-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2020-05-30
2020-05-30
Podszedłem do tej książki bez jakichkolwiek oczekiwań i co tu mówić - nie zawiodłem się.
Dobrze zarysowani, oryginalni bohaterowie, wartka akcja, nieprostolinijna fabuła utkana zgrabnie z kolejno odkrywanych warstw tajemnicy, błyskotliwa narracja i przede wszystkim ciekawa historia, w którą wpadłem z nieskrywaną przyjemnością.
Zbyt wiele pochwał pod adresem książki może zadziałać jak kiepski zwiastun filmowy – zbyt dużo obieca, zbyt wiele pokaże, a na koniec rzuci w rozczarowanie. W przypadku tej historii zdradzanie fabuły jest niewskazane, a jakikolwiek trailer byłby wręcz niedopuszczalny.
Zerknięcie na tylną stronę okładki powinno wystarczyć żeby zorientować się z czym mamy do czynienia. Książka lekka, szybka i przyjemna. Zostałem oczarowany.
Podszedłem do tej książki bez jakichkolwiek oczekiwań i co tu mówić - nie zawiodłem się.
Dobrze zarysowani, oryginalni bohaterowie, wartka akcja, nieprostolinijna fabuła utkana zgrabnie z kolejno odkrywanych warstw tajemnicy, błyskotliwa narracja i przede wszystkim ciekawa historia, w którą wpadłem z nieskrywaną przyjemnością.
Zbyt wiele pochwał pod adresem książki może...
2017-09-30
Są takie książki, obok których nie da się przejść obojętnie i takie, po których nie da się po prostu sięgnąć po kolejną. Przykuwają nas do fotela ciężarem wywołanych przemyśleń, chwilowym roztargnieniem lub tytułową euforią. Są też takie, które zostawiają poczucie niesmaku i rozczarowania po zbyt wygórowanych oczekiwaniach.
Odnoszę wrażenie, że osiemnaście recenzji rzuconych na pierwsze strony książki miało na celu poinstruować nas jak czytać powieść Lily King. Autorytety formatu “New York Times Book Review”, “Washington Post”, “Newsday”, “USA Today”, “New York”, “Vogue” itd. wychwalają tekst, jako nie tylko nowe spojrzenie na życiorys Margaret Mead, ikonę antropologii, ale również jako intrygujący, ludzki portret antropologów.
I chociaż z tym ostatnim jestem w stanie się zgodzić, to czytając „Euforię”, od pierwszej do ostatniej strony rosło we mnie przekonanie, że wolałbym poznać którąkolwiek z naukowych opracowań pierwowzoru bohaterki, niż chłonąć fikcję uplecioną z wyselekcjonowanych faktów.
Książka nie powala na kolana ani zachwalaną błyskotliwością, ani wzbudzanymi emocjami. Pamiętniki głównej bohaterki wydają się być pisane pod czytelnika a literówki i zagubione w tekście wyrazy nie ułatwiają czytania. Główni bohaterowie są dobrze zarysowani, ale nie zaliczyłbym tego do atutów tekstu. Akcja wydaje się miałka, jakby autorka ubezwłasnowolniona koniecznością odwzorowania historii w tym jednym najważniejszym dla fikcji obszarze postanowiła być rozczarowująco powściągliwa, do tego stopnia, że tragiczny finał zamiast wzbudzać współczucie wywołuje konsternację. Czytając miałem wrażenie, że dostaję sfabrykowaną historię, którą powinienem się zachwycać, tylko dlatego, że ta prawdziwa, której nigdy nie poznamy wydarzyła się gdzieś naprawdę.
Do zalet książki zaliczyłbym ciekawą konstrukcję i tematykę, która przez mało kreatywny przekład lub literacko słabe wykonanie nie zachwyca.
Są takie książki, obok których nie da się przejść obojętnie i takie, po których nie da się po prostu sięgnąć po kolejną. Przykuwają nas do fotela ciężarem wywołanych przemyśleń, chwilowym roztargnieniem lub tytułową euforią. Są też takie, które zostawiają poczucie niesmaku i rozczarowania po zbyt wygórowanych oczekiwaniach.
Odnoszę wrażenie, że osiemnaście recenzji...
Świetny pomysł, znakomicie eksploatowany do 3/4 długości utworu. Niestety, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że autorowi zabrakło pomysłu na zakończenie, które utrzymałoby poziom pierwszej części tekstu. Mimo wszystko polecam.
Świetny pomysł, znakomicie eksploatowany do 3/4 długości utworu. Niestety, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że autorowi zabrakło pomysłu na zakończenie, które utrzymałoby poziom pierwszej części tekstu. Mimo wszystko polecam.
Pokaż mimo to
Ujmę to tak:
Czas-spędzony-na-czytanie
C-z-a-s--s-p-ę-d-z-o-n-y-n-a-c-z-y-t-a-n-i-e
C--z--a--s----s--p--ę--d--z--o--n--y----n--a----c--z--y--t--a--n--i--e
C---z---a---s------s---p---ę---d---z---o---n---y------n---a------c---z---y---t---a---n---i---e
N-i-e-d-o-w-i-e-r-z-a-n-i-e-K--o--n--s--t--e--r--n--a--c--j--a-R-o-z-c-z-a-r-o-w-a-n-i-e
Ujmę to tak:
Pokaż mimo toCzas-spędzony-na-czytanie
C-z-a-s--s-p-ę-d-z-o-n-y-n-a-c-z-y-t-a-n-i-e
C--z--a--s----s--p--ę--d--z--o--n--y----n--a----c--z--y--t--a--n--i--e
C---z---a---s------s---p---ę---d---z---o---n---y------n---a------c---z---y---t---a---n---i---e
N-i-e-d-o-w-i-e-r-z-a-n-i-e-K--o--n--s--t--e--r--n--a--c--j--a-R-o-z-c-z-a-r-o-w-a-n-i-e