tak dziwnie pachniało (mowa oczywiście o potajemnie zorganizowanym przez babcię chrzcie w kościele w Kościelisku). Wiele miejsca poświęca swojej mamie, Barbarze, postrzeganej przez wszystkich jako generałowa, a która wciąż podkreślała swoją niezależność. Była kobietą silną i niezależną, zrobiła doktorat z germanistyki, porzuciła dobrze zapowiadającą się karierę tancerki.

A jaki obraz Generała wyłania się z opowieści córki? Ojciec – jakby stale przygnębiony i zamknięty w swoim świecie. Abstynent. Asceta. Nie przywiązywał wagi do pieniędzy, był oszczędny, często nieobecny w domu przez wiele dni z powodu obowiązków zawodowych. Mimo to znajdował czas, by nauczyć córkę jazdy na rowerze, dbać o jej rozwój fizyczny. Dzięki niemu odbyła podróże do Korei Północnej, Libii, Tunezji, Indii czy na Kubę, kilka razy spędziła z rodzicami wakacje na Krymie (o samych podróżach też wspomina w książce). Mimo iż była osobą niewierzącą, dwukrotnie towarzyszyła ojcu w spotkaniach z Janem Pawłem II w Watykanie.

Autorka nie odcina się od przeszłości, nie wyrzeka się rodziców ani nie ucieka przed ciężarem swojego nazwiska, choć miałaby do tego pełne prawo. Od najmłodszych lat jest przecież „na świeczniku” jako córka komunistycznego dyktatora. Jak sama wspomina, wielokrotnie było jej trudno, na szczęście swoją postawą i poczuciem humoru udawało jej się zjednywać sobie ludzi, nie tylko znajomych z otoczenia ojca, ochroniarzy, ale też rówieśników, stojących często po drugiej stronie komunistycznej barykady. Wspomina przyjaźń z Agatą Młynarską, Grzegorzem Ciechowskim, Małgorzatą Potocką, Korą i Kamilem Sipowiczem, studencką znajomość z Rafałem Ziemkiewiczem (skończyła polonistykę), z generałem Petelickim czy Tomaszem Wróblewskim. Bardzo poruszyło ją spotkanie i krótka rozmowa z Marią Kaczyńską.

Ucieczką pani Moniki był świat mody i psychologia, praca w charakterze stylistki, gdzie na wszystkie swoje sukcesy musiała zapracować sama. Tu nazwisko niczego jej nie ułatwiło, nie otwierało żadnych drzwi. Kilkakrotnie jej zawodowym obiektem stał się ojciec, jednak jak sama wspomina, nie jest on jej największym sukcesem stylistycznym.

Stylistka pisze też o swoim synku, Gustawie, który imię ma po matce (dlaczego – o tym przeczytacie w książce).

Na koniec chcę podzielić się z Wami dwoma cytatami, które mówią o czymś bardzo ważnym, a o czym sama często zapominam: "Zawsze byłam przez kogoś oceniania. A sama uważam, że nie mam prawa oceniać. Mam potrzebę stawiać pytania. I dać możliwość udzielenia odpowiedzi. Myślę, że taka zdolność jest w ogóle kluczem do zrozumienia ludzi, polityki i świata." I drugi: "Zatrzymajmy się na chwilę z naszymi ocenami, gdy ktoś próbuje nami manipulować, podgrzewać atmosferę, promować autobiografię lub zwiększać oglądalność. Poczekajmy, abyśmy nie poczuli się idiotycznie, że za chwilę trzeba będzie diametralnie zmienić opinię."

"Było nas kilka osób na wakacyjnym wyjeździe. Poszliśmy na daleki spacer. Bardzo lubię chodzić po lesie, po trzęsawiskach, takim dzikim terenie. Dlatego co jakiś czas gnałam grupę w letnie popołudnie, żeby zobaczyła jeszcze jedną sosnę albo jeszcze jeden wąwóz. W końcu mieli dość. Ktoś z nich zapytał: „Kiedy wracamy?”. Drugi złośliwiec odpowiedział: „Kiedy towarzyszka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak to się dzieje, że francuskie dzieci (nawet maluszki) nie grymaszą przy jedzeniu, a podczas posiłków nie rzucają nim dookoła? Dlaczego nie mają ataków złości w czasie wizyty w sklepie czy na placu zabaw? Dlaczego nie odmawiają jedzenia warzyw i ryb? Dlaczego ich rodzice są wypoczęci i zadowoleni już od pierwszych dni z maleństwem, które dopiero pojawiło się na świecie? Dlaczego francuskie matki mogą spokojnie przerwać zajmowanie się dzieckiem i rozmawiać przez telefon? Albo usiąść w kawiarni i pić kawę? Dlaczego w paryskich mieszkaniach, pełnych dziecięcych zabawek, panuje ład i porządek?
Jeżeli chcecie znaleźć odpowiedzi na te pytania, koniecznie przeczytajcie W Paryżu dzieci nie grymaszą. Amerykańska mama odkrywa tajniki francuskiego wychowania. Ja tę książkę, wydaną nakładem Wydawnictwa Literackiego, liczącą niemal 400 stron, „pochłonęłam” w ciągu dwóch dni!
Są to zapiski Amerykanki, Pameli Druckerman, mieszkającej wraz z mężem Brytyjczykiem, Simonem oraz dziećmi, w Paryżu. Zostały napisane na bazie własnych doświadczeń autorki, dziennikarki i matki trójki maluchów (córeczki nazywanej Bean oraz bliźniaków Leo i Joeya).
Rozważania na temat dzieci posłużyły Autorce do przedstawienia dwóch różnych wizji świata, dwóch niemal skrajnych podejść do wychowywania dzieci, relacji międzyludzkich, sąsiedzkich, związków damsko-męskich i w ogóle do kobiecości: w stylu amerykańskim i francuskim.
Nie jest to tradycyjny poradnik, z listą wypunktowanych rad, co robić albo czego nie robić, żeby dziecko było grzeczne. W dowcipny sposób, bardzo żywym językiem Druckerman opisuje różnice w wychowywaniu dzieci przez Francuzów i Amerykanów. Nie zdawałam sobie sprawy, jak one są OGROMNE.
Przemyślenia Autorki przeplatają się z mądrymi słowami innych matek – Francuzek i kobiet z krajów anglojęzycznych, często mających więcej niż jedno dziecko. Druckerman, jak na profesjonalistkę przystało, zrobiła dziennikarskie śledztwo na temat różnych metod wychowania, autorów tychże metod, zgromadziła i przeczytała ogromną literaturę na ten temat (którą zamieściła na końcu książki), przygotowała słowniczek francuskich pojęć używanych w tekście. Przeprowadziła wiele wywiadów, których fragmenty także znajdziemy w jej książce.
Nigdy nie byłam we Francji, nie widziałam francuskich dzieci podobnych do tych opisywanych w książce. Jednak przemawia do mnie opis zrelaksowanych matek, które nie są piętnowane po oddaniu dziecka do żłobka (jak to często ma niestety miejsce i w USA, i w Polsce) i podjęciu pracy zawodowej. Francuzi wyznają zasadę, że szczęśliwa matka = szczęśliwe dziecko. Czytając W Paryżu... nabiera się przekonania, że rzeczywiście coś w tym jest.
Już dawno czytałam o stawianiu dzieciom wyraźnych granic, bo tylko wiedząc co wolno, a czego nie, dziecko czuje się naprawdę bezpieczne. Wyznaczenie dziecku ramy, fr. cadre, to podstawowa i najważniejsza zasada wychowania francuskiego, bardzo konsekwentnie przestrzegana. Myślę, że francuski model wychowania najlepiej podsumowuje jedna z matek, z którymi autorka przeprowadza wywiad (dotyczy on wszelkich poradników, do których sięgają mamy amerykańskie): Te książki są przydatne dla ludzi, którym brakuje pewności siebie, ale nie wydaje mi się, żeby można było wychowywać dziecko z poradnikiem w ręku. Trzeba się kierować uczuciami.
Ta lektura, zabawna, ale jednocześnie pełna głębokich przemyśleń, jest idealna dla rodziców, ale też osób, które pracują z dziećmi. Znajdą w niej wiele cennych pomysłów, które z powodzeniem można wprowadzić we własnym domu. Niektóre z nich wymagają ogromnej konsekwencji, ale jak pokazuje sama Autorka, warto się starać.

Jak to się dzieje, że francuskie dzieci (nawet maluszki) nie grymaszą przy jedzeniu, a podczas posiłków nie rzucają nim dookoła? Dlaczego nie mają ataków złości w czasie wizyty w sklepie czy na placu zabaw? Dlaczego nie odmawiają jedzenia warzyw i ryb? Dlaczego ich rodzice są wypoczęci i zadowoleni już od pierwszych dni z maleństwem, które dopiero pojawiło się na świecie?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Konkretnie napisana, zawiera bardzo ogólny opis problemów dzieci urodzonych przedwcześnie.

Konkretnie napisana, zawiera bardzo ogólny opis problemów dzieci urodzonych przedwcześnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To historia Evy Hoffman, która w wieku trzynastu lat wyemigrowała wraz z rodzicami i siostrą do Kanady, opuszczając ukochany Kraków – „miasto jaskrawego światła i cienia”, znajomych, porzucając dobrze zapowiadającą się karierę pianistki. Polsko – amerykańska pisarka i dziennikarka żydowskiego pochodzenia, zdobywająca wykształcenie na uniwersytecie w Houston oraz na Harvardzie, przez wiele lat zmaga się z odnalezieniem swojej tożsamości w dwujęzycznym i dwukulturowym świecie.
W pierwszej części książki, zatytułowanej „Raj”, Hoffman wspomina naznaczone komunizmem, ale beztroskie dzieciństwo w Krakowie, w części „Wygnanie” – trudne początki w Vancouver, kłopoty finansowe, językowe, doskwierającą jej samotność. Część trzecia, „Nowy Świat”, poświęcona jest dorosłemu życiu wykształconej, niezależnej młodej kobiety, dla której „świat nareszcie ma więcej barw, niż kiedykolwiek mogła przypuszczać”.
W książce wielokrotnie pojawiają się zagadnienia lingwistyczne. Dlaczego? Bo to właśnie język jest najważniejszy: „nic nie istnieje w pełni, dopóki nie zostanie wyartykułowane”. Autorka, którą od najmłodszych lat pasjonują słowa, jest świadoma bogactwa, jakie zapewnia jej znajomość dwu języków. Jednak zanim w pełni opanuje język angielski, upływa wiele czasu, a nauka wiąże się z wieloma trudnościami i wątpliwościami. Na przykład wtedy, gdy zauważa, iż nowe słowa w żaden sposób nie pasują do jej dotychczasowych doświadczeń, z kolei słowa języka ojczystego nie przystają do poznawanych osób czy uczuć. Wielokrotnie ma poczucie braku wewnętrznego języka, umożliwiającego percepcję świata zewnętrznego. To z kolei uniemożliwia rozumienie innych ludzi, ich zachowań czy kultury. Dylematem, niemal zdradą, jest wybór języka, którym dorastająca dziewczynka będzie pisać pamiętnik – polskim upodobniającym się coraz bardziej do martwej łaciny czy greki, czy nieznanym jeszcze i sztucznym angielskim – językiem, którym odrabia się zadania szkolne.
Refleksje językowo – kulturowe pojawiają się na kartach książki wielokrotnie. Pisarka mówi o tym, jak wpłynęło na nią nadanie nowego, bardziej „amerykańskiego” imienia. Dzieli się z czytelnikiem swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi amerykańskiej kultury, podkreśla różnice między komunistyczną Polską a wolną Ameryką. Kreśli jej wartościowy obraz widziany oczami osoby z zewnątrz, emigrantki, która jednocześnie staje się jedną z wielu typowych Amerykanek.
Życie Autorki upływa na szukaniu metody „tłumaczenia sobie samej siebie samej”. Czy uda jej się tę metodę odnaleźć? Tego nie zdradzę, zachęcam do sięgnięcia po książkę.

To historia Evy Hoffman, która w wieku trzynastu lat wyemigrowała wraz z rodzicami i siostrą do Kanady, opuszczając ukochany Kraków – „miasto jaskrawego światła i cienia”, znajomych, porzucając dobrze zapowiadającą się karierę pianistki. Polsko – amerykańska pisarka i dziennikarka żydowskiego pochodzenia, zdobywająca wykształcenie na uniwersytecie w Houston oraz na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zabawna i pouczająca książka o zasadach dobrego wychowania (nie tylko) dla dzieci.

Zabawna i pouczająca książka o zasadach dobrego wychowania (nie tylko) dla dzieci.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fanom pisarstwa Olgi Tokarczuk, ale także osobom lubiącym „historie z dreszczykiem”, polecam "Prowadź swój pług przez kości umarłych", „filozoficzny kryminał” rozgrywający się w małej wiosce w Kotlinie Kłodzkiej.
Narratorka i zarazem główna bohaterka, ekscentryczna emerytowana nauczycielka Janina Duszejko, dowiaduje się od sąsiada, Matogi, iż w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł Wielka Stopa…. To dopiero początek serii niewyjaśnionych zabójstw: komendanta policji, właściciela farmy, na której hodowane są lisy, prezesa, wreszcie księdza. Co łączy z pozoru tak różne postaci? Otóż wszyscy są (a właściwie byli) myśliwymi… Mimo prowadzonego śledztwa do samego końca nie wiadomo, kto zabija.
Duszejko, miłośniczka i obrończyni zwierząt, przez mieszkańców wsi uważana za starą dziwaczkę i traktowana z pobłażliwością, od początku ma własną teorię „zemsty zwierząt zza grobu”, w którą jednak nikt nie wierzy. Zakończenie zaskakuje – czy rzeczywiście infantylna staruszka miała rację?
Główna bohaterka interesuje się astrologią, więc jak w każdej powieści Tokarczuk, także w "Prowadź swój pług…" można znaleźć wiele rozważań na temat magii, układu planet, roli ludzi i zwierząt we Wszechświecie. Nie brak również odwołań do twórczości Blake’a.
Lektura napisana jest pięknym językiem. Porusza niestety ciągle aktualny temat zabijania naszych „braci mniejszych”, traktowania zwierząt hodowanych przez ludzi, znęcania się nad nimi. Mimo to nie brak w niej humoru i sytuacji wywołujących uśmiech.
Zachęcam do lektury :-)

Fanom pisarstwa Olgi Tokarczuk, ale także osobom lubiącym „historie z dreszczykiem”, polecam "Prowadź swój pług przez kości umarłych", „filozoficzny kryminał” rozgrywający się w małej wiosce w Kotlinie Kłodzkiej.
Narratorka i zarazem główna bohaterka, ekscentryczna emerytowana nauczycielka Janina Duszejko, dowiaduje się od sąsiada, Matogi, iż w niewyjaśnionych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Zabić drozda" Harper Lee to przepełniona humorem i jednocześnie poruszająca historia dwójki dzieci, wychowywanych w latach 30. XX wieku przez ojca, w małym miasteczku na południu Stanów Zjednoczonych.
To dla mnie to kolejna lektura (obok „Służących”), poruszająca problem walki o równouprawnienie Murzynów. To także piękna opowieść o miłości, dorastaniu, o zadawaniu pytań o podstawowe wartości, jakimi powinni kierować się ludzie. Zachęcam do lektury!!!

"Zabić drozda" Harper Lee to przepełniona humorem i jednocześnie poruszająca historia dwójki dzieci, wychowywanych w latach 30. XX wieku przez ojca, w małym miasteczku na południu Stanów Zjednoczonych.
To dla mnie to kolejna lektura (obok „Służących”), poruszająca problem walki o równouprawnienie Murzynów. To także piękna opowieść o miłości, dorastaniu, o zadawaniu pytań o...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wzruszające świadectwo miłości do śmiertelnie chorego dziecka.

Wzruszające świadectwo miłości do śmiertelnie chorego dziecka.

Pokaż mimo to