-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz4
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać3
Biblioteczka
2023-12-23
2023-12-31
2023-10-11
2017-11-15
Kompletnie nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po książce napisanej przez komika. Wiem za to jedno, zupełnie nie spodziewałam się tak ciekawej, dobrze przemyślanej, słodko - gorzkiej historii. W chwilę po zamknięciu książki miałam ochotę przeczytać ją jeszcze raz.
Xavier Ireland prowadzi nocną audycję w londyńskiej rozgłośni radiowej. Cierpiący na bezsenność słuchacze chętnie dzielą się z nim swoimi radościami i smutkami. Mężczyzna zawsze ma dla nich dobrą radę lub miłe słowo. Troszczy się również o dość nieporadnego przyjaciela Murray'a, który współtworzy audycję oraz bezskutecznie szuka "tej jedynej". W życiu prywatnym jednak Xavier jest absolutnym przeciwieństwem swego zawodowego wizerunku. Nie ma dziewczyny ani przyjaciół, jego mieszkanie zarasta brudem, a jedyną przyjemnością są kameralne, sobotnie turnieje gry w scrabble, na które chadza od czasu przeprowadzki do Londynu z rodzinnej Australii. Xavier, a właściwie Chris, gdyż tak nazywał się za czasów życia w Melbourne, stara się zapomnieć o przeszłości, lecz czy to mozliwe? Książka Marka Watsona to ciekawie skomponowana historia, w której przeplatają się trzy biegi wydarzeń. Pierwszym z nich jest teraźniejsze życie Xaviera, na które wpływ ma poznana na 3 minutowej randce kobieta. Postać ta jest barwna, ciekawa i bardzo wyrazista. Jej imię w języku polskim kojarzy się niestety niezbyt dobrze i trochę razi w oczy... Drugą ważna sprawą, która ma wpływ na życie naszego bohatera jest wspomniana wcześniej, bolesna przeszłość zostawiona w Australii. Muszę przyznać, że bardzo zaskoczył mnie sposób, w jaki ten temat się rozwijał, stawiałam na zupełnie inną sprawę. Ostanią, lecz nie najmniej ważną kwestią jest to, jak zachowanie Xaviera w pewniej losowej sytuacji wpłynęło znacząco na losy jedenastu osób, które nie były z nim w żaden sposób związane. Niesłychanie ciekawy ciąg przyczynowo- skutkowy, który łącznie z poprzednimi wątkami prowadzi czytelnika do zaskakującego zakończenia. Tym razem nie mogę powiedzieć, że było cukierkowo. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy... A to właśnie lubię!
Rozpisałam się, ale musicie przyznać, że dzieje się tam całkiem sporo. Na niespełna trzystu stronach autor mieści niesamowitą kondensację postaci i wydarzeń. A mnogość bohaterów drugoplanowych wcale nie przekłada się na gorszą ich jakość. Choć niektóre z postaci poznajemy jedynie przez krótką chwilę, to zapewniam, że każda jest wiarygodna, oryginalna i po prostu bardzo rzeczywista. Dodajmy do tego ciekawy styl pisania, pełen plastycznych porównań i zwrotów, płynną akcje, bogaty wachlarz zdarzeń, a otrzymamy jedyną w swoim rodzaju historię. "Jedenaście" jest powieścią o tym, że przed własnymi błędami nie można uciec i żyć szczęśliwie. To historia o wybaczaniu sobie, o budowaniu poczucia własnej wartości, a także przede wszystkim o wpływie naszych wyborów na życie wielu, pozornie niezwiązanych ze sobą osób. Serdecznie Wam ją polecam!
Kompletnie nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po książce napisanej przez komika. Wiem za to jedno, zupełnie nie spodziewałam się tak ciekawej, dobrze przemyślanej, słodko - gorzkiej historii. W chwilę po zamknięciu książki miałam ochotę przeczytać ją jeszcze raz.
Xavier Ireland prowadzi nocną audycję w londyńskiej rozgłośni radiowej. Cierpiący na bezsenność...
2023-11-15
Reportaż Anny Goc na pewno trafi na moją listę najlepszych książek tego roku. Myślę, że tego typu publikacje są nam jako społeczeństwu bardzo potrzebne. Mam w rodzinie Gluchych, wiem jakie spotykają ich trudności w codziennym życiu, dużo na ten temat mówi i uświadamia także @bibliofilem.byc , jednak mimo tej wiedzy "Głusza" otworzyła mi oczy na wiele kwestii, których istnienia nie byłam świadoma.
Powiem szczerze, że nie chcę bardzo się rozpisywać na temat bohaterów i ich historii, zachęcam Was do poznania ich samodzielnie, naprawdę warto. Napomknę tylko o jednej kwestii. Nie byłam świadoma, że ludzie mogą być bezjęzyczni, to największy szok dla mnie, osoby która nie wyobraża sobie życia bez choćby słowa pisanego. Ale ok, można nie znać polskiego, nie pisać, lecz posługiwać się językiem migowym i to jest super. Ale wyobraźcie sobie, że nie znacie kompletnie żadnych słów czy znaków, nie potraficie nazwać niczego co widzicie, nie istnieją monologi, galopady nazwanych myśli w waszych głowach... Nieumiejętność nazwania świata choćby na własny użytek najbardziej mnie uderzyła...
Jeśli tylko macie możliwość, bardzo zachęcam Was do przeczytania "Głuszy" , nic tak bardzo nie uwrażliwia na potrzeby drugiego człowieka jak założenie jego butów...
Reportaż Anny Goc na pewno trafi na moją listę najlepszych książek tego roku. Myślę, że tego typu publikacje są nam jako społeczeństwu bardzo potrzebne. Mam w rodzinie Gluchych, wiem jakie spotykają ich trudności w codziennym życiu, dużo na ten temat mówi i uświadamia także @bibliofilem.byc , jednak mimo tej wiedzy "Głusza" otworzyła mi oczy na wiele kwestii, których...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-17
2023-11-13
2023-11-08
W życiu nie pomyślałabym, że spodoba mi się taka opowieść, a tu proszę 😁 historia orczycy, która zakłada kawiarnię, rzecz kompletnie absurdalna, a przy tym tak urocza, że łapałam się na permanentnym uśmiechu podczas lektury, może fabuła trochę za słabo rozwinięta, ale to niewymagający książka pod kocyk na jesienny wieczór po prostu.
W życiu nie pomyślałabym, że spodoba mi się taka opowieść, a tu proszę 😁 historia orczycy, która zakłada kawiarnię, rzecz kompletnie absurdalna, a przy tym tak urocza, że łapałam się na permanentnym uśmiechu podczas lektury, może fabuła trochę za słabo rozwinięta, ale to niewymagający książka pod kocyk na jesienny wieczór po prostu.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-24
Książki Moyes to mój totalny "comfort reading", dlatego nigdy nie odmawiam takim propozycjom wydawniczym 😁 Tym razem w swoje ręce dostajemy premierową, świeżą książkę, co jest miłym zaskoczeniem. A do tego - niespodziana- opowieść nie rozkręca się przez wieczność, jak to zwykle u Jojo bywa, a to naprawdę duży plus 🙂 Zaczęłam czytać gdy tylko odebrałam przesyłkę i połknęłam na dwa podejścia, co samo w sobie jest dobrą rekomendacją 💛
Słyszałam opinie, że "Kiedy weszłam w twoje życie" jest porównywalna z "Zanim się pojawiłeś"... Otóż nie. Myślę, że tytułu, od którego zaczeła się niejedna czytelnicza przygoda z autorką już nie da się przebić. Ale czy to źle? Nie sądzę, najnowsza powieść również ma w sobie wiele zalet i wcale nie musi konkurować ze swoją "wielką poprzedniczką". Mam też nieodparte wrażenie, że za jakiś czas zobaczymy jej ekranizację, ponieważ ta opowieść aż się o nią prosi :D
Gdybym miała określić dwoma słowami klimat tej historii, to "babska siła" byłaby najodpowiedniejsza. Znajdziecie tu bohaterki z różnych środowisk, do tego nie są to małolaty, lecz dziewczyny z bagażem życiowych doświadczeń przeróżnych i gwarantuję, że każda z Was znajdzie tu choć jedną, która trafi prosto do serducha (ja pokochałam Jasmine, samotną matkę szczerą do bólu). Początkowo myślałam, że fabuła potoczy się dość standardowo i nic mnie nie zaskoczy, a jednak autorka nie serwuje nam klasycznej zamiany miejsc, co jest dużą zaletą tej powieści. Mianownikiem łączącym dwie główne bohaterki- przytłoczoną życiem szarą myszkę Sam oraz nieznającą trosk żonę bogatego męża, Nishę są ... czerwone szpilki. Choć bardzo długo to jedyny spójny element dwóch osobnych zdawałoby się historii. Szkoda, że tytuł książki nie jest bliższy oryginałowi, który świetnie nawiązuje do wspomnianych butów.
Może i Moyes nie tworzy literatury pięknej, ale w zalewie powieści obyczajowych jej książki wyróżniają się bardzo pozytywnie i myślę, że po najnowszą również warto sięgnąć. Ja bawiłam się wyśmienicie 💛
Książki Moyes to mój totalny "comfort reading", dlatego nigdy nie odmawiam takim propozycjom wydawniczym 😁 Tym razem w swoje ręce dostajemy premierową, świeżą książkę, co jest miłym zaskoczeniem. A do tego - niespodziana- opowieść nie rozkręca się przez wieczność, jak to zwykle u Jojo bywa, a to naprawdę duży plus 🙂 Zaczęłam czytać gdy tylko odebrałam przesyłkę i połknęłam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-18
Jak na thriller, to kiepsko trzyma w napięciu, ale historia sama w sobie ciekawa, klimat trochę jak w "Gdzie śpiewają raki". Zabrakło mi dbałości o rozbudowanie postaci drugoplanowych, takie trochę na odczepnego stworzone.
Jak na thriller, to kiepsko trzyma w napięciu, ale historia sama w sobie ciekawa, klimat trochę jak w "Gdzie śpiewają raki". Zabrakło mi dbałości o rozbudowanie postaci drugoplanowych, takie trochę na odczepnego stworzone.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-01
Forma książki nie jest nudnym sprawozdaniem z odtrąbionych sukcesów (na szczęście). Znajdziecie tu fragmenty wywiadów, artykułów prasowych, a także wspomnienia samych właścicieli jak i grona ich współpracowników oraz ludzi pracujących na wszelkich stanowiskach. Oczywiście nie mogło zabraknąć mnóstwa zdjęć.
Najciekawszy etap jak dla mnie stanowił początek działalności pani Ireny oraz pana Henryka. Otwieranie własnej działalności w czasach PRL-u nie mogło być łatwe, brak wszystkiego począwszy od dobrych jakościowo składników po jakiekolwiek opakowania, do tego przysłowiowe kłody pod nogi rzucane przez władze. Trzeba było się nieźle nagłówkować, by udało się wypuścić pierwsze produkty. Późniejsza transformacja ustrojowa, wejście Polski do UE czy choćby niedawna pandemia, każdy z tych okresów przynosiły kolejne wyzwania i bardzo ciekawym doświadczeniem okazało się obserwowanie firmy od podszewki, sposobów radzenia sobie nowych sytuacjach, gdzie właściciele często okazywali się pionierami, intuicyjnie tworzyli markę, sposoby zarządzania w czasach, gdy brakowało przykładów "z naszego podwórka".
Mimo iż marka dr Irena Eris rozrastała się, pracowników przybywało, a po małej rodzinnej działalności zostało miłe wspomnienie, w wypowiedziach pracowników czuć, że właścicielom bardziej zależy na ludziach niż na cyferkach. Myślę, że w tak dużych zakładach nie jest to normą, dlatego tak dobrze czyta się o ludziach, którzy całe życie poświęcili pasji, potrafili osiągnąć niemały sukces, a do tego pozostać wciąż tacy, jak na początku swojej drogi.
Forma książki nie jest nudnym sprawozdaniem z odtrąbionych sukcesów (na szczęście). Znajdziecie tu fragmenty wywiadów, artykułów prasowych, a także wspomnienia samych właścicieli jak i grona ich współpracowników oraz ludzi pracujących na wszelkich stanowiskach. Oczywiście nie mogło zabraknąć mnóstwa zdjęć.
Najciekawszy etap jak dla mnie stanowił początek działalności pani...
2023-10-03
Przed lekturą książki znałam mniej więcej życiorys Chmielewskiej, nie czytałam jednak autobiografii. Z tego też powodu książkę Katarzyny Drogi czytało mi się bardzo dobrze- ma konstrukcję beletryzowanej biografii, narratorem jest sama Chmielewska. To wszystko sprawia, że "Niełatwo mnie zabić" czyta się błyskawicznie, po prostu jak zajmującą powieść, nie do końca jednak jest to atutem... Odnoszę jednak wrażenie, że w niniejszej książce postać Chmielewskiej zbyt mocno połączyła się z Joanną-bohaterką kryminałów. Czasem zastanawiałam się ile w opisywanych sytuacjach jest prawdziwej Chmielewskiej, a ile jej wykreowanego świata. Zakończenie urwano nagle w momencie, gdy Pani Joanna stała się znaną pisarką, a szkoda, przecież poza bujną młodością jest jeszcze wiele lat do opowiedzenia. Zabrakło mi także choć kilku zdań posłowia od Katarzyny Drogi, wyróżnienia źródeł, z jakich korzystała, inspiracji do powstania książki...
Jednym zdaniem- oczekiwania miałam spore, przyjemność z czytania również, jednak sama książka ma sporo mankamentów i raczej wypada ją traktować jako opowieść luźno inspirowaną życiem Ireny Kuhn vel Joanny Chmielewskiej.
Przed lekturą książki znałam mniej więcej życiorys Chmielewskiej, nie czytałam jednak autobiografii. Z tego też powodu książkę Katarzyny Drogi czytało mi się bardzo dobrze- ma konstrukcję beletryzowanej biografii, narratorem jest sama Chmielewska. To wszystko sprawia, że "Niełatwo mnie zabić" czyta się błyskawicznie, po prostu jak zajmującą powieść, nie do końca jednak jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-06
2023-10-04
2023-09-21
2023-06-05
Bardzo podobały mi się obie "toprowskie" książki i tym razem miałam nadzieję na podobne wrażenia z innych pasm polskich gór... No cóż, nie zawsze warto zakładać coś sobie przed lekturą książki... Jeśli szukacie tu Sabały-Zielińskiej niestety jej nie znajdziecie. Opowieść o GOPRze jest ważna i potrzebna, uświadamianie wybierających się w góry wszelkie także, jednak tu więcej jest wątków historyczno-kronikarskich niż opowieści z pracy ratowników.
Jak dla mnie za mało tu opisów akcji, brak rozmów z ratownikami, a jak już coś się pojawia, to kompletnie bez emocji i polotu... Strasznie się wynudziłam i bardzo, bardzo żałuję, że zmarnowano potencjał na świetną książkę...
Bardzo podobały mi się obie "toprowskie" książki i tym razem miałam nadzieję na podobne wrażenia z innych pasm polskich gór... No cóż, nie zawsze warto zakładać coś sobie przed lekturą książki... Jeśli szukacie tu Sabały-Zielińskiej niestety jej nie znajdziecie. Opowieść o GOPRze jest ważna i potrzebna, uświadamianie wybierających się w góry wszelkie także, jednak tu więcej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-14
Nie wiem czy polubiłabym ją, gdybym znalazła się w otoczeniu Stryjeńskiej, wiem za to, że warto spędzić kilka godzin z tą biografią.
Nie wiem czy polubiłabym ją, gdybym znalazła się w otoczeniu Stryjeńskiej, wiem za to, że warto spędzić kilka godzin z tą biografią.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-11
Nie wiem, czy napiszę coś odkrywczego o tej historii, znacie ją na pewno wszyscy, mi również zdarzyło się czytać ją dzieciakom już kilka razy. Mimo tej znajomości podczas lektury miałam dwojakie uczucia... Z jednej strony była to przyjemność powrotu do lubianych bohaterów czy też scen, z drugiej zaś pojawił się jednak zaskakujący element świeżości :)
Doceniam pracę tłumacza włożoną w przekład na nasz trudny język, do tego tłumaczenie fantastyki to nie jest bułka z masłem, niestety mam wrażenie, że w tym procesie książka straciła sporo na pierwotnej lekkości, a szkoda. Bardzo nie lubię też, gdy tłumacz zmienia np imiona (choćby to była tylko ropucha, tu przy okazji imienia zamieniono jej także płeć). Zupełnie nie rozumiem czemu miałby służyć taki zabieg...
Nie wiem, czy napiszę coś odkrywczego o tej historii, znacie ją na pewno wszyscy, mi również zdarzyło się czytać ją dzieciakom już kilka razy. Mimo tej znajomości podczas lektury miałam dwojakie uczucia... Z jednej strony była to przyjemność powrotu do lubianych bohaterów czy też scen, z drugiej zaś pojawił się jednak zaskakujący element świeżości :)
Doceniam pracę tłumacza...
2023-08-28
Ostatnie tygodnie spędziłam w towarzystwie tej oto cegiełki, lecz nie tylko z powodu objętości zeszło mi tak długo... Kompletnie nie czułam Anny... Nie rozumiałam jej wyborów i postępowania, nie wzbudziłam we mnie żadnej sympatii, litości, kompletnie żadnej emocji... Troszkę się zawiodłam. Jedynie wątek Kitty i Lewina ratował fabułę.
Jak to w powieściach z tej epoki bywa, poza głównym wątkiem romansowym znajdziemy tu mocno zarysowane tło społeczne oraz opis nękających rosyjskie społeczeństwo bolączek, które, przyznaję otwarcie- pod koniec książki tylko przelatywalam wzrokiem.
Ogólnie nie żałuję, że poznałam tę historię, ale na pewno już nigdy do niej nie wrócę... Myślę, że miałam po prostu zbyt duże oczekiwania, tym bardziej, że klasyka raczej rzadko mnie zawodzi.
Ostatnie tygodnie spędziłam w towarzystwie tej oto cegiełki, lecz nie tylko z powodu objętości zeszło mi tak długo... Kompletnie nie czułam Anny... Nie rozumiałam jej wyborów i postępowania, nie wzbudziłam we mnie żadnej sympatii, litości, kompletnie żadnej emocji... Troszkę się zawiodłam. Jedynie wątek Kitty i Lewina ratował fabułę.
Jak to w powieściach z tej epoki bywa,...
2023-08-16
"Czy to możliwe, że my również drżymy pod wpływem bodźców, których nie potrafimy rozpoznać ani pamiętać - takich które pojawiły się przed naszymi narodzinami?"
Alex Halberstadt jako dziewięciolatek emigrował do Stanów Zjednoczonych z ówczesnego ZSRR. W czasach zimnej wojny nie było łatwo zasymilować się w nowym środowisku, szczególnie mając rosyjski akcent... By ułatwić sobie życie młody Alex starał się odciąć od przeszłości, "zamerykanizować się". Z biegiem lat i życiowych doświadczeń okazało się jednak, że powracające koszmary można zatrzymać tylko w jeden sposób - poznając historię własnej rodziny.
Książa, którą Wam dziś przedstawiam opowiada o podróży w przeszłość, o konfrontacji z bolesną, a czasem niewygodną prawdą o przodkach, o wyjazdach do Europy i poszukiwaniach śladów rodziny.
W pierwszych rozdziałach zawędrujemy do dzisiejszej Ukrainy, by poznać dziadka naszego autora- byłego ochroniarza Stalina. Kolejne rozdziały przenoszą nas do Wilna i okolic, co bardzo mnie zaciekawiło. Z polskiej perspektywy przyzwyczajeni jesteśmy myśleć o tym mieście jako o utraconej cząstce ojczyzny. Historia opowiedziana z perspektywy Litwaków - Żydów litewskich, którzy swego czasu cieszyli się największą w Europie swobodą, maluje się zupełnie inaczej. Za taką zmianę punktu widzenia bardzo cenię sobie tego typu literaturę. Lata powojenne przypadają na młodość rodziców autora, życie w szarej, komunistycznej Moskwie, jest to dość intymny obraz trudnego pożycia małżeńskiego.
Ostatnie rozdziały to już czasy nam bliższe, czyli dzieciństwo i dorastanie w obcym kraju, obraz Nowego Jorku lat 80-tych i 90-tych.
Jak na tak niewielką objętość autor serwuje nam bardzo różnorodną treść. Trudny wiek XX mocno naznaczył bliskie mu osoby. Ludzie podnoszący się z powojennej traumy starali się znów żyć normalnie, zakładali rodziny, mieli dzieci. Ile przeżytego bólu przekazli tym właśnie dzieciom? Odpowiedzi na to pytanie możemy poszukać razem z Alexem Halberstadtem, do czego bardzo Was zachęcam.
"Czy to możliwe, że my również drżymy pod wpływem bodźców, których nie potrafimy rozpoznać ani pamiętać - takich które pojawiły się przed naszymi narodzinami?"
Alex Halberstadt jako dziewięciolatek emigrował do Stanów Zjednoczonych z ówczesnego ZSRR. W czasach zimnej wojny nie było łatwo zasymilować się w nowym środowisku, szczególnie mając rosyjski akcent... By ułatwić...
Jeśli czytaliście wszelkie książki o toprowcach i goprowcach i brakowało wam akcji tu znajdziecie praktycznie tylko opisy wyjazdów ratunkowych- "samo mięso"
Poza oczywistym ratownictwem nad morzem czy jeziorami znajdziecie tu np historie miejskich woprowców, nurków (najbardziej przerażające zajęcie wg mnie) czy też zimowe akcje ratunkowe.
Myślę, że to ważna książka, a woprowcy są zdecydowanie niedocenianą formacją. Gdyby więcej osób czytało takie relacje ratownicy na bank mieliby mniej pracy.
Jeśli czytaliście wszelkie książki o toprowcach i goprowcach i brakowało wam akcji tu znajdziecie praktycznie tylko opisy wyjazdów ratunkowych- "samo mięso"
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPoza oczywistym ratownictwem nad morzem czy jeziorami znajdziecie tu np historie miejskich woprowców, nurków (najbardziej przerażające zajęcie wg mnie) czy też zimowe akcje ratunkowe.
Myślę, że to ważna książka, a...