Szlak umrzyka Larry McMurtry 7,9

ocenił(a) na 93 tyg. temu Moi Drodzy
🤠Po tym, jak ostatnio długo kazałem czekać "Ulicom Laredo" na półce, obiecałem sobie, że za "Szlak" biorę się bardzo szybko. I tak uczyniłem. Po nostalgicznym i najgenialniejszym z genialnych "Brazos", po mocno gorzkim i znakomitym "Laredo" moja ciekawość i ekscytacja tak urosła, że musiałem ją zaspokoić już, teraz, natychmiast. Czy znowu będzie tak wspaniale? Czy ponownie się wzruszę, bywało, że i do łez? Czy pokocham młodych Gusa i Calla tak, jak pokochałem starych? Przekonajmy się.
🤠Zacznijmy od tego, że nie mogłem się doczekać, aż ponownie spotkam osoby, które autor wcześniej (czy może później - zależy jak to rozpatrywać) uśmiercił. Nie mogłem się doczekać, aż poznam ich młodość, ich początek drogi, ich zamierzchłą przeszłość. I poznałem. I przepadłem.
🤠Klimat jest inny. Jakby tu powiedzieć - młodszy. Co ciekawe przecież książka jest napisana później. Ale wyraźnie czuć, że jest inaczej. Nie ma tej nostalgicznej goryczy, która tak bardzo była obecna w "Ulicach Laredo". Ale przecież mamy tu szczeniackie początki Gusa i Calla. O rany! To oni byli kiedyś młodzi?! 🙈 I pieprzyli takie bzdury? (w sumie Gus za wiele się nie zmienił 😅 - silne zainteresowanie płcią przeciwną i pewna lekkość obyczajowa i luźne podejście do życia jak były później tak i są tutaj 🙈). Zresztą jeśli idzie o Calla też już widać, jakim zasadniczym człowiekiem w przyszłości się stanie. Ci dwaj uzupełniają się idealnie.
🤠Klimat Zachodu, starego, prawdziwie dzikiego Zachodu jest nadal niepodrabialny. McMurtry po prostu ma to we krwi. Już scena z samego początku książki (Gus, Call, ucieczka) powala. Czułem deszcz na plecach. Czułem burzę i widziałem wyładowania. Czułem na karku oddech wroga. I czułem ból ran. Coś niesamowitego! Autor tworzy tak niezwykłą atmosferę, tak plastyczną, dynamiczną dzięki zastosowaniu (kiedy trzeba) krótkich, prostych zdań, że poczujecie, jakbyście byli w samym środku tej historii.
A kiedy trzeba, pojawiają się spokojne, niemalże fiołkowe, proste opisy piękna zachodu, prostych ludzi (strażnicy to byli ludzie bardzo prości i to oni są trzonem tej historii),niezwykłych, rzeczywistych, a zarazem przedziwnych sytuacji.
🤠To jest niemalże rozczulające, jacy Gus i Call są nieporadni i naiwni. Całkowicie pozbawieni wiedzy i doświadczenia. Kontrast między tą powieścią a "Brazos" czy "Laredo" jest przeogromy. I to jest wspaniałe, że dowiadujemy się kim byli, zanim stali się legendarnymi Strażnikami. Jakimi ludźmi byli, zanim stali się legendą. Kto im w tym pomógł i jakie okoliczności ich ukształtowały na pomniki odchodzącego w niepamięć Zachodu.
🤠Bywa naprawdę krwawo. Krwawo i brutalnie. Skalpy zdzierane są bez pardonu. Przy tym odnosi się wrażenie, że te sceny to niemalże dokumentalny zapis pewnych wydarzeń, które kiedyś działy się na porządku dziennym. Jednak, wzbogacone przez McMurtry'ego o emocje stają się niesamowitą literaturą, w której przepadniecie.
🤠"Szlak Umrzyka" jest niemal idealnym dopełnieniem "Brazos" i "Ulic Laredo". Niemal, ponieważ nadal brakuje mi tych lat, kiedy Gus i Call byli już dojrzałymi, acz nie starymi jeszcze ludźmi. Kiedy to właśnie oni prowadzili Strażników Teksasu do ich największych tryumfów, wykorzystując to, czego nauczyli się m.in. tutaj, na Szlaku Umrzyka.
🤠W tym momencie zatem dostajemy wgląd w sam początek życia głównych bohaterów, w ich uczucia, emocje, motywy które nimi kierowały. Dowiadujemy się, co ich uformowało, co sprawiło już na początku drogi, że stali się Gusem i Callem z "Brazos". Nie wiemy jednak nadal, jak to się objawiało w szczytowym okresie ich kariery. Zakładam, że dzięki Vesperowi jeszcze się o tym dowiemy w "Comanche Moon" 🙂, bo właśnie tam (chyba?) poznamy naszych bohaterów w sile wieku. I już nie mogę się doczekać.
🤠O ile "Laredo" emanuje goryczą i smutkiem, "Brazos" nostalgią i zmierzchem pewnej epoki, tak "Szlak" jest pełnym niewinności (niepozbawionym wszakże nieodłącznego okrucieństwa) obrazem Zachodu w początkach swojej legendy, kiedy jeszcze Llano Estacado należało do Komanczów i gdzie to właśnie oni byli potęgą. Obrazem Zachodu, który wraz ze starzeniem się naszych bohaterów będzie chylił się coraz bardziej ku upadkowi.
🤠Jestem zachwycony tą powieścią, która co prawda nie ma aż tak epickiego rozmachu jak "Brazos", ale klimat i atmosfera, które stworzył autor wystarczy na obdzielenie setki książek o Zachodzie. W mojej ocenie 9/10 i UZJ (Uncelkowy Znak Jakości) i bardzo, bardzo polecam. Nie możecie tego ominąć 🙂