rozwiń zwiń
Menandros

Profil użytkownika: Menandros

Lublin Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 5 lata temu
219
Przeczytanych
książek
496
Książek
w biblioteczce
45
Opinii
308
Polubień
opinii
Lublin Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
Obecnie interesuje mnie głównie literatura faktu i naukowa (historia i antropologia komunikacji). Lata przygód z literaturą piękną są już za mną, nie lubię fałszowania rzeczywistości i tworzenia ze słów sztucznych światów- za takie praktyki autor z miejsca dostaje kilka gwiazdek mniej.

Opinie


Na półkach:

Na początek dwa spostrzeżenia.
Po pierwsze- jest to pozycja dla czytelnika, który o Kurdach już coś wie, i chce dowiedzieć się więcej, zwłaszcza o rewolucji w Rodżawie i wojnie z ISIS. "Nazywam się Kurdystan" to samo mięsko dla śledzących sytuację na Bliskim Wschodzie wprost przeładowane informacjami dotyczącymi aktualnej polityki, historii i geografii. Pozostali czytelnicy mogą się jednak zawieść- zwłaszcza laicy lub ci oczekujący głębokich, uważnych i refleksyjnych reportaży napisanych pięknym stylem spod znaku np. Wydawnictwa Czarne. To inny rodzaj lektury, bardziej przypominający niektóre książki W. Giełżyńskiego, czyli dla ludzi zainteresowanych bieżącą polityką w regionie (o czym autor zresztą solennie informuje).

Po drugie- autor nie jest obiektywnym obserwatorem. Nie tai swoich poglądów politycznych ani głębokiego zaangażowania w sprawę niepodległości Kurdystanu (-ów?), nienawidzi terrorystów z Daesz i tzw. "umiarkowanych" rebeliantów, Turcji Erdogana i Arabii Saudyjskiej oraz sprzeciwia sie polityce Unii wobec uchodźców. Wszelkie wydarzenia reinterpretowane są zawsze na korzyść prowolnościowych Kurdów, których dziennikarz wyraźnie podziwia. Dodajmy, że zwykle stara się jednak uzasadniać swe poglądy.

Co do treści i formy- zacznijmy od minusów.
Jest to pozycja dość chaotyczna, zarówno w zakresie formy, jak i chronologicznej, co tyczy się zwłaszcza wypraw autora do różnych części Kurdystanu (pod koniec nie mogłem się już połapać, ile ich w końcu odbył). Widać też brak literackiego wyrobienia językowego, szyk zdania miejscami bywa toporny albo rwany, chaotyczny; wygląda na to, że część tekstu była przelewana na papier bardzo szybko (w czasie podróży?), co często psuje strukturę wypowiedzi i utrudnia domyślenie się, do czego autor właściwie zmierza. Irytowała zwłaszcza maniera "cofania się" w przeszłość, czasem kilka razy w danym akapicie, wraz z informacją, że "zanim przejdziemy do tego, najpierw należy opowiedzieć o czymś innym"- de facto czytelnik poznaje więc historię od końca. Być może wynika to z chęci naśladowania "wschodniego" sposobu opowiadania lub modelowania tekstu na gawędę podróżniczą, powoduje jednak raczej chaos niż zaciekawienie. To samo tyczy się licznych wspominek z podróży typu ceny noclegów, trudności komunikacyjne, dostępność napojów itp. Spokojnie można by je pominąć, gdyż nie wnoszą one do lektury kompletnie nic, chyba że autor zajmuje się pisaniem bedekera. Zdarzają sie też powtórzenia (opowiadanie o tych samych wydarzeniach w różnych miejscach książki) i zwykłe błędy formalne (np. str. 15, gdzie przekręcone są lokalne nazwy Kurdystanów). Autor jest wprawdzie analitykiem i dziennikarzem, nie pisarzem ani zawodowym reporterem, ale powienien popracować nad strukturą, klarownością i redakcją tekstu.

Mimo powyższych niedociągnięć, dałem aż 7 gwiazdek. Dlaczego?
Za warstwę merytoryczną, czyli to, do czego w dzisiejszej literaturze faktu przywiązuje sie coraz mniejszą wagę (kłania się ciocia wiki i wujek google). Z autorem można się zgadzać lub nie, ale nie można mu odmówić dużej wiedzy i ogromnego zaangażowania. I to widać. Ilość informacji na temat aż 3 z 4 części Kurdystanu jest powalająca, poznajemy bowiem historię poszczególnych kurdyjskich księstewek czy nawet rodów (!) i to na przestrzeni kilku wieków. Brawa należą się też za naukę (choćby podstawową) farsi, sorani i kurmandżi- znajomość lokalnych języków to wielka rzadkość nawet wśród elity dzisiejszych reporterów.
Większość książki jest poświęcona walkom Kurdów o niepodległość w ostatnich dekadach; o ich kulturze dowiadujemy się sporo, choć nie tyle ile moglibyśmy. Repetowicz jest bardzo wszędobylski, rozmawia z ludźmi w autobusach, domach, na posterunkach wojskowych i z wysokimi oficjelami, skupiając się zwłaszcza na nierównej wojnie Kurdów z ISIS i Turcją. Bezcenna jest wiedza terenowa autora, zwłaszcza ta dotycząca tematów, o których nie mówi sie w mediach. To bodaj jedyna na rynku pozycja, opisująca z pierwszej ręki takie zagadnienia jak rozkład frontu dżihadystyczno- kurdyjskiego w płn. Iraku czy wewnętrzny ustrój Rodżawy. Niezwykle ciekawa część dotycząca Kurdów syryjskich ukazuje ludzi próbujących zbudować nowe społeczeństwo praktycznie od podstaw, przełamać stereotypy płciowe (bojowniczki YPJ i zbombardowane Kobane to bodaj jedyny obrazek z tych terenów przebijający się do massmediów) a nawet walczyć z konsumpcjonizmem. Zapewne mało kto zdawał sobie sprawę np. z funkcjonowania Kurdyjskiego Czerwonego Krzyża, organizacji nieuznawanej na świecie a zapewniającej jedyną organizacją humanitarną leczącą za darmo ludzi na terenach płn. Syrii. Paradoksem jest, że najlepiej walczące, najbardziej liberalne, prozachodnie siły na Bliskim Wschodzie są jednocześnie najsłabiej przez Zachód wspierane, w tym samym czasie, gdy dżihadystyczne grupy opływają w amerykańskie wyrzutnie przeciwpancerne. Autor jednoznacznie wskazuje winnego- wg. niego to erdoganowska Turcja i jej antykurdyjska polityka.
Równie cenne są relacje z oblężonych miast płd-wsch. Turcji i wrzenia, jakie ogarnęło tamtejszych Kurdów, zwłaszcza ubogą młodzież miejską. Kto słyszał o zeszłorocznych zbrodniach tureckich w Cizre (ok. 150 osób spalonych i pogrzebanych żywcem)? O częściowym zniszczeniu jednej z najwspanialszych starożytnych starówek w mieście Diyarbarkir (kurd. Amed)? Autor słusznie piętnuje też skandalicznie słabe potępienie tych działań przez Europę, której postawę względem Turcji można określić jedynie jako tchórzostwo i hipokryzja. Z drugiej strony, nawet biorąc poprawkę na turecki nacjonalizm trudno wymagać od jakiegokolwiek tureckiego rządu aby godził się na półterrorystyczną działalność PKK (o której historii i powiązaniach z YPG jest w książce zaskakująco mało). Tym bardziej ciężko mieć pretensję do USA, że bardziej zależy im na relacjach z Ankarą niż 2-milionową Rodżawą. Wydaje się więc, że Kurdowie jeszcze długo poczekają na formalne uznanie własnej niepodległości.

Podsumowując- "Nazywam sie Kurdystan" to książka bardzo cenna dla zainteresowanych regionem. Jej główne wady (chaotyczny język i nie do końca obiektywny autor) są pomniejsze wobec dużej ilości trudno dostępnej wiedzy z pierwszej ręki, jaką niewątpliwie posiada W. Repetowicz.

Na początek dwa spostrzeżenia.
Po pierwsze- jest to pozycja dla czytelnika, który o Kurdach już coś wie, i chce dowiedzieć się więcej, zwłaszcza o rewolucji w Rodżawie i wojnie z ISIS. "Nazywam się Kurdystan" to samo mięsko dla śledzących sytuację na Bliskim Wschodzie wprost przeładowane informacjami dotyczącymi aktualnej polityki, historii i geografii. Pozostali czytelnicy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzienniki z podróży wschodnich czołowego depresanta romantyzmu francuskiego. Zadziwiająco wtórne, podobne do setek podobnych relacji z czasów, gdy Europejczycy odkrywali Wschód. Nerval nie dość że wymyślał na potęgę, to co gorsza idealnie wpisywał się w nurt orientalizujący literatury podróżniczej "złotego okresu". Dla nieobeznanych z tego typu tekstami jego dziennik może być jednak ciekawa lekturą.

Dzienniki z podróży wschodnich czołowego depresanta romantyzmu francuskiego. Zadziwiająco wtórne, podobne do setek podobnych relacji z czasów, gdy Europejczycy odkrywali Wschód. Nerval nie dość że wymyślał na potęgę, to co gorsza idealnie wpisywał się w nurt orientalizujący literatury podróżniczej "złotego okresu". Dla nieobeznanych z tego typu tekstami jego dziennik może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cenię Rembeka za ukazywanie ludzkich podłości bez względu na stronę, którą trzymają bohaterowie. Jego proza jest do bólu prawdziwa i zawsze nieprzyjemna.
Jak dotąd "W Polu" jest jedną z lepszych powieści wojennych autorstwa Polaka. Nie jest to skala światowa (Remarque pisał o tym nieporównanie lepiej), ale wartość tej książki zasadza się na wyłomie w głównej narracji dotyczącej wojny polsko-bolszewickiej. Nie ma tu walki dzikich hord bolszewickich z malowanymi ułanami; są za to walki dzikich hord bolszewickich z również dziczejącymi żołnierzami-półamatorami z polskiej piechoty. Niekompetencja, zawiść, tchórzostwo, małostkowość i zwykły pech- jakże rzadko dostajemy taki obraz polskich żołnierzy tej wojny.

Cenię Rembeka za ukazywanie ludzkich podłości bez względu na stronę, którą trzymają bohaterowie. Jego proza jest do bólu prawdziwa i zawsze nieprzyjemna.
Jak dotąd "W Polu" jest jedną z lepszych powieści wojennych autorstwa Polaka. Nie jest to skala światowa (Remarque pisał o tym nieporównanie lepiej), ale wartość tej książki zasadza się na wyłomie w głównej narracji...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Menandros

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [2]

Zygmunt Kubiak
Ocena książek:
7,7 / 10
22 książki
1 cykl
42 fanów
Gustaw Herling-Grudziński
Ocena książek:
7,5 / 10
63 książki
1 cykl
178 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
219
książek
Średnio w roku
przeczytane
14
książek
Opinie były
pomocne
308
razy
W sumie
wystawione
189
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
1 208
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
13
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]