„Klimatyczna fantastyka”
Drugi tom przygód policjantki Kaori Nakamura składa się tylko z dwóch opowiadań. Są one o wiele obszerniejsze niż te z części pierwszej. Nie zmieniło się uniwersum, nadal jest to Japonia z przyszłości. Skończywszy czytać znalazłem się na rozdrożu. Dłuższe formy zaczynały mnie lekko nużyć. Niekiedy następował tak duży spadek napięcia, że szedłem tylko siłą rozpędu. Opowiadania są strasznie liniowe i w pewnym momencie zaczynają być przewidywalne. Brakuje w nich pary i napięcia. Nawet trzęsienie ziemi jest senne i pozbawione błyskawic.
Wydaje mi się, że autorka większy nacisk położyła na kwestie moralne, co w porównaniu ze znacznym zwiększeniem objętości oraz liniowości akcji spowodowało senność.
To jest niestety wada tej książki i zastanawiam się, czy sięgnę po kolejną. Na plus należy zaznaczyć dwa elementy. Integrację elementów japońskiej kultury z akcją oraz wbudowanie elementów SF w tą kulturę. Zrobiono to z dużym wyczuciem i talentem. Świat wykreowany nie narzuca nam się przesadnie i nie koliduje z akcją na której powinniśmy się skupić. W pewnym momencie oswoiłem się z nim tak mocno, że przestałem go traktować jako coś odstającego o rzeczywistości i zasymilowałem się z nim. Świetne uczucie i brawa dla autorki za wywołanie takiej interakcji.
Co do głównej bohaterki, nie czułem emocji. Nawet utrata przyjaciółki nie była zbyt traumatyczna. Brakowało mi bardziej wyrazistych opisów i wnętrza Kaori.
Mimo tych wszystkich narzekań przebrnąłem przez tomik bez większych zacięć. Może gdzieś, podczas czytania cisnęło mi się na usta brutalne „szybciej k@rwa !”, ale nie dałem się ponieść złym emocjom.
Książka wydana bardzo starannie. Twardą oprawę zdobi interesująca grafika, jest dedykowana zakładka a czcionka nie męczy oczy. Ci, którym podobał się pierwszy tom przeczytają drugi. Początkującym polecam pierwszy.
Plus za lekko cyberpunkowy klimat i pomysł na fabułę.
Minus za sposób narracji, który mi osobiście nie pasuje i mam ciągle wrażenie infantylności przemyśleń bohaterów.
Dużo ważnych i głębokich tematów, nawiązujących mocno np. do mangi "Ghost in the Shell", ale przedstawionych trochę z przerostem formy nad treścią. Wydaje mi się też, że samo przedstawienie Japonii nieco kuleje. Nie chodzi o to, że Polak/Polka nie potrafią dobrze opisywać tej kultury, bo zaprzecza temu chociażby pan Saulski, ale akurat ta autorka chyba skoczyła na zbyt głęboką wodę. Z tego powodu traktuję to jako średniak-umilacz czasu i nic więcej, raczej do niego już nie wrócę.