Czytamy w weekend – podsumowanie 2019 roku
Koniec roku to tradycyjnie czas podsumowań – także w lubimyczytać.pl. Sprawdzamy więc, jak poszło nam z książkami, które wybieraliśmy do czytania w weekend. W naszej copiątkowej zabawie także wy chętnie braliście udział, dlatego podzielcie się w komentarzach swoimi tegorocznymi czytelniczymi osiągnięciami!
W podsumowaniu cyklu „Czytamy w weekend” skrupulatnie zliczyliśmy wszystkie książki, które deklarowaliśmy, że przeczytamy. Dodatkowo pod lupę wzięliśmy ich autorstwo (czy pisały je kobiety, czy mężczyźni), kraj pochodzenia (literatura polska czy zagraniczna), nośnik (papier, e-book, audiobook) oraz gatunek. Oceniając weekendowe wybory już po skończonej lekturze książek, wybieramy też tę jedyną, która zrobiła na nas największe wrażenie i którą z czystym sumieniem możemy polecić.
Przeglądam moją biblioteczkę i książki przeczytane w 2019 roku. Nie jestem dumna z ich liczby. Zbyt wiele rzeczy odciągało mnie od czytania – w jutrzejszym Abstrakcie, czyli naszym literackim newsletterze, skrupulatnie się z tego wytłumaczę. Tymczasem wybierając moje najciekawsze książkowe odkrycia 2019, nie waham się długo – to Blake Crouch i jego dwie książki: „Mroczna materia” oraz „Rekursja”. W odniesieniu do tego thrillera kategorie „porywający”, „wstrząsający”, „genialny” ulegają rekalibracji. Crouch po mistrzowsku miksuje rzeczywistość, jej alternatywne wersje i technologię. Najwyższej klasy thriller, od którego nie można się oderwać i o którym nie można przestać myśleć – tak polecałam „Rekursję” na okładkowym opisie i ten tytuł na pewno jest godny waszej czytelniczej uwagi. Dodatkowo wielką przyjemność czytania sprawiły mi dwa mroczne kryminały: „Nóż” Jo Nesbø i „Cisza białego miasta” Evy Garcii Sáenz de Urturi. Seria z Harrym Hole to już klasyka, natomiast druga książka to bardzo dobry debiut, który usatysfakcjonuje miłośników kryminalnych historii.
Przeglądając książki, które w tym roku dodałam do wirtualnej biblioteczki lubimyczytać.pl, dochodzę do kilku wniosków. Po pierwsze, liczba przeczytanych publikacji mogłaby być pokaźniejsza – jednym z moich postanowień noworocznych będzie więc, by czytać więcej. Po drugie, cieszę się, że przeczytałam sporo picturebooków, zwanych również powieściami graficznymi (lub, jak kto woli, komiksami), czyli książek, w których ilustracje odgrywają nie mniejszą rolę od tekstu. Do najciekawszych zaliczam podarowanych przez przyjaciół „Dwoje ludzi” czy wydawane od tego roku przez Wydawnictwo Marginesy tytuły, takie jak „Eileen Gray. Dom pod słońcem” czy „Neurokomiks”. Wreszcie – udało mi się przeczytać kilka naprawdę dobrych książek. Do tych, które wywarły na mnie największe wrażenie, mogę zaliczyć „Kult” Łukasza Orbitowskiego. Niesamowita historia objawień oławskich z lat 80. została przez Orbitowskiego wykorzystana, by opowiedzieć o naszej małomiasteczkowej mentalności. Nie jest to jednak spojrzenie cyniczne, a pełne zrozumienia, czułości i miłości. Polska jak w soczewce, bez banału i złośliwości. Taka książka to rzadkość!
Tegoroczne podsumowanie czytania w weekend jestem w stanie opisać dość krótko. Nie było tak źle. Udało mi się zrealizować dwa podstawowe założenia. Pierwszym celem było opisanie nie mniej niż dwudziestu książek. Pomimo nieustannie kurczącego się czasu, który jestem w stanie poświęcić na czytanie, odnotowuję pełen sukces. Drugim celem, który tak naprawdę był zrobieniem kroku naprzód w stosunku do poprzedniego roku, było przeczytanie większej liczby książek napisanych przez kobiety niż przez mężczyzn. I z tym mi się również powiodło. A jaka książka wywarła na mnie największe wrażenie w 2019 roku? O dziwo, żadna z tych, o których pisałem. Opisuję tu wrażenia na gorąco, bo lekturę skończyłem nie dalej, jak dziś rano w drodze do pracy. Wszystkim z całego serca polecam „Frankensteina w Bagdadzie” Ahmeda Saadawiego. Jeśli interesuje was zupełnie nieeuropocentryczne spojrzenie na ostatnią wojnę w Iraku i literatura z pogranicza gatunków, jest to książka dla was. Dla dodatkowej zachęty nadmienię tylko o nominacjach do International Booker Award i Bram Stoker Award.
W tym roku nie mam najmniejszego problemu ze wskazaniem najlepszej przeczytanej książki. Powieść niewielka rozmiarami, ale przepełniona emocjami – niezwykły dziennik przemiany niepełnosprawnego umysłu w geniusza.
Pewnie niejeden czytelnik, gdy słyszy „science fiction”, oczami wyobraźni widzi kosmiczne bitwy, przybyszów z gwiazd, świat po końcu świata itd. Jednak science fiction to obszerny gatunek, w którym znajdzie się miejsce i na statki kosmiczne, i na medyczne eksperymenty.
Pokochałam „Kwiaty dla Algernona” nie tylko za to, że pokazują inne oblicze SF. Jest to po prostu, piękna, chwytająca za gardło powieść, w którym Charlie Gordon, niepełnosprawny umysłowo młody mężczyzna, oprowadza nas po swoim świecie. Koniecznie sięgnijcie po tę książkę i zobaczcie, jak eksperyment medyczny zmienia inteligencję, emocje i poczucie szczęścia Charliego.
„Zakochania” Javiera Maríasa to książka, która najbardziej mnie w tym roku zachwyciła. To moje pierwsze spotkanie z prozą tego autora, ale na pewno nie ostatnie. Główną bohaterką powieści jest Maria Dolz, redaktorka z madryckiego wydawnictwa, która każdy dzień zaczyna w ten sam sposób. Przed pracą idzie do kawiarni, siada, zamawia kawę i obserwuje ludzi. Już sam opis książki zaintrygował mnie na tyle, że sięgnęłam po tę pozycję. Do tego ten tytuł i Madryt – czego więcej potrzeba od dobrej literatury? Z obserwacji ludzi wiele może wyniknąć, każdy potencjalny bywalec lokalu może wydać się nam interesujący. Maria obserwuje ich, snuje domysły, fantazjuje o nich, uciekając w ten sposób od swojego nudnego życia. I tym właśnie są „Zakochania”. Analizą różnych sytuacji, przypuszczeniem czy domniemaniem. A przecież czytelnik to taki właśnie podglądacz, bliski obserwator i towarzysz losów bohaterów.
W nowym roku życzę nam wszystkim tylko interesujących literackich obserwacji, pogłębionych refleksją przy filiżance kawy.
Im bliżej końca roku, tym częściej zerkam do zeszytu, gdzie spisuję wszystkie przeczytane przeze mnie pozycje. Każdego roku notuję, ile książek przeczytałam danego miesiąca i porównuję z poprzednimi latami. Staram się utrzymać tendencję rosnącą, choć nie zawsze jest to łatwe. Środkowe miesiące 2019 roku wspominam jako ogromną niemoc czytelniczą i walkę o każdą kolejną stronę. Tegoroczne podsumowanie zdecydowanie uratowała zaczytana jesień, w której nadgoniłam swoje plany i na tę chwilę mam już 14 książek nadwyżki. Ale która pozycja zachwyciła mnie najbardziej?
Jeszcze kilka lat temu zdziwiłabym się, że najlepszą książką przeczytaną przeze mnie może być reportaż. Znacznie bardziej preferowałam fikcję, przepiękne opisy i doskonale tworzone postaci. Dopiero od niedawna zaczynam doceniać ten dość surowy i szorstki ton powieści non-fiction, prawdziwe postacie i to, jak wiele emocji czytelnik musi „przyjąć na klatę” po przeczytaniu jednego prostego zdania. Właśnie taką pozycją jest „Strup. Hiszpania rozdrapuje rany” Katarzyny Kobylarczyk. Już od pierwszych zdań czułam na piersi olbrzymi głaz, który został ze mną do końca lektury. Jest to zdecydowanie najjaśniejszy klejnot spośród tegorocznych książek.
Jak podsumować cały rok z książkami? Jak porównać opowiadania Sapkowskiego z „Biegunami” Tokarczuk czy z felietonami Umberta Eco? W końcu obie książki mi się podobały, ale to jest zupełnie inny rodzaj „podobania się”, nieprzystający do siebie i niemożliwy do skonfrontowania.
Przeglądając swoje czytelnicze statystyki, odkryłem ciekawą prawidłowość, mianowicie prawie nie czytam nowości. Tylko dwie spośród trzynastu moich weekendowych lektur były wydane w 2019 roku. Gdyby rozwinąć to na mój cały książkowy 2019 rok, to jestem przekonany, że ta różnica byłaby jeszcze bardziej widoczna – w końcu „Czytamy w weekend” to tylko drobny wycinek mojego czytelnictwa. Poza nim odkryłem w tym roku (wydaną w 2017, czyli znowu jestem na bakier z najnowszymi pozycjami) krótką książkę Marcina Wichy „Rzeczy, których nie wyrzuciłem”. Wywarła na mnie ogromne wrażenie i mogę powiedzieć, że jest dla mnie jedną z najważniejszych przeczytanych pozycji. W tym całym zabieganym świecie literatura jest jednym z ostatnich bastionów, który potrafi obronić się przed koniecznością ciągłych i szybkich zmian, tą wymianą towarów na sklepowych półkach dla samej wymiany, pod dyktatem nowości i marketingu.
Z czystym sumieniem mogę napisać i pozostawić potomnym (tylko czy ktoś to za rok czy dwa przeczyta?), że po Olgę Tokarczuk czy po zbiory zapisanych na pudełku od zapałek tekstów Umberta Eco i po Marcina Wichę będzie zawsze warto sięgnąć. Bo dobra książka nigdy się nie zestarzeje.
A co wy czytaliście w weekend najczęściej?
Podobnie też jak w roku ubiegłym, sprawdziliśmy wszystkie komentarze pod każdą aktualnością i policzyliśmy, które książki były przez was najczęściej wymieniane! Te pozycje nie powinny nikogo zaskoczyć. Na pierwszym miejscu powieść „Cisza białego miasta” hiszpańskiej autorki Evy Garcii Sáenz de Urturi. W tym roku aż dziewięć pozycji z 10 najczęściej czytanych przez was książek w weekend to patronaty serwisu lubimyczytać.pl.
komentarze [134]
Po kliknięciu w zapowiedzi na styczeń i luty 2021 przenoszę się na tę stronę. Chyba coś nie działa
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWreszcie nadszedł czas na dłuuugo czakającą na swoją kolej Człowiek o 24 twarzach
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWampir Lestat – próbuję skończyć do końca roku ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJa właściwie to czytam w weekend ,to samo co w nie weekend.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Koniec irlandczyk [bookCover]4901928|Irlandczyk[/bookCover
Powrócę jako piorun. Krótka historia Dzikiego Zachodu
Ja w ten weekend wchłonęłam
Sekret Heleny
Trraz czytam
Nóż
Ale siłą rzeczy skończę dopiero w poniedziałek
wczoraj skończyłam Pokuta
teraz czytam Horyzont
wczoraj oglądałam film Złodziejka książek, świetny, mam ochotę na ksiażkę.
Hej:)
Dwie, ostatnio przeczytane przez Ciebie książki są na mojej liście "Do przeczytania". Za to jestem po lekturze "Złodziejki książek" i z czystym sumieniem gorąco polecam. Po guście czytelniczym, jestem pewna, że się spodoba :)
Miłej lektury:)
Ja czytuję głównie w weekendy bo chodzę do szkoły i nie mam czasu na nic poza nauką. W listopadzie i grudniu czytałem pięć książęk.
Uczeń Nekromanty. Tom 1
Bardzo długą, ale interesująca książkę o uczniu dość mało popularnej odmiany magii nekromantycznej, czyli magii śmierci.
Następnie
Osobliwy dom pani Peregrine
W tym tygodniu kończę to, co było w ubiegłym, czyli "Współczesną rodzinę", oraz podczytuję jak zwykle tomy poezji współczesnej. A co mnie zachwyciło w 2019 r. z prozy?
- Vera , Anne Svard, nowej członkini Akademii Szwedzkiej;
- Norma Sofi Oksanen, jednej z rywalek Olgi Tokarczuk do zeszłorocznego Nobla;
-...
Z jakiegoś powodu na podglądzie zmieszały się Sinisalo i Murata - tak czy inaczej, obydwie fajne:)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPrawie wszystkie Twoje najulubieńsze mam w planach i miło słyszeć, że Ci się podobały :-). Mam zwłaszcza wielki apetyt na cykl z Flawią de Luce.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postVera - cudowna książka....jakże inna od tych powielanych....;-)))
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTen rok zakończę i pewnie zacznę nowy z Stalingrad
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post