rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

„Polskie kolonie”?? Toż to oksymoron. Chyba… A jednak nie!

O „polskim Madagaskarze”, pewnie jak wszyscy, coś słyszałem, ale kontekstu nie znałem. Kilka miesięcy temu natknąłem się dodatkowo na mapę, która zaznaczała, że w XVII w. lennem polskim było Tobago i Gambia!! I ta rewelacja wymagała już pogłębienia. Doskonale w ten moment wpasował się „Bzik kolonialny”.

Czego tu nie ma? Jest rzeczony Madagaskar, Tobago i Gambia, ale oprócz tego Brazylia, Peru, Kamerun, Angola, Liberia… I to wszystko w kontekście kolonialnych aspiracji Polski. Jest geopolityka i egzotyka, są mocarstwowe aspiracje polskiego społeczeństwa w okresie międzywojnia, są wybitni podróżnicy i lepiej bądź gorzej zorganizowane grupy kolonizatorów. Jest wreszcie zaskakująco silne poczucie wielu przedstawicieli elit o potrzebie przestrzeni życiowej dla rozwijającej się Polski i o wyższości rasy białej nad afrykańskimi i amerykańskimi mieszkańcami (sic! Jakby znajome hasła). I tylko można teraz dywagować, gdzie by nas ta droga doprowadziła, gdyby nie wybuch II WŚ i gdyby kilka akcji kolonizatorskich potoczyło się trochę inaczej.

„Bzik kolonialny” to jedna z takich pozycji, których lektura co stronę szerzej otwiera oczy. I zaprasza do podróży w wymiarze historycznym, geograficznym, społecznym. I naprawdę warto się dać w tą podróż zaprosić.

„Polskie kolonie”?? Toż to oksymoron. Chyba… A jednak nie!

O „polskim Madagaskarze”, pewnie jak wszyscy, coś słyszałem, ale kontekstu nie znałem. Kilka miesięcy temu natknąłem się dodatkowo na mapę, która zaznaczała, że w XVII w. lennem polskim było Tobago i Gambia!! I ta rewelacja wymagała już pogłębienia. Doskonale w ten moment wpasował się „Bzik kolonialny”.

Czego tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tytuł i wydawnictwo sugerowały, że jest to pozycja, z której będzie się można dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy o historii, kulturze i zwyczajach Korei. I rzeczywiście takie elementy pojawiają się, ale... zmieściłyby się prawdopodobnie na 15 niezbyt odkrywczych stronach. Pozostałe 300 stron to mało interesujące i niezbyt ciekawie podane opisy życia autora, jego pracy i rodzinnych wydarzeń. Gdyby autor był jakąś istotną w dziejach świata osobą, to może poświęcenie kilku godzin na poznanie jego życiorysu miałoby sens. W mojej opinii, w tym przypadku to jednak strata czasu.

Tytuł i wydawnictwo sugerowały, że jest to pozycja, z której będzie się można dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy o historii, kulturze i zwyczajach Korei. I rzeczywiście takie elementy pojawiają się, ale... zmieściłyby się prawdopodobnie na 15 niezbyt odkrywczych stronach. Pozostałe 300 stron to mało interesujące i niezbyt ciekawie podane opisy życia autora, jego pracy i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W trakcie lektury ponad tysiącstronicowych wspomnień (fikcyjnych?) hitlerowskiego oficera prowadzeni jesteśmy przez kilka wątków.

Główny dotyczy, wydaje się już wielokrotnie poruszanego w innych pozycjach, tematu odpowiedzialności Niemców (jako narodu i poszczególnych ludzi) za okrucieństwa wojny. Ale mimo to Littellowi udaje się spojrzeć na to w ciekawy sposób, który nurtuje pytaniami - "ile zła jest w jednostce, a ile w systemie? Na ile decydujemy o swoim zachowaniu, a na ile decyduje za nas los/historia?"

Drugi wątek, chyba najciekawszy, to analiza dwóch ścierających się ze sobą w hitlerowskich Niemczech idei w zakresie podejścia do Żydów, Cyganów, Polaków i różnych mniejszości - czy poddać ich eksterminacji, Ostatecznemu Rozwiązaniu i jak najszybciej usunąć ze świata jako podludzi, czy jednak wykorzystać jako siłę roboczą dla budowy potęgi Niemiec. To rzadko prezentowane spojrzenie na działania i zakulisowe gry polityczne wśród najważniejszych przedstawicieli III Rzeszy.

Równolegle możemy patrzeć na zmieniające się nastroje niemieckich żołnierzy i cywili od pierwszych lat wojny, a szczególnie pasma sukcesów machiny wojennej zajmującej kolejne terytoria Związku Radzieckiego, przez pierwsze porażki, aż po upadek wydawałoby się niezwyciężonego Berlina.

I gdyby książka skończyła się na tych wątkach to ocierałaby się o 10 gwiazdek, jako bardzo udane połączenie elementów historycznych, reportażowych i biograficznych toczących się w tragicznym okresie lat '40.

Ale dla mnie w trochę niezrozumiały sposób autor wplata w to wszystko historię fizycznej miłości i obsesji bohatera na punkcie swojej siostry bliźniaczki, opisy jego homoseksualnych przygód, a później trochę karykaturalnego śledztwa po zabójstwie matki. Jakoś te wątki nie licowały mi w ogóle z wymiarem historycznym książki i tragicznymi opowieściami o ludziach tracących życie w ramach Ostatecznego Rozwiązania.

Generalnie książka jednak naprawdę godna polecenia.

W trakcie lektury ponad tysiącstronicowych wspomnień (fikcyjnych?) hitlerowskiego oficera prowadzeni jesteśmy przez kilka wątków.

Główny dotyczy, wydaje się już wielokrotnie poruszanego w innych pozycjach, tematu odpowiedzialności Niemców (jako narodu i poszczególnych ludzi) za okrucieństwa wojny. Ale mimo to Littellowi udaje się spojrzeć na to w ciekawy sposób, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Międzywojenny Tarnów. Życie wieloosobowej żydowskiej rodziny przedstawione na przestrzeni około 20 lat, w trakcie których pięcioro dzieci dorasta, rodzice starzeją się, wszyscy borykają się z codziennymi problemami. Jednocześnie, z początku rzadko, później coraz częściej, zaczynają widzieć i czuć, że traktowani są inaczej, gorzej... Dlaczego? Bo są inni, bo są Żydami.

Cała opowieść snuje się bardzo ciekawie, z dużym dystansem i humorem, ale jednocześnie w czytelniku narasta niepokój, bo, jak trafnie zostało zauważone w krótkiej recenzji na okładce, czytelnik wie, do czego to wszystko doprowadzi, a bohaterowie jeszcze nie...

Bardzo dobra pozycja świetnie zanurzająca indywidualną historię rodzinną w klimacie międzywojennej Polski. Lekko napisana, a jednocześnie będąca ważną nauką, przypomnieniem, przestrogą.

Międzywojenny Tarnów. Życie wieloosobowej żydowskiej rodziny przedstawione na przestrzeni około 20 lat, w trakcie których pięcioro dzieci dorasta, rodzice starzeją się, wszyscy borykają się z codziennymi problemami. Jednocześnie, z początku rzadko, później coraz częściej, zaczynają widzieć i czuć, że traktowani są inaczej, gorzej... Dlaczego? Bo są inni, bo są Żydami.

Cała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Billy Pilgrim wypadł z czasu"...

Chyba nie miał innego wyjścia. Bo jak miał wyjaśnić sam sobie, dlaczego stało się to, co się stało, dlaczego widział to, co widział?
A przecież to jest takie proste. Stało się to, co się w danej chwili miało stać; ci co zginęli to raczej "zginęli", bo w innym momencie przecież cały czas żyją; to co się na ziemi w danej chwili dzieje, to tylko jedna z fałd czasu obserwowana z ciekawością przez mieszkańców dalekiej Tralfamadorii.

Proste? Dużo bardziej niż wytłumaczenie sobie okrucieństwa wojny, jej bezsensu i tego, że ot tak, w krótkim czasie ginie 135 tys ludzi w nalocie na Drezno, 90 tys w nalocie na Tokio, 70 tys w Hiroszimie...

Jak sam autor pisze - książka jest "krótka i poprana, bo o masakrze nie sposób powiedzieć nic inteligentnego". Lepiej skryć się za obłędem i światem rodem z fantastyki.
Ale właśnie przez to jeszcze głośniej krzyczeć. I przypominać. I ostrzegać...

"Billy Pilgrim wypadł z czasu"...

Chyba nie miał innego wyjścia. Bo jak miał wyjaśnić sam sobie, dlaczego stało się to, co się stało, dlaczego widział to, co widział?
A przecież to jest takie proste. Stało się to, co się w danej chwili miało stać; ci co zginęli to raczej "zginęli", bo w innym momencie przecież cały czas żyją; to co się na ziemi w danej chwili dzieje, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Późne lata 60 w Meksyku z wszystkiego jego problemami - przestępczością, narkotykami, korupcją... A wśród tego dorastający chłopak starający się po prostu żyć, co łatwe nie jest, bo zewsząd otacza go śmierć.
Równolegle toczy się opowieść z dalekich rejonów Kanady, gdzie młody Innuita zatraca się w pogoni za wilkiem.

Potencjał dla dobrej powieści jest bardzo duży, ale... w mojej opinii nie został wykorzystany. Może gdyby książka była znacznie krótsza i wydarzenia bardziej skondensowane, to wrażenie byłoby inne. Ale gdzieś od połowy czytelnik zdaje sobie sprawę, że już nic więcej się nie wydarzy, nic go nie zaskoczy, historia po prostu musi dotoczyć się do końca. Szkoda...

Niemniej jednak czas na lekturę tej pozycji warto znaleźć.
Dodatkowy plus za pomysłową zabawę grafiką - dzieleniem słów, pisaniem ich i dzieleniem w niestandardowy sposób. Ciekawie się to czytało/oglądało.

Późne lata 60 w Meksyku z wszystkiego jego problemami - przestępczością, narkotykami, korupcją... A wśród tego dorastający chłopak starający się po prostu żyć, co łatwe nie jest, bo zewsząd otacza go śmierć.
Równolegle toczy się opowieść z dalekich rejonów Kanady, gdzie młody Innuita zatraca się w pogoni za wilkiem.

Potencjał dla dobrej powieści jest bardzo duży, ale... w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka istotna, będąca niejako wołaniem autora - Sudańczyka z Darfuru, przewodnika zagranicznych dziennikarzy - o pokój i wsparcie międzynarodowej opinii dla jego wymęczonego wojną kraju.
Co istotne, to rzadka możliwość przeczytania relacji kogoś z wewnątrz, a nie dziennikarza budującego opowieść na podstawie przeprowadzonych wywiadów z mieszkańcami.

Mnie jednak czegoś zabrakło. Niestety, przez całą książkę dawało się odczuć, że autor do wybitnych pisarzy nie należy. Forma zdecydowanie bardziej pasuje do opowieści przy okazji bezpośredniego spotkania niż do książki.
Niemniej jednak, na pewno warto sięgnąć po tę pozycję, chociażby po to, aby przybliżyć sobie wydarzenia tej okropnej zagłady.

Książka istotna, będąca niejako wołaniem autora - Sudańczyka z Darfuru, przewodnika zagranicznych dziennikarzy - o pokój i wsparcie międzynarodowej opinii dla jego wymęczonego wojną kraju.
Co istotne, to rzadka możliwość przeczytania relacji kogoś z wewnątrz, a nie dziennikarza budującego opowieść na podstawie przeprowadzonych wywiadów z mieszkańcami.

Mnie jednak czegoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo trudno jest napisać reportaż składający się po prostu z historii i rozmów z wieloma ludźmi. Bo zwykle czegoś brakuje - albo faktów i informacji, których od reportaży się oczekuje, albo głębi w tych międzyludzkich kontaktach, które stają się tylko dodatkiem do głównej treści.

Ale Autorce znów (wcześniej czytałem "Hen") to się doskonale udało. W swoich ciepłych, otwartych rozmowach z Grenlandczykami, przedstawia zarówno osoby nietuzinkowe jak i te bardziej zwyczajne, za każdym razem wsłuchując się w ich opowieści i pozwalając im być bohaterami kilku kolejnych stron swojej książki. Jeśli się dziwi, czy jest czymś zaskoczona, to pisze o tym, ale nie ocenia i nie wartościuje.
A między liniami przemyca naprawdę dużo informacji o Grenlandii, o historii wyspy, zwyczajach i kulturze ludzi, o zwykłych kłopotach, ale i radościach mieszkańców.
A to wszystko opowiedziane bardzo ładnym, płynącym językiem, niejednokrotnie sprawiającym wrażenie, że jest się zanurzonym w jakiejś baśni.

Bardzo dobra i wartościowa pozycja!

Bardzo trudno jest napisać reportaż składający się po prostu z historii i rozmów z wieloma ludźmi. Bo zwykle czegoś brakuje - albo faktów i informacji, których od reportaży się oczekuje, albo głębi w tych międzyludzkich kontaktach, które stają się tylko dodatkiem do głównej treści.

Ale Autorce znów (wcześniej czytałem "Hen") to się doskonale udało. W swoich ciepłych,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgając po Cabre mam nadzieję na rozbudowaną powieść, z wieloma wątkami, podróżami w czasie, tropami które trzeba uważnie śledzić.
Po pierwszych kilkudziesięciu stronach "Podróży zimowej" lekki zawód. To nie powieść, ale szereg niezwiązanych ze sobą opowiadań. Przyjemnie się czytających, ale zawsze opowiadań. Ale kilkanaście kolejnych stron i... wątki zaczynają się ze sobą łączyć! (a może jednak nie i w większości to przypadkowe zbieżności? :)). I w ten sposób zabawa, jakiej od Cabre oczekuję, się zaczyna:)
Ta pozycja nie zostanie w pamięci tak długo jak "Wyznaję" albo "Głosy Pamano", ale kilka godzin przyjemności niewątpliwie może zafundować.

Sięgając po Cabre mam nadzieję na rozbudowaną powieść, z wieloma wątkami, podróżami w czasie, tropami które trzeba uważnie śledzić.
Po pierwszych kilkudziesięciu stronach "Podróży zimowej" lekki zawód. To nie powieść, ale szereg niezwiązanych ze sobą opowiadań. Przyjemnie się czytających, ale zawsze opowiadań. Ale kilkanaście kolejnych stron i... wątki zaczynają się ze sobą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam trochę problem wystawiając w miarę niską ocenę, bo czy opis wysiłków syna szukającego informacji o swoim ojcu, który prawdopodobnie zginął w libijskim więzieniu z rąk zwolenników Kaddafiego, nie powinien z automatu zasługiwać na więcej?
Nie chcąc się jednak poddawać takiemu emocjonalnemu szantażowi, powiem, że nie tyle nie trafiają do mnie książki, w których wielkie i przełomowe wydarzenia w danym kraju przedstawiane są w kontekście prywatnych historii, co nie lubię, gdy te historie wysuwają się natarczywie na pierwszy plan i "atakują" czytelnika nazwiskami kuzynów, wujków i opisami rodzinnych wydarzeń.
Czytając tę książkę miałem wrażenie, że autor na przemian chwali się swoją działalnością opozycyjną i szuka usprawiedliwienia, że nie był w stanie uratować ojca z rąk oprawców. Jednocześnie ojca przedstawia, jako czołowego libijskiego opozycjonistę, nieomal człowieka świętego.
Dla mnie zdecydowanie za mało było (co nie oznacza, że w ogóle nie było) opisów związanych z sytuacją Libii pod rządami Kaddafiego, od przeprowadzonego przez niego zamachu stanu w 1969 do Arabskiej Wiosny w 2011. Ale to co przeczytałem poszerzyło moją wiedzę na temat tego regionu i za to 5 gwiazdek.

Mam trochę problem wystawiając w miarę niską ocenę, bo czy opis wysiłków syna szukającego informacji o swoim ojcu, który prawdopodobnie zginął w libijskim więzieniu z rąk zwolenników Kaddafiego, nie powinien z automatu zasługiwać na więcej?
Nie chcąc się jednak poddawać takiemu emocjonalnemu szantażowi, powiem, że nie tyle nie trafiają do mnie książki, w których wielkie i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Można spojrzeć na tę książkę jako na manifest ekologiczny z wołaniem o umiar dla dzisiejszych ludzi, bo czym się różni to buńczuczne "te lasy są nieskończone", czy fałszywe "ludzi są od tego, żeby brać ziemie we władanie" sprzed kilkuset lat, od tego co dzisiaj my robimy z przyrodą?
Można spojrzeć jak na rodzinną epopeję (mi chwilami przywołującą na pamięć "Sto lat samotności"), choć śledzenie historii nastu pokoleń na przestrzeni ponad 300 lat, pod koniec robiło się już trochę nużące.
Można w końcu skupić się na obserwacji zmieniających się warunków życia w ostatnich czterech wiekach i z uśmiechem czytać o fascynacji pierwszymi narzędziami mechanicznymi czy samochodami i przekonaniem, że "przyszło nam żyć w czasie największego postępu technologicznego" (ale czy my teraz nie mamy takiego samego poczucia? :)).

No ale można też wziąć to wszystko na raz i zafundować sobie kilka dni naprawdę ciekawej i mądrej lektury, co z czystym sumieniem wszystkim polecam.

Można spojrzeć na tę książkę jako na manifest ekologiczny z wołaniem o umiar dla dzisiejszych ludzi, bo czym się różni to buńczuczne "te lasy są nieskończone", czy fałszywe "ludzi są od tego, żeby brać ziemie we władanie" sprzed kilkuset lat, od tego co dzisiaj my robimy z przyrodą?
Można spojrzeć jak na rodzinną epopeję (mi chwilami przywołującą na pamięć "Sto lat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dwie pozornie niezwiązane ze sobą powieści. Pierwsza w stylu do jakiego Christensen już mnie przyzwyczaił w "Półbracie" i w "Beatlesach" - opowieść o dorastającym chłopcu i rozterkach dojrzewania - pierwszej miłości, stosunkach z rodzicami, relacjach z kolegami. Druga to opowieść o małym amerykańskim miasteczku, w którym wszystko idzie nie tak jak powinno i o mężczyźnie, który próbuje odnaleźć się w tej sytuacji. A na koniec epilog, spinająca całość klamra i jednocześnie bardzo osobiste zwierzenia autora. Jak dla mnie, jedno z lepszych, ale jednocześnie "cięższych" sześćdziesięciu stron, jakie przeczytałem w ostatnim czasie...
A do tego, jak zwykle u Christensena, bardzo duża dbałość o słowa, która przynosi naprawdę dużą radość czytania i cały czas powracająca myśl - co z tego wszystkiego rzeczywiście kiedyś się wydarzyło w życiu autora, a co jest po prostu fikcją:)

Dwie pozornie niezwiązane ze sobą powieści. Pierwsza w stylu do jakiego Christensen już mnie przyzwyczaił w "Półbracie" i w "Beatlesach" - opowieść o dorastającym chłopcu i rozterkach dojrzewania - pierwszej miłości, stosunkach z rodzicami, relacjach z kolegami. Druga to opowieść o małym amerykańskim miasteczku, w którym wszystko idzie nie tak jak powinno i o mężczyźnie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trudno ocenić tę książkę. Porusza bardzo istotną kwestię głodu, a raczej przyczyn jego powstawania. Niby nic odkrywczego, a jednak zebranie wielu danych i faktów w jednym opracowaniu zmusza do przemyśleń.
Celowo używam słowa "opracowanie", bo niestety miałem bardzo często wrażenie, że nie czytam dobrze napisanego reportażu tylko raczej pracę magisterską bądź doktorską z dużą liczbą danych liczbowych (często tych samych wielokrotnie powtarzanych) i ze słabym walorem literackim.
Merytoryczny aspekt tej pozycji jak najbardziej uzasadnia sięgnięcie po nią, ale brak umiejętności połączenia warstwy faktograficznej z kunsztem pisarskim obniża ocenę, którą jej przyznaję.

Trudno ocenić tę książkę. Porusza bardzo istotną kwestię głodu, a raczej przyczyn jego powstawania. Niby nic odkrywczego, a jednak zebranie wielu danych i faktów w jednym opracowaniu zmusza do przemyśleń.
Celowo używam słowa "opracowanie", bo niestety miałem bardzo często wrażenie, że nie czytam dobrze napisanego reportażu tylko raczej pracę magisterską bądź doktorską z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szkoda...
Pierwsze opowiadanie zapowiadało się naprawdę dobrze - zmarła dziewczyna nie może się pogodzić ze śmiercią i wędruje wśród żywych, a żywych to za bardzo nie dziwi, choć trochę denerwuje. Brzmi jak idealna baza do surrealistycznego opowiadania, ale niestety zanim się rozkręci już się kończy.
Ma jednak sporą przewagę nad pozostałymi opowiadaniami, którym nawet nie pozwolono dobrze się rozpocząć:(
Nie mam pojęcia dlaczego autorka przyjęła taką formę. Raczej nie ze względu na brak umiejętności i talentu, bo te fragmenty, które udało Jej się opisać są naprawdę ciekawe i pomysłowe.
Przyjmijmy, że po prostu zbiera siły na kolejną, tym razem już lepszą książkę:)

Szkoda...
Pierwsze opowiadanie zapowiadało się naprawdę dobrze - zmarła dziewczyna nie może się pogodzić ze śmiercią i wędruje wśród żywych, a żywych to za bardzo nie dziwi, choć trochę denerwuje. Brzmi jak idealna baza do surrealistycznego opowiadania, ale niestety zanim się rozkręci już się kończy.
Ma jednak sporą przewagę nad pozostałymi opowiadaniami, którym nawet nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pokaźna dawka wiedzy o Japonii, choć niestety pozycja trochę nierówna. Pierwsza część - "Japoński wachlarz" naprawdę bardzo dobra. Stanowi udane połączenie powieści i przewodnika opisującego najciekawsze miejsca i zwyczaje w Kraju Kwitnącej Wiśni. Druga część - "Rekin z parku Yoyogi" (na szczęście krótsza) to już jak dla mnie zbyt dużo dywagacji, nie zawsze związanych z Japonią.

Generalnie cała książka warta polecenia, ale powinna być wydawana z wyraźnych ostrzeżeniem na okładce, że przeczytanie grozi zmianą dotychczasowych planów urlopowych i skierowaniem zainteresowania na Daleki Wschód:)

Pokaźna dawka wiedzy o Japonii, choć niestety pozycja trochę nierówna. Pierwsza część - "Japoński wachlarz" naprawdę bardzo dobra. Stanowi udane połączenie powieści i przewodnika opisującego najciekawsze miejsca i zwyczaje w Kraju Kwitnącej Wiśni. Druga część - "Rekin z parku Yoyogi" (na szczęście krótsza) to już jak dla mnie zbyt dużo dywagacji, nie zawsze związanych z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z wyżej ocenionych pozycji na mojej półce.

Porusza jeden z mniej znanych aspektów XX-wiecznej historii ziem polskich, co może się wydawać dziwne, jako że dotyczy on jakiś 5-6 mln ludzi.
Indywidualne historie bieżeńców (uciekinierów / przesiedleńców? Jak się okazuje dobór właściwego słowa nie jest w tym przypadku łatwy) składają się na obraz migracji milionów ludzi, którzy w pośpiechu musieli opuścić swoje domy, miesiącami przemieszczać się w głąb Rosji (czego wielu nie przeżyło), osiąść na kilka lat w nieznanym środowisku, a na koniec wrócić na swoje ziemie, które często nie były już ich i gdzie nikt na nich nie czekał.

Bardzo trudno napisać jest książkę, która zarówno przekazuje wiele danych faktograficznych jak i prezentuje pojedyncze, często nacechowane dużym ładunkiem emocjonalnym historie ludzi, a jednocześnie, którą czyta się z zapartym tchem. Autorce udało się to doskonale.

Dziękuję za wspaniałą lekturę i odkrycie nieznanej dotychczas karty historii. Moja kolejna wyprawa na Podlasie będzie już dużo bardziej świadoma, a odpowiedź na pytanie "co to znaczy być Polakiem" jeszcze bardziej zniuansowana.

Jedna z wyżej ocenionych pozycji na mojej półce.

Porusza jeden z mniej znanych aspektów XX-wiecznej historii ziem polskich, co może się wydawać dziwne, jako że dotyczy on jakiś 5-6 mln ludzi.
Indywidualne historie bieżeńców (uciekinierów / przesiedleńców? Jak się okazuje dobór właściwego słowa nie jest w tym przypadku łatwy) składają się na obraz migracji milionów ludzi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W mojej opinii książka bardzo słaba (choć możliwe, że częściowo opinia ta wynika z faktu, że kryminał nie jest moją ulubioną formą literacką). Co prawda sama fabuła wciąga (czemu sam się dziwiłem, bo cała historia jest zbyt wydumana i pisana jakby na siłę), ale już sposób prowadzenia narracji pozostawia wiele do życzenia, a pretendowanie do psychologicznej analizy człowieka, który przeżył tragedię w górach, to już jakieś nieporozumienie.
Jednym słowem - pozycja dla zagorzałych zwolenników książek z zagadkami kryminalnymi.

W mojej opinii książka bardzo słaba (choć możliwe, że częściowo opinia ta wynika z faktu, że kryminał nie jest moją ulubioną formą literacką). Co prawda sama fabuła wciąga (czemu sam się dziwiłem, bo cała historia jest zbyt wydumana i pisana jakby na siłę), ale już sposób prowadzenia narracji pozostawia wiele do życzenia, a pretendowanie do psychologicznej analizy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dylemat dotyczący tego, czy szklanka jest do połowy pusta czy pełna, nie jest łatwy do rozwikłania.
Gdy czyta się książkę, która aspiruje do miana reportażu, a jednocześnie autor próbuje przez większość czasu opisać swoje wrażenia i to w zamiarze poetyckim językiem, to można przyjąć, że jest to OK, bo w jednej książce mamy w zasadzie dwie, albo że jest to nieporozumienie, bo nie uzyskujemy ani reportażu, ani poezji, ani fabuły...
Ja skłaniam się niestety do stwierdzenia, że ta szklanka jest do połowy pusta, co nie oznacza jednak, że nie warto wypić z niej tej wody, która jest nalana:) A później sięgnąć do encyklopedii, bądź innych pozycji i przeczytać więcej o historii Timoru.

Dylemat dotyczący tego, czy szklanka jest do połowy pusta czy pełna, nie jest łatwy do rozwikłania.
Gdy czyta się książkę, która aspiruje do miana reportażu, a jednocześnie autor próbuje przez większość czasu opisać swoje wrażenia i to w zamiarze poetyckim językiem, to można przyjąć, że jest to OK, bo w jednej książce mamy w zasadzie dwie, albo że jest to nieporozumienie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dlaczego 9 gwiazdek? Dlatego, że -1 gwiazdkę daję za brak głównego motywu/tajemnicy, którą uraczył mnie "Półbrat", ale jednocześnie +10 gwiazdek za dowcipny język, którym pisana jest ta powieść, a przede wszystkim za nostalgiczny klimat, który każdemu każe wrócić do czasów własnego dzieciństwa i za uświadomienie, że niezależnie od tego, czy dorastało się w latach 50/60, czy 80/90 to dylematy dzieci i problemy świata były takie same.

Dlaczego 9 gwiazdek? Dlatego, że -1 gwiazdkę daję za brak głównego motywu/tajemnicy, którą uraczył mnie "Półbrat", ale jednocześnie +10 gwiazdek za dowcipny język, którym pisana jest ta powieść, a przede wszystkim za nostalgiczny klimat, który każdemu każe wrócić do czasów własnego dzieciństwa i za uświadomienie, że niezależnie od tego, czy dorastało się w latach 50/60, czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O Maroku, Rabacie, Marakeszu wiedzą wszyscy. O Saharze Zachodniej prawie nikt. Ja nie wiedziałem... Teraz już wiem, ale nie jestem pewien, czy mi z tym lepiej:( Bo niełatwo przychodzi uzmysłowienie sobie faktu, że na ziemi jest kolejne miejsce, które czeka na międzynarodową sprawiedliwość i nie może się jej doczekać. Już od 40 lat...
Bardzo dobra książka, która nie tylko przynosi wiele informacji, ale którą po prostu bardzo dobrze się czyta.

O Maroku, Rabacie, Marakeszu wiedzą wszyscy. O Saharze Zachodniej prawie nikt. Ja nie wiedziałem... Teraz już wiem, ale nie jestem pewien, czy mi z tym lepiej:( Bo niełatwo przychodzi uzmysłowienie sobie faktu, że na ziemi jest kolejne miejsce, które czeka na międzynarodową sprawiedliwość i nie może się jej doczekać. Już od 40 lat...
Bardzo dobra książka, która nie tylko...

więcej Pokaż mimo to