-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik5
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać12
-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać36
Biblioteczka
2019
2019
2019
2019
2019
2019
2019
2018
2008
2002
2018
2018
2018
Czy cel uświęca środki? Jaki cel i jakie środki? I czy gwarancja powodzenia albo świadomość, że innymi środkami nie da się celu osiągnąć, wpływają jakoś na odpowiedzi na te pytania? Jak daleko można się posunąć w walce o Ojczyznę? Gdzie postawić granicę między patriotyzmem a bestialstwem? Czym bojownik o wolność różni się od terrorysty? Czy w ogóle się różni? Co tak naprawdę się liczy: przestrzeganie reguł i jakaś ludzka przyzwoitość, czy może tylko skuteczność?
Nie dostaniemy odpowiedzi. Dukaj stawia tylko pytania, ustami bohaterów przedstawia niejakie argumenty na poparcie tej czy innej racji, ale sam ich nie wartościuje. Zostawia z tym czytelnika samego.
Oczami zagranicznego korespondenta obserwujemy oddział partyzantów/terrorystów i ich charyzmatycznego, ale i cynicznego dowódcę.
Straszne. Ale i piękne w swej bezpośredniości. Niewygodne prawdy lśnią w brudzie niezakłamanej rzeczywistości.
Xavras Wyżryn 10/10
Na czym polegają idee sprawiedliwości i kary? Kogo i za co można lub należy karać? Czemu kara ma służyć? Czym, prócz bezpośredniego sprawstwa czynu, można na karę zasłużyć? Kiedy jest ona sprawiedliwa? Kiedy słuszna? Czy bardziej liczy się skuteczność czynu, czy zamiar jego popełnienia?
Zapis z procesu obalonego złego dyktatora. Lub jednego z jego sobowtórów. Którzy i tak wszyscy są nim. Więc czy jest różnica? A jeśli, to jaka?
Sprawa Rudryka Z. 9/10
Ja nie zrozumiałam, czy większość innych opiniujących? Na którą recenzję i opinię nie spojrzę, tam informacja, że to opowieść o antysemityzmie. Na pewno? Ja tego nie widzę! Tak, jest o Żydach, jest o tym, że antysemitów w świecie nie brakuje, jest i o tym, że w dzisiejszym świecie każda wzmianka o Żydach niemal niezależnie od jej kontekstu jest automatycznie rozpatrywana jako oczywisty lub potencjalny przejaw antysemityzmu.
Ale ja tego wszystkiego nie odbieram jako głównego tematu opowiadania! To moim zdaniem tylko środek do przekazania czegoś całkiem innego! Wybrano Żydów i antysemityzm, bo, no właśnie, są to tematy powszechnie znane i budzące oczywiste skojarzenia. Bo są to tematy obwarowane całą gamą zasad i przepisów politycznej poprawności. I to ta wydaje mi się znaczącą częścią głównego tematu opowiadania. Jeszcze nie nim samym, ale jest już blisko, znacznie bliżej, niż wykorzystany tu czysto instrumentalnie temat Żydów i antysemityzmu. No bo spojrzyjmy na treść opowiadania: mamy pewnego człowieka, który zwrócił uwagę na pewną statystyczną prawidłowość w świecie i który postanowił tę prawidłowość naukowo zbadać. Czy na pewno naprawdę w świecie występuje, czy może jest tylko złudzeniem wynikającym z niewłaściwej, nieobiektywnej perspektywy obserwatora, może z jego własnych uprzedzeń albo z powszechnie występujących stereotypów? A jeśli naprawdę istnieje, to na czym polega i jaka jest jej przyczyna? Nasz bohater prowadzi badania. Z jakim wynikiem? Nieważne, to dobrze udokumentowany wynik badania naukowego. Ale z jakim skutkiem? Z jakim odbiorem spotykają się wyniki jego badań? No właśnie!
Ja w tym opowiadaniu widzę zdecydowaną dominację pytań o prawo poprawności politycznej do wkraczania w granice kompetencji nauki. Czy nawet szerzej, o prawo wkraczania w te granice nie tylko poprawności politycznej, ale dowolnej dominującej w danym momencie ideologii. Albo odwrotnie, jeśliby ktoś miał pogląd odwrotny do mojego, mógłby doszukać się tu pytania o prawo nauki do wkraczania na pola zagospodarowane już przez ideologię. Czy mamy prawo prowadzić badania, których wyniki mogą zaprzeczyć obowiązującej doktrynie? Lub potwierdzić powszechne, ale programowo zwalczane stereotypy? Lub znowu z mojego punktu widzenia: czy ideologia ma prawo blokować takie badania? Czy ma prawo, bez wysłuchania racji badacza, bez zapoznania się z metodologią badań i z ich wynikami, bezmyślnie i autorytarnie odrzucić całe badanie, a badacza dyskredytować jako wroga ideologicznego?
Te pytania są aktualne! Tu bohater bada Żydów i ich odmienność na tle innych nacji, szuka źródła tej odmienności, dotyczących jej stereotypów i wynikającego z nich antysemityzmu, ale podobnie niepoprawnych politycznie (lub ideologicznie) tematów było w historii wiele i mnóstwo ich nadal jest w nauce blokowanych, dyskredytowanych lub hamowanych. Np. różnice pomiędzy grupami etnicznymi lub płciami mogą warunkować różną odpowiedź na leki - ale powszechnie forsowany jest pogląd, że wszyscy ludzie są równi, więc nie należy badać różnic, a zatem droga dla leków lepiej dostosowanych do biologii poszczególnych grup jest wyboista i zdradliwa, a lekarz prowadzący takie badania lub zalecający takie leki może być posądzony o rasizm bądź seksizm. Tych tematów jest mnóstwo, a najlepszym przykładem na siłę oporu społeczeństwa podporządkowanego wybranej ideologii wobec badań dotyczących zakazanego przez nią tematu są chyba opinie czytelników o tym opowiadaniu. Zobaczyli w treści wzmiankę o Żydach, więc automatycznie zakładają, że tekst traktuje o Żydach i o antysemityzmie. Bo tak. Bo do tego jesteśmy przyzwyczajeni. Bo znacząca większość współczesnych wypowiedzi w jakikolwiek sposób dotyczących Żydów, skupia się na nich jako na temacie głównym. Wypowiedzi mogą być antysemickie lub potępiające antysemityzm i broniące przed nim Żydów, których już powszechnie kojarzymy jako naród prześladowany, ale trudno znaleźć jakieś traktujące o czymkolwiek innym. Jak ktoś wspomina o Żydach, to od razu antysemita lub antysemitów przeciwnik. Jak są Żydzi, to cały tekst na pewno o nich. Nie widać żadnej próby znalezienia w tekście jakichkolwiek innych tematów, nie widać żeby ktokolwiek te inne tematy zauważył, a co dopiero zdał sobie sprawę, że są wobec tematu Żydów nadrzędne, że to one są rzeczywistym tematem przewodnim opowiadania, a Żydzi i antysemityzm to tylko dobrze dobrany przykład mający zilustrować właściwą tezę autora.
Opowiadanie naprawdę genialne. Trafnie podsumowuje zachowania ludzkie, robi to jawnie i niemal łopatologicznie, a jednak zdecydowana większość czytelników, a przynajmniej tych z nich, którzy zdecydowali się na temat tego opowiadania wypowiedzieć, zachowuje się dokładnie tak, jak to autor przedstawił!
Przyjaciel Prawdy. Dialog Idei 10/10
Tym razem chyba czegoś nie zrozumiałam. Albo opowiadanie jest znacznie słabsze od pozostałych. Albo tego, co zrozumiałam, nie potrafię docenić.
Spiskowcy, jak to w naszej historii i literaturze już bywało, spiskują przeciwko władzy carskiego zaborcy. Podsumowują ostatni nieudany zamach, planują kolejny. Nie będę streszczać dalej, ale padają pytania o coś podobnego, jak w “Xavrasie Wyżrynie”. Nie dokładnie o to samo, bo nie o to, jak daleko można się posunąć, ale raczej o to, czy ważniejszy jest styl i zasada fair play, czy jednak skuteczność. Czy dla osiągnięcia szczytnego celu należy posługiwać się jedynie romantycznie honorowymi metodami, niezależnie od ich nieskuteczności, czy może można lub nawet należy posłużyć się środkiem mniej rycerskim, ale za to skutecznym? Znów tylko pytania, odpowiedzi musi czytelnik poszukać sobie sam, ale ja jakoś tego opowiadania nie czuję. Te pytania nie walą tak przez łeb jak w poprzednich utworach, są oczywiste, proste i na dodatek nie stanowią głównej osi fabularnej dziełka. To jest o samym zamachu, o jego przebiegu, a ten mniej jest ciekawy od początkowych rozterek spiskowców odnośnie wykorzystania do niego takich lub innych środków. Nie powala.
Gotyk 6/10
Czy cel uświęca środki? Jaki cel i jakie środki? I czy gwarancja powodzenia albo świadomość, że innymi środkami nie da się celu osiągnąć, wpływają jakoś na odpowiedzi na te pytania? Jak daleko można się posunąć w walce o Ojczyznę? Gdzie postawić granicę między patriotyzmem a bestialstwem? Czym bojownik o wolność różni się od terrorysty? Czy w ogóle się różni? Co tak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018
2018
2017
2017
2008
2017
1999
Inne spojrzenie. Opowieść o Obcych bez uciekania się do kosmitów lub stworów z innych wymiarów. Opowieść o Obcych żyjących tuż obok nas, z ich własnej perspektywy, ich własnym okiem widziana. A jednak, jak każda niemal nasza opowieść o Obcych, jest tak naprawdę opowieścią o nas samych. Bo cóż z tego, że autor bohaterami uczynił Obcych, jeśli w swej opowieści nadaje im ludzkie cechy?
Mamy garść ciekawych i nie każdemu znanych faktów dotyczących mrówek, ich świata i innych jego mieszkańców, ale tej naukowej rzetelności nie starczyło na wszystko, mrówki Werbera myślą, czują i zachowują się jak ludzie, autor nie zdołał ani odtworzyć prawdziwego umysłu mrówki, ani wymyślić nieprawdziwego, ale wiarygodnie nieludzkiego umysłu Obcego.
A zatem otrzymujemy nieco tylko innych niż zwykle bohaterów, których mimo ich inności doskonale rozumiemy.
A za ich pośrednictwem dostajemy tajemnicę, śledztwo, intrygę polityczną, jakąś bitwę, mrożące krew w żyłach przygody nie gorsze niż w heroic fantasy i wyprawę badawczą na miarę wielkich odkryć geograficznych. Miłośnicy bardzo rozmaitych gatunków znajdą tu wszyscy coś dla siebie atrakcyjnego.
Prowadzonego równolegle wątku bohaterów ludzkich omawiać nie będę, książka nic by nie straciła na jego nieobecności. Czyżby autor bał się wrzucić czytelnika od razu tylko pomiędzy mrówki i na początku dla zmyłki dał mu znajomych bohaterów w znajomym świecie, żeby udawać, że wątki mrówcze to tylko wtręty w normalnej opowieści ludzkiej? Taki oswajacz nieznajomego, który z czasem traci na znaczeniu, a w końcu staje się balastem niepotrzebnie obciążającym właściwą opowieść? Widać autor celował w szeroką publiczność, nie tylko w fantastów, którym takie oswajacze raczej potrzebne nie są. Ucierpiało zakończenie, a tym samym częściowo opowieść.
Ale mimo to książka warta jest przeczytania. Nie ze względu na historię imperium mrówek, nie dla poznania kilku naukowych faktów ich dotyczących i nawet nie dla samej opowieści polityczno-przygodowo-detektywistycznej. Najcenniejsze w tej książce jest inne spojrzenie. Możliwość obserwowania świata z innej, obcej nam perspektywy. Okazja, by pomyśleć trochę inaczej niż zwykle, otworzyć nieco umysł, przewietrzyć go, spojrzeć na siebie, na nas wszystkich, trochę z zewnątrz, porzucić na chwilę łatwy i wygodny antropocentryzm. Zobaczyć świat, choćby najmniejszy jego wycinek, w nieco innym świetle, a nie tylko ludzkie o tym świecie wyobrażenie.
Choć jeśli ktoś potrafi od ręki rozwiązać zagadkę dręczącą ludzkich bohaterów przez większą część ich wątku, to taki ktoś prawdopodobnie lekcji innego myślenia nie potrzebuje.
Jak z sześciu zapałek ułożyć cztery trójkąty równoboczne?
Trudniej mi przyszło wymyślić, jak jeden z bohaterów ułożył trzy i jeśli trafnie odgadłam jego pomysł, to ładnie on wygląda tylko na papierze, ale z zapałkami raczej się nie uda, tak samo jak jeszcze prostsze narysowanie sześcioma kreskami ośmiu trójkątów. Ale jak z zapałek, krótkich patyczków o niepomijalnej grubości, ułożyć cztery trójkąty? Koniecznie równoboczne!
Powodzenia. Odpowiedź istnieje, jest bardzo prosta, ale nieoczywista.
Jak ta książka.
Inne spojrzenie. Opowieść o Obcych bez uciekania się do kosmitów lub stworów z innych wymiarów. Opowieść o Obcych żyjących tuż obok nas, z ich własnej perspektywy, ich własnym okiem widziana. A jednak, jak każda niemal nasza opowieść o Obcych, jest tak naprawdę opowieścią o nas samych. Bo cóż z tego, że autor bohaterami uczynił Obcych, jeśli w swej opowieści nadaje im...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to