Atelier spiczastych kapeluszy #8 Kamome Shirahama 7,7
Atelier spiczastych kapeluszy 8 ✧
„Wierzę w istnienie przeznaczenia, bo inaczej nie mógłbym go pokonać”.
Przygoda w Wielkim Audytorium dobiega końca, a zadowolone po zdaniu egzaminu u Beldaruita uczennice Profesora Qifreya wracają wspólnie do zacisza Atelier.
Na drodze napotykają Tartara, wnuka Pana Nornoa poznanego niegdyś przez dziewczynki
w Karn.
Chłopiec oraz jego dziadek prowadzą tam wyjątkowego sklep z magicznymi rzeczami, o których każdy niewtajemniczony może sobie wyłącznie pomarzyć.
W trakcie odwiedzin u Profesora Qifreya, Tartar prosi całą grupę spiczastych kapeluszy, aby pomogli mu w przygotowaniu stoiska na zbliżające się wielkimi krokami, zjawiskowe i najbardziej popularne wydarzenie znane jako Festyn Srebrnej Nocy, które odbywa się co roku w Ezrest - miejscu zwanego potocznie Wyspową Stolicą.
To właśnie tam zjeżdżają się czarodzieje ze wszystkich stron świata, aby zaprezentować swoje niebywałe umiejętności oraz wykonane własnoręcznie magiczne instrumenty.
Koko oraz pozostali nie zamierzają stać bezczynnie w tej sprawie i podają pomocną dłoń chłopcu, który jest tą informacją wprost zachwycony.
Tak oto zaczyna się kolejna, niesamowita wyprawa...
Festyn Srebrnej Nocy czas zacząć!
„Jako czarodzieje nieustannie musimy mieć tego świadomość i wciąż na nowo zadawać sobie pytanie, jak naszymi działaniami wpłyniemy na otoczenie”.
Na przełomie 2/3 tomu grupa uzdolnionych adepek magii miała okazję wziąć udział w akcji ratowniczej, podczas której Koko udało się uratować pewnego chłopca.
Chłopca, który w trakcie pomocy został ciężko ranny i dalej nie ma możliwości chodzić o własnych siłach.
W ósmym tomie ponownie go spotykamy i nie tylko jego, ponieważ mamy możliwość ujrzeć u jego boku mężczyznę, którego osobiście nie spodziewałam się tutaj zobaczyć.
Kustas oraz Dagda są uzdolnionymi minstrelami.
Osobami podróżującymi po całym świecie i zbierającymi najprzeróżniejsze pieśni i powieści, aby potem występować na dworach bogatych możnowładców.
Oboje są fantastycznymi bohaterami, chociaż każdy z nich nosi ciężar na sercu.
Kustas ma poczucie winy i wydaje mu się, że jest tylko zbędnym balastem dla swojego kompana przez to, że wciąż musi poruszać się na chodzącym krześle (czymś na wzór wózka inwalidzkiego).
Natomiast Dagda jest świadomy trudności, z jakimi zmaga się jego adoptowany syn i wciąż trudno mu zaakceptować stan, że nie może uleczyć szybciej chłopca ze względu na wysokie koszty leczenia.
Zarówno niepełnosprawny chłopiec, jak i jego towarzysz są bardzo do siebie podobni.
Nie tylko z charakteru, ale również z uwagi na wspólną przeszłość, która nie należy do tych najszczęśliwszych.
„Problemy i trudności...przybierają różne formy, ale jeśli ma się odwagę stawić im czoła, okazuje się, że istnieje nieskończona ilość rozwiązań.
Możemy stworzyć własne odpowiedzi”.
Warto też docenić autorkę i jej podejście do kilku kwestii, które nieczęsto możemy zobaczyć w innych mangach.
I nie chodzi mi tutaj o wyjątkowe posługiwanie się magią, które tak między nami jest coraz lepiej ukazywane, ale również mam na myśl sam fakt wspomnienia w tej opowieści o niepełnosprawności.
Nieczęsto zdarza się, aby ten temat zostawał w mangach poruszany, a właśnie w Atelierze zauważyłam, że jest to coraz częściej podkreślane.
Mamy szansę odkryć wiele fascynujących, chociaż poniekąd też przerażających chorób wywołanych przez magię.
Poznać osoby, które zostały nimi dotknięte oraz styl ich codziennego życia.
Miło, że Pani Shirahama nie pominęłam tego tematu i od czasu do czasu ponownie go tutaj można zobaczyć ^^
„Kiedy wydaje ci się, że nie ma da ciebie przyszłości przez coś, na co nie możesz w żaden sposób wpłynąć...to naprawdę przerażające uczucie”
W tym tomie otrzymaliśmy znowu więcej pytań niż samych odpowiedzi.
Główną rolą magii w społeczeństwie spiczastych kapeluszy jest ponoć pomoc osobom niewtajemniczonym, ale czy na pewno?
Być może kapelusze z Rondami nie są takie złe, jak na pierwszy rzut oka było to widoczne?
Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
Oby wkrótce zostało to wszystko wyjaśnione...
Przynajmniej będę na to bardzo liczyć.