-
Artykuły
„Trędowata” wraca na ekrany, a Herkules Poirot rusza tropem Agathy ChristieAnna Sierant9 -
Artykuły
„Pisanie towarzyszy mi od dzieciństwa”: rozmowa z Barbarą WysoczańskąSonia Miniewicz3 -
Artykuły
Nowa książka autora „Wyspy tajemnic”: coś więcej niż kryminałEwa Cieślik3 -
Artykuły
„Foto Retro”, czyli XX-wieczna historia Warszawy zatrzymana w siedmiu albumachLubimyCzytać1
Biblioteczka
Pozytywne recenzje. Intrygujący tytuł i okładka. Zachęcający opis. Nic tylko siąść i zatopić się w lekturze. "Ale! Stop. Czekaj". Coś tu jednak fałszuje, sprawia, że czasem ciężko się skupić na akcji.
Z najważniejszych rzeczy, które od razu rzucają się w oczy to warstwa językowa powieści, w tym nieco sztywne, nierealne dialogi, które irytują swoją naiwnością i oficjalnością. Ponadto w połowie książki Czytelnik raczej zdołał już zapamiętać, że Daniel Podgórski jest młodszym aspirantem i zaczynając kolejny rozdział nie potrzeba znów tego przypominać. Jeśli był to celowy zabieg, to według mnie dalece nieudany i nienaturalny. Takich niepotrzebnych powtórzeń jest więcej. Komisarz kryminalna Klementyna Kopp mówi z „manierą karabinu maszynowego”, cztery strony dalej ta sama pani komisarz „wypluwa słowa jak karabin”, a kilka zdań później dowiadujemy się (cóż to było za zaskakujące odkrycie!), że pani (komisarz kryminalna, jakby ktoś już zdołał zapomnieć) Kopp posiadała „szybkość wymowy karabinu maszynowego”. Niby drobnostka, ale doprawdy drażniąca.
Język powieści jest prosty, miejscami aż za prosty... Niewiele tu zdań wielokrotnie złożonych. Mimo to książki nie czyta się szybko, nie pochłania jednym tchem. Z bohaterami trudno się utożsamić, gdyż są to postacie sztuczne i stereotypowe.
"Okej. Spoko". Są jednak pewne pozytywy. Pomysł intrygi całkiem zgrabny. Ostatnie kilkadziesiąt stron nawet wciąga. Zabieg cięcia akcji w najciekawszych momentach sprawia, że końcówka opowieści trzyma w napięciu. Autorka podrzuca Czytelnikowi różne mylne wskazówki, by ten za łatwo nie odgadł, kto zabija. Ponadto na plus można zapisać pani Puzyńskiej dwutorowość historii, wstawienie migawek z przeszłości, która decyduje o teraźniejszości i tłumaczy (głównie z perspektywy psychologicznej) motywy zabójcy. Wstawki pisane w pierwszej osobie też mogłyby być ciekawym zabiegiem, ale nie budzą większego zachwytu, a czasem wręcz przeszkadzają.
Podsumowując – książka ma potencjał, aczkolwiek jest on dość skrzętnie ukryty pod irytującą warstwą językową, często bezbarwnymi i wywołującymi rozdrażnienie bohaterami oraz pewnym infantylizmem bijącym z całej powieści.
Pozytywne recenzje. Intrygujący tytuł i okładka. Zachęcający opis. Nic tylko siąść i zatopić się w lekturze. "Ale! Stop. Czekaj". Coś tu jednak fałszuje, sprawia, że czasem ciężko się skupić na akcji.
Z najważniejszych rzeczy, które od razu rzucają się w oczy to warstwa językowa powieści, w tym nieco sztywne, nierealne dialogi, które irytują swoją naiwnością i...
Z Nesbo mijaliśmy się od dłuższego czasu, a raczej ja mijałam jego książki na półkach księgarni.
Próbując być odporna na całkiem często słyszane zachęty i wykazując się kryminalnym czytelniczym patriotyzmem, wybierając polskich autorów. Aż Nesbo sam do mnie przyszedł - w postaci urodzinowego prezentu. A że urodziny mam jesienią pomyślałam, że "Pierwszy śnieg" zacznę czytać, jak za oknem pojawi się... pierwszy śnieg. Było więc klimatycznie, było emocjonująco, a pan Nesbo oprócz dobrej intrygi, zaserwował kawałek całkiem niezłej literatury zwanej potocznie rozrywkową. Siedziałam z wypiekami i autentyczną ciekawością, kibicowałam Holemu i miałam cichą nadzieję, że żaden dzieciak z sąsiedztwa nie postanowi akurat ulepić sobie bałwana na osiedlu, gdzieś za moim oknem, bo padłabym chyba ze strachu;)
Z Nesbo mijaliśmy się od dłuższego czasu, a raczej ja mijałam jego książki na półkach księgarni.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPróbując być odporna na całkiem często słyszane zachęty i wykazując się kryminalnym czytelniczym patriotyzmem, wybierając polskich autorów. Aż Nesbo sam do mnie przyszedł - w postaci urodzinowego prezentu. A że urodziny mam jesienią pomyślałam, że "Pierwszy śnieg" zacznę...