-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2018-02-18
2018-01-15
To taka biografia-bibliografia, czyli życiorys bibliofila albo rewers ze spisu życia. Paweł Dunin-Wąsowicz napisał książkę o książkach, które pojawiły się i wciąż się pojawiają w polu jego zainteresowań. Jeśli jednak szukacie uporządkowanej listy, jak w katalogu bibliotecznym, to nie znajdziecie. Autor zrobił psikusa czytelnikom zwiedzionym spisem treści.
Jest więc bardzo wielowątkowo i dygresyjnie, ale to nie wada książki, bo Dunin-Wąsowicz potrafi opowiadać z pasją i wszystko, o czym pisze „na marginesie”, ma zwykle charakter anegdotyczny. A nawet jeśli nie, to na pewno ta boczna odnoga jest równie ciekawa jak główny nurt.
Cała recenzja tutaj: http://zcyklu.pl/na-czasie/650/Gaweda-druha-Pawla
To taka biografia-bibliografia, czyli życiorys bibliofila albo rewers ze spisu życia. Paweł Dunin-Wąsowicz napisał książkę o książkach, które pojawiły się i wciąż się pojawiają w polu jego zainteresowań. Jeśli jednak szukacie uporządkowanej listy, jak w katalogu bibliotecznym, to nie znajdziecie. Autor zrobił psikusa czytelnikom zwiedzionym spisem treści.
Jest więc bardzo...
2018-01-02
"Cholernie mocną miłość" można określić jako powieść prostą i trudną jednocześnie: prostą – bo jej narracja jest nieskomplikowana i niezwykle przystępna; trudną – bo tematu, który podjął van Dijk, nie sposób przedstawić ot tak. Niemniej książka ta raczej nie porwie literacko odbiorcy zaznajomionego z kulturą LGBT+ – nie wzruszy jak gejowska love story Gardella, nie porazi jak awangardowe powieści Burroughsa i daleko jej do militarystycznych arcydzieł Littella czy Geneta. Ale to wszystko wydaje się spójne z zamysłem autora. "Cholernie mocna miłość" miała być książką dla młodzieży, swoistym podręcznikiem tolerancji i szacunku. Dlatego nie znajdziemy tam rozległych opisów przemocy fizycznej, scen intymnych czy finezyjnych metafor homoseksualnego erotyzmu. Aspekt „edukacyjny” dodatkowo eksponuje wspaniała redaktorka powieści van Dijka, Joanna Ostrowska, bez której książka nie ukazałaby się w Polsce, a z pewnością – nie w tak świetnym wydaniu.
Więcej na stronie: http://zcyklu.pl/na-czasie/646/Wyciagajac-meczennikow-z-rozowej-szafy
"Cholernie mocną miłość" można określić jako powieść prostą i trudną jednocześnie: prostą – bo jej narracja jest nieskomplikowana i niezwykle przystępna; trudną – bo tematu, który podjął van Dijk, nie sposób przedstawić ot tak. Niemniej książka ta raczej nie porwie literacko odbiorcy zaznajomionego z kulturą LGBT+ – nie wzruszy jak gejowska love story Gardella, nie porazi...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-21
Choć do opisu "Struktury iki" należałoby używać określeń: „traktat”, „rozprawa”, to jest ona tekstem napisanym językiem nieakademickim. Jednocześnie spełnia przy tym warunki naukowości. To wielka zaleta książki, która ma przecież w założeniu wyjaśniać i tłumaczyć, a nie gmatwać i epatować masą odniesień filozoficznych. Tak się jednak składa, że Shūzō Kuki znalazł sposób, żeby jasno oświetlić tę skomplikowaną kwestię, tak żeby subtelność iki dostrzegł czytelnik z Zachodu.
Więcej w recenzji: http://zcyklu.pl/na-czasie/643/Uchwycic-ulotne
Choć do opisu "Struktury iki" należałoby używać określeń: „traktat”, „rozprawa”, to jest ona tekstem napisanym językiem nieakademickim. Jednocześnie spełnia przy tym warunki naukowości. To wielka zaleta książki, która ma przecież w założeniu wyjaśniać i tłumaczyć, a nie gmatwać i epatować masą odniesień filozoficznych. Tak się jednak składa, że Shūzō Kuki znalazł sposób,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-12
Niepozorna książeczka w niepozornej okładce. Na dodatek debiut, chociaż nazwisko już znane – nawet jeśli na co dzień przesłonięte pseudonimem. Ale w przypadku Mikrotyków Pawła Sołtysa pozory nie powinny nikogo zmylić – nie zmyliły zresztą również jurorów Paszportów „Polityki”, bo zbiór opowiadań został nominowany do nagrody w kategorii literackiej.
Co więc znajdziemy między okładkami? Drobne opowiadania-wycinki rzeczywistości, napisane prostym językiem, zaczerpniętym niby z życia codziennego, ale jednocześnie nasiąkniętym poetyckością. Dużo tu rozbudowanych metafor i ciekawych porównań, ale wszystko to dosyć blisko chodnika, nie wzlatuje do poziomu pretensjonalności. Niektóre fragmenty można pomylić z wersami piosenek Pablopavo, a to znaczy, że Sołtys nie zdradza raz wybranej stylistyki.
Więcej: http://zcyklu.pl/na-czasie/639/Zakurzone-mikroportrety
Niepozorna książeczka w niepozornej okładce. Na dodatek debiut, chociaż nazwisko już znane – nawet jeśli na co dzień przesłonięte pseudonimem. Ale w przypadku Mikrotyków Pawła Sołtysa pozory nie powinny nikogo zmylić – nie zmyliły zresztą również jurorów Paszportów „Polityki”, bo zbiór opowiadań został nominowany do nagrody w kategorii literackiej.
Co więc znajdziemy...
2017-11-19
Piotr Rypson napisał książkę o Mieczysławie Bermanie tak, jakby przygotowywał pracę naukową. Można o niej napisać sporo dobrego, bo autor, wicedyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie, rzetelnie zebrał informacje o swoim bohaterze. Skupił się przede wszystkim na twórczości Bermana jako grafika i wprowadził w nią czytelnika bezpiecznie dla siebie, czyli zachowawczo – z pominięciem ideologicznych podstaw.
Więcej: http://zcyklu.pl/na-czasie/631/Ewangelista-propagandy
Piotr Rypson napisał książkę o Mieczysławie Bermanie tak, jakby przygotowywał pracę naukową. Można o niej napisać sporo dobrego, bo autor, wicedyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie, rzetelnie zebrał informacje o swoim bohaterze. Skupił się przede wszystkim na twórczości Bermana jako grafika i wprowadził w nią czytelnika bezpiecznie dla siebie, czyli zachowawczo – z...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-08
Mamy tu do czynienia ni mniej, ni więcej niż tylko z wyjątkowo udanym przykładem literatury młodzieżowej, która wymaga od swojego czytelnika nieco więcej i wciąż wprost wyśmienicie bawi się zarówno nim, jak i formą. Innymi słowy, mimo już trzech tomów na karku (z dotychczas powstałych pięciu – powinszować wydawnictwu tempa publikacji!), seria trzyma wysoki poziom, a żarty Smandersona bawią do rozpuku (od momentu wydania liczba ofiar śmiechawki wzrosła o 99,9%).
Więcej: http://zcyklu.pl/na-czasie/626/Losow-Alcatraza-Smialego-ciag-dalszy
Mamy tu do czynienia ni mniej, ni więcej niż tylko z wyjątkowo udanym przykładem literatury młodzieżowej, która wymaga od swojego czytelnika nieco więcej i wciąż wprost wyśmienicie bawi się zarówno nim, jak i formą. Innymi słowy, mimo już trzech tomów na karku (z dotychczas powstałych pięciu – powinszować wydawnictwu tempa publikacji!), seria trzyma wysoki poziom, a żarty...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-31
Mazur udowadnia, że – jak to często bywa – w prostocie siła. Snuta przez niego opowieść ma wydźwięk bardzo uniwersalny, bohaterowie zaś wymykają się stereotypowi „blokersa” – dzięki obserwacyjnemu talentowi autora są o wiele bardziej złożeni i ludzcy, a wkładane im w usta „uliczne” odzywki ani przez chwilę nie brzmią sztucznie czy wymuszenie. Silnie wybrzmiewa sugerowana już przez tytuł kwestia przemijania: nieuniknionego końca pewnych etapów życia, którym stawić czoła musi protagonista, wyłaniający się dopiero z czasem spośród członków paczki. Twórca stawia również zawsze aktualne pytanie o zdolność do empatii. Czy stać na nią ludzi ogólnie postrzeganych jako osobnicy ze społecznego marginesu? Czy zasługują na pogardliwe prychnięcia przechodniów? Odpowiedź wcale nie jest oczywista.
Więcej: http://zcyklu.pl/na-czasie/624/Prosta-historia-o-blokowisku
Mazur udowadnia, że – jak to często bywa – w prostocie siła. Snuta przez niego opowieść ma wydźwięk bardzo uniwersalny, bohaterowie zaś wymykają się stereotypowi „blokersa” – dzięki obserwacyjnemu talentowi autora są o wiele bardziej złożeni i ludzcy, a wkładane im w usta „uliczne” odzywki ani przez chwilę nie brzmią sztucznie czy wymuszenie. Silnie wybrzmiewa sugerowana...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-18
Chociaż "Serce ciemności" w swoim przesłaniu jest dosyć uniwersalne, może wybijać z rytmu parowcami i surdutami, kolonializmem czy wręcz rasizmem. Współcześni czytelnicy mają więc co trawić podczas lektury, a Dukaj postanowił im nieco ten proces ułatwić. Czy stworzył coś więcej niż tłumaczenie? Nie sądzę. Nie odnajduję w tym przekładzie nowej jakości poza delikatnym uwspółcześnieniem frazy – ale, brońcie bogowie, nie całej powieści. To zabieg dobry, ale nie genialny. Gdyby odłożyć na bok chwyty marketingowe, moglibyśmy się cieszyć udanym wznowieniem. Po prostu.
Więcej: http://zcyklu.pl/na-czasie/617/Transfuzja-slowa
Chociaż "Serce ciemności" w swoim przesłaniu jest dosyć uniwersalne, może wybijać z rytmu parowcami i surdutami, kolonializmem czy wręcz rasizmem. Współcześni czytelnicy mają więc co trawić podczas lektury, a Dukaj postanowił im nieco ten proces ułatwić. Czy stworzył coś więcej niż tłumaczenie? Nie sądzę. Nie odnajduję w tym przekładzie nowej jakości poza delikatnym...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-22
Wojciech Orliński sporo mówi na temat swojej książki już w częściowo fabularyzowanym prologu. Autor przekonuje, że nie może założyć maski narratora wszechwiedzącego, ponieważ w przypadku Stanisława Lema nie należy być niczego w stu procentach pewnym. Nie wykluczymy przecież, że papierki po marcepanowych cukierkach, znajdujące się za piwniczną szafą pisarza, to ślad po wizycie kosmitów-obżartuchów. Orliński zapowiada, że do pracy nad tą biografią podszedł jak dziennikarz. I rzeczywiście – książka Lem. Życie nie z tej ziemi to wynik śledztwa, nie tyle jednak reporterskiego, ile raczej historycznoliterackiego.
Więcej: http://zcyklu.pl/na-czasie/608/Lem.-Czlowiek-nie-z-tej-ziemi
Wojciech Orliński sporo mówi na temat swojej książki już w częściowo fabularyzowanym prologu. Autor przekonuje, że nie może założyć maski narratora wszechwiedzącego, ponieważ w przypadku Stanisława Lema nie należy być niczego w stu procentach pewnym. Nie wykluczymy przecież, że papierki po marcepanowych cukierkach, znajdujące się za piwniczną szafą pisarza, to ślad po...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-15
Wicha znajduje sposób na wyciszenie żalu w inwentaryzacji przedmiotów, które pozostały po matce. Bo wrogiem rozpaczy jest porządek. Stara się odpersonalizować matczyne książki, a nawet szuka dla nich nowego właściciela. Porządkuje życie bez niej, a więc także przedmioty należące do tamtego życia. Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste. Życie zostało przecież w nich zamknięte i chroni je silne zaklęcie. Przekonujemy się, jak silny wpływ miała matka na samego autora. Jak jej sposób życia – niezgoda na rzeczywistość połączona ze świadomością własnych słabości – ukształtował syna. Wiedziała, że kiedyś ją straci i robiła wszystko, żeby ten moment nie przyniósł trzęsienia ziemi. Z jednej strony te starania zakończyły się sukcesem (co da się wyczytać z książki), z drugiej sprawiły, że autor ma trudności z porządkowaniem zaczarowanego w przedmiotach życia.
Więcej: http://zcyklu.pl/na-czasie/605/Slowa-i-przedmioty
Wicha znajduje sposób na wyciszenie żalu w inwentaryzacji przedmiotów, które pozostały po matce. Bo wrogiem rozpaczy jest porządek. Stara się odpersonalizować matczyne książki, a nawet szuka dla nich nowego właściciela. Porządkuje życie bez niej, a więc także przedmioty należące do tamtego życia. Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste. Życie zostało przecież w nich...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-28
"Kroniki opętanej" to owoc wielomiesięcznych studiów i przemyśleń nad historiami, w jakie mogą być uwikłani egzorcyści w Polsce. Powieść stanowi zapis przeżyć niepełnoletniej dziewczyny, która ciesząc się pełnym miłości i zrozumienia życiem rodzinnym, nagle traci wszystko. Ukochana matka odchodzi z powodu choroby, a zaraz po jej śmierci Marta traci również ojca, siostrę oraz bezpieczny dom. Trafia pod opiekę babki i wujka, którzy są wręcz fanatycznie religijni.
Nie jest to jednak jedyny temat powieści. Mamy tu również do czynienia z dość przyziemnymi rozterkami dorastającej dziewczyny. Całość czyta się bardzo dobrze jako opowieść o dojrzewaniu i szukaniu siebie oraz zmaganiu się z innymi demonami niż te związane z wiarą katolicką. Główna bohaterka Kronik opętanej to bardzo dobrze zarysowana postać kobieca z przekonującym portretem psychologicznym.
"Kroniki opętanej" to owoc wielomiesięcznych studiów i przemyśleń nad historiami, w jakie mogą być uwikłani egzorcyści w Polsce. Powieść stanowi zapis przeżyć niepełnoletniej dziewczyny, która ciesząc się pełnym miłości i zrozumienia życiem rodzinnym, nagle traci wszystko. Ukochana matka odchodzi z powodu choroby, a zaraz po jej śmierci Marta traci również ojca, siostrę...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-01
Być może czytaliście Inteligencję kwiatów – na kartach Życia pszczół znajdziecie tę samą wrażliwość, identyczną literacką doskonałość i perfekcyjną szatę graficzną. Trudno nie zachwycić się książką, która jest przede wszystkim popularnonaukową rozprawą o chyba najbardziej interesujących owadach świata. Dziś oczywiście wiemy dużo więcej o pszczołach niż sto lat temu, ale jestem pewien, że wielu czytelników znajdzie tu dużo nowych informacji. Jeśli kogoś zachęci to do poszukiwania najnowszych odkryć w tej dziedzinie, to dobrze, jeśli ktoś poprzestanie na Życiu pszczół, to i tak dowie się mnóstwa niezwykłych rzeczy o tych pasiastych owadach.
Recenzja „Życie w łyżeczce miodu” na zcyklu.pl: http://zcyklu.pl/na-czasie/602/Zycie-w-lyzeczce-miodu
Być może czytaliście Inteligencję kwiatów – na kartach Życia pszczół znajdziecie tę samą wrażliwość, identyczną literacką doskonałość i perfekcyjną szatę graficzną. Trudno nie zachwycić się książką, która jest przede wszystkim popularnonaukową rozprawą o chyba najbardziej interesujących owadach świata. Dziś oczywiście wiemy dużo więcej o pszczołach niż sto lat temu, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-23
Czytuję często książki i artykuły mierzące się z problemem poetyki komiksu i zazwyczaj autorzy powtarzają te same tezy, te same schematy, które różnią się ewentualnie wyborem przykładów oraz doborem tytułów do szczegółowej analizy. Natomiast od Pawła Gąsowskiego nauczyłam się zupełnie nowych rzeczy. Chociaż badacz nierzadko posługuje się tezami Scotta McClouda – rozwijając je lub kontestując – to przyjęta perspektywa kognitywistyczna rzuca zupełnie nowe światło na kwestię istoty komiksowości i proces odbioru obrazkowych narracji. Autor nawet w obligatoryjnym w każdym opracowaniu rozdziale o historii komiksu stara się unikać konwenansów, podkreślając wątki stanu badań na przestrzeni czasu, szerszego kontekstu porównania komiksu z innymi sztukami czy ukazania tendencji czytelniczych.
Cała recenzja na stronie: http://zcyklu.pl/na-czasie/598/Czemu-rozumiemy-komiksy
Czytuję często książki i artykuły mierzące się z problemem poetyki komiksu i zazwyczaj autorzy powtarzają te same tezy, te same schematy, które różnią się ewentualnie wyborem przykładów oraz doborem tytułów do szczegółowej analizy. Natomiast od Pawła Gąsowskiego nauczyłam się zupełnie nowych rzeczy. Chociaż badacz nierzadko posługuje się tezami Scotta McClouda – rozwijając...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-09
Nie mogło być dla Polaków lepszego momentu na lekturę tej książki. Kiedy rosną w społeczeństwie emocje i wzbiera fala populizmu, porywając coraz to nowych ludzi, warto zrobić wszystko, żeby nie wyłączać myślenia. Hitchens pomaga utrzymać w ryzach intelekt. W końcu – im więcej masz wątpliwości, tym lepiej.
Więcej w recenzji: http://zcyklu.pl/na-czasie/596/Nieustajaca-kontestacja
Nie mogło być dla Polaków lepszego momentu na lekturę tej książki. Kiedy rosną w społeczeństwie emocje i wzbiera fala populizmu, porywając coraz to nowych ludzi, warto zrobić wszystko, żeby nie wyłączać myślenia. Hitchens pomaga utrzymać w ryzach intelekt. W końcu – im więcej masz wątpliwości, tym lepiej.
Więcej w recenzji:...
2017-07-13
„Dom Hitlera” napisała Despina Stratigakos, amerykańska historyczka architektury, i nie nadepnęła przy tym na żadną niebezpieczną minę, która mogłaby wysadzić książkę w powietrze. Postanowiła opisać miejsca zamieszkania Hitlera i pokazać, jak propaganda nazistowska kreowała „domowy” wizerunek wodza, bardzo odmienny od publicznego. Sprawca II wojny światowej po raz kolejny okazuje się fenomenalnym strategiem, ale książka nie jest oczywiście apoteozą jego geniuszu. Już we wstępie autorka wskazuje, co chciała powiedzieć: manipulacja nazistowska wspięła się na wyżyny profesjonalizmu i oplątywała społeczeństwo w sposób wręcz doskonały, ale nie możemy zapominać czemu i komu służyła. W obozach koncentracyjnych ginęli ludzie, wódz potrzebował więc ocieplenia wizerunku.
Więcej w recenzji na stronie: http://zcyklu.pl/na-czasie/590/Hitler-w-domu
„Dom Hitlera” napisała Despina Stratigakos, amerykańska historyczka architektury, i nie nadepnęła przy tym na żadną niebezpieczną minę, która mogłaby wysadzić książkę w powietrze. Postanowiła opisać miejsca zamieszkania Hitlera i pokazać, jak propaganda nazistowska kreowała „domowy” wizerunek wodza, bardzo odmienny od publicznego. Sprawca II wojny światowej po raz kolejny...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-02
To pierwsza część serii, która powstaje w niezłym tempie. Nie jest to ten typ komiksów dla dzieci, który z powodzeniem można polecić także dorosłym, ale gdyby komuś wpadł do rąk egzemplarz młodszego brata/córki/kuzynki/wnuka, niech śmiało korzysta i zajrzy do środka. Znajdzie tam charakterystyczne dla autora brązy i beże, drobne przyprószenia i bazgrołki. Jak zawsze warstwa wizualna sprawia świetne wrażenie – obrazy są proste i czytelne, a zarazem szczegółowe i angażujące. Nieskomplikowana fabuła powoduje jednak, że dorosły czytelnik może zbyt szybko przerzucić kartki komiksu, tu i ówdzie tylko zawieszając wzrok na wyjątkowo ładnym kadrze czy szerokim uśmiechem komentując zgrabne żarciki.
Więcej w recenzji: http://zcyklu.pl/na-czasie/588/Z-postapokalipsa-do-dzieci
To pierwsza część serii, która powstaje w niezłym tempie. Nie jest to ten typ komiksów dla dzieci, który z powodzeniem można polecić także dorosłym, ale gdyby komuś wpadł do rąk egzemplarz młodszego brata/córki/kuzynki/wnuka, niech śmiało korzysta i zajrzy do środka. Znajdzie tam charakterystyczne dla autora brązy i beże, drobne przyprószenia i bazgrołki. Jak zawsze warstwa...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-02
Tę książkę powinno się czytać w warszawskim Muzeum Narodowym, oglądając jednocześnie prezentowaną niedawno wystawę japońskich drzeworytów. Ekspozycji już w stolicy nie ma, więc musi nam wystarczyć tekst. I on sam w zupełności potrafi wypełnić przestrzeń wyobraźni, wylewając się nawet poza naszą głowę.
Kulturę Wschodu nazywam na własny użytek liną, na której jesteśmy zawieszeni w przestrzeni naszego życia. A z każdym poznanym tekstem, obejrzanym drzeworytem czy obrazkiem mangi zauważamy, że wspomniana lina to pieczołowity splot cienkich nitek, pośród których wszystkie odgrywają istotną rolę. Taka jest też „Księga herbaty”. Tutaj szczególną wagę mają słowa budujące zdania i tworzące akapity – jak choćby w przypowieści o poskromieniu harfy, bo „aby zrozumieć dzieło sztuki, musimy ukorzyć się przed nim i z zapartym tchem czekać na jego najmniejszy znak”.
Cała recenzja do przeczytania na: http://zcyklu.pl/na-czasie/580/Filizanka-filozofii.
Tę książkę powinno się czytać w warszawskim Muzeum Narodowym, oglądając jednocześnie prezentowaną niedawno wystawę japońskich drzeworytów. Ekspozycji już w stolicy nie ma, więc musi nam wystarczyć tekst. I on sam w zupełności potrafi wypełnić przestrzeń wyobraźni, wylewając się nawet poza naszą głowę.
Kulturę Wschodu nazywam na własny użytek liną, na której jesteśmy...
2017-06-22
„Niepamięć” można opisać za pomocą wodnej metafory – zdania w tym zbiorze bardzo spokojnie i gładko płyną, czytamy więc kolejne akapity z dużą dozą przyjemności, aż nagle orientujemy się, że sytuacja się zmieniła: teraz nie możemy nabrać powietrza z powodu kotłujących się morskich bałwanów, od zbawczej porcji tlenu dzieli nas głęboka toń, a my nawet nie wiemy, w którą stronę płynąć, znajdujemy się w potrzasku w centrum bezkresu bez najmarniejszego kawałka lądu na horyzoncie. Toniemy.
Pisarz pięknie skonstruowanymi zdaniami usypia naszą czujność. Wydaje nam się, że nadążamy za tokiem jego wywodu, rozumiemy intencje narratorów, możemy przewidzieć kolejne kroki bohaterów. Wszystko to ułuda, bo przecież autor chce nam coś powiedzieć o świecie, musi więc nami wstrząsnąć w ten czy inny sposób, wybudzić nas z marazmu. To dlatego narracja w „Niepamięci” jest poszatkowana, a różne historie atakują nas z różnych stron. Często wiemy tylko, że ktoś mówi do kogoś, ale tożsamość rozmawiających czy kontekst pozostają tajemnicą. Mamy tylko słowa, opowieść kończącą się tak samo nagle, jak się zaczęła, bez wyraźnej puenty, której trzeba doszukać się gdzieś w bebechach – swoich i tekstu.
Cała recenzja do przeczytania na: http://zcyklu.pl/na-czasie/584/W-Wallaceowej-toni.
„Niepamięć” można opisać za pomocą wodnej metafory – zdania w tym zbiorze bardzo spokojnie i gładko płyną, czytamy więc kolejne akapity z dużą dozą przyjemności, aż nagle orientujemy się, że sytuacja się zmieniła: teraz nie możemy nabrać powietrza z powodu kotłujących się morskich bałwanów, od zbawczej porcji tlenu dzieli nas głęboka toń, a my nawet nie wiemy, w którą...
więcej mniej Pokaż mimo to
Autorzy opisują (prawie) wszystkie twarze ciszy. Jest więc tekst o niezwykłej sytuacji, gdy kolęda "Cicha noc" uspokoiła walczące armie i wyeliminowała frontowy hałas na kilka dni, o słynnym nagraniu "4:33", o milczących protestach i minucie ciszy. O czym jeszcze? Przekonajcie się sami, ja wyliczankę przerwę i zapadnie cisza. Być może nawet zagadkowa. Jeszcze jedno: jest w tym zbiorze miejsce, gdzie ciszę pokazano w sposób literacki. Poszukajcie tego momentu sami, a zobaczycie, że można przez chwilę pomilczeć w tekście.
Pełna recenzja: http://zcyklu.pl/na-czasie/655/Cichosza
Autorzy opisują (prawie) wszystkie twarze ciszy. Jest więc tekst o niezwykłej sytuacji, gdy kolęda "Cicha noc" uspokoiła walczące armie i wyeliminowała frontowy hałas na kilka dni, o słynnym nagraniu "4:33", o milczących protestach i minucie ciszy. O czym jeszcze? Przekonajcie się sami, ja wyliczankę przerwę i zapadnie cisza. Być może nawet zagadkowa. Jeszcze jedno: jest w...
więcej Pokaż mimo to