-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-06
2024-04-12
Niesamowita opowieść. Bardzo nietypowa forma jak na kryminał. Najpierw poznajemy sytuację kilka lat po tragedii, potem cofamy się w przeszłość, część zagadek od razu się rozwiązuje i skupiamy się bardziej na ich konsekwencjach, a część trzyma nas w napięciu przy lekturze do ostatnich stron.
Do tego mamy szeroki rys psychologiczny wielu postaci, dzięki czemu możemy poznać ich motywacje i przyczyny różnych zachowań.
Jeden z ciekawszych kryminałów jakie czytałam w ostatnim czasie.
Niesamowita opowieść. Bardzo nietypowa forma jak na kryminał. Najpierw poznajemy sytuację kilka lat po tragedii, potem cofamy się w przeszłość, część zagadek od razu się rozwiązuje i skupiamy się bardziej na ich konsekwencjach, a część trzyma nas w napięciu przy lekturze do ostatnich stron.
Do tego mamy szeroki rys psychologiczny wielu postaci, dzięki czemu możemy poznać...
2024-03-29
Reportaż przbliża nam historie z życia Koreanek. Znajdziemy tam szeroki wachlarz opowieści... ale opowieści dosłownie o wszystkim.
Miałam wręcz wrażenie, że autorka chciała opowiedzieć o wszystkim co wie o Korei, spychajac tym samym opowieść o tytułowych Koreankach na zaplecze.
Sama struktura książki jest bardzo dziwna. Niby na początku mamy jeden wywiad i jego rozwinięcie, ale potem mamy kilka rozdziałów bez wywiadu, albo kilka wywiadów bez rozwinięcia. I do tego te przedziwne wstawki o jedzeniu, które bardzo wybijały mnie z rytmu czytania.
Jeżeli ktoś siedzi już w tematyce Korei trochę, nie dowie się z niej za wiele nowego. W książce jest wiele niedopowiedzeń, a fakty czasami przedstawiane są tak, aby szokować czytelnika, a nie przedstawić prawdę w sposób obiektywny. Brakuje także podania źródeł przytaczanych liczb.
Odwoływanie się i przytaczanie fragmentów innych książek popularnonaukowych i opowieści, które każdy zainteresowany tematem już czytał, sprawia, że cały materiał wydawał mi się bardzo wtórny.
Było kilka ciekawych fragmentów, na przykład o pocieszycielkach, ale ostatecznie autorka chciała chwycić za zbyt wiele tematów na raz, więc każdy był ledwie zarysowany. Nie czułam że jest to reportaż napisany przez eksperta, a raczej przez osobę zainteresowaną Koreą bardziej jako turysta. Nie ma w tym nic złego, po prostu nie tego oczekiwałam od takiego materiału.
Reportaż przbliża nam historie z życia Koreanek. Znajdziemy tam szeroki wachlarz opowieści... ale opowieści dosłownie o wszystkim.
Miałam wręcz wrażenie, że autorka chciała opowiedzieć o wszystkim co wie o Korei, spychajac tym samym opowieść o tytułowych Koreankach na zaplecze.
Sama struktura książki jest bardzo dziwna. Niby na początku mamy jeden wywiad i jego...
2024-02-23
Pierwsza część książki dziejąca się w Azji zapowiadała wstęp do bardzo ciekawej opowieści. Bardzo kojarzyła mi się ze wszystkimi przeczytanymi reportażami o uciekinierach z Korei Północnej. Wręcz miałam wrażenie, że czytam kropka w kropkę to samo, co w jednej z biografii (może z wyjątkiem elementów nadprzyrodzonych).
Nie miałam jednak problemu z wtórnością materiału - tematyka interesowała mnie na tyle, że historia wciągnęła mnie od razu.
Emigracja Bari na Zachód to jednak już zupełnie inna bajka.
Współczesne odczytanie mitu o Bari było tak dosłowne, że zabierało cały element niewiadomej. Sam mit przytaczany jest na każdym kroku, więc z góry wiemy jakie będą losy bohaterki i nic nas nie zaskakuje.
Co chyba przeszkadzało mi najbardziej to to, że Bari jest statystką we własnym życiu -
wszystkie rzeczy w książce po prostu się dzieją, a ona stoi obok przyjmując to, co się wydarza. Przez to bardziej przypomina wchłaniającą wszystko gąbkę, niż ciekawą postać z osobowością. Jej nadprzyrodzony dar definiuje ją w stu procentach.
Nie do końca tego oczekiwałabym od współczesnego odczytania mitu. Jest to tak naprawdę tylko zmiana tła wydarzeń, ale odczytanie pozostaje bez zmian.
Zatem na dłużej pozostanie że mną tylko jedno Bari - miasto z Włoskiego wybrzeża, z którym od początku kojarzył mi się tytuł.
Pierwsza część książki dziejąca się w Azji zapowiadała wstęp do bardzo ciekawej opowieści. Bardzo kojarzyła mi się ze wszystkimi przeczytanymi reportażami o uciekinierach z Korei Północnej. Wręcz miałam wrażenie, że czytam kropka w kropkę to samo, co w jednej z biografii (może z wyjątkiem elementów nadprzyrodzonych).
Nie miałam jednak problemu z wtórnością materiału -...
2024-01-26
To kolejna przeczytana przeze mnie koreańska powieść z elementami baśniowymi/fantasy i muszę przyznać, że o wiele bardziej do mnie trafiają koreańskie książki o takiej tematyce, niż zalewające nas ostatnio koreańskie "smutne książki o depresyjnym świecie, gdzie nic się nie dzieje".
Co prawda "Piekarnia czarodzieja" nie wyprzedzi "Starszej pani z nożem" w moim prywatny rankingu, ale nie zostaje daleko w tyle. Z powieści bije ciepło, mamy bohaterów z krwi i kości i widać, że autorce nie brakowało wyobraźni przy wymyślaniu nadprzyrodzonych wątków.
Cała koncepcja piekarni z elementami magicznymi przypomina nieco "Opowieści z kawiarni", czy "Kamogawa. Tropiciele smaków", chociaż nie poznajemy tutaj aż tak wielu klientów, a bardziej skupiamy się na pracownikach piekarni i wspomniany chłopcu.
To kolejna przeczytana przeze mnie koreańska powieść z elementami baśniowymi/fantasy i muszę przyznać, że o wiele bardziej do mnie trafiają koreańskie książki o takiej tematyce, niż zalewające nas ostatnio koreańskie "smutne książki o depresyjnym świecie, gdzie nic się nie dzieje".
Co prawda "Piekarnia czarodzieja" nie wyprzedzi "Starszej pani z nożem" w moim prywatny...
2024-01-04
Niesamowicie ciekawa lektura. Połączenie problemów, z jakimi mierzą się często samotni i podupadający na zdrowiu seniorzy, z dynamicznym pełnym niebezpieczeństw światem zabójstw na zlecenie to pomysł szalony, ale jak najbardziej udany. Książka przełamuje i zaciera granice między różnymi gatunkami, łącząc je i mieszając bez opamiętania
Fabuła wciąga, przyprawia o szybsze bicie serca, a momentami wzrusza. Jeżeli kiedykolwiek powstanie serialowa lub filmowa adaptacja, jestem przekonana, że będzie to strzał w dziesiątkę. Na pewno sięgnę po więcej twórczości autorki.
Na koniec jeszcze kilka słów o tłumaczeniu - najlepsze tłumaczenie literatury koreańskiej z jakim do tej pory się zetknęłam. Żadne tam półśrodki (tłumaczenie z angielskiego) lub chaotyczna narracja (taka, co niejednego człowieka zgubi) - wszystko poukładane i logiczne, czyta się z czystą przyjemnością.
Niesamowicie ciekawa lektura. Połączenie problemów, z jakimi mierzą się często samotni i podupadający na zdrowiu seniorzy, z dynamicznym pełnym niebezpieczeństw światem zabójstw na zlecenie to pomysł szalony, ale jak najbardziej udany. Książka przełamuje i zaciera granice między różnymi gatunkami, łącząc je i mieszając bez opamiętania
Fabuła wciąga, przyprawia o szybsze...
2023-12-31
Książkę czyta się niesamowicie szybko. Akcja od razu wskakuje na najwyższe obroty i nie schodzi z nich aż do końca. Całość można przyrównać do bardzo dynamicznego serialu, gdzie każdy odcinek kończy się nagłym zwrotem akcji. Jednak drugą stroną medalu jest to, że na przestrzeni trzystu stron dzieje się tak dużo, że nie sposób mi teraz powtórzyć całej fabuły.
Świat przedstawiony przez autorkę jest niesamowicie barwny i zachęca do sięgnięcia po koreańską mitologię, co na pewno zamierzam uczynić w najbliższej przyszłości.
Może nie jest to najlepsza książka jaką przeczytałam w tym roku, ale na pewno można przy niej miło spędzić czas i pobudzić swoją wyobraźnię.
Książkę czyta się niesamowicie szybko. Akcja od razu wskakuje na najwyższe obroty i nie schodzi z nich aż do końca. Całość można przyrównać do bardzo dynamicznego serialu, gdzie każdy odcinek kończy się nagłym zwrotem akcji. Jednak drugą stroną medalu jest to, że na przestrzeni trzystu stron dzieje się tak dużo, że nie sposób mi teraz powtórzyć całej fabuły.
Świat...
2023-09-17
Opowieść o niezwykłych kobietach z wyspy Jeju, które od wieków trudnią się nurkowaniem głębinowym w celu połowu stworzeń morskich. W książce patrzymy na świat oczami jednej z nich, poznajemy ich zwyczaje, tradycje, radości i smutki, a także realia XX wiecznej Korei, a dokładniej Jeju - największej koreańskiej wyspy.
Historia poławiaczek wciągnęła mnie od pierwszej strony. Świat wykreaowany przez autorkę jest niesamowicie żywy i szczegółowy, a zawód wykonywany przez bohaterki tak unikatowy, że z wielkim zainteresowaniem chłonęłam każdy detal. W książce często ścierają się dwa światy - świat konfucjański i świat matriarchatu, co dla mnie stanowiło bardzo interesujący aspekt.
Byłam także pod wrażeniem solidności reasearchu, jaki przeprowadziła autorka, przygotowując się do pisania tej książki - można o tym przeczytać w jej podziękowaniach. Oddanie najmniejszych detali codzienności, a także przybliżenie ważnych dla Korei wydarzeń historycznych przeplatało się w książce z interesującą fabułą.
Gorąco polecam każdemu bez wyjątku. Z pewnością sięgnę po więcej książek Lisy See.
Opowieść o niezwykłych kobietach z wyspy Jeju, które od wieków trudnią się nurkowaniem głębinowym w celu połowu stworzeń morskich. W książce patrzymy na świat oczami jednej z nich, poznajemy ich zwyczaje, tradycje, radości i smutki, a także realia XX wiecznej Korei, a dokładniej Jeju - największej koreańskiej wyspy.
Historia poławiaczek wciągnęła mnie od pierwszej strony....
2023-08-30
Od jakiegoś czasu zastanawiam się czemu książki koreańskich autorów wydawane w Polsce są tak przeraźliwie smutne. Przeczytałam ich już kilkanaście i każda z nich była do siebie podobna - depresyjna, o powolnej fabule, o zwykłym szarym człowieku, który wiedzie przeciętne życie i mierzy się z ponurą codziennością. Każdą z tych książek zapominam maksymalnie tydzień po przeczytaniu.
Zastanawiam się, czy to polskie wydawnictwa tak wybierają, czy cała koreańska literatura lubuje się w takich smętach.
"Prawo linii" nie stanowi niestety wyjątku. Poznajemy smutne losy dwóch kobiet, których ścieżki w pewnym momencie się przecinają. Z każdej strony opowieści bije smutek i umartwianie się, nie ma w tej opowieści ani grama radości. Czytając ją ma się wrażenie, że bohaterowie wysysają z nas chęć do życia z każdym kolejnym przeczytanym rozdziałem.
Często mam też wrażenie, że książki koreańskich autorów są albo chaotyczne tłumaczone, albo styl pisania koreańskich autorów jest tak unikatowy, że często mam problem z tym, jak nieposkładanie toczy się fabuła i ciężko mi odczuc jakkolwiek uczucia bohaterów. Wszystko dzieje się bez ładu i składu, jakby autor/ka pisał co mu przyjdzie do głowy bez żadnych poprawek i zakańczał w losowym momencie.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się czemu książki koreańskich autorów wydawane w Polsce są tak przeraźliwie smutne. Przeczytałam ich już kilkanaście i każda z nich była do siebie podobna - depresyjna, o powolnej fabule, o zwykłym szarym człowieku, który wiedzie przeciętne życie i mierzy się z ponurą codziennością. Każdą z tych książek zapominam maksymalnie tydzień po...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-03
Książka nieporozumienie, kompletnie bez sensu, płytka, urywana.
Książka nieporozumienie, kompletnie bez sensu, płytka, urywana.
Pokaż mimo to2023-05-30
Zbiór ośmiu opowiadań przedstawiających historie Koreanek w różnym wieku, o różnym zawodzie i statusie. Historie mało spektakularne, opowiadające o codziennych problemach, smutkach, ale także marzeniach zwykłych Koreanek.
Jak to że zbiorami opowiadań bywa, odbiór każdego z nich może być zupełnie inny. Na początku ciężko było mi wbić się w kilka z nich, jednak z czasem coraz bardziej trafiały w mój gust.
Do moich ulubionych zdecydowanie należy historia o córce, której ojciec na starość postanowił porzucić rodzinę (Uciekinier), opowiadanie o niezastąpionej pracownicy (Panna Kim wie), opis związku dwójki gimnazjalistów podczas pandemii (Szczenięca miłość 2020), a najbardziej list pisany przez dziewczynę do niedoszłego narzeczonego (Drogi Oppa).
Druga połowa niespecjalnie zapadła mi w pamięć, jednak myślę, że pośród tych ośmiu opowiadań każdy znajdzie coś dla siebie.
Największe zastrzeżenia mam jednak nie do książki, ale do jej wydania. Rozumiem, że tłumaczenia z angielskiego są znacznie tańsze niż z oryginału, niestety często w ten sposób traci się nieco na przekazie. Tytuł 'Panna Kim wie' to tytuł nie tylko jednego z opowiadań, ale także z niewiadomych mi powodów tytuł całości. Koreański tytuł (우리가 쓴 것) można przetłumaczyć jako "to, co napisałyśmy" - uważam ten tytuł za o wiele trafniejszy, ponieważ każde opowiadanie napisane jest w pierwszej osobie w perspektywy bohaterki i "to, co napisały" o swoich doświadczeniach pozwala nam spojrzeć na życie z różnych perspektyw.
Problem z tłumaczeniem był też widoczny w rozdziale "Drogi Oppa", kiedy w przedziwny sposób do adresata listu boheterka zwraca się na zmianę w drugiej i trzeciej osobie.
Kolejnym minusem wydawniczym jest kompletny brak przypisów - myślę, że dobrze byłoby objaśniać nazwy potraw, czy pojęcia takie jak oppa, unnie, trot czy hagwon, żeby książką mogły zainteresować się także osoby jeszcze niezaznajomione z koreanską kulturą.
Mimo niedociągnięć wydawniczych uważam, że warto sięgnąć po tą książkę.
Zbiór ośmiu opowiadań przedstawiających historie Koreanek w różnym wieku, o różnym zawodzie i statusie. Historie mało spektakularne, opowiadające o codziennych problemach, smutkach, ale także marzeniach zwykłych Koreanek.
Jak to że zbiorami opowiadań bywa, odbiór każdego z nich może być zupełnie inny. Na początku ciężko było mi wbić się w kilka z nich, jednak z czasem...
2023-05-20
2023-01-23
Książka dosyć ciekawa, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że została ona sprzedana jako lepsza, niż jest w rzeczywistości.
W czasie opisywanym przez książkę, główny bohater spotyka tylko JEDNĄ osobę - kilka pozostałych jest zaledwie krótko wspomnianych - aż prosiłoby się poświęcić im więcej czasu. Podobnie z listami - jedyne, jakie tu przeczytamy to te napisane do rodziny - nie ma ANI JEDNEGO listu napisanego do nowo poznanej osoby.
Bohaterowie także są mało charyzmatyczni, raczej przeciętni.
Zakończenie jednak jest wzruszające i zostawia nas z cieplejszymi odczuciami wobec ksiązki, niż przez 90% jej czytania.
Jako, że nadal na polskim rynku stosunkowo niedużo jest koreańskich tytułów, można sięgnąć po ten, jadnak ta książka jest bardzo podobna charakterem do pozostałych, brakuje jej charakteru, by zapaść na dłużej w pamięć.
Książka dosyć ciekawa, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że została ona sprzedana jako lepsza, niż jest w rzeczywistości.
W czasie opisywanym przez książkę, główny bohater spotyka tylko JEDNĄ osobę - kilka pozostałych jest zaledwie krótko wspomnianych - aż prosiłoby się poświęcić im więcej czasu. Podobnie z listami - jedyne, jakie tu przeczytamy to te napisane do...
2022-11-22
2022-10-10
2022-08-30
Z fabuły książka kojarzyła mi się ze skrzyżowaniem 'Dziewczyny z konbini' i 'Znachora' 😅
Co ciekawe, w odróżnieniu od innych tego typu powieści, historie dotyczą nie tylko klientów, ale także pracowników sklepu, w pewnym momencie mamy także epizod detektywistyczny, co było dla mnie zaskoczeniem.
Brakowało mi jednak elementu magicznego, który tak dobrze spisał się chociażby w 'Opowieściach z kawiarni' czy 'Fotografie utraconych wspomnień'. Bez niego tego typu powieści owszem, są spokojne i przyjemne, ale też delikatnie w moim odczuciu nudne.
Książka jest też czasami bardzo naiwna w swojej prostocie i dość powtarzalna, jak to jedna rozmowa ze sklepikarzem odmienia losy wszystkich ludzi. Twierdzenie, że herbata z kukurydzy może wyciągnąć kogoś z nałogu alkoholowego też jest potencjalnie szkodliwe.
Całość zaklasyfikowałabym jako bardzo zwykłą, nie zapadającą w pamięć opowieść.
Z fabuły książka kojarzyła mi się ze skrzyżowaniem 'Dziewczyny z konbini' i 'Znachora' 😅
więcej Pokaż mimo toCo ciekawe, w odróżnieniu od innych tego typu powieści, historie dotyczą nie tylko klientów, ale także pracowników sklepu, w pewnym momencie mamy także epizod detektywistyczny, co było dla mnie zaskoczeniem.
Brakowało mi jednak elementu magicznego, który tak dobrze spisał się...