-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2023-12-21
2023-10-11
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Pozytywka.
Pojęcie strachu było tak obezwładniające, że zastanawiała się, czy na pewno chce się z nim skonfrontować, jednak jej dłoń mimowolnie powędrowała na lodowatą narzutę. Jeden najmniejszy ruch sprawił, że ta spadła, a jej oczom ukazała się porcelanowa pozytywka. Nie byłoby w niej nic dziwnego, ot zwykła zabawka, gdyby nie fakt, że figurka przymocowana do niej wyglądała niemal identycznie jak ona sama. Było w niej coś niepokojącego, jej oczy iskrzyły się jasnym płomieniem, natomiast ona sama obracała się odwrotnie do kierunku zegara, jednocześnie wydając przy tym okropne dźwięki, których nie dało się słuchać. Po dłuższej chwili jednak zrozumiała, że ta na pozór zwyczajna ozdoba chce jej coś przekazać. Zaczynała rozumieć, o co chodzi, gdy nagle wszedł on…
2 sierpnia, nakładem Wydawnictwa NowoCzesne ukazał się przerażający, opowiadający o sekretach horror. Jego tytuł to “Elena. Niechciane dziecię”, autorem jest S.J. Grochal.
Wydawnictwo NowoCzesne swoją siedzibę posiada w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej” - mniej wydanych pozycji, oznacza szersze pole promocji oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji. Oznacza to też wyższą jakością edytorską.
Pewnego dnia, jedenastoletnia Lena znajduje na strychu nieco ekscentrycznej babci starą pozytywkę. Nie wie jednak jeszcze, że ukazana przez zabawkę tragedia Eleny wywróci jej świat do góry nogami.
Od tamtego momentu Lenę nękają demony przeszłości. Mroczne siły nieustępliwie próbują przejąć nad nią kontrolę. Aby uwolnić się od Eleny, Lena musi zmierzyć się najpierw z własnym strachem, zaufać tym, którym nie odważyłaby się nigdy. Czy uda jej się przezwyciężyć lęk i ocalić swoje życie?
“Elena. Niechciane dziecię” S.J. Grochala, to mroczna powieść, której motywem przewodnim są sekrety. Tajemnice, które są w stanie wywrócić dotychczasowe życie do góry nogami, zmienić je w piekło.
Historia jest nad wyraz ciekawa, jednak początkowo fabuła nieco dłuży się. Dzieje się tak, ponieważ autor stawia na bardzo dokładne opisy otoczenia oraz wszystkiego, co główna bohaterka spotyka na swojej drodze. W konsekwencji czego, na samym początku lektura może wydawać się nieco nużąca, jednak im dalej tym zdecydowanie lepiej.
Z czasem znużenie zastępuje ciekawość, bo już w dalszych (ale nie za dalekich) rozdziałach zaczyna się dziać i to całkiem sporo. Napięcie nie schodzi nawet na sekundę, a wręcz wznosi się ku wyżynom, a każdy wie, że dobry horror powinien trzymać w napięciu i sprawiać, że czytelnik czuje obezwładniający niepokój. Robi się coraz bardziej ciekawie, jednak…
Jednak nieco za mało strasznie. Myślałam, że będę się tak na serio bać, a otrzymałam bardzo lekką powieść, którą śmiało można czytać wieczorem, czy w nocy.
Napisana została lekkim piórem, bez trudnej terminologii. Fabuła jest prosta, jednowątkowa, przedstawiona w sposób spójny i logiczny. Ma tak zwane “ręce i nogi”. Niczego jej praktycznie nie brakuje. No poza grozą…
Postaciami są ludzie i istoty nierealne. Dlatego też w powieści każdy znajdzie coś dla siebie - jeśli preferujesz realność, to odnajdziesz się w tej literaturze grozy, jeśli jednak masz dość codzienności, to też nic straconego, ponieważ czytając “Elenę. Niechciane dziecię” poznasz także inność. Każdy z bohaterów został bardzo dobrze nakreślony pod aspektem psychicznym, jak i fizycznym. Bez dwóch zdań, po głębszym zapoznaniu nie ma z nimi nudy.
Podsumowując: “Elena. Niechciane dziecię” autorstwa S.J. Grochala, to bardzo lekka literatura grozy, w której napięcie budowane jest stopniowo. Dominuje świat realny, w którym pojawiają się mieszane postacie - te nierealne i te z krwi i kości. Książka została poprowadzona w narracji trzecioosobowej, napisana lekkim, chwytliwym piórem. Sama w sobie lektura wciąga, ale dopiero od dalszych rozdziałów, potem ciężko od niej się oderwać. Polecam, można przeczytać.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Pozytywka.
Pojęcie strachu było tak obezwładniające, że zastanawiała się, czy na pewno chce się z nim skonfrontować, jednak jej dłoń mimowolnie powędrowała na lodowatą narzutę. Jeden najmniejszy ruch sprawił, że ta spadła, a jej oczom ukazała się porcelanowa pozytywka. Nie byłoby w niej...
2023-01-22
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Ojciec z przypadku.
Moim celem było znalezienie tych przeklętych robaków i wrócenie do chłopaków. Idealnym miejscem na poszukiwania był słabo zarośnięty kawałek ziemi. Wybrałem to miejsce, bo wiem, że w glebie znajduje się najwięcej żywej przynęty na ryby. Wyrwałem roślinę z korzeniami, a następnie wziąłem nieopodal leżącego liścia i z jego pomocą podniosłem obrzydliwą, wijącą się glistę, którą następnie włożyłem do wiaderka.
Już schylałem się po kolejną, gdy nagle moja ręka zastygła w powietrzu, a to, co zobaczyłem było przerażające. Obok moich “wykopalisk” coś, a raczej KTOŚ leżał w nienaturalnie wygiętej pozycji! Charakterystyczna trupia bladość, brak oddechu, no i ten smród świadczyły o jednym - ten ktoś nie żyje, a ja mam poważne kłopoty…
Kołyska Strachu powraca wraz z kolejną powieścią grozy! Przedstawiam książeczkę Pana Tomasza Siwiec, pod tytułem “Tato”. Jest to mroczna powieść z wątkiem niecodziennego ojcostwa. Twórczość ukazała się 12 czerwca 2022 roku, nakładem Wydawnictwa Za Rogiem (Wydawnictwo Horror Masakra).
Tomasz Siwiec mieszka w Suchej Beskidzkiej. Uwielbia pisać. Do tej pory zapatrywał się na gatunki, które budzą w czytelniku niepokój, strach. Od niedawna czuje potrzebę spróbowania swoich sił także w innych gatunkach literackich. Najchętniej całe dnie spędzałby na pisaniu, jednak często musi oderwać się od tworzenia i powrócić do realnego świata.
Poznaj Adriana. Adrian jest młodym chłopakiem, który pragnie być lubianym. Tym samym przechodzi metamorfozę i dostaje się do grupy chuliganów, gdzie musi być na granicy z prawem. Pewnego dnia felerny wypadek sprawia, że sprawy przybierają nieoczekiwany obrót, który doszczętnie zmieni jego dotychczasowe życie. Jak chłopak zareaguje na to, co czeka go w opuszczonym, zrujnowanym domu? Czy będzie mu dane zaznać szczęścia? Jaką cenę będzie musiał ponieść za swoje wybory?
“Tato” Pana Tomasza Siwiec to kolejna, mroczna powieść z dodatkiem. Tym dopełnieniem było poruszenie tematu odrzucenia od grupy oraz zobrazowanie szczerej, bezgranicznej, potężnej miłości do drugiej osoby. Książka tak samo, jak poprzednio recenzowana przeze mnie twórczość: ciekawi, pochłania, zmusza do przeczytania jej do końca.
Ponadto lektura została podzielona na krótkie rozdziały, te natomiast tworzą jedną, spójną całość. Czytając (oprócz tego, co już wymieniłam wyżej) czułam dodatkowo pozytywne “wibracje”, zdziwienie, a nawet i poruszenie. Kolejny raz Pan Tomasz Siwiec poruszył we mnie tak wiele emocji, w tak krótkim czasie. Niesamowite.
Fabuła jest dynamiczna, wątki zmieniają się bardzo szybko. Tym razem czytelnik w nieco ponad siedemdziesięciu stronach ma ukazaną młodość i wiek dojrzały głównego bohatera. Poznajemy go, jak dopiero poznaje życie, a kończymy książkę widząc jak opiekuje się dzieckiem.
Na uwagę zasługuje także bardzo lekki język pisania, postacie z krwi i kości - ludzie oraz te o niecodziennej naturze. Każdy z nich niesie za sobą jakieś przesłanie, a podejmowane przez nich decyzje są jak najbardziej racjonalne, zrozumiałe. Całokształt został przedstawiony w trzeciej osobie - czytelnik jest bezpośrednim świadkiem wydarzeń.
Podsumowując: Jest to moja druga książka, której autorem jest Pan Tomasz Siwiec i kolejny raz nie zawiodłam się. Takie powieści mogłabym czytać codziennie. Każda z nich jest inna, niesie za sobą odmienne przesłanie. Wciąga, ciekawi, porusza, uzależnia - te epitety idealnie opisują “Tatę”. Jedynym minusem, jaki zauważyłam jest niedosyt, który bardzo dotkliwie czułam po zakończeniu lektury. Była ona stanowczo za krótka, ledwo co wkręciłam się, a już był smutny (i to dosłownie!) koniec. Mimo wszystko… Polecam, czytajcie.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Ojciec z przypadku.
Moim celem było znalezienie tych przeklętych robaków i wrócenie do chłopaków. Idealnym miejscem na poszukiwania był słabo zarośnięty kawałek ziemi. Wybrałem to miejsce, bo wiem, że w glebie znajduje się najwięcej żywej przynęty na ryby. Wyrwałem roślinę z korzeniami, a...
2023-01-17
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Ostatni egzamin.
Zamierzałem odnieść miotły i wszystkie inne narzędzia do sprzątania do kantorka sprzątaczek, kiedy usłyszałem dziwny, przerażający hałas. Jakby coś o ogromnej masie spadło na podłogę. Huk rozniósł się po całej szkole, ale jego źródło dochodziło prawdopodobnie z poziomu wyżej.
Postanowiłem sprawdzić swoje podejrzenia. Nie chciałem przecież nikogo zamknąć w szkole. Odłożyłem sprzęt roboczy na swoje miejsce i wszedłem po schodach na drugie piętro. Zapaliłem światło. Ku mojemu zdziwieniu nadal panowała ciemność. Dopiero po chwili świetlówki zaczęły mrugać, żeby zaraz potem stała się jasność. Nie zobaczywszy niczego nie na miejscu już miałem zrobić odwrót, gdy jeden szczegół zwrócił moją uwagę - otwarte drzwi, które przecież zamykałem…
Czy słyszałeś już o “Ostatnim Egzaminie” autorstwa Pana Tomasza Siwiec? Jest to horror, a zarazem pierwszy tom z cyklu “Kołyska Strachu” dedykowany dla młodszych czytelników. Niezbędnik fana grozy. Powieść ukazała się 12 czerwca 2022 roku nakładem Wydawnictwa Za Rogiem.
Tomasz Siwiec mieszka w Suchej Beskidzkiej. Uwielbia pisać. Do tej pory zapatrywał się na gatunki, które budzą w czytelniku niepokój, strach. Od niedawna czuje potrzebę spróbowania swoich sił także w innych gatunkach literackich. Najchętniej całe dnie spędzałby na pisaniu, jednak często musi oderwać się od tworzenia i powrócić do realnego świata.
Sucha Beskidzka. To w tym mieście, podczas egzaminów ósmoklasisty, w jednej ze szkół podstawowych stała się niewyobrażalna tragedia, o której każdy chciałby zapomnieć. Szesnaście lat później były nauczyciel Zdzisław Tarczyński zatrudnia się w tej samej placówce jako woźny. Z czasem staje się naocznym świadkiem niepokojących wydarzeń, które dzieją się po zakończeniu przez wszystkich uczniów lekcji. Co ma wspólnego z całym zdarzeniem pożar? Dlaczego nikt w tej szkole nie chce sprzątać? Jaki sekret kryją szkolne mury?
“Ostatni Egzamin” autorstwa Pana Tomasza Siwiec, to horror dedykowany w głównej mierze młodzieży. Osadzony w realnym, szkolnym świecie. Podzielony na liczne, krótkie rozdziały, które zostały połączone ze sobą w sposób logiczny, stanowiąc tym samym jedną, spójną opowieść.
W książce zostały poruszone liczne aspekty natury społecznej, między innymi takie jak: utrata bliskiej osoby, czy samotność. Lektura liczy trochę ponad dziewięćdziesiąt stron, jednak jest niesamowicie ciekawa, wciągająca, poruszająca. Mimo iż powinnam poczuć grozę, a jej nie poczułam, to twórczość oceniam pozytywnie. Zaskoczyła mnie swoją dynamiką, sympatycznymi bohaterami, lekkością, sposobem przedstawienia.
Początkowo czułam tylko zainteresowanie, potem pojawiła się ciekawość, a na końcu jak grom z jasnego nieba spadło na mnie wzruszenie. To tylko pokazuje, jak barwna jest powieść Pana Tomasza. Klimat książki jest tajemniczy, raczej poważny, bliżej mu do dramatu, niż komedii.
Narracja została poprowadzona w trzeciej osobie, styl pisania bardzo lekki, natomiast fabuła jest żwawa. Przy takim tempie prowadzenia książki, nie można się nudzić podczas jej czytania. Samo przeżywanie przygód z przesympatycznym, z bagażem doświadczeń, głównym bohaterem okazało się czystą przyjemnością. Jak przystało na horror, nie zabraknie także epizodycznych duchów, nadprzyrodzonych zjawisk, prostej, aczkolwiek dość oryginalnej, na pewno ciekawej, absorbującej zagadki o podłożu delikatnie kryminalnym.
Podsumowując: “Ostatni Egzamin” Pana Tomasza Siwiec to książka na miarę bardzo dobrej. Wartka, bardzo lekka, ciekawa, z przesympatycznym, godnym zaufania, głównym bohaterem, nawiedzonym miejscem, z duchami w tle. Czy można chcieć czegoś więcej? Według mnie tyle, albo aż tyle wystarczy. Czytając, odprężyłam się, uśmiechnęłam, a nawet i wzruszyłam. Twórczość zdecydowanie polecam. Czytajcie.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Ostatni egzamin.
Zamierzałem odnieść miotły i wszystkie inne narzędzia do sprzątania do kantorka sprzątaczek, kiedy usłyszałem dziwny, przerażający hałas. Jakby coś o ogromnej masie spadło na podłogę. Huk rozniósł się po całej szkole, ale jego źródło dochodziło prawdopodobnie z poziomu...
2022-11-16
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Lubisz gry: komputerowe, planszowe, typu ucieczki (escape room)? W takim razie mam coś dla Ciebie! W tym roku na rynku wydawniczym pojawiła się książka paragrafowa, czyli taka, gdzie Ty decydujesz, jak potoczą się losy bohaterów. To od Ciebie i Twoich decyzji zależy, czy postaciom uda się rozwiązać napotkane po drodze zagadki, jak długo przetrwają, w jaki sposób umrą. Jesteś osobą decyzyjną pod względem wielu kwestii. Czujesz się zaintrygowany? No to przejdźmy dalej…
Poznaj ‘Świrownię” - mroczną, paragrafową powieść, której autorem jest Pan Łukasz Radecki. Książka ukazała się w 2022 roku, nakładem Wydawnictwa Nowa Baśń.
Zarezerwuj sobie dużo wolnego czasu. Wybieraj rozważnie. Baw się dobrze. Poznaj aż dwadzieścia zakończeń tej poruszającej wyprawy życia! Gotowy na mocne trzęsienie ziemi? Doskonale! Zabierz ze sobą: telefon, linę, wygodne ubranie, pozytywne nastawienie iii… ruszamy! Do zobaczenia później!
Wydawnictwo Nowa Baśń - poznański wydawca książek. Firma z wieloletnim doświadczeniem. W ich nakładzie można spotkać między innymi powieść młodzieżową, fantastykę. Kochają książki, jednak największym docenieniem jest, gdy Czytelnik wraca po kolejne powieści.
“Ty zdecydujesz, kto umrze”
Świrownia, czasy współczesne.
Zapraszam Cię do opuszczonego gmachu niegdyś działającego szpitala psychiatrycznego. Legendy głoszą, że to miejsce jest nawiedzone… Jednak młodzieży nie przeszkadza to w masowym organizowaniu spotkań na terenie pustostanu. Beata, Krzysiek, Patrycja i Bartek również chcą poczuć odrobinę adrenaliny, zyskać uznanie wśród rówieśników. Wybierają się na wycieczkę do Świrowni. Czy uda im się dotrzeć na miejsce? Jakie tajemnice skrywa opuszczony budynek? Ile będą musieli zapłacić za swoją ciekawość? Jak zakończy się ich historia, w której główną rolę grasz Ty?
“Świrownia” autorstwa Pana Łukasza Radeckiego to połączenie literatury grozy z grą paragrafową. Głównym zadaniem czytelnika, oprócz przeżywania przygód jest sterowanie losami bohaterów. Patrząc pod pryzmat budowy - twórczość jest oryginalna. Jeśli chodzi o treść: sam w sobie zarys fabuły również przypadł mi do gustu, jednak jej “przelanie na papier” w moim odczuciu pozostawia wiele do życzenia.
Fabuła jest mało dynamiczna, ciągnie się w nieskończoność. Pan Łukasz postanowił skupić się na przekomarzaniach głównych bohaterów, mało ciekawych, nic niewnoszących opisach, zamiast przejść do sedna. Ile można być zbywanym, przekierowywanym na poboczne wątki, aż dojdzie się do celu? Za długo.
Narrację oprowadzono w trzeciej osobie. Po każdym fragmencie książki czytelnik ma do wyboru kilka opcji, z których należy wybrać tą jedną, według nas właściwą, po której powinien nastąpić rozwój akcji. Powinien, bo jak się okazało, nie zawsze jest, jak być powinno. Pojawia się budowanie napięcia, żeby potem poirytować czytelnika, bo to jeszcze nie jest dobry moment, żeby “coś” (oprócz gadania) zaczęło się dziać.
Język pisania jest bardzo lekki, użyte zostały slangi młodzieżowe. Lekkie pióro sprawia, że mimo często nużącej fabuły, da się przez nią przebrnąć z lekkimi oporami, które znikają, jak się odbiorca mocno zaweźmie i nie odpuści.
Postaciami, jak to w horrorze bywa, są ludzie - młodzież, nierealne potwory. Autor podjął całkiem udaną próbę nakreślenia ich pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Czuć zarówno te pozytywne, jak i negatywne cechy, jednak są one tylko subtelnie nakreślone, dlatego “nie przelewają się” na osobę czytającą.
Czy to był dobry horror paragrafowy? Jak dla mnie nie do końca. Przywołany gatunek powinien straszyć, wręcz mrozić krew w żyłach. Po dobrej literaturze grozy powinno nie móc się poprawnie funkcjonować, długo pamiętać książkę… Tutaj niestety tak nie było. Z drugiej strony, patrząc dla jakiego grona odbiorców dedykowana jest lektura - wyszło całkiem nieźle. Przede wszystkim pomysł był szalenie ciekawy, z tym faktem, że coś nie do końca zagrało, jak powinno. Od “Świrowni” Pana Łukasza Radeckiego oczekiwałam zdecydowanie więcej. Trochę się zawiodłam, czuję niedosyt. Z braku innych książek, można przeczytać.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Lubisz gry: komputerowe, planszowe, typu ucieczki (escape room)? W takim razie mam coś dla Ciebie! W tym roku na rynku wydawniczym pojawiła się książka paragrafowa, czyli taka, gdzie Ty decydujesz, jak potoczą się losy bohaterów. To od Ciebie i Twoich decyzji zależy, czy postaciom uda się...
2022-09-15
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Mimo okalającej wszystko i wszystkich ciemności intuicja podpowiadała mu, że za wszelką cenę musi tam iść. Iść i przekonać się, dlaczego wszystkie tajemne moce kierują go właśnie tam. Tam, czyli do osamotnionej pośród drzew budki, na którą pada snop światła z jedynej latarni.
Gdy był już bardzo blisko, dostrzegł ku jego zdziwieniu, że drzwi były otwarte na oścież, jakby tylko czekały na jego przyjście i zapraszały go w swoje progi…Zawahał się po raz kolejny, lecz ostatecznie ponownie postanowił zaryzykować i wejść do środka. Gdy przekroczył próg dopadła go ciemność taka sama, jak ta w nieoświetlonej części na dworze. Z trudem odnalazł włącznik światła, a gdy go nacisnął… momentalnie cofnął się o kilka kroków w tył. Jego lewa ręka powędrowała na usta, a prawa zaczęła grzebać w kieszeni w poszukiwaniu wsparcia - noża…
Czy słyszałeś już o najnowszej mroczno - fantastycznej powieści Pana Rafała Grzegorza Sawickiego, pod tytułem “Źródło mrozu”? Książka ukazała się 29 czerwca 2022 roku, nakładem Wydawnictwa AlterNatywne.
Rafał Grzegorz Sawicki urodził się w lutym 1988 roku. Już jako dziecko wyróżniał się na tle innych - posiadał mroczną i makabryczną wyobraźnię. Zamiłowanie do tego, co złe i straszne przekłada tylko i wyłącznie na pole literackie. Oprócz pisania trenuje boks oraz interesuje się starożytną historią. Z wykształcenia socjolog z doświadczeniem w marketingu, sprzedaży, a także w zarządzaniu organizacją pozarządową, gdzie był prezesem.
Andrzej prowadzi kawalerskie życie. Pewnego dnia los pragnie z nim zagrać w pewną grę, której skutkiem jest na przykład brak możliwości opuszczenia miasta, umożliwiony kontakt telefoniczny z kimkolwiek, zerowy dostępu do informacji z zewnątrz, dlatego też nie wie, co się dzieje nie tylko w jego okolicy, ale także kraju, czy na świecie. Po długich przemyśleniach dochodzi do wniosku, że świat postanawia go odizolować od jego dotychczasowej egzystencji.
Marny los mimo, iż ma swoje plusy - w sklepie dostaje wszystko za darmo, zaczyna mu ciążyć, dlatego postanawia się dowiedzieć, co jest przyczyną tak nagłej zmiany w jego żywocie. Wizyta w “Tawernie” daje mu do myślenia, naprowadza na trop, którym powinien iść - wystarczy tylko zlokalizować punkty na mapie, którą dostał, a następnie odwiedzić je i szukać “źródła mrozu”. Czy Andrzejowi uda się zaznać na nowo spokoju? Kim jest Magda i co ma wspólnego z tą sytuacją?
“Źródło mrozu” autorstwa Pana Rafała Grzegorza Sawickiego, to horror, który w głównej mierze opiera się na problemach natury psychicznej człowieka, takich jak: lęk, strach, kłamstwo, walka o przetrwanie. Dzięki realności w fantastycznym świecie powieść pobudza czytelnika do licznych refleksji, pokazuje, że z każdej, nawet tej najbardziej patowej sytuacji da się wyjść, potrzeba tylko niekiedy trochę więcej czasu i cierpliwości.
Akcja książki rozgrywa się w polskim mieście - Lublinie. To tutaj Andrzej - główny bohater przeżywa różnej maści przygody, zaczynając od tych przerażających, przechodząc przez poważne, a kończąc na tych o zabarwieniu humorystycznym. Innymi słowy w tym świecie, gdzie pojawia się więcej pytań, niż odpowiedzi każdy znajdzie coś co mu się spodoba, co go utwierdzi w przekonaniu, że warto było przeczytać twórczość.
“Źródło mrozu” wyróżnia się nie tylko pod względem fabuły, ale także stylem i bardzo lekkim językiem pisania, gdzie pojawiają się liczne wulgaryzmy, które w niektórych przypadkach dodają powagi sytuacji, a w jeszcze innych komizmu. Czytelnik otrzymuje bardzo wartką, zaskakującą historię napisaną jednym tchem, która trzyma w napięciu, od której ciężko się oderwać.
Bez dwóch zdań powieść Pana Rafała Sawickiego jest jednym z lepszych horrorów opierających się na tle psychologicznym, jaki w ostatnim czasie czytałam. Ciężko mi jest się do czego przyczepić (a na siłę nie będę szukać wad), książka prezentuje się naprawdę wyśmienicie. “Źródło mrozu” wygląda na bardzo dopracowaną, dopieszczoną powieść, która ciekawi, skłania do refleksji, zaskakuje, przeraża, a nawet intryguje, zagrzewa do walki o swoje dobro. Jeśli dodać do tego postacie z krwi i kości i te mniej realne, humor, narastające napięcie, lekkie pióro, oryginalność, galopującą fabułę, a wszystko to w idealnych proporcjach… Czego chcieć więcej? GRATULACJE dla Autora! Jestem zachwycona! Polecam!
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Mimo okalającej wszystko i wszystkich ciemności intuicja podpowiadała mu, że za wszelką cenę musi tam iść. Iść i przekonać się, dlaczego wszystkie tajemne moce kierują go właśnie tam. Tam, czyli do osamotnionej pośród drzew budki, na którą pada snop światła z jedynej latarni.
Gdy był już...
2022-08-08
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Słyszę bzyczenie zamka drzwi. Ten dźwięk wzmaga we mnie niepokój i instynkt łowcy. Przybieram długo ćwiczoną postawę strzelca, która jednocześnie oznacza, że wszystko inne zawiodło. Jestem zdana sama na siebie. Celuję ponad jej głowę, bo tam moim zdaniem powinien znajdować się ON - demon z przeszłości, który powraca do mnie, jak bumerang. Ręce mi się trzęsą, nadgarstki nie chcą współpracować, palce zachowują się, jakby nie należały do mojego ciała. Nie widzę go, ale czuję, że on tam jest. Wtedy też naciskam na spust i rozlega się ogromny huk a po nim dwa inne…
Lubisz horrory, w których ciągle coś się dzieje? W takim razie wiem, co będzie dla Ciebie gratką! Poznaj mroczny gatunek, który okazał się według Goodreads horrorem 2021 roku. Mowa oczywiście o: “Final Girls. Ostatnie ocalałe” autorstwa Grady Hendrix. Książka ukazała się w Polsce w 2022 roku, nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka.
Grady Hendrix jest amerykańskim pisarzem, dziennikarzem, publicystą oraz scenarzystą jednej ze swojej powieści, pod tytułem: “Horrorstör”, która ukazała się w 2014 roku. Mieszka na Manhattanie. Jeden z kluczowych założycieli festiwalu filmów azjatyckich w Nowym Jorku. Na swoim koncie obecnie ma siedem książek.
“Przetrwały najstraszniejszy koszmar, ale NAJGORSZE DOPIERO NADEJDZIE…”
Wyobraź sobie, że jesteś w kinie na horrorze. Na wielkim czarnym ekranie pokazują się białe napisy, które sugerują, że film właśnie się zakończył. Wtedy też orientujesz się, że jako jedyna pozostałaś przy życiu. Jesteś Final Girl - zakrwawioną postacią, która wygrała ze złem i godnie pożegnała się z zabitymi przyjaciółmi. Przeżyłaś najgorsze… Myślisz, że to już koniec… Jednak mylisz się, to dopiero początek czegoś jeszcze bardziej makabrycznego.
Nazywam się Lynnette Tarkington i chcę, abyś poznał moją mroczną historię… To, co przeczytałeś wyżej, to nie bajka. To ja jestem tą ostatnią ocalałą, której udało się przeżyć realną masakrę. Chodziłam na spotkania ocalałych, gdzie wspierałyśmy siebie nawzajem przez ponad dekadę. Świat zdążył już o nas zapomnieć, gdy pewnego dnia jedna z nas nie zjawiła się na naszym zgrupowaniu. Wtedy też zdałam sobie sprawę, że potwory znowu wróciły i są na tyle zdeterminowane, aby pozbyć się nas wszystkich…
“Final Girls. Ostatnie Ocalałe” autorstwa Grady’ego Hendrix’a, to powieść o mrocznym klimacie. Jest w niej sporo realności, ale także fantazji autora. To książka, która bardzo dobrze obrazuje motto: “po trupach a do celu”. Nie jest obcy temat zemsty, determinacji, ucieczki, czy obezwładniającego strachu.
Czytając książkę pierwsze, co zaobserwowałam to chaos, którego główną przyczyną jest bardzo duża ilość przeróżnych, barwnych bohaterów. Dlatego też na samym początku nie wiedziałam co i jak, czułam się poirytowana, rozdrażniona. Z drugiej strony (co mi się bardzo spodobało) z każdą stroną coraz bardziej czuć narastające napięcie, które praktycznie cały czas utrzymuje się na bardzo dobrym poziomie. Dzięki czemu można przymknąć oko na panujący nieład, który z czasem staje się mniej niesforny. Tak czy inaczej przy lekturze nie da się nudzić, zawdzięczamy to między innymi: nagłym zwrotom akcji, morderczym scenom, dokładnym, aczkolwiek nienudnym opisom, czy kapitalnym bohaterom. Twórczość to prawdziwy żywioł energii, która wnika w czytelnika na całego, pochłaniając go tym samym w swój świat do reszty.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne: lektura została napisana bardzo lekkim językiem, narracja jest pierwszoosobowa, widziana oczami głównej bohaterki. Książka została podzielona na dwie “części” jedna z nich dotyczy czasów teraźniejszych, natomiast druga to nic innego, jak retrospekcja przedstawiona w postaci urywków z prasy, notatek, wywiadów odnośnie do masakry sprzed lat. Oba wątki są ze sobą połączone w sposób logiczny.
Podsumowując: “Final Girls. Ostatnie Ocalałe” to powieść, która spodobała mi się dopiero po przeczytaniu kilkudziesięciu stron. Dopiero potem zauważyłam jej potencjał, który do mnie przemówił i zatrzymał mnie przy lekturze. Przeżywanie przygód z główną bohaterką to prawdziwy rollercoaster. Tutaj nie da się nudzić, zawsze dzieje się i to niemało. Fabuła galopuje, wątki zmieniają się jak w kalejdoskopie, czuć napięcie, dreszczyk emocji… Demony przeszłości, groza, trauma, makabra, ucieczka, łowca, ofiara… Po prostu musisz to przeczytać! Ten HORROR jest świetny! Polecam.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Słyszę bzyczenie zamka drzwi. Ten dźwięk wzmaga we mnie niepokój i instynkt łowcy. Przybieram długo ćwiczoną postawę strzelca, która jednocześnie oznacza, że wszystko inne zawiodło. Jestem zdana sama na siebie. Celuję ponad jej głowę, bo tam moim zdaniem powinien znajdować się ON - demon z...
2022-06-24
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
RECENZJA PATRONACKA
Wjechał windą na piętro, na którym mieściło się jego mieszkanie. Dźwig zatrzymał się z głośnym łomotem. Drzwi się rozsunęły i ujrzał ciemność. Wyciągnął klucz, którym miał zamiar otworzyć lokum, lecz dopiero za trzecim razem trafił do dziurki i usłyszał charakterystyczny klik. Udało mu się wejść do jego skromnego gniazdka. Już przechodząc przez próg, poczuł, że jego tatuaż odżył, pojawiło się znajome pieczenie i mrowienie, które sugerowało tylko jedno…
Szykują się kłopoty. Zapobiegawczo postanowił rzucić mantrę, która go obroni. Wtedy też uznał, że jest gotowy aby stanąć twarzą w twarz z obcym, który wkradł się do jego mieszkania. Jego organizm momentalnie przestawił się na tryb bojowy. Jako łowca szedł najciszej, jak tylko potrafił, kawałek po kawałku przeszukiwał mieszkanie w poszukiwaniu nieznajomego bytu. Zapomniał jednak o przestrzeni za sobą. Kiedy odwrócił się zwabiony zapachem, było już za późno, bestia rzuciła się na niego…
Czy wiedziałeś, że na początku czerwca bieżącego roku nakładem Wydawnictwa AlterNatywne, swojej premiery doczekał się horror pod tytułem “Przybysz”, którego autorką jest Pani Agnieszka Majczyna? Jest to powieść, gdzie realność miesza się z fantastyką. Głównymi bohaterami są: Robert- policjant oraz Marek- mag, czarodziej. Szykuje się prawdziwa uczta czytelnicza. Gotowy na napięcie połączone z namiętnością? Tego nie możesz przegapić!
Warszawa. To tutaj dokonana została seria makabrycznych zbrodni, o których nikt nawet nie pomyślałby. Makabryczność sprawy zaskakuje nawet najstarszych policjantów. Śledztwo przejmuje Robert Wilczyński, który po wstępnych oględzinach stwierdza, że mordercą jest obcy byt. Niezidentyfikowana postać atakuje z coraz większym rozmachem. Na domiar złego Policja jest bezradna, dlatego też Robert prosi o pomoc swojego przyjaciela- Marka Barneta, który jest magiem.
Marek robi wszystko, co w jego mocy, aby pomóc schwytać sprawcę, jednak z każdym kolejnym krokiem naprzód oprawca jest dwa przed nimi. Dochodzenie coraz bardziej komplikuje się, pojawia się więcej pytań, niż odpowiedzi, giną kolejne osoby, a z innych wymiarów przenikają dziwne postacie, które nie wydają się pozytywnie nastawione do innych. Sytuacja staje się dramatyczna- nawet u siebie w domu nie można czuć się bezpiecznie. Bestie pozostawiają po sobie “niespodziankę” wszędzie, gdzie tylko pojawiają się policjanci. Kim jest tajemniczy Przybysz? Jakie ma zamiary? Czy uda powstrzymać zło?
“Przybysz” Pani Agnieszki Majczyny, to powieść społeczna, która łączy w sobie świat realny i ten wyimaginowany. Książka z “przypisanego” gatunku ma być horrorem. Jednak czy na pewno nim jest? W moim odczuciu stanowczo nie. Nieludzkie postacie z momentami wznoszącym się ku wyżynom napięciem nie robią z twórczości nawet literatury zbliżonej do grozy. Jak dla mnie jest to bardziej powieść obyczajowa połączona z fantastyką, czyli popularne połączenie.
Podczas przeżywania przygód z Robertem i Markiem czułam między innymi: zaciekawienie, które najczęściej pojawiało się, gdy nadchodziła moja upragniona akcja, oj wtedy nie można nudzić się, autorka kapitalnie potrafi utrzymać czytelnika w napięciu, jak i go niestety pozbawić. W tym drugim przypadku czułam niestety znużenie, które momentami ustępowało zaciekawieniu- jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Nie było mi obce również zniesmaczenie, co Pani Agnieszce udało się “podkręcić” fabułę, do jak dla mnie dobrego tempa, to za każdym razem kilka zdań dalej one zwalniało. Szkoda.
Klimat książki jest w większości mroczny, aczkolwiek zdarzają się miłosne akcenty. Narracja została poprowadzona w trzeciej osobie. Styl pisania jest bardzo lekki, słownictwo ubogie, natomiast zdania proste. Postacie, mimo iż realne i nierealne, w moim odczuciu są, tak czy inaczej są sztuczne, nakierowane na jedną stronę: tą dobrą, albo złą, przewidywalne, nudne. Niestety nie udało mi się z żadnym z bohaterów nawiązać nici porozumienia. Dodam więcej: Marek jest tak nieporadny uczuciowo i momentalnie życiowo, że swoim zachowaniem doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Dawno tak bardzo nie irytowałam się, ale to oznacza tylko jedno… mianowicie to, że twórczość jakaby nie była, to wciąga. Ciężko mi ocenić jednoznacznie lekturę, posiada ona zarówno wady, jak i zalety, o których pisałam wyżej. Wyszło średnio w kierunku dobrze, kilka zmian, a będzie jeszcze lepiej. Można przeczytać.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
RECENZJA PATRONACKA
Wjechał windą na piętro, na którym mieściło się jego mieszkanie. Dźwig zatrzymał się z głośnym łomotem. Drzwi się rozsunęły i ujrzał ciemność. Wyciągnął klucz, którym miał zamiar otworzyć lokum, lecz dopiero za trzecim razem trafił do dziurki i usłyszał...
2022-06-12
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu AlterNatywne za możliwość objęcia patronatu medialnego nad powieścią.
Uwaga! Recenzja może zawierać treści nieprzeznaczone dla młodszych odbiorców.
Po uciążliwej pracy należy się porządny odpoczynek. Jak postanowiła, tak też zrobiła. Poszła do specjalnego pomieszczenia, które ciężko nazwać łazienką. Odkręciła kran, a z niego poleciała przyjemnie ciepła woda wprost do ogromnej wanny, w której postanowiła zatracić się bez końca. Jednak to, co przygotowała, okazało się za mało, aby odprężyć się, poczuć, jak to jest być szczęśliwą. Wtedy też w ruch poszły palce, które powędrowały do czekającego już na ich przyjęcie łona. Zaczęła głaskać się wyzywająco po płonącej od podniecenia szparce. Było jej coraz bardziej błogo. Pozostały tylko ostatnie chwile aż poczuje się jak w niebie. Jeszcze moment. Jest coraz bliżej. Jej ciało przeszywa ten przyjemny dreszcz… aż tu nagle wyczuwa coś pod palcami i momentalnie czar prysł.
Witam Cię w recenzji debiutującej niegrzecznej powieści Pana Marka Arturro, pod tytułem “Jasnowidz i Czarownica”, która swojej premiery doczekała się 27 maja 2022 roku nakładem Wydawnictwa AlterNatywne. Jeśli lubicie książki, które są połączeniem kilku gatunków z naciskiem na erotyk, to koniecznie musisz przejść do dalszej części mojej wypowiedzi. Gwarantuję Ci, że będziesz miał wrażeń pod dostatkiem i na długo zapamiętasz książkę, ponieważ ma ona w sobie minimum jeden element, który zapada w pamięć. Jaki? Dowiedz się sam.
Wydawnictwo AlterNatywne – swoją siedzibę posiadają w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej” - mniej wydanych pozycji, oznacza szersze pole promocji, oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji. Łączy to się też ze zdecydowanie wyższą jakością edytorską.
“Książka przeznaczona dla osób pełnoletnich”
Do pewnej, malowniczej wsi niedaleko Spały, Inowłodzka, Tomaszowa Mazowieckiego przybywa pewien tajemniczy mężczyzna o imieniu Marek, który jak się okazuje, jest jasnowidzem i tarocistą. Ze względu na to, co robi, wzbudza on zarówno ekscytację, jak i oburzenie, które potrafi zamienić się w obrzydzenie. Przybyły ma zamiaru zakupić działkę w okolicy i osiedlić się na stałe, co też nie spotyka się z aprobatą tutejszych mieszkańców. Oprócz niezbyt przychylnych sąsiadów pozostaje jeszcze jedna istotna kwestia do rozważenia - w posiadłości, którą jest zainteresowany Marek straszy.
Wśród społeczności zamieszkałej tamtejszą okolicę wyróżnia się pewna młoda wdowa o imieniu Daria. Kontrowersyjna, zabójczo piękna, a w dodatku nie wie, co to jest wstyd. Natomiast to, co się dzieje w jej domu, gdy nikt nie patrzy jest tajemnicą, którą tylko nieliczni mogą poznać. Czy Markowi się uda zbliżyć do wdowy i odkryć co kryje się za murami jej posiadłości?
“Jasnowidz i Czarownica” autorstwa Pana Marka Arturro, to powieść, która jest mieszanką gatunkową. Czytelnik znajdzie tutaj między innymi: powieść obyczajową, coś na wzór erotyka, a także literaturę grozy. Autor postanowił stworzyć książkę, która będzie miksem wielu gatunków. Przyznam, że bardzo odważnie, ponieważ jak coś ma za dużo zastosowań, to często nie jest to takie dobre, jak to, co ma jedno zadanie… I coś w tym niestety jest.
Fabuła sama w sobie jest wulgarna do bólu, niewątpliwie autor próbował stworzyć literaturę dla dorosłych, tylko pytanie, czy tak ona miała wyglądać? Czy nie powinna skupiać się na głównych bohaterach i to ich bardzo dokładnie przedstawić, ich emocje, doznania, gesty, odruchy… zamiast skupiać się na całej wsi? Coś tutaj nie zadziałało… Co z tego, że fabuła jest wielowątkowa, poprowadzona w narracji pierwszoosobowej, natomiast nastrój książki wybrzmiewa pozytywnie, humorystycznie, że nie sposób nie zacząć się śmiać, jak wprowadzony został niepotrzebny chaos do tego stopnia, że ni z gruszki, ni z pietruszki pojawia się wojsko. Czy taki faktycznie był zamysł?
Bohaterowie zostali przedstawieni w sposób mało barwny, wręcz prymitywny, jakby byli stworzeni tylko i wyłącznie do zaspokajania swoich potrzeb, a gdzie reszta? Gdzie normalne życie, gdzie sfera poza relaksem? Gdyby to był sam erotyk, to wszystko byłoby w porządku, natomiast od powieści obyczajowej oczekuję odrobinę więcej “człowieka”, a nie tylko maszynki do seksu, tak samo, jak przy horrorze - chcę się bać, czuć niepokój. Pewne kwestie, w moim mniemaniu wymagają dopracowania i to niestety solidnego. Idąc dalej, styl pisania jest bardzo lekki, słownictwo mało wyszukane, wręcz niekiedy prostackie. Jednak książkę ma się dobrze czytać i jeśli brać ją z przymrużeniem oka oraz uzbroić się w dobry humor, to właśnie tak jest. Napiszę więcej - niektóre sceny nawet zapadły mi w pamięć.
Podsumowując: autor postawił sobie bardzo wysoko poprzeczkę, próbując w jednej książce umieścić kilka gatunków. Niestety proporcje zostały mocno zaburzone, dlatego też powieść stała się nie tak bardzo atrakcyjna, jak zapowiadała się po zarysie fabuły. Przede wszystkim wkradł się chaos, natomiast mimo żartobliwego wydźwięku książki jest ona w dalszym ciągu bardzo wulgarna, wręcz (mimo humoru) momentami niesmaczna, przewidywalna. Bohaterowie zostali ukazani tylko w jednej sferze, są zdecydowanie zdegenerowani, niezaspokojeni. Ogromnym atutem jest lekkie pióro, czy setki powodów do uśmiechu. Sądzę, że autor za dużo wziął na swoje barki i nie wszystko wyszło tak, jak powinno. Zdecydowanie nie jest to książka dla każdego. Można przeczytać.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu AlterNatywne za możliwość objęcia patronatu medialnego nad powieścią.
Uwaga! Recenzja może zawierać treści nieprzeznaczone dla młodszych odbiorców.
Po uciążliwej pracy należy się porządny odpoczynek. Jak postanowiła, tak też zrobiła. Poszła do specjalnego...
2021-11-11
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Czym jest vore w fantastyce? Jest to podgatunek książek, filmów, prozy... charakteryzującymi się nierealnością w świecie realnym. Ten nurt jest mało powszechny w Polsce, jednak doskonale znany poza granicami ojczystego kraju. Vore w uproszczeniu znaczy tyle, co “wybierać, a następnie pożerać”, jednak aby nie było za prosto, istnieją trzy podtypy tego nurtu. Pierwszy polega na fantazjowaniu o byciu połkniętym. Drugi tyczy się pożerania kogoś innego. Trzeci jest zbiorem dwóch poprzednich, czyli zainteresowaniem ogólnym tym tematem…
Tymi słowami wstępu chcę Cię zachęcić do powieści łączącej w sobie vore soft i hard, czyli ofiara podczas ataku nie jest ranna, nie ma krwawych scen. Natomiast pożarta jest ‘bezpieczna’ w żołądku oprawcy. Wersja kolejna polega na konsumpcji drugiej istoty wbrew jej woli, towarzyszą temu drastyczne elementy, a na końcu następuje połknięcie. Poznaj “Mroczną stronę Forkisa” (2021, Wydawnictwo Canis Majoris) autorstwa Pani Adrianny Biełowiec.
Canis Majoris to małe wydawnictwo, które specjalizuje się w polskiej literaturze hard oraz military science fiction. Wydają w wersji elektronicznej (e-book), a na wyraźne życzenie w formie papierowej.
“Uważają, że zadaje najstraszliwszą śmierć. Lecz niektórzy pragną umrzeć w ten sposób…”
Xajb’a Kej zostaje pojmany przez wrogi naród z plemienia Jun Kame, na który składają się człekojaguary. Tym samym po ocknięciu się znajduje się w posiniaczony w środku dżungli. Bezwzględni i pozbawieni skrupułów kanibale zmuszają swoją ofiarę do wykonywania ich rozkazów. Jednym z nim jest pożarcie żywcem wcześniej uprowadzonej kobiety, co stanowi też wprowadzenie do nieodwracalnej globalnej katastrofy…
Wkrótce uprowadzony umiera, jednak odradza się jako Forkis. Dzięki doskonaleniu swoich umiejętności staje on się jednostką nie do pokonania przez nikogo, w konsekwencji czego giną miliony ludzi. Metamorfoza Xajb’a Kej’a popędza go na przód w wykonaniu swojej misji, jaką jest sprawiedliwość na świecie. Nie zawaha się on wprowadzić do egzystencji radykalnych metod, aby osiągnąć swój cel. Czy uda mu się?
Jako że nurt voire raczkuje w Polsce, tak też nigdy nie czytałam książki o takowym motywie przewodnim, aż do niedawna. Zaintrygowało mnie w powieści, że miała być i jest bardzo brutalna. Chciałam poznać lekturę, która autentycznie mną poruszy. Do tej pory było ciężko osiągnąć ten cel, aż do momentu, kiedy w moje dłonie wpadła twórczość Pani Adrianny Biełowiec, pod tytułem “Mroczna strona Forkisa”. Tutaj nie dość, że czułam przerażenie, to i jeszcze obrzydzenie pomieszane z zaskoczeniem.
Książka jest bardzo specyficzna, po części dlatego, że nie wiedziałam czego się spodziewać aż do wstępu. Jeśli jesteś wrażliwy, to nie radzę jej czytać, dedykuję zatem dla czytelników o mocnych nerwach i sporej odporności na krzywdę. Historia sama w sobie jest ciężka. Jednak autorka użyła bardzo lekkiego języka, dlatego też, mimo iż treść skomplikowana, przepełniona trudnym nazewnictwem to czytało się ją się na ogół dobrze. Co nie znaczy, że nie pojawiały się przerywniki, bo było ich dużo. Zmuszały mnie do robienia sobie krótkich przerw podczas zagłębiania się w treść, a następnie do powrotu do słownika, tutaj też do zapoznania się z przypisami.
Podsumowując: Mimo bardzo skomplikowanego tematu, książkę czyta się przyzwoicie. Według mnie niepotrzebne było wprowadzone tak bardzo wymyślne nazwy postaci. Dużo prościej przychodziłoby zapamiętywanie ich, gdyby nie ich imiona. Jednak rozumiem, że gatunek typu science fiction rządzi się swoimi prawami i tak musiało być. Fabuła jest bardzo dynamiczna, także na pewno nie można przy niej się nudzić. Narracja została poprowadzona w trzeciej osobie, natomiast sama historia zapada w pamięci. Jak widać, były elementy, które spodobały mi się, jak i te, które mnie odpychały. Tak czy inaczej, polecam. Warto przeczytać choćby dla zapoznania się z nurtem vore, który jak już wspominałam, nie jest popularny w Polsce.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Czym jest vore w fantastyce? Jest to podgatunek książek, filmów, prozy... charakteryzującymi się nierealnością w świecie realnym. Ten nurt jest mało powszechny w Polsce, jednak doskonale znany poza granicami ojczystego kraju. Vore w uproszczeniu znaczy tyle, co “wybierać, a następnie...
2018-08-07
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Grahama Mastertona, jestem niezadowolona, książka w ogóle mi się nie spodobała.
Zawsze daję publikacji pierwsze 100 stron, żeby akcja mogła rozkręcić się, jeśli tak się nie dzieje to lektura jest odstawiana i nie czytam jej dalej, tak było właśnie w tym przypadku. Tak mało interesującej książki jeszcze nie czytałam. Jestem z siebie dumna, że dotarłam AŻ do setnej strony, było to trudne i męczące.
Autorowi co prawda pewnie dam jeszcze jedną szansę, wiem że jednak nie w najbliższym czasie. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Nie polecam tej książki.
#Niedokończone
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Grahama Mastertona, jestem niezadowolona, książka w ogóle mi się nie spodobała.
Zawsze daję publikacji pierwsze 100 stron, żeby akcja mogła rozkręcić się, jeśli tak się nie dzieje to lektura jest odstawiana i nie czytam jej dalej, tak było właśnie w tym przypadku. Tak mało interesującej książki jeszcze nie czytałam. Jestem z...
2018-07-25
Po przeczytaniu książki, sądzę że początek był bardzo spokojny jak na horror, dało się wyczuć motyw zauroczenia. Z czasem akcja stała się bardziej brutalna, a jeszcze później już bardziej nie mogła być.
Powieść czyta się bardzo szybko, zapada w pamięci więc nie trzeba stosować powtórzeń. Tekst jest krótki, liczy on tylko 337 stron. Książka jest zbudowana z mini rozdziałów liczących po kilka stron. Bardzo przyjemnie się czyta, lecz nie jest to lekka lektura, bardzo wstrząsająca, chwyta za serce.
"Dziewczyna z sąsiedztwa" poruszyła mnie jak żadna publikacja do tej pory, nie jest to na pewno tekst dla ludzi o słabych nerwach. Bardzo smutne zakończenie, ale nie mogło się inaczej skończyć.
Polecam z całego serca. ;)
Po przeczytaniu książki, sądzę że początek był bardzo spokojny jak na horror, dało się wyczuć motyw zauroczenia. Z czasem akcja stała się bardziej brutalna, a jeszcze później już bardziej nie mogła być.
Powieść czyta się bardzo szybko, zapada w pamięci więc nie trzeba stosować powtórzeń. Tekst jest krótki, liczy on tylko 337 stron. Książka jest zbudowana z mini rozdziałów...
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
“Gniew jest jak płomień, który drzemie w każdym z nas. Kiedy ktoś podrzuca doń kolejne kłody, płomień zaczyna się powiększać, aż tracimy nad nim kontrolę. Gniew wtedy staje się początkiem obłędu.”
Wtedy też postanowił spakować najpotrzebniejsze rzeczy i opuścić dom. Zastanawiał się co dalej, gdzie pójdzie, czy ktoś go będzie szukał, jak zareagują inni, gdy dowiedzą się co zrobił... W końcu poprzedniego wieczora dokonał się bestialskiego czynu, tym samym uwolnił drzemiącą w nim od lat bestię. W głębi duszy wiedział, że i tak to kiedyś musiało nastąpić, jednak zawsze brakowało mu odwagi. Wczoraj natomiast nastał odpowiedni moment. Pękł i dokonał dzieła, a gdy on przestał oddychać, poczuł satysfakcję i zdał sobie sprawę, że nigdy wcześniej nie czuł się tak dobrze. Ku jego zaskoczeniu i przerażeniu, odkrył, że odpowiednio zdeterminowany jest zdolny do czynów, o które się nie podejrzewał. W końcu potrafił zabić z zimną krwią, a następnie porzucić.
Czy słyszałeś już o najnowszej powieści grozy (+18) Łukasza Burdzińskiego? Jej tytuł to “Berneter”. Swojej premiery doczekała się 5 października, nakładem Wydawnictwa Ridero.
Łukasz Burdziński pochodzi z Wałbrzycha i jest 31-letnim pisarzem literatury grozy. Prywatnie pasjonuje się starymi grami i włoską piłką nożną. Zanim zaczął tworzyć mroczne powieści, zajmował się pisaniem felietonów, recenzji, nowinek ze świata gier komputerowych dla portali internetowych i magazynów.
Mostkowo. To tutaj od kilku lat dochodzi do dziwnych zdarzeń. Cyklicznie giną dzieci, których ciała są tylko wierzchołkiem góry lodowej, wstępem do morderczej rozgrywki.
“Berneter” to horror z elementami przygodowymi, w którym grupka nastoletnich przyjaciół stawia czoła zagadkom, które skrywane są od lat w ich mieście. Całkiem przypadkowo uwalniają złe moce, które zagrażają im wszystkim. Jednak czy to na pewno był przypadek?
Dawno nie czytałam żadnego horroru, dlatego, gdy dostałam propozycję zrecenzowania “Bernetera” Łukasza Burdzińskiego (dziękuję!), ucieszyłam się i nie mogłam doczekać, aż ten moment nadejdzie. W końcu stało się i jestem już po lekturze. Czytając, czułam się podekscytowana, zafascynowana misternie utkaną fabułą, w której tajemnica pogania tajemnicę, natomiast mrok czuć na każdym kroku.
Fabuła rozwija się dynamicznie, jednak nie galopuje. Otrzymałam za to masę brutalnych zwrotów akcji, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. To właśnie dzięki nim w połączeniu z mnogimi, dokładnymi, niekiedy przerażającymi opisami atrakcyjność lektury diametralnie poszybowała w górę.
Napięcie wznosi się ku wyżynom, żeby następnie opaść aż do nizin. Ta książka jest istną sinusoidą. Łukasz nie trzyma stałego napięcia, lecz buduje je, żeby potem spuścić z tonu, trochę “pogadać”, lekko uśpić czujność, a następnie z zaskoczenia ponownie podnieść ciśnienie, sprawić, że czuć niepewność, niepokój.
“Berneter” napisany został w narracji trzecioosobowej, prostym, potocznym (niekiedy nawet podwórkowym) językiem z licznymi błędami, w postaci literówek, jakby autor nie do końca sprawdził poprawność lektury. Mimo wszystko książkę czyta się naprawdę dobrze. Ona wręcz uzależnia, nie pozwala od siebie oderwać się. Wprawia w dobry nastrój, żeby innym razem wystraszyć.
Postacie są mieszane. Pojawiają się ludzie i istotny w mniejszym i większym stopniu wyimaginowane, których na co dzień nie ma możliwości uświadczyć, chyba że w horrorze. Idealnie przelewają emocje na czytelnika, są piekielnie inteligentni, niekiedy zaborczy, naiwni, odważni… bez dwóch zdań, każdy znajdzie dla siebie tutaj jakąś znajomość, z którą nawiąże nić porozumienia.
Podsumowując: Po dłuższej przerwie od literatury grozy, czas na wielki powrót. Tym razem na tapecie znalazł się horror Łukasza Burdzińskiego, jego tytuł to “Berneter”. Nie zawiodłam się. Łukasz stworzył fabułę, w której tajemnica pogania tajemnicę, napięcie rośnie z każdą stroną, a mrok obezwładnia duszę czytelnika. Ta książka zawładnęła moją duszą - nie mogłam od niej oderwać się i wcale tego nie żałuję, bo jest ona (chociaż momentami nieco niedopracowana) warta wielu wolnych sekund, minut, godzin. Świetnie bawiłam się przeżywając przygody z paczką przyjaciół. Zdecydowanie polecam!
www.tinarecenzuje.pl
więcej Pokaż mimo towww.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
“Gniew jest jak płomień, który drzemie w każdym z nas. Kiedy ktoś podrzuca doń kolejne kłody, płomień zaczyna się powiększać, aż tracimy nad nim kontrolę. Gniew wtedy staje się początkiem obłędu.”
Wtedy też postanowił spakować najpotrzebniejsze rzeczy i opuścić dom. Zastanawiał się co...