-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
-
ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyKrólowa z trudną przeszłościąmalineczka740
-
ArtykułyNowe „444” Macieja Siembiedy – przeczytaj zupełnie inny początek książki!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2019-04-26
2019-01-14
2018-11-24
2018-08-18
2018-07-02
Japonia to kraj, który fascynuje mnie już od dobrych kilku lat, ale dopiero nie tak dawno temu to zainteresowanie przeszło z "lubię czytać mangi/oglądać anime i sporadycznie przeczytać jakąś książkę podróżniczą" na "chcę faktycznie dowiedzieć się więcej o kulturze i historii tego kraju". Antoni Ferdynand Ossendowski też przeżył taką fascynację Krajem Kwitnącej Wiśni i na jej fali napisał kilka opowiadań opublikowanych w tomie zatytułowanym "Szkarłatny kwiat kamelii". Jak podaje wydawnictwo, obok prozy Wacława Sieroszewskiego jest to jedno z najwcześniejszych świadectw zauroczenia Japonią.
Na pewno większość z Was wie, że Japonia przez bardzo długi czas trwała w bezwzględnej izolacji. Proces otwierania jej granic zapoczątkowała wizyta komodora Matthew Perry'ego wraz z flotyllą amerykańskich statków w 1853 roku. W 1854 podpisano traktat o pokoju i przyjaźni, a w 1856 pierwszy amerykański konsul podpisał traktat handlowy, na mocy którego Japonia otworzyła niektóre swoje porty na wymianę handlową. W ciągu dwóch następnych dwóch miesięcy Japonia podpisała kolejne traktaty handlowe z głównymi, europejskimi potęgami. Okres izolacji został więc zakończony dopiero w drugiej połowie XIX wieku.* To nie jest tak dawno temu i prawdopodobnie dlatego Japonia jako ten kraj pełen egzotycznej inności i obcości fascynuje nas i dzisiaj we wcale nie mniejszym stopniu.
"Szkarłatny kwiat kamelii" jest dokładnie tym, czym myślałam, że będzie — zapisem obcokrajowca, który zauroczony tą innością próbuje przelać swoje obserwacje na papier. Ossendowski zrobił to w formie króciutkich opowiadań po kilka, kilkanaście stron. Opowiadań jest w sumie 15, a cały zbiór zamyka się w 161 stronach. I niestety bardzo widać, że są to opowiadania pisane przez kogoś, kogo Japonia oczarowała, rozkochała w sobie, i kto dostrzega tylko to, co na jej powierzchni, co jest inne i egzotyczne. W "Szkarłatnym kwiecie kamelii" pełno więc pięknych gejsz, szlachetnych, pełnych poświęcenia samurajów, odważnych cesarzy, pomocnych mnichów czy szogunów. Jest opis rytuału harakiri, opowiadanie o gejszy wiosny, tańcu miecza czy o tym, jak wielkie znaczenie dla Japończyków ma bushido. Coś można więc z tego zbiorku wyciągnąć, ale większość tych tekstów ociera się o banał — jak historia o miłości cudzoziemca i gejszy, gdzie on wyjechał, a ona została w kraju, czy nie ma żadnej puenty — jak historia o uratowaniu polskiego dziecka przez japońskiego rybaka od skończenia jako posiłek rekina.
Nie miałabym z tym może aż tak wielkiego problemu, gdyby nie to, że i styl Ossendowskiego zupełnie do mnie nie trafił. Próbuje on budować bardzo ładne, poetyckie zdania, ale w moim odczuciu są one za bardzo patetyczne i egzaltowane, co w połączeniu z brakiem sensu niektórych historii czy wspomnianych banałów wywiera bardzo złe wrażenie. Jego historie pełne są romantyzmu i nostalgii, których ja zupełnie nie odczułam, a nawet więcej — w moim przypadku poszło to w zupełnie przeciwną stronę, zwłaszcza że tego romantyzmu było tutaj naprawdę dużo, a ja zazwyczaj stronię od takich historii. Być może to nie moja wrażliwość, ale zupełnie się od tego zbioru odbiłam i też nie uważam go za dobrze napisany. Powiedziałabym wręcz, że niektóre z tych opowiadań to poziom fan fiction osoby zafascynowanej Japonią. "Szkarłatny kwiat kamelii" wywołał więc we mnie tylko frustrację.
Książkę można przeczytać jako literacką ciekawostkę z uwagi na fakt, że jest to jeden z pierwszych zapisów zauroczenia Krajem Kwitnącej Wiśni, ale żebym polecała, to nie.
*Kultura japońska, Paul Varley, s. 229-230
http://misieczytaniepodoba.blogspot.com
Japonia to kraj, który fascynuje mnie już od dobrych kilku lat, ale dopiero nie tak dawno temu to zainteresowanie przeszło z "lubię czytać mangi/oglądać anime i sporadycznie przeczytać jakąś książkę podróżniczą" na "chcę faktycznie dowiedzieć się więcej o kulturze i historii tego kraju". Antoni Ferdynand Ossendowski też przeżył taką fascynację Krajem Kwitnącej Wiśni i na...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-04-21
Tokio. Miasto, którego istotą jest zmiana, które poszukiwało i ciągle poszukuje własnej tożsamości, które garściami czerpie z kultury innych państw tworząc swoisty miszmasz, tak bardzo wsiąknięty w naturę Tokio, że w jakiś dziwny sposób do niego pasuje. A oto Tokio. Biografia, książka, która obrała sobie za cel przybliżenie nam historii tego miasta.
Stephen Manfield jest brytyjskim dziennikarzem i fotoreporterem, autorem licznych publikacji z gatunku literatury faktu. W Polsce jedna z jego książek została wydana po raz pierwszy nakładem wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego w serii Mundus. Jak wiecie Japonia to kraj, o którym zawsze i wszędzie chętnie czytam. Tokio. Biografia jest pozycją, która prędzej czy później musiała mi wpaść w ręce. A na tle kilku innych książek, które miałam okazję już czytać, książka wypada naprawdę świetnie.
Autor nie przybliża Tokio dzisiejszego, lecz skupia się na przeszłości, zaznajamiając czytelnika z jakże bogatą i fascynującą historią tego miasta. A historia w przypadku Tokio nie jest trwała, lecz przejściowa. Edward Seidensticker, historyk i wybitny tłumacz japońskiej literatury napisał, że "konflikt pomiędzy tradycją a zmianą — cecha charakterystyczna europejskich miast — w znikomym stopniu dotyczy Tokio, gdzie zmiana jest tradycją". Miasto to położone na styku płyt tektonicznych, które wywołują katastrofalne w skutkach trzęsienia ziemi, wielokrotnie było zrównywane z ziemią. Pożary, tajfuny, powodzie, epidemie chorób, bombardowania podczas drugiej wojny światowej... po każdym upadku miasto niczym feniks powstało z popiołów, coraz bardziej się rozrastając, rozwijając i w końcu stając największą metropolią na świecie.
Tokio. Biografia to nie tylko historia samego Tokio, lecz jednocześnie sprint przez historię Japonii. Zaczynamy od położenia geologicznego, które jako jedyne w całym Tokio pozostaje rzeczą niezmienną. Stephen Mansfield opisuje losy Tokio od momentu, w którym miasto było jedynie nędzną, rybacką wioską przycupniętą pośród bagien. Obserwujemy, jak Ieyasu z wojowniczego klanu Tokugawa obejmuje Edo we władanie, by uczynić z niego centrum swojej władzy, a następnie stolicę całego kraju. Czytamy o okresie panowania rodu Tokugawa, o kolejnych okresach w historii Japonii, o wojnie, polityce i strategii, ale również o społeczeństwie danego okresu, wraz ze wszelkimi zmianami kulturowymi, jak i stylu architektonicznym samego Tokio. Autor przywołuje kupców i samurajów, roninów, kurtyzany czy aktorów teatru kabuki, tworząc barwny obraz społeczeństwa tamtych czasów. Skupia się zwłaszcza na tych najuboższych, pokazując skrajną nędzę i okropne warunki, z jakimi musieli sobie radzić, ale nie pomija ludzi stojących u władzy. Opisuje ciężki los kobiet, pracujących jako kurtyzany, walczących o swoje prawa, wyzyskiwanych w czasie rewolucji przemysłowej. Pisze o drugiej wojnie światowej i ignorowanych weteranach wojennych, będących świadectwem porażki. Słowem: tworzy obraz Tokio, które żyje i nie jest jedynie bezduszną maszyną.
Stephen Manfield pisze w sposób, który zwyczajnie chce się czytać. Tokio. Biografia to książka, która nie przedstawia jedynie suchych faktów, lecz jest też bardzo ładnie i przystępnie napisana, a przy tym przemyca mnóstwo ciekawostek. Bezboleśnie pozwala uporządkować swoją wiedzę o historii Tokio i trochę też o historii samej Japonii, a w przypadku, w którym nie wiemy nic, z łatwością można tę wiedzę przyswoić. Dla laików jest to książka idealna, ponieważ zachowuje doskonały balans pomiędzy suchymi faktami, a nie zanudzaniem czytelnika, a przy tym pozwala dowiedzieć się naprawdę wielu rzeczy. Na 200 stronach ciężko zmieścić tak obszerną historię jednego miasta, jednak autorowi się to udaje. Tokio. Biografia jest przepełniona faktami, ciekawostkami, a przy tym autor powołuje się na wielu innych autorów, budując ogromną bazę odnośników, jeśli tylko chcielibyśmy szukać dalej, zagłębiać się w historię samego miasta, jak i całej Japonii.
A po lekturze Tokio. Biografii mój głód wiedzy jest ogromny. Stephen Manfield wyłącznie rozbudził moją ciekawość, dając solidne podstawy do grzebania dalej, żałuję jednak, że sam tej ciekawości w pełni nie zaspokoił. Marzyłaby mi się książka dłuższa, bardziej szczegółowa, nie oznacza to jednak, że Tokio. Biografię oceniam źle. Wręcz przeciwnie, skoro sprawiła, że pragnę dowiedzieć się więcej, a przy tym dała mi porządną bazę i zapewniła kilka godzin fantastycznie spędzonego czasu, łącząc przyjemne z pożytecznym, a więc dając wiedzę i jednocześnie będąc pozycją niesamowicie wciągającą.
Tokio. Biografię oceniam też pozytywnie za obiektywizm i nieukazywanie Japonii jako tego kraju pełnego dziwnych rzeczy, których reszta świata nie zrozumie. Stephen Mansfield ukazuje fakty, trochę obdzierając Japonię z tej tajemniczej otoczki, dając do zrozumienia, że to kraj taki sam, jak każdy inny. Nie znajdziemy tutaj opisu hoteli kapsułkowych, automatów z bielizną, wszechobecnego kolorowego kiczu, czy tych wszystkich inny rzeczy, na które zwykle zwraca się uwagę w książkach obcokrajowców zafascynowanych Japonią. Autor skupia się na historii, opisując ją rzetelnie, wyjaśniając, że u podstaw japońskiej kultury leży konfucjanizm, etos samurajski, a także długi okres izolacji. Ostatni rozdział poświęcony jest przewidywaniom odnośnie do losów tego kraju w przyszłości.
Do lektury z czystym sumieniem zachęcam wszystkich zainteresowanych, zwłaszcza osoby niezaznajomione z historią miasta czy samej Japonii. Tokio. Biografia to świetna pozycja na początek przygody z tym krajem — nie nudzi, a jednocześnie jest bogata w fakty, ciekawostki i odniesienia. Polecam.
http://misieczytaniepodoba.blogspot.com/
Tokio. Miasto, którego istotą jest zmiana, które poszukiwało i ciągle poszukuje własnej tożsamości, które garściami czerpie z kultury innych państw tworząc swoisty miszmasz, tak bardzo wsiąknięty w naturę Tokio, że w jakiś dziwny sposób do niego pasuje. A oto Tokio. Biografia, książka, która obrała sobie za cel przybliżenie nam historii tego miasta.
Stephen Manfield jest...
Keigo Higashino to jeden z najlepiej sprzedających się autorów w Japonii. Jego zasięgi można porównać do Jamesa Pattersona czy Deana Kontza i te nazwiska nie padają tu przypadkowo, ponieważ Higashino ma na swoim koncie wiele kryminałów. Powieści tego autora wielokrotnie ekranizowano i jako filmy, i jako seriale. W Polsce pierwszą wydaną powieścią Higashino są Cuda za rogiem. Możecie też znaleźć film z 2017 pod tytułem Namiya Zakkaten no kiseki.
Cuda za rogiem to książka, która ma za zadanie sprawić, żebyśmy poczuli się lepiej. Spokojnie można przyrównać ją do ciepłego, mądrego i wzruszającego filmu o ludziach z problemami, którzy jakoś sobie z nimi poradzili — lepiej lub gorzej, ale przetrwali ten ciężki moment w swoim życiu. Zazwyczaj na takich filmach trzeba mieć ze sobą zapas chusteczek, bo oczy niebezpiecznie łzawią, i nie inaczej jest z tą książką. Sylwka z unserious.pl robiła kiedyś wpis o 5 książkach, których lepiej nie czytać w miejscu publicznym, i Cuda za rogiem spokojnie można dodać do tej listy.
Powieść Keigo Higashino nie należy do książek, które zachwyciłyby nas warsztatem pisarskim autora ani żadnym drugim dnem w tym, o czym autor pisał. To prosta książka, ale w tej swojej prostocie mądra i chwytająca za serce. Nie jest napisana jednym ciągiem, lecz dostajemy 5 historii o różnych ludziach, a co za tym idzie różnych rozterkach: od problemów miłosnych, przez przyszłość i wybór kariery, aż po długi i dom dziecka. Wszystkie te historie łączą się jednak ze sobą i przenikają nawzajem, i tak jak wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, tak wszystkie te opowieści prowadzą do pewnego sklepu wielobranżowego. Właścicielem sklepu jest poczciwy, samotny staruszek, który listownie udzielał porad na wszelkie problemy, o których ludzie zechcieli mu napisać.
Problemy, o których ludzie pisali w swoich listach, często dotyczyły spraw ważnych i kluczowych dla ich życia. I zawsze, ale to zawsze autor pozwala nam poznać koniec opowiedzianej historii. Czasami trzeba było wybrać między miłością a karierą, innym razem między sercem a rozsądkiem. Każda z tych spraw była na swój sposób trudna i wyjątkowa, i ta różnorodność jest dużą zaletą powieści. Dodano do niej również odrobinę realizmu magicznego, ponieważ jakimś sposobem sklep staruszka Namiya uzyskał połączenie z przyszłością i listy z przeszłości mogły trafić do przeszłości i odwrotnie. Nie jest wytłumaczone, dlaczego tak się stało — po prostu tak jest i już. Cuda za rogiem to nie jest książka, która skupiałaby się na tłumaczeniu takich rzeczy. To powieść mówiąca o emocjach i w bardzo łatwy sposób wyzwalająca te emocje w nas. Ale wiecie, czasami takie rzeczy, które powodują, że oczy nam zwilgotnieją, są po prostu potrzebne i pozwalają się oczyścić od negatywnych uczuć.
Cuda za rogiem oprócz opowiedzianych historii przekazują nam coś jeszcze, a mianowicie ile radości można czerpać z tego, że się komuś pomogło. Wystarczy zwykła rozmowa, ludzie bowiem często nie potrzebują rady, ale po prostu wymiany zdań z kimś obcym, bezstronnym, kto ich wysłucha i zada odpowiednie pytania. Często mamy też już gotową odpowiedź w głowie, ktoś po prostu musi nas o tym uświadomić i utwierdzić w przekonaniu, że jest to decyzja słuszna. I choć mogłabym się czepiać odrobiny infantylności w tym wszystkim, to szczerze mówiąc, zupełnie nie mam na to ochoty. To wartościowa, ciepła i kojąca książka, i nie chciałabym niszczyć sobie jej obrazu w głowie przez próbę jej głębszego analizowania.
Powieść Keigo Higashino jest więc świetną rzeczą do przeczytania, kiedy Wam źle. I obojętnie, czy macie cięższe chwile, czy też smutno wam przez jesienną aurę, Cuda za rogiem mogą podnieść Was na duchu. To książka, która pokazuje, że nawet z najgorszej sytuacji można znaleźć wyjście i iść do przodu. To też taka książka, która sprawi, że poczujecie się lepiej. Ze swojej strony bardzo polecam.
misieczytaniepodoba.blogspot.com
Keigo Higashino to jeden z najlepiej sprzedających się autorów w Japonii. Jego zasięgi można porównać do Jamesa Pattersona czy Deana Kontza i te nazwiska nie padają tu przypadkowo, ponieważ Higashino ma na swoim koncie wiele kryminałów. Powieści tego autora wielokrotnie ekranizowano i jako filmy, i jako seriale. W Polsce pierwszą wydaną powieścią Higashino są Cuda za...
więcej Pokaż mimo to