rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Po "The Traitor Baru Cormorant" zachciało mi się czegoś szybkiego i zupełnie innego, więc uznałam, że czas skreślić jakieś mystery z tbr. Lekko się przeliczyłam - lektura była co prawda wartka... Ale dopiero gdzieś w ostatniej 1/3. Do tego czasu czytało się dość mozolnie, w dobrym stylu, ale jednak powoli i bez wyraźnego powodu - dość długo zajmuje, zanim pojawia się meritum książki, czyli faktyczne morderstwo do rozwiązania.

Książka ma do tego aspekt meta - narratorem jest gość piszący książki o pisaniu kryminałów - więc ma sporo komentarzy na temat gatunku. Ani mnie to grzało ani ziąbiło, natomiast ktoś bardziej obeznany może mieć z tego więcej frajdy.

Stąd tak ogólnie polecam, ale ostrożnie - raczej osobom, co więcej w gatunku czytają niż taki casual jak ja.

Po "The Traitor Baru Cormorant" zachciało mi się czegoś szybkiego i zupełnie innego, więc uznałam, że czas skreślić jakieś mystery z tbr. Lekko się przeliczyłam - lektura była co prawda wartka... Ale dopiero gdzieś w ostatniej 1/3. Do tego czasu czytało się dość mozolnie, w dobrym stylu, ale jednak powoli i bez wyraźnego powodu - dość długo zajmuje, zanim pojawia się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Eh.

Nasłuchałam się dużo superlatyw na temat tej książki. W dodatku, jak zaczęłam czytać, to byłam dobrej myśli. Świat przedstawiony był interesujący a jednocześnie z dawką realpolitik, z wieloma odcieniami szarości. Styl może lekko sztywny, ale ogólnie spoko w czytaniu. No i fabuła, która obiecywała naprawdę wiele.

Niestety, im dalej w las, tym mniej mnie ta lektura interesowała. Choć intelektualnie wydawało mi się, że wszystko jest napisane dobrze, to emocjonalnie coraz mniej mnie to owe wszystko obchodziło.

Myślę, że sprowadza się to do dwóch problemów:

- bohaterowie - w sumie za nikim specjalnie nie przepadałam. Te parę postaci, do których pojawiła mi się jakaś iskra sympatii dość szybko ginęły, więc pozostawałam z ferajną mało interesujących charakterów, o których w dodatku wiedziałam, że w większości nie będą mieć żadnego przełożenia na kolejną część czy ogólną fabułę serii

- twist-nie-twist - no właśnie nawet nie wiem jak to nazwać. Z jednej strony oczywistym było dla mnie gdzieś koło strony 150 jak się ta książka skończy, przez co przez kolejne 300 stron miałam poczucie coraz bardziej straconego czasu. Jednocześnie wydaje się, jakby autor nabrał wody w usta i udaje, że oczywisty nie-twist jednak będzie twistem na koniec, tym samym rezygnując z wielu emocjonalnych momentów, które mogły mieć miejsce w międzyczasie.

No i tak. Tak mi się to złożyło, że choć pierwsza 1/3 mi się podobała, tak kolejne 2/3 zanudziły mnie i ciągnęły się za mną przez wiele dni. A jednocześnie technicznie nie było to czytadło na tyle złe, żeby je po prostu porzucić. No i trzeba oddać, że jest to faktycznie polityczne fantasy, a nie jakieśtam fantasy z lekką dozą polityki w tle.

Co mogę powiedzieć. Było jak było, wreszcie się zbyło.

Eh.

Nasłuchałam się dużo superlatyw na temat tej książki. W dodatku, jak zaczęłam czytać, to byłam dobrej myśli. Świat przedstawiony był interesujący a jednocześnie z dawką realpolitik, z wieloma odcieniami szarości. Styl może lekko sztywny, ale ogólnie spoko w czytaniu. No i fabuła, która obiecywała naprawdę wiele.

Niestety, im dalej w las, tym mniej mnie ta lektura...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Robertowi Jacksonowi Benett można ufać, jeśli chodzi o rewelacyjne części pierwsze. Z sequelami może być już różnie, ale po początek nowej serii sięgnęłam bez wahania zaraz po premierze. Nie rozczarowałam się.

Świat przedstawiony oryginalny, choć zdecydowanie dla ludzi o mocniejszych nerwach - jeśli ktoś na lekcjach biologii czuł się niedobrze, to przy lekturze może odczuć nawroty. Jednocześnie wartko poprowadzona fabuła, z wieloma zawirowaniami, składającymi się jednak zgrabnie w konkluzję.

Jeżeli chodzi o wady, jest ich w sumie kilka, ale żadna nie ciągnęła książki za bardzo w dół. Ot, po prostu obszary, które pisarzowi wyszły nieco gorzej:
- początek był dość wolny, z dużą ilością ekspozycji,
- postacie, choć wyraziste, miały jednak pewne poczucie płytkości,
- niektóre twisty były jednak przewidywalne.

Tyle. Nie mam za wiele do dodania. Jeśli ktoś szuka fantasy mystery w ciekawym świecie, to zdecydowanie się nie zawiedzie.

Robertowi Jacksonowi Benett można ufać, jeśli chodzi o rewelacyjne części pierwsze. Z sequelami może być już różnie, ale po początek nowej serii sięgnęłam bez wahania zaraz po premierze. Nie rozczarowałam się.

Świat przedstawiony oryginalny, choć zdecydowanie dla ludzi o mocniejszych nerwach - jeśli ktoś na lekcjach biologii czuł się niedobrze, to przy lekturze może odczuć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Eh. Dobre złego początki a koniec... No właśnie.

Przez pierwszą połowę byłam zachwycona światem przedstawionym i stylem autorki, zaintrygowana wątkiem mystery, a postaci może i jakoś nie kochałam, ale też mnie nie irytowały.

Niestety, w którymś momencie, w sumie niepostrzeżenie, początkowo wartka lektura zwolniła do ślimaczego tempa. Miałam wrażenie, że bohaterowie pałętają się od miejsca do miejsca a w zasadzie nie dowiadują się tam niczego nowego. Ale hej, patrzcie jaki fajny świat został stworzony, w tej powieści co jest standalone, więc żaden z tych elementów nie zostanie ponownie wykorzystany w przyszłości! Patrzcie, anioły i inne cuda dziwy co w sumie do niczego nie były potrzebne! Eh.

Do tego rewelacje na koniec były niezwykle oczywiste, motywacje postaci sprawiły jedynie, że przewracałam oczami, a finałowa bitwa została napisana jakby ktoś autorkę przywiązał do krzesła i do tego zmusił. I tym sposobem przeczytanie drugiej połowy zajęło mi ze 2 albo i 3 razy tyle co pierwszej połowy.

Ogólnie, czy polecam? Nie wiem, może. Zdarzają się nudniejsze lektury a ta nadal ma trochę fajnych elementów. Jeśli ktoś poszukuje czegoś konkretnie w klimatach Bliskiego Wschodu a przeczytał już "The Daevabad Trilogy" to nie jest to zła propozycja.

Eh. Dobre złego początki a koniec... No właśnie.

Przez pierwszą połowę byłam zachwycona światem przedstawionym i stylem autorki, zaintrygowana wątkiem mystery, a postaci może i jakoś nie kochałam, ale też mnie nie irytowały.

Niestety, w którymś momencie, w sumie niepostrzeżenie, początkowo wartka lektura zwolniła do ślimaczego tempa. Miałam wrażenie, że bohaterowie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Hmmm. Niby dostałam więcej Luke'a i Mocy, ale z drugiej strony były wątki, których nie chciało mi się w ogóle czytać.

Do tego zakończenie nieco mnie zawiodło.

SPOILER

Sposób, w jaki Thrawn ginie był za prosty. Choć miał może jakiś sens, to jednak liczyłam na coś więcej. Ta postać mogłaby jeszcze przez wiele tomów rzucać bohaterom kłody pod nogi, a zamiast tego zginęła ot tak, pchnięta nożem - nawet nie przechytrzona. Eh.

KONIEC SPOILERA

Ogólnie trylogia powiedziałabym, że niezła, ale też nie widzę powodu do zachwytów.

Hmmm. Niby dostałam więcej Luke'a i Mocy, ale z drugiej strony były wątki, których nie chciało mi się w ogóle czytać.

Do tego zakończenie nieco mnie zawiodło.

SPOILER

Sposób, w jaki Thrawn ginie był za prosty. Choć miał może jakiś sens, to jednak liczyłam na coś więcej. Ta postać mogłaby jeszcze przez wiele tomów rzucać bohaterom kłody pod nogi, a zamiast tego zginęła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To jest pewnie jednak technicznie science fiction, a nie science fantasy, ale postanowiłam dodać je na tą półkę, ponieważ ma trochę fantasy vibe. Myślcie coś w stylu "Horizon Zero Dawn" - niby klimat magiczny, ale jednak pod poszewką jest science.

Ogólnie, lektura szybka i przyjemna, z dobrze zarysowanymi postaciami i ciekawym światem przedstawionym. Głównemu bohaterowi łatwo kibicować. Jest brutalnie, ale nie ma poczucia beznadziei, wręcz można powiedzieć, że przeciwnie. Klimatycznie podobne bardzo do "Red Rising," więc jak ktoś jest fanem, to zdecydowanie polecam.

Ogólnie polecam. Szczególnie, że pierwszy raz od dekady - nie licząc niektórych dużych autorów, którym zawsze wolno więcej - jest to YA adresowane do chłopaków. Nie wiem jak Wam, ale mi osobiście tego typu książek bardzo brakowało.

Trzymam kciuki, że być może ta jaskółka wiosnę uczyni.

To jest pewnie jednak technicznie science fiction, a nie science fantasy, ale postanowiłam dodać je na tą półkę, ponieważ ma trochę fantasy vibe. Myślcie coś w stylu "Horizon Zero Dawn" - niby klimat magiczny, ale jednak pod poszewką jest science.

Ogólnie, lektura szybka i przyjemna, z dobrze zarysowanymi postaciami i ciekawym światem przedstawionym. Głównemu bohaterowi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ogólnie utrzymuje poziom poprzedniej części, jednak było trochę mało Luke'a jak na mój gust - i ogólnie Mocy. Stąd gwiazdka mniej, ale ogólnie fajne czytadło. Z pewnością wezmę część trzecią!

Ogólnie utrzymuje poziom poprzedniej części, jednak było trochę mało Luke'a jak na mój gust - i ogólnie Mocy. Stąd gwiazdka mniej, ale ogólnie fajne czytadło. Z pewnością wezmę część trzecią!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dawno dawno temu, w odległej bibliotece, czytałam sobie Star Warsowe książki. Były one jednak kupowane jakby od niechcenia, tu druga część z trylogii, a w innej filii tylko ostatnia. Tak więc i wrażenia były mocno mieszane.

Jakoś mnie wziął sentyment, żeby spróbować sięgnąć po te bardziej wychwalane książki w oryginale i muszę przyznać, że jestem zadowolona. Nie przypominam sobie, bym w ogóle czytała "Heir of the Empire", a Star Warsów generalnie od czasów sequelowej trylogii unikam (za wyjątkiem niektórych animacji). Niemniej jednak, lektura poszła gładko, szybko i przyjemnie. Postacie dobrze zarysowane, fabuła ma sens, tempo wydarzeń spoko.

Nie mam na co narzekać. Jedynie rzuciło mi się w oczy, że bohaterowie co chwila zaciskają zęby - mam wrażenie, że w takim tempie to już dawno by byli bezzębni.

Tyle. Niezobowiązująca i nieszczególnie ambitna, ale w sumie fajna powieść. Po kolejne części też sięgnę.

Dawno dawno temu, w odległej bibliotece, czytałam sobie Star Warsowe książki. Były one jednak kupowane jakby od niechcenia, tu druga część z trylogii, a w innej filii tylko ostatnia. Tak więc i wrażenia były mocno mieszane.

Jakoś mnie wziął sentyment, żeby spróbować sięgnąć po te bardziej wychwalane książki w oryginale i muszę przyznać, że jestem zadowolona. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Generalnie nie lubię horrorów, ale poprzednią książkę - "House of Salt and Sorrow" - wspominałam dobrze, więc kiedy po latach wyszedł sequel, to zdecydowałam się po niego sięgnąć. Warto zaznaczyć, że da się go przeczytać nie znając poprzedniej części, która jest oddelegowana do backstory i wyjaśniona na tyle, na ile czytelnik potrzebuje.

Ogólnie czytało się fajnie, choć zdarzały się wolniejsze momenty. Szybko były jednak wynagradzane scenami pełnymi napięcia, a im bliżej końca, tym bardziej się to napięcie gromadziło. Do tego techniczne aspekty są zdecydowanie bardziej ogarnięte, niż w pierwszej części.

Finał był mocny, sprawnie napisany, choć mam lekki niesmak odnośnie niektórych twistów. No ale nie mogę też powiedzieć, że były znikąd - kwestia gustu. W szczególności wolałabym, gdyby jedna z postaci przeżyła, no ale cóż.

Jak ktoś lubi horror z elementami fantasy i romansu, to zdecydowanie jest to wyśmienita lektura. Polecam.

Generalnie nie lubię horrorów, ale poprzednią książkę - "House of Salt and Sorrow" - wspominałam dobrze, więc kiedy po latach wyszedł sequel, to zdecydowałam się po niego sięgnąć. Warto zaznaczyć, że da się go przeczytać nie znając poprzedniej części, która jest oddelegowana do backstory i wyjaśniona na tyle, na ile czytelnik potrzebuje.

Ogólnie czytało się fajnie, choć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W sumie to wiedziałam, w co się pakowałam przy zakupie, ale machnęłam ręką. Sample pages czytało się wszakże nieźle, no i byłam jednak ciekawa, jak taki self-pub wygląda.

No wyglądał mniej więcej tak, jak się obawiałam - spoko styl, spoko koncepty, ale jednak fabuła czy postacie dość mocno sztampowe. Niezłe, ale też nic szczególnego. Do tego pornografia, ot tak, w sumie nie ma co tego w ładniejsze określenia ubierać. Sama książka zresztą nie ubiera, jak bohaterowie idą do łóżka (albo i nie), to się to określa mianem "fuck" i tyle.

Niemniej jednak, jeśli przekartkować te sceny - co zrobiłam - to fabuła się trzyma kupy, postacie idzie lubić, no i ogólnie jest taki spoko przeciętniak. Stąd ocena 5, a po odjęciu gwiazdki za porno, 4.

W sumie to wiedziałam, w co się pakowałam przy zakupie, ale machnęłam ręką. Sample pages czytało się wszakże nieźle, no i byłam jednak ciekawa, jak taki self-pub wygląda.

No wyglądał mniej więcej tak, jak się obawiałam - spoko styl, spoko koncepty, ale jednak fabuła czy postacie dość mocno sztampowe. Niezłe, ale też nic szczególnego. Do tego pornografia, ot tak, w sumie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dodaję tylko pierwszy tom, żeby zaznaczyć, że czytałam - ale historia jest fajna i bohaterowie też (w szczególności uwielbiam Qifrey'ego!), więc generalnie zamierzam przeczytać całość. Zdecydowanie polecam!

Dodaję tylko pierwszy tom, żeby zaznaczyć, że czytałam - ale historia jest fajna i bohaterowie też (w szczególności uwielbiam Qifrey'ego!), więc generalnie zamierzam przeczytać całość. Zdecydowanie polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka fajna, ale wymęczona w egzekucji i mam wrażenie, że trochę... pozbawiona sensu?

Choć lubiłam postacie i świat przedstawiony, to jak czytałam, ciągle zadawałam sobie pytanie, "Po co to jest?" Czekałam, aż w końcu fabuła się wyjaśni, a ta jak po gruzie - co chwila są jakieś wymówki, żeby czegoś nie dopowiedzieć albo że trzeba poszperać po bibliotece i takie tam. Cała książka to tak naprawdę dialogi między kilkoma bohaterami, rozciągnięte pomiędzy kilka pomieszczeń. I tyle. Jest trochę akcji, ale niewiele; jest trochę innych miejsc niż magiczna akademia, ale niewiele; prawie nie ma interakcji postaci, które nie byłyby związane z główną fabułą.

I niby gdzieś koło 70% zaczęło być bardziej wiadomo o co biega, ale chyba aż do prawie gońca nie było jasne, jaka jest stawka, kto za tym stoi, ani nawet dokładnie czym "to" jest. Spodziewałam się trochę konfuzji, bo przecież jest to spin-off w mocno już ustanowionym uniwersum, ale no nie aż tak. Spoko, jeśli czegoś nie rozumiem w świecie czy magii. Mniej spoko, jeśli sam sens książki jest dla mnie niezrozumiały.

Na sam koniec jest trochę o kontrolowaniu emocji ale mam wrażenie, że ten mini-ark wyszedł całkiem znikąd i nijak się miał do reszty książki. Było też bardzo dużo o przyjaźni i zmianach, i to mi się całkiem podobało, ale mam też wrażenie, że jeden taki wątek to za mało na 400+ stron. Przez to książkę czytało się monotonnie. Do tego doszły ciągłe powtórzenia; bohaterowie w kółko myślą albo nawet rozmawiają o tym samym. Gdybym miała pić za każdym razem, kiedy Robin pomyślał coś w stylu "Raven was his friend" albo "the Academy was his home" to bym się upiła na długo przed końcem. Kolejna niedawno wydana pozycja, której przydałoby się to przysłowiowe już cięcie 10% objętości bez utraty żadnej treści.

Mimo to zastanawiałam się, czy nie dać 6. Ogólnie koncepty mi się podobały i bohaterów w miarę lubiłam. Ale jednak zbyt monotonne to było. Daję więc 5, choć uważam, że potencjał na więcej był i jeśli będzie kontynuacja to zerknę - podobnie zresztą planuję zerknąć na inne spin-offy autorki, bo na główną serię co ma 19 części to zaparcia nie mam. Nie jest to jednak Maradaine, przez które człowiek przemyka błyskawicznie.

Książka fajna, ale wymęczona w egzekucji i mam wrażenie, że trochę... pozbawiona sensu?

Choć lubiłam postacie i świat przedstawiony, to jak czytałam, ciągle zadawałam sobie pytanie, "Po co to jest?" Czekałam, aż w końcu fabuła się wyjaśni, a ta jak po gruzie - co chwila są jakieś wymówki, żeby czegoś nie dopowiedzieć albo że trzeba poszperać po bibliotece i takie tam. Cała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ogólne wrażenie mam takie, że książka ta mogła była mi się niesamowicie podobać, ale w trochę innym wydaniu, poprawionym i lekko zmienionym.

Generalnie "Curious Tides" ma naprawdę wiele rzeczy, które lubię: uniwersytet magiczny, tajne stowarzyszenia, tajemnica w przeszłości i w mitologii, ciekawy system magiczny... Niestety, zamiast 8 wystawiam 6, bo dwie duże rzeczy pociągnęły tę lekturę w dół.

1) Niedorobiona proza. Mam wrażenie, że zabrakło jeszcze kilku szlifów na koniec, kiedy już ogólny zarys wyłonił się z kamienia, ale jeszcze nie zostały mu nadane detale. Proza jest ogólnie w porządku, jednak ma ogromną tendencję do wyjaśniania rzeczy po trzy razy, dygresji, oraz powtarzania tego samego w przeciągu jednego czy dwóch akapitów. Takie niby głupie pierdółki - czasem wystarczyłoby skreślić zdanie, czasem cały akapit i totalnie nic ponad to nie zmieniać - ale jednak jak taka pierdółka znajdzie się na każdej stronie i to po kilka razy, no to już to człowieka męczy. Ściąć 10% i potem ściąć kolejne 10% - i już, gwiazdka więcej by była.

2) Główna bohaterka i jej niekończące się moce. No kurna, myślałam, że tego typu tropy zostawiliśmy w poprzedniej dekadzie, ale nieee. Nie dość, że MC może używać każdej z "tradycyjnej" magii księżycowej (co jeszcze ok, do zaakceptowania) to jeszcze może używać też magii ekliptycznej, tej nietypowej co jest niby taka wyjątkowa i niebezpieczna. Noż po prostu. Po co w ogóle inni bohaterowie, skoro ona sama wszystko może? I jeszcze przez jakiś czas człowiek myśli, że hej, ale dostała to poprzez rytuał, to teoretycznie nie jest wyjątkowa tylko była we właściwym miejscu o właściwym czasie... No tylko że nie, okazało się, że taka się urodziła no i już. Eh, a nawet meh.

Jest też parę rzeczy strukturalnych, które nie do końca grały - np. cały "Part 1" to po prostu przydługi wstęp z backstory i ekspozycją - ale to samo w sobie mnie aż tak nie raziło jak powyższe.

Generalnie to potencjał był i naprawdę żałuję, że nie został lepiej wykorzystany - a w tym mam wrażenie głuwie wina redakcji niż samej autorki, bo to się czytało po prostu jak wczesny draft a nie tradycyjnie wydaną książkę.

Niemniej jednak, ogólnie dało się czytać i mimo wszystko sporo pomysłów jak i postaci mi się podobało, więc daję to 6, a być może nawet sięgnę po sequel.

Ogólne wrażenie mam takie, że książka ta mogła była mi się niesamowicie podobać, ale w trochę innym wydaniu, poprawionym i lekko zmienionym.

Generalnie "Curious Tides" ma naprawdę wiele rzeczy, które lubię: uniwersytet magiczny, tajne stowarzyszenia, tajemnica w przeszłości i w mitologii, ciekawy system magiczny... Niestety, zamiast 8 wystawiam 6, bo dwie duże rzeczy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Widać chyba po ocenie, że coś nie pykło.

Generalnie, patrząc obiektywnie, to 3 to pewnie jednak nieco za mało. Styl nadal jest spoko, postacie nadal spoko, fabuła nadal ma sens. Czyta się szybko.

Niemniej jednak, tempo fabuły lekko kuleje, zwłaszcza na początku. Do tego część niby twistów jest na tyle oczywista, że trudno uwierzyć, że bohaterowie sami na nie nie wpadli wcześniej. Albo jak nie oni to ktoś inny. Do tego postacie jakoś tak... spłyciały.

Największym mankamentem imo jest jednak fakt, że książka w którymś momencie z przygody z dozą romansu zamieniła się w romans z dozą przygody. Część problemów z tempem to nieskończone wzdychanie do siebie głównych bohaterów. Za wszystko to pewnie obniżyłabym ocenę do sześciu gwiazdek, ale jest jeszcze coś, co mnie osobiście dość mocno wkurzyło.

Spoilery.

Moje złe przeczucie się potwierdziło i mój ulubieniec umiera. W dodatku dzieje się to całkowicie bez sensu. Fabułę dało się bardzo łatwo rozwiązać w sposób "i żyli długo i szczęśliwie." Duologia od początku była lekka; nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek się obraził, że wszyscy bohaterowie przeżywają. No ale niestety.

Żeby to jeszcze było słodko-gorzkie zakończenie... Ale nie. W ewidentny sposób śmierć postaci została wykorzystana, by rzucić jeszcze ostatnią kłodę pod nogi głównej parce. Po trupie do wyznania miłości i tyle. Ostatnie 30 stron - 10% całości - jest spędzone na dramie, która oczywiście koniec końców zostaje rozwiązana i parka ląduje razem w wannie. Wkurzyło mnie to niemiłosiernie, tak że wyżej nie dam rady ocenić.

Koniec spoilerów.

Ogólnie to nie warto. Co z tego, że przez spory czas się idzie fajnie bawić jeśli koniec jest żałosny?

Widać chyba po ocenie, że coś nie pykło.

Generalnie, patrząc obiektywnie, to 3 to pewnie jednak nieco za mało. Styl nadal jest spoko, postacie nadal spoko, fabuła nadal ma sens. Czyta się szybko.

Niemniej jednak, tempo fabuły lekko kuleje, zwłaszcza na początku. Do tego część niby twistów jest na tyle oczywista, że trudno uwierzyć, że bohaterowie sami na nie nie wpadli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podrabiacz, zabójca, upadły paladyn i młodociany kapłan wyruszają w samobójczą misję, by uratować swoje miasto przed inwazją tytułowych "Clockwork Boys" - mechaniczno-magicznej armii. Ich celem jest miejsce, w którym owa armia powstaje, a jedyną nadzieją odkrycie, jak jest ona budowana i jaką ma słabość.

Książka napisana z przekąsem, ale pomimo tego dostarczająca zarówno humor jak i przygodę. Fabuła ma sens i rozwija się wartko. Bohaterowie sympatyczni i zapadający w pamięć. Mój ulubieniec niestety dostał death flag, co mnie dość mocno niepokoi. No ale jeśli już coś, to pomarudzę na jego śmierć w drugiej części.

Minusem jest, że ewidentnie jest to część pierwsza - wręcz czuć trochę, jakby była to połowa książki. Nawet pod względem długości tak się wydaje. Jeśli sequel ma tyle samo stron, to spokojnie można by je połączyć w jedną, mniej więcej 400-stronicową powieść.

Niemniej jednak tak ogólnie mi się bardzo podobało.

E// Po przeczytaniu sequela... Szczerze, nie było warto.

Podrabiacz, zabójca, upadły paladyn i młodociany kapłan wyruszają w samobójczą misję, by uratować swoje miasto przed inwazją tytułowych "Clockwork Boys" - mechaniczno-magicznej armii. Ich celem jest miejsce, w którym owa armia powstaje, a jedyną nadzieją odkrycie, jak jest ona budowana i jaką ma słabość.

Książka napisana z przekąsem, ale pomimo tego dostarczająca zarówno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oszukana. Tak mniej więcej można streścić moje uczucia po przeczytaniu "The Bone Queen." Gdzieś przez pierwsze 2/3 naprawdę oczekiwałam, że może lekko na wyrost, ale dam tej powieści 7. Skończyło się, cóż, jak widzicie.

Styl był zdystansowany, staroświecki, ale miało to swój urok po tak długiej przerwie. Jednak z czasem ciągłe opisy stały się nużące, podobnie jak uporczywe streszczanie przez autorkę jak to bohaterowie wstają, ubierają się, jedzą i tak dalej. Podejrzewam, że gdyby wyciąć tak z 15% prozy bez zmiany niczego innego to już lektura byłaby o wiele przyjemniejsza. Nie w tym jednak tkwi szkopuł.

Lekkie spoilery.

Generalnie, czytałam - kiedyś, dawno temu - główną serię Pellinoru. Nie pamiętam z niej wiele, oprócz tego, że uwielbiałam Cadvana a nie cierpiałam głównej bohaterki, która zakrawała na Mary Sue. Pamiętam do dzisiaj, że irytowało mnie, jak to ona była super i wszystko umiała najlepiej i miała najmocniejszą magię i w ogóle była naj.

Do czego piję? A no do tego, że to miała być część Cadvana. Tymczasem im dalej w las, tym mniejszą rolę pełnił, zastąpiony przez jedną z pobocznych dotąd bohaterek, która co prawda jest spośród nich najmniej doświadczona, ale jednak jest też okazuje się specjalna i najlepsiejsza. No powtórka z rozrywki, tylko tym razem w jednym tomie zamiast czterech. Masakra.

Koniec spoilerów.

Ogólnie autorka nie umie w opisy walk ani specjalnie w magię. Na początku bardzo mi się podobał klimat, jednak im dalej w las, tym bardziej cesarz był nagi - ewidentne było, że autorka po prostu wymyśla sobie jak magia działa w miarę potrzeby. Złole wyciągają zaklęcia z rękawa zdolne pokonać nawet i dziesiątki znakomicie wyszkolonych dobrych magów i nawet ciężko powiedzieć, że łamią zasady, bo w sumie to zasad w ogóle nie ma. Generalnie tęskno mi było do takiej bardziej klasycznej magii ala Światło i Ciemność i zaklęcia, ale ta powieść też dokładnie mi przypomniała, czego jako dwunastolatka czy około tak nie cierpiałam. Magia magią, ale w świecie przedstawionym powinny być zasady ponad "bo teraz potrzebuję tak dla fabuły."

Tyle no. Pewnie mogłabym się rozwodzić nieco dłużej, ale chcę już zapomnieć o tym doświadczeniu. Przez spory czas było takie 6.5, potem 2 na zakończenie, powiedzmy no że dam to 5 z samego tylko faktu, że była to jednak odmiana po książkach, jakie ostatnio wychodzą. Ale szczerze mówiąc, to 5 chyba też jest nieco na wyrost.

Oszukana. Tak mniej więcej można streścić moje uczucia po przeczytaniu "The Bone Queen." Gdzieś przez pierwsze 2/3 naprawdę oczekiwałam, że może lekko na wyrost, ale dam tej powieści 7. Skończyło się, cóż, jak widzicie.

Styl był zdystansowany, staroświecki, ale miało to swój urok po tak długiej przerwie. Jednak z czasem ciągłe opisy stały się nużące, podobnie jak uporczywe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wahałam się między 6 a 7, ale tylko lekko. Gdzie pierwsza część mi się niesamowicie podobała, tak tutaj wychodzę z lektury zawiedziona. Choć było sporo sekwencji, które czytałam z przyjemnością, to było również wiele momentów, kiedy przewracałam oczami. Do tego kilka, może nawet paręnaście rozdziałów, które po prostu przekartkowałam.

Dużym zawodem był dla mnie Jian. Lubiłam go bardzo w jedynce, jednak oczekiwałam, że w tej część stanie wreszcie na własne nogi. Niestety przez większość fabuły zachowywał się równie lekkomyślnie jak poprzednio, pomimo tego, że minęły trzy lata. Naiwny do bólu kości. Do tego twist na samo zakończenie, między nim a Taishi... Hmmm, nie chcę spoilerować, ale powiedzmy, że nie jestem zachwycona. Niby zbieżne z charakteryzacją, ale nadal - naiwne i głupie. Fabuła zresztą potoczyłaby się całkowicie inaczej a może nawet by jej nie było, gdyby nie naiwność i głupota, nie tylko Jiana, ale w zasadzie wszystkich postaci.

Ogólnie miałam wrażenie, że autor za często stara się puszczać oczka do czytelnika. Takie "Hehe, widzicie jacy ci bohaterowie są samoświadomi? Wszystkie tropy z epickich fantasy znają!" Było to dość nieznośne, bo koniec końców, ta powieść to jest właśnie epickie fantasy. I choć jedynka bawiła się tropami, to nie pamiętam takiego wręcz naszytego pogardą podejścia do gatunku czy przebijania czwartej ściany.

Czy była to książka na tle innych 2023 premier fatalna? Zdecydowanie nie. Jedna z lepszych wręcz, choć to niestety za wiele o niej nie świadczy. Niemniej jednak, z braku laku jestem w stanie polecić, jeśli nie macie nic lepszego na liście do przeczytania. Sama pewnie sięgnę po ostatnią część już dla samego zakończenia serii.

Wahałam się między 6 a 7, ale tylko lekko. Gdzie pierwsza część mi się niesamowicie podobała, tak tutaj wychodzę z lektury zawiedziona. Choć było sporo sekwencji, które czytałam z przyjemnością, to było również wiele momentów, kiedy przewracałam oczami. Do tego kilka, może nawet paręnaście rozdziałów, które po prostu przekartkowałam.

Dużym zawodem był dla mnie Jian....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie ma się co rozwodzić, bo już o zaletach Maradaine wiele mówiłam - jak i zresztą o wadach przy poszczególnych częściach. Ta książka jest niejako zwieńczeniem dotychczasowej pracy autora. Jak Avengersi od Marvela, ci pierwsi. I podobnie zresztą do nich, jest to pozycja napakowana akcją i zabawnymi interakcjami znanych nam już postaci. Swego rodzaju finał, który jednak daje też do zrozumienia, że wiele jeszcze przed nami.

To tyle i aż tyle. Bawiłam się wyśmienicie, a po kolejne części Maradaine z pewnością sięgnę - choć pewnie tym razem po dłuższej przerwie.

Nie ma się co rozwodzić, bo już o zaletach Maradaine wiele mówiłam - jak i zresztą o wadach przy poszczególnych częściach. Ta książka jest niejako zwieńczeniem dotychczasowej pracy autora. Jak Avengersi od Marvela, ci pierwsi. I podobnie zresztą do nich, jest to pozycja napakowana akcją i zabawnymi interakcjami znanych nam już postaci. Swego rodzaju finał, który jednak daje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Już chyba standardem dla YA mystery jest, że pierwsza jedna trzecia jest nudna, w drugiej się rozgrzewa, a w trzeciej wreszcie czyta się z zapartym tchem. No i jak tak uśrednić to wychodzi gdzieś około 6 czy też 6+.

Tak jest też i w tym przypadku. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron szło mi dość opornie. Główna bohaterka była mało sympatyczna, a zamiast morderstwa na start mamy śmierć naturalną. Dopiero wraz z rozwojem wydarzeń i pojawieniem się gromady dobrze zarysowanych postaci pobocznych zaczęłam czytać z większym zaangażowaniem. No i wreszcie przyszła ostatnia jedna trzecia, z arkami dla postaci - w tym głównej bohaterki - i przyśpieszeniem akcji aż do rozwiązania, które również mi się podobało.

Tak więc ogólnie jestem z lektury zadowolona.

Już chyba standardem dla YA mystery jest, że pierwsza jedna trzecia jest nudna, w drugiej się rozgrzewa, a w trzeciej wreszcie czyta się z zapartym tchem. No i jak tak uśrednić to wychodzi gdzieś około 6 czy też 6+.

Tak jest też i w tym przypadku. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron szło mi dość opornie. Główna bohaterka była mało sympatyczna, a zamiast morderstwa na start...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Miałam ogromne oczekiwania do tej książki, bo spotykają się w niej moje dwie ulubione podserie Maradaine. I, co by tu wiele nie mówić, nie zawiodłam się. Choć Thorn nie miał POV, na co po cichu liczyłam, jego rola wpisała się dobrze w fabułę. Do tego reszta załogi wypadała równie sympatycznie, co w poprzednich częściach.

Nie ma w sumie na co narzekać. Jasne, jakbym chciała, to idzie się do czegoś przyczepić, np. że postacie trochę za łatwo dzielą się sekretami. Ale szczerze mówiąc, niewiele mi to przeszkadzało. "Maradaine" to jedyna seria, jaką znam, co robi takie przeplatanki. Co najwyżej jest jeszcze "Cosmere" Sandersona, ale "Cosmere" jest o wiele mniej skupione i tam bohaterowie różnych serii na ogół się nie spotykają. Tymczasem "Maradaine" dzieje się w jednym mieście, z antagonistami co łączą się ze sobą równie często jak bohaterowie. Za samo to należą się pewne fory.

Tak więc tak. 9/10, ulubiona spośród książek, które przeczytałam ostatnio.

Miałam ogromne oczekiwania do tej książki, bo spotykają się w niej moje dwie ulubione podserie Maradaine. I, co by tu wiele nie mówić, nie zawiodłam się. Choć Thorn nie miał POV, na co po cichu liczyłam, jego rola wpisała się dobrze w fabułę. Do tego reszta załogi wypadała równie sympatycznie, co w poprzednich częściach.

Nie ma w sumie na co narzekać. Jasne, jakbym...

więcej Pokaż mimo to