-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
-
Artykuły„Dwie splecione korony”: mroczna baśń Rachel GilligSonia Miniewicz1
-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2012-03-04
2012-02-26
Jak ja kocham tą serię. I płakać mi sie chcę na samą myśl, że jeszcze tylko jedna część mi została. "Panią Shaladoru" starałam się czytać tak wolno jak tylko mogłam ale i tak skończyła się zbyt szybko.
Książka była niesamowita! Uwielbiam Cassidy i wprost brak mu słów żeby określć uczucia jakimi darzę Graya. Wspaniale się czytało o wszystkich zmianach jakie zachodziły w Shaladorze pod rządami Cassie. Wspaniale było odkrywać jaką jest cudowną Królową i jak bardzo zależy jej na tym aby jej ludowi było dobrze. Dlatego ciężko mi było zrozumieć postępowanie Therana. Wiem, że Kermilla była jego Panią ale nie moge uwierzyć że chciał pozwolić żeby ktoś taki jak ona rządził Dena Nehele. Terytorium nalerzącym do jego przodków o które walczył przez tyle lat.
Cieszę się że prócz historii Cassidy w książce pojawili się moi ukochani Jaenelle, Daemon, Lucivar i Saetan. I dziwiło mnie samą to że mimo tego że nie pojawiali się oni jakoś bardzo często to szczególnie mi ich nie brakowało. To chyba dowodzi tylko temu że pani Bishop stworzyła wspaniałą odrębną historię z cudownymi bohaterami. Takich postaci jak Ranon, Shira, Talon czy wszyskich Scielti z Vea i Khollim na czele wprost nie sposób nie pokochać. Mimo tego, że "Pani Shaladoru" była dość gruba chciałabym żeby miała jeszcze co najmniej drugie tyle stron abym nadal mogła się nią cieszyć. Ale niestety, wszytsko co dobre musi się skończyć. Dlatego z bólem serca zabieram się za ostatnią część sagi. Po skończeniu której najprawdopodobniej popadnę w depresję ;)
Jak ja kocham tą serię. I płakać mi sie chcę na samą myśl, że jeszcze tylko jedna część mi została. "Panią Shaladoru" starałam się czytać tak wolno jak tylko mogłam ale i tak skończyła się zbyt szybko.
Książka była niesamowita! Uwielbiam Cassidy i wprost brak mu słów żeby określć uczucia jakimi darzę Graya. Wspaniale się czytało o wszystkich zmianach jakie zachodziły w...
2012-02-21
Pani Bishop wróciła! I to w jakim stylu! "Przymierze Ciemności" jest rewelacyjne. Dużo, duużo lepsze od dwóch poprzednich części serii. Klimatem przypomina pierwsze trzy częsci trylogii. Książka opowiada od Cassidy, Królowej która zostaje skierowana przez Jaenelle do pomocy w odbudowie królestwa Dena Nehele, które przez lata było zniszczone po rządach królowych poddanych Dorothe SiDiablo. Prócz Cassie poznajemy Wojowników, którzy są dziedzicami tej ziemi. Pochodzącego w linii prostej od Lii i Jareda - Therana oraz jego kuzyna którego przodkami byli Thera i Blead - Graya, młodego mężczyznę w przeszłości torturowanego na rozkaz Dorothe.
Obeserujemy starania Cassie nad odbudową Dene Nehele, o zaakceptowanie jej przez swoich Wojowników, o odzyskanie wiary w siebie. Widzimy zmiany jakie zachodzą w Grayu, przez lata zachowującego się jak chlopiec w mężczyzne, pod wpływem jego miłości do Cassidy.
Prócz głownego wątku jest również dużo scen z udziałem starych bohaterów, Jeanelle, Daemonem, Saetanem i Lucivarem.
Książka jest naprawde bardzo, bardzo dobra. Nie czyta się jej tylko połyka i ciężko ją odłożyć. Cassi nie sposób nie lubić, tak samo jak Graya. Troszkę gorzej z Theranem ale mam nadziejeż ze w kolejnej częsci moja sympatia do niego wzrośnie.
Zaraz zabieram się za "Panią Shaladoru" i obym była nią tak samo zachwycona jak "Przymierzem Ciemności"
Pani Bishop wróciła! I to w jakim stylu! "Przymierze Ciemności" jest rewelacyjne. Dużo, duużo lepsze od dwóch poprzednich części serii. Klimatem przypomina pierwsze trzy częsci trylogii. Książka opowiada od Cassidy, Królowej która zostaje skierowana przez Jaenelle do pomocy w odbudowie królestwa Dena Nehele, które przez lata było zniszczone po rządach królowych poddanych...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-02-11
Nie wiem dokońca co myśleć o tej częsci serii Anne Biahop. Mam chyba podobne odczucia jak w przypadku "Splątanych Seci", nie była to najlepsza książka serii ale jest warta przeczytania. Męczyło mnie to że akcja cały czas rozgrywa się w drodze a nie w konkretnym miejscu. Chyba nie jestm fanką tego typu opowieści. Odnosiłam też wrażenie że było sporo dłużyzn. Jakiś fragmetów które można by ominąć. Ale to chyba wszytsko co mogę zarzucić książce. Reszta jest tylko pozytywna. Bardzo polubiłam postać Jareda - młodego niewolnika dla przyjemości, który zakochuje się w swojej nowej Królowej. Postać Lii też mi przypadła do gustu. Wogóle w książkach pani Bishop lubię to że kobiety w nich przedstwione maja charakterek. W tej częsci autorka obdarzyła swoje dwie boahterki takim temperementem, że nie dziwię się ze przyprawiały o zawrót głowy swoich Wojowników. W książce bardzo podobał mi się pomysł z Niewidzialnym Pierścieniem i czym się różni Piescień Srebrny od Złotego. Dla mnie, czyli dla osoby, ktora kocha Daemona Sadiego całym sercem ogromną radością były fragmenty w których się pojawiał. Jak zawsze piękny i niebezpieczny. Ale nawet mimo kilkarktonemu pojawieniu się Daemona to tęskniłam za Lucivarem, Jaenelle i Saetenem. Mimo maleńkich minusów o ktorych napisłam na początku ksiązka na pewno spodoba się wszytskim fanom twórczości Anne Bishop.
Nie wiem dokońca co myśleć o tej częsci serii Anne Biahop. Mam chyba podobne odczucia jak w przypadku "Splątanych Seci", nie była to najlepsza książka serii ale jest warta przeczytania. Męczyło mnie to że akcja cały czas rozgrywa się w drodze a nie w konkretnym miejscu. Chyba nie jestm fanką tego typu opowieści. Odnosiłam też wrażenie że było sporo dłużyzn. Jakiś fragmetów...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-02-05
"Splątane sieci" póki co to chyba najsłabsza część z serii Anne Bishop. Co nie znaczy że jest zła i nie warta przeczytania. Wprost przeciwnie. Wielbicielom serii na pewno się spodoba. Mnie książka nie trzymała aż w takim napięciu jak pozostałe. Nie miałam tego że nie mogłam się skupić na niczym innym bo cały czas myślałam co się stanie dalej. Wątek z Domem Strachu troszką naciągany jak dla mnie. Mimo tego, że cały czas coś się działo akcja dla mnie rozwinęła się w momencie gdy wkroczył Lucivar (z częsci na częśc moja sympatia do niego wzrasta). Jak zawsze podobały mi się sceny z Jeanell i Daemonem, chociaż prócz scen łózkowych to zbytnio dużo nie wnosiły do książki ale i tak miło o nich czytać i widzieć jak toczą się ich dalsze losy.
Tak czy inaczej książka warta przeczytania chociaż nie powala tak bardzo jak poprzednie cześci no ale każdemu może się trafić słabszy dzień :)
"Splątane sieci" póki co to chyba najsłabsza część z serii Anne Bishop. Co nie znaczy że jest zła i nie warta przeczytania. Wprost przeciwnie. Wielbicielom serii na pewno się spodoba. Mnie książka nie trzymała aż w takim napięciu jak pozostałe. Nie miałam tego że nie mogłam się skupić na niczym innym bo cały czas myślałam co się stanie dalej. Wątek z Domem Strachu troszką...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-02-03
Jak ja się cieszę ze pani Bishop postanowiła ciągnąć serię "Czarnych Kamieni" a nie zakończyć wszytsko na "Królowej Ciemności". "Serce Kaeleer" jest zbiorem czterech opowiadań. Oczywiście najciekawesze są "Książę Ebon Rih" i "Serce Kealeer". Mimo tego, że kocham postać Daemona to historia o miłości Lucivara i Marion podobała mi się odrobinkę bardziej niż losy Jeanell i Deamona. Bardzo się cieszę że mogłam dowiedzieć się tego co działo się z Jeanell po tym jak uratowała Kealeer. Cieszę się ze zostao wyjaśnione czy doszła do siebie i czy nadal była z Daemonem.
Trzeba też wspomniećo opowiadaniu w którym głównym bohaterem jest Wielki Lord Piekieł. Dowiedaujemy się z niego do czego jest zdolny Seatan kiedy ktoś zagrozi jego rodzinie.
Bardzo ciesze się że na półce czeka już na mnie kolejna częśc serii, którą zapewnę pochłonę tak samo jak wszytskie poprzednie książki :)
Jak ja się cieszę ze pani Bishop postanowiła ciągnąć serię "Czarnych Kamieni" a nie zakończyć wszytsko na "Królowej Ciemności". "Serce Kaeleer" jest zbiorem czterech opowiadań. Oczywiście najciekawesze są "Książę Ebon Rih" i "Serce Kealeer". Mimo tego, że kocham postać Daemona to historia o miłości Lucivara i Marion podobała mi się odrobinkę bardziej niż losy Jeanell i...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-01-25
Tak bardzo się starałam żeby czytać tą książkę powoli, żebym jak najdłużej mogła się nią cieszyć ale się nie dało. Połknęłam ją. To nie było czytanie tylko połknięcie. Już dawno żadna seria mnie tak nie wciągnęła. "Królowa ciemności" jest na takim samym wysokim poziomie jak dwie poprzednie części. Poznajemy w niej Jeanella jako królową i Czarownicę. Widzimy jak bardzo różni się od innych Królowych, widzimy jak bardzo oddana jest swoim podwładnym i jak oni ją kochaja, podziwiaja i szanują. W tej części nareszcie w pełni możemy się cieszyć uczuciem, które przez tyle lat rozwijało się miedzy Jeanell i Deamonem. Ich miłośc jest piękna, szczera i prawdziwa. Oboje byliby w stanie zrobić dla siebie wszystko. Cieszę się że w "Dziedzice..." nadal spotykamy się z Seatanem, Lucivarem, Surreal, krewniakami, Karlą. Nadal przeżywamy momenty zarówno wesołe jak i tragiczne. Cała trylogia Anne Boshop jest niesamowita. Czytając ją przenosimy się do zupełnie innego świata i aż żal go opuszczać wraz z zakończeniem czytania książki.
Tak bardzo się starałam żeby czytać tą książkę powoli, żebym jak najdłużej mogła się nią cieszyć ale się nie dało. Połknęłam ją. To nie było czytanie tylko połknięcie. Już dawno żadna seria mnie tak nie wciągnęła. "Królowa ciemności" jest na takim samym wysokim poziomie jak dwie poprzednie części. Poznajemy w niej Jeanella jako królową i Czarownicę. Widzimy jak bardzo różni...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-01-20
Cóż to za ksiązka! Nie wiem czy nie podobała mi się bardziej niż pierwsza część. Przede wszytskim dlatego że od początku wiedziałam o co chodzi i nie musiałam się wgłębiać w świat Krwawych.
Ta częśc jest strochę inna niż "Córka krwawych". jest bardziej ciemna i mroczna, głównie za sprawą bólu przez jaki przechodzi Jeanell. To co przeszła ta dziewczynka w tak młodym wieku jest niewyobrażalne. I chyba dlatego jest tak zdeterminowana aby być kimś kto pomoże naprawić ten świat rządzony przez brutalne Królowe.
Bardzo brakowało mi Deamona. W części pierwszej był jedną z moich ulubionych postać a tu go prawie nie ma. A gdy już się pojawia to przebywa w Wykrzywionym Królestwie i obwinia się za coś czego nie zrobił.
Co prawda w "Dziedziczce..." nie ma prawie Deamona ale za to dużo lepiej poznajemy Lucivara, który od razu stał się jednym z moich ulubionych bohaterów. Jego relację z Jeanellą są wspaniałe. Jako jeden z nieliczych jest w stanie ją rozbawić, zrozumieć i jest kimś komu Jeanelle ufa. Nie wyczuwa się tego napięcia seksualnego, które było między Jeanell i Deamonem. Wiemy że Lucivar traktuje Jeanelle jak swoją siostrę i Królową.
Tak jak w poprzedniej częsci moją duża sympatię wzbudza Seatan. Król Piekła, którego wszyscy się boją okazuje się ciepłym człowiekiem który kocha swoją przybraną córkę, swoich synów, przyjaciół Jeanell i krewniaków. Jest w stanie zrobić wszytsko aby ich chronić.
Książka jest rewelacyjna!
Bardzo polecam!
Cóż to za ksiązka! Nie wiem czy nie podobała mi się bardziej niż pierwsza część. Przede wszytskim dlatego że od początku wiedziałam o co chodzi i nie musiałam się wgłębiać w świat Krwawych.
Ta częśc jest strochę inna niż "Córka krwawych". jest bardziej ciemna i mroczna, głównie za sprawą bólu przez jaki przechodzi Jeanell. To co przeszła ta dziewczynka w tak młodym wieku...
2011-12-28
Cóż to za książka. Przez pierwsze 50 stron człowiek nie wie o czym czyta a później, gdy zaskoczy nie może się oderwać. Jest to moje pierwsze fantazy dla dorosłych, które czytałam, może właśnie dlatego tak mi się spodobało bo nie miałam porównania z innymi książkami tego typu. Świat przedstawiony w "Córce..." mimo tego że jest światem czarów i magii nie jest piękny i kolorowy. Jest mroczny, brutalny i niebzpieczy. Królowe panujące w królestwach są bezwględne i wymagają pełnego posłuszeństwa. Mężczyźni są traktowani jak zniewolone zabawki. Wszyscy czekają na Czarownice, która zgodnie z przepowiednią ma wprowadzić pokój i ład.
Książka mimo tego, że jest dosyć brutalna ma bardzo dużo wesołych elementów. Zwłaszcza rozmowy Jeanelle z Daemonem i Seatanem są często bardzo zabawne.
Właśnie...Deamon...ach Deamon... Typowy bad boy z dobrym sercem. Taki którym każda kobieta chiałaby się zaopiekować i pokazać, że można go kochać.
Jestem bardzo ciekawa kolejnych części serii. Już z niecierpliowścią czekam na kuriera, który ma mi przynieść następne tomy Czarnych Kamieni.
Polecam.
Cóż to za książka. Przez pierwsze 50 stron człowiek nie wie o czym czyta a później, gdy zaskoczy nie może się oderwać. Jest to moje pierwsze fantazy dla dorosłych, które czytałam, może właśnie dlatego tak mi się spodobało bo nie miałam porównania z innymi książkami tego typu. Świat przedstawiony w "Córce..." mimo tego że jest światem czarów i magii nie jest piękny i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jak majwiają Shaladorczycy "mam w sercu tyle emocji że nie moge mówić". Skończyłam. I serce mnie boli że to już koniec.
"Świt Zmierzchu" składa się z czterech opowiadań. Dwa pierwsze są uzupełnieniem wydarzeń z poprzednich tomów, dwa ostanie ukazują nam to co się działo po wydarzeniach przedstawionych w książkach. Trzy pierwsze opowiadania czyta się bardzo dobrze. Są takie jak cała seria, jest w nich humor, żal, ból, gniew, seks, przemoc, miłość. Natomiast ostatnie opowiadanie kładzie czytelnika na łopatki! Rozwala go! Ukazuje życie Daeomna po śmierci Jaenelle i Saetena. Czytając o uczuciach Daemona czytelnik przeżywa wszytsko razem z nim. Spłakałm się jak bóbr poznając uczucia mężczyzny ktory stracił miłość swojego życia. A później spłakałm się czytajać o osobie która pomogła Daemonowi przejść przez to wszytsko. Cudownie że autorka dała mojemu ukochanemu bohaterowi serii kogoś komu mógł oddać całe swoje serce. I kogoś kto kochał go z taka samą mocą.
Smutno mi bardzo że to już koniec. Że muszę pożegnać się z Jaenelle, Saetanem, Daemonem, Lucivarem, Marian... Z bohaterami z którymi spędziłam ostatnie dwa miesiące i których pokochałam jak przyjaciół. Jedynym pocieszeniem jest to że kiedy najdzie mnie ochota na ucieczkę do pełnego magii świata Krwawych wystarczy, że sięgnę na półkę po książki i zacznę czytać.
Jak majwiają Shaladorczycy "mam w sercu tyle emocji że nie moge mówić". Skończyłam. I serce mnie boli że to już koniec.
więcej Pokaż mimo to"Świt Zmierzchu" składa się z czterech opowiadań. Dwa pierwsze są uzupełnieniem wydarzeń z poprzednich tomów, dwa ostanie ukazują nam to co się działo po wydarzeniach przedstawionych w książkach. Trzy pierwsze opowiadania czyta się bardzo dobrze. Są takie...