-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2023-12-21
Tomik pokrywa finał mojego nr. 2 ulubionego arku, tak więc ocenę o to +1 zawyżam, żeby było 10/10. Szkoda mi też trochę, bo jakkolwiek kolejny ark jest równie cudowny, to potem poziom mangi wyraźnie się obniża. Spadek formy, zmęczenie materiału, czy może "dobre rady" jakiegoś edytora - ciężko powiedzieć.
Tak czy inaczej, cieszę się póki jeszcze zbieram tomiki pokrywające wyż ^.^
Tomik pokrywa finał mojego nr. 2 ulubionego arku, tak więc ocenę o to +1 zawyżam, żeby było 10/10. Szkoda mi też trochę, bo jakkolwiek kolejny ark jest równie cudowny, to potem poziom mangi wyraźnie się obniża. Spadek formy, zmęczenie materiału, czy może "dobre rady" jakiegoś edytora - ciężko powiedzieć.
Tak czy inaczej, cieszę się póki jeszcze zbieram tomiki pokrywające...
Sięgając po tę pozycję obawiałam się, że zobaczę historię przepełnioną feminizmem w dodatku zaserwowanym całkowicie niestrawnie, z pogwałceniem wszelkich zasad storytellingu jak i zwykłej logiki. Coś ala "The Last Jedi", można rzecz. Na szczęście, tym razem zostałam przyjemnie zaskoczona. Historia okazała się poprowadzona wiarygodnie, postacie - ciekawe, zmagające się z różnymi przeciwnościami, a do tego kreska - przepiękna.
Czy jest to pozycja idealna? Raczej nie. Zdarzają się momenty, gdy postacie zachowują się w typowy dla mangi, przerysowany sposób, co o ile nie przeszkadza mi w fantasy rodzaju "Akatsuki no Yony", to jednak w opowieści opartej o historyczne fakty nieco mnie razi. Ponadto znajdzie się część postaci, głównie antagonistów, którzy zostali scharakteryzowani w wyjątkowo płaski sposób. Nie przeszkadza to jednak aż tak bardzo, bo choć dwuwymiarowi, pozostają groźni, a to już przecież coś.
Ostatecznie - zdecydowanie polecam. Może manga ta nie znajdzie u mnie specjalnego miejsca w serduszku jak historie, które uderzają w bardziej przeze mnie lubiane tony, jednak potrafię docenić zgrabnie skomponowaną i umiejętnie zagraną melodię.
Sięgając po tę pozycję obawiałam się, że zobaczę historię przepełnioną feminizmem w dodatku zaserwowanym całkowicie niestrawnie, z pogwałceniem wszelkich zasad storytellingu jak i zwykłej logiki. Coś ala "The Last Jedi", można rzecz. Na szczęście, tym razem zostałam przyjemnie zaskoczona. Historia okazała się poprowadzona wiarygodnie, postacie - ciekawe, zmagające się z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jedna z lepszych mang jakie czytałam w ogóle, częściowo zaadaptowana w równie wyśmienite anime. Choć punkt wyjścia oraz główna bohaterka wydają się dość typowe - ot, księżniczka, której ojca zamordowano, a ona sama została zmuszona uciekać - to jednak samo poprowadzenie tego tropu jest nietypowe. Powiedzmy tyle, że zabójca króla (postać która sama w sobie trzyma mnie przy tej mandze choćby nie wiadomo co) okazuje się o wiele lepszym władcą niż jego dobrotliwy, acz niekompetentny poprzednik. Do tego historia okraszona ładnym stylem, sporą pulą sympatycznych postaci, a także okazjonalnym żartem czy dwoma. I choć zdarzają się gorsze momenty, w tym parę arków, to jednak zdecydowanie warto.
Polecam!
Jedna z lepszych mang jakie czytałam w ogóle, częściowo zaadaptowana w równie wyśmienite anime. Choć punkt wyjścia oraz główna bohaterka wydają się dość typowe - ot, księżniczka, której ojca zamordowano, a ona sama została zmuszona uciekać - to jednak samo poprowadzenie tego tropu jest nietypowe. Powiedzmy tyle, że zabójca króla (postać która sama w sobie trzyma mnie przy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Sięgnęłam po tę historię wciąż oczarowana poprzednią mangą autorki, "Pandorą Hearts", jednak już po pierwszym tomie przyszedł zimny prysznic. Kreska jest piękna, a design postaci ciekawy, jednak póki co nie widzę w tej wspaniałej oprawie za wiele głębi. Historia nie porywa - świat przedstawiony umiarkowanie ciekawy, choć korzysta z dobrze ogranych tropów, ale póki co brak zaskoczeń czy oryginalnych zwrotów akcji. Nie da się jednak ukryć, że jestem mocno w tyle za bieżącą fabułą, więc kto wie, być może błyskotliwość znana mi z "Pandory Hearts" pojawia się później.
Mam nadzieję.
Sięgnęłam po tę historię wciąż oczarowana poprzednią mangą autorki, "Pandorą Hearts", jednak już po pierwszym tomie przyszedł zimny prysznic. Kreska jest piękna, a design postaci ciekawy, jednak póki co nie widzę w tej wspaniałej oprawie za wiele głębi. Historia nie porywa - świat przedstawiony umiarkowanie ciekawy, choć korzysta z dobrze ogranych tropów, ale póki co brak...
więcej mniej Pokaż mimo to
Moja ulubiona seria mangowa i muszę przyznać, że większość książek, które czytam, nie dorasta jej do pięt. Dla osób, które określą ten typ twórczości "e tam, komiksem" - lepiej idźcie do domu i pograjcie w simsy. Zwłaszcza w przypadku "Pandory Hearts".
Piszę z perspektywy 20 tomów, więc choć postaram się bez spoilerów, niektóre wątki pojawią się lub rozwiną dopiero w kolejnych częściach.
Głównym bohaterem serii jest Oz - młody szlachcic, który kończy właśnie piętnaście lat. Podczas ceremonii zostaje niespodziewanie otoczony przez postacie w czerwonych płaszczach - przedstawicieli rodu Baskerville'ów, których dotąd uważał za jedynie bajki dla dzieci. Oskarżają go o popełnienie grzechu i wtrącają do Otchłani - innego wymiaru, w którym żyją łańcuchy. Tam Oz poznaje jeden z nich, dość szczególny, bo zadziwiająco przypominający człowieka, a konkretniej dziewczynę o imieniu Alice. By wydostać się z Otchłani, zawiera z nią kontrakt. Kiedy jednak powraca do swojego świata, okazuje się, że to dopiero początek jego problemów...
Cóż mogę rzec? Ta rzecz nie ma minusów. Choć sam pierwszy tom może wydawać się niepozorny, im dalej w las, tym bardziej zadziwia. Fabuła skręca w totalnie innym kierunku niż czytelnik by się tego spodziewał - a uważam się za dość doświadczonego czytelnika i na ogół domyślam się, co stanie się dalej. No cóż, ta seria chyba trzy razy uderzyła mnie prosto w twarz, a mniejszych pstryczków to już nie zliczę.
Bohaterowie to coś, w czym na ogół manga i anime górują nad naszymi książkami i filmami. Ten przypadek zdecydowanie potwierdza regułę. Postacie ciekawe, dobrze skonstruowane, o swojej własnej historii i celach, wadach i zaletach, a więc głębi, jakiej w typowym young adult fantasy się niemal w ogóle uświadczy. W tym przypadku moim faworytem jest Oz, ale podziwiam również genialnie skonstruowanego Breaka, Leo czy Elliota. Postacie żeńskie też dają radę, najbardziej polubiłam chyba Sharon, ale sama Alice też jest całkiem, całkiem. Co więcej, mangace udała się kolejna niezwykle trudna sztuka. Bohaterowie "Pandory Hearts" nie dzielą się na dobrych i złych, białych i czarnych, lecz każdy z nich ma swój własny odcień szarości. Owszem, jaśniejszy lub ciemniejszy, ale nigdy nie całkowicie po jednej stronie.
Świat przedstawiony stoi na solidnych podstawach, które nie chwieją się, bo jakiś bohater musi się okazać taaakim super (czego ostatnio doświadczyłam w "Dziedzicu Zaklinaczy" i bardzo mnie zniesmaczyło). Pod względem technologicznym czy kulturowym strzelałabym w około XVII wiek, ponadto mamy magię (niewiele i niedokładnie wyjaśnioną) oraz oczywiście Otchłań wraz z zamieszkującymi ją łańcuchami.
Cóż jeszcze można dodać... Fabuła nie jest przesłodzonym klepaniem się po plecach, gdzie wszyscy przeżywają (jak choćby w "Darach Aniołach"), lecz realistycznie rozgrywaną partią szachów, gdzie czasem trzeba poświęcić jakiegoś pionka. Są momenty, kiedy łezka zakręci się w oku, wierzcie mi.
Seria zdecydowanie genialna. Jeżeli ktoś szuka czegoś ambitniejszego niż "Naruto" (którego główną wadą jest Naruto), ale bez epatowania krwią i brutalnością - niniejszym znalazł. Ktoś nigdy nie czytał mangi? Nie ma sprawy, nie mógł lepiej trafić, by zacząć. Polecam tak gorąco, jak tylko się da, a 10/10 daję z czystym sumieniem. Ta seria ma wszystko, łącznie z moim totalnym zaangażowaniem emocjonalnym - stąd ocena, choć na ogół deklaruję niewiarę w perfekcję. Choć szczerze mówiąc, "Pandora Hearts" zmusza mnie do ponownego przemyślenia tego poglądu ;)
PS.
Niestety, anime nie jest godną ekranizacją :(
Moja ulubiona seria mangowa i muszę przyznać, że większość książek, które czytam, nie dorasta jej do pięt. Dla osób, które określą ten typ twórczości "e tam, komiksem" - lepiej idźcie do domu i pograjcie w simsy. Zwłaszcza w przypadku "Pandory Hearts".
Piszę z perspektywy 20 tomów, więc choć postaram się bez spoilerów, niektóre wątki pojawią się lub rozwiną dopiero w...
Death Note było zarówno moim pierwszym anime, jak i, już później, moją pierwszą mangą. Swego czasu byłam nim zachwycona. Obecnie jednak, im bardziej patrzę wstecz, tym bardziej czuję się zniesmaczona. Co dokładniej zarzucam tej serii?
- wyidealizowanie dwóch głównych bohaterów, przy jednoczesnym zrobieniu z pozostałych totalnych idiotów,
- nawiązania satanistyczne,
- kobiety ukazane jako łatwe do zmanipulowania, bezmózgie wręcz laleczki,
- totalny upadek fabuły gdzieś w tomie 7 (a łącznie jest ich 12),
- nielogiczności w fabule już wcześniej, ponadto zbyt wiele zbiegów okoliczności - jakby mangaka miał wymyślone kilka punktów, ale nie wiedział, w jaki sposób je połączyć.
Za plusy z pewnością posłużą fantastycznie skonstruowana postać L'a oraz ciekawy, niebanalny pomysł, a także ładna kreska. W anime dodatkowo dochodzi pierwszy opening, no i ładna animacja ;)
Choć pewien sentyment pozostaje, uważam, że zdecydowanie lepszym anime jest Code Geass, a Lelouch to znacznie lepszy protagonista od Lighta. Nie rozumiem, dlaczego akurat ta seria zyskała poza Japonią większy rozgłos.
Death Note było zarówno moim pierwszym anime, jak i, już później, moją pierwszą mangą. Swego czasu byłam nim zachwycona. Obecnie jednak, im bardziej patrzę wstecz, tym bardziej czuję się zniesmaczona. Co dokładniej zarzucam tej serii?
- wyidealizowanie dwóch głównych bohaterów, przy jednoczesnym zrobieniu z pozostałych totalnych idiotów,
- nawiązania satanistyczne,
-...
Dodaję tylko pierwszy tom, żeby zaznaczyć, że czytałam - ale historia jest fajna i bohaterowie też (w szczególności uwielbiam Qifrey'ego!), więc generalnie zamierzam przeczytać całość. Zdecydowanie polecam!
Dodaję tylko pierwszy tom, żeby zaznaczyć, że czytałam - ale historia jest fajna i bohaterowie też (w szczególności uwielbiam Qifrey'ego!), więc generalnie zamierzam przeczytać całość. Zdecydowanie polecam!
Pokaż mimo to