Andrzej Drzewiński (ur. 16 października 1959 we Wrocławiu) to polski fizyk i pisarz science fiction. Studiował na Wydziale Matematyczno-Fizycznym Uniwersytetu Wrocławskiego, potem słuchacz Studium Doktoranckiego Instytutu Niskich Temperatur i Badań Strukturalnych PAN.
Debiutował w 1978 opowiadaniami prezentowanymi na łamach Akademickiego Radia Politechniki Wrocławskiej. Jego pierwszą książką był zbiór opowiadań Zabawa w strzelanego. Później autor dwóch powieści napisanych wspólnie z Andrzejem Ziemiańskim (Zabójcy szatana oraz Nostalgia za Sluag Side) i dwóch zbiorów opowiadań Posłaniec (wspólnie z Mirosławem Jabłońskim) oraz Bohaterowie do wynajęcia (wspólnie z Jackiem Inglotem).
Wraz z Adamem Cebulą, Eugeniuszem Dębskim i Piotrem Surmiakiem członek grupy autorskiej Kareta Wrocławski.
Wspólnie z Jackiem Wojtkiewiczem jest autorem popularnonaukowej książki Opowieści z historii fizyki.http://
Długi, długi czas byłem typem "fantasy lepsze od SF",' ale w ostatnich miesiącach nieco się to zmienia. I wielka w tym zasługa świetnych opowiadań SF takich jak te z antologii "Ku Gwiazdom".
Generalnie w tym roku jestem człowiek-opowiadania. Bardzo pasują mi takie krótkie formy, bo za każdym razem mogę doświadczyć trochę innej wrażliwości, innej wyobraźni, odmiennego stylu pisania i tematyki. W tym roku przeczytałem wiele opowiadań i jestem zszokowany jak wielu świetnych autorów mamy w naszym kraju. Nieraz są to osoby, które jak dotąd nie napisały żadnej książki albo dopiero debiutowały z pierwszą powieścią, która przeszła bez echa (często niezasłużenie!).
Tak też jest z "Ku Gwiazdom", choć tu mamy zarówno debiutantów jak i nazwiska bardzo dobrze znane (jak Radek Rak czy Rafał Kosik). Tematyka jest w większości mocno związana z, szok, nauką, ale też nie zawsze, bo chociażby R. Rak podszedł do swojej opowieści od nieco innej strony. Kilka z zawartych tu opowiadań to historie, które śmiało mogę uznać za czołówkę tegorocznych opowiadań. Tomek Bilski, Marta Lasik, Jan Maszczyszyn, między innymi mówię o Waszych opowiadaniach, choć przyznam, że najbardziej odpłynąłem przy "Gwiezdnym zwiastunie" Tomka Cetnarowskiego. Dla mnie murowany kandydat do kolejnego Zajdla.
Jeszcze przede mną antologia grozy, rownież od IX, ale tego już pewnie nie przeczytam w tym roku, więc rok opowiadań podsumuję bez nich (i bez wielu innych opowiadań, których najzwyczajniej w świecie nie byłem w stanie przeczytać do końca grudnia).
Mam (55). Trafiłem na [nie powiem] egzemplarz w gustownej polietylenowej okładce (?). Przy okazji załapałem się też na ostatni numer (54) sprzed 40. lat. Nówka sztuka, nie kartkowana.
Sporo w środku 40-letnich sentymentów, ale jak najbardziej na miejscu. W końcu te 40 lat dało nam net, komórki, pcty, notebooki, startrekowe tablety, cyfrowe media, socialowe bla-bla, seriale, Galileo wokół Lorda księżyców, lądownik na Tytanie, sokoli wzrok Hubble’a i Webba, kilka razy poprawiane kalkulacje wieku Wszechświata, itp., itd. Długo by pisać co się zadziało między tylko dwoma kolejnymi numerami „Fikcji”. No i jeszcze rzekomy pierwszy nadprzewodnik bez jakegobądź chłodzenia (brać naukowa rzuciła się do alchemii majstrowania tej czarodziejskiej substancji).
Już nie mogę się doczekać, co przyniesie nam przyszłość do numeru 56 :-].