-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać286
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
Jeśli chcecie dowiedzieć się dlaczego ruscy na Ukrainie od 210 dni 3-dniowej operacji radzą sobie jak sobie radzą to jest to lektura obowiązkowa. Od 1986 nic się nie zmieniło. Jest dokładnie taki sam festiwal sowieckiego bardaku, niekompetencji, korupcji, arogancji których analogia jest porażająca. Ponad 16 godzin lektury łączącej naukowe fakty z zachowaniem ludzi - od ratowników aż po wierchuszkę USRR, ZSRR i naukowców którzy nie mieli żadnego scenariusza na najgorszy obrót wydarzeń. Anatomia upadku, który mam nadzieję nastąpi dla tego reżimu jak najszybciej.
Jeśli chcecie dowiedzieć się dlaczego ruscy na Ukrainie od 210 dni 3-dniowej operacji radzą sobie jak sobie radzą to jest to lektura obowiązkowa. Od 1986 nic się nie zmieniło. Jest dokładnie taki sam festiwal sowieckiego bardaku, niekompetencji, korupcji, arogancji których analogia jest porażająca. Ponad 16 godzin lektury łączącej naukowe fakty z zachowaniem ludzi - od...
więcej mniej Pokaż mimo to
Remku, patrz i ucz się! W końcu naprawdę świetny, mięsisty, mroczny i dobrze napisany kryminał. Świetny bohater, bardzo dobrze poprowadzona dynamiczna akcja, rewelacyjne plenery, a co najważniejsze wszystko trzyma się kupy. Plus co jakiś czas mrugnięcie okiem do czytelnika nawiązaniami do popkultury - np. do Przekrętu Guya Ritchiego.
Uczciwie zaznaczam że nie polecam czytania, zwłaszcza zakończenia, przed zaśnięciem ;)
Remku, patrz i ucz się! W końcu naprawdę świetny, mięsisty, mroczny i dobrze napisany kryminał. Świetny bohater, bardzo dobrze poprowadzona dynamiczna akcja, rewelacyjne plenery, a co najważniejsze wszystko trzyma się kupy. Plus co jakiś czas mrugnięcie okiem do czytelnika nawiązaniami do popkultury - np. do Przekrętu Guya Ritchiego.
Uczciwie zaznaczam że nie polecam...
Nie, nie i niestety jeszcze raz nie. Za długo, za bardzo przekombinowane, połączenie Mission Impossible i innych filmów z cyklu 'zabili go i uciekł'. Lubię jak się wszystko 'trzyma kupy' w warstwie prawdopodobieństwa, natomiast tutaj bohaterka ma serię przygód, których starczyłoby spokojnie na dwa 'Bondy'. Szkoda, bo momenty są.
Nie, nie i niestety jeszcze raz nie. Za długo, za bardzo przekombinowane, połączenie Mission Impossible i innych filmów z cyklu 'zabili go i uciekł'. Lubię jak się wszystko 'trzyma kupy' w warstwie prawdopodobieństwa, natomiast tutaj bohaterka ma serię przygód, których starczyłoby spokojnie na dwa 'Bondy'. Szkoda, bo momenty są.
Pokaż mimo to
Książkę czyta się bardzo dobrze - jest napisana dość lekkim, wartkim językiem. Podróż autora przebiega znanymi z innych relacji, utartymi, szlakami Korei Północnej. Próba zajrzenia za kurtynę jest jednak dość nieśmiała i widać wyraźnie, że autor nie chce nikomu zaszkodzić.
Tyle tylko że taka postawa jest, w moim mniemaniu, szkodliwa, bo nie pokazuje czytelnikom drugiego oblicza Korei (lub są to niedopowiedzenia, bądź bardzo subtelne aluzje) w postaci obozów koncentracyjnych, wielkiego głodu i wszechobecnego zamordyzmu.
Książka zdecydowanie przeznaczona jest dla początkujących czytelników, którzy szukają informacji na temat Korei Północnej.
Książkę czyta się bardzo dobrze - jest napisana dość lekkim, wartkim językiem. Podróż autora przebiega znanymi z innych relacji, utartymi, szlakami Korei Północnej. Próba zajrzenia za kurtynę jest jednak dość nieśmiała i widać wyraźnie, że autor nie chce nikomu zaszkodzić.
Tyle tylko że taka postawa jest, w moim mniemaniu, szkodliwa, bo nie pokazuje czytelnikom drugiego...
2020-05-26
Przede wszystkim czuć, że jest to wcześniejsze dzieło Mroza. Jak zawsze tempo jest wartkie, jak zawsze czyta się w tempie jazdy na rollercoasterze i jak zawsze (w przypadku ostatnich książek) jest jakieś 'ale'.
Po pierwsze - nie rozumiem fascynacji bezsensowną przemocą, która absolutnie nic nie wnosi do książki, bo i bez niej dramaturgia jest ok.,
Po drugie - wystarczyło porozmawiać max. godzinę z pilotem latającym na 787 i ze stewardesą, żeby opisy sytuacji w samolocie miały ręce i nogi. Niestety, o ile laik pewnie nawet nie zwróci na to uwagi, to osoba znająca się na samolotach będzie miała w głowie sporo zgrzytów.
Po trzecie - na okładce można było spokojnie dać zdjęcie Dreamlinera, skoro ten samolot 'występuje' w książce.
Naprawdę niewielkim nakładem dodatkowej pracy byłoby 8, co nie zmienia faktu że lektura jest dobra.
Przede wszystkim czuć, że jest to wcześniejsze dzieło Mroza. Jak zawsze tempo jest wartkie, jak zawsze czyta się w tempie jazdy na rollercoasterze i jak zawsze (w przypadku ostatnich książek) jest jakieś 'ale'.
Po pierwsze - nie rozumiem fascynacji bezsensowną przemocą, która absolutnie nic nie wnosi do książki, bo i bez niej dramaturgia jest ok.,
Po drugie - wystarczyło...
Świetny kryminał, choć od samego początku znamy mordercę, to trzyma w napięciu do ostatniej strony. Nie razi nawet dość 'hollywoodzka' narracja, w której wszystko się dzieje na pełnej petardzie na ostatnią chwilę. Zakończenie jest bardzo dobre, a biorąc pod uwagę uwikłanie mordercy w kontakty z rosyjskim wywiadem jest świetnym cliffhangerem do drugiego tomu, na który czekam z niecierpliwością.
Świetny kryminał, choć od samego początku znamy mordercę, to trzyma w napięciu do ostatniej strony. Nie razi nawet dość 'hollywoodzka' narracja, w której wszystko się dzieje na pełnej petardzie na ostatnią chwilę. Zakończenie jest bardzo dobre, a biorąc pod uwagę uwikłanie mordercy w kontakty z rosyjskim wywiadem jest świetnym cliffhangerem do drugiego tomu, na który czekam...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-13
Kolejna część cyklu nie rozczarowuje. Julita na pełnej petardzie wjeżdża w sam środek modnego obecnie tematu, a mianowicie wpływu obcych mocarstw, dzięki technologii, w wyniki wyborów. Oglądając niedawno na Netflixie dokument o 'Cambridge Analytica' nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że autor nieco z tego czerpał, co nie znaczy że książce czegoś brakuje. Jest wartka akcja, pokazane są techniki profilowania i manipulacji w sieci. Myślę że to znakomita okazja, by wielu czytelników zweryfikowało swoje podejście do obecności w niej. Ode mnie mega plus za wierność szczegółom - rejs do LAX ma faktycznie numer LO21 :) A właśnie takimi szczegółami sprawdzam jak bardzo autor się przyłożył do dokumentacji.
Kolejna część cyklu nie rozczarowuje. Julita na pełnej petardzie wjeżdża w sam środek modnego obecnie tematu, a mianowicie wpływu obcych mocarstw, dzięki technologii, w wyniki wyborów. Oglądając niedawno na Netflixie dokument o 'Cambridge Analytica' nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że autor nieco z tego czerpał, co nie znaczy że książce czegoś brakuje. Jest wartka akcja,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-23
W książce o księdzu uderzyło mnie jedno - nie ma tam za bardzo Boga. Kościół jest dla Jankowskiego jedynie pretekstem i środkiem do osiągnięcia swojego celu. Druga konstatacja jest taka, że droga na szczyt to często wypadkowa odpowiednich ludzi, odpowiedniego czasu i okoliczności. Nie wybrzmiewa to wprost, ale można się zdziwić jak niemalże półanalfabeta zostaje w pewnym momencie drugą osobą, po Wałęsie, opozycji w Polsce.
Główną zaletą tej książki jest jej epicka wielowymiarowość. Wydaje się, że czasy, w których żyliśmy pamiętamy doskonale. Tymczasem autorzy wplatają w opowieść wiele 'smaczków', o których (prawie) nikt wcześniej nie słyszał. Jak na przykład przedstawiciele komitetu noblowskiego z niesmakiem opuścili plebanię widząc w zrujnowanej, komunistycznej Polsce niemal babiloński przepych.
Kolejnym ważnym pytaniem jest to, czy Jankowski był przedmiotem, czy podmiotem w ówczesnych (zwłaszcza w latach 1980-1982) rozgrywkach. I dlaczego, pomimo powszechnej wiedzy o skłonnościach pedofilskich i zamiłowaniu do niewyobrażalnego rozpasania, nikt mu nic nie zrobił. I o ile z teczek bezpieki niczego się nie dowiemy, bo te spłonęły w listopadzie 1989 (meldunki cytowane pochodzą z innych źródeł), o tyle poznając układy wśród purpuratów ta odpowiedź staje się dość jasna.
Smutna jest ta książka. Pokazuje że ktoś, kto w najlepszym wypadku powinien zostać odesłany w miejsce odosobnienia dla księży, z przyzwoleniem wszystkich 'kręcił swoje lody' aż do czasu kiedy przestał być wygodny. A i wtedy kiedy został pariasem nie było za bardzo chętnych do tego, żeby go ukarać za grzechy które popełnił. I tylko Miłosierdzie Boże rozsądzi sumę jego uczynków.
W książce o księdzu uderzyło mnie jedno - nie ma tam za bardzo Boga. Kościół jest dla Jankowskiego jedynie pretekstem i środkiem do osiągnięcia swojego celu. Druga konstatacja jest taka, że droga na szczyt to często wypadkowa odpowiednich ludzi, odpowiedniego czasu i okoliczności. Nie wybrzmiewa to wprost, ale można się zdziwić jak niemalże półanalfabeta zostaje w pewnym...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-10
Nawet za komuny Albania była terra incognita. Wiadomo było że to kraj komunistyczny i że rządzi tam Enver Hoxha. Intuicyjnie pewnie dodałbym jeszcze coś o sieci bunkrów i o tym że raczej kojarzył mi się z zacofaniem, nawet w stosunku do naszego bloku.
Ten reportaż pokazał natomiast, że całkiem niedaleko mieliśmy Koreę Północną w wydaniu europejskim. Nikt się nią nie interesował, bo oprócz gór nic Albania światu do zaoferowania nie miała. Tak więc została zostawiona sama sobie z paranoikiem u władzy absolutnej. Jak na paranoika przystało, Hoxha stworzył niespotykaną sieć donosicieli, a Sigurimi, policja polityczna, była jak rozciągnięta nad całym krajem pajęczyna, w którą wpadali wszyscy nieostrożni.
Po lekturze tej książki nie mieści się w głowie, że w Europie było takie miejsce. Miejsce w porównaniu z którym reżim Ceaucescu jawi się jako amatorska piaskownica. Reżim który sprowadził człowieka do roli karalucha który może zostać dzięki czyjemuś kaprysowi zdeptany w ciągu minuty, albo zesłany do pasterskiej wioski na samym końcu Albanii.
Warto przeczytać choćby dla refleksji że człowiek jest najokrutniejszym ze zwierząt..
Nawet za komuny Albania była terra incognita. Wiadomo było że to kraj komunistyczny i że rządzi tam Enver Hoxha. Intuicyjnie pewnie dodałbym jeszcze coś o sieci bunkrów i o tym że raczej kojarzył mi się z zacofaniem, nawet w stosunku do naszego bloku.
Ten reportaż pokazał natomiast, że całkiem niedaleko mieliśmy Koreę Północną w wydaniu europejskim. Nikt się nią nie...
2019-07-03
Ale to się dobrze czyta. Gęsta niczym arabska kawa intryga, szybka i wartka akcja, żadnych mielizn narracyjnych - słowem idealna książka na wakacyjne dwa wieczory.
Dwa morderstwa pracowników wywiadu w Baku i w Algierze, w Polsce na białym koniu wjeżdża bohater z Afganistanu jako czarny koń zbliżających się wyborów. Premier zleca audyt bohatera w trosce o swój stołek, po czym zaczyna się rollercoaster.
"Sekcja" jeńców nie bierze, a w miarę rozwoju akcji wątki się łączą i okazuje się że nic nie jest tym, czym się wydaje. Duże pieniądze, bardzo aktywne działania Moskwy, wojny frakcyjne w kręgach władzy i służb - wszystko to bardzo sprawnie opisane z niewątpliwą znajomością tematu sprawia że czyta się tę książkę znakomicie. Pokazuje też że władza demoralizuje, a ludzie na szczytach niczym się nie różnią od zwykłych ludzi pod kątem małostkowości i pazerności.
Ale to się dobrze czyta. Gęsta niczym arabska kawa intryga, szybka i wartka akcja, żadnych mielizn narracyjnych - słowem idealna książka na wakacyjne dwa wieczory.
Dwa morderstwa pracowników wywiadu w Baku i w Algierze, w Polsce na białym koniu wjeżdża bohater z Afganistanu jako czarny koń zbliżających się wyborów. Premier zleca audyt bohatera w trosce o swój stołek, po...
2018-09-21
Jezu, co to za gniot. W latach 80-tych odpowiednikiem pulp fiction, w Polsce była "seria z tygrysem" - komunistyczne seryjniaki chwalące milicjantów, zomowców et consortes ku chwale Polski Ludowej.
Tutaj nie wiem co to miało być. Głównie chyba robienie przysłowiowej kur*y z logiki. Zawsze zdawało mi się że potrafię kojarzyć fakty, do pięciu umiem liczyć, a nic z tej książki nie zrozumiałem. Po 45% (jak zeznał Kindle) ostatecznie się poddałem.
Być może są inteligentniejsi ode mnie. Być może nie skumałem geniuszu autorki. Ale dawno się tak nie umęczyłem czytając coś, co powinno być zabijaczem czasu.
Czytacie na własne ryzyko.
PS. Opisu fabuły nie umieściłem celowo. Najpierw musi ona nastąpić.
Jezu, co to za gniot. W latach 80-tych odpowiednikiem pulp fiction, w Polsce była "seria z tygrysem" - komunistyczne seryjniaki chwalące milicjantów, zomowców et consortes ku chwale Polski Ludowej.
Tutaj nie wiem co to miało być. Głównie chyba robienie przysłowiowej kur*y z logiki. Zawsze zdawało mi się że potrafię kojarzyć fakty, do pięciu umiem liczyć, a nic z tej...
2018-03-06
Anne Applebaum po raz kolejny pokazuje że jest znakomitą dokumentalistką. Problem Hołodomoru pokazany jest z nakreśleniem całego tła, począwszy od 1917 roku. Czyta się z zaciśniętym gardłem zastanawiając się jak to możliwe że człowiek człowiekowi zgotował ten los.
Książka jest o tyle współczesna i bardzo na czasie, że również pokazuje jak niewiele potrzeba, żeby porządek zmienić w chaos i jak łatwo sprawić jest, żeby dzisiejsi sąsiedzi skoczyli sobie jutro do gardeł wyrzynając się w pień.
Wreszcie znakomicie z niej przebija to, co w naszej geopolitycznej rzeczywistości jest normą - to, czy ktoś jest bohaterem, czy zdrajcą jest kwestią bardzo płynną, a historia nigdy nie jest prosta. Jest zbiorem zniuansowanych półtonów, o których tylko głupiec (których dziś niestety nie brakuje) może się wypowiadać w skali bieli i czerni.
Wygląda na to, że my, Słowanie, nie możemy tak do końca pisać o swojej historii, bo lepiej to wychodzi tym, którzy nie mają naszych blizn, skrzywień i fobii. Stąd poczesne miejsce Daviesa i stąd wróżę równie świetlaną przyszłość Anne Applebaum.
Anne Applebaum po raz kolejny pokazuje że jest znakomitą dokumentalistką. Problem Hołodomoru pokazany jest z nakreśleniem całego tła, począwszy od 1917 roku. Czyta się z zaciśniętym gardłem zastanawiając się jak to możliwe że człowiek człowiekowi zgotował ten los.
Książka jest o tyle współczesna i bardzo na czasie, że również pokazuje jak niewiele potrzeba, żeby porządek...
Uśmiałem się setnie, zwłaszcza że jako chłopak z Pragi muszę powiedzieć że klimat jest oddany znakomicie. Widać że autor ma głęboką wiedzę na temat podrzędnych 'miastowych' z lat 90-tych :)
Plus motyw głównego bohatera będącego wzorcową pierdołą która przez przypadek włożyła paluchy nie tam, gdzie trzeba. Słucha się świetnie, leciutko - dzięki za miłą lekturę w drodze do Krakowa i z powrotem.
Dodatkowy plus za wierność topografii Warszawy - wszystko ma ręce i nogi, co sprawia że w myślach można sobie doskonale wszelkie podróże zwizualizować.
Uśmiałem się setnie, zwłaszcza że jako chłopak z Pragi muszę powiedzieć że klimat jest oddany znakomicie. Widać że autor ma głęboką wiedzę na temat podrzędnych 'miastowych' z lat 90-tych :)
więcej Pokaż mimo toPlus motyw głównego bohatera będącego wzorcową pierdołą która przez przypadek włożyła paluchy nie tam, gdzie trzeba. Słucha się świetnie, leciutko - dzięki za miłą lekturę w drodze do...