Amerykańska historyczka architektury. Poza Domem Hitlera, napisała Berlin kobiet. Tworzenie nowoczesnego miasta i Gdzie są architektki? Była szefową amerykańskiego Stowarzyszenia Historyków Architektury oraz członkinią założycielką Akademii Architektury i Designu w Buffalo. Wykładała m.in. na Uniwersytecie Harvarda i Uniwersytecie Michigan, pracuje na wydziale architektury Uniwersytetu Buffalo. Jej artykuły na temat nazistowskich Niemiec ukazują się na łamach „Architect Magazine”, „BBC History Magazine” oraz „The Atlantic”.
Rzetelna, historyczna literatura faktu zawsze ma u mnie 7/10, na dzień dobry. Tak jest i w tym przypadku. Fajnie było to czytać na urlopie w kraju fiordów i białych nocy. Konkretne przygotowanie, fachowość, solidna baza źródłowa. Plusy i minusy, które mogłyby ocenę podwyższyć bądź obniżyć w zasadzie kompensują się.
Z plusów, poza tymi wymienionymi na wstępie, należy uwzględnić opisanie niszowego tematu ośrodków z nordyckimi dziećmi, a także niemały udział Norwegów w zbrodniach na sowieckich jeńcach wojennych i robotnikach przymusowych. Najlepsze rozdziały pierwsze i ostatnie (budowa nowego ,,niemieckiego" Trondheim).
Minusy. Nie porwały mnie techniczne i architektoniczne aspekty odbudowy miast i stawianie Domów Żołnierzy. W tej części lektura jest ciut bardziej naukowa niż popularna. Nadto, to trochę dziwne, że książka poświęca tylko 3 zdania norweskiemu ruchowi oporu.
Reasumując, chciałem dać mocne 6, ale dobra, może nawet poruszająca, końcówka, wyciągnęła na słabsze 7.
O Hitlerze, hitlerowskich Niemczech napisano już setki stron. Nieustannie – nie wiem czy to najlepsze słowo, ale lepszego nie znajduję – fascynuje nas obraz tego zła, które przecież dotyka nie tylko europejski kontynent. Ale – i trudno się tu dziwić – jest on nam najbliższy w tej szerokości geograficznej, więc czytamy o tym dalej. I między innymi warto dlatego sięgnąć po „Północną utopię Hitlera”, która dotyka zagmatwanej relacji między Niemcami a Norwegią.
Zacznijmy od tego, że autorka Despina Stratigakos jest profesorką architektury na Uniwersytecie Stanu Nowy Jork, więc dziwić nie może, że centralnym punktem jej opowieści jest właśnie architektura. Tutaj przedstawiona jako język ideologii, którym zbrodniarze się kierowali. Przypadek Norwegii jest o tyle ciekawy, że miesza się tu podziw z podbojem.
Niemcy chcieli władać całym światem – to jasne, ale podziwiali Norwegów szczególnie. To tam swoje wyobrażenia o raju na Ziemi kierował Adolf Hitler i snuł plany stworzenia – przebudowania fizycznego Norwegii na swoją modłę. Łącznie z budową nowego miasta. Służyć mu miała do tego okupacja kraju – to jasne, ale również próba myślowego złączenia się z norweskim narodem. Tam miała być przecież kolebka „germańskiej” cywilizacji. Pamiętajmy jednak – o czym autorka pisze – że pracować mieli jeńcy wojenni.
Gdzieś pobrzmiewa tutaj taka oto myśl, że gdyby Niemcy wojnę wygrali to taki świat by nam urządzili. Niewykluczone.