Czytamy w weekend
Czy wybraliście już swoje weekendowe lektury? Bo my tak! Kinga wybierze się wraz z Eduardo Mendozą w podróż do „Miasta cudów” – Barcelony; Mateusz przeczyta nagrodzoną w 2018 roku powieść Sigrid Nunez „Przyjaciel”, a Adam zamierza spędzić wolny czas z fotografią – ale nie robiąc zdjęcia, a czytając zbiór okołofotograficznych esejów. Za to Kamil z serwisu ciekawostkihistoryczne.pl zamierza zagłębić się w dzieje relacji polsko-rosyjskich.
Historia moich psów sięga daleko wstecz, do prehistorii wspomnień, które mam lub wydaje mi się, że mam, a zostały wdrukowane w mój umysł, przez lata opowiadanych mi anegdot. Na samym dnie pamięci jest Eryk. Czarno-biały kundel. To w zasadzie wszystko, co o nim wiem. To oraz fakt, że wybrał dla siebie inne życie, niż monotonia przedmieść Poznania, ponieważ pewnego dnia uciekł i nie udało nam się go odnaleźć. Po nim przyszła Kaja. O niej też trudno było powiedzieć, że jest rasowa, chociaż z wyglądu przypominała foksteriera krótkowłosego. Towarzyszyła mi od wczesnego dzieciństwa do czasów nastoletnich. Była z niej charakterna suka. Nie lubiła: spacerów (pewnego dnia podczas przechadzki w lesie zerwała się ze smyczy i pognała w nieznane; znaleźliśmy ją później czekającą na nas przed domem, śmiertelnie obrażoną), jazdy samochodem i mnie. Co do tego ostatniego, to może wyraziłem się nieprecyzyjnie. O małego Mateusza była zazdrosna. Za każdym razem kiedy rodzice brali mnie na ręce, to skakała i próbowała szczypać po nogach. Ropomacicze okazało się dla niej przepustką za tęczowy most. Następny był Kosmo. Border Collie ze schroniska. Spędził w nim tylko dwa tygodnie kwarantanny, ponieważ natychmiast ustawiła się do niego kolejka chętnych do adopcji. Był to jeden z tych psów, o których mówi się, że ludzie na nie nie zasługą. Usłuchany, wierny i bardzo mądry. Kiedy, jako licealista, wracałem zmordowany do domu z nocnych eskapad, ten poczciwiec patrzył na mnie za każdym razem z dużą dozą wyrozumiałości na pysku. Teraz mam Łajkę. Znajdę, którą przygarnęliśmy z moją ówczesną dziewczyną (a obecną żoną). Wśród wielu jej zalet brak jest niestety inteligencji i wewnętrznego spokoju, ale jest za to bardzo szybka, przepiękna i bardzo oddana. Dlaczego tyle ględzę tu o psach? A dlaczego nie! Psy są wspaniałe. Mam też kota, ale nie będę się tu o nim rozpisywał. On już dobrze wie dlaczego. A w weekend będę czytał „Przyjaciela” Sigrid Nunez.
W tym roku postanowiłam, że nadszedł czas, żeby na poważnie zabrać się za książkowe zaległości na moich półkach. Powieści, które kurzą się na moich półkach od kilku lat i potrzebuję jakiegoś konkretnego impulsu, żeby w końcu po nie sięgnąć. Dlatego jeszcze na początku roku spisałam wszystkie nieprzeczytane tytuły książek na pocięte karteczki i wrzuciłam do pojemnika, z którego losuje kolejne książki, które będę mieć czytać. Szczerze? Myślałam, że to w końcu zniechęci mnie do czytania, ale ostatecznie dodało mi jeszcze przysłowiowego kopa. Do tej pory przeczytałam już 60 pozycji w tym „Lśnij, morze Edenu” i „Kocią kołyskę”, które omijałam z premedytacją od kilku lat i ogromną biografię Freuda, którą myślałam, że przeczytam na emeryturze.
Jasne zostawiam sobie pewne pole manewru. Jedna gruba książka naraz i na czytniku czytam akurat to, na co mam ochotę. Jednak tym razem los był po mojej stronie. „Miasto cudów” kupiłam zaraz po premierze wznowienia. Tak bardzo chciałam je przeczytać, że podobnie jak spora ilość podobnych tytułów, ten też wylądował na półce. Jeśli chodzi o Mendozę, czytałam tylko jego esej o Katalonii. Mam wrażenie, że to dość spora luka, jeśli chodzi o hiszpańską literaturę, którą postaram się zapełnić w ten weekend. A kto wie, może na następnych książkowych zakupach dorzucę do koszyka kolejne tytuły tego autora.
Czy już naprawdę „Wszyscy jesteśmy fotografami”? Kiedyś to było inaczej, że tak z nutką nostalgii pozwolę sobie napisać. Należało mieć aparat! I to taki robiący dobre technicznie zdjęcia, a pierwszy lepszy z bazaru, z plastikowym obiektywem. A przede wszystkim, trzeba było móc te zdjęcia gdzieś pokazać – nie było, tak jak dzisiaj tylu możliwości, tak wielu galerii internetowych i online-owych albumów ze zdjęciami. A dzisiaj? Prawie każdy z nas codziennie nosi przy sobie aparat, z którego fotografie mogą być swobodnie wydrukowane w gazetach, albumach czy na wystawach. Jedna z najlepszych po-smoleńskich okładek („Tygodnik Powszechny” z 15.08.2010 roku) polskich gazet, to zdjęcie zrobione przez znakomitego fotografa, Rafała Milacha telefonem Iphone. Ponad 10 lat temu! A od tego czasu, przecież postęp technologiczny sprawił, że zdjęcia są dużo doskonalsze. Doskonalsze, oczywiście pod względem technologii, bo oprócz pytania „Czym?” sfotografujemy, ważniejsze jest pytanie „Co sfotografuejmy?” i następujące zaraz po nim „Po co?”. I dlatego coraz ważniejsze, dla świadomych twórców zdjęć, jest doszkalanie się i czytanie. Zarówno oglądając fotografie, albumy, wystawy, jak i prace teoretyczne traktujące o fotografii. Takie jak książka „Wszyscy jesteśmy fotografami vol.1”. w której grono piszących o fotografii autorów tworzą m.in FIlip Springer, Magda Hueckel, Kardol Radziszewski czy Bownik.
Warto. Niezależnie od tego, czy fotografuje tworzy się zawodowo czy prywatnie, artystycznie, lub komercyjnie. A może po prostu jest się tylko fanem sztuk wizualnych.
Zwłaszcza, że tytuł „Wszyscy jesteśmy fotografami”, można odczytywać jako zapożyczenie z Kapuścińskiego. Wielki mistrz reportażu w „Lapidarium V” pisał:
Wszyscy jesteśmy fotografami posługującymi się zmienną ogniskową. Dzięki jej właściwościom, poruszając pierścieniem obiektywu, możemy obraz każdego obiektu czy sceny powiększyć lub zmniejszyć, wyodrębnić albo pominąć. Z pomocą tego właśnie mechanizmu manipulujemy obrazami świata. Jedne utrwalamy, inne skazujemy na niebyt. Ale ponieważ każdy, w każdej chwili i miejscu, ciągle tą zmienną porusza i przestawia, każda rzecz wygląda na milion sposobów różnie i w związku z tym, na tych milion sposobów jest również widziana i przeżywana
Dzieje relacji polsko-rosyjskich już dawno temu wyszły poza dziedzinę historii. Śledząc wydarzenia polityczne, społeczne i sportowe, a nawet podczas zwykłych, codziennych rozmów, bardzo często słyszymy o rosyjskich wątkach naszej narodowej historii. Wydawać mogłoby się, że temat ten jest na tyle popularny, że każdy Polak doskonale orientuje się we wspólnej historii obu narodów. Czy rzeczywiście tak jest, czy możne trzeba raczej mówić o wyobrażeniach i mitach na temat Rosji i „rosyjskości” funkcjonujących w naszej kulturze, a także dyskursie politycznym, pobudzającym wzajemną wrogość?
Oczywiście należy również założyć, że najprawdopodobniej w rosyjskim społeczeństwie tożsamy proces wpływa na postrzeganie naszej ojczyzny. Polski historyk Andrzej Chwalba, w swojej najnowszej książce „Polska-Rosja. Historia obsesji, obsesja historii” analizuje historie polsko-rosyjskich kontaktów, skupiając się na najważniejszych wydarzeniach, które doprowadziły do ukształtowania się „polsko-rosyjskiej obsesji”, którą możemy obserwować do dziś.
Książka, która napisana została w formie rozmowy pomiędzy Andrzejem Chwalbą, a redaktorem Wojciechem Harpulą porusza niezwykle interesujące i ważne zagadnienia. Być może, to właśnie ich zrozumienie jest kluczem do nawiązania dialogu i porozumienia pomiędzy dwoma narodami? Najbliższy weekend zamierzam więc spędzić w towarzystwie powyższej lektury i poznać odpowiedź na to pytanie.
A na stronie Ciekawostki Historyczne dowiecie się, czy to właśnie Rasputinowi Polska zawdzięcza odzyskanie niepodległości.
[kk]
komentarze [191]
Kończę Grzech, zaczynam Czerwona Królowa i Wybrany.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPo świetnym Miasto niedźwiedzia, kontynuuję My przeciwko wam
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWeekedzik taki piękny, a "Romeo i Julia" tylko mi w głowie ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Cisza białego miasta
Dziś odwiedzam kraj Basków:)
Skończyłam Grób, a teraz w ramach odpoczynku od kryminałów Nie ufam już nikomu
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Wreszcie sięgnę po najnowszą pozycję Tokarczuk
Czuły narrator
W ten weekend czytam Światy równoległe. Czego uczą nas płaskoziemcy, homeopaci i różdżkarze
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezawodny Ken Follet
Niech stanie się światłość
U mnie klasyka czyli John Steinbeck <3 Na wschód od Edenu
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post