-
ArtykułyCzytamy w majówkę 2024LubimyCzytać101
-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
-
ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyKrólowa z trudną przeszłościąmalineczka740
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2009-11-01
2011-09-01
Nie jestem fanką książek o temetyce wojennej dlatego długo zabierałam się do przeczytania "Złodziejki książek". Bardzo wiele dobrego o niej słyszałam, kupiłam ją, postawiłam na półce na której spędziła kilka miesięcy czekając na swoją kolej. Po przeczytaniu kolejnej książki rozejzałam się po półkach i mój wzrok padł na "Złodziejkę...". Usiadłam z nią na kanapie i...przepadałam. Spędziłam kolejen dwa dni nie rozstając się z nią. Nie mogąc zasnąć ponieważ nie mogłam myśleć o niczym innym niż Liesel i jej historia. Zakochałam się w niej po kilku przeczytanych stronach. Książka jest NIESAMOWITA! Czytając ją poznajemy dzieje wojny widziane oczami dziecka, poznajemy bohaterów, których wprost nie da się nie lubić, na końcu płaczemy i chcemy aby to wszytsko co sie wydarzyło było nie prawdą. Dla mnie ciekawą rzeczą, którą zauważyułam czytając książkę było to że zaczęło do mnie docierać że w trakcie wojny ginęłi również niewinni obywatele Niemiec. Uwświadomiłam sobie że czytając książki wojenne rzadko współczujemy Niemcom i postrzegamy ich jako "tych złych". Czytając "Złodziejkę..." dotarło do mnie że tam też zginęła masa ludzi którzy nie mieli nic wspólnego z rozpoczęciem wojny, ktorzy byli przeciwikami Hitlera,nie nienawidzili Żydów i którzy uważali wojnę za zło. Mimo cudownej historii Liesel najważniejszą rzeczą którą wyniosłam z przeczytania tej książki jest własnie to uswiadomienie sobie, że nie wszyscy Niemcy byli złymi ludzmi którym zależało tylko na zachowaniu "czytej aryjskiej krwi".
Z całego serca polecam "Złodziejkę książek" każdemu.
Nie jestem fanką książek o temetyce wojennej dlatego długo zabierałam się do przeczytania "Złodziejki książek". Bardzo wiele dobrego o niej słyszałam, kupiłam ją, postawiłam na półce na której spędziła kilka miesięcy czekając na swoją kolej. Po przeczytaniu kolejnej książki rozejzałam się po półkach i mój wzrok padł na "Złodziejkę...". Usiadłam z nią na kanapie...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-01-05
2020-12-31
Jeśli ktoś mi powie, że „Pięćdziesiąt twarzy Greya” ma cokolwiek wspólnego z BDSM to polecam przeczytać „Cheruba” Przemysława Piotrowskiego. Bardzo się zdziwicie.
W trzeciej części cyklu komisarz Igor Brudny z pomocą Julii Zawadzkiej i resztą ekipy z Zielonogórskiej policji próbuje rozwiązać zagadkę brutalnych morderstw, które dotykają osób z jego bliskiego otoczenia. Brudny mimowolnie zostaje wplątany w grę prowadzoną przez sadystycznego mordercę a źródło wszystkiego jak zawsze kryje się w przeszłości komisarza.
Książkę skończyłam czytać o czwartej nad ranem i do tej pory nie mogę się z niej otrząsnąć. Dla mnie była to najbardziej wstrząsająca część serii. W poprzednich częściach również działy się rzeczy bardzo drastyczne ale był to po prostu element fabuły. Natomiast w „Cherubie” cały plot opierała się na rzeczach, które naprawdę się dzieją. Jak pomyślę, że gdzieś tam istnieją miejsca, w których jacyś dewianci zaspokajają swoje chore, makabryczne i sadystyczne żądze, często z osobami, które się na to nie godzą, to dostaję gęsiej skórki. Autor bardzo dosadnie i obrazowo pisał o różnych zachodzących aktach ale jestem mu bardzo wdzięczna, że nie wdawał się szczegóły bo byłoby to nie do przejścia. Mój umysł po prostu pewnych rzeczy nie był w stanie ogarnąć.
Bohaterowie cyklu jak zawsze w formie. Brudny, Czarnecki, Krzywicki – rewelacyjni. W końcu udało mi się polubić Julię Zawadzką. Bardzo fajnie zostało ukazane jak cała grupa się ze sobą zżyła podczas rozwiązywania kolejnych śledztw. Ich rozmowy, żarty, wygłupy, były bardzo naturalne i niewymuszone. Z tym większym żalem przyjęłam pewne zwroty akcji.
Podobało mi się ukazanie psychiki głównego antagonisty „Cheruba”. Autor bardzo dobrze przedstawił motywy jego postępowania i blizny jakie zostawiła w jego psychice patologiczna przeszłość. Dzięki temu zabiegowi rozwiązanie całej zagadki nie tylko było ciekawsze ale także złożyło się w logiczną całość.
Co do samej akcji to właściwie cały czas była na wysokim poziomie. Może miałam jeden moment, gdzie pomyślałam, ze trochę zwolniła ale jak później wydarzenia ruszyły z kopyta…nie było zmiłuj.
Książkę przeczytałam ostatniego dnia 2020 roku i rzutem na taśmę trafiła do grona moich absolutnych ulubieńców.
Nie wiem czy autor zamierza kontynuować serię z Igorem Brunym czy będzie pisał nowy cykl ale nawet jeśli będzie kontynuacja to nie będzie ona już taka sama…
Jeśli ktoś mi powie, że „Pięćdziesiąt twarzy Greya” ma cokolwiek wspólnego z BDSM to polecam przeczytać „Cheruba” Przemysława Piotrowskiego. Bardzo się zdziwicie.
W trzeciej części cyklu komisarz Igor Brudny z pomocą Julii Zawadzkiej i resztą ekipy z Zielonogórskiej policji próbuje rozwiązać zagadkę brutalnych morderstw, które dotykają osób z jego bliskiego otoczenia....
2011-12-28
Cóż to za książka. Przez pierwsze 50 stron człowiek nie wie o czym czyta a później, gdy zaskoczy nie może się oderwać. Jest to moje pierwsze fantazy dla dorosłych, które czytałam, może właśnie dlatego tak mi się spodobało bo nie miałam porównania z innymi książkami tego typu. Świat przedstawiony w "Córce..." mimo tego że jest światem czarów i magii nie jest piękny i kolorowy. Jest mroczny, brutalny i niebzpieczy. Królowe panujące w królestwach są bezwględne i wymagają pełnego posłuszeństwa. Mężczyźni są traktowani jak zniewolone zabawki. Wszyscy czekają na Czarownice, która zgodnie z przepowiednią ma wprowadzić pokój i ład.
Książka mimo tego, że jest dosyć brutalna ma bardzo dużo wesołych elementów. Zwłaszcza rozmowy Jeanelle z Daemonem i Seatanem są często bardzo zabawne.
Właśnie...Deamon...ach Deamon... Typowy bad boy z dobrym sercem. Taki którym każda kobieta chiałaby się zaopiekować i pokazać, że można go kochać.
Jestem bardzo ciekawa kolejnych części serii. Już z niecierpliowścią czekam na kuriera, który ma mi przynieść następne tomy Czarnych Kamieni.
Polecam.
Cóż to za książka. Przez pierwsze 50 stron człowiek nie wie o czym czyta a później, gdy zaskoczy nie może się oderwać. Jest to moje pierwsze fantazy dla dorosłych, które czytałam, może właśnie dlatego tak mi się spodobało bo nie miałam porównania z innymi książkami tego typu. Świat przedstawiony w "Córce..." mimo tego że jest światem czarów i magii nie jest piękny i...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-07-24
2012-01-20
Cóż to za ksiązka! Nie wiem czy nie podobała mi się bardziej niż pierwsza część. Przede wszytskim dlatego że od początku wiedziałam o co chodzi i nie musiałam się wgłębiać w świat Krwawych.
Ta częśc jest strochę inna niż "Córka krwawych". jest bardziej ciemna i mroczna, głównie za sprawą bólu przez jaki przechodzi Jeanell. To co przeszła ta dziewczynka w tak młodym wieku jest niewyobrażalne. I chyba dlatego jest tak zdeterminowana aby być kimś kto pomoże naprawić ten świat rządzony przez brutalne Królowe.
Bardzo brakowało mi Deamona. W części pierwszej był jedną z moich ulubionych postać a tu go prawie nie ma. A gdy już się pojawia to przebywa w Wykrzywionym Królestwie i obwinia się za coś czego nie zrobił.
Co prawda w "Dziedziczce..." nie ma prawie Deamona ale za to dużo lepiej poznajemy Lucivara, który od razu stał się jednym z moich ulubionych bohaterów. Jego relację z Jeanellą są wspaniałe. Jako jeden z nieliczych jest w stanie ją rozbawić, zrozumieć i jest kimś komu Jeanelle ufa. Nie wyczuwa się tego napięcia seksualnego, które było między Jeanell i Deamonem. Wiemy że Lucivar traktuje Jeanelle jak swoją siostrę i Królową.
Tak jak w poprzedniej częsci moją duża sympatię wzbudza Seatan. Król Piekła, którego wszyscy się boją okazuje się ciepłym człowiekiem który kocha swoją przybraną córkę, swoich synów, przyjaciół Jeanell i krewniaków. Jest w stanie zrobić wszytsko aby ich chronić.
Książka jest rewelacyjna!
Bardzo polecam!
Cóż to za ksiązka! Nie wiem czy nie podobała mi się bardziej niż pierwsza część. Przede wszytskim dlatego że od początku wiedziałam o co chodzi i nie musiałam się wgłębiać w świat Krwawych.
Ta częśc jest strochę inna niż "Córka krwawych". jest bardziej ciemna i mroczna, głównie za sprawą bólu przez jaki przechodzi Jeanell. To co przeszła ta dziewczynka w tak młodym wieku...
2023-10-25
2020-11-07
Szachy kojarzą mi się z ich pięknym, drewnianym kompletem mojego taty, którym w dzieciństwie się bawiłam. Nigdy nie uczyłam się w nie grać ani szczególnie się nimi nie interesowałam, dlatego jestem ogromnie zdziwiona, że tak bardzo zachwyciła mi się książka Waltera Tevisa.
„Gambit królowej” jest to historia Beth Harmon, sieroty mieszkającej w domu dziecka, która w wieku ośmiu lat odkrywa w sobie ogromny talent do gry w szachy.
Beth jest postacią skomplikowaną, zamkniętą w sobie, podatną na różne używki ale absolutnie nic nie jest w stanie pokonać w niej obsesyjnej miłości do szachów.
Obserwujemy jej sukcesy i porażki oraz błyskawiczne pięcie się po szczeblach szachowej kariery. Dziewczyna jest przedstawiona jak typowy geniusz: dziwny, często niezrozumiały i całkowicie skoncentrowany na swojej pasji.
Książka napisana jest bardzo przystępnym językiem. Nawet pojęcia dotyczące szachów, taktyk, rozgrywek napisane są w prosty sposób. A opisy partii szachowych przedstawione tak, że czyta się je z zapartym tchem.
Autor zrobił kawał dobrej roboty przygotowując się do pisanie „Gamitu”. Zapoznanie się i opisania wszystkich zagrań, strategii, nawet wspomagając się wiedzą profesjonalnych graczy, wymagało nie lada wysiłku . Poza tym sam sposób ukazania myślenia i rozumowania szachistów jest fascynujący. Ich logika, zdolność przewidywania kilkunastu a czasami kilkudziesięciu ruchów do przodu, przebiegłość, zdolność panowania nad sobą są niesamowite.
Co mi się bardzo spodobało i zaskoczyło to element feministyczny w fabule. Książka pomimo tego, że jest napisana przez mężczyznę w dodatku w rok 1983, bardzo często porusza problem postrzegania sukcesów Beth przez pryzmat tego, że jest kobietą a szachy są uważane za grę typową męską. Innym problem, który zwrócił moją uwagę, dotyczył tego jak bardzo niedoceniane są niszowe dyscypliny sportowe.
Jestem niesamowicie ciekawa serialu nakręconego na podstawie „Gambitu”. Tym bardziej, że w jednej z bardzo istotnych ról obsadzono Marcina Dorocińskiego.
„Gambit królowej” jest cudowną i wciągającą książką o pasji graniczącej z obsesją, o wytrwałości, determinacji i spełnianiu marzeń. Zresztą, jeśli książkę o grze w szachy kończy się ze łzami w oczach, to musi być ona cholernie dobra.
Polecam z całego serca!
Szachy kojarzą mi się z ich pięknym, drewnianym kompletem mojego taty, którym w dzieciństwie się bawiłam. Nigdy nie uczyłam się w nie grać ani szczególnie się nimi nie interesowałam, dlatego jestem ogromnie zdziwiona, że tak bardzo zachwyciła mi się książka Waltera Tevisa.
„Gambit królowej” jest to historia Beth Harmon, sieroty mieszkającej w domu dziecka, która w wieku...
2003-02-01
2009-01-01
2003-01-01
2003-01-01
2007-01-01
2004-01-01
2003-02-01
2010-03-01
Chyba nigdy nie zapomnę uczuć które odczuwałam podczas czytanie tej książki. Pamiętam jak siedziałam w pracy i zamiast myśleć o robocie myślałam o tym co się wydarzy w książce. Pamiętem jak mnie coś ściskało w środku podczas poznawania tragicznej historii Juliana Caraxa. Pamiętam jak siedziałam sama w domu czytając książkę i podskakiwałam na każdy dźwięk dobiegający z innego pokoju.Pamiętam jak śmiałam się z mądrości wypowiadanych przez Fermina.Tylko dla tych wrażeń było warto ją przeczytać."Cień wiatru" jest książka o której myśli się jeszcze długo po jej przeczytaniu. Marzy się żeby trafić kiedyś gdzieś na taki Cmentarz Zapomnianych Książek, zabrać jedną z nich i przeżyć takie przygody jakie przeżył Daniel. Prócz wspaniałej historii autor w cudowny sposób przedstawia nam Barcelonę. Po lekturze każdy ma ochotę chociaż raz pojechać do tego miasta. "Cień wiatru" chyba już na zawsze zostanie jedną z moich ulubionych książek, którą będę polecała każdemu, kto będzie chciał przeżyć niesamowitą przygodę nie wychodząc z domu.
Chyba nigdy nie zapomnę uczuć które odczuwałam podczas czytanie tej książki. Pamiętam jak siedziałam w pracy i zamiast myśleć o robocie myślałam o tym co się wydarzy w książce. Pamiętem jak mnie coś ściskało w środku podczas poznawania tragicznej historii Juliana Caraxa. Pamiętam jak siedziałam sama w domu czytając książkę i podskakiwałam na każdy dźwięk dobiegający z...
więcej Pokaż mimo to