-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel1
-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński7
Biblioteczka
2021-01-21
Bleee. Kolejne romansidło. I to jeszcze w stylu podłej knajpy reklamującej się sloganem "Obiady jak u mamy". Ogrzewane schaboszczaki nie są moim ulubionym daniem.
Bleee. Kolejne romansidło. I to jeszcze w stylu podłej knajpy reklamującej się sloganem "Obiady jak u mamy". Ogrzewane schaboszczaki nie są moim ulubionym daniem.
Pokaż mimo toDowód na maskulinizację literatury - powieść, jakie z reguły piszą faceci. Przeciągające się marudzenie nieogarniętego nieudacznika, przerywane okresami picia i ćpania, a do tego okraszone pseudofilozoficznymi rozważaniami na temat Kabały. Dotarłam do 186 strony. Może potem jest lepiej, nie wiem. Rozczarowałam się i nie miałam ochoty brnąć dalej. Zapowiadało się ciekawie , ale na tym koniec.
Dowód na maskulinizację literatury - powieść, jakie z reguły piszą faceci. Przeciągające się marudzenie nieogarniętego nieudacznika, przerywane okresami picia i ćpania, a do tego okraszone pseudofilozoficznymi rozważaniami na temat Kabały. Dotarłam do 186 strony. Może potem jest lepiej, nie wiem. Rozczarowałam się i nie miałam ochoty brnąć dalej. Zapowiadało się ciekawie ,...
więcej mniej Pokaż mimo toChaos. Czytam, niby rozumiem, ale nie bardzo wiem, co i dlaczego czytam. Poprzednia powieść bardzo mi się podobała, tutaj za dużo wspomnianego chaosu, bałaganu, depresji jakowejś. Rwie się wszystko i ładu ni składu w tym nie dostrzegam. Błędy w tłumaczeniu, błędy w redakcji (być może tylko w wersji e-book). Szkoda, bo temat ciekawy.
Chaos. Czytam, niby rozumiem, ale nie bardzo wiem, co i dlaczego czytam. Poprzednia powieść bardzo mi się podobała, tutaj za dużo wspomnianego chaosu, bałaganu, depresji jakowejś. Rwie się wszystko i ładu ni składu w tym nie dostrzegam. Błędy w tłumaczeniu, błędy w redakcji (być może tylko w wersji e-book). Szkoda, bo temat ciekawy.
Pokaż mimo toPoddałam się po 288 stronach. Czytanie o tym ( i w sumie tylko o tym), jak jakiś zwyrodnialec katuje i gwałci córkę (to nie spoiler, autor mówi o tym na samym początku, a i okładka nie pozostawia złudzeń), okraszając to preppersowym bełkotem, w którymś momencie przestaje porażać potwornością wyrządzaną dziecku, a zaczyna po prostu nudzić. A to niebezpieczne uczucie - przy nudzie zanika wrażliwość, a każde draństwo staje się stanem pogody, którego zmienić nie można, ale znieść trzeba. Być może zakończenie ratuje sytuację, ale nie mam ochoty zapoznawać się z nim - na tych prawie trzystu stronach nie odnalazłam żadnej wartości. Nawet przyjemności czytania mi tu zabrakło.
Poddałam się po 288 stronach. Czytanie o tym ( i w sumie tylko o tym), jak jakiś zwyrodnialec katuje i gwałci córkę (to nie spoiler, autor mówi o tym na samym początku, a i okładka nie pozostawia złudzeń), okraszając to preppersowym bełkotem, w którymś momencie przestaje porażać potwornością wyrządzaną dziecku, a zaczyna po prostu nudzić. A to niebezpieczne uczucie - przy...
więcej mniej Pokaż mimo toOkładka mnie zauroczyła, wyklejka również. Znam te ilustracje i podziwiam ich precyzję i delikatność. Myślałam, że z przyjemnością poczytam o ich twórczyni, ale... Po przedwczesnej śmierci brata młoda dziewczyna wyjeżdża do Londynu, zaczyna pracę jako guwernantka, brat rekomenduje ją do pracy w muzeum, dziewczyna spotyka charyzmatycznego przystojniaka, który okazuje się być jej przyszłym szefem, umawiają się w kawiarni, zaloty trwają przez pewien czas, potem wizyta u rodziców dziewczyny, ślub oczywiście, ona zaprzyjaźnia się ze swoją pierwszą służącą, a po wieczornych upojnych igraszkach rozmawia w łóżku z mężem o pracy. I tu przerwałam lekturę. Rok mamy 1828, nie 2008. Jane Austin to nie jest. Siostry Brontë również. Nie zdzierżyłam. Porzuciłam.
Okładka mnie zauroczyła, wyklejka również. Znam te ilustracje i podziwiam ich precyzję i delikatność. Myślałam, że z przyjemnością poczytam o ich twórczyni, ale... Po przedwczesnej śmierci brata młoda dziewczyna wyjeżdża do Londynu, zaczyna pracę jako guwernantka, brat rekomenduje ją do pracy w muzeum, dziewczyna spotyka charyzmatycznego przystojniaka, który okazuje się być...
więcej mniej Pokaż mimo toPrzemęczyłam się do 142 strony- więcej nie dałam rady. Styl kiepski, akcja przeciągana do granic cierpliwości (moja się wyczerpała), typowi antagoniści (biedny kontra bogaty), wątpliwej jakości symbole (osiemnaste urodziny, stustronicowy pamiętnik, dokładnie północ itp.), no i chyba rozwiązanie zagadki w tytule. Szkoda czasu na tę lekturę.
Przemęczyłam się do 142 strony- więcej nie dałam rady. Styl kiepski, akcja przeciągana do granic cierpliwości (moja się wyczerpała), typowi antagoniści (biedny kontra bogaty), wątpliwej jakości symbole (osiemnaste urodziny, stustronicowy pamiętnik, dokładnie północ itp.), no i chyba rozwiązanie zagadki w tytule. Szkoda czasu na tę lekturę.
Pokaż mimo to
Spodziewałam się wiele po tej książce. Uparłam się, że ją przeczytam, ale ostatecznie poddałam się na 161 stronie. Styl chaotyczny, fabuła poszarpana, nie bardzo wiadomo, o co chodzi. Nie mam mapy - nie znam za dobrze ani historii Finlandii, ani fińskich kompleksów i traum narodowych. Ot, coś mi się tam o uszy obiło na temat Lapończyków, Rosjan i fińskich obozów koncentracyjnych. Za dużo tu prymitywnych odruchów, cielesności, wulgaryzmów, obscenicznych wręcz opisów (no i jak zwykle kiepska redakcja - jak można na przykład puścić tekst "Jadę na ryby", gdy chodzi o człowieka, który właśnie do łódki wsiada?). Jak mówiłam - nie mam mapy, by znaleźć tu jakąś wartość. Dla mnie "Akuszerka" to kolejny przykład tego, że jak coś jest dostatecznie chaotyczne, bzdurne i obrzydliwe, to zaraz się staje wielkim dziełem.
Nie moja bajka.
Spodziewałam się wiele po tej książce. Uparłam się, że ją przeczytam, ale ostatecznie poddałam się na 161 stronie. Styl chaotyczny, fabuła poszarpana, nie bardzo wiadomo, o co chodzi. Nie mam mapy - nie znam za dobrze ani historii Finlandii, ani fińskich kompleksów i traum narodowych. Ot, coś mi się tam o uszy obiło na temat Lapończyków, Rosjan i fińskich obozów...
więcej mniej Pokaż mimo toDługo na to "polowałam" i - niestety, wielkie było moje rozczarowanie. Stieg Larsson w żadnym wypadku to to nie jest. Sztuczne, drętwe, wymuszone. Poddałam się po stu iluś stronach. Nie wytrzymałam nerwowo, gdy po długim opisie sceny w łazience, gdy kobieta siedzi w wannie i popija wino z Blomquistem, wstaje z tej wanny "naga i piękna". Przepraszam - miała mieć futro na sobie?
Długo na to "polowałam" i - niestety, wielkie było moje rozczarowanie. Stieg Larsson w żadnym wypadku to to nie jest. Sztuczne, drętwe, wymuszone. Poddałam się po stu iluś stronach. Nie wytrzymałam nerwowo, gdy po długim opisie sceny w łazience, gdy kobieta siedzi w wannie i popija wino z Blomquistem, wstaje z tej wanny "naga i piękna". Przepraszam - miała mieć futro na...
więcej mniej Pokaż mimo toZapowiadało się interesująco (poza tym ten chwyt marketingowy na okładce...), początek nawet obiecujący, ale potem nie zdzierżyłam. Styl rodem z wypracowań szkolnych, tłumaczenie takie sobie, redakcja raczej żadna, a fabuła - no cóż. Kalki i zapożyczenia z innych powieści, pomieszane, poplątane, zbytnia obfitość cudowności. Dla mnie nie do przełknięcia. A szkoda, bo pomysł ciekawy.
Zapowiadało się interesująco (poza tym ten chwyt marketingowy na okładce...), początek nawet obiecujący, ale potem nie zdzierżyłam. Styl rodem z wypracowań szkolnych, tłumaczenie takie sobie, redakcja raczej żadna, a fabuła - no cóż. Kalki i zapożyczenia z innych powieści, pomieszane, poplątane, zbytnia obfitość cudowności. Dla mnie nie do przełknięcia. A szkoda, bo pomysł...
więcej mniej Pokaż mimo toNie lubię takich trików - okładka piękna, zmysłowa, kolorowa, ale w zupełności nie przystaje do treści. Zachęca do sięgnięcia po książkę, nie powiem. Ale niestety nie dałam rady przeczytać niczego więcej po pierwszych 120 stronach. Jeszcze kiedyś sięgnę po tę pozycję, bo widzę, że warto - ale trzeba mieć nieco więcej czasu, bo tło polityczne i społeczne Amado opisuje dosyć rozwlekle. Tytułowa Gabriela pojawia się dopiero na stronie...
Nie lubię takich trików - okładka piękna, zmysłowa, kolorowa, ale w zupełności nie przystaje do treści. Zachęca do sięgnięcia po książkę, nie powiem. Ale niestety nie dałam rady przeczytać niczego więcej po pierwszych 120 stronach. Jeszcze kiedyś sięgnę po tę pozycję, bo widzę, że warto - ale trzeba mieć nieco więcej czasu, bo tło polityczne i społeczne Amado opisuje dosyć...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie na moje nerwy - infantylno-podniosły styl, zastępcze nazwy na określenie niewolnictwa, niewolników i posiadaczy, mało wiarygodny bohater. Może byłam w złym nastroju.
Nie na moje nerwy - infantylno-podniosły styl, zastępcze nazwy na określenie niewolnictwa, niewolników i posiadaczy, mało wiarygodny bohater. Może byłam w złym nastroju.
Pokaż mimo to