-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-04-17
2024-04-07
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
MY.
TRZY! Po tym słowie chwycił mnie mocno za przegub ręki i pociągnął za sobą wprost w przepaść. Kątem oka widziałem jego szeroki uśmiech. Spadając czułem, jakby serce miało mi za chwilę wyskoczyć z klatki piersiowej. Ten skok był dla mnie na tyle skomplikowany, że straciłem równowagę, w konsekwencji czego razem z nim stoczyliśmy się na samo dno zahaczając przy tym o krzaki, kamienie, patyki. Opadliśmy na dół cali poranieni, ze strużkami krwi na ciele. Leżąc tak obok siebie oszołomieni zaczęliśmy powoli dochodzić do siebie do momentu aż usłyszeliśmy głośny śmiech…
Miłośnicy powieści young adult zgłoście się do mnie, bo mam coś dla Was! 25 września 2023 roku, nakładem Wydawnictwa NowoCzesne ukazała się powieść Bartosza Wysockiego. Jej tytuł to “My”.
Wydawnictwo NowoCzesne swoją siedzibę posiada w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej” - mniej wydanych pozycji jest równoważne z szerszym polem promocji oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji. Oznacza to też wyższą jakością edytorską.
Kari i David są braćmi, którzy pewnego dnia odkrywają mroczne sekrety szkoły, do której chodzą. Tym samym wpadają w kłopoty, które wywracają ich życie do góry nogami. Wraz z przyjaciółmi stają twarzą w twarz z niebezpieczeństwem. Nie wiedzą jednak, że zagrożeni są nie tylko oni, ale także ich najbliżsi. Co mają wspólnego z całą sprawą zawody Yamsi? Czy uda im się sprawić, aby sprawiedliwości stała się zadość? Jakie będą musieli ponieść konsekwencje za swoje czyny?
“My” Bartosza Wysockiego to powieść stricte przygodowa z tajemnicą w tle dedykowana dla młodzieży. Przedstawia historię dwóch braci, którzy coraz bardziej jednoczą się ze sobą podczas rozwiązywania wspólnie zagadek.
Powieść toczy się niezbyt szybkim tempem, ale potrafi też pozytywnie zaskoczyć nagłymi zwrotami fabuły, które mimo wszystko dodają jej odrobinę dynamiki, czyniąc ją tym samym zdecydowanie bardziej atrakcyjną w odbiorze dla czytelnika.
Na plus i z drugiej strony lekki minus dla książki są obszerne opisy: przyrody, architektury, czy innych elementów, które da się zobrazować. Z jednej strony był to zabieg nieco spowalniający i tak niezbyt wartką fabułę, a z drugiej kapitalnie oddziaływał na wyobraźnię, dlatego suma summarum w tym wypadku można wybaczyć te dokładne opisy autorowi.
Twórczość została poprowadzona w narracji zmiennej, zależnej od sytuacji - raz spotkałam się z narracją pierwszoosobową, żeby następnie nastąpiła zmiana na trzecioosobową. Obawiałam się przy tym dużego chaosu, jednak niepotrzebnie. Autor zgrabnie przeskakuje między raz dłuższymi innym razem krótszymi rozdziałami. Tworząc tym samym jedną, spójną i logiczną całość, którą czyta się dobrze. Wielka szkoda, że brakuje im czasami dynamiki.
Jednak to co zepsuł momentalny brak napięcia naprawia bardzo lekki styl pisania na czele z równie przejrzystym, dobrze czytającym się językiem. W konsekwencji czego książka mimo wszystko pochłania, skłania do pozostania z nią aż do końca.
Postaciami są ludzie z krwi i kości, których autor przedstawia w sposób poprawny, ale bez nadmiernej wylewności. Czytelnik wie tylko tyle, ile tak naprawdę jest mu niezbędne do poznania bohatera. Jak dla mnie jest to wystarczające, nie potrzeba mi nie wiadomo jak obszernej charakterystyki, żeby poczuć nić porozumienia, polubić postać.
Podsumowując: Po “My” Bartosza Wysockiego nie oczekiwałam za dużo. Tak naprawdę miała to być przyjemna odskocznia od życia codziennego, przy której nie trzeba za dużo myśleć, analizować. No i udało się, właśnie taką książkę dostałam - nieco ospałą, ale za to niezwykle lekką, pobudzającą wyobraźnię, na czele z ciekawymi postaciami. Jak dla mnie zdecydowanie wystarczy. Polecam.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
MY.
TRZY! Po tym słowie chwycił mnie mocno za przegub ręki i pociągnął za sobą wprost w przepaść. Kątem oka widziałem jego szeroki uśmiech. Spadając czułem, jakby serce miało mi za chwilę wyskoczyć z klatki piersiowej. Ten skok był dla mnie na tyle skomplikowany, że straciłem równowagę, w...
2024-03-24
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Pot leje się z niego strumieniami, ciało drży od nagłego wysiłku fizycznego. Czuje przypływ ciepła do tego stopnia, że musi czym prędzej rozebrać się, dlatego też ściąga ubrania, które następnie rzuca za siebie. Bierze kilka głębokich wdechów i próbuje wstać. Robi to zbyt gwałtownie, dlatego też zaczyna kręcić mu się w głowie i traci na nowo równowagę. Potyka się, a następnie wpada na ścianę. Przed oczami widzi mroczki, które zamieniają się w złowrogą ciemność. Ze wszystkich sił próbuje nie zrobić sobie krzywdy. Podpiera się dłonią, schyla głowę, opiera o coś twardego plecami, nabiera powietrza, a potem jeszcze raz robi wdech, któremu wtóruje rozrywający ból głowy. Zamyka oczy. Zauważa światełko w tunelu, do którego idzie, a gdy już dociera do końca obezwładnia go nicość.
22 września 2023 roku, nakładem Wydawnictwa NowoCzesne ukazała się powieść young adult - “Dziecko Gwiazd”, autorem jest Mao.
Wydawnictwo NowoCzesne swoją siedzibę posiada w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej” - mniej wydanych pozycji jest równoważne z szerszym polem promocji oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji. Oznacza to też wyższą jakością edytorską.
Gdy Alios przypadkiem dowiaduje się, że jest Dzieckiem Gwiazd, a tym samym posiada przeróżne magiczne moce, jego życie zmienia się diametralnie. Zaintrygowany swoimi korzeniami, wraz z przyjaciółmi postanawia wyruszyć w podróż, aby odkryć tajemnice i demony swojej narodowości. Razem z Leiasem i Vitką muszą stawić czoła złu, które czeka na nich tuż za rogiem. Ku zaskoczeniu wszystkim, wraz z odkryciem magicznych mocy przez Aliosa orientuje on się, że to właśnie od niego zależy, jak potoczy się przyszłość świata. Czy zdoła on uratować glob przed zagładą?
“Dziecko Gwiazd” autorstwa Mao, to powieść z gatunku science fiction dedykowana głównie dla młodzieży - to właśnie oni mają najlepiej czuć się podczas czytania książki. Opowiada ona między innymi o niesamowitej wewnętrznej sile, która motywuje bohaterów do walki ze złem, a także o ogromnych pokładach determinacji, które popychają ich do odkrycia swojej przeszłości, swojego autentycznego ja.
Lektura już od samego początku ma prawo zaciekawić, ponieważ autor zaczyna z przytupem. Prolog jest mroczny, bardzo zachęca do dalszego zagłębiania się w treść. Na mnie zadziałał bardzo szybko i skutecznie - niczym rybka połknęłam haczyk i nie mogłam się z niego uwolnić.
Podczas czytania czułam ogromne zaciekawienie w tle z bardzo przemyślaną, skrzętnie nakreśloną magiczną tajemnicą, której byłam bardzo ciekawa i nie mogłam doczekać się, jak sytuacja wyklaruje się i jak będzie dalej wyglądała.
Klimat książki jest słodko-gorzki niczym w życiu, raz jesteśmy na przysłowiowym wozie, a innym razem pod nim. Tutaj tak samo - pojawiały się wzloty i upadki, szczęście i pech, radość i smutek, nadzieja i jej brak…
Twórczość została podzielona na bardzo krótkie rozdziały, które są idealnym i preferowanym przeze mnie rozwiązaniem gdy nie ma się za dużo czasu, a chce się przeczytać choć trochę lektury. W nich natomiast zastosowano narrację trzecioosobową z mnogimi, aczkolwiek nienachalnymi opisami, które jakże pięknie oddziałują na wyobraźnię.
Sama w sobie fabuła została przepełniona niespodziankami, nagłymi jej zwrotami, a w tle oprócz tła obyczajowego snuje się także potężna intryga, która tak bardzo ciekawi, że nie da się przejść obok niej obojętnie. Sama w sobie książka została napisana bardzo lekkim, chwytliwym piórem, które czyta się wyśmienicie, a ponieważ nie posiada w sobie trudnej terminologii, czyta ją się bezproblemowo.
Postaciami są ludzie, którzy zostali dobrze nakreśleni. Charakterem zbliżeni do tych, których możemy spotkać na ulicy z małymi wyjątkami - posiadają trochę więcej, niż przeciętny “szary” człowiek, na przykład nadprzyrodzone moce. Jeśli chodzi o wygląd, to też różni on się od przybranych “ludzkich norm”, aczkolwiek dzięki tym zabiegom są oni niesamowicie intrygujący i zdecydowanie chce się przeżywać z nimi przygody.
Podsumowując: “Dziecko Gwiazd” autorstwa Mao, to bardzo udany, intrygujący debiut, który czyta się z ogromnym zainteresowaniem. To książka, przy której można przepaść, która angażuje całą sobą, od której nie można oderwać się, która uzależnia. Jest po prostu przemyślana, genialna w swojej prostocie. Polecam.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Pot leje się z niego strumieniami, ciało drży od nagłego wysiłku fizycznego. Czuje przypływ ciepła do tego stopnia, że musi czym prędzej rozebrać się, dlatego też ściąga ubrania, które następnie rzuca za siebie. Bierze kilka głębokich wdechów i próbuje wstać. Robi to zbyt gwałtownie,...
2023-09-24
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziewczynka przebudziła się w środku nocy i zamarła z przerażenia. Zaczęła krzyczeć, jednak z jej ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Oddychała z ogromnym trudem, jakby ktoś ją trzymał za gardło. To jego obecność tak na nią działała. Jego groźna postawa, zacięty wyraz twarzy i te przenikliwe oczy, które miała wrażenie, że chcą poznać jej plan, a raczej ich plan. Nie mogła dopuścić do tego, żeby jemu uszło TO na sucho. Mimo paraliżującego strachu postanowiła udawać, że w dalszym ciągu śpi.
31 marca 2023 roku, nakładem Warszawskiej Firmy Wydawniczej ukazała się powieść obyczajowa z drugim dnem, dedykowana młodszym czytelnikom. Jej tytuł to “Tajemnice lasu”, autorką jest dziewiętnastoletnia, debiutująca Martyna Wójcik.
WFW, czyli Warszawska Firma Wydawnicza powstała w 2008 roku. Ich celem jest łączenie różnych funkcji powiązanych z rynkiem wydawniczym, w tym drukarskim. Firma daje możliwość wydania własnej twórczości w bardzo niskim budżecie. Są członkami Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. O WFW można było przeczytać w między innymi: „Newsweeku”, „Kulturze Liberalnej”, czy „Dzienniku”.
W pewnym niewielkim miasteczku mieszka Krystyna z mężem Robertem i córkami: dziewięcioletnią Manią i dwunastoletnią Franią. W niepełnym składzie wybierają się na niezapomniane wakacje, które nie tylko miały być odpoczynkiem, ale i remedium na trudną przeszłość, która dotyka ich po dziś.
Ciekawość świata i odwaga dziewczynek popychają je w obce dla nich, niebezpieczne sytuacje, które postanawiają rozwiązywać samodzielnie. W końcu odnajdują odpowiedzi na nurtujące je pytania, jednak czy ostatecznie na pewno chciały je poznać? Do czego doprowadzi ciekawość dzieci? Czy rodzinie uda się wyjść ze śmiertelnej opresji?
“Tajemnice lasu” autorstwa Martyny Wójcik to powieść od młodzieży dla dzieci. Ukazuje perypetie dwóch dziewczynek, które postanawiają rozwiązać pozornie banalną zagadkę. Z czasem jednak okazuje się, że nic nie jest takie, jakie wydawało się wcześniej.
Początkowo czytelnika otacza sielanka, która potem zmienia się w bardziej mroczny klimat. Ten zabieg ukazuje, jak niewiele wystarczy, aby z poukładanego życia nie pozostało nic. Dlatego też, podczas przeżywania przygód z głównymi bohaterkami czułam ciągłe, narastające napięcie. Nie mogłam doczekać się, co będzie dalej, jak zakończy się ta licząca lekko ponad pięćdziesiąt stron historia.
Napisana w narracji trzecioosobowej, bardzo lekkim, specyficznym stylem pisania, który sugeruje, że autorką jest młoda osoba. Sama w sobie fabuła jest jednorozdziałowa, dynamiczna, wciągająca. Martyna nie rozwija się za bardzo, jest aż za konkretna. Zwinnie przeskakuje w czasie bez tworzenia chaosu. Jednak ten przesadny minimalizm odbiera całą zabawę z czytania.
Lubię krótko, zwięźle i na temat, ale nie do takiego stopnia, żeby nawet nie nakreślić czytelnikowi bohaterów. Pojawiają się oni, ale tak naprawdę nic o nich nie wiadomo, ani jak wyglądają, ani niezbyt co myślą. Ponadto miałam wrażenie, że dialogi nie są dostosowane do ich wieku. Ze sposobu, w jakim się wypowiadają, ich zasobu słownictwa nietrudno o stwierdzenie, że są dużo starsze, niż dwanaście, a już na pewno nie dziewięć lat.
Podsumowując: “Tajemnice lasu” Martyny Wójcik, to bardzo lekka, oszczędna w słowa, banalna lektura, która została dedykowana młodym czytelnikom. Sporo w niej się dzieje, ma w sobie drugie dno i przyjemnie ją się czyta. Jednak wypadałoby popracować nad postaciami, których autorka nie nakreśla w ogóle, są niczym widmo - ktoś je kiedyś widział, ale nikt nic o nich nie wie. Idąc dalej, w lekturze została podjęta minimalna próba zobrazowania otoczenia i ten zabieg był znośny. Jednak najlepsze przed nami. Mam wrażenie, że dla Martyny było priorytetem budowanie napięcia, które jest zadowalające i utrzymuje się od początku do końca lektury. Czy polecę książkę? Dla młodszych czytelników może być trafnym wyborem, dla tych starszych nieco za mało intrygująca.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziewczynka przebudziła się w środku nocy i zamarła z przerażenia. Zaczęła krzyczeć, jednak z jej ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Oddychała z ogromnym trudem, jakby ktoś ją trzymał za gardło. To jego obecność tak na nią działała. Jego groźna postawa, zacięty wyraz twarzy i te...
2023-05-07
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
“Nie przejmuj się, że odpływasz. Sam lubię pomarzyć na jawie. Na przykład o tobie…” te słowa wypowiedziane przez mojego przyjaciela ciągle wybrzmiewają w mojej głowie. Zaskoczyły mnie do tego stopnia, że analizuję je raz po razie. Wczoraj zachowywał się dość dziwnie, był bardzo tajemniczy, zapytał mnie kilka razy o chłopaka, a teraz wyskoczył mi z tym tekstem. Nie wiem, czy brać go na poważnie, czy może on żartuje sobie po prostu ze mnie.
Z zamyślenia wyrywa mnie ponownie on. Zbliża się do mnie na odległość kilku centymetrów. Czuję się zawstydzona, bo nigdy nie miałam tak bliskiego kontaktu z żadnym chłopakiem. Chwyta mnie w pasie, przyciska do siebie, aż w końcu pochyla się, aby uraczyć mnie pocałunkiem. Nie wiem jak reagować. Z jednej strony rozum krzyczy “uciekaj!”, z drugiej serce pcha mnie w jego objęcia.
Czy słyszałeś już o najnowszej powieści młodzieżowej autorstwa Wandy Siubieli? Poznaj niesamowitą, wręcz magiczną książkę, jaką jest “Łączka. Czarna kostka”. Twórczość ukazała się 31 marca 2023 roku, nakładem Wydawnictwa BookPlan.pl.
Szesnastoletnia Weronika już od młodości musi radzić sobie z brakiem zrozumienia, chłodem, nienawiścią osób dorosłych, którzy w mgnieniu oka potrafią tak łatwo zdeptać młode, naiwne serca. Dziewczyna robi wszystko, co w jej mocy, aby zażegnać problemom. Jak poradzi sobie z informacją o rozpadzie rodziny? Jakie znaczenie dla niej ma pierwsza miłość? Czym jest tytułowa czarna kostka i jaką gra rolę w życiu Weroniki?
“Łączka. Czarna kostka” autorstwa Wandy Siubieli to powieść dedykowana młodzieży, która nie rozumie abstrakcyjnego podejścia, metod wychowawczych starszych pokoleń, którzy na siłę próbują zmienić panującą rzeczywistość, tak aby im bezwzględnie pasowała.
Historia porusza w sobie problemy natury społecznej, w tym konkretnym przykładzie są to głównie relacje międzypokoleniowe. Jest to bardzo trudny temat, który autorka przedstawia w ultra przejrzysty sposób. Dzięki czemu powieść jest zrozumiała, a zarazem niesie za sobą ogromny przekaz.
Już od pierwszych stron wiedziałam, że książka mi się spodoba. Przede wszystkim dużo się w niej dzieje, fabuła nawiązuje do jednego z moich ulubionych miast w Polsce, a postacie są barwne. No ale zacznijmy od początku…
Klimat książki jest jednym słowem “życiowy”, raz poważny, innym razem żartobliwy. Użyto narracji pierwszoosobowej. Przedstawiony świat widać oczami szesnastoletniej Weroniki, której los nie szczędził. To właśnie z nią przeżywałam wzloty i upadki, cieszyłam się i smuciłam.
Fabuła jest dynamiczna, naszpikowana masą nagłych zwrotów akcji. Trzyma w napięciu już od pierwszych stron. Napisana lekkim, prostym językiem, dzięki czemu książkę chce się czytać. Ona wręcz uzależnia. Otwiera oczy, motywuje do działania, zagrzewa do walki o swoje dobro.
Postaciami są bardzo barwni ludzie z krwi i kości. Nakreśleni skrupulatnie zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Zdecydowanie da się z nimi nawiązać nić przyjaźni. Wisienką na torcie są ich dialogi przepełnione mądrościami życiowymi, które dają do myślenia. Obok których ciężko przejść obojętnie. Które chce się wprowadzić w życie.
Podsumowując: Bardzo się cieszę, że miałam okazję objąć patronatem medialnym najnowszą powieść Wandy Siubieli, pod tytułem “Łączka. Czarna kostka”. Jest to bardzo inteligentna książka, po przeczytaniu której dorośli zrozumieją przynajmniej część zachowań młodzieży, natomiast młodzież dorosłych.
Autorka porusza w niej bardzo trudny temat, jakim są relacje międzypokoleniowe. Motyw bez dwóch zdań skomplikowany, jednak w tym przypadku Wanda nakreśliła go po mistrzowsku - lekkim językiem, przejrzyście, co sprawia, że lektura jest uniwersalna, zrozumiała dla każdego. Przysłowiową kropką nad “i” są barwne, skrupulatnie nakreślone postacie oraz niesamowity przekaz płynący z książki. Polecam.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
“Nie przejmuj się, że odpływasz. Sam lubię pomarzyć na jawie. Na przykład o tobie…” te słowa wypowiedziane przez mojego przyjaciela ciągle wybrzmiewają w mojej głowie. Zaskoczyły mnie do tego stopnia, że analizuję je raz po razie. Wczoraj zachowywał się dość dziwnie, był bardzo tajemniczy,...
2023-01-17
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Ostatni egzamin.
Zamierzałem odnieść miotły i wszystkie inne narzędzia do sprzątania do kantorka sprzątaczek, kiedy usłyszałem dziwny, przerażający hałas. Jakby coś o ogromnej masie spadło na podłogę. Huk rozniósł się po całej szkole, ale jego źródło dochodziło prawdopodobnie z poziomu wyżej.
Postanowiłem sprawdzić swoje podejrzenia. Nie chciałem przecież nikogo zamknąć w szkole. Odłożyłem sprzęt roboczy na swoje miejsce i wszedłem po schodach na drugie piętro. Zapaliłem światło. Ku mojemu zdziwieniu nadal panowała ciemność. Dopiero po chwili świetlówki zaczęły mrugać, żeby zaraz potem stała się jasność. Nie zobaczywszy niczego nie na miejscu już miałem zrobić odwrót, gdy jeden szczegół zwrócił moją uwagę - otwarte drzwi, które przecież zamykałem…
Czy słyszałeś już o “Ostatnim Egzaminie” autorstwa Pana Tomasza Siwiec? Jest to horror, a zarazem pierwszy tom z cyklu “Kołyska Strachu” dedykowany dla młodszych czytelników. Niezbędnik fana grozy. Powieść ukazała się 12 czerwca 2022 roku nakładem Wydawnictwa Za Rogiem.
Tomasz Siwiec mieszka w Suchej Beskidzkiej. Uwielbia pisać. Do tej pory zapatrywał się na gatunki, które budzą w czytelniku niepokój, strach. Od niedawna czuje potrzebę spróbowania swoich sił także w innych gatunkach literackich. Najchętniej całe dnie spędzałby na pisaniu, jednak często musi oderwać się od tworzenia i powrócić do realnego świata.
Sucha Beskidzka. To w tym mieście, podczas egzaminów ósmoklasisty, w jednej ze szkół podstawowych stała się niewyobrażalna tragedia, o której każdy chciałby zapomnieć. Szesnaście lat później były nauczyciel Zdzisław Tarczyński zatrudnia się w tej samej placówce jako woźny. Z czasem staje się naocznym świadkiem niepokojących wydarzeń, które dzieją się po zakończeniu przez wszystkich uczniów lekcji. Co ma wspólnego z całym zdarzeniem pożar? Dlaczego nikt w tej szkole nie chce sprzątać? Jaki sekret kryją szkolne mury?
“Ostatni Egzamin” autorstwa Pana Tomasza Siwiec, to horror dedykowany w głównej mierze młodzieży. Osadzony w realnym, szkolnym świecie. Podzielony na liczne, krótkie rozdziały, które zostały połączone ze sobą w sposób logiczny, stanowiąc tym samym jedną, spójną opowieść.
W książce zostały poruszone liczne aspekty natury społecznej, między innymi takie jak: utrata bliskiej osoby, czy samotność. Lektura liczy trochę ponad dziewięćdziesiąt stron, jednak jest niesamowicie ciekawa, wciągająca, poruszająca. Mimo iż powinnam poczuć grozę, a jej nie poczułam, to twórczość oceniam pozytywnie. Zaskoczyła mnie swoją dynamiką, sympatycznymi bohaterami, lekkością, sposobem przedstawienia.
Początkowo czułam tylko zainteresowanie, potem pojawiła się ciekawość, a na końcu jak grom z jasnego nieba spadło na mnie wzruszenie. To tylko pokazuje, jak barwna jest powieść Pana Tomasza. Klimat książki jest tajemniczy, raczej poważny, bliżej mu do dramatu, niż komedii.
Narracja została poprowadzona w trzeciej osobie, styl pisania bardzo lekki, natomiast fabuła jest żwawa. Przy takim tempie prowadzenia książki, nie można się nudzić podczas jej czytania. Samo przeżywanie przygód z przesympatycznym, z bagażem doświadczeń, głównym bohaterem okazało się czystą przyjemnością. Jak przystało na horror, nie zabraknie także epizodycznych duchów, nadprzyrodzonych zjawisk, prostej, aczkolwiek dość oryginalnej, na pewno ciekawej, absorbującej zagadki o podłożu delikatnie kryminalnym.
Podsumowując: “Ostatni Egzamin” Pana Tomasza Siwiec to książka na miarę bardzo dobrej. Wartka, bardzo lekka, ciekawa, z przesympatycznym, godnym zaufania, głównym bohaterem, nawiedzonym miejscem, z duchami w tle. Czy można chcieć czegoś więcej? Według mnie tyle, albo aż tyle wystarczy. Czytając, odprężyłam się, uśmiechnęłam, a nawet i wzruszyłam. Twórczość zdecydowanie polecam. Czytajcie.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Ostatni egzamin.
Zamierzałem odnieść miotły i wszystkie inne narzędzia do sprzątania do kantorka sprzątaczek, kiedy usłyszałem dziwny, przerażający hałas. Jakby coś o ogromnej masie spadło na podłogę. Huk rozniósł się po całej szkole, ale jego źródło dochodziło prawdopodobnie z poziomu...
2022-10-30
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Czy wiesz, jak to jest stracić najlepszego przyjaciela? Ja właśnie to poczułem na własnej skórze. Mój Labrador został mi odebrany - skierowano go do weterynarza, a następnie odstawiono do schroniska. Mówią, że nie może u mnie przebywać dłużej, ponieważ matka na to nie pozwala, ponadto podejrzewają u niego wściekliznę. Ja jednak wiem jedno: przyjaciół nie zostawia się w potrzebie - idę go ratować. Wybieram się do azylu.
Kiedy stoję między dwoma rzędami boksów, przypomina mi się jeden amerykański film, który opowiada o życiu w zakładzie karnym. Do złudzenia przypomina mi on obecną sytuację. Psy, podobnie jak więźniowie są osadzeni za kratami. Z tym wyjątkiem, że osadzeni w więzieniu w większości wypadków kiedyś wychodzą na wolność, czworonogi nie zawsze mają tyle szczęścia. Porzuceni na pastwę losu przez człowieka często skazani są na dożywocie. Ufają bezgranicznie, aby potem poczuć zawód, z każdą kolejną napotkaną nową twarzą pojawia się nadzieja. Nadzieja, która często umiera.
Czy słyszałeś o najnowszej powieści Pana Marka Bahdaja, pod tytułem “Łapa”? Książka ukazała się nakładem Warszawskiej Firmy Wydawniczej, swoją premierę miała 15 lipca 2022 roku.
WFW, czyli Warszawska Firma Wydawnicza powstała w 2008 roku. Ich celem jest łączenie różnych funkcji powiązanych z rynkiem wydawniczym, w tym drukarskim. Firma daje możliwość wydania własnej twórczości w bardzo niskim budżecie. Są członkami Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. O WFW można było przeczytać w między innymi: „Newsweeku”, „Kulturze Liberalnej”, czy „Dzienniku”.
Janek już od młodości nie ma łatwego życia. Uczniowie ze szkoły wyśmiewają się z niego, ojca - marynarza widzi bardzo rzadko, a z matką nie potrafi się dogadać. Jego przygnębiający, smutny żywot diametralnie zmienia się pewnego dnia, gdy spotyka przywiązanego do drzewa psa. Czym prędzej postanawia się nim zaopiekować, a ten w zamian oddaje mu bezgraniczną miłość, przyjaźń.
“Łapa” Pana Marka Bahdaja to powieść poruszająca bardzo ważne aspekty natury społecznej, między innymi takie jak: samotność, nadzieję, uznanie, szansę, aż w końcu miłość. Książka jest swego rodzaju bajką dedykowaną nie tylko dla młodzieży, ale i dorosłych. Płynie z niej niesamowita mądrość życiowa, która z pewnością otworzy oczy niejednej osobie.
Powieść została napisana w poważnej formie, zastosowano trzecioosobową narrację. Użyto przyjemnego słownictwa, bez trudnej terminologii. Podzielono na krótkie rozdziały, które tworzą jednowątkową, spójną, poprawnie skonstruowaną powieść. Wartkość fabuły jest na poziomie ani ona nie galopuje, ani też nie toczy się ślimaczym tempem. Mimo braku oryginalności “Łapę” czyta się dobrze, jednak lektura nie zostaje w pamięci na długo. Przeczytasz ją równie szybko, co zapomnisz - liczy blisko osiemdziesięciu stron.
Postaciami są dzieci, dorośli, a także pies, który, mimo iż nie wypowiada się “ludzkim głosem”, jest kluczowym elementem tej powieści, to naokoło niego kręci się fabuła, to on jest kluczową postacią.
Podsumowując: Nie miałam wygórowanych wymagań względem powieści Pana Marka Bahdaja. Od “Łapy” oczekiwałam lekkości, płynącej mądrości życiowej, aby była przyjemną odskocznią od życia codziennego, dała poczucie wytchnienia. Te wszystkie elementy dostałam, dlatego pod tym względem jestem usatysfakcjonowana. Brakowało mi tylko oryginalności, może odrobinkę szybszej fabuły. Polecam zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników. “Łapa” to całkiem ciekawa powieść młodzieżowa, jednak nie zostanie w mojej pamięci na długo. Całkiem przyzwoicie bawiłam się czytając twórczość Pana Marka. Można przeczytać.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Czy wiesz, jak to jest stracić najlepszego przyjaciela? Ja właśnie to poczułem na własnej skórze. Mój Labrador został mi odebrany - skierowano go do weterynarza, a następnie odstawiono do schroniska. Mówią, że nie może u mnie przebywać dłużej, ponieważ matka na to nie pozwala, ponadto...
2022-02-20
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Makabryczna wizja.
Nagle przewróciłam się i natychmiast sprawdziłam, co było przyczyną mojego upadku. Tym czymś okazał się napięty sznur przywiązany do dwóch odległych od siebie drzew. Jednak nie to było najgorsze, poczułam pod sobą coś niezbyt przyjemnego, czego nigdy w życiu nie chciałabym dostrzec. To było czerwone, mokre… czy to krew?! Całe podłoże było w niej. Czym prędzej wstałam. Jednak kiedy chciałam iść dalej, natrafiłam na zwisające z drzew kawałki ludzkiego ciała oraz tajemniczą karteczkę. Miałam nadzieję, że to tylko sen, jednak to nie była jawa, to była rzeczywistość.
Jakiś czas temu nakładem Wydawnictwa NowoCzesne ukazała się mroczna powieść dedykowana dla młodzieży. Czy słyszałeś już o twórczości Pani Weroniki Krakowskiej, pod tytułem “Orle Gniazdo” (2021, Wydawnictwo NowoCzesne)? Jeśli nie, to świetnie trafiłeś. Zapraszam Cię do dalszej części recenzji, gdzie dowiesz się trochę więcej o lekturze. Gotowy na podróż życia wraz z Kim? No to do dzieła!
Weronika Krakowska - 23-letnia debiutująca pisarka pochodząca z Konina. Książki towarzyszą jej od dawien dawna. W swoim dorobku ma jedną powieść “Orle Gniazdo” oraz tomik wierszy. Jak sama twierdzi, z pisaniem wiąże swoją przyszłość. Zapowiada, że jeszcze nie jedna książka ukaże się spod jej pióra. Poza ogólnie pojęta literaturą Weronika interesuje się muzyką, sportem, a także wizażem. Na co dzień pracuje w salonie fryzjerskim, gdzie jest fryzjerką oraz stylistką paznokci.
Dziewiętnastoletnia Kim została sama. Jej rodzice wyszli i już nigdy nie wrócili. Dwa lata temu po prostu zostawili ją samą, nie dając nawet żadnego znaku życia. Zdana sama na siebie dziewczyna mieszka u swojej przyjaciółki, powoli odzyskuje stabilizację i upragniony spokój. Jednak nie może poskromić dręczących ją co noc koszmarów, które mają związek z wydarzeniem z przeszłości. Czy ten niezrozumiały sen ma być wskazówką od jej najbliższych? A może, to Kim tak bardzo chciałaby na nowo poczuć, jak to jest mieć pełną rodzinę, że jej wyobraźnia płata jej figle? Sielskie życie trwa do czasu, aż do momentu, kiedy nastolatka otrzymuje pogróżki. Ktoś ewidentnie nie chce, aby dowiedziała się prawdy. Kim jest Caleb? Jaką tajemnicę skrywają mroczne bunkry? Co ma z tym wszystkim wspólnego biblioteka i w końcu, do czego pasuje TEN klucz?
“Orle Gniazdo” to nic innego, jak pamiętnik nastolatki dedykowany dla tej samej grupy odbiorców. To historia o tym, że zawsze zyskując coś, będziesz też tracić, ale także o przyjaźni, miłości, zaufaniu, poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące główną bohaterkę pytania, które mnożą się wraz z dochodzeniem do prawdy.
Historia jest napisana w bardzo przystępny sposób, który spodobał mi się. Widać było, że pisała to młoda osoba i to jest świetne, że zachowała swój styl, a nie kreowała się na dojrzalszą osobę, niż jest. Fabuła jest bardzo płynna, dynamiczna, momentami nawet zaskakująca, przerażająca. Z pewnością trzyma w napięciu i nie pozwala oderwać się od wykreowanego świata. Autorka nie owija w bawełnę, tym samym nie znajdziesz tutaj nudnych opisów, które często usypiają.
Postacie są zdecydowanie z krwi i kości, bardzo realistyczni, borykający się z problemami życia codziennego z małym dodatkiem, który znacząco podkręca ciekawość czytelnika, dodaje mroczności historii. Tym według mnie sporym plusem jest wplecenie fikcji w odpowiedniej, wręcz idealnej proporcji.
Podsumowując: Lektura od początku mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się, że mimo tak młodego wieku autorki “Orlego Gniazda”, stworzy ona coś tak dobrego, co chce się czytać, od czego nie można się nawet na chwilę oderwać. Ta książka to kawał dobrej roboty. Gratuluję debiutu i poproszę o więcej takich twórczości. Czuję niedosyt. Polecam.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Makabryczna wizja.
Nagle przewróciłam się i natychmiast sprawdziłam, co było przyczyną mojego upadku. Tym czymś okazał się napięty sznur przywiązany do dwóch odległych od siebie drzew. Jednak nie to było najgorsze, poczułam pod sobą coś niezbyt przyjemnego, czego nigdy w życiu nie...
2021-12-02
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Pierwsza środa miesiąca jest zdecydowanie najgorszym dniem, a przynajmniej tutaj, gdzie jestem. Ten środek tygodnia w tym miejscu jest swego rodzaju dniem Sądu, łączy on się z porządnym zmęczeniem oraz strachem. Wtedy też zaczyna się szał na sprzątanie, dosłownie wszystko musi lśnić. Zero kurzu, paproszków, nie ma mowy o nie pościelonym łóżku… po prostu całokształt musi zostać dopięty na ostatni guzik. Aż do pewnego dnia, kiedy zostaję wezwana do pokoju Pani Lippett, wtedy też w okamgnieniu mój cały dotychczasowy świat wywraca się do górny nogami i w tamtym momencie już wiem, że nie ma odwrotu. Jesteś ciekawy, co się wydarzyło? W takim razie zapraszam Cię do najnowszej ilustrowanej powieści młodzieżowej Pani Jean Webster, pod tytułem “Tajemniczy Opiekun” (2021, Wydawnictwo MG). Nie pozwól, aby niewiedza Tobą zawładnęła, sięgnij po książkę.
Jean Webster, a właściwie Alice Jane Chandler Webster (urodzona 24.07.1876 we Fredonii - wsi położonej w Stanach Zjednoczonych, zmarła 11.06.1916 w Nowym Jorku), amerykańska pisarka znana głównie z książki pod tytułem “Tajemniczy Opiekun” (1912). Jej rodzicielka - Annie Moffet Webster była spokrewniona z Markiem Twainem, natomiast jej ojciec -Charles Luther Webster był wydawcą Marka.
Nastoletnia Agata Abbot jest sierotą, mieszka w przytułku - Domu Wychowawczym imienia Johna Griera. Wykonuje swoje obowiązki sumiennie, z należytą starannością. Aż tu nagle dostaje propozycję nie do odrzucenia od niejakiego Tajemniczego Opiekuna, który pragnie pozostać do końca anonimowym. Mężczyzna zauważa w Agacie talent literacki, który jego zdaniem ona powinna rozwijać. Tym samym funduje jej stypendium, aby mogła rozpocząć naukę w college’u. Sponsor ma jednak jeden wymóg, młoda kobieta musi cyklicznie pisać do niego listy, w których będzie go informować o postępach w nauce i życiu. Aga przystaje na ten pomysł i z zapałem opisuje każdy aspekt swojej egzystencji. Anonimowość darczyńcy jest dla niej ogromną zagadką, którą chciałaby rozwiązać, jednak nie ma pojęcia, że wkrótce stanie się żywą pułapką na Tajemniczego Opiekuna.
“Tajemniczy Opiekun” autorstwa Pani Jean Webster jest powieścią o dziewczynie, która można powiedzieć, że straciła wszystko - rodziców, dom, znajomych… a mimo to nie poddaje się i żyje na swój sposób. Aż tu pewnego dnia los rozdaje jej pozytywne karty i diametralnie jej egzystencja przechodzi metamorfozę. To historia o samotności, szczęściu, ale przede wszystkim też o sile walki, o tym, że nie warto nigdy się poddawać. Zawsze należy walczyć do samego końca. W końcu po burzy wychodzi słońce. Po przeczytaniu lektury przyznam szczerze, że jestem zniesmaczona. Myślałam, że powieść będzie bardziej współczesna, dostałam natomiast zupełnie co innego, taką trochę staroświecką historię. W realiach obecnych “Tajemniczy Opiekun” jest najzwyczajniej na świecie nużący, infantylny, bez ani grama dynamiki.
Charakter lektury jest zdecydowanie opisowy. Podzielony na dwa epizody, ten przed sponsorem zwany “Czarną Środą” i ten w trakcie nauki w College’u zwany potocznie “Długonogim Pająkiem”. Ten drugi to nic innego jak listy do anonimowego mężczyzny. Czytając powieść, nie wiedzieć czemu widziałam obraz popularnej rudowłosej dziewczyny mieszkającej na Zielonym Wzgórzu. Może ze względu na użyty język pisania... Tak, czy inaczej książkę czyta się bardzo płynnie, jednak bez większego zainteresowania z mojej strony. Nie było tutaj oryginalności. Historia jest banalna, do bólu prosta, przewidywalna, powiela utarte schematy. Chociaż w czasach kiedy została napisana twórczość, być może nie były to powszechne tematy.
Bohaterowie są autentyczni, z krwi i kości. Jednak ciężko było mi załapać nić porozumienia z kluczową postacią - Agatą. Wydawała mi się ona na swój sposób inna i to pod każdym względem. Z jednej strony zagubiona, może i wystraszona, naiwna, a z drugiej strony pełna nadziei na lepsze życie. Narracja została poprowadzona w pierwszej osobie, oczami Panny Abbot. Historia jest jednowątkowa, momentami chaotyczna. Jednak da się ją przeczytać. Aczkolwiek w mojej opinii kolokwialnie pisząc: szału nie było.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Pierwsza środa miesiąca jest zdecydowanie najgorszym dniem, a przynajmniej tutaj, gdzie jestem. Ten środek tygodnia w tym miejscu jest swego rodzaju dniem Sądu, łączy on się z porządnym zmęczeniem oraz strachem. Wtedy też zaczyna się szał na sprzątanie, dosłownie wszystko musi lśnić. Zero...
2021-08-08
www.tinarecenzuje.pl
Facebook: tinarecenzuje
Instagram: tinarecenzuje
Zapraszam Was po raz kolejny do szkoły… Tym razem będzie to Illumen Hall położona w Anglii. Jest to budynek z tradycjami, liczący ogrom lat. Gmach został podzielony na sześć domów, każdy z nich ma swoją nazwę, która pochodzi od ciał niebieskich, wszystko to dlatego, że gwiazdy były największą obsesją założyciela placówki. Za czasów lorda Brathebone – bogatego kupca, a jednocześnie pomysłodawcy podziału uczelni, istniały tylko dwa odłamy: Helios i Polaris.
Gdy społeczność zaczęła się powiększać, to też powstawały nowe segmenty, wszystko to po to, aby zachować atmosferę niezbyt dużej ‘rodzinnej’ szkoły i w taki oto sposób dochodzimy do punktu wyjścia. Jednak coś jest w tej szkole niepokojącego, co po przekroczeniu jej progu nie pozwala już patrzeć tak samo na świat jak przedtem... Ciekawi jesteście jakie losy skrywa w sobie prezentowane miejsce? W takim razie zapraszam Was do lektury! Jednak zanim to zrobicie – przeczytajcie moją recenzję, gdzie oceniam powieść młodzieżową. Mowa oczywiście o „Stowarzyszenie Srok: Jedna to smutek…” (2021, Wydawnictwo Insignis), autorstwa: Zoe Sugg oraz Amy McCulloch.
Zoe Sugg jest określana jako bizmeswoman. Od 2009 roku udziela się w mediach społecznościowych pod pseudonimem Zoella, tym samym podbiła internet. Na swoich kontach społecznościowych zgromadziła aż 25 milionów obserwujących. Obecnie nakierowana jest na tematy powiązane z przemocą w internecie, ale także na te dotyczące zdrowia psychicznego.
Amy McCulloch – mieszka w Londynie. Niegdyś redaktorka prowadząca w Wydawnictwie Penguin Random House Children’s. Pod jej wsparciem ukazała się bardzo poczytna seria Girl Online autorstwa Zoe Sugg. Zajmuje się pisaniem powieści młodzieżowych.
Elitarna szkoła z internatem, w której dzieje się coś niepokojącego. Nieświadoma niczego Audrey Wagner przybywa do Illumen Hall, jednak już od samego początku nie podoba jej się tam. Ludzie skrywają jakąś bolesną tajemnicę. Ivy – współlokatorka też nie sprawia pozytywnego wrażenia. Pojawiają się sroki, ale kto wie, o co tak w ogóle z nimi chodzi… Dlaczego tak wielu z uczniów czuje do nich respekt, obawia się ich?
Dla jednej z najlepszej uczennic szkoły Ivy Moore-Zhang Illumen Hall jest niczym drugim dom oraz ogromna szansa na spełnienie marzeń. Wagner i Zhang, mimo iż zupełnie inne, nieprzepadające za sobą, teraz będą musiały połączyć siły, aby móc rozwiązać zagadkę kontrowersyjnej śmierci jednej z uczennic. Czy uda im się dojść do prawdy, nim umrze kolejna osoba? Co kryje się za słowami „Wiem, kto zabił Lolę. A jedno z was będzie następne”?
„Stowarzyszenie Srok: Jedna to smutek…” jest prawdziwą powieścią młodzieżową, gdzie bohaterowie są w wieku około piętnastu lat, przeżywają różne przygody, nie zawsze ze szczęśliwym zakończeniem. To książka o chęci przynależności do grupy, akceptacji, poszukiwaniu przyjaźni, a także o ucieczce od problemów codziennych. Jest to powieść uniwersalna, dla każdego, jednak z naciskiem na młodsze grono odbiorców. Twórczość autorek to lektura jakich wielu, autorki postawiły na utarte schematy, jest sobie szkoła, która skrywa jakieś sekrety, dochodzi do tragedii, następuje poszukiwanie rozwiązania. Nic nadzwyczajnego.
Pojawia się wielowątkowość, która jest powiązana ze sobą w logiczny sposób, punktem wspólnym jest tragedia, która miała miejsce na terenie uczelni. Styl pisania jest przejrzysty, zrozumiały, jednak niekiedy rozwlekły. Na ogół czytanie sprawia przyjemność, można odprężyć się przy tej mało wymagającej powieści przepełnionej pytaniami bez odpowiedzi. Napięcie jest budowane stopniowo, sama książka została napisana w filmowym stylu, momentami jakbym czytała jakiś scenariusz. Podczas czytania czułam to zainteresowanie dalszymi losami, to znużenie zbyt rozwlekłą formą.
Twórczość nie była najgorsza, do rewelacji też jej nie mogę zaliczyć. Całkiem solidna powieść kierowana do młodzieży z ukazaniem istotnych wartości życiowych, jak budowanie relacji z innymi, potrzeba akceptacji… Nakręciłam się bardzo na tę książkę i… nie zawiodłam się. Nie oczekiwałam cudów, dlatego nie było rozczarowania. Uważam, że jest to godna polecenia historia, przyjemnie się ją czyta, ma ukryte w sobie przesłanie, jest lekka… Czego więcej chcieć od tego gatunku? Dla mnie było dobrze. Czytajcie.
www.tinarecenzuje.pl
Facebook: tinarecenzuje
Instagram: tinarecenzuje
Zapraszam Was po raz kolejny do szkoły… Tym razem będzie to Illumen Hall położona w Anglii. Jest to budynek z tradycjami, liczący ogrom lat. Gmach został podzielony na sześć domów, każdy z nich ma swoją nazwę, która pochodzi od ciał niebieskich, wszystko to dlatego, że gwiazdy były największą obsesją...
2021-07-15
www.tinarecenzuje.pl
Facebook: tinarecenzuje
Instagram: tinarecenzuje
Czy słyszeliście już o najnowszej powieści z gatunku new adult Williama Wayne’a, która kieruje się słowami, że śmierć przychodzi w momencie, gdy przystaje się na nią czekać? Jeśli nie, to dobrze trafiliście, przedstawiam wam „9 godzin do nieba” (2021, Wydawnictwo Novae Res). Poznajcie Niebo. Nie chodzi mi jednak o sferę niebieską, która jest nad nami, z którą większość z nas ma pozytywne skojarzenia, jak na przykład: marzenia, słońce, pogoda, samoloty… Ja wam pokażę inną odmianę Nieba. Mam tutaj na myśli substancję, która jest zupełnym przeciwieństwem wyżej opisanej przestrzeni, ta nadmieniana przeze mnie pozbawia życia w ciągu dziewięciu godzin. Dlaczego zatem ktoś przypisał tak pozytywne określenie, do tak negatywnej pigułki?
Otóż dlatego, że po jej spożyciu przez wyznaczony czas odczuwa się, jakby było się dosłownie w raju. Czuje lekkość, napływają ze wszystkich możliwych stron pozytywne wspomnienia, uwalniają się barwne emocje, pojawia się ulga, jesteś tylko ty i świat… Substancja ta ma ogromną moc, potrafi nie tylko wywołać uśmiech na twarzy, ale także oczyścić ciało, czy umysł. Ma za zadanie również stymulowanie elementów, które były niegdyś swego rodzaju paliwem napędowym, aby żyć, poczuć nadzieję… A potem ją bezpowrotnie zatracić…
Dwudziestosześcioletni Michael Davines jest urodzonym pesymistą, natomiast swoje życie określa jako jedno wielkie pasmo porażek. Zaniedbania z dzieciństwa, przeżyte traumy doprowadziły go do miejsca, w którym obecnie jest. Coraz to bardziej zaawansowaną depresję próbuje leczyć narkotykami, które na chwilę poprawiają mu samopoczucie. Z czasem jednak traci panowanie nad swoimi czynami, a jego egzystencja wymyka mu się spod kontroli. Zdesperowany, pogrążony w melancholii chłopak postanawia skrócić swoje cierpienie. Tym samym decyduje się na Niebo, dzięki któremu wszystkie problemy zostaną rozwiązane w ciągu dziewięciu godzin. Czas leci, z planu nie ma odwrotu, a tymczasem Michael odnajduje swój sens życia. Czy to, czego tak najbardziej chciał stanie się jego przekleństwem?
William Wayne w swojej powieści porusza problemy o zabarwieniu psychologicznym. Ukazuje jak wielki wpływ na rozwój osoby ma jego dzieciństwo oraz jakie konsekwencje będą płynąć z niedopatrzeń. Odkąd zaczęłam przygodę z lekturą, miałam wrażenie jakbym czytała nie powieść fabularną, a pamiętnik narkomana z lekką zmianą formy przedstawienia, lecz wydźwięk jest ten sam. Powieść z jednej strony od samego początku wzbudza ciekawość, nęci czytelnika, żeby ten poznawał dalsze losy głównego bohatera.
Natomiast z drugiej odpycha bardzo długim, rozwlekłym czasowo pierwszym rozdziałem, który męczył mnie, a pod koniec to i nawet nużył. Potem było trochę lepiej, jednak fabuła cały czas była jak z gumy, powolna, bez jakichkolwiek nagłych zwrotów akcji. „9 godzin do nieba” została zaprezentowana w podłym humorze z przebłyskami pozytywów. Nastrój jest przygnębiający zupełnie jak postawa głównego bohatera, w którym denerwowało mnie jego wieczne pesymistyczne postrzeganie świata. Jakby co najmniej egzystencja była tylko w ciemnych kolorach, zero innych barw.
Nie mogłam złapać jakieś nici porozumienia, co też sprawiało, że czytanie mimo prostego, lekkiego języka szło mi topornie. Narracja została poprowadzona w trzeciej osobie, wraz z wtrąceniem między dialogami myśli bohatera, co ukazywało niekiedy, że co innego myśli, a co innego mówi.
Lektura była dla mnie przewidywalna, nie zaskoczyła mnie zupełnie niczym. Nie czytało się źle, ale zawsze mogło być lepiej. Temat uważam za bardzo ciekawy, jednak jego wykonanie poprawiłabym na bardziej żwawsze. Twórczość mogę polecić w zasadzie każdemu, z naciskiem na nastoletnich czytelników, którzy ekscytują się tematem narkotyków, depresji, czyli jakże popularnym środowisku dla co niektórych młodych ludzi. Osobiście nie byłam ani zniesmaczona, ani uradowana, że mogłam przeczytać książkę. Nie czułam odrzucenia, ani satysfakcji, dlatego też sądzę, że z braku innych historii można przeczytać powieść.
www.tinarecenzuje.pl
Facebook: tinarecenzuje
Instagram: tinarecenzuje
Czy słyszeliście już o najnowszej powieści z gatunku new adult Williama Wayne’a, która kieruje się słowami, że śmierć przychodzi w momencie, gdy przystaje się na nią czekać? Jeśli nie, to dobrze trafiliście, przedstawiam wam „9 godzin do nieba” (2021, Wydawnictwo Novae Res). Poznajcie Niebo. Nie chodzi...
2021-05-29
www.tinarecenzuje.pl
Facebook: tinarecenzuje
Instagram: tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu AlterNatywne za egzemplarz recenzencki.
W dzisiejszej recenzji chcę Wam przedstawić powieść o zabarwieniu młodzieżowym. Zdecydowanie jednak nie jest ona przeznaczona tylko i wyłącznie dla tych osób młodszych, ale i również dla tych starszych. Jest to historia o uczuciach, niby na porządku dziennym, prostych w odczycie, a jednocześnie na tyle skomplikowanych, że można w nich pogubić się.
O pożądanych relacjach międzyludzkich, których funkcjonowanie niekiedy trudno zrozumieć. O rodzinach, które na pozór wyglądają na normalne, a jeśli przyjrzeć im się z bliska, ukazuje się ich prawdziwe oblicze. O przyjaźni, która nieodpowiednio nieodpowiednio pielęgnowana może skończyć się. Aż w końcu o miłości, która wydaje się być tak blisko, a jednak daleko, niczym nieuchwytny cel.
Tymi słowami wstępu chciałabym zaprosić Was do świata Agi i Kaja, głównym bohaterem powieści Pani Magdaleny Meldo, pod tytułem „Okruchy”, którzy wraz z czytelnikiem będą przeżywać wzloty i upadki.
Wydawnictwo AlterNatywne – swoją siedzibę posiadają w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej”- mniej wydanych pozycji, oznacza szersze pole promocji, oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji. Co łączy się też ze zdecydowanie wyższą jakością edytorską.
Aga i Kaj byli niegdyś przyjaciółmi, jednak na przełomie lat ich kontakt zacierał się, aż w końcu praktycznie zanikł. Każdy z nich ma jakieś problemy, ich życie to jedna wielka walka zarówno z samym sobą, jak i z przeciwnościami losu. Aż tu nagle los podsyła im szansę na odnowienie dawnej znajomości, a może i pozwolenie na dojście do głosu emocjom i poczucie czegoś więcej.
Pojawiają się zalążki nadziei, które jednak szybko okazują się być złudne na skutek napiętych sytuacji rodzinnych, problemów na tle szkolnym, czy zawiści innych uczniów. Ponadto walka o bycie lepszym od innych sprawia, że ich drogi zamiast się zejść, rozchodzą się coraz bardziej. Zamiast być lepiej, jest coraz bardziej gorzej. Czy głównym bohaterom uda się odnowić na nowo swoją przyjaźń z dzieciństwa? Jakie konsekwencje będą musieli ponieść za swoje czyny?
Powieść jest mieszanką rzeczywistości, romansu, oraz elementów baśniowych, a konkretniej autorka nawiązuje do „Królowej śniegu”. Pojawiają się nie tylko pozytywne postacie, ale i te o zabarwieniu negatywnym, które usiłują zaburzyć panującą harmonię. Zaintrygowało mnie takie połączenie fikcji z realnością, dostrzegłam w książce oryginalność, która nadaje powieści atrakcyjności.
Jest to sposób na zrobienie z czegoś zwykłego czegoś niezwykłego. Bohaterami są osoby młode, chodzące do szkoły średniej, dlatego też książka jest dedykowana dla młodzieży. Jednak ja dostrzegam uniwersalizm powieści, ponieważ zachowanie nastolatków niewiele różni się od postępowania zagubionego dorosłego człowieka, dlatego jestem zdania, że książkę powinien przeczytać każdy, bez względu na wiek.
„Okruchy” mimo poruszania problemów społecznych (między innymi alkoholizm, czy przemoc) cechuje lekkość, lekturę czyta się bardzo przyjemnie, a styl pisania zdecydowanie przypadł mi do gustu. Historia zachęca do czytania, wciąga w swój świat i nie pozwala z niego wyjść. Książka ma to do tego, że również zapada w pamięć. Raz przeczytana będzie wracać do czytelnika przez długi czas.
„Okruchy” Pani Magdaleny Meldo, mimo niewielkiej objętości, zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Nie spodziewałam się, że jest możliwe w lekko ponad stu pięćdziesięciu stronach podjąć tyle tematów i przy tym nie zepsuć historii. Jednak jak okazuje się, da radę i to w całkiem dobrym stylu. Jestem zadowolona z przeczytanej książki. Polecam.
www.tinarecenzuje.pl
Facebook: tinarecenzuje
Instagram: tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu AlterNatywne za egzemplarz recenzencki.
W dzisiejszej recenzji chcę Wam przedstawić powieść o zabarwieniu młodzieżowym. Zdecydowanie jednak nie jest ona przeznaczona tylko i wyłącznie dla tych osób młodszych, ale i również dla tych starszych. Jest to historia o uczuciach, niby na...
2021-05-08
www.tinarecenzuje.pl
Facebook: tinarecenzuje
Instagram: tinarecenzuje
W dzisiejszej recenzji, chciałabym przedstawić Wam powieść o wyborach, których dokonujemy. O ludziach, których dopiero co poznajemy, oraz o ulotnych chwilach, dla których warto żyć. A wszystko to za sprawą twórczości Pana Justina A. Reynoldsa, pod tytułem „Inaczej niż myślisz”, która zawiera w sobie wszystkie wyżej wymienione elementy. Książka ukazała się w Polsce w 2021 roku, nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka. Czy książka jest warta takich pochlebnych opinii, jakie dostaje? Przekonajcie się sami z dalszej części opinii.
Justin A. Reynolds zanim postanowił pisać książki zajmował się: unicestwianiem szkodników, był stróżem nocnym, portierem w hucie stali, odbywał praktyki dla NASA, sprzedawał części hydrauliczne, a nawet i kładł podłogi. Jego kolejną i ostatnią pracą był zawód pielęgniarza, który zamienił na bycie pisarzem. „Inaczej niż zwykle” jest jego pierwszą powieścią. W 2019 roku książka zyskała miano najlepszej powieści tego roku według „School Library Journal”.
Poznajcie Jacka Ellisona Kinga, chłopaka, który zawsze jest prawie. Prawie zwycięski, prawie lubiany, prawie zakochał się w dziewczynie. Zawsze o włos mija się z sukcesem. Pewnego wieczoru, kiedy nasz pechowy młody mężczyzna spotyka piękną i wygadaną Kate, wie, że to jest właśnie ta dziewczyna, dla której warto się starać. Tym samym myśli, że jego życiowy brak szczęścia to już tylko historia. Ta powieść kończy się szczęśliwym zakończeniem, kiedy to ukochana Jacka umiera.
Wtedy on sam doznaje wypadku, dzięki któremu przenosi się w przeszłość. Dziewczyna na nowo jest żywa, piękna jak niegdyś. Chłopak nie ma pojęcia, czy on zwariował, czy to się dzieje naprawdę. Nadzieja na lepsze życie rozkwita na nowo. Tym razem postanawia, że nie da odejść na drugi świat Kate. Wkrótce uświadomi sobie, że każda jego decyzja spotka się z odpowiednimi konsekwencjami. Jak wiele jest w stanie poświęcić dla tych, których kocha? Czy uda mu się ocalić tych, na których mu naprawdę zależy?
Ostatnio mam dobrą passę do książek, kolejna za mną i w dalszym ciągu jestem bardzo zadowolona. Dzisiaj przychodzę z bardzo ciekawą powieścią, która nie zapowiadała się na taką. Początek wywołał u mnie: niepokój, bezradność, współczucie. Jednak w gruncie rzeczy okazał się on nie być za bardzo interesujący – opisuje on zwykłe życie nastolatka, który przeżywa wzloty i upadki. Jednak im dalej w treści, tym coraz więcej się dzieje, z czasem emocje zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Fabuła nie płynie, nie upływa, ona galopuje na skutek licznych, nieoczekiwanych zwrotów akcji. Postacie tak bardzo wykreowane na realne, trochę zagubione w sobie, niepewne, ale z wielką mocą kochania, skłonne do poświęceń. Zdecydowanie da się ich lubić, co też stało się u mnie, czułam nić porozumienia z głównymi bohaterami. Historia jest jednowątkowa, podzielona na zatytułowane, bardzo krótkie, oraz wciągające rozdziały.
Narracja została poprowadzona w pierwszej osobie, oczami Jacka. „Inaczej niż zwykle” jest mieszanką gatunkową, znajdują się tutaj elementy dramatu, romansu, czy nawet zabarwienie lekko fantastyczne. Zostałam doszczętnie pochłonięta przez wykreowany świat. Ta książka jest prawie idealna. Ciężko znaleźć mi element, który mógłby mi w dużym stopniu przeszkadzać, nie podobać się. Całokształt wyszedł rewelacyjnie. Obok książki nie da się przejść obojętnie. Ta powieść to jedna wielka bomba emocjonalna, chwyta za serce, porusza, daje do myślenia. Zdecydowanie jest to twórczość godna polecenia.
www.tinarecenzuje.pl
Facebook: tinarecenzuje
Instagram: tinarecenzuje
W dzisiejszej recenzji, chciałabym przedstawić Wam powieść o wyborach, których dokonujemy. O ludziach, których dopiero co poznajemy, oraz o ulotnych chwilach, dla których warto żyć. A wszystko to za sprawą twórczości Pana Justina A. Reynoldsa, pod tytułem „Inaczej niż myślisz”, która zawiera w sobie...
2020-09-15
www.tinarecenzuje.pl
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki Szymona Hintzke pod tytułem „Ciemniejsza strona nocy”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Poligraf. W tej powieści przeniesiemy się do czasów… młodości, kiedy też różne, niekiedy bardzo negatywne myśli przychodzą osobie dorastającej do głowy, w tym też nieodłączna fala buntu - gdy cała egzystencja jest ‘na nie’. Lektura ma na celu pokazanie, że nawet z najbardziej patowej sytuacji można wyjść obronną dłonią, czasami wystarczy tylko iść uparcie na przód, a przysłowiowe światełko w tunelu wcześniej, czy później objawi się. Bardzo często, do osiągnięcia upragnionego sukcesu potrzeba wiele czasu, jednak nie należy się poddawać, tylko wytrwale dążyć ku celu. Motywem przewodnim powieści jest w głównej mierze desperacka próba spełnienia marzeń, uwolnienie się od okropnej przeszłości, oraz cena, jaką przyjdzie zapłacić za upragnioną wolność.
Szymon Hintzke – bardzo młody autor tworzący powieści fantastyczne, jak i te kierowane dla młodzieży. Zadebiutował książką „Aavariis. Strach i samotność” (Wydawnictwo Poligraf, 2019 rok). Ostatnią lekturą jak do tej pory jest „Ciemniejsza strona nocy”. W planach ma kolejną powieść, która ma być miksem gatunkowym, jej roboczy tytuł to „Poszukiwacz wspomnień”. Sam pisarz jest introwertykiem, ceni sobie spokój, który kreuje sobie poprzez zagłębianie się w treść książek. Do jego zainteresowań można także zaliczyć jazdę na jednośladzie, dokształcanie się w pisaniu, czy granie na konsoli.
17-letnia Lucy Schroeder jest niczym nie wyróżniającą się chodzącą do szkoły nastolatką, jak większość społeczeństwa w takim wieku ma swoje wybryki, co noc toczy batalie z własnymi myślami, niepowodzeniami, czy nie zawsze trafnymi wyborami. Pragnie odzyskać to co niegdyś utraciła – zrozumienie, akceptację. Nie rozumie dlaczego los ciągle zsyła jej kłody pod nogi, dlaczego musi borykać się ze swoimi problemami w samotności. Nie mogąc sobie poradzić z niedogodnościami losu, obwinia wszystkie jej znane osoby o nie. Wraz z upływem czasu, okazuje się, że nie był to najlepszy pomysł, gdyż teraz musi wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i popełnione błędy. Czy uda jej się osiągnąć to o czym najbardziej pragnie?
To nie była łatwa książka, tylu problemów społecznych to chyba jeszcze nigdy nie spotkałam w jednej powieści, przewija się między innymi: przemoc domowa, alkoholizm, wyalienowanie, czy gwałt… Nie zabraknie także odmiennej orientacji seksualnej, czyli ogólnie wielki miks wszystkiego i niczego, ponieważ każda kwestia została omówiona pobieżnie. Początki książki wchodzą w bardzo smutne klimaty, wręcz depresyjne, są one dokładnym odzwierciedleniem nastawienia głównej bohaterki. Z czasem im zmienia się humor postaci, tym metamorfozę przechodzi również fabuła, aż w końcu staje się stabilna, przyjemniejsza w zapoznawaniu się z nią. Autor już na starcie przechodzi do konkretów, nie bawi się zbędne, nudne, nikomu niepotrzebne opisy. Książkę czyta się bardzo szybko, na mnie powieść, mimo iż zasób słów ubogi – zrobiła pozytywne wrażenie. Pochłonęła mnie w swój świat do reszty.
Lektura została podzielona na trzy wielkie rozdziały, kolejno: „Miasto szczurów”, „Dawna miłość”, „Ostatnie poświęcenie”, te zaś na mniejsze podrozdziały. Powieść jest prowadzona w pierwszej osobie, z licznymi dialogami, przebieg wydarzeń widzimy oczami Lucy – głównej bohaterki, to z nią upadamy i wznosimy się. Zabrakło mi głębszej charakterystyki postaci, Pan Szymon nakreślił tylko pobieżnie wygląd, omijając przy tym to co najważniejsze, czyli charakter. Miałam wrażenie, jakby momentami lektura była mało realna, wręcz wyidealizowana, przykładem może być nagła troska pracodawcy o przyszłego niedoszłego pracownika, coś niecodziennego. „Ciemniejsza strona nocy” jest powieścią wykreowaną przez młodego człowieka, sądzę że do tejże kategorii wiekowej trafi najcelniej.
www.tinarecenzuje.pl
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki Szymona Hintzke pod tytułem „Ciemniejsza strona nocy”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Poligraf. W tej powieści przeniesiemy się do czasów… młodości, kiedy też różne, niekiedy bardzo negatywne myśli przychodzą osobie dorastającej do głowy, w tym też nieodłączna fala buntu - gdy cała egzystencja jest...
2020-07-20
www.tinarecenzuje.pl
Tym razem mam przed sobą zupełnie inną powieść, niż do tej pory czytałam. Mianowicie twórca naprawdę świetnej serii gier postanowił wziął się za napisanie trzech opowiadań, które mają wywołać gęsią skórkę nawet na najodważniejszych graczy (zwróćcie uwagę na autorów), oraz połączyć je w jedną, zgrabną powieść. Według duetu pisarskiego jest to gratka dla fanów Five Nights at Freddy’s. „W pułapce” jest I tomem z cyklu: Five Nights at Freddy’s: Fazbear Frights autorstwa Scott’a Cawthon’a, oraz Elley Cooper.
Do przeczytania książki zachęciła mnie chęć poznania czegoś innego, oraz okładka przedstawiająca sporej wielkości żółtego królika z groźnym spojrzeniem na tle basenu z plastikowymi kulkami. Ponadto jestem ciekawa jak autorzy postanowili przedstawić gatunek jakim jest horror dla młodszych odbiorców, o czym może w dużej mierze sugerować też Wydawnictwo Feeria Young.
Scott Cawthon – zawodowo zajmuje się tworzeniem popularnej, błyskawicznie schodzącej z półek sklepowych serii gier komputerowych Five Nights at Freddy’s. Ukończył studia w The Art Institute of Houston. Zamieszkuje Teksas z żoną i czwórką dzieci.
Elley Cooper – od zawsze lubuje się w horrorach, jest bardzo wdzięczna za możliwość dodania swoich ‘dwóch groszy’ do powieści Scotta Cawthon’a. Pisarka mieszka w Teksasie z rodziną i bardzo rozpieszczonymi różnej maści zwierzętami. Bardzo często jest autorką powieści dla Kevin Anderson & Associates (Wydawnictwo w Nowym Jorku)
Czego tak naprawdę pragniesz? To pytanie zadajesz sobie w tym momencie nie tylko Ty, ale także postacie takie jak: Oswald, Sara czy Mila. Każde z nich chce coś innego. Oswald pragnie by lato posiadało więcej atrakcji, Sara marzy by być modelką z plakatów umieszczonych w kolorowych czasopismach, natomiast Mila chciałaby po prostu, a może aż zniknąć z tego świata. W wyimaginowanym świecie powieści takie rzeczy się zdarzają, jednak nikt nie wie jak ogromną cenę trzeba za nie zapłacić i ile są warte.
„W pułapce” jest pasmem przygód bohaterów, gdzie każdy z nich czegoś pragnie. Jest to mądra książka, gdyż każdorazowo, po przygodzie z postaciami pojawia się morał. Lektura daje do myślenia i nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Czytelnik spotyka kolejno to biedę, retrospekcję do połowy lat 80-tych (1985), następnie kompleksy, okres dojrzewania, jak i zachłanność, żeby na końcu wpaść w sidła śmierci. A wszystko to w trzech niezależnych od siebie opowiadaniach: „W pułapce”, „Piękną być”, „Wybór”, te natomiast zostały podzielone na krótsze epizody, które miały na celu przyspieszyć i tak bardzo ciekawą i szybko płynącą fabułę. Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie, razem z młodym bohaterami poznajemy ich świat, a także w jaki sposób postrzegają go, z jakimi borykają się problemami.
Lektura jest dedykowania dla młodszych odbiorców i młodzieży i z całą pewnością powinno tak zostać. Czytając książkę nie było jakiegoś zaskoczenia, a tym bardziej strachu, żeby mnie jakoś szczególnie powieść ruszyła, abym jakkolwiek się bała, jednak pojawił się niepokój o losy bohaterów i o to jak potoczy się ich historia do końca. Autorzy serwują czytelnikom zawsze otwarte zakończenia, jest to niepowtarzalna okazja, aby smutny świat stał się lepszym. W moim odczuciu jest to lektura w sam raz na letnie wieczory, nie wymaga wytężenia myślenia. Czyta się przyjemnie, a treść zostaje na długo w pamięci. Nie zawiodłam się, polecam jak najbardziej.
www.tinarecenzuje.pl
Tym razem mam przed sobą zupełnie inną powieść, niż do tej pory czytałam. Mianowicie twórca naprawdę świetnej serii gier postanowił wziął się za napisanie trzech opowiadań, które mają wywołać gęsią skórkę nawet na najodważniejszych graczy (zwróćcie uwagę na autorów), oraz połączyć je w jedną, zgrabną powieść. Według duetu pisarskiego jest to gratka dla...
2020-06-16
www.tinarecenzuje.pl
Jest to jak dotychczas moje pierwsze spotkanie z autorką książki dedykowanej w głównej mierze dla młodzieży, pod tytułem „Dziennik śledztwa Nancy Parker”, czyli z Julią Lee. Z racji, że lubię debiuty, bo kto wie, czy lektura nie okaże się być perełką, która tylko czekała na jej odkrycie, więc wybór w tamtym momencie był jednomyślny. Spodziewałam się – na podstawie moich wcześniejszych doświadczeń – krótkiej, mało wymagającej książeczki. Ku mojemu zdziwieniu, w tym pierwszym wypadku nie mogę się zgodzić, dziennik liczy ponad 200 stron (dokładnie 255), co do drugiego aspektu, ten poruszę troszkę później, w części poświęconej dokładnej opinii. A więc jeśli jesteście ciekawi jak wypadła w mojej ocenie twórczość Pani Lee, czytajcie dalej.
Julia Lee – pisarka, która wychowała się w Londynie, obecnie mieszka w Anglii w hrabstwie Suessex z mężem i dwoma synkami. Swoją pierwszą książkę wydała mając zaledwie 5 lat, inspiracją była chęć namalowania czegoś długopisem o czterech kolorach, następnie jej mama zszyła wszystkie malunki na maszynie do szycia. W czasach wczesnej młodości Julia miała bardzo słabą odporność, to też często chorowała, pozostawała w domu zagłębiając się w lekturze. Ukończyła studia z filologii angielskiej. W swojej karierze przebrnęła przez mnóstwo prac, gdyż nie mogła znaleźć niczego odpowiedniego dla siebie – podświadomie chciała zostać pisarką.
Nancy Parker – absolwentka szkoły podstawowej, która zapragnęła mieć ekscytującą przyszłość, mianowicie chciała zostać detektywem, pewnego dnia zostaje zatrudniona jako… pokojówka przez nowoczesną Panią Bryce. Nie jest to zajęcie o jakim marzyła, jednak wkrótce okazuje się, że rozpoczyna się afera kryminalna tuż obok jej nosa. Kto stoi za kradzieżą srebra i klejnotów? Co ma z tym wszystkim wspólnego niejaka Kucharka? Oraz najbardziej istotne – czy Pani Bryce coś ukrywa? Na przykład morderstwo?
„Dziennik śledztwa Nancy Parker” jest to po części lektura o marzeniach, kiedy dzieci chcą się zabawić w dorosłych i wpadają przez to w nie małe kłopoty. Herkules Poirot w wersji dziecięcej nadchodzi. Książka została wydana nakładem Wydawnictwa Tadam, w twardej oprawie. Strony lektury posiadają subtelne ozdobienia, jak i ilustracje adekwatne do obecnej sytuacji, wyglądają jakby były narysowana na szybko, co dodaje lekturze odpowiedniego klimatu. Co istotne, akcja toczy się w Anglii, w roku 1920, autorka zdaje się bazowała na Pani Agacie Christie, gdyż nawet śledztwo jest prowadzone bardzo podobnie.
Bardzo krótkie rozdziały – liczące niekiedy nawet po jedną stronę, podzielone na dwie części: dziennik Nancy Parker, który poprzez liczne błędy ortograficzne, czy interpunkcyjne popełniane przez tytułową bohaterkę, kleksy, przekreślenia, pogięte kartki, dokumenty, zdjęcia przyklejone taśmą, miał wyglądać autentycznie i udało się, tak właśnie wyglądał. Druga część jest opowiadaniem podzielonym między dwie osoby: Ellę i Quentina, którzy są jednocześnie nowymi znajomymi Nancy.
Niekiedy sytuacje przedstawione w fabule są przekomiczne, częściej niestety zachowanie bohaterów mnie irytowało. Dzienni śledztwa nie wciągnął mnie, trudno było dotrzeć do końca, intryga mimo iż ma wiele wątków i krótkich epizodów jest najzwyczajniej nie za ciekawa, przegadana. Z całą pewnością książkę mogę dedykować dla odbiorców w wieku głównej bohaterki – 14 lat. Ja niestety, mimo iż lubię książki dedykowane dla młodszych czytelników w lekturze nie znalazłam nic dla siebie. „Dziennik śledztwa Nancy Parker” Pani Julii Lee, jest jak najbardziej poprawna, tyle, że nie dla mnie. Można przeczytać.
https://sztukater.pl/ksiazki/item/31301-dziennik-sledztwa-nancy-parker.html
http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2020/06/olimpiada-czytelnicza-2020-podsumowanie.html
www.tinarecenzuje.pl
Jest to jak dotychczas moje pierwsze spotkanie z autorką książki dedykowanej w głównej mierze dla młodzieży, pod tytułem „Dziennik śledztwa Nancy Parker”, czyli z Julią Lee. Z racji, że lubię debiuty, bo kto wie, czy lektura nie okaże się być perełką, która tylko czekała na jej odkrycie, więc wybór w tamtym momencie był jednomyślny. Spodziewałam się –...
2019-09-08
KOMIKS. Chyba nie ma takiej osoby, która by nie wiedziała co to jest, ba nie miała egzemplarza w dłoni, ja z takową twórczością miałam styczności za czasów dzieciństwa, wtedy, będąc dzieckiem podchodziłam do lektury z wielkim zapałem i sympatią. Obecnie do przeczytania/obejrzenia komiksu w dużej mierze zachęcił mnie przezabawny tytuł „Kot i Jego Mysz Zdrajca”, oraz fragment książeczki zamieszczony w internecie, który postawił przysłowiową kropkę nad „i”, a poniekąd, w mniejszym stopniu ciekawość. To właśnie te trzy elementy sprawiły, że twórczość idzie na pierwszy ogień. O tym, czy moje wrażenia z dzieciństwa pozostały niezmienne, a może jest całkiem odwrotnie, o tym piszę poniżej.
Autorów tego komiksu jest dużo, każdy w jakiś sposób dołożył od siebie tak zwaną swoją cegiełkę. Poniżej krótkie biografie dwóch, według mnie kluczowych osób.
Joanna Klara Teske to autorka powieści zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych, na chwilę obecną na swoim koncie ma trzy książki. Oprócz tego jest adiunktem w Katedrze Literatury i Kultury Angielskiej. Do jej osiągnięć możemy również zaliczyć tytuł doktora nauk humanistycznych, który uzyskała na WH UMCS (Philosophy in Fiction). Główne zainteresowania autorki to powieść anglojęzyczna, nauki humanistyczne, a także sposoby badania świadomości. Prowadzi lekcje z zakresu literatury, w wolnej chwili zajmuje się badaniem zjawiska sprzeczności w sztuce.
Aleksander Bednarski interesuje się grafiką, z tego też powodu tworzy obrazki do książek. Jego kolejnym zainteresowaniem jest język walijski, kultura oraz literatura, pracuje w Katedrze Celtic Studies. Jest miłośnikiem komiksów, gdy tylko może lubi tworzyć własne.
„Kot i jego mysz zdrajca” to książeczka opowiadająca historię znanego grafika komputerowego – A-Kysza!, autora gry „Dziewięć żyć”. Głównymi bohaterami są: niejaki A-Kysz, Amanda – striptizerka z klubu Fiku-miku, pies-cynik o imieniu Sza-Chau, oraz mały kotek o imieniu Kici-kici. Fabuła opiera się na poszukiwaniu tytułowej myszki zdrajcy, która jest jednocześnie bohaterką gry – Dziewięć żyć, przez kota.
Swój wstęp zaczęłam od słowa KOMIKS, dlatego, iż zmylił mnie fakt, że zauważyłam, że książka została przypisana do owej kategorii. Jednak zastało mnie rozczarowanie, bo jak coś co nie ma milion małych obrazków i dymków może być komiksem, jednak podobieństwo można zauważyć, zostało przedstawione w trochę większej formie – na całej stronie jest ilustracja i króciutki opis.
Ponadto twórczość jest stworzona w bardzo kreatywny sposób, a zarazem krótko (liczy tylko 68 stron). Mamy bowiem do czynienia z kodami QR, dzięki którym możemy posłuchać muzyki, która została przygotowana specjalnie pod dany epizod. Momentami czytelnik został „zmuszony” do obracania książką we wszystkie strony, aby móc przeczytać zamieszczony tekst, oprócz tych elementów nie zabraknie szyfrów.
Co da samej fabuły, jest ona bardzo prymitywna, dużo w niej powtórzeń, jeden, bardzo delikatny wątek – ot podróż kota to jest jedyny motyw. Na dodatek kota z rozX-eniem jaźni (za X należy wstawić liczbę postaci za które wcielało się zwierzę, jest tak sporo, że trudno je zliczyć). Moje ogólne wrażenia są na ogół pozytywne, szybko się czyta, może ze względu na małą ilość tekstu.
Nie wiedziałam czego mogę spodziewać się po takim „komiksie”, jednak po przeczytaniu i ułożeniu myśli, sądzę, że nie było źle, chociaż nie jestem przyzwyczajona do tak płytkich fabuł, bez większego sensu, ani też morału.
Dla osób mało, a można śmiało napisać, że nic nie wymagających od książki (pod względem łączenia faktów, czy myślenia) będzie ona idealna i takowi odbiorcy mogą śmiało po nią sięgać. Osobiście mojej osobie to nie wystarcza i czuję niedosyt z tego powodu. Nie było żadnych ochów i achów, a sam w sobie tekst z obrazami oceniam jako średniak. Książeczka na góra godzinę, w zależności od tempa czytania. Można przeczytać.
https://sztukater.pl/ksiazki/item/28631-kot-i-jego-mysz-zdrajca.html
KOMIKS. Chyba nie ma takiej osoby, która by nie wiedziała co to jest, ba nie miała egzemplarza w dłoni, ja z takową twórczością miałam styczności za czasów dzieciństwa, wtedy, będąc dzieckiem podchodziłam do lektury z wielkim zapałem i sympatią. Obecnie do przeczytania/obejrzenia komiksu w dużej mierze zachęcił mnie przezabawny tytuł „Kot i Jego Mysz Zdrajca”, oraz fragment...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-28
Tym razem lekturę, którą chcę przeczytać wybrałam losowo spośród książek znajdujących się na mojej wirtualnej półce "Chcę przeczytać". Taki w pełni spontaniczny wybór padł na "Chłopak na zastępstwo".
Siedemnastoletnia Gia Montgomery zawsze była uważana za szkolną gwiazdę, pewną siebie przewodniczącą samorządu, obracającą się tylko w popularnych kręgach. Ma przystojnego, starszego od siebie chłopaka - Bradleya Harrisa, którego wszyscy osobiście mieli poznać na balu maturalnym. Stało się jednak, że na godzinę przed balem, Bradley zerwał z Gią. Zdesperowana dziewczyna postanowiła zagadać do nieznajomego, który akurat siedział w samochodzie, namawia go aby ten był jej chłopakiem na zastępstwo.
"Chłopak na zastępstwo" to lekka, z nastrojowym klimatem lektura. Pozwala się w jakimś stopniu odprężyć, doskonała na niekorzystną pogodę. Ukazaną mamy romantyczną historię, z prawie idealną miłością dwojga młodych ludzi. Stwierdzam, że lektura bardziej przypadnie do gustu tym młodszym czytelnikom, niż tym starszym - dla nich może być trochę zbyt nudne. Czyta się w zadowalającym tempie, język jest prosty, problemy są błahe, a fabuła jest schematyczna, niezbyt wymagająca. Sama w sobie miłosna historia, jak i te 'podchody' są grubo przesłodzone, że aż stają się mdłe. Miałam większe oczekiwania wobec Autorki i książki. W połowie odpuściłam czytanie, z powodu zastoju akcji.
Podsumowując: Lekturę czyta się przyjemnie, nie jest to książka wyższych lotów. Stwierdzam, że w moim odczuciu jest to powieść średnia, niestety w kierunku słaba, nic co koniecznie trzeba przeczytać, a z czym raczej można się ewentualnie zapoznać i zapomnieć. Ani nie polecam, ani też polecam.
"- Głowa do góry. W morzy są jeszcze inne ryby. To wielki ocean. Czasami trzeba kilka złapać, a potem wypuścić, zanim znajdziemy tę, którą zatrzymamy. Nie wolno tylko przestać płynąć."
Tym razem lekturę, którą chcę przeczytać wybrałam losowo spośród książek znajdujących się na mojej wirtualnej półce "Chcę przeczytać". Taki w pełni spontaniczny wybór padł na "Chłopak na zastępstwo".
Siedemnastoletnia Gia Montgomery zawsze była uważana za szkolną gwiazdę, pewną siebie przewodniczącą samorządu, obracającą się tylko w popularnych kręgach. Ma przystojnego,...
2018-10-12
Sięgnęłam po książkę, ponieważ słyszałam o niej wiele pozytywnych opinii, to też chciałam sprawdzić czy w rzeczywistości tak jest. Spora popularność sprawiła, że to właśnie ta lektura została przeczytana w pierwszej kolejności, a nie inna.
Po tym jak siedemnastoletnia Estella Goodwin była świadkiem groźnego przestępstwa, a skazany czekał na jej zeznania i wyrok, została objęta programem ochrony świadków. Musiała zmienić swoją tożsamość (Stella Gordon), przenieść się z miejsca w Filadelfii gdzie do tej pory mieszkała, do innego, spokojnego miejsca w Thunder Basin, zostawić wszystko i wszystkich, bez możliwości kontaktu z osobami z poprzedniego życia. Trafia pod opiekę emerytowanej policjantki, zastanawia się czy uda jej się odnaleźć w nowym otoczeniu, czy może czuć się bezpiecznie, oraz czy można zaufać tutejszym osobom.
"Estella już nie istniała. Teraz moją przyszłością była Stella."
Narracja jest pierwszoosobowa, obraz widzimy oczami Stelli. Bardzo podobał mi się styl pisania, jest taki lekki, fabuła bardzo wciąga, nie jest nudna. "Niebezpieczne kłamstwa" to książka skierowana głownie do młodzieży, lecz myślę, że nie stoi nic na przeszkodzie, aby dorośli też ją przeczytali. Powieść zawiera w sobie dwa gatunki: romans, który zdecydowanie przeważa i elementy napięcia, które podchodzą pod thriller. Książka jest lekka, przyjemnie się czyta, z poczuciem humoru, ale też i momentami smutna.
Podsumowując: jest to moje pierwsze spotkanie z Panią Fitzpatrick i jestem przekonana, że nie skończy się na "Niebezpiecznych kłamstwach". Jako książka dla młodzieży sprawdza się idealnie, w sam raz na nudne wieczory. Polecam.
"Najmocniej docenia się zawsze to, co zostało już bezpowrotnie utracone."
Sięgnęłam po książkę, ponieważ słyszałam o niej wiele pozytywnych opinii, to też chciałam sprawdzić czy w rzeczywistości tak jest. Spora popularność sprawiła, że to właśnie ta lektura została przeczytana w pierwszej kolejności, a nie inna.
Po tym jak siedemnastoletnia Estella Goodwin była świadkiem groźnego przestępstwa, a skazany czekał na jej zeznania i wyrok, została...
2018-09-19
Szesnastoletnia Emma (właściwie Emily) Thomas przeżywa piekło, wolałaby nie być dostrzegana, nie chce by ktokolwiek dowiedział się jak bardzo jej życie odbiega od doskonałości. Marzy o tym, żeby skończyć szkołę średnią, iść na studia i wyprowadzić się z domu wujka i ciotki.
Książka tak mnie wciągnęła, że gdyby nie obowiązki to siedziałabym i całymi dniami ją czytała, jak już zaczęłam czytać to nie mogłam się oderwać. Stanowczo za szybko przy niej upływa czas. Lektura jest przepełniona cierpieniem, oraz miłością która w jakimś stopniu wyzwala od tego smutnego stanu. Powieść wywarła na mnie mnóstwo emocji zaczynając od współczucia przechodząc przez radość, a kończąc na złości. Jest to jedna z tych książek, która chwyta za serce i nie pozwala przejść obojętnie obok siebie.
"Poruszająca historia o próbie życia za wszelką cenę..." te słowa idealnie opisują powieść jaką jest "Powód by oddychać". Książka pomimo, że jest przepełniona smutkiem ma w sobie tyle pozytywnej energii, podnosi na duchu, daje do zrozumienia, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Polecam nie tylko dla młodzieży, ale i dla dorosłych. Naprawdę warto przeczytać.
Szesnastoletnia Emma (właściwie Emily) Thomas przeżywa piekło, wolałaby nie być dostrzegana, nie chce by ktokolwiek dowiedział się jak bardzo jej życie odbiega od doskonałości. Marzy o tym, żeby skończyć szkołę średnią, iść na studia i wyprowadzić się z domu wujka i ciotki.
Książka tak mnie wciągnęła, że gdyby nie obowiązki to siedziałabym i całymi dniami ją czytała, jak...
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Zatrzymaj się.
Zatrzymała się aby złapać oddech, nieco uspokoić, lecz po chwili nie zwracając uwagi na to, że całe jej ciało odmawiało posłuszeństwa i nie było gotowe na dalszą wędrówkę zaczęła iść dalej. Wiedziała, że musi uciekać jak najdalej stąd, żeby przeżyć. Wiedziała również, że oni są niebezpiecznie blisko. Napędzana strachem biegła przed siebie ile tylko sił miała w nogach, do momentu, gdy nagle usłyszała dwa słowa - “zatrzymaj się.”. ZATRZYMAJ. SIĘ. Dwa zwykłe na pozór słowa, które w tym momencie wybrzmiały tak przeraźliwie, że musiała powstrzymywać się ze wszystkich sił, aby nie krzyknąć. Chwilę później zobaczyła go. Tuż przed nią pojawiła się zakapturzona postać. Jednak nim zdążyła jakkolwiek zareagować wszystko spowiła ciemność.
26 września 2023 roku, nakładem Wydawnictwa AlterNatywne ukazała się powieść z gatunku fantastyka młodzieżowa. Jej tytuł to: “Rubinowa kolia”, autorką jest debiutująca Evelina Scura.
Wydawnictwo AlterNatywne swoją siedzibę posiada w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej” - mniej wydanych pozycji, to szersze pole promocji oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji, co oznacza też wyższą jakość edytorską.
Gdy rubinowa kolia zostaje skradziona, cała Kraina Lynn zostaje zaangażowana w poszukiwania najdroższego klejnotu cesarzowej Loreny. Szybko wychodzi na jaw, że złodziejką jest młoda, piekielnie inteligentna i podstępna dziewczyna, którą złapać jest niezwykle trudno, do tego stopnia, że nawet jeden z najwybitniejszych generałów pozostaje bezsilny. Sprawa dodatkowo komplikuje się gdy na jaw wychodzi, że każdy w kogo żyłach nie płynie królewska krew, gdy dotknie kolii natychmiast umrze. Dlaczego zatem Aliya przeżyła?
Historia zapowiada się bardzo ciekawie. Prolog jest absolutnie tajemniczy, wzbudza ciekawość, nutkę niepewności, trzyma w napięciu, a także nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Tym samym zmusza czytelnika do kontynuowania czytania, co też z największą przyjemnością uczyniłam i nie zawiodłam się.
Klimat książki jest realistyczno-bajkowy, natomiast fabuła wielowątkowa, dynamiczna z licznym intrygującymi, nienachalnymi opisami, które wraz z idealnie dopasowanymi dialogami, nagłymi zwrotami akcji, czy napięciem, które jest zbudowane stopniowo tworzą jedną idealną całość, która ma ogromny potencjał, aby zostać zapamiętaną na bardzo długo.
Twórczość została poprowadzona w narracji trzecioosobowej, podzielona na krótkie rozdziały, napisana bardzo lekkim piórem oraz prostym językiem. Sama w sobie lektura jest przemyślana, uporządkowana, przedstawiona w sposób logiczny. Bardzo spodobał mi się styl pisania Eveliny. Przeżywanie przygód z główną bohaterką okazało się bardzo miłą i jakże pożądaną przerwą od gonitwy życia codziennego. Bez dwóch zdań autorka prezentuje kapitalny styl pisania, tak bardzo trafiający w mój gust. Niesamowite.
Postaci jest sporo, wśród nich można rozróżnić przedstawicieli różnych klas społecznych zaczynając od mieszczan, przechodząc przez siły zbrojne, a kończąc nawet na rodzie królewskim. Różni ich prawie wszystko, łączy jedno- chęć sprawienia, aby sprawiedliwości stała się zadość. Nuda? Pojęcie w tym przypadku abstrakcyjne, ponieważ indywidualizm każdej z grup, jak i jednostki jest tak rozstrzelony, że dzieje się bardzo dużo. Jestem pewna, że każdy znajdzie w książce kogoś, kto przypadnie mu do gustu.
Podsumowując: “Rubinowa kolia” Eveliny Scura to fenomenalny debiut, który czytałam z ogromnym zaciekawieniem. Książka zaintrygowała mnie już od samego początku tajemniczym, bardzo dynamicznym prologiem. Autorka postawiła sobie wysoko poprzeczkę, którą udało jej się przeskoczyć - do samego końca utrzymuje wysoki poziom. Ten wysoki poziom zawdzięcza napięciu, które niezmiennie utrzymuje do ostatniej strony, nagłym zwrotom akcji, które sprawiają, że nie sposób oderwać się od lektury ani na chwilę oraz barwnym bohaterom, którzy dodają smaczku lekturze i stawiają przysłowiową kropkę nad “i”. Polecam.
www.tinarecenzuje.pl
więcej Pokaż mimo towww.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Zatrzymaj się.
Zatrzymała się aby złapać oddech, nieco uspokoić, lecz po chwili nie zwracając uwagi na to, że całe jej ciało odmawiało posłuszeństwa i nie było gotowe na dalszą wędrówkę zaczęła iść dalej. Wiedziała, że musi uciekać jak najdalej stąd, żeby przeżyć. Wiedziała również, że...