Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Na początek dwa spostrzeżenia.
Po pierwsze- jest to pozycja dla czytelnika, który o Kurdach już coś wie, i chce dowiedzieć się więcej, zwłaszcza o rewolucji w Rodżawie i wojnie z ISIS. "Nazywam się Kurdystan" to samo mięsko dla śledzących sytuację na Bliskim Wschodzie wprost przeładowane informacjami dotyczącymi aktualnej polityki, historii i geografii. Pozostali czytelnicy mogą się jednak zawieść- zwłaszcza laicy lub ci oczekujący głębokich, uważnych i refleksyjnych reportaży napisanych pięknym stylem spod znaku np. Wydawnictwa Czarne. To inny rodzaj lektury, bardziej przypominający niektóre książki W. Giełżyńskiego, czyli dla ludzi zainteresowanych bieżącą polityką w regionie (o czym autor zresztą solennie informuje).

Po drugie- autor nie jest obiektywnym obserwatorem. Nie tai swoich poglądów politycznych ani głębokiego zaangażowania w sprawę niepodległości Kurdystanu (-ów?), nienawidzi terrorystów z Daesz i tzw. "umiarkowanych" rebeliantów, Turcji Erdogana i Arabii Saudyjskiej oraz sprzeciwia sie polityce Unii wobec uchodźców. Wszelkie wydarzenia reinterpretowane są zawsze na korzyść prowolnościowych Kurdów, których dziennikarz wyraźnie podziwia. Dodajmy, że zwykle stara się jednak uzasadniać swe poglądy.

Co do treści i formy- zacznijmy od minusów.
Jest to pozycja dość chaotyczna, zarówno w zakresie formy, jak i chronologicznej, co tyczy się zwłaszcza wypraw autora do różnych części Kurdystanu (pod koniec nie mogłem się już połapać, ile ich w końcu odbył). Widać też brak literackiego wyrobienia językowego, szyk zdania miejscami bywa toporny albo rwany, chaotyczny; wygląda na to, że część tekstu była przelewana na papier bardzo szybko (w czasie podróży?), co często psuje strukturę wypowiedzi i utrudnia domyślenie się, do czego autor właściwie zmierza. Irytowała zwłaszcza maniera "cofania się" w przeszłość, czasem kilka razy w danym akapicie, wraz z informacją, że "zanim przejdziemy do tego, najpierw należy opowiedzieć o czymś innym"- de facto czytelnik poznaje więc historię od końca. Być może wynika to z chęci naśladowania "wschodniego" sposobu opowiadania lub modelowania tekstu na gawędę podróżniczą, powoduje jednak raczej chaos niż zaciekawienie. To samo tyczy się licznych wspominek z podróży typu ceny noclegów, trudności komunikacyjne, dostępność napojów itp. Spokojnie można by je pominąć, gdyż nie wnoszą one do lektury kompletnie nic, chyba że autor zajmuje się pisaniem bedekera. Zdarzają sie też powtórzenia (opowiadanie o tych samych wydarzeniach w różnych miejscach książki) i zwykłe błędy formalne (np. str. 15, gdzie przekręcone są lokalne nazwy Kurdystanów). Autor jest wprawdzie analitykiem i dziennikarzem, nie pisarzem ani zawodowym reporterem, ale powienien popracować nad strukturą, klarownością i redakcją tekstu.

Mimo powyższych niedociągnięć, dałem aż 7 gwiazdek. Dlaczego?
Za warstwę merytoryczną, czyli to, do czego w dzisiejszej literaturze faktu przywiązuje sie coraz mniejszą wagę (kłania się ciocia wiki i wujek google). Z autorem można się zgadzać lub nie, ale nie można mu odmówić dużej wiedzy i ogromnego zaangażowania. I to widać. Ilość informacji na temat aż 3 z 4 części Kurdystanu jest powalająca, poznajemy bowiem historię poszczególnych kurdyjskich księstewek czy nawet rodów (!) i to na przestrzeni kilku wieków. Brawa należą się też za naukę (choćby podstawową) farsi, sorani i kurmandżi- znajomość lokalnych języków to wielka rzadkość nawet wśród elity dzisiejszych reporterów.
Większość książki jest poświęcona walkom Kurdów o niepodległość w ostatnich dekadach; o ich kulturze dowiadujemy się sporo, choć nie tyle ile moglibyśmy. Repetowicz jest bardzo wszędobylski, rozmawia z ludźmi w autobusach, domach, na posterunkach wojskowych i z wysokimi oficjelami, skupiając się zwłaszcza na nierównej wojnie Kurdów z ISIS i Turcją. Bezcenna jest wiedza terenowa autora, zwłaszcza ta dotycząca tematów, o których nie mówi sie w mediach. To bodaj jedyna na rynku pozycja, opisująca z pierwszej ręki takie zagadnienia jak rozkład frontu dżihadystyczno- kurdyjskiego w płn. Iraku czy wewnętrzny ustrój Rodżawy. Niezwykle ciekawa część dotycząca Kurdów syryjskich ukazuje ludzi próbujących zbudować nowe społeczeństwo praktycznie od podstaw, przełamać stereotypy płciowe (bojowniczki YPJ i zbombardowane Kobane to bodaj jedyny obrazek z tych terenów przebijający się do massmediów) a nawet walczyć z konsumpcjonizmem. Zapewne mało kto zdawał sobie sprawę np. z funkcjonowania Kurdyjskiego Czerwonego Krzyża, organizacji nieuznawanej na świecie a zapewniającej jedyną organizacją humanitarną leczącą za darmo ludzi na terenach płn. Syrii. Paradoksem jest, że najlepiej walczące, najbardziej liberalne, prozachodnie siły na Bliskim Wschodzie są jednocześnie najsłabiej przez Zachód wspierane, w tym samym czasie, gdy dżihadystyczne grupy opływają w amerykańskie wyrzutnie przeciwpancerne. Autor jednoznacznie wskazuje winnego- wg. niego to erdoganowska Turcja i jej antykurdyjska polityka.
Równie cenne są relacje z oblężonych miast płd-wsch. Turcji i wrzenia, jakie ogarnęło tamtejszych Kurdów, zwłaszcza ubogą młodzież miejską. Kto słyszał o zeszłorocznych zbrodniach tureckich w Cizre (ok. 150 osób spalonych i pogrzebanych żywcem)? O częściowym zniszczeniu jednej z najwspanialszych starożytnych starówek w mieście Diyarbarkir (kurd. Amed)? Autor słusznie piętnuje też skandalicznie słabe potępienie tych działań przez Europę, której postawę względem Turcji można określić jedynie jako tchórzostwo i hipokryzja. Z drugiej strony, nawet biorąc poprawkę na turecki nacjonalizm trudno wymagać od jakiegokolwiek tureckiego rządu aby godził się na półterrorystyczną działalność PKK (o której historii i powiązaniach z YPG jest w książce zaskakująco mało). Tym bardziej ciężko mieć pretensję do USA, że bardziej zależy im na relacjach z Ankarą niż 2-milionową Rodżawą. Wydaje się więc, że Kurdowie jeszcze długo poczekają na formalne uznanie własnej niepodległości.

Podsumowując- "Nazywam sie Kurdystan" to książka bardzo cenna dla zainteresowanych regionem. Jej główne wady (chaotyczny język i nie do końca obiektywny autor) są pomniejsze wobec dużej ilości trudno dostępnej wiedzy z pierwszej ręki, jaką niewątpliwie posiada W. Repetowicz.

Na początek dwa spostrzeżenia.
Po pierwsze- jest to pozycja dla czytelnika, który o Kurdach już coś wie, i chce dowiedzieć się więcej, zwłaszcza o rewolucji w Rodżawie i wojnie z ISIS. "Nazywam się Kurdystan" to samo mięsko dla śledzących sytuację na Bliskim Wschodzie wprost przeładowane informacjami dotyczącymi aktualnej polityki, historii i geografii. Pozostali czytelnicy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzienniki z podróży wschodnich czołowego depresanta romantyzmu francuskiego. Zadziwiająco wtórne, podobne do setek podobnych relacji z czasów, gdy Europejczycy odkrywali Wschód. Nerval nie dość że wymyślał na potęgę, to co gorsza idealnie wpisywał się w nurt orientalizujący literatury podróżniczej "złotego okresu". Dla nieobeznanych z tego typu tekstami jego dziennik może być jednak ciekawa lekturą.

Dzienniki z podróży wschodnich czołowego depresanta romantyzmu francuskiego. Zadziwiająco wtórne, podobne do setek podobnych relacji z czasów, gdy Europejczycy odkrywali Wschód. Nerval nie dość że wymyślał na potęgę, to co gorsza idealnie wpisywał się w nurt orientalizujący literatury podróżniczej "złotego okresu". Dla nieobeznanych z tego typu tekstami jego dziennik może...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Cenię Rembeka za ukazywanie ludzkich podłości bez względu na stronę, którą trzymają bohaterowie. Jego proza jest do bólu prawdziwa i zawsze nieprzyjemna.
Jak dotąd "W Polu" jest jedną z lepszych powieści wojennych autorstwa Polaka. Nie jest to skala światowa (Remarque pisał o tym nieporównanie lepiej), ale wartość tej książki zasadza się na wyłomie w głównej narracji dotyczącej wojny polsko-bolszewickiej. Nie ma tu walki dzikich hord bolszewickich z malowanymi ułanami; są za to walki dzikich hord bolszewickich z również dziczejącymi żołnierzami-półamatorami z polskiej piechoty. Niekompetencja, zawiść, tchórzostwo, małostkowość i zwykły pech- jakże rzadko dostajemy taki obraz polskich żołnierzy tej wojny.

Cenię Rembeka za ukazywanie ludzkich podłości bez względu na stronę, którą trzymają bohaterowie. Jego proza jest do bólu prawdziwa i zawsze nieprzyjemna.
Jak dotąd "W Polu" jest jedną z lepszych powieści wojennych autorstwa Polaka. Nie jest to skala światowa (Remarque pisał o tym nieporównanie lepiej), ale wartość tej książki zasadza się na wyłomie w głównej narracji...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Najszersza praca popularnonaukowa w języku polskim dotykająca tematyki tzw. Jedwabnego Szlaku. Bardzo szerokie spektrum geograficzne i czasowe- od epoki hellenistycznej do późnego średniowiecza (wg. europejskiej datacji, która w tym wypadku ma akurat mniejsze znaczenie). Wiele ciekawych rozdziałów dotyczy mało znanych w Polsce kultur rejonu Xinjangu, a więc "centrum" Szlaku, zwłaszcza przenikania się wierzeń i historii badań nad nimi. Inne są juz słabsze, mianowicie te, gdzie autor odchodzi od ścisłego tematu i skacze po Oceanie Indyjskim, Azji Wschodniej i Syberii. Za dużo tego. Większość z opisywanych miejsc autor odwiedził osobiście, i to w dekadach 80-90', gdy był to jeszcze jakiś wyczyn.

Uhlig jest pasjonetem-podróżnikiem, a nie specjalistą, więc jego praca zawiera z musu sporo nieścisłości i uogólnień. Przykładowo świadoma wymiana handlowa miedzy Chinami a Imperium Rzymskim nie istniała aż do V-VI w., a często spotykane opisy negatywnego bilansu handlowego (odplyw złota w zamian za jedwab) bazują na jednym wątpliwym przekazie. Brak rzymskich monet w Chinach (znaleziono ledwie ok. setki, najwcześniejsze z IV w.) nie wskazuje na jakąś szerszą wymianę dóbr. Nie ma też dowodów na to, aby "szlaki jedwabne" odgrywały jakąkolwiek rolę w polityce wielkich imperiów tego okresu; nie zostały nawet "zdefiniowane" przez ówczesne źródła. W świetle tego faktu rozszerzanie władzy cesarskiej na zachód, aż do granic Azji Centralnej, wcale nie było wynikiem opieki nad rzekomymi karawanami kupców (bardzo zresztą nielicznymi i krótkodystansowymi), ale realizacją polityki imperialnej Hanów.
Krytyka tyczy się zresztą samego terminu "Jedwabny Szlak", wymyślonego dopiero przez Manfreda von Richthofena w XIX w. (o czym akurat autor wspomina, ale z czego nie wyciąga odpowiednich wniosków).

Jedwabny Szlak wymaga jeszcze wielu studiów, w tym polegających na obdzieraniu go z narracji, które narosły w XX wieku za sprawą popkultury. Książka Uhliga powiela wiele z nich, jest też miejscami chaotyczna, uogólniająca i opisująca zbyt wiele zjawisk; ale z drugiej strony zawiera też sporo cennych, unikalnych obserwacji. Jest to dobra lektura na początek, ale należy czytać ją krytycznie i uzupełniac swą wiedzę specjalistycznymi lekturami.

Najszersza praca popularnonaukowa w języku polskim dotykająca tematyki tzw. Jedwabnego Szlaku. Bardzo szerokie spektrum geograficzne i czasowe- od epoki hellenistycznej do późnego średniowiecza (wg. europejskiej datacji, która w tym wypadku ma akurat mniejsze znaczenie). Wiele ciekawych rozdziałów dotyczy mało znanych w Polsce kultur rejonu Xinjangu, a więc "centrum"...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Gorączka" jest najlepszą książką w dorobku autora (podobała mi się nawet bardziej niż biografia Kapuścińskiego). Ogromna wiedza Domosławskiego na temat, egzotycznego z punktu widzenia Polaka, regionu; bardzo dużo konkretnych informacji na temat polityki, gospodarki, historii poszczególnych krajów; oraz bardzo trafne spostrzeżenia natury ogólniejszej ("dla Latynosów USA jest tym, czym Związek Sowiecki dla Wschodniej Europy"- ciężko nam pomieścić to w głowach, prawda?). Warto poczytać.

"Gorączka" jest najlepszą książką w dorobku autora (podobała mi się nawet bardziej niż biografia Kapuścińskiego). Ogromna wiedza Domosławskiego na temat, egzotycznego z punktu widzenia Polaka, regionu; bardzo dużo konkretnych informacji na temat polityki, gospodarki, historii poszczególnych krajów; oraz bardzo trafne spostrzeżenia natury ogólniejszej ("dla Latynosów USA...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przekład Madydy jest literacko bardzo dobry, ale niekoniecznie technicznie dokładny (zwłaszcza w odniesieniu do słownictwa wojskowego). Brakuje mi też większej liczby przypisów, których wydanie takiego dzieła powinno koniecznie zawierać.

Ksenofont wciąż pozostaje wzorem dla wszystkich żołnierzy-pisarzy. Koleje losów Greków skazanych na powrotny marsz z głębi imperium perskiego ku zbawczym brzegom morza do dziś czyta się świetnie- aż dziw, że żaden filmowiec nie pokusił się dotąd o adaptację.

Przekład Madydy jest literacko bardzo dobry, ale niekoniecznie technicznie dokładny (zwłaszcza w odniesieniu do słownictwa wojskowego). Brakuje mi też większej liczby przypisów, których wydanie takiego dzieła powinno koniecznie zawierać.

Ksenofont wciąż pozostaje wzorem dla wszystkich żołnierzy-pisarzy. Koleje losów Greków skazanych na powrotny marsz z głębi imperium...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ma sensu opisywać treści książki, zrobili to juz inni recenzenci. Jagielski to jest po prostu Gość. I tyle.
Bodaj jeden z 3-4 autorów literatury faktu, którego każdą książkę można kupić w czambuł, bez czytania wcześniejszych recenzji. Nie zawiódł mnie nigdy. Nawet jego najsłabsze dzieło- Trębacz z Tembissy- i tak wystawało przed szereg o kilka długości. A "dobre miejsce do umierania" słabe nie jest.

Nie ma sensu opisywać treści książki, zrobili to juz inni recenzenci. Jagielski to jest po prostu Gość. I tyle.
Bodaj jeden z 3-4 autorów literatury faktu, którego każdą książkę można kupić w czambuł, bez czytania wcześniejszych recenzji. Nie zawiódł mnie nigdy. Nawet jego najsłabsze dzieło- Trębacz z Tembissy- i tak wystawało przed szereg o kilka długości. A "dobre...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa opowieść o tym, jak robi się dyplomację od kuchni. Trochę zawodzą późniejsze rozdziały, ale wstęp- opisujący dzieje stosunków dyplomatycznych Zachodu i Chin- zasługuje na 9 gwiazdek, jest pełen błyskotliwych analiz geopolitycznych, spostrzeżeń antropologicznych i rewelacyjnych anegdot (jak ta o "uporczywie krnąbrnych" posłach od zachodnich barbarzyńców).

Ciekawa opowieść o tym, jak robi się dyplomację od kuchni. Trochę zawodzą późniejsze rozdziały, ale wstęp- opisujący dzieje stosunków dyplomatycznych Zachodu i Chin- zasługuje na 9 gwiazdek, jest pełen błyskotliwych analiz geopolitycznych, spostrzeżeń antropologicznych i rewelacyjnych anegdot (jak ta o "uporczywie krnąbrnych" posłach od zachodnich barbarzyńców).

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdyby Parnicki żył do dziś, nie wydałby żadnej powieści historycznej- jest po prostu zbyt skomplikowany na współczesne gusta. Autor posiada bardzo bogatą wiedze o antyku i co ważniejsze, potrafi skonstruować formę narracji tak, że przypomina ona język Greków z epoki hellenistycznej. Innymi słowy, jego powieść jest tak historyczna jak to tylko możliwe. Ceną za to jest trudność lektury, która odstręczy wielu czytelników. Nie radzę jednak poddawać się- to wciąż książka wartościowa, bardzo klimatyczna i, mimo paru irytujących psychologizujących wtrętów, dająca dużą przyjemność gdy już wczujemy się w jej specyficzny rytm.

Gdyby Parnicki żył do dziś, nie wydałby żadnej powieści historycznej- jest po prostu zbyt skomplikowany na współczesne gusta. Autor posiada bardzo bogatą wiedze o antyku i co ważniejsze, potrafi skonstruować formę narracji tak, że przypomina ona język Greków z epoki hellenistycznej. Innymi słowy, jego powieść jest tak historyczna jak to tylko możliwe. Ceną za to jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

No cóż, napisać dobrą powieść historyczną dziejącą się w starożytności i tak jest bardzo trudno (gdy jest dobra nie jest historyczna, i vice versa), więc nie miałem zbytnich wymagań. W tym wypadku najbardziej odstręczał mnie tytuł, zaprojektowany tak, aby zdobyć amerykańskich czytelników- jacy to Afgańczycy zdaniem autora żyli na terenach Baktrii i Sogdu w tych czasach? Dalej jest już lepiej, bowiem Pressfield dobrze opisuje te bardziej brudne, rzadko obecne w literaturze aspekty wojny. Nie ma tu zbyt wielu pozytywnych bohaterów, a w pamięci pozostają brutalne sceny pacyfikacji baktryjskich wsi. Narracyjnie drażni pewna amerykańska maniera pisarska polegająca na "uwspółcześnianiu" doświadczeń żołnierzy antycznych i ich języka, która nieomal położyła na łopatki (skądinąd bardzo dobre) "Ogniste wrota". Mimo tego książka wyróżnia się na tle morza miernych powieści historycznych.

No cóż, napisać dobrą powieść historyczną dziejącą się w starożytności i tak jest bardzo trudno (gdy jest dobra nie jest historyczna, i vice versa), więc nie miałem zbytnich wymagań. W tym wypadku najbardziej odstręczał mnie tytuł, zaprojektowany tak, aby zdobyć amerykańskich czytelników- jacy to Afgańczycy zdaniem autora żyli na terenach Baktrii i Sogdu w tych czasach?...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z pierwszych książek "reporterskich" jakie przeczytałem, pozostawiła mnie z bardzo dobrymi wspomnieniami z lektury. Akcja jest wartka, to literatura raczej męska, bez zalewnia i upiększania. Sporo o pracy korespondenta wojennego + trochę osobistych historii.

Jedna z pierwszych książek "reporterskich" jakie przeczytałem, pozostawiła mnie z bardzo dobrymi wspomnieniami z lektury. Akcja jest wartka, to literatura raczej męska, bez zalewnia i upiększania. Sporo o pracy korespondenta wojennego + trochę osobistych historii.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Matrioszka w hidżabie. Reportaże z Dagestanu i Czeczenii Maciej Falkowski, Iwona Kaliszewska
Ocena 7,1
Matrioszka w h... Maciej Falkowski, I...

Na półkach:

Świetna, wstrząsająca opowieść o Dagestanie i Kaukazie Płn. Dla osób zainteresowanych tymi terenami jedna z lepszych pozycji.

Świetna, wstrząsająca opowieść o Dagestanie i Kaukazie Płn. Dla osób zainteresowanych tymi terenami jedna z lepszych pozycji.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z lepszych książek reporterskich niesłusznie zapomnianego, niedawno zmarłego Giełżyńskiego. Mocno nieaktualna, ale warta przeczytania z 2 powodów:
a- wnikliwie opowiada o całkiem egzotycznym rejonie świata z czasów, gdy:
b- aby napisać dobrą książkę trzeba było pojechać, pobyć, przejść, porozmawiać, zachorować i dać się prawie zabić.

Złoty trójkąt, waleczni i dzicy Khampowie, zapomniane królestwo Mustangu (wtedy naprawdę zapomniane), uciekający Dalaj-lama (który wcale nie jest przedstawiony pozytywnie...ale cóż, autor był marksistą) i hipokryzja rządów Indii oraz Chin. Bardzo dobra lektura pozwalająca spojrzeć na geopolityke regionu sprzed 30-40 lat.

Jedna z lepszych książek reporterskich niesłusznie zapomnianego, niedawno zmarłego Giełżyńskiego. Mocno nieaktualna, ale warta przeczytania z 2 powodów:
a- wnikliwie opowiada o całkiem egzotycznym rejonie świata z czasów, gdy:
b- aby napisać dobrą książkę trzeba było pojechać, pobyć, przejść, porozmawiać, zachorować i dać się prawie zabić.

Złoty trójkąt, waleczni i dzicy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobra jako przerywnik. Ponieważ to jedna wielka zlewa ze starożytnych cytatów, miłośnicy starożytności powinni dodać 1-2 gwiazdki. A miłośnicy starożytności po kilku szklankach whisky nawet 2-3. Mendoza ciekawie operuje materiałem słownym, niemiłosiernie pariodiując (choć bez chamstwa) zwłaszcza język biblijny.

Bardzo dobra jako przerywnik. Ponieważ to jedna wielka zlewa ze starożytnych cytatów, miłośnicy starożytności powinni dodać 1-2 gwiazdki. A miłośnicy starożytności po kilku szklankach whisky nawet 2-3. Mendoza ciekawie operuje materiałem słownym, niemiłosiernie pariodiując (choć bez chamstwa) zwłaszcza język biblijny.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia rzeczywiście niepełna- ciężko jednak, aby było inaczej w wypadku pracy na 300 stron. Moim zdaniem rezygnacja ze szczegółów historii politycznej była słusznym posunięciem. Bardzo dobre są zwłaszcza rozdziały o romanizacji, ideologii władzy i gospodarce. Autorzy starali się zbudować pełniejszy obraz imperium, zwracając uwagę na lokalne procesy i wieloaspektowość niektórych problemów, bez uciekania się do banalnych generalizacji. Moim zdaniem to jedna z lepszych dostępnych na rynku prac poświęconych ogólnym dziejom Rzymu.

Historia rzeczywiście niepełna- ciężko jednak, aby było inaczej w wypadku pracy na 300 stron. Moim zdaniem rezygnacja ze szczegółów historii politycznej była słusznym posunięciem. Bardzo dobre są zwłaszcza rozdziały o romanizacji, ideologii władzy i gospodarce. Autorzy starali się zbudować pełniejszy obraz imperium, zwracając uwagę na lokalne procesy i wieloaspektowość...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia podróży dychowo-fizycznych w scenerii Himalajów. Lubię Matthiesena za niezłe opisy przyrody i szczerość w opisywaniu własnych przeżyć.

Historia podróży dychowo-fizycznych w scenerii Himalajów. Lubię Matthiesena za niezłe opisy przyrody i szczerość w opisywaniu własnych przeżyć.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa, wartościowa i solidna praca, owoc długich studiów Autora dotyczących historii sasanidzkiej Persji. Tym, do czego można się "przyczepić" jest język opisujący starcia w antyku- wyjęty z nowoczesnych akademii wojskowych, aseptyczny i odgórny, zupełnie nieprzystający do realiów pola bitwy w okresie, gdy przypominało ono brutalną przepychankę licznych mas ludzi i zwierząt zabijających się na najbliższych odległościach za pomocą ostrego żelaza, drewna i kamieni. To zupełnie inne od dzisiejszego "środowisko bitwy" wymaga też innego sposobu opisywania wojny; zachodzę w głowę, czemu postulaty Keegana i jego starożytniczych odpowiedników (Hansona, van Weesa, Goldsworthy'ego) tak wolno rozpowszechniają się w polskiej nauce.

Wójcikowski nie jest tu jakoś szczególnie odosobniony; to szerszy problem. Jednak frazy typu "formacje przeznaczone do likwidacji ciężkiej piechoty wroga" bardziej pasują do opisu operatorów rakiet hellfire niż grupek uzbrojonych we włócznie i miecze, zbieranych na zasadzie milicji irańskich arystokratów z ery przedprochowej. Tym bardziej, że źródła dotyczące postrzegania "taktyki" (termin grecki, nie irański) przez Persów tego okresu w zasadzie nie istnieją. Mówienie więc o "zadaniach taktycznych" czy "związkach taktycznych" naraża autora na spore nieścisłości i ahistoryzmy; język historyka nie jest obiektywny, w dużej mierze tworzy rzeczywistość, dlatego też należy z nim szczególnie uważać.
Poza tym- w warstwie faktografii i przygotowania naukowego- pracy nie można niczego zarzucić.

Ciekawa, wartościowa i solidna praca, owoc długich studiów Autora dotyczących historii sasanidzkiej Persji. Tym, do czego można się "przyczepić" jest język opisujący starcia w antyku- wyjęty z nowoczesnych akademii wojskowych, aseptyczny i odgórny, zupełnie nieprzystający do realiów pola bitwy w okresie, gdy przypominało ono brutalną przepychankę licznych mas ludzi i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Prof. Olbrycht jest obecnie jedną z czołowych postaci w badaniach nad światem irańskim w Antyku (i mam na myśli Europę, nie Polskę!). Ta praca przewartościowuje nasze postrzeganie wyprawy Aleksandra i jego stosunku do ludów podbitych. Z niektórymi tezami można polemizować, ale nie sposób nie zgodzić się z wydźwiękiem ogólnym- Aleksander miał się za dziedzica Achemenidów i kolejnego władcę z tej dynastii, i (w odróżnieniu od następców) bazował w dużej mierze na żywiole lokalnym.

Samodzielnie napisana, wartościowa książka naukowa typu "kij w mrowisko" zdarza się w polskiej humanistyce tak rzadko, że jest na wagę złota.

Prof. Olbrycht jest obecnie jedną z czołowych postaci w badaniach nad światem irańskim w Antyku (i mam na myśli Europę, nie Polskę!). Ta praca przewartościowuje nasze postrzeganie wyprawy Aleksandra i jego stosunku do ludów podbitych. Z niektórymi tezami można polemizować, ale nie sposób nie zgodzić się z wydźwiękiem ogólnym- Aleksander miał się za dziedzica Achemenidów i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Elegancka rzecz. Nostalgiczna i trochą sentymentalna, ale jakoś trafiająca w irańską estetykę i poczucie melancholii.
Interesująca, zwłaszcza jeśli ktoś jest zainteresowany zainteresowaniem pięknych mieszkanek tego kraju niebanalną rozmową. A sztuka konwersacji stoi tam wysoko, oj wysoko, drodzy Panowie.

Elegancka rzecz. Nostalgiczna i trochą sentymentalna, ale jakoś trafiająca w irańską estetykę i poczucie melancholii.
Interesująca, zwłaszcza jeśli ktoś jest zainteresowany zainteresowaniem pięknych mieszkanek tego kraju niebanalną rozmową. A sztuka konwersacji stoi tam wysoko, oj wysoko, drodzy Panowie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

A czemu tylko 6 gwiazdek? Bo to wyłącznie historia polityki. Brak szerszego tła kulturowego, ujęcia problemowego, wymowy źródeł itd. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia historiografii pachnącej determinizmem (czyt. marksizmem). Co nie byłoby jeszcze złe, gdyby nie ciągłe podsumowywanie kolejnych "etapów" historii Iranu z punktu widzenia jakiś abstrakcyjnych "osiągnięć cywilizacyjnych". Tak pisało się 50 lat temu. Jakoś brak tu "prawdziwego" Iranu z tego okresu.
Z drugiej strony, jeśli ktoś pragnie zapoznać się z historią polityczną tego regionu, jest to pozycja obowiązkowa.

A czemu tylko 6 gwiazdek? Bo to wyłącznie historia polityki. Brak szerszego tła kulturowego, ujęcia problemowego, wymowy źródeł itd. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia historiografii pachnącej determinizmem (czyt. marksizmem). Co nie byłoby jeszcze złe, gdyby nie ciągłe podsumowywanie kolejnych "etapów" historii Iranu z punktu widzenia jakiś abstrakcyjnych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to