rozwińzwiń

Zejście49

Okładka książki Zejście49 Paweł Matuszek
Okładka książki Zejście49
Paweł Matuszek Wydawnictwo: Wydawnictwo IX Seria: Światy wizjonerów fantasy, science fiction
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Światy wizjonerów
Wydawnictwo:
Wydawnictwo IX
Data wydania:
2023-07-31
Data 1. wyd. pol.:
2023-07-31
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Dziwne opowieści. Antologia weird fiction Dagmara Adwentowska, Brian Evenson, Bartłomiej Fitas, Zbigniew Golemienko, Wojciech Gunia, Dawid Kain, Łukasz Krukowski, Thomas Ligotti, Marcin Majchrzak, Paweł Mateja, Paweł Matuszek, Jon Padgett, Magdalena Świerczek-Gryboś, Anna Maria Wybraniec
Ocena 6,7
Dziwne opowieś... Dagmara Adwentowska...
Okładka książki Tarnowskie Góry Fantastycznie 2 Jakub Bielawski, Michał Cetnarowski, Agnieszka Hałas, Anna Hrycyszyn, Grzegorz Janusz, Marta Kładź-Kocot, Paweł Matuszek, Marcin Melon, Sławomir Nieściur, Tadeusz Oszubski, Romuald Pawlak, Bernadeta Prandzioch, Michał Studniarek, Aleksandra Zielińska
Ocena 7,1
Tarnowskie Gór... Jakub Bielawski, Mi...
Okładka książki Nowa Fantastyka 452 (05/2020) John Crowley, Michał Gołkowski, Paweł Matuszek, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Kelly Robson, Piotr Zawada
Ocena 6,1
Nowa Fantastyk... John Crowley, Micha...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
24 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2312
2134

Na półkach: , ,

Dość nietypowa i wymagająca. Zakończenie jest trochę anti-climax dla mnie, ale taka była wizja autora; całość zostawia dobre wrażenie.

Dość nietypowa i wymagająca. Zakończenie jest trochę anti-climax dla mnie, ale taka była wizja autora; całość zostawia dobre wrażenie.

Pokaż mimo to

avatar
18
1

Na półkach:

Napiszę krótko to jest to krótko s treściwie nostalgia do znanych treści i ta petarda z odwróceniem biegu szapo ba 🤔no i te znajome dla mnie miejsca osadzone w książce ale to dla tych co przeczytają 🤣😎

Napiszę krótko to jest to krótko s treściwie nostalgia do znanych treści i ta petarda z odwróceniem biegu szapo ba 🤔no i te znajome dla mnie miejsca osadzone w książce ale to dla tych co przeczytają 🤣😎

Pokaż mimo to

avatar
545
152

Na półkach:

Nieliczni mają odwagę, by opuścić Semonę. By zapuścić się na przepastne pustkowia Limesu. Niewielu podejmuje taką decyzję. Nie każdy wraca. A z tych, którzy wrócili, nie wszyscy są w pełni sobą. Widziano ludzi obudowanych maszynami. Ludzi, których drapieżne technologie przeistoczyły w parodię życia.

Tych, którzy wyprawiają się na opanowane przez agresywne maszyny pustacie, nazywają nemrodami. Celem ich wypraw są najróżniejsze rzeczy: zwykle jednak jakiś sprzęt, mechanizmy, czy inne technologie. Część ze zdobyczy można wykorzystać, resztę sprzedać. Jest to jakiś sposób na życie – przynajmniej dla Talima, jednego z nielicznych pozostałych w Semonie handlarzy.

Obecnie większość nemrodów opuściła miasto, w którym rządy przejęli Nefasi – zdalnie sterowane marionetki, które niegdyś były ludźmi…

W międzyczasie o Talima rozpytuje nieznajoma kobieta. Ma ona do niego pewną niebezpieczną sprawę…

***

„Zejście49” Pawła Matuszka to książka, w której początkowo trudno się połapać. Nie ułatwia tego również dwutorowa narracja, której znaczna część toczy się w przypisach dolnych. Wykreowany świat jest bardzo dziwny i obcy; a gdy staje się nam bliższy, Autor wywraca wszystko do góry nogami. Przy tym wprowadza do powieści nawiązania do kultowych scen i postaci z filmów s-f z epoki VHSu. I od tego momentu, dzieło Matuszka staje się literacką jazdą bez trzymanki. Ale walor rozrywkowy to i tak nie wszystko: znalazło się też miejsce na gorzki komentarz i głębię psychologiczną.

Reasumując: "Zejście49" to swego rodzaju papierowy mixtape, który Autor podarował Czytelniczkom i Czytelnikom [albo: Widzkom i Widzom] rozkochanym w klasyce science-fiction z czasów kaset video. Serdecznie polecam 👍

Egzemplarz książki do recenzji otrzymałem od Wydawcy w ramach współpracy barterowej.

Dłuższa recenzja na mojej stronie - link: https://karols.pl/zejscie49-pawel-matuszek-recenzja/

Nieliczni mają odwagę, by opuścić Semonę. By zapuścić się na przepastne pustkowia Limesu. Niewielu podejmuje taką decyzję. Nie każdy wraca. A z tych, którzy wrócili, nie wszyscy są w pełni sobą. Widziano ludzi obudowanych maszynami. Ludzi, których drapieżne technologie przeistoczyły w parodię życia.

Tych, którzy wyprawiają się na opanowane przez agresywne maszyny pustacie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
582
342

Na półkach: ,

"Zejście 49" Pawła Matuszka to przewrotna, nietypowa pod względem formy pozycja science fiction, która dotyka istoty rzeczywistości i umiejętnie angażuje czytelnika w rozważania na jej temat. Prawda przeplata się tu z iluzją w nieoczekiwany sposób, genialnie pokazując niedostatki ludzkiej natury i percepcji oraz serwując finał, którego zapewne nie tylko ja szybko nie zapomnę. Bierzcie się więc za lekturę!

Cała recenzja do przeczytania tu: https://glodnawyobraznia.blogspot.com/2023/10/recenzja-pawe-matuszek-zejscie-49-pod.html

"Zejście 49" Pawła Matuszka to przewrotna, nietypowa pod względem formy pozycja science fiction, która dotyka istoty rzeczywistości i umiejętnie angażuje czytelnika w rozważania na jej temat. Prawda przeplata się tu z iluzją w nieoczekiwany sposób, genialnie pokazując niedostatki ludzkiej natury i percepcji oraz serwując finał, którego zapewne nie tylko ja szybko nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
934
259

Na półkach: ,

"Enter galactic see me to be you
It's all in the tablets sneezy bhutan
Little wonder then, little wonder
You little wonder, little wonder you

Mars happy nation sit on my karma
Dame meditation take me away
Little wonder then, little wonder
You little wonder, little wonder you

Sending me, so far away, so far away..."
(David Bowie - "Little Wonder")

Kiedy w okolicach 1997 roku po raz pierwszy usłyszałem "Little Wonder" Davida Bowiego, to od razu poczułem, że ten kawałek pozostanie ze mną na wiele lat. Muzycznie byłem wtedy na etapie Apollo Four Forty oraz The Prodigy - czyli elektronika połączona z mocnym, gitarowym brzmieniem - dlatego też, wpasował się on w ten nurt idealnie. W późniejszym etapie życia zapoznałem się oczywiście z całym albumem "Earthling", jednak pozostałe kompozycje aż tak bardzo mną nie wstrząsnęły, jak wspomniana powyżej nuta. Kolejna sprawa, jakiż ona miała flow, normalnie jakbym przeniósł się na inny poziom świadomości i zrobił sobie konkretnie pokręcony, międzygalaktyczny trip. A że często mam tak, iż w trakcie czytania książki czy komiksu w mojej głowie zaczynają rozbrzmiewać różne utwory, kojarzące się z aktualną lekturą, to właśnie przy "Zejściu49" Pawła Matuszka "Little Wonder" grało mi głośno pod kopułą. Dlaczego właśnie ta piosenka? Postaram się wyjaśnić w mojej opinii. Zapraszam.

Na początek trochę o budowie powieści - zaczynamy czytać i nagle dociera do nas, że całość napisana jest jednym ciągiem, bez jakiegokolwiek podziału na rozdziały, części itp. Przyznam się, że było to całkiem zaskakujące rozwiązanie, które jednak lekko mnie wymęczyło... Tutaj pozostanę konserwą i powiem wprost, że wolę jak występują krótkie pauzy w tekście, dające mi chwilę wytchnienia i pozwalające łatwiej się w nim odnaleźć. Wiem, niby pierdoła, ale jednak zwróciła moją uwagę... Druga sprawa, czyli zastosowanie formuły powieść w powieści - autor poprowadził bowiem historię na dwóch płaszczyznach fabularnych, z czego jedna z nich napisana została w formie przypisów. Wydaje mi się, że pierwszy raz spotkałem się z takim zabiegiem i nie ukrywam, że przez większą część książki miałem problem, żeby połapać się w tym wszystkim. Obydwie płaszczyzny mocno mieszały mi się ze sobą, do tego stopnia, że były momenty w których przestawałem kumać kto, co i z kim robi. Także muszę stwierdzić, że sposób prowadzenia fabuły oraz forma przekazania jej czytelnikowi, znacznie nadwyrężyły resztki moich szarych komórek...

Ale właśnie fabuła... Na tym polu Paweł Matuszek również nie zamierzał niczego ułatwiać czytelnikowi... Początkowo skupia się ona na osobie Talima, jednego z ostatnich mieszkańców planety Limes, który wraz z kilkoma niedobitkami stara się zrobić wszystko, by nie zostać z niej wysiedlonym. Przez cały czas czujemy, że coś wisi w powietrzu, jakaś bomba, która ni z tego, ni z owego, rozerwie na strzępy towarzyszącą bohaterom atmosferę oczekiwania oraz niepewności. I nagle bum. Autor niczym Liu Kang w pierwszej ekranizacji "Mortal Kombat" wyprowadza serię potężnych kopniaków, w postaci konkretnego twistu, obracającego całą historię o sto osiemdziesiąt stopni. Ale uwierzcie mi, to nie koniec zabawy. Im dalej w las, tym wszystko staje się coraz bardziej pokręcone, czego kwintesencją okazuje się być finałowa część książki, która notabene jest kompletnie odjechanym wariactwem z lekką szczyptą postapokaliptycznej nutki w tle. I to wszystko właśnie sprawiło, że poczułem się jak podczas przygody z "Little Wonder" Davida Bowiego, o czym wspomniałem we wstępie.

Mus jest koniecznie zwrócić uwagę na całkiem pokaźną ilość odniesień do popkultury lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Przede wszystkim świetnie prezentuje się samo wydanie, wzorowane na plastikową okładkę klasycznej kasety VHS, którą można było znaleźć w wypożyczalni, trzecia półka, na lewo od wejścia. Poza tym ogromny szacunek za mojego ukochanego Predatora (wiecie przecież jak go uwielbiam) oraz największego z Przedwiecznych - Cthulhu. Chylę czoła i kłaniam się nisko.

Podsumowując, nie będę ukrywał, że się męczyłem... Czesto gęsto trudno mi było połapać się w fabule, która potrafiła mocno kręcić i motać pod moją kopułą... Jednak koniec końców, finałowa część książki wyrwała mnie z butów i rozjaśniła wszystko to, co wcześniej wydawało mi się kompletnym miszmaszem. Także zachęcam do sięgnięcia po "Zejście49" Pawła Matuszka, jednocześnie przestrzegając, że czeka Was naprawdę konkretna jazda dla Waszych zwojów mózgowych...

Tyle ode mnie... Do usłyszenia...

"Enter galactic see me to be you
It's all in the tablets sneezy bhutan
Little wonder then, little wonder
You little wonder, little wonder you

Mars happy nation sit on my karma
Dame meditation take me away
Little wonder then, little wonder
You little wonder, little wonder you

Sending me, so far away, so far away..."
(David Bowie - "Little Wonder")

Kiedy w okolicach 1997...

więcej Pokaż mimo to

avatar
484
327

Na półkach:

Moi Drodzy
➡️Postaram się krótko, bo zależy mi, żebyście przeczytali. A zależy mi dlatego, że ta książka może okazać się dla Was czymś absolutnie niezwykłym. Wcale nie dlatego, że jestem jej patronem (ale to też 🙈). Przyczyna leży zupełnie gdzie indziej. Ale do rzeczy.
➡️IX-tka tradycyjnie nie zawiodła, jeżeli idzie o wydanie. Stylizacja na kasetę VHS, świetna, staranna grafika, rewelacyjna wklejka, twarda oprawa, dedykowana zakładka - ten standard to właśnie IX-tka.
➡️A zatem - fantastyka. Gatunek, na którym się wychowałem, który czytam od dziecka (a zatem w cholerę długo 🙈),gatunek, który po prostu kocham. Co takiego Paweł Matuszek wyrzucił z siebie na kartach tej powieści, że pokochałem fantastykę jeszcze mocniej?
➡️Zacznijmy od tego, że już sama dedykacja autorska mnie kupiła.
"Dla przyjaciół z młodych lat."
To proste zdanie pobudziło odpowiednie ośrodki w mózgu i wiedziałem, że to będzie mocne, że to będzie klasyczne, że to będzie hard. Moje młode lata przypadają na czasy, kiedy na fantastyce nie zarabiało się wielkich pieniędzy (w Polsce i w ogóle wschodniej Europie). Ale to wtedy powstawały klasyki i dzieła monumentalne (wszędzie)
➡️Czy Paweł Matuszek poszedł w tym kierunku? Co prawda życzę mu, żeby coś tam jednak zarobił, jednak sobie życzę, żeby to właśnie była ta fantastyka z moich młodych lat, której obecnie mam deficyt, szczęśliwie coraz mocniej zmniejszany przez IX-tkę.
➡️Już na początku poczułem się jak w domu, dzięki stylowi opisów, czy to wnętrz, czy miejsc w ogóle. Taki styl niespieszny, dokładny w szczegółach, z wieloma smaczkami, detalami, w rodzaju plamek cyny na stole. Bardzo doceniam właśnie takie spokojne, zrównoważone opisy, które sugerują, że autor dokładnie wie, o czym pisze. I to się zwykle sprawdza, a przynajmniej sprawdziło się w tym przypadku.
➡️"Z daleka, niczym z głębokiej, bardzo głębokiej jaskini, dobiegały długie, nakładające się na siebie pogłosy rzężącego tykotania, głuchy puls metalicznego charkotu, rytmiczny chrzęst czegoś, co wolno i z mozołem wspina się po skalistym zboczu albo drąży w nim otwór, w którym..."
Musiałem dać ten cytat, żebyście zrozumieli, o co mi chodzi. O niezwykłą plastyczność języka, o bogactwo rzadko spotykanych określeń i przymiotników, o namacalny klimat starej, dobrej fantastyki. To tu po prostu jest.
➡️Świetnym pomysłem są przypisy autora, które są czymś zupełnie innym, niż zwykłe przypisy, a na dodatek są odwrotnie zanumerowane. Ich liczba to też nie jest przypadek 🙂 Uwielbiam takie smaczki. Niech Wam czasem nie przyjdzie do głowy, żeby je omijać, bo są integralną częścią powieści, ba, powiem więcej - są powieścią w powieści i rewelacyjnym patentem na poprowadzenie dwutorowej akcji w tym samym czasie! Mega pomysł!
➡️Do 20 strony nie pojawił się żaden dialog. Dla niektórych może być to wada, ale nie jest to wada dla mnie, ani trochę. Nie bójcie się, dialogi są i to świetne. Kiedy przychodzi na nie pora - pojawiają się niezawodnie. Jednak siłą tej książki jest myśl. Swobodna myśl, która śmiga sobie ze strony na stronę, od jednej idei do kolejnej, przepływa między opisami, między bohaterami, wypełnia miejsce właśnie między dialogami. I to właśnie ta myśl kreuje klimat bardzo retro. Jakbym się zanurzał w dawnych latach. Dedykacja (a raczej moja jej interpretacja) nie kłamała.
➡️Idee przemycane pod powierzchnią krótkich opisów są mocne jak kawa z whisky.
"Niewiele zostało w nich człowieczeństwa. Stali się żywymi narzędziami, istotami, które przekształcono w genetycznych autoklawach, aby przysposobić je do odpracowania dożywotniego kontraktu podpisanego z Koncernem Nefastis."
Właśnie tego oczekuję od mocnej fantastyki. Przedstawiania pewnych schematów, pewnych zjawisk, które, po odrzucenia człowieczeństwa i wrzuceniu produktywności i korporacji na piedestał staną się kiedyś rzeczywistością. Jesteśmy na prostej drodze w tym kierunku. Mam dreszcze.
➡️Wizja, którą prezentuje Paweł Matuszek jest zarówno przerażająca, jak i fascynująca. Opis społeczeństwa przewijający się między wierszami to koszmar. Technologia i wyzysk. Upadek i zmierzch. Zanik humanizmu, który gdzieś tam, szczątkowo się pojawia u jednostek nieprzystosowanych. U wyrzutków.
➡️Opisy są autentycznie genialne. Klimat jest absolutnie niepodrabialny, właśnie taki, jakiego oczekuję od mocnego sci-fi. Momentalnie poczułem się młodszy o jakieś dzieści lat. To jest takie świeże z tym swoim retro rysem. Z tą patyną fantastyki wysokiej klasy, która nigdy się nie starzeje.
"W ogromnych oczach lśnił metaliczny poblask. Wąskie usta wyglądały jak cienka kreska, jak rana po nożu, krwawiąca spienionym, gąbczastym śluzem, który brązowymi grudami skapywał na pomarańczowy kombinezon i wielkie, bose stopy."
➡️Ta książka jest niesamowita. Zmiany zaskakują, wątki sprowadzają na manowce, bohaterowie okazują się kimś innym, niż myślimy. Wszystko jest zagmatwane, wszystko okazuje się logiczne, wszystko jest dziwne, twarde, mocne, tytanowe. To jest hard sf. To jest to, co kocham.
➡️Limes, samotna planeta krążąca wokół dziwacznego, mechanicznego słońca, na odległych rubieżach kosmosu, tak bardzo oddalonych od wszystkich galaktyk, że na nocnym niebie nie widać żadnych gwiazd.
Tak pisze o Limesie autor. Taką właśnie planetę poznacie, pokochacie i takiej planety będziecie się bać. Kosmos!
"Semona stała w ogniu. A w tym ogniu brodził przerażający skrzydlaty gigant z podłużną, mackowatą głową."
Odlot!
➡️Potężne SI, zafiltrowania rzeczywistości, matrixowe iluzje i całkowicie zmieniający się sposób postrzegania świata - Paweł Matuszek wrzucił to wszystko do swojej powieści, wymieszał, podlał sosem będącym esencją fantastyki i podał nam na tacy. A ja się raczę, nie, ja ZAŻERAM bez opamiętania. Pycha!
➡️Do tego liczne nawiązania do popkultury, elegancko wplecione między kolejne kadry, delikatnie sugerujące, że jesteśmy bliżej starej dobrej Ziemi, niż nam się wydaje. Oczywiście nawiązania delikatnie zmienione, lekko skrzywione, a przez to jeszcze bardziej interesujące. Predator 🙈 no i Hal9000? Ale jazda 😀
➡️Zejście. "Na to co wtedy czujesz, na to przerażające bycie nikłym blaskiem, samotnie pełgającym pod nieustępliwym naporem ciemności, nic cię nie uodporni..."
Moi Drodzy, bardzo, ale to bardzo polecam Wam "Zejście". To niezwykła historia, będąca przykładem, jak świetnie można obecnie pisać mocną fantastykę, nie idąc na skróty i traktując Czytelnika poważnie. Jest tu wszystko co być powinno, jest przesłanie, świetny bohater, niesamowity klimat i zagadka. Plus niesztampowy styl i ekstra wydanie. Oraz, o czym nie można nie wspomnieć - znakomity, porywający i nostalgiczny w moim odczuciu finał. Zdecydowanie "Zejście49" otrzymuje UZJ (Uncelkowy Znak Jakości)! Petarda, która dobrze daje do myślenia (i do pieca)!
PS. No i ten Sam Spade 😀 Też kocham noir i Hammetta 😊
PPS. Rozmowa Morli z dronem w kulisach to czysty obłęd 😅 Padłem! Taki humor kocham 😁

Moi Drodzy
➡️Postaram się krótko, bo zależy mi, żebyście przeczytali. A zależy mi dlatego, że ta książka może okazać się dla Was czymś absolutnie niezwykłym. Wcale nie dlatego, że jestem jej patronem (ale to też 🙈). Przyczyna leży zupełnie gdzie indziej. Ale do rzeczy.
➡️IX-tka tradycyjnie nie zawiodła, jeżeli idzie o wydanie. Stylizacja na kasetę VHS, świetna, staranna...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1548
520

Na półkach: ,

Science - weird fiction? Czy taka mieszanka gatunkowa może się udać? Matuszek udowadnia, że tak, i to w wielkim stylu!

Trafimy tu do skolonizowanej przez ludzi planety Limes. Opisy ciemnej planety oświetlanej migotliwymi holoneonami robią wrażenie. Rosnąca wszędzie poza zabudowaniami gęsta mchotrawa. Ta kosmiczna wizja jest niezwykle fascynująca. Duszna atmosfera w miarę rozwoju sytuacji gęstnieje.

"Coś tu wpełzło i zagnieździło się w trzewiach pracowni."

To właśnie na Limesie mieszka Talim w swoim zagraconym lewiterze. Awanturnik, który zajmuje się przemierzaniem pustkowi w poszukiwaniu pożytecznych elektroznalezisk, przerabianych następnie na potrzebne elementy. Dosyć monotonne życie Talima pewnego dnia burzy pojawienie się Morli. Owa enigmatyczna kobieta okazuje się być siostrą jego przyjaciela. Sęk w tym, że Talim nie tylko tego przyjaciela nie pamięta, ale i wielu innych rzeczy... Co tu jest tak naprawdę grane?

"Przez chwilę miał wrażenie, że to nie on śnił, lecz coś śniło jego i w jakiś sposób wciąż, wciąż go śni."

Pierwszą rzeczą jaka w tej książce urzeka jest klimat. Z jednej strony jest niezwykle cyberpunkowa, a z drugiej jest taka retro! Przenosi nas do lat 80. czy 90. XX wieku. Sama okładka w formacie pudełka kasety VHS zapewnia ogrom nostalgicznych wspomnień. Ta historia jest niczym powrót do czasów młodości, niesie rozrzewnienie za ówczesnymi nowinkami technologicznymi.

Autor ma bogate słownictwo i niesamowitą wyobraźnię, która zdaje się nie mieć granic. Nietuzinkowy bohater musi się zmierzyć nie tylko z demonami przeszłości, dziurami swej pamięci, ale i przedziwnymi istotami.

Matuszek wykreował świat, w który uwierzyłam. Ten świat wciągnął mnie w swe macki. Akcja tu nie zwalnia. I nic mnie nie przygotowało na to, co było dalej. Ta historia jest taka pokręcona, jest niczym prawdziwa jazda bez trzymanki na peryferiach wszechświata. Jest niczym spiralne kotłowisko, po którym wycieczka nie wiesz, dokąd cię zaprowadzi. Totalny wylot jak z katapulty. Na to nikt nie jest gotowy. Tu naprawdę nic nie jest takie jak się wydaje.

"To jest jak sen, który nie chce się rozwiać na jawie, bo jest równie realny i tak samo do ciebie przylega."

I do tego nie można zapomnieć o przypisach, a dokładnie jest ich 49!😈 Skrywa się w nich kolejna fabuła pełna smaczków. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. Do tego ogrom tu odniesień do rzeczy znanych z popkultury, które tak uwielbiam! Rewelka!

Na koniec milion pytań w głowie. Ponure myśli. Pustka i ciemność. I to uczucie przepalenia styków. Autor nieoczywistością tej książki rozwalił mi głowę. Co tu się zadziało?
A co jeśli wystarczy rzeczywistością pomieszać niczym w blenderze, aby towarzyszące jej filtry odpadły ujawniając nam ponurą prawdę?

Ta książka potrafi wryć się w głowę. Wyobraźnia szykuje niczym rakieta. WOW!💥

Pragnę więcej takich książek! Zwariowana, wciągająca do reszty i niesztampowa historia. Ta swoje miejsce w topce roku już grzeje.
To co? Gotowi na "Zejście49"? Tylko nie zapomnijcie zapiąć pasów!
Katooola patronuje tylko sztosom!💥

Science - weird fiction? Czy taka mieszanka gatunkowa może się udać? Matuszek udowadnia, że tak, i to w wielkim stylu!

Trafimy tu do skolonizowanej przez ludzi planety Limes. Opisy ciemnej planety oświetlanej migotliwymi holoneonami robią wrażenie. Rosnąca wszędzie poza zabudowaniami gęsta mchotrawa. Ta kosmiczna wizja jest niezwykle fascynująca. Duszna atmosfera w miarę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
984
432

Na półkach: , , ,

"Wasze parametry życiowe zachowują się bardzo dziwnie. Czasem zastygacie w całkowitym bezruchu. Jakbyście na moment przestawali żyć. Jakbyście na chwilę zostawiali swoje ciała, opuszczali je, aby zrobić coś innego, gdzie indziej."

"Cały ten proces mimochodem ukazuje ci, że nie jesteś spójną świadomością, że elementy, które rzekomo składają się na ciebie, na twoją osobowość, są jak części ubrania albo raczej kombinezonu, który dobierasz adekwatnie do warunków, w których musisz żyć i działać."

Czasem myślę, że w science-fiction kryje się jakaś magia. Pewna przyciągająca siła, która sprawia, że pomimo kilkuletniej przerwy z tym gatunkiem, jestem w stanie płynnie przejść z lekkiej obojętności, po głębokie zauroczenie tematem. Wystarczyło tylko spotkać na swojej drodze odpowiedniego pisarza.

Twórczość Pawła Matuszka nigdy nie była mi dość bliska, jednak skłamię jeśli napiszę, że nie miałem wcześniej okazji zapoznać się z jego stylem. Z tego, co pamiętam minęliśmy się dwa razy, w antologiach „Dziwne opowieści” (Wydawnictwo Dom Horroru) i pierwszych „Snach umarłych” z 2018 roku (Wydawnictwo Phantom Books Horror),toteż sięgając po omawianą tu książkę, miałem wyrobione już pewne pierwsze wrażenie.

„Zejście49” to jedna z książek należąca do tak zwanych „Światów wizjonerów”. To dość ciekawa seria, która skupia się na przedstawianiu czytelnikowi opowieści z pogranicza science-fiction, fantastyki i horroru. Wydawnictwo sięga po niecodzienne wzornictwo i indywidualizm każdej powieści, zaskakując nas tym razem formatem przypominającym kasetę VHS.

Zejście to powieść o strukturze labiryntu, w której bardzo łatwo się zgubić zarówno pod kątem lektury, jak i późniejszej recenzji. Matuszek prezentuje futurystyczny świat gdzieś na czarnym końcu wszechświata, przedstawia nam grono bohaterów i pozwala wierzyć w wykreowaną przez siebie rzeczywistość, tylko po to by udowodnić nam, że się mylimy. Bardzo ważnym słowem, do którego sprowadza się istota powieści okaże się tajemnicze „zafiltrowanie”, które w pewnym stopniu będzie odpowiedzią na postawione w trakcie lektury pytania.

Gatunkowo umiejscowiłbym ją gdzieś pomiędzy wspomnianym tu science-fiction, a weird fiction. Nie podam tu dokładnej definicji dziwności, jednak jestem święcie przekonany, że powieść Pawła idealnie wpisuje się „widełki” tego podgatunku. Czytając czytelnik odczuje cały wachlarz emocji: od zdziwienia, kończąc na strachu.

Omawiana tu powieść skupia się wokół niejakiego Henryka Kocha. Odludka, który mieszka na swojej maszynie o nazwie „lewitor”, i który mocno stroni od ludzi z okolicznego miasta. Koch jako jeden z nielicznych, którzy pozostali na Limesie, stara się przypomnieć, dlaczego tak mocno trzyma się tej zapomnianej przez Boga planety.

„Zejscie49” to powieść, którą można porównać do rozłożonych na stole puzzli. Dopiero ostatni dopasowany element, sprawia, że widzimy pełny obraz tego, co chciał nam pokazać twórca. Co prawda można próbować samemu połączyć wątki i drogą dedukcji dość do tajemnicy Limesa, jednak w większości przypadków skończy się to przysłowiowym spaleniem styków.

Gorąco polecam. W powieści Pawła odnajdą się zarówno fani twardego science-fiction, jak i weirdowcy.

"Wasze parametry życiowe zachowują się bardzo dziwnie. Czasem zastygacie w całkowitym bezruchu. Jakbyście na moment przestawali żyć. Jakbyście na chwilę zostawiali swoje ciała, opuszczali je, aby zrobić coś innego, gdzie indziej."

"Cały ten proces mimochodem ukazuje ci, że nie jesteś spójną świadomością, że elementy, które rzekomo składają się na ciebie, na twoją...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2322
2306

Na półkach:

Skradaj się w stronę słońca tak długo jak potrafisz wstrzymać oddech

Henryk utknął na odległej planecie Limesie. Jest ona tak odległa, że niebo tam zawsze jest czarne. Za to w dzień pojawia się słońce, ale bardzo dziwne, mechaniczne, a nawet niebezpieczne.

Kiedyś planeta była odwiedzana przez wielu podróżnych, szukającymi przygód i bogactwa, się dla to byli dawne czasu. Wszyscy odeszli. Został Henryk. On także chciałby odejść, ale nie może.

Coś ukryte pod powierzchnią, jak i w jego przeszłości nie pozwala mu odejść. Czy uda mu się uciec? Czy to ma sens?

Wciągająca historia odległej planety, innego miejsca, dziwnych scenerii i wydarzeń, a także skomplikowanych spraw z przeszłości i osobistych powodów dla których nas bohater tam tkwi. Niebanalna. Nieszablonową. Wciągająca.

Skradaj się w stronę słońca tak długo jak potrafisz wstrzymać oddech

Henryk utknął na odległej planecie Limesie. Jest ona tak odległa, że niebo tam zawsze jest czarne. Za to w dzień pojawia się słońce, ale bardzo dziwne, mechaniczne, a nawet niebezpieczne.

Kiedyś planeta była odwiedzana przez wielu podróżnych, szukającymi przygód i bogactwa, się dla to byli dawne czasu....

więcej Pokaż mimo to

avatar
900
252

Na półkach: , ,

Z biegiem lat człowiek staje się sentymentalny. Na co dzień o tym nie myślę, ale niekiedy pojawia się wyzwalacz, który sprawia, że obrazy z mojej przeszłości zaczynają powracać, zupełnie jakbym otworzył stary album ze zdjęciami. Bywa, że takim wyzwalaczem jest smak, którego nie czuliśmy od lat, ot choćby taka kukurydziana rurka oblana czekoladą, innym razem zapach, na przykład starej piwnicy i kurzu, zamknięty między stronicami wiekowej książki, dopiero co kupionej w antykwariacie. Same książki, a konkretnie ich treść, również niekiedy aktywują wspomnienia. I właśnie o takiej książce, chciałbym dziś trochę poględzić. Szanowni Państwo, poznajcie "Zejście49" - najnowszą powieść Pawła Matuszka, który zabierze wszystkich pierników 30+ do czasów młodości; czasów kaset VHS, telewizorów kineskopowych, dyskietek 3,5" oraz "Łowcy androidów".

Wiecie, niewiele jest powieści, które wywołały we mnie tak duże pokłady nostalgii, jak właśnie "Zejście49". Thriller "Final Girls. Ostatnie ocalałe" Grady'ego Hendrixa wzbudził we mnie podobne sentymenty, jak powieść Matuszka. Hendrix skupił się jednak na slasherach, z kolei Paweł zabiera nas na pokład lewitera, który lata sobie po skolonizowanej przez ludzi planecie o nazwie Limes. Głównym bohaterem "Zejścia49" jest Talim, gość przeczesujący pustkowia w poszukiwaniu elektrośmieci, z których odzyskuje wciąż sprawne elementy. Można powiedzieć, że facet robi w recyklingu i w sumie lubi takie życie, mimo tego, że utknął na Limesie. Mieszka w swoim statku kosmicznym, regularnie upadla się kiepską gorzałą, a jego jedynymi przyjaciółmi są właściciel miejscowej spelunki, podstarzały kapitan innego jednoosobowego lewitera oraz szef warsztatu. Monotonne życie Talima zmienia się, gdy pojawia się Morla - tajemnicza kobieta, która zdaje się być siostrą przyjaciela Talima z dawnych lat. Problem w tym, że Talim nie pamięta go. Jak się wkrótce okaże, wielu rzeczy nie pamięta, a to tylko jeden z jego problemów...

Pierwsze, co rzuca się w oczy to... No dobra, miejmy to już za sobą, bo pierwsze co rzuca się w oczy, to fenomenalna okładka Artura Rudnickiego, nawiązująca stylem do obwolut kaset VHS. Gdy pierwszy raz wziąłem "Zejście49" do ręki niemalże poczułem zapach ciepłej, rozgrzanej przez magnetowid kasety; zapach, który nie można pomylić z żadnym innym zapachem, a jednocześnie kojarzy się - przynajmniej mi - z fajnymi czasami dzieciństwa i dojrzewania, z sobotnimi seansami filmowymi, na które zawsze wbijali dwaj, wówczas, najlepsi kumple i obżeraniem się Cheetosami o smaku sera.

No dobra, to okładkę mamy odfajkowaną, to zresztą jedna z najlepszych jaka wyszła pod szyldem Wydawnictwa IX, a mają się czym pochwalić. Co do samej powieści... Od samego początku czuć tu tę duszną atmosferę obcej planety, tak charakterystyczną dla kina sci-fi lat '80 i pierwszej połowy lat '90. Ten specyficzny klimat ma chociażby "Łowca androidów" (do którego znajdziecie tu sporo odniesień) czy "Pamięć absolutna". Zresztą, "Zejście49" ma coś i z jednego i drugiego filmu, ma też z "TRONa" Stevena Lisberga. Książka Matuszka stanowi mocną mieszankę w duchu cyberpunka, z licznymi nawiązaniami do filmowych klasyków; gdzie obcą planetą zarządza SI, gdzie ludzi praktycznie już nie ma i gdzie mocna i wyrazista postać głównego bohatera musi się zmierzyć nie tylko z dziwnymi i niebezpiecznymi istotami, ale i - a może przede wszystkim - z własną przeszłością, własnymi demonami i pamięcią.

Fabuła w "Zejściu49" nie jest jakoś specjalnie skomplikowana, a przynajmniej do pewnego momentu, znajdziecie tu kilka niespodziewanych twistów, a i samo zakończenie zapewne wielu zaskoczy. Paweł Matuszek postawił na wartką akcję, zasuwającą niczym bolid F1, w którym właśnie szlak trafił klocki hamulcowe. Tutaj nie ma miejsca na niepotrzebne sceny, wydarzenie goni wydarzenie, a wrzuceni w ten wir bohaterowie nie mają czasu nawet skoczyć do kibelka.

Ale "Zejście49" to także nostalgiczna podróż dla tych, co urodzili się w latach '70 i '80, dla tych, co wychowali się na klasycznych hitach sci-fi. To właśnie im, NAM, powieść Matuszka sprawi szczególną frajdę, będzie niczym wehikuł czasu, który na powrót przeniesie nas do czasów magnetowidów, drukarek igłowych i międzygalaktycznych bohaterów z krwi i kości.

Opowiadając Wam o tej książce, nie mogę nie wspomnieć o ciekawej, rzekłbym: nawet nowatorskiej formie narracyjnej. Znajdziecie tu sporo przypisów, dokładnie 49, a pod każdym skrywa się druga, a czasami nawet i trzecia warstwa fabularna. Nie powiem, ciekawe rozwiązanie, chociaż mi chwilę zajęło przyzwyczajenie się do tego.

Paweł Matuszek to pisarz o potężnych zasobach wyobraźni, który swoje wizje potrafi przekonwertować na słowa. Robi to naturalnie i przekonująco, a do tego bez pretensjonalności, na którą pozwalają sobie niektórzy twórcy science fiction. Wszystko to sprowadza się do lektury wręcz wybornej, smakowitej i sycącej. Zdecydowanie i z wielką przyjemnością polecam Wam "Zejście49" i nie ukrywam, będę teraz wypatrywał kolejnych publikacji Pawła Matuszka, bo coś czuję, że jeszcze nie raz będzie zaskakiwał.

| mroczne-strony.blogspot.com

Z biegiem lat człowiek staje się sentymentalny. Na co dzień o tym nie myślę, ale niekiedy pojawia się wyzwalacz, który sprawia, że obrazy z mojej przeszłości zaczynają powracać, zupełnie jakbym otworzył stary album ze zdjęciami. Bywa, że takim wyzwalaczem jest smak, którego nie czuliśmy od lat, ot choćby taka kukurydziana rurka oblana czekoladą, innym razem zapach, na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    67
  • Przeczytane
    27
  • Posiadam
    15
  • 2023
    4
  • Ulubione
    2
  • 2023 Przybyło
    1
  • Teraz czytam
    1
  • 2024 Przeczytane
    1
  • 🚀 Fantastyka naukowa
    1
  • Brak na Legimi
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zejście49


Podobne książki

Przeczytaj także